Po Wrocławiu krążyły smoki, elfy i wampiry!

Tak… to było… kawałek czasu temu! Ale było i nikt nie zapomniał! Spotkanie tkwi w pamięci forumowiczów, którzy domagają się więcej. Co właściwie? No wiecie! Tajne spotkanie wariatów i cichych marzycieli, którzy postanowili wspólnie wylec na ulicę. Ta, która spotkanie przeżyła (najprawdopodobniej mordercą był, Erremir, który dziwnym trafem nie pojawia się na żadnym ze zdjęć) postanowiła nam o nim opowiedzieć. Oddajemy akapity Frigg:

Dnia 7 lipca 2018 r. forumowicze zawładnęli wrocławskimi ulicami!

Pogoda nam dopisywała, z każdą godziną zjawiało się nas coraz więcej. Głównie zwiedzaliśmy okoliczne knajpy na rynku we Wrocławiu, a tam… a tam czekały nas małe przygody. Wystąpiła niezwykła fascynacja pupilem, jaki przybył wraz z River. Talar – ukochany psiak naszej moderatorki, poznał swego starszego, rasowego kumpla. Mogliśmy się więc dowiedzieć na jakiego dzielnego pieseła on wyrośnie! A na pewno ogromnego…

Tak czy siak, Talar zawładnął sercem każdego uczestnika tego spotkania, który miał okazję go poznać. Siedział grzecznie (jak na możliwości szczeniaka!), podgryzał okoliczne krzesła, ale po podaniu mu gryzakowej lalki albo potarmoszeniu go po brzusiu, jego zainteresowanie drewnem momentalnie odchodziło gdzieś na bok. Radosne podskoki, piękne oczy, za które każdy chciał oddać swoje ciasteczko sprawiły, że część z nas odkryła restauracje, w których przyjmują kochanych futrzaków. To będzie z pewnością przydatna informacja na przyszłość!

Uznano nas także za rosyjskich szpiegów!…. Przy czym nie jestem pewna, jak do tego doszło. To były bardzo oryginalne rozmowy z zagranicznymi ludźmi, którzy płacili piątaka za barwny napój (i to dosłownie! Występowały żelki, tęcze oraz strzykawki – czy to też brzmi niepokojąco?). Było wesoło, a uśmiechy oraz dziwne myśli nie odstępowały nas na krok.

Zaraz po tym złapaliśmy kolejnych forumowiczów i dalej… było trudno o miejsca w jakiejkolwiek knajpie. Akurat trwał Mundial 2018, więc okoliczne restauracje pękały w szwach. Po dłuższych poszukiwaniach i chwilowym załamaniu natrafiliśmy na lokal, gdzie znalazły się dwa wolne stoliki, które połączyliśmy. Siedzieliśmy tam niemalże do samego końca trwania spotkania. Wówczas toczyły się rozmowy odległe, nieprzewidywalne, specyficzne, ale przeplecione pełną radości! Czyli takie na miarę naszych możliwości. Wyobraźnia potrafiła ponieść nas daleko, poza granice realności, ale były też tematy bardziej przyziemne. Oczywiście nastąpiła również mini sesja zdjęciowa, bardzo okrojona, ale pamiątkowa i symboliczna!

Jako nocna eskapada odwiedziliśmy McDonald’s, co dało nam kolejną możliwość pośmiania się, lecz po tym nastąpiło smutne pożegnane i rozejście się w swoje strony. Przynajmniej w większości, bo część nocująca u mnie mogła jeszcze chwilę nacieszyć się swoim towarzystwem. Dziękuję Prasmokowi, że nikt nie zdecydował się na pociąg o 7 rano, choć i tak moje oczy otworzyły się o okrutnej 5 godzinie. Cóż to było za zdziwienie, gdy zobaczyłam rozciętego palca u stopy, gdy tuż przed położeniem się spać z rąk wypadł mi (jak się okazało dla mnie ciężki!) power bank Sanayi, a chcąc ochrzcić nasze spotkanie nie minęło 10 min w moim mieszkaniu, by Tesusil zbił moją dużą szklankę. Każda jednak cena byłą warta tego spotkania.

Trzymam kciuki by i kolejne zjazdy były równie barwne, albo jeszcze bardziej kolorowe! Z większą ilością osób, albo na nieco dłużej? Widzę las rąk! A ja bardzo lubię las!

Pamiętajcie moi drodzy, ranny palec czy zbite szkło nie zastąpi chwil, gdy możemy siedzieć razem.

Mam nadzieję, że ponownie się spotkamy. <3

I to jeszcze w większym gronie!

Uściski z relacji, Frigg.

„Było fajnie.”
~ Szopeł, zwany Conanem

„”Łiiiiiiiiiiiiiiiiiiii *_*”
~ Callisto, skryta za obliczem kota w kapeluszu

„Pozdrawiam tych fajnych afroamerykanów z barku. Anglia życiem!”
~ Jane, ta niewidzialna

 

Dla tych, których spotkanie to ominęło, proponujemy kolejne w Gdańsku. Z pewności jednak będzie ich jeszcze więcej i więcej. Dobrego nigdy za wiele. 😉

Hashira, Kerhje i Satharin