Donosiciel #38

Wszystkim babciom i dziadkom…

W tym tygodniu Babcie i Dziadkowie mieli swoje święto! Jeśli są wśród graczy takie zacne osobistości to życzymy im wszystkiego najlepszego! I wszystkim fabularnym dziadkom i babciom również! Nawet tym, którzy starzy są tylko metrykalnie, ale ciałem i duchem jeszcze hoho! No bo przecież każdy powód do świętowania jest dobry, czyż nie? Nie ma co się dumą unosić… 

Wyspa Lariv

Kaiko obawiać się mogła, że zacznie być nazywana matką przez trzy lata od niej młodszego Niko – co postarzyłoby ją i upodobniło do Irminii, jej najbardziej dojrzałej, em… ciotki, a przy tym teściowej Lucy’ego. Na szczęście nastolatek postanowił, że syrenka będzie dla niego Szefową i niezręczności udało się uniknąć. Ale tylko jednej. Bo co mają powiedzieć dwie pozostałe panie (też teściowe, Lucy sobie nie żałuje), młode i rozchichotane? Bardziej przypominają starsze siostry Kaikomi i urodzone kochanice niż… no właśnie – babcie. Nawet sam Niko widząc je sądził, że zaczepiają go portowe damy lekkich obyczajów – no cóż się tam najlepszego wyrabia! A wyrabia się to, że po walce na krzesła, młody Wassley i fellarianin oddelegowani zostali jako tragarze dla wszystkich zgromadzonych w zajeździe dam wybierających się na babskie zakupy! Dwie babcie-nie-babcie, Szefowa i nieśmiała minotaurzyca od stolarskiej roboty. Nie ma co, chłopcy trochę się nadźwigają. Oby Minao nie zapragnęła kupić nowych drzwi.”

~ Kana

A gdyby na to inaczej spojrzeć:

„Kolejny dzień, kolejni ciekawi goście i kolejne ciekawe zdarzenia – w Zajeździe u Lucy’ego nie można się nudzić. Tego poranka jeszcze przed otwarciem pojawili się goście, tym razem prywatnie – to ciotki Kaikomi, Fija i Senuela. Dziewczyny jednak wyglądają bardziej jak rozrywkowe starsze siostry syrenki (a pamiętajmy, że technicznie stały się… babciami!), a nie stateczne panie, choć Niko określił je jeszcze śmielej… Ale rozmawiało im się chyba miło, bo ciotki oczywiście, że chciały wypytać przybranego syna Wassleyów o to, jak doszło do adopcji – miło znać wersję każdej ze stron. Szkoda, że przyjemną dyskusję przerwał mały incydent z udziałem Irinaia i Niko, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. W wyniku odniesionych szkód Fija musi iść po nową sukienkę, a towarzyszyć będzie jej Kaikomi i Minao, którą syrenka obiecała gdzieś zabrać… Oraz Niko z Irinaiem w roli tragarzy. Kto powiedział, że kara ma być łagodna?”

~San

Hrabstwo Ascant-Flove

“U Dean w drużynie nie ma chyba żadnych dziadków – a przynajmniej Nimroth nic o tym nie wie. Sam za to Ładny, młody (i związany) rozmawia z zauroczoną nim Sally o stwórcach… niby rodzicach, ale zapewne wiekowych! Nie zdradza oczywiście za dużo i uważa, by nie wymówić nazwy ,,Ojciec” przy rozgorączkowanej lisiczce. Ona natomiast z chęcią rozwodzi się nad sztuką tworzenia lisołaków i zastanawia się ile magowie się napracowali, by stworzyć takie ideały jak ich dwójka… no bo czy nie są piękni? Zwłaszcza razem? Och, te marzenia! Ale trzeba zejść na ziemię, bo oto nadchodzi pora śniadania – a Ni nadal ma związane ręce. Dlatego to Sally, uprzywilejowana i przeszczęśliwa będzie go karmić rybkami. Udało jej się jednak popełnić jeden taktyczny błąd – zamyślona włożyła do ust ten sam widelec, który wcześniej dotykał jego białych warg… a on jej o tym powiedział! Och, jeśli kiedyś będą mieć wnuki na pewno z sentymentem wspominać będzie tę wpadkę – ale póki co wolałaby się chyba gdzieś zakopać! 
A może nie?”

~ KiS(s)

Podobne pytania zadaje sobie każda ze stron:

„Zapowiedziane przez Dean śniadanie w końcu nadeszło i to w dwojakim znaczeniu, bo nie dość, że ktoś je przygotował, to jeszcze przyniósł je do Sally i Nimrotha, którego dziewczyna pilnowała. Teraz miał stać się to, na co ona czekała najbardziej, jednak on niekoniecznie. Mieli zacząć jeść, jednak Sally miała też karmić Ni, co możliwe, że mogłoby być najlepszą rzeczą, jaka przytrafiła jej się tego dnia. Lisołakowi oczywiście przeszkadzało to trochę, jednak postanowił, że mimo wszystko jedzenie i odzyskanie energii jest ważniejsze. Najpierw on zjadł część swojej porcji, a później zaczęła jeść Sally – oczywiście tym samym widelcem, którym go karmiła. Ni dość szybko uświadomił ją o tym. Ciekawe, jak dziewczyna zareaguje na coś takiego? „

~ Samiel

Chatki Druidów

“Rozsądek przemienionej w smoka Funci poddawany jest coraz to nowszym próbom – bo oto do drzwi ciotki Flory dobija się… koszula! Koszula pewnego dzikiego trytona jak powiada plotka z karteczki. W dodatku notatka łączy dziwne przygody malarki z dwoma naukowcami z rodziny. I jeszcze do tego Flora… Funcia po raz pierwszy zaczyna rozumieć w jakiej sytuacji się znalazła i jak postronni reagować mogą na to co się wokół niej dzieje. Czy naprawdę powinna teraz pokazywać się babci, u której chciała szukać pomocy? Elfka niby włada magią i wiedzy posiada zastraszające pokłady, ale czy młoda smoczyca zabierająca mężczyznom ubrania jest tą samą skromną wnuczką, której pozwoliła uciec z akademii? Może malarka najpierw powinna zrozumieć do czego dąży i kim chce się stać nim powróci do swojej rodziny. A z resztą – nim choćby pomyśli o powrocie musi jeszcze spotkać się z Mniszkiem, o którym przez noc dowiedziała się paru ciekawych rzeczy… o nim, o sobie… jak teraz wyglądać będzie ich relacja?”

~ KiS(s)

Drzewo Świata

„Kozy to zwierzęta szatana więc to jak się rozzuchwaliły jest jasnym dowodem tego, że w okolicy szaleje jakieś ZŁO. To dość dobra wiadomość dla Sanayi i Dérigéntirha, bo tam gdzie zło, tam diabeł, a gdzie diabeł – tam anioł. A oni anioła właśnie szukają. Smok póki co poszedł na swoje własne poszukiwania, a alchemiczka siedzi w chacie jednej z wieśniaczek jedząc w imię większego dobra najgorszy barszcz w swoim życiu i starając się wyciągnąć z gadatliwej gospodyni jakieś przydatne informacje (i udając przy tym, że anioł jest jej ukochany dla większego zainteresowania, ale ćśśś). I chyba nareszcie się udało! Gdy dziewczyny zostały same, Polina wspomniała o tajemniczej jaskini, z której wydobywa się dziwne światło. A Sanaya od razu uznała, że należy tam pójść. W drogę ruszyły jednak we dwie, bez towarzyszącego im złotego smoka w przebraniu elfa. Pytanie czy to na pewno dobry pomysł… Przekonamy się. „

~KiS(s)

Smocza Przełęcz

„Możliwe, że Calathal i Lepo wybrali dobrą drogę. Gdy zeszli z głównego szlaku i zaczęli iść ścieżką, czarodziej wyczuł trzy igrysy, które znajdowały się przed nimi. Obaj postanowili okrążyć je, przy okazji skradając się, żeby jak najbardziej zmniejszyć szansę na to, że zwierzęta wyczują ich i zdecydują się zaatakować. Doszli też do wniosku, że ktoś mógł je tu zostawić jako strażników, co tylko oznaczałoby, że może rzeczywiście są na dobrej ścieżce. Prawie udało im się przejść obok nich niezauważenie – prawie, bo pradawny potknął się o kamień i to małe zamieszanie zwróciło uwagę igrysów. Jednak to także on odwrócił ich uwagę. Najpierw rzucił kamieniem, a później przy pomocy magii przeniósł go w inne miejsce tak, żeby właśnie tam wylądował i to możliwie jak najgłośniej. Udało się to i taka sztuczka skutecznie sprawiła, że zwierzęta już się nimi nie zajmowały. Później dotarli do rozwidlenia, a Calathal znowu użył swojej wiedzy związanej z szukaniem śladów i na podstawie informacji, które zebrał, stwierdził, którą drogą powinni iść.”

~ Samiel

Ekradon

“Tutaj wszyscy są wiekowi, ale nikt chyba nie ma dzieci – Daro, Iaskel i Silea kontynuują pogadankę-zapoznawajkę w gospodzie, sprawiając przy tym wrażenie raczej zagubionych małolatów niż trójki dorosłych na misji. Elf jąka się i najchętniej to by się gdzieś schował, driada jest tak miła i wesoła jakby dopiero co wkroczyła w okres nastoletniej przychylności dla chłopców, a Daro jak ten młody obszarpaniec niespełna rozumu macha do niej i gada koślawo do drużynowego mądrali (tak, elfa właśnie). Na nich oko ma Tony, tutejszy stolarz – młody i zdawałoby się roztrzepany, ale… przy tej trójce wygląda jak nauczyciel, który wyszedł z trzema (bardzo) specjalnymi podopiecznymi na soczek. Czy ta drużyna jest w stanie cokolwiek osiągnąć?”

~ KiS(s)

Nowa Aeria

“On ma pięćdziesiąt lat, ona ma pięćdziesiąt lat… on jest posiwiałym mędrcem, a ona ledwie trzpiotką. Tylko kto tu ma więcej zdrowego rozsądku? Know wykonał powierzone mu zadanie znalezienia informacji o pewnym elfie, ale oto do gry wkracza zdemolowanie karczmy i jakiś podejrzany alchemik. Czy Kuna aby na pewno tego szukała? Zdecydowanie nie, zwłaszcza, gdy w pobliżu kręcą się Amy i Emily, dwa faktycznie nieletnie dziewczątka, które z kolei szukają tajemniczego psiaka… tak jak ona wczoraj! Może więc lepiej skupić się na pościgu za czworonogiem i zostawić elfa w spokoju? Zapytałaby Knowa, ale on już pobiegł zygzakiem przed siebie…. Gdzie tym razem go niesie i czy aby na pewno jego bardzo ciepłe podejście do dzieci uchroni je przed kłopotami, które wilkołak zdaje do siebie przyciągać?”

~ KiS(s)

Mauria

„Jak można być tak starym jak Nikolaus i przez te wszystkie setki lat nie wyściubić nosa poza granice własnego państwa? No tak wyszło, cóż powiedzieć – Francis (a raczej Francine, tylko udająca faceta) może mieć swoją chwilę tryumfu nad tym wampirem, który tak go wkurza. W końcu on był w tylu miejscach i tyle widział! Prawda? Wszak to podróżnik, do Maurii musiał jakoś dotrzeć, coś na pewno widział. No przekonamy się. Najważniejsze, że Klausowi udało się przekonać nerwowego nemorianina do powrotu do stołu i dokończenia kolacji. Nawet, jeśli gdzieś z tyłu głowy nadal czai się niepokój, że sam może się zaraz stać posiłkiem.”

~KiS(s)

Irrasil

„Stare panny nie są takie złe, o ile nie są zdesperowane – właśnie przekonał się o tym Maximilaan. Jedna taka – na dodatek bibliotekarka! – rzuciła się na niego z zamiarem… matrymonialnym. Na domiar złego gdy był ubrany ledwie w samą bieliznę. Nie patrzcie tak, to nie on wymyślił, by karą za źle wykonane zadanie była magiczna podmiana ubrań z Avellaną. Swoją drogą, anielica mogłaby mu pomóc z nachalną adoratorką, a nie tylko patrzeć na rozwój zdarzeń… Choć może tego szczura kopnęła specjalnie tak, by wylądował na włosach molestującej drakona bibliotekarki? Specjalnie czy nie – ważne, że zadziałało. Po zgarnięciu ubrań i księgi oboje mogli dać drapaka. I wrócić do rozwiązywania zadań – tym razem jednak Max postanowił, że woli nie ryzykować i niech to Avell coś wymyśli.”

~KiS(s)

Otchłań

Lucien zaś taki stary, ale za to jakie ma powodzenie! I jaki nadal bystry i sprawny. Pojawił się w dniu swojego ślubu z młodziutką demonicą, ale zamiast stanąć z nią przed ołtarzem, wyzwał swojego ojca na pojedynek – nierówny, gdyż senior władał potężną magią, ale Lu był lepszy i wyszedł z tego starcia zwycięski! Co prawda stał się przy tym pełnoprawną sierotą, ale kto by tam płakał za takim rodzicem… A przynajmniej przy okazji wywinął się od ślubu – teraz już nic nie stoi na drodze ku temu, aby mógł być szczęśliwy z Rakel, w Alaranii. Jednak to chyba dopiero, gdy Lucien wyliże się z ran, bo mimo wszystko nie wyszedł z tego starcia bez szwanku. Jak dobrze, że ma przy sobie swoją Czarnulkę, która się nim zaopiekuje! „

~KiS(s)