Donosiciel #54

Złoto, złoto, złoto!

Jesień, jesień, liście lecą z drzew. W parkach i lasach pojawiają się piękne kolory – czerwony, pomarańczowy, żółty… Złoty. Tak, ten ostatni wielu z naszych bohaterów jest szczególnie drogi. Nieliczni mają oczy tego koloru, a wielu na pewno kojarzy się z bogactwem, do którego dążą, które posiadają albo które utracili. Jak to jest w Waszych historiach, złociutcy?

Nandan-Ther

O tak, złoto to na pewno coś, co interesuje Iana. Tak samo jak srebro i kamienie szlachetne, a gdyby tak jeszcze udało się przy tym zyskać uznanie dam to już w ogóle byłoby idealnie. Łącząc więc przyjemne z pożytecznym, kotołak myszkował po rynku i okradał niewiasty, które nabrały się na jego koci urok. W końcu jednak ktoś zorientował się w jego niecnych interesach i nasłał na niego straże… Szkoda tylko, że zakuci w zbroje stróże prawa nie mają najmniejszych szans w pościgu za zwinnym kotołakiem. Ian uciekł na dach… Ciekawe czy spotka tam Slavię, która czeka przy swojej pułapce na złodziejaszków, aby w końcu odzyskać swoją bezcenną księgę?”

~KiS(s)

Rosa prowadzi wychowaną w wiosce jeleniołaczkę coraz głębiej i głębiej w miasto. I tak przy okazji, w trakcie rozmowy po raz kolejny wychodzi na jaw jak te dwie młode panny są różne – Melodia jest otwarta, bez problemu mówi o głaskaniu czy zmienianiu formy… dla Rosy, wychowanej wedle ludzkich zasad jest to niedopuszczalne. Prawie. Przynajmniej Melodia jest dziewczyną i zmiennokształtną jak ona – w takim wypadku wybaczyć chyba można niektóre prośby i pytania… dlatego kotka stara się jak może opanować swoje odruchy i odpowiadać jak najmniej fukliwe. Jako jednak, że średnio jej to wychodzi, proponuje dla polepszenia stosunków zatrzymać się na bułeczkę… nie mówiła tego jeszcze, ale ona stawia.“

~ KiS(s)

Hrabstwo Ascant-Flove

“Co się dzieje w hrabstwie… lord Vantanello, bogacz jakich mało i jego córka Anastasia po coś do pałacu zajechali. Nie do Vinny’ego co prawda, tylko do jego poprzednika, ale okazało się, że zmiana na stanowisku hrabiego to chyba nie taki wielki problem. Mimo zapoznania się z nowym (dhampirzym) gospodarzem wydają się zadowoleni i nie wygląda na to, by zbierali się do opuszczenia posiadłości. Wręcz przeciwnie – już nawet planowany jest piknik na następny dzień (Ogana będzie mieć sporo pracy w swojej piekarence!). Tylko dlaczego Anastasia, piękna, młoda kobieta w towarzystwie tylu różnorodnych osób nadal rozmawia z Vincem, który wydaje się robić wszystko co umie by ją zanudzić? Może pieniądze… albo pewne inne rzeczy mają z tym coś wspólnego?”

~ KiS(s)

„Warta Dean przebiegała ciekawie, bo oto zaproponowała Ni, żeby pomógł im w tym, co mieli zrobić. Grupa, którą dowodziła chciała uwolnić grupę centaurów i najpewniej przy okazji pozbyć się łowców, którzy odpowiadają za ich schwytanie. Lisołak powiedział, że im pomoże, ale ciągle myślał też o planie ucieczki… Może w tym całym chaosie walki uda mu się wymknąć, po tym, jak już im pomoże? Rozważał taką możliwość, ale wiedział też, że na pewno ktoś będzie miał na niego oko, więc osobę taką też będzie musiał jakoś oszukać. Powiedział jej, jak walczy, a także o innych umiejętnościach, które mogą się przydać w takiej sytuacji i… otwarcie nazwał siebie samego narzędziem. Dla niego nie było dziwne to, że tak o sobie myśli, ale w obecności kogoś z tej grupy powiedział to, chyba, pierwszy raz. Jaka będzie reakcja? Ni niekoniecznie się tym przejmował, głównie dlatego, że nie tylko wielokrotnie był tak nazywany, lecz sam nierzadko uważał się za coś takiego.”

~ Samiel

Valladon

Sytuacja na Długiej się komplikuje. Do Luciena dotarło, że od jego zniknięcia minęły na Łusce dwa lata, a Rakel w międzyczasie zdążyła ułożyć sobie życie – studiuje, zajmuje się firmą brata, ma nowego chłopaka. Sytuacja powinna być jasna… Ale nie jest. Bo chyba obojgu trudno jest przyznać, że to co było już minęło. Być może wcale nie minęło? Być może byliby w stanie to ustalić, gdyby najpierw nie wtrącił się między nich Alec – nowy partner Rakel – a później brat Luciena, Gadriel. Wszystko wskazuje jednak na to, że to już chyba wszyscy, którzy mogliby ich nawiedzić, więc może teraz da się spokojnie pogadać… A może jeszcze stara Meve wpadnie z wizytą? Jeszcze jej tu brakowało…”

~KiS(s)

Opuszczone Królestwo

“Temu watażce bogactwo zdecydowanie uderzyło do głowy – po latach rozbojów i głośnego życia, zamiast dalej niszczyć postanowił… stworzyć. Obóz tak wielki, że podchodzić mógłby pod osadę. Ale jak coś takiego zorganizować? Skutecznie! Oto rozeszła się wieść o turnieju z niezwykłymi nagrodami z jego własnego skarbca, a do siedziby byłych-nie-byłych bandytów zjeżdżać zaczęli wojowie i handlarze ze swymi towarami. W końcu w upatrzonym przez starego herszta miejscu zrobiło się nieco mniej nietłocznie i już niejaki Angven zobaczyć mógł lisa między całymi czterema straganami. Tylko… co tu robi lis?“

~ KiS(s)

Lasy Eriantur

Zirk, Grim, a także Alice połączyli siły, żeby wytropić magicznych uciekinierów stworzonych przez tego ostatniego. Po pewnym czasie trafili na ślady – Zirk tym, że wskoczył w zarośla jak drapieżnik sprawił, że Alice zaczął obawiać się o życie swoich zwierzątek. Jednak trop ten należał do gatunku podobnego, chociaż nie wykluczało to, że dzięki niemu nie trafią na tych, których szukali. Ruszyli śladami, a im dalej szli, tym bardziej grząski robił się grunt. Czyżby zbliżali się do jakichś terenów podmokłych? Biały tygrysołak zapytał o to samego Alice’a, bo przecież wiedział on więcej o tym terenie, niż dwójka tygrysów.
Tymczasem Xirin zajmowała się małym Rizim, głównie przez odpowiadanie na jego pytania, gdy obudził się i zaczął je zadawać. Na początku chciał, żeby dogonili drugą część grupy, jednak szybko dotarło do niego, że może być to trudne i jego tymczasowa opiekunka może tego nie chcieć. Zadał też kolejne, ważne pytanie – zapytał, czy w posiadłości będzie dobre jedzenie.”

~ Samiel

Irrasil

Max i Avellana w pogoni za złotymi monetami zeszli do podziemi. Tak dosłownie, bo właśnie przemierzają jakieś podziemne korytarze. Wszystko wskazuje na to, że trafili do jakiegoś labiryntu i tylko jeśli dobrze rozczytają znaki na ścianach, będą w stanie dotrzeć do wyjścia. Czasu podczas spaceru mają jednak sporo, a to pozwala chwilę zastanowić się nad tym jak ta zabawa została zorganizowana… I w sumie w jakim celu?”

~KiS(s)

Dalekie Krainy

“Tego kota nie ciągnie do bogactwa, ale jak najbardziej złote oczy ma! Aurea może je teraz zobaczyć – w końcu została przyprowadzona do wioski, w której jako goście przebywają karakale, a wśród nich – jesiennobarwny Mansun. Dziewczyna przedstawia się przywódcy plemienia, a także kapitanowi karakalskipgo oddziału. Inne kotołaki stoją w pobliżu, niepewne z kim w zasadzie mają do czynienia. Wychodzi na to, że dziewczyna jest z kontynentu, ale co ciekawsze mówi coś o portalach i Szczytach Fellarionu, a obie te nazwy są kotołakom znane… aż za dobrze!”

~ KiS(s)