Donosiciel #66

Napijmy się!

Ciepło się zrobiło, pić się chce. A czego się napijemy to już zależy od własnych preferencji i okazji, prawda? Kawki do ciasta, herbatki dla relaksu, piwa na koniec ciężkiego dnia, szampana gdy jest co świętować… A gdzie tam jeszcze wszelakie soki, lemoniady, bardziej wyskokowe napoje. A co więcej – często przy tej okazji coś się dzieje. No to – herbatki czy co tam pijecie w dłoń i sprawdźmy co się dzieje u naszych bohaterów!

Równiny Theryjskie

Sytuacja Slavii nie przedstawia się najlepiej – sama weszła w paszczę lwa, do kryjówki złodziei, którzy już przejrzeli jej podstęp i domyślili się, że wcale nie chciała do nich dołączyć tak po prostu. A jak sami wyjaśnili – złodzieje nie oddają skradzionych fantów, bo to o jej cenną księgę się rozchodziło. Atmosfera zrobiła się gęsta i niewesoła. Slavia pewnie by sobie poradził, w końcu to sprytna czarodziejka, ale chyba nie ma takiej potrzeby, bo herszta bandy najwyraźniej chce się dogadać. Na wstępie zażądał dyskrecji, a później oświadczył, że już nie posiada jej księgi. Niech to! Ale przynajmniej pamięta komu ją sprzedał. Niestety by ją odzyskać ponownie trzeba będzie ją ukraść… Od czego jednak jest Ian, który wręcz sam chętnie wyrwał się na ochotnika do pomocy Slavii? Na pewno z dobroci serca, a nie przez to, że urzekły go jej wdzięki.”

~KiS(s)

Warownia Nandan-Ther

“Tłum ludzi i zapach chleba nie koniecznie oznacza dobrą zabawę – tutaj wszyscy krzyczą na ubielonego mąką chłopaka i tylko jedna Melodia podeszła do niego spokojnie, chcąc dowiedzieć się co się stało. Jej poroże nie ułatwiło mu otrząśnięcia się z szoku, ale dał radę koślawo opowiedzieć coś o półce, mące, spadaniu, blatach, sobie, chlebie… a gdy usłyszał kroki strażników zerwał się i próbował uciec na Niebieskiej, pegazicy jeleniołaczki. Udać to mu się nie udało – więc może teraz czas Rosy, by przyłączyć się do znajomej i spróbować wyjaśnić sprawę pokojowo?”

~ KiS(s)

Równina Drivii

Freya nie miała w karczmie za dobrego towarzystwa – znajoma lalunia wraz ze swoimi ludźmi się zawinęła, a w karczmie, gdzie popijała sobie to, co akurat jej postawiono, pozostali tylko obcy i wrogowie. Jakoś z tego powodu specjalnie nie płakała, wręcz przeciwnie, wygląda na to, że ekscytowała ją myśl o tym, że wyrówna rachunki z nielubianymi wojownikami. Nawet zaczęła planować sobie w jakiej kolejności się za to zabrać i czy najpierw dobrać się do skóry bestii, na którą wszyscy tu się zasadzali, czy ludziom Egrvyna, ale przerwało jej pojawienie się nowej osóbki – drobniutkiej, złotowłosej elfki, która bezpardonowo dosiadła się do jej stolika, niby pytając o zgodę, ale nie czekając na odpowiedź. Ta elfka to Aenwyn, która ma plan by zapoznać się z Freyą i wykorzystać ją do swoich celów – jako osiłka pomocnego w polowaniu na grubego zwierza, w którym to zamierzała wziąć udział.”

~KiS(s)

Hrabstwo Ascant-Flove

W posiadłości hrabiego nadal trwa małe przyjęcie z okazji przybycia dawnego przyjaciela rodziny. Córka rzeczonego przyjaciela – Anastasia – tańczy z kolejnymi mieszkańcami dworu, podpytując ich dyskretnie o Vinny’ego, który jest dla niej bardzo interesującą i nietuzinkową personą. Jego kuzyn, Jorge, wiele jej opowiedział, na dodatek mówiąc całkowicie szczerze i z duża sympatią względem pana tych ziem. Dziewczyna dość mocno go przycisnęła, choć uczyniła to z wdziękiem typowym dla dobrze urodzonej damy. Pewnie dowiedziałaby się od niego absolutnie wszystkiego, gdyby nie to, że ich taniec dobiegł końca. Nie żałowała, bo oto w końcu trafiła na Daniela – swojego przyjaciela z dzieciństwa, za którym tak tęskniła. Z nim już o Vinnym nie rozmawiała – wolała dowiedzieć się co u niego. Widać, że tych dwoje się doskonale dogaduje.”

~KiS(s)

Valladon

Się podziało. Riordan niby doszedł do siebie, ale gdy już doszedł też na salę to uznał, że jednak go to przerasta i… po prostu dał drapaka. A że wcześniej Momo zaproponował mu pomoc to doskonale – wcisnął mu swoją plakietkę z nazwiskiem i niech tryton kombinuje jak tu teraz poradzić sobie z gośćmi. Ale, ale – trafili pod dobry adres, bo Momo wcale nie spanikował tylko złapał kieliszek szampana w dłoń i ruszył w tłum, rozdając czarujące uśmiechy, bajerując opowieściami o uczuciach i malarstwie, na którym się tak po prawdzie kompletnie nie znał, ale za to bardzo dobrze udawał. Przy okazji by lepiej wypaść zawłaszczył sobie nazwisko czarodzieja, którego niedawno poznał w Rubidii, bo swoje imię uznał za zbyt mało spektakularne – Rufouse chyba mu to wybaczy. Ciekawe tylko co powie Riordan, gdy już się dowie co też na temat jego obrazów i również jego samego naopowiadał jego bohater bez peleryny, za to z turkusowymi włosami.”

Góry Druidów

Yastre nawet nie zdaje sobie sprawy jakiego piwa sobie naważył! A chciał dobrze. Przecież jak mógłby zostawić Kavikę, gdy stała przed nim taka biedna i smutna, jak miał odejść z Hannie, która co prawda była miła i słodka, ale doskonale sobie radziła? A co więcej – jak miał zostawić kobietę, do której nadal coś czuł, choć w sumie to nie powinien? Łapy jednak trzymał przy sobie i został z uczoną, nie wiedząc jak bardzo wkurzył swoim zachowaniem elfkę. Trudno, może jak się zorientuje to ją przeprosi. Na razie skupił się na pocieszaniu Kaviki, która może mu się trochę wygadała, ale jednocześnie skrywa przed nim jakieś tajemnice, a co więcej – ma wielkie wyrzuty sumienia o to, co zaszło między nimi ponad rok temu. Ale nie ma o co – kot się na nią nigdy nie gniewał.”

~KiS(s)

Ekradon

„W tancbudzie, do której trafili Skowronek i Samiel, bawiło się sporo ludzi, którym przygrywał czteroosobowy zespół. Weszli w trakcie utworu, więc najpierw zajęli sobie stolik, a bawić się poszli po tym, jak muzycy zaczęli przygrywać do następnego tańca. Przetańczyli tak dwa utworu, szybkie i żwawe, w czasie których świetnie bawili się w swoim towarzystwie, jednak Skowronek wspomniała też, że chciałaby coś wolniejszego, do czego mogliby zatańczyć walca. Samiel zajął się tym – pogadał chwilę z wokalistą grupy muzycznej, dał kilka monet napiwku dla całego zespołu i w ten sposób załatwił im to, że następny utwór będzie o wiele wolniejszy niż poprzednie.”

~ Samiel

Mroczne Doliny

„Po krótkiej rozmowie Vergil zdecydował, że zabierze Tiu i jej znajomą do swojego ogrodu, w którym będą kontynuować dialog. Tam też mógł odpowiedzieć na jej pytania, w końcu wcześniej wspomniał, że może to zrobić. Wydawało mu się, że nie będzie musiał kłamać, dlatego też od razu powie jej, gdyby pytanie było zbyt osobiste albo miałby inny powód, który sprawiał, że nie chciałby odpowiedzieć. Na pewno nie spodziewał się też pytania o możliwość zerwania kwiatów z jego ogrodu. Pozwoli? Czy może nie?”

~ Samiel

Opuszczone Królestwo

„Oni zbliżali się do ruin wioski, a w ich stronę zbliżała się burza. Cain postanowił, że dobrym rozwiązaniem będzie znalezienie sobie jakiegoś schronienia i poprosił Lottę o pomoc w rozglądaniu się za takim wśród zniszczonych budynków. Nie znaleźli nawet najmniejszej budowli, która by im pomogła, więc czarodziej postanowił, że sam zbuduje im schronienie. Prowizoryczne i niewielkie, jednak na pewno ochroni ich przed burzą. Oboje zmieścili się tam, tylko, że… siedzieli bardzo blisko siebie. Dlatego Cain zaproponował, że usiądzie naprzeciw swojej towarzyszki”

~ Samiel

Szczyty Fellarionu

Ezra zawędrował w końcu na teren Środkowej Alaranii. Szybko też znalazł miejsce, w którym odszuka pierwszą jaskinię, którą opisze w swojej drugiej książce – szukał jej wśród Szczytów Fellarionu. Jedna zwróciła jego uwagę, ale wejście do niej nie było w najlepszym stanie, dlatego zdecydował się użyć swojej magii, żeby je wzmocnić. Poza tym, nie wiedział też, że wcześniej do środka udał się Xelliks. Zdziwił się, gdy wszedł do środka i spotkał we wnętrzu żywą istotę. Nie był pewien, jakie nastawienie będzie miał wobec niego nieznajomy i dlatego powiedział, że wycofa się i poszuka sobie innej jaskini do zwiedzania.”

~ Samiel

Renidia

Wiele się zmieniło w życiu Talena. Epizod z nazahirską księżniczką ma już za sobą, opuścił już pustynną Alaranię i wrócił do Renidii, gdzie osiadł razem z odnalezioną matką, jej nowym partnerem i przyrodnim rodzeństwem – to dla niego spełnienie marzeń! Teraz żyje jak normalny obywatel – pracuje, a po pracy chodzi na piwo do karczmy.

Kimiko zaś niedawno trafiła do miasta. W dobrym humorze przechadzała się ulicami i obrabiała ludziom kieszenie – raczej dla rozrywki niż z potrzeby, z niektórych nawyków ciężko wyrosnąć. Na jednego jegomościa wpadła jednak przypadkiem, nie rozmysłem. I tym kimś był Talen – bardzo zaskoczony tym, że spotyka panterołaczkę, bo ta urocza złodziejka akurat nie chowała swoich rasowych atrybutów (i jego akurat nie okradała, ważne!). Zaaferowany tą myślą zapytał wprost czy go oczy nie mylą.”

~KiS(s)

Równina Magenar

“Tutaj nic się nie pije, bo i jest środek nocy – zmęczony podróżą Natanis zresztą i tak rasowo nie pija, bo jest Duchem Światłości. Przystojnym, jasnowłosym młodzieńcem leżącym w namiocie na szczycie wzgórza. Z wywieszoną białą flagą, by przypadkiem nic go nie atakowało! Trudno się dziwić, że przyciągnął tym uwagę dwóch kocich złodziejaszków – już rozgaszczali się w jego namiocie i zastanawiali się co zrobić z ofiarą, gdy coś usłyszeli. Ciężkie kroki na zboczu. Jeźdźca? Nie. Jedna jedyna osoba wchodziła niepewnie, sprawdzić co się dzieje – wielka postać z upiornie białą grzywą, gigant z łupami na grzbiecie… przerażeni stratowali namiot, Natanisa i uciekli nawet nie poznając jej imienia. A była to Loke, która choć chciała pomóc, ukojona aurą niebianina ostatecznie stanęła sobie nad nim w głębokim zamyśleniu.”

~ KiS(s)

Teravis

“Są wampiry jest i kre… wino. Dostarczone, czy raczej podarowane im przez bezdomnego czarodzieja, którego zaułek sobie przywłaszczyli. Nie, nie był pijany, ani brudny, ani stary i zapyziały – to całkiem niczego sobie młodzieniec, przyciągający zwierzątka. I Darcia. Jako jednak, że maskował swoją aurę, a jakiejś magii ewidentnie używał Rio, mózg drużyny wampirków chciał z początku wycofać się i zostawić cholerę w spokoju. Wino jednak i słowa Turrego wraz z pobudzającą emanacją, którą szybko ujawnił, chyba zaczęły go przekonywać i ostatecznie usiadł sobie w pobliżu, gdy Aim wyczarowywał kieliszki. Darcio tymczasem lepił się do nóg nowo poznanego czarodziejskiego ludzika i próbował rozmawiać z rudym kotem.
Miau!”

~ KiS(s)

Dalekie Krainy

“Mleko kokosowe! Córki Xenji jako jedyne mają okazję napić się czegoś w tym tropikalnym upale – reszta załogi albo jest pojmana, albo błąka się po mieście omijana szerokim łukiem przez zadziwionych mieszkańców. I tak jak wzmaga się upał gęstnieje też atmosfera – Krakenia znów denerwuje i zniesmacza swoim zachowaniem innych pojmanych, choć chce dla nich dobrze. O ile jednak jej czyn wydawać by się mógł wręcz heroiczny to przyobleka go w zbyt groteskowy humor, by go doceniono. Pani kapitan natomiast przekonuje się, że do portu przed nimi musieli dobić Roselilowie… to oznacza kłopoty dla wszystkiego co nie jest ludźmi. A w jej załodze jest bardzo niewielu ludzi. Co ma z tym jednak wspólnego bogata mieszkanka Neverith, straż latająca po mieście i budynek, w którym są przetrzymywani piraci? Różne osoby mają różne elementy układanki – czy Maka będąca w mieście na wakacjach pomoże im je poskładać?”

~ KiS(s)