Tyle do zrobienia, czasu tak mało
Nie czarujmy się – są takie okresy w ciągu roku, gdy większość z nas nie ma czasu. To właśnie taki moment jak ten – uczniowie zaliczają koniec semestru albo początek nowego, studenci mają sesję, a ci co pracują muszą oddawać jakieś plany, strategie i inne cuda. Na dodatek skończyły się słodkie przypadkowe dni wolne przedłużające weekend… Ale przynajmniej dni są już ciutkę dłuższe. A jak tam z czasem u waszych bohaterów? Zobaczmy kto zasuwa, a kto się obija.
Adrion
„U Dżariela i Nuki na razie laba – co prawda padło pytanie o to jak bardzo aniołowi się spieszy, ale na razie obaj potrzebują przerwy od podróży i przygód. Pobyt u narzeczonej Eskera bardzo temu sprzyja, można trochę odetchnąć i rozprostować nogi (bądź też skrzydła). Dżariel ma chwilę, by zaplanować ostatni etap drogi i wielki finał na dworze w Arrantalis – normalnie widać jak się chłopak stresu im bliżej jest celu. A Nuka być może chciałby mu w tej drodze towarzyszyć… Ale czeka na niego niespodzianka, przez którą być może nie będzie miał wcale ochoty ruszać się z domu. Oj się chłopak zdziwi!”
~KiS(s)
Nandan-Ther
„Slavia i Ian znowu na siebie wpadli – i to tak dosłownie! Ale dobra nasza, bo wygląda na to, że kotołak może pomóc czarodziejce jej skradzioną księgę – niech tylko przestanie się na nią tak gapić maślanymi oczami i zacznie współpracować. Na razie postęp jest o tyle, że przypadkiem zdradził imię jednego ze złodziejaszków. Slavia jednak nie zamierza się poddawać i ponowne spotkanie stara się jak najlepiej wykorzystać, proponując kilka różnych rozwiązań, od współpracy, przez wspólną kolację, nawet do dołączenia do organizacji kotołaka. Oj, z pewnością bardzo zależy jej na tej książce, skoro wpadła na taki pomysł. W najbliższym czasie na pewno nudzić się nie będzie!”
~KiS(s)
Leonia
„Sanaya i Medard niby mają czas do rana – tak wynika ze słów księcia, który najwyraźniej na temat interesujących alchemiczkę ludzi wie znacznie więcej od niej, by nie rzec, że wie wszystko. Teoretycznie więc jest chwila, aby pozwiedzać niezwykłą posiadłość wampira (leże wąpierza, jak żartobliwie nazywa ją San), na co panna Tai przystała chętnie, ale nie zamierza odpuszczać pewnych kwestii organizacyjnych – w końcu jeśli i ona i on mieli pewne plany względem poszukiwanego alchemika, mogło dojść do konfliktu interesów. A szkoda by było, bo póki co znajomość i współpraca zapowiadają się obiecująco.”
~KiS(s)
Wybrzeże Cienia
„Między Yve i Malachim sprawy się popsuły – na tyle, że zrezygnowany anioł puścił lisicę wolno, pozbawiając ją wszelkich zobowiązań, w tym również zajmowania się jej nowo narodzonymi dziećmi. Teraz czeka go trudne zadanie zajęcia się tymi maleństwami – na razie nadał im imiona, pora pomyśleć co dalej. Yve zaś niby odzyskała wolność… ale wcale jej to nie cieszyło. Tak jak ona zraniła jego, tak on zranił ją, tylko jej trudniej to przyznać – nie wiadomo czy z dumy czy nieufności. Wróciła do karczmy, gdzie przebywał Malachi i jej córeczki. Na razie jednak tylko do karczmy, nie do nich. Teraz pytanie co dalej.”
~KiS(s)
„Dla Malachiego utrata Ananke była jak utrata samego siebie. Dlatego opowiedzenie Yve o tym co się stało nie było łatwe. Chciał być szczery i szybko tego pożałował. Dla Yve nie ma miłości, nie wierzy w nią i uważa, że istnieje jedynie pociąg i chęć przedłużenia własnego gatunku. Jej wykład na temat mężczyzn, miłości, zdrady i posiadania dzieci sprawił, że nawet niebianin stracił cierpliwość. Postanowił oddać jej klucz do bransolety tłumiącej magiczne moce i zwrócić jej wolność. Yve nie wahała się ani chwili. Tymczasem anioł wróciwszy do pokoju nie zastał w nim małych lisich szczeniaków, a niemowlęta z lisimi uszkami i ogonami. Naciskany przez służkę postanawia nadać dziewczynkom imiona Lilly i Rose. W tym samym momencie dotarło do niego, że to nie Yve była jego misją, a jej dzieci. I chcąc nie chcąc właśnie został ojcem. Uświadomił sobie, że nie może oddać dziewczynek do sierocińca ani znaleźć dla nich rodziny. Jako lisołaczki są zbyt cenne i wiele osób chciałoby je skrzywdzić. Dlatego postanowił, że wychowa je i będzie chronił, póki tylko starczy mu sił.”
~ Niara
Ekradon
„TA propozycja w końcu padła, Skowronek zaproponowała, żeby Samiel narysował jej nowego skowronka. Nowego, dlatego, że wcześniej – wtedy nie wiedziała jeszcze, że to jego rysunki – trafiła na dwa przedstawiające tego ptaka, które wyszły spod ręki (wtedy jeszcze) tajemniczego „S”. Zabójca zgodził się, dziwne byłoby jakby jego odpowiedź była inna, jednak zadał jej pytania, którymi powoli wkraczał na dość niebezpieczny grunt – zapytał ją o to, czy na pewno chce, żeby narysował jej ptaka, a nie coś lub kogoś innego. Oczywiście, miał na myśli to, że może chciałaby, żeby zrobił jej portret. Elfka też o tym pomyślała, chociaż nie tylko o tym. Później temat ich rozmowy wrócił na to, o czym rozmawiali wcześniej, ale tym razem sposoby spędzania czasu dotyczyły jej, a nie jego.”
~ Samiel
Mgliste Bagna
„Duch maga rzeczywiście zaczął mówić, gdy Villemo i Luna odzyskały przytomność. Magneti Abracadabri – bo właśnie tak im się przedstawił – uważał, że zdradził im wszystko, co powinni wiedzieć na ten moment, co więcej Salazar również uważał, że informacje te są wystarczające, żeby zacząć działać. Chwilę później zostali znów posadzeni w fotelach i wyproszeni z pokoju, w którym rozmawiali z duchem. Znaleźli się na korytarzu pełnym obrazów, na którym mogli porozmawiać, choć mroczny elf niespecjalnie był do tego chętny. On wolał od razu zabrać się za wykonywanie zadania, które zlecił im duch. Myślał o tym tak, że im szybciej się za to zabiorą, tym szybciej opuszczą to miejsce… i nie będzie też musiał przebywać przez długi czas w towarzystwie tamtej dwójki.”
~ Samiel
Opuszczone Królestwo
“Napięcie rośnie. Po otrzymaniu ostrzegawczej wiadomości od nieznajomego sprzymierzeńca Cain zastanawia się jak i ile powiedzieć Loci. W końcu budzi ją i postanawia przedstawić jej pełny obraz sytuacji… a także przeprosić, bo to przecież jego tak naprawdę ściga ta grupa. Dlatego, że jest Dzierżycielem… twardo obiecuje jej jednak, że nie pozwoli jej skrzywdzić i dotrą na spotkanie z jej ojcem. Już on się o to postara!
Lotta odetchnęła. Już bała się, że poważny ton Caina oznaczał, że chce ją tak z rana opuścić, ale skoro to tylko groźba ataku – uff! Dadzą radę! Poza tym – jak tłumaczy – to nie jego wina. Jej tatko też jest Dzierżycielem, więc równie dobrze mogą chcieć dopaść jego i ją… zajada się, nie do końca świadoma, że po raz pierwszy o tym wspomniała. Że Cain nie jest ostatni… no, ale nie mogła pamiętać, że wcześniej zapomniała!
Mlask.”
~ KiS(s)
“Tych adeptów czekały wieczorne egzaminy z dziedzin magicznych! Egzaminy czy raczej prezentacje…. Elliot i jego wampirzy towarzysz Rimual najpierw jednak gubią się na uczelni i, by zdążyć, wyskakują przez łazienkowe okno. Co za hańba! Smok niezrażony jednak kieruje się na plac i szybko łapie kontakt z bardziej doświadczonymi w życiu uniwersyteckim magami. Tymczasem Astrid, która wrócić zdążyła do pokoju poznała swoją nową współlokatorkę Tisę i razem z nią udała się (trochę chcąc nie chcąc) na spotkanie z Rafaelem, by przez okno patrzeć na testy adeptów, w tym znajomego im wampira i pradawnego. Mają dzięki temu okazję dowiedzieć się, że arystokratyczny, choć cichy Rim specjalizuje się w magii śmierci i zła, a Elliot… jest Elliotem. Dzięki dziedzinie powietrza, nowym kolegom i smoczej postaci odstawia akrobatyczny pokaz stulecia i daje się poznać tłumowi – niech wiedzą, kto w tym roku zaszczycił progi uczelni i z kim będą mieli szalony zaszczyć dzielić przestrzeń wspólną!
Łuski gratis.”
~ KiS(s)
„Gwen i Niva nie mają najmniejszych szans na ucieczkę z obozowiska aniołów. Elfka musi pogodzić się z myślą, że spędzą tam najbliższą noc. Próbuje porozmawiać z Selimem, ale ten zdecydowanie nie ma na to ochoty. Co tylko utwierdza Nivalię w przekonaniu, że niebianin jest gburem i chamem. Tymczasem Gwennie zupełnie opada z sił. Najedzona i zmęczona nie jest w stanie zachować czujności i po prostu kładzie się spać. Z pełnym brzuchem i w ciepłym miejscu zasypia prawie od razu. Niva wraca do namiotu, a widząc śpiącą towarzyszkę i drugiego niebianina uznaje, że nie ma sensu czuwać. Wtulają się w Oriona równie szybko co Gwen, zapada w głęboki sen.”
~ Niara
Rapsodia
“Tu niby spokojnie, wieczór się zbliża, a wszyscy się rozchodzą – i Kito z Rubinento i ZuZu z dziewczyną w skórach, którą przezwał Czaszką. Nie znaczy to jednak, że od rana nie czekają ich prace, przygody czy wyzwania! A jeszcze nim ranek nadszedł mieli co do roboty – kucyk radził się polnych duchów, Rubin szalał i wariował, a młody centaur szukał miejsca do spania. Co robiła dziewczyna?… kto ją tam wie. Grunt, że gdy wstało słońce zbudziła trefnisia, dała mu wody, by obmył twarz i zaprowadziła go na polankę, gdzie za coś fajnego miał jej sprzedać duszę (biedny nie wierzy, że w ogóle jakąś ma!). Problemem jest to, że nieopodal miejsca, gdzie Czaszka nagromadziła tajemniczych kup piachu, jagód i drewna, rozmawiają ze sobą Kito z Rubinem – bo tryton jednak postanowił nad sobą pracować, a szaman, cóż – zamierza mu pomóc. Pytanie czy pomocy nie będzie potrzebował raczej Zuzu… co robić, co robić!? Czaszka zaczyna się spieszyć, kiedy strumyk leniwie płynie dalej…”
~ KiS(s)
Lawendowy Dwór
„Zaś przed Tristanem i Rael bardzo pracowity czas – trzeba przygotować się do ślubu i wesela! Czeka ich wiele pracy, ale spokojnie, mają pomocników – ona ojca, a on zarządczynię swojego dworu. Tych dwoje na pewno wszystko załatwi na tip top, bo wygląda na to, że oficjalne rozmowy i planowanie to ich żywioł. Przyszli państwo młodzi mają więc chwilę na to, aby po prostu się cieszyć i rozkoszować chwilą – chociażby podczas rodzinnej kolacji, którą wyprawili w dniu oświadczyn. No a podczas tej kolacji padło pytanie niby dziecięce i niewinne (wszak zadane przez maleńką córkę Tristana), ale bardzo ważne – czy Rael zostanie mamą Prim i Elowena? I czy nie umrze tak jej poprzedniczki? To bardzo ważne dla ich małego dziecięcego świata!”
~KiS(s)
„Lawendowy Dwór kwitnie, w przenośni i dosłownie. Nareszcie wszyscy są szczęśliwi. Rael i Mahiri rozmawiają o najnowszej modzie weselnej. Tristan dogaduje ostatnie szczegóły dotyczące planowania wesela wraz ze swoim przyszłym teściem. A Anastazja z czułością i cierpliwością słucha swojego kochanego wnuka Elowena i jego opowieści o smokach. Wszystko to dzieje się przy wspólnym stole, podczas wieczerzy. Zdaje się, że nic nie może zmącić tej sielankowej chwili. Mała Prim znika nagle z kolan swojej opiekunki i postanawia zapytać Rael o rzeczy, które zaprzątają jej kruche serduszko. Bo czy teraz Rael będzie jej mamą? Czy będzie mamą jej brata? A skoro jej prawdziwa mama umarła i umarła mama Elowena, to czy Rael też umrze? Uch… Te dzieci. W rozumowaniu Prim nie ma nic dziwnego. Wręcz przeciwnie, wnioski do których doszła są całkiem sensowne, ale czy zadawanie takich pytań przy wspólnym stole jest na miejscu? Prawdopodobnie każda inna panna z dobrego domu byłaby oburzona pytaniami dziewczynki, ale nie Rael. Niebianka postanawia spokojnie wyjaśnić córeczce, że nie planuje umierać przez wiele, wiele lat. I, że będzie mamą dla niej i dla jej brata już do końca życia.”
~ Niara
Na’Zahir
„Maia nienawidzi bycia aktorką, ale niestety, przedstawienie musi trwać. Wysłana do łaźni, pod opieką Shay, strażniczki przydzielonej przez Kassima, zmuszona jest udawać zgwałconą i zbolałą. Nie ma innego wyjścia, jeśli ona i sułtan chcą odbić Na’Zahir z rąk Safaara. Tymczasem Kassim udaje się z rozmowę z uzurpatorem, jednak nie przynosi ona żadnego skutku. Safaar nie chce mówić o porannym wezwaniu księżniczki przez wezyra. Za to zaprasza Maię i sułtana na wieczorną ucztę. Wyjście z komnat miało jednak swoje plusy. Władcy Al-Atrah udaje się wysłać wiadomość do zwiadowcy z informacją, że odnaleziono Maię. Prawowitą królową Na’Zahiru. By przekazać wieści dziewczynie sułtan znów ucieka się do podstępu. Wraz z Maią udają się na taras, gdzie mężczyzna postanawia odegrać scenę pod tytułem „Ja i moja własność”. Staję za Maią obejmuje ją w pasie, a do ucha szepce wieści, które ma prawo usłyszeć tylko ona. Wszystko po to, by strażnicy patrolujący dziedziniec mogli ich dostrzec.”
~ Niara
Oaza Mia-Alkhama
„Są chwile, kiedy odejście z tego świata wydaje się najlepszym rozwiązaniem. Jedynym rozwiązaniem. Sarabi nigdy nie czuła się tak źle jak tego dnia. Obecność Amii tylko ją drażniła, chciała zasnąć i już nigdy się nie budzić. Gdyby tylko została sama i miała możliwość najpewniej targnęłaby się na swoje życie. Na szczęście wszystko zmieniło się, kiedy wrócił Sadik i zaproponował dziewczynie wyjście na zewnątrz, a także towarzystwo jej wielbłąda Nefa. Kiedy Sadik zajmował się raportami, Sarabi miała okazję pooddychać świeżym powietrzem i przytulić swojego przyjaciela. Odprężyła się na tyle, że zasnęła. Po przebudzeniu postanowiła podzielić się z pułkownikiem tajemnicą, którą nosiła w sobie od wielu tygodni. Sekretem, którego nie odważyła się wyznać nikomu. Uciekła z domu nie tylko przed małżeństwem, ale też przed oprawcą, który ją zgwałcił. Nie chciała dziecka, które nosiła, nie chciała intruza w swoim życiu. Nie chciała też, żeby Sadik miał ją za dziwkę. I choć Na’Zahirczyk zwykle stronił od okazywania uczuć, tym razem postanowił dać Sarze wsparcie pozwalając jej wypłakać się na jego piersi.”
~ Niara
Dalekie Krainy
„Co się dzieje kiedy spotykają się ze sobą Piekło i Niebo? Pewnie powinno dojść do walki, ale nie w przypadku tych dwóch osobliwych kobiet. Spokojna błogosławiona Izanami wyruszyła na wyprawę w stronę Gór Słonych, by szukać nowych gatunków roślin. Tymczasem zamiast nowej botanicznej ciekawostki znalazła coś zupełnie innego. A raczej nie coś, a kogoś i ten ktoś znalazł ją. Roztrzepana Rozalie, pokusa o czerwonych oczach, dosłownie wpakowała jej się pod nogi. I chyba tylko Najwyższy sprawił, że Cisza – klacz Nami – nie rozjechała rudowłosej. Nie mówiąc już o tym, że pewnie w innych okolicznościach pokusa zostałaby zjedzona przez tygrysicę niebianki. Rozalie wydawała się zagubiona, a Nami podejrzewała, że być może najadła się halucynogennych grzybów. Grzybowy spisek przeciwlotniczy – to opowieść o nim sprawiła, że Nami zamiast bać się piekielnej, uznała, że powinna jej pomóc. Czy to w ogóle możliwe, by niebianka z piekielną mogły się dogadać?”
~ Niara