Donosiciel #35

Załóżcie swetry!

„Dni są coraz krótsze i coraz chłodniejsze. Przy okazji ostatniego wydania wspominaliśmy o deszczu i niepogodzie, a teraz zrobiło się jakby jeszcze gorzej. Pora przestać oszukiwać rzeczywistość i zmienić koszulki na swetry. Albo nosić i koszulki i swetry, nikt nie broni. W czymś takim da się już wyjść i pokazać ludziom bez dygotania z zimna! A i przy okazji zadać szyku i dowiedzieć się tego i owego…”

Szepczący Las

„Same połamane, zatroskane serca w tym Szepczącym Lesie. Sonia była tak smutna po tym, jak potraktowała ją Frigg, że aż potrzebowała się do kogoś przytulić – padło na Widugasta, bo gadający lisek akurat był zajęty. Przeklęty druid o dziwo nie zbeształo złotowłosej, a co więcej, nawet pogłaskał ją przez izolację z wilczego futra. Gdy Sonei zrobiło się lepiej po tym jak się wygadała i poprzytulała, obiecała sobie, że odnajdzie zagubioną frygowatość Frigg, a elf będzie jej w tym pomagał. Na razie jednak cała trójka udała się za gadającym liskiem, by to jemu pomóc. Dotarli na jego polanę, by szukać tam śladów po kimś, kto porwał jedną z driad. Trafili na ślady, które sugerują udział ludzi z Menaos…”

~KiS(s)

Wyspa Lariv

„Na wyspie Lariv codziennie jest ciepło i codziennie pada. Ogólnie jednak pogoda dopisuje, chociaż czasami… czasami z nieba zdarza się spaść także jakimś chłopcom. No dobra, z okna. Biedna minotaurzyca nie mogła ochronić się ani płaszczem ani parasolką – przygnieciona została przez chudego fellarianina i niskiego Niko. Na szczęście w końcu się wszyscy podnieśli, a Irminia, przyszywana matka Kaikomi i teściowa Lucy’ego obejrzała czy nie są ranni bardziej niż by wypadało. Poza kilkoma kroplami krwi, makabry nie było. Może tylko zastanawiające jest dlaczego Kaikomi wszędzie lata z muchołapką w doniczce, a wilkołak chodzi z niepasującym mu do oczu wiankiem na łbie. Czyżby ta para dobrana została lepiej niż można by się spodziewać?”

~ KiS(s)

Hrabstwo Ascant-Flove

„Skoro o ciepłych ubraniach mowa, to co powiecie o prawdziwym kocyku zrobionym ze… starych ciuchów? W dużej mierze kobiecych, więc pilnujący Nimrotha kotołak Natan, opatula nim się z przyjemnością. Wielką przyjemnością! Sam lis natomiast musi słuchać jego ciągłego gadania. O tym i o tamtym… głównie o dziewczynach, ale też o tym, że jego własne imię (Ni, nie Nimroth) brzmi mu zbyt słodko i krótko. Ech, gdyby tak Natan znał całe! Może nie nazywałby wtedy białowłosego po prostu Lisem. No, ale podobno będzie mu wybaczone.
Tymczesem Dean, podpuszczona przez starszą przyjaciółkę, mówi w końcu na głos dlaczego zdecydowała się zatrzymać lisołaka i pomóc mu, chociaż mają też inne ważne plany na głowie. Dzięki jej wyznaniu, Howl – wilczyca, która najbardziej sprzeciwiała się temu projektowi – akceptuje w końcu obecność lisa i ofiaruje, że po Natanie i Sally sama go przypilnuje. Wygląda na to, że drużyna będzie się trzymać razem!”

~ KiS(s)

„Wieczorna uczta zakończyła się, a wszyscy członkowie zmiennokształtnej grupy Dean rozeszli się albo do swoich zajęć, albo udając się na odpoczynek. Nimorth natomiast został ponownie spętany przez rudowłosą, która ponownie postanowiła wykorzystać swoją magię i stworzyła na ciele lisołaka kamienne, magiczne więzy. Osobą, która miała pilnować go przez całą noc okazał się Natan – umięśniony kotołak, który często próbuje zwrócić na siebie uwagę kobiecej części grupy, jednak nigdy mu to nie wychodzi. Mężczyzna ten okazał się także dość rozgadany, już od samego początku próbował zagadać do małomównego Ni, a także zadawał mu pytania na które liczył, że białowłosy odpowie. Cóż… na niektóre uzyskał odpowiedzi, jednak często były one niezbyt dokładne i niekoniecznie szczegółowe. W międzyczasie odwiedziła ich Dean, która przyniosła im koce (Natan chyba dostał swój ulubiony, który stworzony był ze zniszczonych, kobiecych ubrań), a później szybko ulotniła się, żeby porozmawiać z kimś innym. Ni i Natan rozmawiali nadal, mimo że ten pierwszy w dalszym ciągu mówił tylko to, co chciał i znikał w swoim umyśle, gdy przypomniał sobie o czymś, co kiedyś działo się w jego życiu albo, gdy niekoniecznie chciał odpowiadać na coś konkretnego. W tym samym czasie, rudowłosa Dean wyjawiła swoim przyjaciółkom powód, dla którego zdecydowała się na pojmanie Ładnego Chłopca i na przetrzymywanie go w ich towarzystwie i próbę zmiany jego zachowania, a także tego, w jaki sposób patrzy na otaczający go świat.”

~ Samiel

Valladon

„A w Valladonie to nie o sweter, a o całą szafę chodzi! Pustą, ale ważną, bo taką, którą Rakel chce przenieść do swojego nowego mieszkania, które będzie dzielić z bratem. W przeprowadzce pomagał Lucien – to nie była robota a dziecięca igraszka, no bo przecież nemorianin korzysta z luksusów teleportacji. A gdy już przenosiny z głowy, można zapomnieć na chwilę o życiowo-uczuciowych rozterkach i iść się bawić! Lucien wybrał się na wieczór kawalerski, który z początku przypominał stypę – koledzy bardzo wzięli sobie do serca to, że pan młody po ślubie będzie dla nich „martwy” i przynieśli dla niego pogrzebowy wieniec. A co u Rakel? Ona trafiła do gniazda roztrajkotanych harpii… „

~KiS(s)

Góry Druidów

Yastre swetra nie potrzebuje. Zresztą żadnych ubrań nie potrzebuje i to właśnie dzięki temu zrobił wrażenie na gościach! Tylko… Niekoniecznie takie, jakie by się chciało. Najpierw część gości festynu przeraził swoją przemianą w panterę, a na koniec resztę wprawił w osłupienie swoim gołym tyłkiem po powrocie do ludzkiej formy. A Kavikę przyprawił o zdecydowanie mocniejsze bicie serca i sprawił, że zaczęła wspominać ich krótką, ale bardzo bliską relację. Zaraz jednak obojgu serce będzie biło mocniej z zupełnie innego powodu – jeden z przewrażliwionych ojców zamierza wybić panterołakowi z głowy pomysł deprawowania nieletnich córek. I to dosłownie!”

~KiS(s)

Chatki Druidów

„Podwieczorek dobiegł końca. No w miarę, bo Amari jeszcze bawi się słomką, ale Mniszek już ruszył do działania, z ambitnym postanowieniem przeszukania pokoju chaotycznego druida, który być może stoi za przemianą malarki i jej smoka. Jednak okazało się, że pokój jest gorzej niż nijaki – jest w nim mniej książek niż Funtka ma w którymkolwiek ze swoich pokoi (a trochę ich ma)! Ale za to aż uszy w nim więdną od dźwięków magii. Jednakże tylko tam. Dlaczego? Funtka chyba ma pomysł, bo już podpytuje Florę o umiejętności jej nieobecnego brata. „

~KiS(s)

Arturon

„Kac morderca nie ma serca – przekonał się o tym Dżariel, który z tak wymagającym przeciwnikiem zmaga się po raz pierwszy w życiu. Zimna kąpiel w wiadrze za chatą trochę mu pomogła, ale co dalej? Szczęściarz Nuka, którego kac się nie ima, próbuje mu jakoś pomóc, w pierwszej kolejności proponując najlepszy ludowy eliksir na tego typu przypadłości – sok z kiszonej kapusty. Muszą się wszak doprowadzić do porządku, odziać – gdyż anioł ubrany jest niekompletnie – i wyszykować, bo ich robota w tej wiosce dobiegła końca. Pora na kolejny krok – sprawozdanie się przed królem Arturem XI, a później… Podróż na południe. „

~KiS(s)

Góry Dasso

„Po śmierci Paula, Calathal i Dinitris wrócili na teren klasztoru, żeby przeszukać pokój, w którym mieszkał zabity przez nich smok. W czasie ich nieobecności, w pokoju Paula nastąpiła magiczna eksplozja, a gdy elf i smoczyca udali się tam i otworzyli drzwi, przywitała ich pułapka zwierciadła. Więziła ona cel w sobie, a jedyną możliwością wydostania się z magicznego lustra było uwolnienie przez osobę, która je stworzyła. Na szczęście, Dinitris uporała się z tym zabezpieczeniem, a oni mogli wejść do środka. Niestety, wewnątrz wybuch uczynił już to, co miał zrobić, a w pokoju panował chaos, dodatkowo okno także było zniszczone, chociaż z tym problemem szybko sobie poradzili. Jedyną wartą zainteresowania rzeczą, którą tam znaleźli, była tajemnicza, skórzana tuba – jednak i tak nie mogli sprawdzić jej zawartości, bo pokój nagle zaczął być niszczony przez kolejną pułapkę nieżyjącego Paula. Wejście do niego zostało zniszczone, a oni musieli wyskoczyć przez okno, żeby nie skończyć pod gruzami. Dinitris zmieniła się w smoka i złapała Calathala w powietrzu, aby na koniec wylądować na placu na terenie klasztoru. Teraz mogli w końcu sprawdzić, co znajduje się wewnątrz pojemnika, który Cal zabrał z tamtego pokoju.”

~ Samiel

Ekradon

„Atmosfera zagęszcza się w gospodzie ,,Pod Pantoflem!”. Prowokująco tępy różowowłosy wampirek w końcu zmusza kogoś do użycia siły – co prawda samym siedzeniem i nierozumieniem, ale zawsze. Jednak nim parę pierwszych ciosów przeradza się w burdę, do akcji wkracza milcząca elfia piękność, właścicielka, do której każdy tutaj żywi ogromny respekt… także Daro, który bez problemu pokonałby napastnika i w sumie już zaczynał się na to nastawiać… a tak nie tylko puścił go, ale przerwał rzucane zaklęcie i schował się za Sileę, po to tylko, by zaraz wleźć pod stolik jej i Iaskela. Już wcześniej elf mu nie ufał, teraz zaś o mało nie spadł z krzesła. A jednak mimo paniki i odczytania z jaką rasą ma do czynienia, schyla się i proponuje wampirkowi… rozmowę. Czyż to nie jest piękne?”

~ KiS(s)

Nowa Aeria

„Co to się dzieje w jesiennej Aerii! Schronione przed wichurą w ciepłej herbaciarni Vera i Flora nie mają spokoju – najpierw wpada do nich rogata przemieniona (elfka, elfka!), potem szukająca jej straż, a na dokładkę przychodzi list od Vinceta! (Pisał w sprawie kolczyków Mimi). Kiedy panterołaczka szuka zguby swojej koleżanki na zapleczu, Sherreri z zachwytem i w pełnym uniesieniu oznajmia Verze, że ta jest… czymś wyjątkowym. Pod względem bodajże magicznym, ale szalona rogata w swoje wypowiedzi wplątuje coraz więcej flirtu. Skrzypaczka już raz stwierdziła, że nie ma w niej nic magicznego, a i chyba do zalotów Wiśni przekonana nie jest, ale… no właśnie, co dalej? Ktoś tu kogoś przekona do swoich racji? Bo każda z nich zdaje się twardo obstawiać przy swoim. Pewne jest jedno – te trzy dziewczyny zdecydowanie nie będą się z sobą nudziły!”

~ KiS(s)

Mroczne Doliny

„Cóż za kontrast. Z jednej strony doskonale ubrany (specjalnie się przebrał!) pan domu Nikolaus, a z drugiej jakiś poturbowany i niezbyt czysty podróżnik – w tej roli Francine. Wrażenie zrobili, to z pewnością, ale czy dobre to już osobna historia. Wampir pod pozorami gościnności względem arystokraty w potrzebie zamierza patrzeć mu na ręce, bo wcale mu nie ufa, a demonica najchętniej zabiłaby go wzrokiem za to, że jest zbyt pewny siebie i zbyt władczy. Cudowny początek znajomości – można obstawiać kiedy wędrowiec zaginie bez wieści… A może i nie?”

~KiS(s)

Opuszczone Królestwo

Kito ubiera się jak na centaura przystało – w szmatkę na ludzkich biodrach i koraliki we włosach. Poza tym jednak stale towarzyszy mu ciepła aura spokojnego szamana, którą to niemagiczną emanację zaczyna w końcu dostrzegać zapatrzona zwykle w siebie i własne problemy smoczyca Celine. Ona, uwięziona w ludzkiej postaci ile by się nie stroiła nigdy nie dorówna mu usposobieniem… tak przynajmniej w chwili słabości jej się pomyślało. Trudno jednak odmówić jej pewnej dobroci, a przynajmniej uczuć jako takich, skoro przygarnęła niewidomą sierotę i nadal nie dała konikowi w pysk (ojć, zdaje się, że dała… ale jedynie raz!). Razem przeżyli już z resztą pierwszą wspólną próbę. Trzeba było ukoić duszę pechowo zamordowanego elfa, a także odnaleźć jego rodzinę, co sprzyjało jedynie zadumie, a nie umacnianiu więzi w drużynie. Jednak po odprawieniu wszystkich niezbędnych ceremonii oraz pożegnaniu się z ocalałymi elfkami, Kito i Celine chyba wyruszą w dalszą drogę… wspólnie. Z małą Colette oczywiście.”

~ KiS(s)

Rododendronia

„Ułożone życie królowej Niary zostało… lekko zakłócone przez przybycie do Twierdzy jej dawnej przyjaciółki Ilii. Ta, nie dostawszy się na zwyczajną audiencję znalazła inny sposób by zakomunikować anielicy swoje przybycie. Ale co się stało nim dawne znajome się spotkały? Oczywiście zaproszona do komnat elfka musiała się przebrać! Mnogości strojów i krojów nigdy u królowej nie brakuje! A jednak nie było czasu na cieszenie się tym ani nawet porządne odnowienie przyjaźni – bowiem w Twierdzy pojawił się też pojmany za wszczynanie burd Ivo. Kochliwy młodzieniec, towarzysz Ilii przybył tak naprawdę, by królowa pomogła mu z przejmującym nad nim kontrolę demonem – czego co prawda nie uczyniła osobiście, ale umożliwiła kowalowi spotkanie z nadwornymi magami. Oni zaś za pomocą rytuału nie tyle wypędzili co okiełznali tak zwanego Pierwszego – jednak nim okazało się ja ta przemiana wpłynie na chłopaka, on i martwiąca się o niego elfka zostali za pomocą tajemniczego zaklęcia zabrani w niewiadome miejsce… tylko co pomyśli o tym królowa?”

~ KiS(s)

Efne

„Spotkania po latach… bywają różne. To najcieplejsze nie jest, za to na pewno stylowe. Na weselnym przyjęciu czarodziejka Saskia prezentuje się jeszcze bardziej zjawiskowo niż zwykle, ale odzianemu w czarny golf Ruthowi o mało nie masakruje buźki iskrzącym zaklęciem. No, kiedy w końcu w umalowanym a’la mroczna meduza artyście poznała niebiańskiego dzieciaka, któremu uratowała tyłek 65 lat temu. Tracąc przez to rękę! Oczywiście wyśmiałby ją gdyby dowiedział się, że ta znika tylko przy pełni księżyca, ale i tak do zagadania do tak obrzydliwie zalotnej bezwstydnicy sprowokowała go właśnie wdzięczność za ocalenie mu życia. No i może wścieknięta zjawa kręcąca się po sali, którą zdaje się tylko oni raczyli zauważyć. Zaraz z resztą ratuje ich ona przed konwersacją niechybnie prowadzącą do rękoczynów, bo w końcu opętuje pannę młodą i zaczyna siać długo oczekiwane zamęt i zniszczenie. Bawiąc się sztućcami, zastawą i pieczonym indykiem wzmaga panikę wśród gości… i tyle Saskii wystarczy. Pora wziąć się do roboty i zareklamować swoje egzorcystyczne usługi! Ruth za to, ciekawy co ta wymyśli znalazł dla siebie w całym tym latającym chaosie dobre, niesłodkie ciasteczko. To, że Sas pokona zjawę jest prawie pewne, ale czy niebianin jakoś jej w tym pomoże?”

~ KiS(s)