Donosiciel #75

Więzi, nie tylko rodzinne

Podobno wszyscy jesteśmy ze sobą powiązani. Każdy, kogo spotykamy na swojej drodze stwarza z nami więź. Czy to dobrą, czy złą, wiąże się z nami za wsze i odciska w duszy czułym wspomnieniem, lub piętnem. Czasem to tylko zadrapanie, czasem drzazga, a czasem malutki płomyczek, który przy ponownym spotkaniu może zmienić się w gorący płomień. Nasi bohaterowie też stworzyli ze sobą więźli. Czasem jednak trudno ocenić, czy będą one dobre, czy złe.

Warownia Nandan-Ther

„Zamknięta w sobie Rosa obiecała wprowadzić jeleniołaczkę do miasta – i wprowadziła. Natknęły się jednakże nie tylko na mnogość ciekawskich spojrzeń i wypadek u piekarza, ale także na grupę łobuzów, którzy doprowadzili w końcu Melodię do łez. Tego było za wiele – wspólnymi siłami i z pomocą pegazicy dziewczęta wyrwały się tak naprawdę całkim groźnym napastnikom i pobiegły jak najdalej. Po tych ciężkich początkach miło było dojść w końcu do domu kotki i zobaczyć jej zaskakująco dziewczęcy, choć prosty pokój. Dawno nie miała w nim gości.”

~ Kana

Wyspa Syren

„Dwie syreny, które poznały się lata temu, los znów postawił na swojej drodze. Delain wiele wycierpiała. Została porwana i więziona, niszczona psychicznie każdego dnia. W niewoli urodziła syna. Uciekając musiała zostawić go za sobą. Tymczasem Siren także została matką. Uratowała dziewczynkę z rąk oprawców, którzy chcieli wciągnąć ją na pokład statku w sieci, niczym rybę prowadzoną na rzeź. Dziewczynka utraciła pamięć, dlatego Tęczowa nadała jej imię Saynah. Były podobne. Te same włosy, oczy, szpiczasta bródka. Si zmieniła swoje życie, z wielkich przygód na domatorstwo i to na Wyspie Syren. Tam właśnie ponownie na jej drodze stanęła Delain. Zmęczona i smutna, z ranami na ogonie. Po krótkiej rozmowie Tęcza chciała zaprosić ją do siebie, ale Delain uciekła do swojej jaskini. Druga syrena nie dała za wygraną i popłynęła za niebieską. Namówiła ją by spędziła czas w jej domu.
Okazało się, że Siren ma na wyspie malutki raj. Na poziomie gruntu znajdowała się zasadnicza część jej domu i pokój, który oddała Delain. Później dom piął się w górę na platformy przyczepione do drzew. Na terenie należącym do Tęczowołoskiej znajdował się też nadrzewny domek Matheo, przystojnego, młodego morskiego elfa, który dbał o prześliczny ogród w tej bajkowej scenerii, a czasem opiekował się Saynah. Delain obudziła się jako wolna syrena. Spała w wygodnym łóżku, w czystej pościeli, w każdej chwili miała dostęp do bezbrzeżnego oceanu. Kiedy ona przechadzała się po rajskiej posiadłości, Siren udała się do Nady, lekarki mieszkającej w innym miejscu wyspy. Wszystko po to by ulżyć w cierpieniu Turkusowowłosej. Dostała maści i opatrunki na jej nogę/ogon. Kobiety minęły się. Delain zniknęła w ogrodzie, a Siren właśnie weszła do domu. Jak szybko się odnajdą? Zobaczymy.”

~ Niara

Valladon

„Dziwny. To słowo nawet w połowie nie odzwierciedlało charakteru Amonita. Była zasadniczy, wszystko miał poukładane. Wiedział co robić i jak. Sumiennie wykonywał swoje obowiązki i przykładał się do badań. Jego życie było proste i ułożone, choć bywało skomplikowane. Bycie odludkiem zupełnie mu nie przeszkadzało. Ba! Lubił być sam. Ludzie wzywali go tylko w najgorszym momentach, jak to egzorcystę. Dom zamykał na cztery spusty, czuł się bezpiecznie i komfortowo w czterech ścianach. Tymczasem pewnego dnia, na jego progu postawiono kilkuletnie dziecko, którego było ojcem. Usłyszał tylko „Teraz twoja kolej” i tak został z kimś kogo zupełnie w życiu nie chciał. Jego codzienność wywróciła się do góry nogami. Pojawił się chaos, rzeczy nie leżały na swoim miejscu, Simbel wszędzie zostawiała swoje zabawki (które z resztą sam jej kupował), a na domiar złego przywlokła do ich domu lekko upośledzonego kota, z lękiem separacyjnym. Przez to wszystko rozstroił się nawet jego ulubiony zegarek! Skandal! Musiał więc udać się do zegarmistrza. Ze śpiącą na jego rękach Simbel zaszedł więc do odpowiedniej pracowni. I chociaż przez cały czas wmawiał sobie, że nic do dziewczynki nie czuje, to wchodząc do zegarmistrza, mimowolnie gładził córeczkę po plecach. Nie umknęło to Zimorodkowi. Wróżce pracującej razem z mistrzem. Choć wybudzona z błogiego snu i półprzytomna, od raz zauważyła, że ten cudowny ojciec musi bardzo kochać swoją pociechę. On nemorianin, zimny jak lód i milczący. Ona, wróżka, rozgrzana jak płomień, z której ust wylewał się potok słów, czy to się może udać? Czy te dwa bieguny mogą nawiązać jakąkolwiek więź? Zimorodek z pewnością jest już tego pewna.”

~ Niara

Mroczne Doliny

Tiu przybyła z daleka, by poznać nieco Maurię, jej klimat i mieszkańców. Skierowała jednak swe kroki nie od razu do obcego miasta, a do posiadłości poleconego jej hrabiego – Vergila. Ugoszczona bez większych problemów, mimo iż swojej wizyty nie miała jak zapowiedzieć, została oprowadzona po dworku, a także zaproszona w końcu na kolację. To dobrze, bo kto jak kto, ale ona musi czasami jeść. Postanowiła wykorzystać też tę okazję do pokazania swojej ludzkiej postaci i zobaczenia czy wpłynie to jakoś na zachowanie dwóch tutejszych mieszkańców.”

~ Kana

„Bal, ah ten bal! A przynajmniej to można byłoby powiedzieć, gdyby w wielkiej sali nie znajdowali się jedynie Vergil i Tiu, a także dwójka ich służących. Wszyscy zmienili swe stroje, chcąc zaprezentować się w czymś innym niż to, w czym spotkali się wcześniej. Gdy rozeszli się wcześniej, obie dwójki zdążyły nawet chwilę porozmawiać ze sobą na temat tych drugich. A kiedy nadszedł już czas kolacji, część dla Tiu i Fuji składała się z kuchni mauryjskiej – „posiłkiem” Vergila i Igara było natomiast wino wymieszane z krwią. Ciekawe, jak też przebiegnie ta kolacja i rozmowy w jej trakcie.”

~ Samiel

Tęczowe jeziora

Khaylani przyjechała do Wioski Kwiatów Magnolii na święto Tańca Lata. Stamtąd pochodziła i tam miała rodziców. W wiosce trwały przygotowania, kobiety plotły wianki i stroje z liści, które później służyły do rytualnej kąpieli w jeziorze. Mężczyźni zaś tworzyli hamaki do snu w zawodach. Wygrać miał najsolidniejszy i najlepszy hamak. A prace trwały w grupach. Stoły uginały się od słodkich trunków, owoców, warzyw, dżemów i babeczek. Mieszkańcy wioski rozpalili ogniska, a każdy kto umiał na czymś grać siadał z innymi tworząc wielobarwną orkiestrę. Khaylani kąpała się w jeziorze razem ze swoimi siostrami, a później, przebrane w zwiewne sukienki tańczyły w krąg, trzymając gruby, upleciony wcześniej warkocz z kwiecia. Nagle do feerii dołączyła inna kobieta. Lekko wstawiona Lani nie miała nic przeciwko wspólnej zabawie. Nie wiedziała, że do tańca wciągnął Urytani pewien mały kotołaczek. Właściwie to nie miało to znaczenia, bo Khay szybko wzięła w obroty jeleniołaczkę. Puszczając łańcuch i chwytając białowłosą za ręce, zaczęła kręcić z nią obroty, przyciągać i odpychać od siebie by obie mogły świetnie są bawić. Czy między Lani a Urytani coś zaiskrzy? A może to tylko święto Tańca Lata tak wpływało na naturian z wioski?”

~ Niara

Dwór Stella-Floris

„Ze smokiem było źle i Bris to wiedział. Musieli szybko działać. Tak bardzo chciał uratować majestatycznego ajagara, że zupełnie nie zwracał uwagi na jego właścicielkę. Gigantyczne pokłady magii z ciała elfa zostały przesłane do ciała smoka. Jak przez mgłę Tenebrisowi przeszły przez głowę słowa Dragosani, że ona i smok mogą być śledzeni. Szybko pojął, że oboje trzeba jak najszybciej sprowadzić do zamku. Działał błyskawicznie i instynktownie. Sani zaś była przerażona, wszystko działo się w zaskakującym tempie. Zależało jej tylko na przyjacielu. Tymczasem z pałacu nadjechały wozy. Bris pomagał jak mógł przy ich przemontowaniu. Ręce miał poranione i pełne drzazg. Wraz ze swoimi żołnierzami, z dwóch wozów zbudowali platformę, a z pozostałych desek rampę. Niajtrudniejsze jednak było wciągnięcie na nią wielkiego smoka. Obwiązano go w sieć lin, a by umieścić go na platformie użyto koni pociągowych, bojowych i siły ludzkich mięśni. Smok cierpiał, a Sani razem z nim. W końcu jednak się udało. Cały zastęp koni zaczął ciągnąć platformę z ajagarem ku górze, do zamku. Tymczasem książe, niewiele myśląc chwycił mocno Dragosani i wciągnął na konia, sadzając przed sobą, tak by razem mogli ruszyć za smokiem. Czy uda się uratować jeźdźczynię i jej smoka? Czy ojciec znów dopadnie Sani w najmniej spodziewanym momencie?”

~ Niara

Trijou

„Wygląda na to, że Rand został wplątany w jakąś większą intrygę. Jego piekielny pracodawca okazał się mieć nieco inne plany niż twierdził, a pokusa, która detektywa na bal przyprowadziła teraz płaczliwie zdradza co o tym diable wie – a wie niewiele. Niewiele o nim, a jeszcze mniej o tajemniczej postaci, która pojawiła się wcześniej i po wskazaniu Randa palcem rozpłynęła się w powietrzu. Takie coś dziejącego się w pobliżu królowej nie mogło skończyć się dla wskazanego korzystnie… a jednak! Dearbháil wysłuchała go i pozwoliła mu dla siebie pracować zamiast go dobić na miejscu. Jednak jak sama stwierdziła, teraz będzie musiał bardziej uważać. Skoro więc ma się pilnować to czy wstawi się za pokusą, by ta nie trafiła do lochu?”

~ Kana

Donosiciel #74

Otulcie się ciepłym kocykiem, zaparzcie herbatkę, przytulcie najbliższego smoka i siadajcie, by przeczytać najnowsze wydanie Donosiciela. Tak! Jest dokładnie tak jak myślicie, wróciliśmy!

Adrion

“Bibliotekę można różnie kojarzyć. W tej stopionej z naturą i słynnej, jak najbardziej znajdują się książki, regały, i cisza, ale kręcą się też tam bardzo piękne, chyba gotowe na flirt elfki i piekielny spadający z portalu w suficie. Do tego pokusa wchodząca bardziej konwencjonalnie, bo drzwiami, młoda wampirzyca, która pomyliła ją z kobietą, na którą wpadła wcześniej i białowłosa centaurka, którą od czytania oderwał wcześniej wspomniany spadający piekielny. Jon, bo tak się przedstawił obsłudze, szuka czegoś o artefaktach. Loke, kopytna nieśmiałka, postanawia wykorzystać miejsce publiczne i poszpiegować przedstawiciela tak obcej jej rasy skoro nie postanowił ich na miejscu spopielić. Po drodze mijają Roję, która jednak szybko znika ze sceny i Nathaneę, która najwidoczniej także ma tutaj jakiś ciekawy interes.
A mówili, że życie towarzyskie rozkwita na balach…”

~ Kronikarze

Równiny Andurii

„W Lesie Driad Ascal padł ofiarą psotnych chochlików, które rzuciły na niego urok. Elf sam jeszcze nie jest do końca pewien, cóż może on powodować – poza tym, że, gdy już zasypia, ciężko jest mu się wybudzić. Na Aureę natknął się, gdy spał, więc to raczej ona trafiła na niego, a nie odwrotnie. A on, pchany nieufnością, a nie strachem, postanowił magicznie przenieść się kilka kroków dalej, żeby zachować od dziewczyny bezpieczną odległość. Na początku nie był nawet chętny, żeby przyjąć jej pomoc, jednak ostatecznie zgodził się na to. Zaczął też liczyć na to, że w pierwszej kolejności znajdą dobre wróżki, które najpewniej również będą mogły odczynić to, co mu dolega, a przy tym łatwiej będzie się z nimi dogadać.”

~ Samiel

Oaza Sher-Arum

„Oaza Sher-Arum staje się spotkaniem trzech istot. Kotołaczka Caitria przemierza Środkową Alaranię, by dotrzeć aż do owego miejsca, gdzie mogłaby pomóc miejscowym podróżnym. Hamartia jest na granicy życia i śmierci, gdy czuje czyjąś „pomocną dłoń” i troskliwe, kocie ręce. Roseline, dotknięta, która chce zarobić na utrzymanie i rozwikłać zagadkę tajemniczej choroby.
Te trzy napotykają się na siebie na Pustyni Nanher, blisko Oazy. To nie koniec. To dopiero początek.”

~ Kronikarze

Wybrzeże Cienia

„Lisiczka i Anioł chyba wreszcie weszli na ścieżkę, która może zaprowadzić ich w stronę przyjaźni. Nadal jednak muszą uciekać. Magowie mogą być wszędzie, a dłuższy postój sprowadza niebezpieczeństwo. Na szczęście udało im się zdobyć bilety na rejs do Etegal. Ich fałszywe dokumenty mówią, że od momentu wejścia na statek będą arystokratami. Po powrocie z długiej „wycieczki” po mieście, Malachi dostał od jednej ze służek propozycje wieczornego spotkania. Yve niby to nie obeszło, a jednak pomiędzy lisołaczką a niebianinem znów prawie wybuchł spór. Na szczęście Malachi próbował to ułagodzić, a zmęczona Yve przystała na jego propozycję by odpoczęła. Czeka ich długi rejs, z bliźniaczkami u boku, które raz są bardziej „ludzkie”, raz stają się liskami. Czy Malachiemu i Yve uda się dobrze zagrać małżeństwo? Czy Lili i Rose nie wpakują ich wszystkich w kłopoty? Czy w ogóle uda się im się odbić od brzegu? Zobaczymy…”

~ Kronikarze

Opuszczone królestwo

„Rozpogodziło się, a oni ruszyli dalej. W międzyczasie Cain uświadomił też Lottę, że są śledzeni i to od jakiegoś czasu, dzięki czemu ona również będzie mogła wyczuć, gdy tamci podejdą za blisko, co będzie mogło oznaczać, że szykują się do ataku. Podróżowali tak szlakiem, przy akompaniamencie gonitwy myśli czarodzieja (którą słyszał jedynie on sam) i nuceniu czarodziejki, które później przerodziło się w śpiew. W końcu natknęli się na czyjeś obozowisko, choć o nim dowiedzieli się na różne sposoby – Lotta wyczuła piekące się nad ogniem mięso, a Cain zauważył dym nad zagajnikiem. Podkradli się tam, może jedynie z czystej ciekawości, a na miejscu okazało się, że nieznajomy mężczyzna, przynajmniej z tyłu, mógł wydawać się ich wspólnym znajomym. Tylko, czy na pewno jest to Azzel – jej ojciec, a jego dobry znajomy, który jeszcze do niedawna miał w myślach Caina status martwego? To się okaże.”

~ Samiel

Szczyty Fellarionu

Po opuszczeniu siedliska dziwnych robali, panowie udali się w inną odnogę jaskini. Tam zatrzymali się dopiero, gdy korytarz rozszerzył się nagle do komnaty tak dużej, że naturalne filary ginęły gdzieś w mroku ukrywającym sufit. Ezra uznał ten widok za bardzo ładny, jak zresztą podziemne jezioro i wysepkę, która znajdowała się na jej środku. Na niej natomiast… czy jest to ołtarz? Tak to przynajmniej wyglądało, więc oznaczało to, że kiedyś musiał tu ktoś przybyć i go stworzyć. Musiał to narysować, to musiało znaleźć się w jego książce! Zaproponował też Xelliksowi – swojemu nowemu, kościstemu znajomemu – pojawienie się na tymże rysunku. Czy lich się na to zgodzi?”

~ Samiel

Nizina Arkadyjska

„Nie ma żadnych wątpliwości, że Tauros jest po uszy zakochany w Manie. Tak po prawdzie to jest zakochany pierwszy raz w życiu, i dla tej dziwnej, skrzydlatej istotki poszedłby na koniec świata po ulubiony kwiatek. Właśnie z tego powodu postanowił zbudować Manie własne miejsce. Miejsce, w którym czułaby się bezpiecznie. Na reszcie udało im się poprzywiązywać „leśne skarby”, patyczki, kamyczki, kwiatki, listki i inne, do sznurka i powiesić w rogu sypialni Taurosa. Powstała pajęczynka, z naturalnymi „zawieszkami”. W ten sposób Mana otrzymała własne miejsce. Miejsca na swoje gniazdo. Dziewczyna ze wzruszenia zaczęła płakać i tulić się do kowala. A on kolejny raz miał ochotę zatrzymać ją w swoich ramionach na zawsze. Czy Mana kiedyś odwzajemni uczucia norda? Czy po zagojeniu skrzydła odleci, czy może zostanie? Jeszcze nie wiadomo jak to się skończy.”

~ Kronikarze

Morze Cienia

„Jeden z trytońskich rybaków wyłowił z Morza Cienia tajemniczą butelkę z listem. Nadawca wiadomości był marynarzem Pokusy, być może nawigatorem, skoro umiał pisać, a być może zwykłym piratem, który miał to szczęście, że nauczył się kilku liter. Z listu wynika, że załoga Dezertera jest już na pełnym morzu. Na pokładzie można jednak odczuć spory niepokój odkąd syrenie udało się uciec. Zabobonni piraci wierzą, że to może przynieść im ogromnego pecha. Kolejnym elementem budzącym grozę jest „bestia” – chowaniec pewnego szlachcica Malfo. Wprawdzie stwór nie zrobił do tej pory nic złego, jednak wszyscy czują przed nim respekt. Wytchnienie w pirackiej wędrówce przynosi na szczęście pokladowa kuchnia. Ponoć tamtejszy kucharz Janko całkiem nieźle gotuje. Niestety w poprzednim rejsie jego pomocnik wypadł za burtę, dlatego pierwszy oficer będzie musiał wyznaczyć kogoś na jego miejsce. Krążą słuchy, że być może Blakita lub któryś z jej towarzyszy obejmie to stanowisko? W tym miejscu list się urywa. Kawałek papieru jest nasiąknięty resztką wina i nie da się odczytać nic więcej. Być może o dalszych losach załogi dowiemy się już wkrótce.”

~ Kronikarze

Lasy Eriantur

“Zwiady czas zacząć!
Zamiast mówić ludziom, że oto zaginął artefakt ofiarujący wieczną młodość, można nieco ich naciągnąć, odrobinkę wykiwać i zrobić z tego grę terenową. Żeby przypadkiem nikt obcy sobie go nie przywłaszczył, bo szkoda by było, oczywiście. Lecz mimo braku słowa o nagrodzie plotka się rozeszła i oto miejscowi jak i podróżni zebrali się, by poznać część zasad i zobaczyć do jakich grup zostaną przydzieleni. Podczas odczytywania z listy kto będzie na kogo skazany i co też mają przypiąć sobie do ubrań, aby się w lesie rozpoznać Dafne, młoda emisariuszka przedstawia się głośno, dzięki czemu Kana wie już kogo śledzić. Ale nie chcąc tym razem bawić się w podchody, kiedy tylko wszyscy wracają do karczmy, przysiada się do kobiety i także zdradza kim jest. W końcu niedługo będą musiały z sobą współpracować! Jak uda się to chorowitej niebiance i amagicznej kotce? Przekonajmy się!”

~ Kronikarze

Donosiciel #73

Anomalie pogodowe

Wiecie, może Wam się wydawać, że rozmowy o pogodzie są nudne i w sumie prawie macie rację. PRAWIE! Bo czasami bywa ciekawie – ot, gdy dochodzi do jakiś anomalii. Że co? Że burza, huragan? Moi drodzy, a co powiecie na portale? Albo na burze… emocjonalne? A to na pewno dopiero początek listy – wystarczy więc odrobina kreatywności, by nagle rozmowy o pogodzie stały się znacznie, znacznie ciekawsze. A w Donosicielu na pewno znajdziecie wiele, wiele ciekawych przykładów… 

Adrion

“Pomyślne(?) wiatry i rady przydrożnej uzdrowicielki zaprowadziły Roję i jej miłosną klątwę do Adrionu – bardzo leśnego i pięknego miasta, którego nie mogła nie popodziwiać zanim udała się do biblioteki uniwersyteckiej, gdzie miała chwilę pobuszować. Nie jest pewna czy coś w ogóle tam znajdzie, ani jak długo jej to zajmie, a przed nią jeszcze wizja szukania ‘jakiegoś’ medyka znającego się na klątwach. To może potrwać… ale na pewno pokusa nie pozostanie długo bez towarzystwa w swych poszukiwawczych zmaganiach!”

~ KiS(s)

Równiny Theryjskie

„Tę pogodną noc Slavia spędzi w kryjówce Iana – nie jest to może najpiękniejsze i najczystsze miejsce, ale cóż, nie ma co wybrzydzać. Przynajmniej miły i przyjemny dla oka gospodarz trochę osładza czarodziejce tę niefortunną sytuację. A jest naprawdę miły! W końcu naprawił i oddał jej torbę – znaczy nie on naprawił tylko inny złodziejaszek i tak naprawdę ona tę torbę sama wyrzuciła… Ale to i tak miłe z jego strony. Może ta współpraca nie będzie taka zła. Ciekawe tylko po co Slavia została zaangażowana do tej roboty, skoro zgodnie ze słowami Iana mógł on tam zakraść się sam i byłaby to dla niego bułka z masłem – wystarczyło przemienić się w kota i pójść do córki hrabiego Alonso, która dokarmia bezdomne dachowce. Najprostszy włam z możliwych! Więc…?”

Jadeitowe Wybrzeże

“Pogoda na tej tropikalnej wyspie to ciekawa sprawa – zwłaszcza dla Kany, która na magii się nie zna i nie ma pojęcia skąd nagle wziął się tu śnieg i lód. Choć w zasadzie mogłaby skojarzyć te anomalie z pewnym pięknym, chłodnym Kapitanem i jego mroźnią aurą. Będzie miała zresztą chwilę przypatrzyć się im bliżej, bo oto w końcu udało jej się podstawić samą siebie (już widzialną, bo wyrwaną spod czaru Morengvarga) pod swoją iluzyjną kopię. Po raz pierwszy Antar będzie rozmawiał z prawdziwą nią. Czy zmachana kotka da radę kontynuować blef Morena i jeszcze jakoś się z nim porozumieć kiedy wróci z Kapitanem do obozu? Trudno przewidzieć czy ktoś tu komuś jeszcze zaufa po tych wszystkich kłamstwach, iluzjach, magicznych strzałkach usypiających i fakcie, że Urzaklabina, nagle… zniknęła.
To będzie trudne.”

~ KiS(s)

Równina Drivii

„Tunele starej kopalni prowadziły ich niżej i niżej, raz na jakiś czas przeszkadzały też w podróży, a to przez podniszczony most, który sprawił problemy, gdy przez niego przechodzi, czy też przez stawianie ich przed wyborem odpowiedniej drogi – z tym ostatnim Jon poradził sobie za pomocą magii. I na szczęście, trójka bohaterów poradziła sobie ze wszystkimi problemami, a przynajmniej tak im się wydawało, bo… kim lub czym było to, co komunikowało się ze Sargybinisem? Ostatecznie, również z Akim, który wcześniej zmagał się z myślami i nie był pewien, czy na pewno chce iść dalej, dostali się na sam dół. Tam znaleźli komnatę, a na jej środku (prawdopodobnie starsze nawet od kopalni) wrota. Łowca dusz aktywował je magią i, choć portal wydawał się niestabilny, weszli weń i pozwolili mu się pochłonąć. Gdzie wylądują? Nie wiadomo.”

~ Samiel

Szlak Ziół

„Na Szlaku Ziół panuje atmosfera gęsta jak przed burzą – druid, który miał pomóc Funtce i Mniszkowi zamiast faktyczne przyczynić się do zdjęcia klątwy z malarki, coraz bardziej działa im na nerwy. Jego bezpośredniość, obcesowość i całkowity brak poszanowania konwenansów przyprawiają przemienioną malarkę o niemałe zaskoczenie, a leśnemu strażnikowi coraz bardziej podnoszą ciśnienie. Tarjuan nie wie, że balansuje na cienkiej linii i drażni tygrysa – konkretnie to Maorcoille żyjącego w ciele Mniszka. Aby więc nie doprowadzić do nieszczęścia, elfik decyduje się na jedyne w jego mniemaniu sensowne zachowanie i gdy tylko widzi wśród drzew dom druidki Flory, do którego zmierzali, zostawia swoich towarzyszy. Obiecuje jednak, że wróci. „

~KiS(s)

Pustynia Nanher

„Na niebezpiecznym terenie Piasków Czasu, udało im się znaleźć tych, których szukali. Seviron wdał się w dialog z Szalonym Skrybą, a Nataniel z zaginionym profesorem. I w ten sposób ich krótka przygoda się zakończyła. Kapłan razem ze Skrybą wrócił do miejsca, które tamten uznawał za swój dom, a czarodziej w towarzystwie znajomego wrócił tam, skąd przybył. Seviron zakończył swój pobyt na Pustyni udaną wymianą magicznego zwoju na słowa Matki, a w drodze powrotnej wykonał nawet Rytuał Snów. Teraz kierował się do siedziby Zakonu, z której wyruszył z tą misją. Czy droga przebiegnie spokojnie? Tego nie mógł wiedzieć nikt.”

~ Samiel

Oaza Sher-Arum

“Jest taka tajemnicza wioska blisko oazy Sher-Arum, której prawdziwej nazwy nikt nie zna… plotki głoszą, że kto tam trafił zapominał o swoim dotychczasowym życiu. Zupełnie. Na zawsze. Chociaż jest sposób, aby obronić się przed klątwą. Tego właśnie sposobu najpewniej spróbuje użyć Roseline, by zbliżyć się do tajemnicy. I kiedy ona szykuje się do wyprawy, inna kobieta, Hamartia – już raz umarła, a teraz bytująca w ciele niezbyt sprawnym – przemierza rozgrzaną pustynię w podobnym kierunku, choć bez tak wyraźnego celu. Co raz przewraca się i z trudnem podnosi z piasku, a gdy w końcu zbliża się wieczorem do spokojnego miasteczka upada po raz ostatni. I nie może się ruszyć. Czy ktokolwiek ją tam zauważy?”

~ KiS(s)

Katima

„Mieszkańcy Katimy nie pośpią za bardzo tej nocy, bo co chwilę słyszą grzmoty. I nie, nie zbiera się na burzę – to Wiktor i Gavin wpakowali się w kłopoty i próbują się wydostać z miasta, a tymczasem ścigający ich najemnicy bardzo wzięli sobie do serca określenie „po moim trupie”. Tak bardzo zależy im na tym, by obaj magowie nie wydostali się z Katimy, że zdążyli już zawalić część podziemi pod rynkiem, próbowali swoje ofiary otruć, wysadzić w powietrze i wielokrotnie pozbyć się ich w kontakcie bezpośrednim. Chłopakom do tej pory udawało się wyjść cało z każdej takiej przygody i spotkanie ze skrytobójcą też takie miało być. Jednak napastnik nagle zamiast ich zabić, próbował przekazać im jakąś informację i wyglądało na to, że zna Wiktora znacznie lepiej niż na to wygląda. Niestety, jego zachowanie okazało się być tylko sprytnym blefem, który miał zatrzymać magów w miejscu, aby dać szansę pościgowi. Kolejna walka zdaje się być nieunikniona.
A już byli tak blisko!”

~KiS(s)

Elisia

“Odkąd Finua podpaliła… no już w zasadzie wioskę, sprawy zaczęły przybierać szybsze obroty, a atmosfera, choć rozgrzana ogniem jest  miejscami zdecydowanie zimna. Przeklęta przez szablę dziewczyna to płacze, to krzyczy, to boi się, uspokaja i znów rzuca, nie mogąc uciec z surowego uścisku Freya, a Rakhszasa używa magii emocji by nieco ją uspokoić. I z jakiegoś powodu jest tak bardzo po jej stronie, że proponuje jej… naukę kontroli nad klątwą? Chyba tylko Frey, piekielny, naprawdę zdaje sobie sprawę jak Finua wpłynęła na życie tutejszych ludzi, co im zrobiła i brutalnie to kobietom uświadamia. Czy się tym przejmą?” 

~ KiS(s)

Lasy Eriantur

“Tutaj pogoda bez zmian, choć możliwe, że jeżeli chodzi o emocje to Alice’a niedługo poniesie – bo choć Zirk znowu się trochę porządził, to jednak posłuchał planu i być może niedługo odzyskają cenne ptaszkowe eksperymenta! Tylko, że skoro Puchatek wlazł na drzewo żeby je przepłoszyć to teraz to jego mistrz i sam Alice muszą je delikatnie złapać. Czarodziej w siateczkę, a Grim… może w łapy? 
Tymczasem Xirin zaprowadziła małego tygryska Riziego do posiadłości, a nawet więcej – do stołówki, gdzie zobaczył kilku nietypowych podwładnych Alice’a i kto wie – może nawet się z nimi zaprzyjaźni? W końcu są zmiennokształtnymi jak on!”

~ KiS(s)

Dalekie Krainy

„W sierocińcu Imeldy daleko jest od nudy. Z wychowankami dzieją się zaskakujące rzeczy i aż strach pomyśleć, co będzie dalej. Znikające duchy, tajemnicze księgi, magia śmierci… Aż strach pomyśleć co będzie dalej. Sugarro sprawy nie ułatwia, bo już pucuje zbroję na swoją świętą krucjatę, by pomścić śmierć matki Sala – zemsta musi niestety poczekać, bo centaur jest potrzebny na miejscu, by ogarnąć ten bałagan.
Tymczasem znika czarodziejka Hathor – jak kamień w wodę, nikt jej nie widział. Ostatnia osoba, z którą zaginiona miała styczność, widziała ją w bibliotece, a później już wszelki ślad po niej zaginął. Jedynie w korytarzu znaleziono niepokojące ślady krwi i sierść – niby nic, ale kto wie, czy to nie jeden z wychowanków sierocińca nie zapanował nad swoimi umiejętnościami i doprowadził do bardzo przykrego końca czarodziejki? Trudno w to uwierzyć, ale nie można tego wykluczyć. A może ze sprawą ma związek mroczna magiczna księga, którą znaleziono w bibliotece? Na razie więcej jest pytań niż odpowiedzi. „

~KiS(s)

Revendor

„Jak to mówią: po burzy nadeszło słońce. Laehteren jest już przytomna i w miarę sprawna, Camryn po upokorzeniu z wylanymi na nią mydlinami doszła do siebie (duma chyba jednak nadal troszkę cierpi), a pozostali inkwizytorzy chyba na jakiś czas odpuścili sobie złośliwe komentarze pod adresem ochroniarki. I dobrze, bo najwyższa pora zająć się śledztwem w sprawie zamordowania króla – to już naprawdę nie może czekać. I co więcej sprawa jest tak nagląca, że aż Wyciszony, który prosił maie o spotkanie, sam się do niej pofatygował, by osobiście zaprowadzić ją do swojego mistrza. Laehteren i Camryn w międzyczasie mogą trochę pogadać i półelfka może uzupełnić swoje braki w wiedzy – no bo w sumie to kim są ci Wyciszeni?”

~KiS(s)

Donosiciel #72

Powroty

Bociany wylatują do ciepłych krajów, a my wręcz odwrotnie – wracamy na stare śmieci. Na granicę wróciło kilka dawno niewidzianych osób, odkurzono sporo starych postaci i wątków. Na pewno jest w tym pewna zasługa halloweenowego zlotu, który odbył się niespełna dwa tygodnie temu… Ale o tym następnym razem, szerzej – teraz skupmy się co tam słychać w życiu naszych bohaterów.

Adrion

Dżariel, Nuka i jego narzeczona Ahné wracają do domu po intensywnym dniu i kolejnej ucieczce przed znajomymi elfki. Nie by byli to jacyś wybitnie źli ludzie, ale zdecydowanie zbyt intensywni i co więcej nie za bardzo rozmawiający we wspólnym – przez co obaj panowie nie stanowili dla nich specjalnie dobrego towarzystwa do dyskusji, ale to im nie przeszkadzało. Miły wieczór w karczmie skończył się więc nieplanowanie szybko – tak szybko, że panowie ledwo dopili piwo i nie poczekali nawet na tańce. Elfia muzyka przywołała jednak wspomnienia ich pierwszego wspólnego wypadu do karczmy, gdzie sami dali mały popis. A że Dżariel zwykł wyrażać siebie właśnie śpiewem, nieskrępowanie zaintonował balladę o przyjaźni, której tekst zna również Nuka. Żadnemu nie przeszkadzało to, że byli już na ulicy i przechodnie mogą się gapić.”

~KiS(s)

Ocean Jadeitów

Kelsier wrócił do wioski w towarzystwie dwóch panterołaków, którym pomagał łowić ryby. Wrócił tam z perłą, z której chciał przygotować naszyjnik dla Ijumary. Jeden z jego towarzyszy zaprowadził go nawet do osoby, która umożliwiła zamianę samej perły na piękny naszyjnik, którego zresztą była najważniejszym elementem. W tym czasie Kvaser zamienił lusterko na informacje od Naimy, a Iju rozmawiała z Meorim, który ostatecznie zgodził się zaprowadzić ją do Sanktuarium. Kotołak spędził poza ich szałasem więcej niż dwie godziny i spodziewał się, że zastanie tam pozostało dwójkę, ale tak nie było – trafił tam jedynie na czarodzieja. Nie podzielili się ze sobą informacjami, czekali na to, aż będą w komplecie.”

~ Samiel

Hrabstwo Ascant-Flove

Nimroth znowu rozwiązany! Znowu do posiłku. Poznał już tyle osób z bandy, a tyle osób jego, że chyba pierwsza nieufność nieco przygasła. Przynajmniej w gospodarzach. Sam lisołak nadal chciałby im uciec i tylko knuje jak tu wykorzystać ich ewentualny brak czujności, ale Dean spokojnie daje mu ostry patyk, by nadział sobie chlebek i wcale nie sądzi, by miał zaraz wykorzystać to przeciw niej. Kto wie, może dobrze robi. Choć czy takie podejście zadziała na surowo szkolonego skrytobójcę i Ni faktycznie uwierzy, że są inne drogi, którymi można iść w życiu? A może uwolniwszy się wróci natychmiast do Ojca i przyjmie kolejne, ponure zadanie?”

~ KiS(s)

Szlak Ziół

“Jakie to osobliwe kiedy bardzo emocjonalna dziewczyna przemieniona w smokopodobne stworzenie znajduje w sobie więcej cierpliwości niż doświadczony Strażnik Lasu. A jednak role Funci i Mniszka faktycznie zaczęły się odwracać, gdy zagubiona malarka i jej tajemniczy, spokojny przewodnik zaczęli dłużej przebywać w towarzystwie druida Tarjuana. Może to kwestia życia w społeczności, a może zmęczenia, że dziewczyna zaczyna głupkowatego druida faktycznie traktować jak dziecko i przebaczać mu pewne winy, kiedy Mniszek, obarczony odpowiedzialnością za całe góry, nie może tolerować kogoś kto, choć dorosły, zachowuje się skrajnie chaotycznie. Czy sytuacja wróci do normy kiedy wrócą do pani Flory i to ona zajmie się swoim bratem?”

~ KiS(s)

Thenderion

„W Thenderionie zamieszanie narasta. Nie widać tego jeszcze w klasztorze nieopodal posiadłości de Counteville’ów, gdzie Rianell po powrocie z obchodów Święta Smoka rozebrał ścianę w remontowanym skrzydle i odkrył tajemniczy korytarz, z którego wołają go jakieś dziwne szepty. Za to w samej posiadłości – tam to się dzieje! Blanche w stanie lekkiej nietrzeźwości trafia na tajemniczą postać, która to pojawia się, to znika. Kapłanka próbuje ją dogonić i oferuje pomoc, ale nadaremno. Zamiast tego trafia na Semiramidę, która w ostatniej chwili chroni ją przed upadkiem. Dziewczyny znajdują się jednak nagle w części posiadłości, której nie kojarzą. Dziwne… Na dziedzińcu zaś pojawia się straż, gotowa wesprzeć gospodarzy w poszukiwaniu córki i ogarnięciu zamieszania. I pomyśleć, że przyczyna tej afery – gang zwany Puszczykami – już dawno wyczuł, że robi się gorąco i się ulotnił…”

~KiS(s)

Ekradon

„Po powrocie do miasta, udali się do krawcowej, będącej jednocześnie dobrą znajomą Skowronka, aby Samiel mógł przymierzyć tam – i także zobaczyć po raz pierwszy – strój, w którym uda się na bal. Okazało się, że był to mundur, w dodatku taki, jakie noszą na sobie mauryjscy oficerowie, ale jemu się podobał i to nie tylko dlatego, że był wygodny, nie krępował ruchów i miał ukrytą kieszeń na broń. Był do drobnych poprawek, to prawda, ale Samiel bardzo dobrze w nim wyglądał i jedynie musiał dokupić odpowiednie buty, aby wszystko to dobrze się ze sobą komponowało. Po tym spotkaniu, udali się do karczmy, w której nocował. Nie tylko po to, żeby zjeść tam posiłek, ale też po to, żeby Samiel mógł przekazać Skowronkowi komplet swoich ubrań, w które miał przebrać się, jeśli sytuacja by tego wymagała.”

~ Samiel

Mauria

Nikolaus wraca do Maurii po krótkim urlopie, z którego przywozi ze sobą oryginalnego gościa – młodego, butnego arystokratę Francisa. W zasadzie Francine, ale skoro ta przedstawiła się męskim imieniem to kimże on jest, by dyskutować? Tym bardziej, że tematów do dyskusji jest wiele, bardzo wiele, a okazja wręcz idealna, bo akurat są sam na sam w powozie. Nemorianka nieroztropnie pozwoliła wampirowi zadawać pytanie, zapominając chyba, że ma do czynienia z dowódcą straży miejskiej – osobą, która jest doświadczona w prowadzeniu przesłuchań. A co więcej – Klaus nie ma oporów, aby ganić ją za zachowanie i udzielać lekcji dobrego wychowania. Jak sam powiedział, podoba mu się jej zadziorny charakter, ale są pewne granice, a Francine od początku na niej balansuje, zaślepiona nemoriańską dumą i uprzedzeniami. Jak ta rozmowa jeszcze chwilę utrzyma się w tym tonie to dziewczyna zaraz wysiądzie!”

~KiS(s)

Mgliste Bagna

„Mroczny elf trafił na pułapkę przy drzwiach zamkniętych, gdy udało mu się otworzyć je wytrychem. Niewielki wybuch zniszczył drzwi i zgrał się z czymś, co stało się na strychu, gdzie przebywały Luna i Villemo. Fragment dachu zawalił się, gdy na poddaszu szukały jakichś wskazówek. Czegoś, co pomogłoby zrozumieć historię domu i ducha, który wypuści ich stąd, gdy znajdą jego ciało i dowiedzą się, kto go zabił. Usłyszały to, co stało się niżej i przez to dołączyły do Salazara. Wewnątrz pomieszczenia cała trójka zaczęła robić to, co robili już wcześniej – szukać – a z racji, że biurko wydawało się czymś, co może coś ukrywać, to elf sprawdził właśnie ten mebel. Znalazł tam niewielki klucz i pamiętnik, ten prawdopodobnie należał do córki właściciela rezydencji, a klucz może otwierać drzwi do jej pokoju. To był ich następny cel – znaleźć pokój dziewczyny.”

~ Samiel

Szczyty Fellarionu

„Spotkania z przyjaciółmi przyjaciół zawsze są ekscytujące! Violentine niemal zabrakło tchu! Na zawsze. Na szczęście Setowi udało się przekonać eugonę, aby nie udusiła wiewiórczej kultystki, a zamiast tego zmusić ją do naprawy wyrządzonych szkód. Cała trójka zawędrowała ku wiosce, która niegdyś była przyjacielem natury, a teraz czci Śmierć. Pytanie tylko, czy akolitka w istocie jest w stanie odwrócić swoją misjonarską działalność?”

~ Déri

Xelliks postanowił wejść do tej części jaskini, w której znajdowały się robale. Te oblazły go, ale próżno było szukać mięsa tam, gdzie był jedynie kości. Ezra wolał trzymać się z tyłu, poza zasięgiem mięsożernych stworzeń. Lisz natomiast nadal znajdował się pod wpływem halucynogennego jadu pająka, dlatego też w truchle niedźwiedzia zobaczył serkretową matkę, którą atakowały robale. Zdenerwował się, zaczął rzucać zaklęcia – przez to martwe zwierzę i wyrwane z ziemi robaki, poleciały w stronę ściany, na której roztrzaskały się – co po czasie osłabiło go, a Ezra, dzięki trzeźwej ocenie sytuacji, mógł wyciągnąć towarzysza z nieciekawej sytuacji. Resztę robactwa – a także pajęcze jaja – pozostawią w spokoju, mają jeszcze drugi korytarz do zbadania.”

~ Samiel

Elisia

„Frey oraz Rakhszasa liczyli na noc pełną wrażeń i właściwie ją dostali! Festiwal, karczmiane trunki, wiejskie tańce – och, no i oczywiście wielki pożar! Spuszczony ze wzroku jedynie na chwilkę piekielny naturalnie znalazł się w samym sercu pożogi, gdzie z kolei on znalazł sprawcę całego tego zamieszania – złodziejkę Finuę. Oczywiście Łowca Dusz nie miał żadnych dowodów na poparcie swoich podejrzeń – przynajmniej dopóki kobieta, obciążona przerażającą klątwą, nagle nie zajęła się płomieniem. Cóż, wygląda na to, że ognista dwójka będzie miała sobie nieco do wyjaśnienia…”

~ Déri

Iruvia

“Och nie, och nie, panie i panowie (i o tak! jeżeli jesteście matką Constantina) – zgadnijcie kto w gospodzie dostał jedno (choć duże) łóżko? Tak! To Shyilia i szanowny pan Podpalacz! I o ile skrytobójczyni była bardzo wściekła z tego powodu, Constantinowi udało się wzruszyć na to ramionami, co świadczy o nim tym lepiej, że jeden z głosów w jego głowie usilnie stara się popchnąć go do zmienienia przyjaźni w pełnoprawny romans. Jednak nie taki jest plan. Plan jest taki, by w nocy pracować, a w dzień odpoczywać! I znaleźć jakiegoś Riyenesa.“

~ KiS(s)

Dwór Stella-Floris

“Dla Dragosani to były ciężkie chwile i wielka zmiana w życiu. Uciekła ze swym smoczym towarzyszem, tym razem na dobre. Od rodziny, od swojej historii. Niestety ranny smok nie dał rady przebyć długiej drogi w powietrzu i w końcu spadł, z dużej wysokości, z Sani na grzbiecie. Zamortyzował upadek dla niej, ale nie dla siebie. Co stanie się z dwójką towarzyszy, kiedy pradawny już ledwo sapie, a są na obcej ziemi, bez żadnej pomocy, przyjaciół i rodziny?”

~ KiS(s)

Dalekie Krainy

Fallon nigdzie nie wraca – Fallon wręcz odchodzi coraz dalej i dalej. Opuścił swoje leśne sanktuarium i podróżuje, poznaje świat, zwiedza. Odszedł daleko od miejsca, z którym był związany przez tyle lat i nogi w końcu zaniosły go pod mury Pałacu Derionu. Trafił tam po zmroku, więc nie dostał się do środka, ale to nie przeszkadzało mu w zwiedzaniu – do tego miał swojego towarzysza, ducha kruka, który mógł przeniknąć do środka i pokazać mu to i owo. W tym najważniejsze – mieszkankę pałacu, Elsę, która nieświadoma obecności tajemniczego gościa, malowała w pałacowych komnatach.
Tymczasem śpiącego pod murami miejskimi elfa znaleźli strażnicy – przez głupi zbieg okoliczności uznali, że jest on ranny i uradzili, by zabrać go do pałacu i tam opatrzyć. Dobra nasza, nie trzeba będzie spać na zimnie. „

KiS(s)

Trijou

Randowi to raczej nie jest za wesoło – przypadek sprawił, że stał się podejrzany… W zasadzie nawet nie wiadomo o co. Niemniej został wyprowadzony z balu i kto wie co zrobiliby z nim ludzie królowej Dearbháil, gdyby nie miał łba na karku i się nie wyłgał. Jak to się jednak mówi: spod deszczu pod rynnę. Królowa nie zamierzała go tak łatwo puścić, bo dostała tajemniczą wiadomość, której treść mocno ją zaniepokoiła – aby Rand udowodnił, że nie zjawił się na balu ze złymi intencjami, musi jej pomóc. Pytań jest więcej niż odpowiedzi. Kto wrobił detektywa i w zasadzie w co? Kto grozi Dearbháil i jaki ma w tym cel? „

~KiS(s)

Donosiciel #71

Piękne okoliczności przyrody

No tak, była już mowa o tym, że w podróży można poznać nowych ludzi, że przygody mogą być te weselsze i te smutniejsze, że można sobie odpocząć albo pędzić na łeb na szyję… A ktoś pomyślał o tych miejscach, które odwiedzamy? Niektóre są takie piękne! No a inne wręcz przeciwnie, wiadomo, na tych jednak może się nie skupiajmy – no bo po co psuć sobie nastrój. Lepiej popatrzeć na piękne góry, wodospady, na majestatyczny ocean, barwne łąki… Na pewno część z Waszych bohaterów jest właśnie w takich miejscach.

Ocean Jadeitów

„W porcie atmosfera robi się… ciekawa. Barbarossa w trakcie rozmów ze znajomymi kapitanami o równie wątpliwej opinii co on przyznał, że więzi człowieka, który do tej pory ich ścigał. Jak nietrudno się domyślić, wielu chciałoby, aby jegomość zawisł, lecz wampirzy pirat wolałby utrzymać go przy życiu. Cóż się dziwić, wszak to jego teściu. Albo po prostu ojciec Kiraie, z którą Barbarossę łączy coś więcej niż zwykła znajomość, nawet jeśli jest to związek bardzo skomplikowany. Ona zaś zajmuje się w tym momencie Menurką – chłopcem, który stanowi nie lada problem, bo wszyscy się go boją przez wzgląd na jego rasę, a on chcąc chronić swoją przyjaciółkę raczej niepotrzebnie się naraża niż pomaga.
No i jest jeszcze Kelisha – ona zasiadła do gry w karty z ludźmi Barbarossy. Niby nic wielkiego… Ale jak się skończy ogranie piratów tak, aby zostali w samych skarpetkach? To… Aby na pewno rozsądne?”

~KiS(s)

Valladon

„W Valladonie klimat sielski – mały domek na przedmieściach, ogródeczek z równymi grządkami marchewek i takich tam. Riordan jednak na razie nie ma jak tego docenić – toczy nierówną walkę z własnym ciałem męczonym przez wszelakie substancje wyskokowe. Głodny, ale niespecjalnie przejmujący się tym co tak w zasadzie je, nasycił się paroma marchewkami prosto z grządki, później zaś zaległ pod płotem z naręczem różnych ziółek, które rosły w okolicy i być może mu się przydadzą… W takim stanie odnalazł go Momo – bardzo przejęty stanem malarza, który normalnie nie prezentuje się zbyt zdrowo, a co dopiero teraz. Tryton tylko chwilę spędził na sprzątaniu kuchni po swojej kąpieli i ma obawy, że w międzyczasie Riordan mógł zmieszać kolejne zioła z tym, co już krążyło w jego organizmie i kto wie jakie to przyniesie skutki… Tak, on również nie ma czasu na podziwianie sielskich widoków.”

~KiS(s)

Góry Druidów

„W pięknie położonej wśród jesiennych lasów wiosce drwali atmosfera się zagęszcza, choć tylko jedna z osób dramatu ma tego pełną świadomość. Kavika – bo o niej mowa – ma mętlik w głowie po spotkaniu z byłym ukochanym. Nadal ma dla niego jakieś ciepłe uczucia, a on na pewno również nie jest na nią obojętny – tak bohatersko udawał tchórza tylko po to, by uchronić ją od przykrych plotek! Jednak przecież ona jest mężatką, nie może już o nim tak myśleć… A może?
Tymczasem Yastre – bo o nim mowa – nie wie, że jego zachowanie przysparza tylko nowych kłopotów. Zapatrzony w Kavikę nie dostrzega umizgów elfki Hannie, która bardzo chciałaby być kimś więcej niż tylko jego koleżanką. Ale jak dotrzeć do faceta, który na widok babeczki z serduszkiem nie łapie aluzji tylko cieszy się, że ktoś narysował śliwkę na ciastku? No właśnie…”

~KiS(s)

Ekradon

„Następny dzień dla Samiela zaczął się już wczesnym rankiem, gdy Ami – jego znajoma i właścicielka karczmy, w której nocował – zbudziła go na poranną rozmowę przy winie. Wyjaśnili sobie niektóre rzeczy i umówili na wspólne śniadanie, w czasie którego tematem rozmów było między innymi wspominanie i to, co działo się u nich przez czas, w którym się nie widzieli. Skowronek natomiast tym samym rankiem opuściła siostry, u których nocowała i zameldowała się w luksusowej karczmie. Do ich spotkania doszło w porze obiadowej, akurat krótko po tym, jak Samiel skończył jeść. Szybko opuścili Dębową Karczmę i udali się na spacer do pobliskiego lasu. W otoczeniu wyłącznie pokrytych śniegiem drzew, Skowronek wyjawiła mu kolejną część swojego planu, tam mogli o tym rozmawiać, dlatego też zabójca zadał jej pytania z tym związane, które kłębiły się w jego głowie. Wybrali się w drogę powrotną, gdy postanowili zajrzeć do Perl – krawcowej, która przygotowywała im stroje – choć śnieg spadający z drzew na krótką chwilę przerwał ich wędrówkę. Udało im się go uniknąć, a Samiel przypomniał sobie o pewnej zabawnej historii z udziałem swoim własnym i zleceniodawcy, którego taki spadający śnieg… zwyczajnie zabił.”

~ Samiel

Szczyty Fellarionu

“Te okoliczności przyrody są na swój sposób na pewno wyjątkowe – głębokie jaskinie, świecące grzyby i zajadające się nimi pająki. Dwie odnogi – jedna rozświetlona, druga pogrążona w mroku. Lisz użarty w zeschnięty mózg. Halucynowy serkret prowadzący ukąszonego do Klasztoru… albo gdzie indziej. Ezra bez buta. Chwilowo. Xelliks go zabrał, myśląc, że to serkret. A mimo wszystko dotarli do komnaty na końcu jednego z tuneli! A w niej… pięknie nie było, bo grzybopodobne robaki kiwając się na boki właśnie zaczęły wychodzić z niedźwiedziego truchła. Co spotka badacza ragarianina i lisza z majakami w towarzystwie pająków, kokonów, robaków i zwłok?”

~ KiS(s)

Równina Maurat

Cętka wraz z Nani wspólnie zdołały pozbierać się emocjonalnie po porwaniu dwóch oraz po nagłej i całkiem niespodziewanej szansie komunikacji, która doprowadziła do wylewności pomiędzy dwoma samotnymi kotami. Teraz jednak dwójka zmiennokształtnych musi sprostać życiu w dziczy, uniknięciu ludzi, z których niewoli uciekły, a także odnalezienia nowego, wspólnego celu. Póki co wygląda jednak na to, że nasza dwójka jest naprawdę sprawnym stadem.”

~ Déri

Teravis

Calli, znajdująca się w jakże „troskliwych” oraz „czułych” łapach Smilingura, nareszcie została opatrzona po poważnej ranie i powoli powraca do swoich zmysłów. Nie żeby taka niewygoda jak biedne umierające dziewczę niesione na jego ramionach powstrzymało wilkołaka przed zajęciem się swoimi sprawunkami, podobnie jak jej wilkor, stąpający za nim za krok i pilnujący jego ruchów. Trudno powiedzieć, które z nich przeżywa teraz bardziej kłopotliwe chwile – zdolna zabójczyni będąca teraz zupełnie bezbronną i zdaną na czyjąś łaskę, czy też jakże „czarujący” i „dobroduszny” wilkołak, któremu ową łaskę wypada okazać.”

~ Déri

Oaza Mia-Alkhama

Sadik i Sarabi siedzą niby w domu, ale też mogą co nieco powiedzieć o pięknych widokach – właśnie jeden z nich podziwiają. Dziewczyna podczas rekonwalescencji w domu pułkownika postanowiła zabić czymś czas i jednocześnie zrobić jakąś przyjemność swojemu gospodarzowi i namalowała dla niego ocean, który go tak mocno fascynuje, mimo iż go nigdy nie widział. No to teraz dzięki Sarze będzie mógł sobie popatrzeć chociaż na jego piękną podobiznę. Któż by przypuszczał, że ten gest skruszy twardą skorupę niedostępnego żołnierza i w końcu okaże on jakieś emocje? Na dodatek takie pozytywne? „

~KiS(s)

Dalekie Krainy

Izanami i Rozalie mają szczęście, że nie spotkały się w mieście tylko gdzieś na łonie natury, bo przy chaotycznej magii Pokusy mogłoby się to źle skończyć. Jakieś przemienione skały, drzewa, cuda na kiju! Błogosławiona słusznie zauważyła, że takie incydenty mogą sprawić, że komuś stanie się krzywda. Co więcej – może to dotknąć kogoś bardzo bliskiego piekielnej. Ta wieść zszokowała Rozalie, która momentalnie zalała się łzami – wszak nie chciała dla nikogo źle! Sama nad tym nie panowała, a poza tym do tej pory zdawało jej się, że to takie zabawne… Całe szczęście chyba teraz dotarła do niej skala problemu, a z Izanami być może zdoła opanować ten problem – wszak niebianka zaproponowała pomoc.”

~KiS(s)

Revendor

„W Revendorze widoki nie są za piękne, tak samo jak perspektywy – co prawda udało się opatrzyć Nerentheala (a konkretniej to jego siostrzaną część, Laehteren) po tym jak kawałek okna wbił mu się w brzuch, ale to wcale nie był początek dobrej passy. Jakże mógłby być, skoro raną zajmował się weterynarz (nawet jeśli bardzo zdolny) a w międzyczasie na Camryn ktoś wylał wiadro mydlin? Jak dobrze, że to nie było coś gorszego! Teraz jednak najemniczka jest mokra, a driad musi się oszczędzać. Niestety, czas nagli. A skoro góra nie przyjdzie do proroka to prorok musi przyjść do góry i w końcu naszą dwójkę bohaterów odnalazł Wyciszony – kapłan, do którego się wybierali. No i inni inkwizytorzy, którym najwyraźniej nie w smak jest obecność na miejscu zdarzenia Camryn – nie tylko nazwali ją „zbędnym bagażem”, ale również naśmiewali się z jej pochodzenia. Co za niegościnny kraj!”

~KiS(s)

Ogłoszenia parafialne

Na koniec mamy dla Was krótkie, ale ważne ogłoszenie. Otóż jest to ostatni numer Donosiciela wydawany w formacie dwutygodniowym. Od tej pory cykliczny zbiór ploteczek z wątków będzie ukazywał się RAZ W MIESIĄCU, w każdy pierwszy piątek miesiąca, zaś wszelkie dodatki – takie jak wywiady, ciekawostki czy relacje ze zlotów – będą pojawiały się w międzyczasie a nie zamiast Donosiciela. 

Donosiciel #70

NOPE

Nie. Po prostu nie. Tak czasami bywa – nie chcemy, a musimy, chcemy, a nie dostajemy. Albo po prostu coś idzie nie po naszej myśli. Albo trzeba komuś odmówić. Trochę… W sumie przygnębiający temat. Ale hej, czasami może z tego wyjść coś zabawnego! No bo w końcu mówienie „nie” prowadzi do buntu, a z tego mogą wyniknąć naprawdę niezłe przygody. To może być t e n przypadek!

Ocean Jadeitów

„Morska maie nie należała do naiwniaków. Nie była też tchórzem i gdy tylko znalazła się w cieniu przepływającego statku, przerwała spotkanie z syrenią przyjaciółką, by trochę zorientować się w sytuacji na pokładzie i, kto wie, może obić parę pysków.
Zastała tam uwięzionego przez opryszków trytona. Natychmiast ruszyła mu na ratunek, zachowując ostrożność i dyskrecję – zakradła się, zasłoniła mu usta dłonią (ofiary porwania nie zawsze umieją współpracować ze swoimi wybawicielami, miała to na uwadze) i przecięła więzy. Do tego momentu wszystko szło gładko. Ktoś jednak zauważył uwolnione nadgarstki rybołuskiego, a wtedy… rozpętało się piekło.
Maszt pękł pod naporem magicznych pocisków. Na szczęście ten sam maszt odwrócił uwagę przestępców od uciekinierów, bowiem gdy ci kierowali się ku burcie, gruby, drewniany pal spadał prosto na głowy łotrów.
Kiedy już wylądowali w swoim żywiole, Kitt skorzystał z danej mu przez los szansy na odzyskanie statku, jaką była trzymana w jego objęciach Mercedes. Potrafił kłamać i manipulować jak niejeden polityk, ale czy to wystarczyło, by przekonać rekinowatą do kolejnego wysiłku?
Przecież tak lubiła drzemki i wygrzewanie się na słońcu…”

~ Latro

Leonia

W posiadłości księcia Medarda w Leonii rzeczony książę w najlepsze zaczął się rozkręcać w roli gospodarza, serwując Sanayi kolejne trunki, przekąski, anegdotki i historie mniej lub bardziej poważne. Któż by odmówił takiej gościnie? Alchemiczka z początku chętnie się temu poddała, angażując się zarówno w rozmowy o środowisku akademickim, jak i te o diecie centaurów. Ona jednak w przeciwieństwie do swojego rozmówcy musiała spać i też mogła się upić, dlatego w którymś momencie musiała powiedzieć stop i zakończyć to spotkanie. Lecz może wcale nie na długo – wszak rano możliwe, że przyjdzie im się znowu spotkać przy okazji załatwiania porachunków ze starymi znajomymi…”

~KiS(s)

Szpital „Ranna Kózka”

„Brzmienie stalowych zbroi na pustym placu stawało się coraz głośniejsze. Na szczęście Arrice bez problemu udało się przekonać Glukel do odwrotu. Wysłała undiry na bezpieczny dziedziniec swojego szpitala, aby tam zaprowadziły ranną eugonę.
Dotarły na miejsce, a gdy zdyszana driada wreszcie do nich dołączyła, perłowołuska niemal wystrzeliła w kierunku wyjścia, chcąc udać się wraz z wybawicielką do płonącej kniei. „Niemal”, bo dokładnie w tamtej chwili przypomniała sobie, że o czymś zapomniała… Którędy to było?
Nie mogąc wyobrazić sobie gorszej sytuacji, zalała się łzami, a przeźroczyste krople zmieszały się z jadem, siąpiąc na bruk w dławiącej ciszy.”

~ Latro

Fargoth

„Nie, Larrana nie może oszaleć do końca jeżeli chce zająć się wykończonym psychicznie chłopakiem, na którego wpadła poprzedniego dnia. Musi polować, zarabiać, oporządzać jego paskudną ranę. Ale Vasko nie usiedzi. I nie będzie mieć normalnych snów. Kiedy wybudzi się z majakowych koszmarów ruszy w miasto, choć krydiana na pewno nie byłaby zadowolona. Ale będzie ostrożny. Uniknie kłopotów, zjaw, znikających dziewczynek… ale nawet mimo tego problemom nie może nie udać się go dopaść. Czy Larrana znowu pojawi się na czas aby mu pomóc?”

~ KiS(s)

Valladon

Momo nie jest bezdomnym, ale w sumie Riordan wyciągnął całkiem trzeźwe jak na jego stan wnioski, gdy usłyszał prośbę czy tryton może się u niego wykąpać. Na tłumaczenie się przyjdzie jednak czas później – skoro Momo uzyskał zgodę, zamknął się w kuchni, gdzie stała też balia, z której mógł skorzystać, a malarza zostawił samego w nadziei, że nic mu się nie stanie skoro leży płasko na podłodze. No, prawie miał rację. Wyjąwszy niespodziewaną wizytę jakiegoś chłopaczka na posyłki, który sprawdzał czy Riordan żyje i przy okazji doniósł o tym, że ktoś podszywał się pod niego na wernisażu. Ktoś – Momo, oczywiście. Ale to panowie już sobie wcześniej wyjaśnili, więc malarz twardo utrzymywał, że to jakaś daleka rodzina… Brat drogiego przyjaciela córki kuma dalekiej siostry ciotecznej, któremu malarz dał szansę po namowach babki. No.”

~KiS(s)

Arturon

Avrze nie udało się zaprosić Soleil do tańca… Ale to jeszcze nic straconego. Córka lorda Eskera i tak zdecydowała się spędzić czas z młodym czarodziejem i wypytać go o jego studia. Ktoś mógłby pomyśleć, że nie ma nudniejszego tematu, bo co może fascynować w administracji i akademii magicznej… Lecz kto tak pomyślał, ten nie docenił zdolności oratorskich Avry. Ten potrafił mówić o swoim wykształceniu długo i nawet ciekawie. Wiedział jednak przy tym, że wykłady to niespecjalnie coś, co jest dobrze przyjmowane w towarzystwie, więc sam zaczął szukać tematu, na który mógłby przeskoczyć. Wtedy to nadarzyła się kolejna okazja, by poprosić Soleil do tańca – czarodziej z niej skorzystał. Jakżeby mógł odpuścić, skoro jego rozmówczyni zdawała się wprost wyrywać na parkiet?”

~KiS(s)

Góry Dasso

„Każdy musi coś zjeść od czasu do czasu – ani czarodziej, ani bandyci nie stanowili wyjątku od tej reguły. Gdy Alantar przywołał, po czym łagodnie uśmiercił parę zająców, tym razem to Latro zakasała rękawy, aby oprawić i wypatroszyć dzisiejsze śniadanie tak czysto, na ile było ją stać.
Gdy już się posilili, zespolone kaprysem losu trio kontynuowało podróż, ugasiwszy po sobie kolejne ognisko, mimo że tym razem nie biło od niego zbyt wiele ciepła.”

~ Latro

Ekradon

„Zdecydowali, że tańce zakończą nieco wcześniej, niż planowali na początku. A gdy już opuścili tancbudę, Samiel postanowił też, że odprowadzi Skowronka w miejsce, w którym nocowała. Okazało się, że był to żeński klasztor, w którym mieszkające tam kapłanki zaoferowały pokój kobiecie, którą elfka udawała. Na spacerze tym, poza klasztorem, rozmawiali też o innych rzeczach, chociażby ponownie nieco o tym, jak pracują i też o bliznach Samiela. Gdy już dotarli na miejsce, a raczej w jego pobliże, rozstali się i pożegnali, aby następnego dnia spotkać się ponownie.”

~ Samiel

Opuszczone Królestwo

„U pary czarodziejów pojawiły się kolejne nieporozumienia. Stało się to po wyznaniu, które zdecydował się wypowiedzieć Cain i którego celem była Lotta. Tylko, że dziewczyna kompletnie źle to zrozumiała i w jej oczach stał się… osobą bardzo lubiącą ściany – ale to wszystko były jej myśli, więc czarodziej nie wiedział o tym, za kogo go teraz miała. Wiedział tylko, że źle go zrozumiała, chociażby przez jej reakcję na te słowa. Na szczęście przejście burzy i rozpogadzanie się było nowym tematem, którego można było się na chwilę uczepić. A później, gdy już wyszli ze swojego schronienia, Cain poruszył plan związany ze śledzącymi ich najemnikami.”

~ Samiel

Ruiny Nemerii

Llewellyn i Nadeya żywili sporo podejrzeń wobec parzystokopytnej. Czym była towarzyszka Edvina? Jej poroże wynikało z czarów, a może jakiejś choroby?
Nim zdziwienie na dobre opuściło ich oblicza, następna fala wydarzeń uderzyła jasnowłosych siłą tajfunu. Panterołak kolejny raz utracił grunt pod stopami, bowiem na miejscu rogatej łani stała teraz… kobieta. Równie rogata, ale już bardziej gadatliwa. Nie dziwota więc, że prędko odnalazła z Edvinem wspólny język. To jednak nie wszystko! Sympatyczna postawa, pokłady energii, jak i opiekuńczość Tlalli niemal tak samo łatwo przekonały do niej pozostałą dwójkę.
W jaki sposób od teraz się sprawy potoczą?”

~ Latro

Lasy Eriantur

Nearia i Rakka nadal w lesie, nadal rozmawiające i nie znające się zbyt dobrze. Jedna troszkę niedoświadczona i chyba naiwna, druga czująca się przez to zbyt pewnie. I tak to jest – kiedy myślisz, że jesteś cwany zaczynają otaczać cię liczne pary oczu… czy to było w planach? Niemal na pewno nie!”

~ KiS(s)

Dalekie Krainy

Co wydarzy się w Wielkich Borach Sariańskich jeszcze nie wiadomo. Na razie zaczyna się niewinnie. Aranrhod udała się na polowanie nikt jej nie popędza, nie jest na żadnym zleceniu, ot, po prostu robi to, co sobie w danym momencie zamierzyła. A w lesie poza nią jest Dzierzba – ten to dopiero wstał i się ogarnął. Nakarmiwszy lisa, który swojej porcji jedzenia i pieszczot wyraźnie się dopominał, lich wyszedł z domu odebrać coś, na co ponoć już dość długo czekał. Ciekawe tylko co to? I jaki związek ma z tym elfka na polowaniu?”

~KiS(s)

Okazało się, że faktycznie na Faer rany goją się jak na psie i po nocy regeneracyjnego snu nie było już śladu po walce z bagiennym krokodylem o trudnej do zapamiętania nazwie. Dziewczyny mogły więc ruszyć w dalszą drogę – hydra ze szczerymi intencjami chciała nawet zabrać Firouzeh do wioski, by ta mogła się tam posilić, lecz mniszka gwałtownie odmówiła. Ona miała inne priorytety – z głodu nie zdechnie, a za to mitrężąc czas może na zawsze zgubić ślad swojego brata-uciekiniera. Odmówiła więc, zamiast tego skupiając się na podjęciu tropu. Nie zajęło jej to wiele czasu… Lecz okazało się, że od razu czeka je starcie z potężnym demonem, którego w ramach pułapki zastawił na nie Firouz. Piękny początek dnia, nie ma co.”

~KiS(s)

Otchłań

Lucien ma urodziny, ale to wcale nie jest powód do radosnego świętowania. Układy w tej rodzinie raczej nie sprzyjają wspólnemu spędzaniu czasu, a to co wydarzyło się podczas jego niedoszłego ślubu nadal pozostaje nierozwiązane. Dlatego więc zamiast wcinać tort i bawić się w najlepsze, Lucien poszedł układać się z rodziną niedoszłej małżonki, zostawiając Rakel na pastwę demoniej młodzieży. Oj, z tego nie może wyniknąć nic dobrego! No i niemal od razu się zaczęło – Scarlett zarzuciła jej bycie zdradliwą przyjaciółką, kłamczuchą i złodziejką narzeczonych. Naprawdę piękny początek dnia…”

~KiS(s)

Rozmowy z bohaterami #6

Smilingur i Rammi

Burza była już naprawdę blisko – ciężkie chmury wisiały tak nisko, że można je było trącić pierwszym lepszym dłuższym kijem, co chwilę błyskało, jakby tuż za plecami, a wiatr dął tak mocno, że zrywał i przewracał wszystko, co nie trzymało się naprawdę mocno. Nikt w taką pogodę nie wyściubiłby nosa z domu… Więc kto pukał do drzwi Smilingura? Jakiś nawiedzony podróżnik – rudy elf z tatuażami na twarzy i głupim uśmiechem obcokrajowca.

Rammi: Uszanowanie! Mogę się u pana schronić przed burzą? Ruszę gdy tylko trochę się uspokoi. – Na jego ramionach widać było pierwsze ciemne ślady grubych kropel deszczu.

Widać było niechęć, która wstąpiła na bladą twarz gospodarza. Zastanawiał się bardzo długo, zanim bez słowa skinął głową i uchylił drzwi chatki nieco szerzej. Dobrze, że elf był smukły, bo gdyby był odrobinę grubszy, nie wszedłby do środka. A we wnętrzu pachniało świeżymi ziołami i cynamonem. W kominku wesoło trzaskał ogień, a po podłodze walały się wszelkiej maści papiery i książki. Gospodarz zamknął drzwi za przybyszem i od razu od niego odszedł. Zatrzymał się przy chwiejącym się stoliku.


Smilingur: Herbata. – Wskazał na metalowy dzbanuszek.

Rammi: Dziękuję. Jest pan… Alchemikiem? Czy może zielarzem?

Smilingur: Tak. Potrzeba czegoś?

Rammi: To… A zresztą, każdy alchemik to też zielarz, więc nieważne. Ciekawe. To domyślam się, że mieszka pan w takim miejscu ze względu na łatwość w pozyskiwaniu składników do swoich mikstur? Czy przez przepływy magii? Ponoć w niektórych szkołach to istotne.

Smilingur: Szkoły są stratą czasu. Nie praktykuję żadnej, wyznaczam nową. A mieszkam tu, bo stąd daleko gdziekolwiek. Jak zatem ty się tu pojawiłeś?

Rammi: Szedłem na skróty… Choć nie wiem czy przez to nie nadłożyłem jednak drogi… Ale to nieważne! Czyli dobrze rozumiem, że jest pan samoukiem? Fascynujące. Publikował pan już swoje odkrycia? Proszę wybaczyć, to taka akademicka ciekawość, choć przypuszczam, że pewnie woli je pan zachować dla siebie. Opracował pan podstawy swojej szkoły czy na razie to czysta intuicja?

Smilingur: Czy ja wyglądam na profesora? Nie publikuję, projekt jest prywatny i nikt nie ma do niego wglądu. Nie, dopóki rezultaty mnie nie zadowolą. Podstawą są badania genetyczne u wilków chorych na lykantropię, tyle mogę zdradzić.

Rammi: Nie trzeba być profesorem, by publikować… Ale rozumiem. Oczywiście nie nalegam na wgląd, zresztą pewnie i tak bym niewiele zrozumiał, nie moja działka. A mogę zapytać o tezę pana badań?

Smilingur: Nie jest dopracowana. Badam wiele aspektów, nie zajmuję się tylko jedną stroną medalu. Można powiedzieć, że badam cholerny dziesięciościan foremny, a nie zwykłą monetę. – Gospodarz zerknął na ślady po pazurach widoczne na przeciwległej ścianie. – Mieszanka wyjątkowo wybuchowa.

Rammi: …Przepraszam, w zasadzie powinienem od tego zacząć, ale: jak się pan nazywa? Tak bym wiedział czyje dzieło wpadło mi w ręce w przyszłości. Rammon Heike-Alsbeith – zrewanżował się natychmiast, podając gospodarzowi rękę.

Smilingur: Nie chcesz wiedzieć. A ja nie chcę mówić. Jeżeli moja praca da zamierzone skutki, wtedy się dowiesz. Wielu się dowie. Jesteś skrybą?

Rammi: Nie nalegam… Choć nie wiem czy twoje słowa bardziej mnie ekscytują czy przerażają. Ale pewnie “się dowiem”. A skrybą nie jestem, trochę zdarzyło mi się pisać, ale jestem etnografem. Podróżnikiem. Stąd nasze dziedziny się nie pokrywają, choć nie powiem, znam kilku profesorów z twojego środowiska… Znaczy o ile byś się w nim obracał. Wybacz. Nie myśl, że jestem jakimś akademickim snobem, sam nie skończyłem żadnej uczelni. A w ogóle skąd pomysł na zajęcie się tymi badaniami?

Smilingur: Ty też nie wyglądasz na uczelnianego pieska. Co do badań, powiedzmy, że… z wrodzonej ciekawości. Z naciskiem na wrodzoną. Poza tym znudziło mi się tworzenie maści na pokrzywkę i świąd.

Rammi: Ach, tak, rutyna. Doskonale się na niej zarabia i równie dobrze degraduje umysłowo. Nie dziwię się, że pociągnęło cię do własnych badań, wyglądasz na inteligentne jegomościa. Zresztą, o czym my mówimy: skoro układasz własny system alchemiczny… I cała twoja podstawowa wiedza pochodzi z ksiąg? Receptury na te “maści na pokrzywkę” i całą resztę?

Smilingur: Większości nauczyła mnie pewna kobieta. Dawno temu. Niektóre rzeczy miały mi się w przyszłości przydać. Okazało się to prawdą, ale postanowiłem poszerzyć horyzonty wiedzy. Wszystkie okoliczne biblioteki zrobiły ze mnie stałego klienta. Skoro jesteś podróżnikiem, z pewnością wiesz, o czym mówię.

Rammi: Oj tak. W jednej nawet zdarzyło mi się mieszkać przez kilka lat. Choć jestem raczej typem praktyka, więcej przebywam w terenie niż w bibliotekach… Winszuję swoją drogą, że trafiłeś na osobę, która zaszczepiła w tobie głód wiedzy. Jest to po równo błogosławieństwo i przekleństwo, ale przynajmniej życie jest dzięki temu ciekawsze.

Smilingur: Błogosławieństwa bywają przewrotne. Przekleństwa, w najgorszym wypadku, mogą stać się codziennością. – Rozległ się odległy grzmot, deszcz już tylko delikatnie stukał o szyby w oknach. – Jednego i drugiego trudno się pozbyć.

Rammi: Ładnie powiedziane. Ale właśnie, z jednym i drugim można nauczyć się żyć albo próbować z całych sił to zmienić. Nie ma chyba klątwy, której nie da się zdjąć.

Smilingur: Polemizowałbym.

Donosiciel #69

Każdy ma swojego bzika

Każdy ma jakieś świra… To znaczy zainteresowania! Hobby! Coś przy czym lubi spędzać wolne chwile i na co wydawać ciężko zarobione rueny. Dla jednych to będą roślinki, dla innych książki, jeszcze innych gry, gotowanie, sport, podróże, dzierganie… I jeszcze wiele, wiele innych. Wszyscy, którzy to czytamy, możemy na liście swoich zainteresowań na pewno umieścić pisanie, czyż nie? I nasi bohaterowie również mają jakieś zainteresowania – czasami takie, których byśmy się po nich spodziewali, a czasami takie, które są zaskakujące. No i też takie, na które ma się sporo czasu i też takie, na które ledwo tego czasu starcza wśród przygód.

Adrion

Dżariel, Nuka i jego narzeczona Ahné mają za sobą całkiem przyjemny dzień, którego większość spędzili na zwiedzaniu Adrionu, podziwianiu parku i ogrodów, rozmowach o literaturze… Cała trójka zasługiwała na taki spokojny dzień spędzony w miłym towarzystwie. Zdecydowali się go zakończyć w karczmie, na kolacji, bo nikomu nie chciało się już gotować. Tam rzucona przypadkiem uwaga o tym jak Nuka dobrze zna Dżariela doprowadziła szybko do wspominek tego jakim rozrywkom oddawali się panowie w trakcie swojej podróży, choć chyba anioł wolałby zachować dla siebie przynajmniej część z tego, co się wtedy wydarzyło… Pijaństwo zdecydowanie nie znajdzie się na liście jego ulubionych rozrywek!”

~KiS(s)

Równiny Theryjskie

Mimo iż sytuacja niedawno była napięta, Ian zdaje się, że już o tym zapomniał i w najlepsze oddaje się zabawie jabłkiem, podczas gdy brat robi interesy ze Slavią. Kotołak niespecjalnie się tym przejmuje, bo on żyje po to, by się bawić, a o tymi nudnymi rzeczami zajmują się inni. Nawet uczestnictwo w ryzykownym skoku, który planowała czarodziejka by odzyskać swoją bezcenną księgę, to dla niego tylko igraszka. Może jednak przyda się Slavii w tym zadaniu? Przekonają się wkrótce, na razie jednak rozmowy i planowanie zostały odłożone na dzień następny, a czarodziejka zdecydowała się zostać u złodziei na noc. Nie wiedziała jednak, że zostanie zakwaterowana w pokoju Iana, który stanowi, cóż, klitkę, składzik na meble. Cóż, jakoś przeżyją, przecież to tylko jedna noc, a może dzięki tym poświęceniom Slavia odzyska swoją skradzioną własność.”

~KiS(s)

Ocean Jadeitów

„Rozdzielili się, aby zdobyć informacje. Każde z nich natknęło się na kogoś, z kim mogli porozmawiać i może nawet dowiedzieć się czegoś, jeśli rozmowa ta zostanie dobrze poprowadzona. Kelsier przyłączył się do dwójki znajomych panterołaków i pomógł im z łowieniem ryb, a oprócz tego zdobył też ładną perłę, a także informacje na temat miejsca, w którym może znajdować się Sanktuarium. Ijumara rozmawiała z Meorim, pełniącym w wiosce rolę szamana, który zdecydował się zabrać ją w miejsce, w którym miałaby ujrzeć ładny widok. Kvaser natomiast wywabił z ukrycia znajomą mu kotołaczkę. Czarodziej chciał wymienić lusterko za informacje na temat wyspy.”

~ Samiel

Równina Drivii

„Trzyosobowa drużyna, gdy już pozbyli się oddziału diabłów, udała się w dalszą drogę. Jon wyszedł na przód, choć niedługo po tym dogonili go Aki i razem z nim Sargybinis. Ten ostatni znów wdał się w rozmowę z dziwnym bytem, który słyszalny i widoczny był jedynie dla niego. Przez jakiś czas utrzymywali dobre tempo marszu, nie natknęli się nawet na żadne przeszkody – do momentu, w którym minęli ostatni zakręt, bo to właśnie za nim trafili na blokadę w postaci zniszczonego sufitu. Łowca dusz postanowił pozbyć się tego za pomocą magii – rozpuścił kamień, podniósł go (magią oczywiście) i ponownie utwardził. Mogli iść dalej, prosto na samo dno tuneli. Prosto do artefaktu, którego aurę magiczną Jonowi udawało się już wyczuwać.”

~ Samiel

Szlak Ziół

Mniszek, Strażnik Lasu, choć wydaje się, że czasu ma pod dostatkiem nie zdradził się Funci jeszcze z jakimś szczególnym dla niego zajęciem. Może rozmawianie ze zwierzętami? Nucenie? Obserwowanie przyrody? Sama młoda malarka za to nie trzymała w tajemnicy, że ma trochę artystycznych zainteresowań, choć możliwe, że nie wspomniała o fascynacji nauką i magią, co ostatnio chyba zaczęło u niej  przeważać. A w przeciwieństwie do przemienionego elfika wcale nie ma tak wiele czasu… odłóżmy to jednak na dalszy plan, skoro inne kłopoty zaprzątają w tej chwili naszych bohaterów – Funtka nadal nie odzyskała swojej ludzkiej formy, a co gorsza nadal przebywają w towarzystwie nierozgarniętego druida Tarjuana, którego głównym celem w życiu jest, zdawać by się mogło, robienie innym problemów. Nooo… być może nie celowo.”

~ KiS(s)

Trytonia

(Odnajdziecie w nowince Malfo, Janko, Rheyaen i Blakitę? Pojawiło się parę podpowiedzi ~)

Wygląda na to, że załoga słynnego kapitana Lockharta Tattersalla znanego jako „Dezerter” wypływa na wody Morza Cienia. Wśród trytońskich rybaków szerzy się jakaś dziwna pogłoska jakoby mieli transportować na pokładzie… Syrenę?! Czy kapitan i pierwszy oficer postradali zmysły? Co na to wszystko załoga? Mówi się także, o jakimś podejrzanym szlachcicu, który zatrzymał się w jednej z obskurnych karczm. Widziano go w obecności kapitana, a także… dziwnego stworzenia. Czyżby planował podróż pod banderą słynnego wilka morskiego, o którym krążą pogłoski, że żeglował już po wszystkich alarańskich wodach? Jednak to nie koniec trytońskich nowin. Niemałe widowisko sprawiła również grupka trzech zmiennokształtnych podróżników. Prości mieszkańcy nie przywykli do widoku tygrysa, niedzwiedzia i wilka poruszających się jak gdyby nigdy nic po obszarze doków. Co najdziwniejsze, wszystko wskazuje na to, że również oni dołączyli do załogi Pokusy. Jak potoczą się ich przygody? Jedno jest pewne, już niedługo usłyszymy pierwsze zwrotki szant o Kapitanie Dezerterze i szalonej załodze Pokusy…

~ Arnulf

Ekradon

„Taniec trwał, rozmowy również, choć te drugie w jakiś sposób potoczyły się tak, że Skowronek następny utwór wolała zatańczyć z kimś innym, a nie z Samielem. On natomiast, dopiero po tym zdarzeniu zaczął – siedząc przy barze i pijąc piwo – na spokojnie analizować sytuację i wtedy też domyślił się, co mogło pójść nie tak. Odbył też krótką rozmowę z barmanem, a później, gdy muzyka przestała grać, wrócił na parkiet. Para zabójców znów dała porwać się tańcu, choć teraz także nie robili tego w milczeniu.”

~ Samiel

Opuszczone Królestwo

Elliot jak na smoka przystało zbiera stare wydania… nie, wróć, Elliot jak to młodociany smok uwielbia się popisywać. Tak, ma też sporo zainteresowań związanych z naturą, polowaniem i bestiologią, ale nimi jeszcze się nie mógł pochwalić. Za to lotem artystycznym i używaniem magii jak najbardziej! Po tym popisie trafili zaś do pokoju Astrid i jej współlokatorki (oczywiście, że to ona ich zaprosiła), gdzie mogli wypić po łyku za pierwszy dzień na uczelni i udane pokazy. Czy przy okazji tego kameralnego spotkania młodzi rozgadają się i opowiedzą więcej o swoich hobby? Póki co Astrid i wampir Rimual nawiązali cienką nić porozumienia co do książek, jednak zainteresowania całej bandy nadal czekają na odkrycie.”

~ KiS(s)

Szczyty Fellarionu

“Tutaj pomyłki nie ma. Ci panowie mają powołania i trzymają się ich kurczowo jak porosty kory. Czy może lepiej powiedzieć – ściany i to ściany jaskinnej, gdyż Ezra jest badaczem takich właśnie form naturalnych. Zapalonym badaczem dodajmy. Udał się w końcu w centralną część łuski, by odkryć je wszystkie! Znaczy, bez pośpiechu, po kolei. Ale wszystkie! Xelliks natomiast, wesoły lisz podąża za wiedzą gdzie los i wskazówki mu każą. Teraz razem krążą po skalnym tunelu pełnym pajączków jedzących świecące grzyby… tu chyba jednak coś poszło nie tak.”

~ KiS(s)

Lawendowy Dwór

Rael na czas narzeczeństwa trafiła pod opiekę starej wdowy, uważanej w towarzystwie za szaloną kocią mamę. Panie znają się jednak tylko kilka godzin i niebianka już może stwierdzić, że chyba opinia na temat lady Kat jest przesadzona – to ciepła, energiczna kobieta kochająca zwierzęta, żadna dziwaczka. Obie panie mile spędzają czas na przejażdżce po parku wokół posiadłości, poznając nawzajem siebie i swoje przyzwyczajenia, poglądy, zainteresowania. Tymczasem Tristan został sam w Lawendowym Dworze, nie licząc oczywiście rodziny i dwóch rannych dziewczynek, które kilka dni wcześniej uratował po tym jak ich rodzina została brutalnie napadnięta w drodze. Czekają go zdecydowanie ciężkie chwile, bo tak jak młodsza z sióstr dochodzi do siebie w miarę dobrze, tak starsza (i bardziej świadoma tego co się z nimi dzieje) może stanowić dla niego nie lada wyzwanie.”

~KiS(s)

Revendor

U Camryn i Neretheala dzieje się stanowczo za dużo, by mogli myśleć o jakimkolwiek oddawaniu się przyjemnościom. Zresztą, o czym my w ogóle mówimy – ledwie siostra inkwizytora chciała pójść do ich domu, zamiast od razu biec do tajemniczych Wyciszonych i już wydarzyło się nieszczęście. Eksplozja! I to praktycznie identyczna do tej, w której zginął król… To może w sumie stanowić jakiś trop w ich śledztwie, jednak to chyba będzie musiało poczekać – maie została ranna w wybuchu, kawałek szkła wbił się w jej brzuch. Camryn musi sobie z tym poradzić, lecz póki co nikt nie kwapi się, by jej z tym pomóc – gapie, których poprosiła o pomoc, rozeszli się i nie wiadomo czy którykolwiek przejął się jej prośbami by pobiec po medyka…”

~KiS(s)

Donosiciel #68

Natura mnie oblazła!

Ach, lato… Gdy dni są takie długie i ciepłe, wszystko kwitnie i się zieleni, miło jest posiedzieć na dworze. Niektórzy tylko wylegują się na trawie, inni pracują w ogródku, jeszcze kto inny będzie zrywał kwiatki. Są też oczywiście tacy, którzy będą siedzieć w domu aż nie nadejdzie zima. Nie, nie wampiry – alergicy. Ale wampiry w sumie też. Mamy tu jakiegoś wampira by potwierdził? No to zobaczmy co tam w wątkach tak przy okazji – kto z naturą się lubi, a kto jej unika.

Hrabstwo Ascant-Flove

“W hrabstwie pogoda ładna i cieplutka, więc po skończonych tańcach zapoznawczych trwających niemal do rana czas na odpoczynek i… piknik! Ale najpierw śniadanie! A wśród łakoci kosz przepysznych bułeczek od Ogany, która nie podejrzewa w jaką historię może zostać niedługo wplątana. Zdecydowanie zbyt trzeźwo myśli, by oddać się dzikim fantazjom o pałacowych intrygach. Nawet jeżeli na miejscu sytuacja faktycznie wygląda jak gra o przetrwanie i utrzymanie statusu.
Chociażby taki Mikael, dhampirzy ochroniarz Vincenta i Paulia – jego ludzka kuzynka. Zachowują się jakby nic się nie stało. Jakby z ich ust nie padły inwektywy na tle rasowym i hierarchicznym, a poukrywane między wierszami groźby wyparowały. A Daniel? Czy nie cieszy go za bardzo, że w końcu ma Anastasię tylko dla siebie? Chociaż… przecież przyjaciółka nawet nie przyjechała dla niego. Ale David, z którą łączyło ją więcej zszedł ze sceny, więc może warto by wykorzystać okazję? Każdy tutaj próbuje coś osiągnąć – i jak się zdziwią kiedy dowiedzą się co też uknuł Bastien!”

~ KiS(s)

Valladon

U Momo i Riordana zieleń na pewno jest grana, choć zdecydowanie nie tylko w charakterze pięknej scenerii a jako bukiet, który malarz przyniósł trytonowi, by jednocześnie mu podziękować i przeprosić za to w jakiej sytuacji go postawił. Nie wiedział, że Momo tak naprawdę doskonale się bawił i nie ma do niego pretensji i co więcej – że nadal chce mu pomagać. Cóż, elf nie wyglądał raczej jak wzór zdrowia ani trzeźwości – trzeba było go odprowadzić do domu. Spacer będzie też doskonałą okazją do rozmowy – na przykład tego, by zdradzić Riordanowi, że dwa jego obrazy zostały w międzyczasie sprzedane przez obrotnego trytona…”

~KiS(s)

Szlak Ziół

Dla Mniszka natura jest czymś tak oczywistym, że on to wręcz źle czuje się pod dachem. Funtka to trochę co innego, a Chaos to już w ogóle, ale teraz nie za bardzo jest czas by o tym myśleć. Po ustaleniu planu działania cała trójka wraz z szalonym druidem Tarjuanem wracają do jego domu, gdzie czeka na niego siostra. Malarka i leśny strażnik nie oczekują w tym przypadku cudów, ale przynajmniej jest szansa, że będą mogli zjeść przepyszne ciasto przygotowane przez ciotkę Florę – dla takich delicji warto iść tyle czasu przez las… Choć Tarjuan akurat wymyśli, że on zamiast iść chętnie przejechałby się na plecach Funtki. Bezczelny.”

~KiS(s)

Trytonia

„Lockhart Tattersall zwany Dezerterem przyjmuje zlecenie od tajemniczego młodzieńca, który wiekiem, jak się po długich pertraktacjach okazuje, jest w rzeczywistości nie młodszy od samego kapitana. Malfo przedarł się przez podniszczoną i odurzającą smrodem karczmę z niemałym trudem, aby zaoferować wilkowi morskiemu propozycję nie do odrzucenia. Jego celem jest zatopione miasto, a dokładniej zaczarowany klucz, który rzekomo można tam znaleźć.
Umowa zostaje przypieczętowana złotem. Rozpoczynają się przygotowania do żeglugi, w których udział biorą m.in. ciemnoskóry kwatermistrz oraz ledwo zipiący po wczorajszej libacji Janko, pełniący obowiązki kuka. Kiedy pracowity dzień dobiega końca, obaj postanawiają spocząć na plaży ukołysani rumem i suchą, nocną bryzą.”

~ Latro

Ekradon

„Przy stoliku, w towarzystwie własnym i kremowego piwa, Samiel i Skowronek rozmawiali i odpoczywali. Pytania, które zadawała elfka, były ciekawe i może nawet filozoficzne, ale nie były też takie, że odpowiedź na nie sprawiałaby trudność. Akurat teraz najważniejsze było to, że dobrze się bawili w swoim towarzystwie. A jeśli o to chodzi, to przy stoliku nie posiedzieli zbyt długo, bo tylko tyle, ile trwał jeden utwór – po tym Skowronek zaciągnęła Samiela na parkiet. Znów dali porwać się tańcu i okazjonalnym rozmowom w jego trakcie.”

~ Samiel

Mroczne Doliny

„Po zwiedzaniu ogrodu, przyszedł czas na zobaczenie kolejnych pomieszczeń w rezydencji. Vergil zapytał Tiu, co wolałaby zobaczyć najpierw, a ona stwierdziła, że bibliotekę, więc to tam zabrał ją – i jej służkę – wampir. W środku, oprócz wielu regałów, foteli i stolików, znajdowało się też małe, osobne pomieszczenie, w którym przechowywane były najstarsze przedmioty wchodzące w skład biblioteki. Po tym, z ciekawszych pomieszczeń, pozostają jedynie pokoje gościnne, a raczej ten jeden, konkretny, który tymczasowo zajmować miała właśnie Tiu i Fuji.”

~ Samiel

Opuszczone Królestwo

„Burza powoli przemijała, a w schronieniu Caina i Lotty w tym samym czasie zmieniała się atmosfera. Zostało wzmocnione nie tylko przez jego magię, lecz także przez lód, który wyczarowała dziewczyna, choć wzmacnianie ścian i to, co mógł zrobić lub powiedzieć w trakcie wykonywania tego sprawiło, że uraził czymś Lottę (przynajmniej tak mu się wydawało). Przeprosił ją, wytłumaczył się, a na koniec w końcu zdobył się nawet na pewne wyznanie, choć sam nie do końca wierzył, że to powiedział. Ciekawe, jak zareaguje na to czarodziejka?”

~ Samiel

„Potężna burza złapała Caina oraz Lottę pod jednym, stworzonym przez czarodzieja dachem. Pasja natury – głośne gromy dźwiękowe oraz niszczące drzewa pioruny – dobrze dodawały to, co działo się wewnątrz bezpiecznego schronienia. Namiętne ocieranie ramion, czułe dotykanie ściany oraz emocjonalne wyznania, których później mogą żałować. Jednak nie tylko romansami pradawni żyją i wkrótce mogą stanąć przed znacznie bardziej namacalnym wyzwaniem niż burza emocji – grupa ścigających ich mężczyzn depcze in bowiem po piętach i wkrótce może dojść do dramatycznej konfrontacji! Czy inteligencja Caina i uroda Loci będą w stanie przetrwać grupę profesjonalistów polujących na nich? Przekonajmy się wkrótce!”

~ Déri

Szczyty Fellarionu

“Pająki. Dużo pająków. I jaskinia. I truposz i diabe… to jest ragarianin!
Spotkanie Xelliksa i Ezry być może nie należy do najbardziej wyjątkowych – na łonie natury, w cieniu skalnych ścian. Ale może to i dobrze, że nie wiążą się z nim żadne dramaty i walki – raczej nieco niezręczna rozmowa o mrocznych serkretach i ich klasztorze oraz głaskanie i szkicowanie pająka nieco później. Chyba dobry sposób na zaczęcie współpracy. Panowie postanawiają bowiem przez pewien czas iść razem i może wydostać się na drugą stronę gór. A co czeka ich po drodze i jak bardzo sobie pomogą… to już zobaczymy!”

~ KiS(s)

Lasy Eriantur

“Natura, tak to jest to! Bagno pośrodku lasu pachnące rozkosznym rozkładem i zbutwiałymi pniami, pod którymi kto wie co się konserwuje – Alice jest zachwycony! Co prawda głównym zadaniem jego oraz pomagających mu tygrysołaków jest znalezienie pewnych konkretnych stworzeń, ale jak tu się nie pozachwycać wizją szczątków spoczywających gdzieś na dnie. Rozproszony czarodziej bardzo możliwe, że stałby się wkrótce jednym z nich, bo ugrzązł, ale na szczęście mistrz Zirka przyszedł mu z pomocą. Nici z przygody. Dalej zaś swoją wędrówkę kończą Xirin i mały Rizi, którzy właśnie weszli na teren posiadłości – chociaż kto wie, może tygrysek, choć wychowuje się w drodze, chętnie zwiedzi wnętrze budynku?”

~ KiS(s)

Równina Magenar

Loke jako kopytna za naturą powinna nie tylko przepadać, ale wręcz uwielbiać całym swym jestestwem – tym, że tak nie jest pewnie nie raz będzie zaskakiwać spotkanego w drodze ducha światłości, który ma z ogólnie pojętą przyrodą tyle wspólnego, że aż nie je i nie pije. Wiedza jednak kazała mu założyć, że centaurka nie tylko jest jej obrończynią, ale i należy do klanu i będzie niezwykle drażliwa na swoim punkcie jako kobieta rzadkiej przecież rasy. Już tutaj nie trafił – Loke nie jest drażliwa wcale a wcale i spokojnie proponuje mu pomoc w zbieraniu rozrzuconych rzeczy. Jej pojęcie o świecie zaś… Natanis niedługo przekona się, które z nich bardziej nie radzi sobie w podróży i ma mniejszą wiedzę o terenie!”

~ KiS(s)

Teravis

„Bezdomny czarodziej Turre ma zaszczyt gościć prawdziwą wampirzą arystokrację w swoim zaułku, w którym z reguły śpi i rozmyśla nad życiem! Cóż, przynajmniej krwiopijcza część jest pewna, bo głodnych spojrzeniach rzucanych mężczyznie. Co do arystokrstyczności… cóż, nad tym trójka braci musi popracować. A dokładniej to Darcio, ewentualnie wraz z bratem Aimem, bo najmądrzejszy i najarystokratyczniejszy wśród rodzeństwa Rioś oczywiście nie może sobie na to pozwolić. Jest zbyt zajęty byciem inteligentnym żeby pracować. Przy pomocy pradawnego, być może uda się znaleźć sposób, aby mógł wykorzystać swoich braci i wszyscy żyli sobie szczęśliwie. Czarodziej z pewnością będzie mógł liczyć na wampirzą wdzięczność…”

~ Déri

Dalekie Krainy

No u Emmy i Juna zieleni to jest chyba tylko tyle co gdzieś na pojedynczym hafcie, bo akurat trwa zima, ale za to okoliczności przyrody są przepiękne! Twierdza gdzieś wysoko w górach i gorące źródło z widokiem na ośnieżone szczyty – czy trzeba czegoś więcej by się zrelaksować? Choć przede wszystkim: czy na pewno należy się relaksować. Emma wylądowała bardzo daleko od domu i choć wszyscy, których do tej pory spotkała, są mili to kto wie, co ją czeka? Oby jedynymi niedogodnościami były trudy w połapaniu się w układzie korytarzy i nauka jedzenia pałeczkami!”

~KiS(s)

„Plotka o dolinie obłożonej klątwą szybko obiegła Dolinę Wielkich Jezior i ściągnęła wielką zgraję tałatajstwa wszelakiego, w tym naturalnie ciekawskiego smoka Dérigéntirha. Przy pomocy naturalnej charyzmy oraz wrodzonemu urokowi (magia, wszystko zawdzięcza magii) powstrzymuje tę armię przed wkroczeniem na ich własne przyszłe cmentarzysko. W końcu jak każdy smok, wie najlepiej co dobre dla każdego. W sam środek tej manipulacji wkracza ex-nemorianka Segen, wielka podróżniczka, również skuszona wizją eksploracji śmiercionośnej doliny. Czy obecność demonicy będzie iskrą, która w końcu podpali tę beczkę prochu?”

~ Déri

Revendor

Camryn ma skaranie boskie z Nerethealem. Czy tam z Laehteren, bo akurat to siostra maie jest obecna i niezbyt chce współpracować z najemniczką i pośrednio ze swoim bratem. Miała iść do Wyciszonych – ponoć to pilne. Zamiast tego jednak razem z Camryn załatwiły kwestię jej konia, który został gdzieś pod karczmą na drugim końcu miasta, a potem udały się na posiłek. Najemniczka niby po drodze wrzuciła do żołądka jakąś suchą kiełbaskę, ale kto by odmówił zaproszeniu na obiad? Tym bardziej, że będzie to okazja by być może lepiej poznać maie, a może nawet dwór Revendoru, bo na razie wokół Camryn więcej jest pytań niż odpowiedzi, a inkwizytorzy nie ułatwiają zrozumienia co się tu dzieje.”

~KiS(s)

Donosiciel #67

Dzień dobry, śniadanko!

To teraz przyznać się – kto wstaje skoro świt, a kto śpi do południa? Wolicie leniwe poranki przy dobrym śniadaniu czy w pośpiechu łapiecie byle co i gnacie realizować swój plan? My Was dobrze znamy – wiemy, że niektórzy to dopiero kładą się spać wtedy, gdy inni już wstają. I wcale to nie są wampiry! Każdy jednak ma swój ulubiony rodzaj poranka – my i nasi bohaterowie. Zobaczmy więc jak to im idzie wstawanie.

Warownia Nandan-Ther

Rosa, choć jest kotem, wstaje co rano by ćwiczyć – dba nie tylko o kondycję, ale i samodyscyplinę. Melodia natomiast, wychowana w wiosce jeleniołaczka traktowana jak bóstwo… kto wie! Może kotka będzie miała okazję się przekonać kiedy zaproszona nieznajoma spędzi u niej pierwszą noc. Nim to się jednak stanie będą musiały zostać jeszcze chwilę przy piekarni, jako prawie-świadkowie niegroźnego wypadku. Pechowy chłopak, na którego spadła wina (i mąka) chyba nie umiałby się bez ich pomocy wytłumaczyć patrolowemu. Nie, wolał podjąć próbę dosiądnięcia pegazicy, nie swojej w dodatku. To nie wróży mu powodzenia w rozmowie ze stróżem prawa!”

~ KiS(s)

Wyspa Lariv

“Do pracy! W zajeździe każdy wstaje rano (może poza kotami). Niektórzy na Lariv zaś wstają dla równowagi po kilka razy – najpierw przed wschodem, potem zaś po deszczu zenitalnym. Ta powtarzalna pogoda złapała też Kaikomi i całą kolorową wycieczkę zatrzymując ich w domu stolarza. Potem zaś ruszyli dalej – do sklepu Enki, mahińczyka o ujmującej osobowości i rarytasach z kontynentu na półkach. Ziarna, wiśnie w likierze, warzywa, przyprawy i miód! Lucy czekający w zajeździe postanowił właśnie stawić czoła swojej zagmatwanej przeszłości, ale to przed syrenką i pracownikami stoi największe wyzwanie – co nabyć, ile wydać, a ile zaoszczędzić?”

~ KiS(s)

Hrabstwo Ascant-Flove

W posiadłości hrabiego Vincenta jeszcze długo nie będzie mowy o wstawaniu i śniadaniu, bo towarzystwo bawi się w najlepsze przy muzyce. Sam hrabia akurat zrobił sobie przerwę od obowiązków towarzyskich, a przy najważniejszym gościu tego wieczoru – córce przyjaciela rodziny, Anastasii – w końcu miał okazję poudzielać się jego kuzyn, Daniel, który wcześniej został od towarzystwa sprytnie odciągnięty, by zażegnać troszkę nerwową sytuację z Vinnym. Cóż, panowie nie przypadli sobie specjalnie do gustu. Teraz jednak Daniel już o tym nie myślał. Jakże dawno nie widział się z przyjaciółką! Podczas tańca mieli sobie tyle do powiedzenia, relacjonując pobyty w obcych miastach na naukach. Nocy by im nie starczyło na rozmowę.

Śniadanie za to wkrótce będzie pewnie jadła Ogana, bo jak to piekarze, na pewno wstanie jeszcze przed świtem.”

~KiS(s)

Las Driad

W domu Yrin chwilowe zawieszenie broni – po tym jak Iyeru został przez nich napadnięty w celu pozyskania łusek, jak ledwo wytłumaczyli sobie co zaszło, jak zostali oblani wodą, każdy udał się do swojego kąta, by trochę ochłonąć. Smok w swojej przystojnej elfiej formie zaszył się w lesie, by zajadać czereśnie, ale niestety nie było mu dane posilać się w spokoju – zaczepił go jeden z pupili Yrin. Cóż, może jakoś przeżyje. A tymczasem lisołaki spotkały się przy herbatce i padło pytanie o tyle istotne, co nieco drażliwe – czy Toffee uważa swoją przyjaciółkę za ładną?”

~KiS(s)

Pustynia Nanher

„Piaski Czasu były niebezpieczną lokacją, a oni poruszali się po nich biegiem. Seviron i Nataniel mieli własne cele, ale złożyło się tak, że ich cele podróżowały w swoim towarzystwie i mogli tymczasowo połączyć siły, aby zrobić to, po co przybyli na Pustynię. Negocjacje zaczęły się, gdy ich dogonili, a przynajmniej takie coś zaczęło dziać się, gdy Seviron zaczął rozmawiać z kimś, kto określany był Szalonym Skrybą. Ciekawe, jak wyglądało to u Nataniela i mężczyzny, którego on szukał?”

~ Samiel

Ekradon

„Po walcu, Skowronek zdecydowała się spełnić prośbę mężczyzny, który już wcześniej pytał ją o taniec. Samiel został sam, chociaż tylko na chwilę, bo do niego z kolei podeszła młoda blondynka, która powiedziała mu wprost, że chciałaby, żeby z nią zatańczył. Zgodził się i w ten sposób oboje zatańczyli z kimś innym, ale już w następnym tańcu – gdy ponownie poruszali się w nim ze sobą – mogli rozmawiać o swoich wcześniejszych partnerach. Później, gdy utwór zakończył się, oboje postanowili, że wrócą do stolika, w końcu każdemu przyda się nieco odpoczynku.”

~ KiS(s)

Mroczne Doliny

“Wampiry podobno nie śpią – Vergil i jego wierny przyjaciel Igar nie wstają więc, co najpewniej zaciekawi Tiu, tygrysołaczkę pochodzącą przecież z daleka i mającą niewielkie pojęcie o krwiopijczej rasie. Nim jednak nastanie noc, a po niej poranek pełen nowych pytań trzeba zwiedzić włości odwiedzonego hrabiego – zaczynają od ogrodu, by potem skierować swe kroki ku bibliotece. Swoim poważnym tonem Vergil jednak nieźle tygryskę wystraszył, bo już myślała, że zaraz ją zaatakuje i zaciągnie niewiadomo gdzie. Niemądre podejrzenia! Po tym chwilowym napięciu atmosfera jednak się rozluźnia i arystokratyczna przybyszka pozwala sobie na coraz większe pomijanie formalności, które mówiąc krótko, dla gospodarza nie są jakąś szczególnie istotną częścią nieżycia.”

~ KiS(s)

Opuszczone Królestwo

“Do zbudowania schronienia przed nadciągającą nad równiny burzą Cain wykorzystuje resztki zrujnowanych domów i swoją magię – buduje coś, czego nawet Lotta nie jest w stanie od tak rozwalić, a to wielce jej imponuje i faktycznie dobrze świadczy o całej konstrukcji. Problem jest tylko jeden – domek ze ścian jest mały i czarodzieje nie mogą siedzieć obok nie stykając się ramionami… och jakież nieszczęście! Cain już wstawał proponując, że zmieni miejsce, ale Locia nie jest aż tak niemądra i nie straciłaby okazji na oparcie się o przystojniaka – zatrzymuje go więc i ciągnie do siebie. Pytanie czy siłą lub osobistym urokiem jest w stanie zatrzymać przy sobie czarodzieja na dłużej!”

~ KiS(s)

Szczyty Fellarionu

„Co takiego można znaleźć w jaskiniach? Spytajcie o to Ezrę, ragarianina, który poświęcił swoje życie badaniu tych ciemnych zaułków natury. Odpowiedzą są pająki o bliżej nieokreślonej jadowitości w towarzystwie żywych truposzy! Przybysza z północy kontynentu albowiem przywitał Xelliks, nieskutecznie kamuflujący się jako sterta kości. Ha, założę się, że jeszcze takiego nie widziałeś w żadnej jaskini, panie nordczyku specjalisto! Uważaj lepiej, bo jamy Środkowej Alaranii jeszcze cię zaskoczą bardziej, niż możesz się spodziewać!”

~ Deri

Renidia

Cóż za szczęśliwe zrządzenie losu – jaka jest szansa, by w środku miasta wpadły na siebie dwa panterołaki? Prawie żadna, a tymczasem Kimiko i Talen właśnie na siebie wpadli – zaskakująca, ale miła niespodzianka. Szkoda nie skorzystać z takiej okazji. Pora więc by bliżej się poznać, zajadając przy tym świeżo zakupione, jeszcze ciepłe drożdżówki z jagodami. Nic to, że ona niespecjalnie przepada za słodkościami, jakoś sobie poradzi, a poczęstunku przecież nie wypada odmówić. Tym bardziej, że oboje mieli do siebie wiele pytań – ona jego pytała o to jak żyje się panterołakowi w mieście, on ją o cel podróży. Czy ktoś kiedyś Talena tak szczęśliwego i podekscytowanego jak w tej chwili?”

~KiS(s)

Lasy Eriantur

„Tygrysołaki i mag poruszali się przez bagno. Byli już nawet coraz bliżej wyjścia i to właśnie wtedy Alice oznajmił im, że ugrzązł w podmokłej ziemi. Zirk akurat znajdował się z przodu ich małej grupki, dlatego też to Grim ruszył z pomocą unieruchomionemu. Udało się go wyciągnąć i mogli ruszyć dalej, ciągle szli za śladami, które znaleźli także w lesie. Co więcej, dotarli też do drzewa, na którym „coś” siedziało. Tymczasem Xirin przyprowadziła małego Riziego do miejsca, w którym mieszkała ona, Alice, pomocnicy tego drugiego i jego stworzenia. Mały tygrysołak był gotowy nie tylko do zjedzenia czegoś, lecz także do eksploracji nowego miejsca, choć to drugie starał się ukrywać.”

~ Samiel

Oaza Mia-Alkhama

U Sadika i Sarabi też bardziej kolacja niż śniadanie, ale najważniejsze, że spożywają ją razem i rozmowa między nimi w miarę się toczy – to duży postęp zarówno dla księżniczki, która tyle przeszła, jak i dla nieprzystępnego pułkownika. Nadal nie jest to jednak rozmowa spokojna – on jest niespecjalnie delikatny, a ona wrażliwa na punkcie tego jak on ją traktuje. Jak dzieciaka! A tymczasem Sara zdecydowanie dzieckiem nie jest i dała mu tego dowód, wymieniając co umie i jak gruntownie została wykształcona – nie należy jej lekceważyć. Ciekawe co by zrobiła wiedząc, że zachowanie pułkownika nie było wcale podyktowane protekcjonalnym traktowaniem, a chęcią ukrycia nałogu? Tak by nie mogła mu wyliczać, że tego wieczoru wypił już stanowczo za dużo?”

~KiS(S)

Dalekie Krainy

Emma rozpocznie swój następny dzień od kąpieli, zdecydowanie. Po pierwsze po prostu tego potrzebuje jako syrena, a po drugie – Jun zapewnił jej doskonałe ku temu warunki. Gorące źródło w pięknych okolicznościach przyrody i jeszcze osłonięte od spojrzeń ciekawskich, czego pragnąć więcej? Można powiedzieć, że syrena naprawdę nieźle trafiła – co prawda jest wiele dni jeśli nie tygodni drogi od znajomych miast, ale przynajmniej trafiła na dwór księcia, który zdaje się być nią żywo zainteresowany i zaproponował jej gościnę nie upominając się w zamian niczego poza towarzystwem, bo o tej porze roku na jego dworze wieje straszną nudą. Ot, uroki zimy w górach.”

~KiS(s)