Dodatek specjalny – Historia Keiry

Czy znacie tę historię..?

Dawno nie było podsumowania żadnej historii, prawda? W końcu jednak przyszła pora i na nią. Kana uważnie prześledziła losy pewnej szczególnej upadłej anielicy, Keiry, oraz jej kompanów i postanowiła Wam o nich opowiedzieć. A było to tak…


Żeby wszystko zaczęło się od początku serdecznie polecam przehttp://granica-pbf.pl/download/file.php?avatar=4694_1444832931.jpgczytać KP Keiry i Leanora – ten wątek jest bowiem ich pierwszym i zawarte w nim wydarzenia poprzedza jedynie historia. Ale jeżeli chcecie od razu przejść do wątku – też się da! Wystarczy wiedzieć, że Keira to upadła, która zrobiła wiele złego nie z własnej woli, Leanor podróżuje z jastrzębiem Apollo i szuka raju ze snu, a Esme miała ze 3 wątki przed tym i (jak chyba wszyscy wiedzą) pochodzi z innego świata. A więc do boju!

Przygoda przemienionej i upadłej zaczyna się w nocy, gdzieś w lesie na Arrantalis (tak, to ta wyspa od Delii). Keira wędrowała po nim już długo i w sumie bez celu – chciała zwyczajnie przetrwać, a później może coś ze sobą zrobić. Cały ten czas towarzyszył jej wierny kruk Kirk (ale nie był kapitanem statku kosmicznego), z którym chętnie by polatała, lecz bała się, że ktoś by ją wypatrzył. W ogóle ostatnio była nieźle nerwowa. Niegdyś dumna ze swoich anielskich skrzydeł, teraz ukrywała je, bojąc się cudzych reakcji. Poza tym kto byłby dumny gdyby go przyciemniło? To jak nieudane farbowanie piórek. Miały być białe, a wyszła smoła piekielna. Też bym chowała.

Inna czarnoskrzydła (nie upadła, ale i tak przeganiana z miast przez ich kolor (rasiści)) Esme, także w końcu doleciała na wyspę (poniekąd dopłynęła, bo była kryjącą-się-po-kątach statkostopowiczką). No i dziewczyny się spotkały. Jak to w przypadku kobiet bywa, skończyło się na bójce.

Pierwsza zaatakowała Keira (biczem wodnym!), ale można powiedzieć, że zrobiła to ze strachu. Esme natomiast odpowiedziała nie mniej żywiołowo (dosłownie – rozpętała bezdeszczową burzę na niewielkim obszarze i waliła piorunami na prawo i lewo, celując także w siebie). A potem wciągnęła je mini trąba powietrzna, którą tracąca kontrolę Es jakoś zatrzymała, po to tylko by mogły wraz z nową znajomą spaść sobie na drzewo. A potem spaść z drzewa.

Nawiązała się inteligentna konwersacja. Babeczki przedstawiły się sobie i zaczęły dochodzić do porozumienia (i do siebie po upadku). Tylko, że dochodziły tak trochę okrężną drogą. Keira chciała wiedzieć coś o Esme, a ta była gotowa odpowiedzieć, ale wtrąciła się Ira (demon, z którym przemieniona ,,zmuszona jest dzielić… myśli i czasem ciało”) żądając uwzględnienia jej przy przedstawianiu. Potem to Keira zaczęła opowiadać o Alarańskim świecie, czego ciekawa była Esme i tak rozmawiały, aż pojawił się kolejny osobnik.
Leanor.

Lisołak był właśnie po podróży, a usłyszawszy najpierw odgłosy bójki, a potem rozmowy, postanowił podejść i się przywithttp://granica-pbf.pl/download/file.php?avatar=3983_1519926302.jpgać. Jak sam to w narracji opisał ,,Zrobił […] rzecz jednocześnie bezmyślną, ryzykowną i głupią. Ta mieszanka wybuchowa o jakże elficko brzmiącym imieniu zaczęła podążać ścieżką, całkiem na widoku, w stronę dwóch istot których język był całkiem znajomy. Był jednak bardzo uważny w swojej głupocie i w każdej chwili gotów do wyciągnięcia miecza i stanięcia do walki. W głębi duszy liczył jednak, że […] jego pseudopsychologiczne podejście uratuje mu skórę.”

Czy uratowało… no, powiedzmy.
Dziewczyny zauważyły nowo przybyłego. Być może nie skopałyby go tak całkiem od razu, ale Ira przejęła kontrolę nad Esme. Czarnowłosa podleciała więc do nieznajomego i na powitanie zdzieliła go w twarz. Ale potem opanowała się i powiedziała, że nie miała zamiaru go uderzyć. Brzmiało logicznie.
Obecność i zachowanie drugiej skrzydlatej (która schowała skrzydła co prawda, ale nie zmieniało to jej przynależności do tej kategorii), a także powrót Apolla (bardzo kosmicznie się tu zrobiło) sprawiły, że Lisołak faktycznie przymknął na to oko. Z resztą zaraz otrzymali od Esme pewne wyjaśnienia dotyczące demonicy i wszystko stało się jakby jaśniejsze (poza skrzydełkami oczywiście).

Na szczęście nie rozmawiali zbyt długo – zezłoszczona na Irę przemieniona kopnęła coś co wystawało z ziemi, było w jej zasięgu i okazało się jakąś starą dźwignią.
Upadek z nieba, upadek z drzewa, a teraz wesołe sturlanie się do podziemi – oto plan wycieczki Keiry. Reszta jej towarzyszy pozaliczała jeden lub dwa punkty tego programu, ptaki natomiast – jastrząb Apollo i kapitan Kirk zleciały do swoich podopiecznych gdy były już na to gotowe.
Przypadkowa drużyna zaczęła się rozglądać. Żadne z nich nie było zainteresowane wyjściem na zewnątrz, bo palące się w podziemiach pochodnie były takie ładne, smród taki smrodliwy, tajemniczy korytarz warty zbadania, a stare kości i tak im przecież nic nie zrobią.
Aha!

Kiedy doszli do sali z kamiennym ołtarzem i mnóstwem szkieletorów… nie stało się nic. Do czasu aż Keira do owego kamuszka nie podeszła. Wtedy coś się poruszyło, a ona odskoczyła z piskiem. Naturalnie potem spróbowała jeszcze raz – wtedy już została chwycona przez szkielet za nadgarstek i ponownie wszystko stało się prawie jasne (nadal poza skrzydełkami).

Dalej postanowił pokombinować lisołak – w ołtarz wbity był pokryty rdzą sztylet, najpewniej rytualny, więc wyciągnął go i rozwścieczył szkielety. Ale spokojnie! Miał plan. Za pomocą bariery pozbył się zaklętych nieszczęśników i odsłonił podłogę, a tym samym niezwykłe symbole oraz przedstawienia składania ofiar i tym podobnych rzeczy… może dziewczyny umiałyby to odczytać? http://granica-pbf.pl/download/file.php?avatar=4739_1446919100.jpg

Ale Esme wiedziała już wiele więcej. W sali znajdowało się sporo rozwidleń, a jedne drzwi były wyjątkowo mocno opieczętowane, w dodatku zastawione skrzynią, na której leżały stare księgi. Ona jednak upatrzyła sobie taką, którą trzymał w ręce z dawna umarły czarodziej. Wzięła ją i zaczęła przeglądać – zdążyła przejrzeć parę kartek nim Keira i Leanor wzbudzili bunt szkieletów, a po stłumieniu go postanowiła podzielić się odkryciami.
Skoro droga była już wolna, zaprowadziła ich do jakiejś komnaty sypialnianej, gdzie rozsiedli się na poplamionym krwią łóżku.
Wtedy wyjawiła im, że znalazła dziennik więzionego latami maga, który… tak jak ona pochodził z innego świata.
Nie była jedyna.
Nieszczęśnik został jednak złożony w ofierze, gdyż tylko jego energia mogła uśpić potwora z którym się wtedy zmagano.
Wtedy i najpewniej teraz, bo po korytarzach właśnie rozniósł się mrożący krew w żyłach ryk…

c.d.n.


To już wszystko w dzisiejszym podsumowaniu, obejmującym niesamowite przygody Keiry, jej towarzyszy oraz ich dwóch ptaków, z których jeden podobno wcale nie jest statkiem kosmicznym, a drugi zaprzecza bycia zarówno kapitanem, jak i pewnym metalowym gitarzystą. Co natomiast stanie się dalej? Czy bohaterowie przejmą się hałasem który słyszeli, czy też uznają, że to po prostu potwór spod łóżka? Myślimy, że o dalszych ich zmaganiach usłyszycie już niedługo.

Hashira, Kerhje i Satharin