Donosiciel #41

A było tak:

,,Wszystko zaczęło się nad ranem…

Przygody rzadko bywają planowane – no bo co by to była za przygoda, gdyby z góry było wiadomo co się wydarzy i czy się uda? Dreszczyk emocji jest niezbędny, a dziwne przypadki na drodze wręcz konieczne, by go osiągnąć. Jedni będą mieli problem z tubylcami, inni z magią, a jeszcze kto inny trafi na artefakt, który wszystko powywraca do góry nogami. I nie to, by ktokolwiek szukał takich rzeczy – to są po prostu przypadki. Choć niektórzy wolą też mówić, że to Prasmok tak chciał…

Szepczący Las

Nessus zgubił halabardę, nie z własnej winy przynajmniej. Broń była dla niego czymś naprawdę ważnym i nie zgubiłby jej umyślnie. Po prostu ktoś postanowił go okraść i zabrał mu właśnie to, co było dla niego czymś naprawdę cennym. Centaur nie był też znakomitym tropicielem, ale jego umiejętności wystarczyły do tego, żeby znaleźć trop – prawdopodobnie należący do złodzieja – i podążać za nim. Na końcu nie trafił jednak na złodzieja, a na nieznajomą kobietę – Keirę. Zapytał ją od razu o to, czy widziała w pobliżu kogoś uciekającego z halabardą. Odpowiedziała przecząco, jednak ona także kogoś szukała, co okazało się przez to, że także zapytała go, czy widział w okolicy czarnowłosego anioła. „

~ Samiel

Ocean Jadeitów

„W sumie nie ma nic dziwnego, że intruzi są przesłuchiwani, a jednak sytuacja, w jakiej znaleźli się Ijumara, Kvaser i Kelsier, wygląda dość dziwnie. To pewnie przez to, że zostali pomalowani w rytualne wzory i magicznie przeniesiono ich na być może drugi koniec Łuski, na wyspę zamieszkaną przez kocie plemię. A przesłuchuje ich wódz-leonid. Władca tego miejsca to osoba na pewno nie tylko majestatyczna, ale też sprytna – każdego członka grupy przepytuje na osobności i chyba zamierza zadawać im te same pytania. Na pierwszy ogień poszedł Kelsier – czy może być to kwestia tego, że jest kotołakiem?”

~KiS(s)

Kelsier, Ijumara i Kvaser spotkali się w końcu z wodzem mieszkańców wyspy. Oczywiście, wcześniej musieli być do tego odpowiednio przygotowani – panowie musieli rozebrać się od pasa w górę, aby na tej ich części ciała nieznajomym im zmiennokształtny mógł narysować różnorakie wzory, które może dla nich niekoniecznie były zrozumiałe, jednak dla wyspiarzy mogły one mieć jakieś znaczenie. Ijumara została w białej koszulce, wcześniej od razu nie zgadzając się na ściągnięcie jej – co nie było niczym dziwnym – dlatego też ten sam zmiennokształtny narysował wzory na jej ubraniu. Wódz wysypy – potężny leonid z kościanym mieczem na kolanach – najpierw przyjrzał im się, a później zaczął rozmawiać z nimi pojedynczo, chociaż i tak zadawał im te same pytania. Ciekawe, co pojawiło się w jego głowie i, jaką decyzję podejmie, gdy otrzyma już odpowiedzi od każdego z trójki przybyszy? Zdecyduje się im pomóc, uwięzić ich, zabić… a może zrobi coś jeszcze innego?”

~ Samiel

Turmalia

„To dopiero było spotkanie! Efeńska malarka złapała pełniąciego służbę karakala, by pomógł jej odnaleźć koleżankę, którą porwała fioletowa istota o tajemniczych mocach – w co nikt jej (ciekawe czemu) nie wierzył. Ale kto jak nie Mansun? Nauczony, że po Alaranii biegają i teleportują się co i rusz jacyś szaleni magowie uznał dziewczynę za całkiem zdroworozsądkową mieszkankę tego pięknego kontynentu i zgodził się jej pomóc. Naprędce sklecona ekipa poszukiwawcza złożona z kotołaków, elfa, malarki i osiołka szukała więc innej, zagubionej artystki i jej prawie-smoczego towarzysza… czyż nie lepszy moment na kolejny portal? I tak oto na kapitana Mansuna spadł Tygrys. Ale papierowy! Tak przynajmniej na dalekich ziemiach zwali Fringharna, który na łusce znalazł się przypadkiem. Właśnie udało im się przedstawić, nieco rozjaśnić sytuację i ustalić gdzie są (ktoś w ogóle za nimi nadąża?) kiedy pojawia się różowawa mgiełka… i tak, oto ona, Fioletowa we własnym portalu! Jednak zamiast siać chaos, znajoma malarce istota zapewniła, że jej porwanej koleżance nic nie jest i rozesłała każdą część drużyny w inną stronę – by zupełnym przypadkiem trafili na kolejne ścieżki losu i nowe osoby…”

~ KiS(s)

Las Driad

“Że stereotypy krzywdzą, to każdy o tym wie. Mało kto uświadamia sobie jednak, że najczęściej osobą pokrzywdzoną jest ten, kto odważy się je wymówić w niewłaściwym miejscu i o niewłaściwym czasie. W wypadku Toffee’ego, samozwańczej lisołaczki, miejscem może się okazać chatka Yrin, umieszczona na skraju Lasu Driad. Niewłaściwym czasem zaś najprawdopodobniej jest moment, kiedy w progach domostwa znajduje się wcześniej już podirytowany smok, Iyeru, który miał okazję wysłuchać absurdu tak głupiego, że bez wątpienia będzie musiał zdecydować, czy lepiej zabić, czy też wyśmiać zmiennokształtnego o białej kitce. O ile wpierw nikt nie chluśnie kolejnym, wysoce podejrzanym towarem wytworzonym przez lisią wiedźmę…”

~ Wenszu

Demara

„Miasto zachodzącego słońca położone na wschodzie Alaranii Środkowej nie tylko oferuje piękne widoki i dobre jedzenie. Można tu spotkać miłych ludzi, choćby własnych sąsiadów i nawet znaleźć pracę jeśli się tylko bardzo tego chce. Przekonała się o tym Natasha, która może i się nie udowodni, że jest profesjonalistką w swoim fachu, ustawiając do pionu, zabawiając i przy okazji ucząc grupkę miejscowych dziatek, ale najważniejsze, że prawdopodobnie znalazła pracę. Nawet jeśli miałaby się opiekować tylko jednym dzieckiem. A przynajmniej takie było początkowe założenie, gdyż wracając do domu drogę przeciął jej nieznanego sobie gatunku zwierzak. Po zażegnaniu sporu między uroczym maluchem i goniącymi go moczymordami, za to, że futrzak zwinął kilka jabłek z targu, miała niemiłą okazję poznać właściciela zwierzaka, Rivera. To, że białowłosego kapelusznika raczej nie polubi, założyła już na samym początku, wystarczyło, że się odezwał i źle traktował małego towarzysza. Nie sądziła zapewne, że los pozwoli jej jeszcze kiedyś zobaczyć uroczego Chibiego, a nawet udzielić mu pomocy i zapewnić opieki. Trudno jednak okazywać radość z nawiązania nowej przyjaźni, gdy okrutny cham w kapeluszu ma swoje mieszkanie zaledwie kilka sążni od twojego. Choć kto wie, może to i lepiej?”

~ River

Hrabstwo Ascant-Flove

Nimroth postanowił wykorzystać to, że aktualnie otaczały go raczej rozmowne osoby i jednocześnie też takie, które będą miały mniej oporów przed odpowiadaniem na jego pytania. I oczywiście w pobliżu nie było też nikogo, kto mógłby ich „pilnować” – kimś takim mogłaby być, na przykład, Dean, która nadal krzątała się gdzieś po obozowisku i nie znajdowała się w zasięgu wzroku lisołaka. Zadawał pytania, słuchał odpowiedzi, zapamiętywał informacje i czasami odzywał się, gdy akurat uznał, że może powinien albo, że chce to zrobić. Dowiedział się też, kto będzie pilnował go po Sally. Przebywanie w obecności Howl jako tymczasowej strażniczki na pewno będzie mniej bogate w rozmowy, niż odbywało się to wcześniej, gdy pilnowała go jedna z trzech osób, z którymi rozmawia teraz. Tylko, że jemu właściwie niezbyt to przeszkadzało, chociaż wiedział też, że może to utrudnić zdobycie informacji na temat tej konkretnej zmiennokształtnej, ale… jak na razie znajdował się w bardziej rozmownym towarzystwie, więc może to od nich spróbuje się czegoś o niej dowiedzieć”

~ Samiel

Chatki Druidów

„Dla Mniszka sytuacja stała się prosta – popytał tu, tam, coś tam dowiedział się od wielce szanownego puchacza i on już wie gdzie iść, bo wskazano mu miejsce, gdzie mógłby przebywać szalony druid, być może odpowiedzialny za przemianę Funtki i Chaosa. Nie on tu jednak decyduje: on tylko zaproponował kierunek, ale to główni zainteresowani muszą zdecydować czy podążą w tę stronę. Flora, która ich do tej pory gościła, ma nadzieję, że jednak pójdą szukać jej brata – poprosiła nawet, by przekazali mu zapasy na drogę. Teraz tylko pytanie co wybierze Funtka – umówmy się, Chaos i tak nie wie co mówi – czy wybierze spokojne oswajanie się z nowym ciałem, czy drogę przez dzikie ostępy, by być może szybko wrócić do swojego poprzedniego ciała. Malarka jednak nie gra zachowawczo – wstała, poprawiła piórka i wydała rozkaz wymarszu.”

~KiS(s)

Wybrzeże Cienia

„Czy ćpun i alkoholiczka mogą się dogadać? Cóż… zapewne tak, ale w przypadku Astarte i Vasko raczej nie będzie to łatwy orzech do zgryzienia. O ile w ogóle wykiełkuje między nimi ziarno przyjaźni. Dla Astarte nie liczy się nic oprócz pełnej butelki whisky pod ręką i wykonania swojego zadania – doprowadzenia psychicznego chłopaka do tajemniczego Alice, natomiast dla Vasko… On w sumie niewiele ma do powiedzenia. Wybór też ma raczej ograniczony – albo pójdzie z pokusą i opuści pierwszy raz w życiu Trytonię, albo da się w jej murach rozstrzelać zabójcy z gangu, dla którego chłopak do tej pory pracował. I tak źle i tak nie dobrze. W sumie dla niego to i tak nie ma większego znaczenia, ale skoro Czarna potrafi się teleportować tak samo jak on sam… Może jednak warto być po jej stronie. A nuż się okaże, że łączy ich więcej niż im się zdaje? Przygoda Czarnej i Cienia, zaczyna się przebudzać ze snu zimowego i nabierać kolorów.”

~ River

Arturon

„Cóż może być szczęśliwszego od pogodzenia się ze swoim dawno niewidzianym bratem? Dla Hanti był to chyba jeden z najważniejszych celów życiowych i teraz zapowiadało się, że miałby zostać osiągnięty. W prawdzie Dantalian, nadal jest Dantalianem i nie cieszy się z tego faktu tak, jakby Hanti tego oczekiwała, ale w sumie musi mu wybaczyć, ostatnio sporo się pozmieniało i pokomplikowało w jego życiu. Dwójka aniołów była na jego łasce, jednego ledwo zostawił przy życiu, anielicą natomiast był zainteresowany, ale w swoim indywidualnym, dantalianowym znaczeniu, siostra na ten moment musiała poczekać. Pojawienie się Jaenvii na jego drodze nie tylko zapewni mu sporo rozrywki, a i może wiele nowych doznań, ale po części dzięki niej był w stanie odkryć, że jego z pozoru lojalna kochanka go zdradzała i to nie z kimś innym – to dla Dantego nie miało znaczenia, ona planowała się go w pewnym momencie pozbyć i zająć miejsce na czele armii, z której pomocą miałby przejąć kontrolę nad całą Łuska, po tym Czeluściami, a na samym końcu nad Niebiosami. Na ten moment wszelkie problemy zażegnane – Dantalian zaniósł nieprzytomną z braku sił Jaenvię do udostępnionej dla niej alkowy, a Hanti z rozkazu brata mogła się co nieco zabawić z przebywającym nadal w lochach, drugim aniołem. To chyba nie był najlepszy moment by męczyć poważną rozmową swojego upadłego bliźniaka.”

~River

Góry Dasso

„Wiele dobrych znajomości zrodziło się wśród gwaru karczemnych dyskusji i przepychanek. Wiele przypieczętowanych zostało stuknięciem kielichami, kuflami czy butelkami. Nie wszystkie jednak kończyły się na wspólnej wyprawie, a te, które faktycznie połączyły losy bohaterów na dłużej niż jeden wieczór kierowały się zwykle zbliżonymi celami i propozycją czasowego zawarcia sojuszu. Latro, będąc bandytą nie spodziewała się wcześniej, że pozwoli się nająć ledwie poznanemu czarodziejowi jak jakiś zwykły najemnik. Z kolei Alantar nie przypuszczał, iż opuszczenie Nowej Aerii będzie tak kłopotliwe w towarzystwie młodszej od siebie elfki.
Ich podróż toczyła się w przyjaznej atmosferze, nawet pomimo drobnych niesnasek. Cóż, a przynajmniej było tak do pewnego wydarzenia, które sprowokowało przebudzenie się drugiej natury maga – natury tak strasznej, że jej aury lękała się zarówno fauna, jak i flora. Jeden z bandytów nie mógł przed nią uciec, pogrążony w zapierających dech w piersi wspomnieniach. Drugi natomiast podjął próby załagodzenia sytuacji… tylko czy zwrócenie na siebie uwagi aby na pewno było dobrym pomysłem?”

~ Latro

Mauria

„I oto jadą. Arystokratyczna Kathléen , której nie opuszczają bardzo mądre słowa i Vergil, którego nie opuszczają niewieście spojrzenia. Prawda prawdą być może na nie zasłużył, podobnie jak na innego rodzaju uwagę wampirki – ma przecież tyle ciekawych informacji, które mógłby jej zdradzić… Gra jednak dopiero się rozpoczęła i kto wie ile będzie trwać. Nim dojadą na bal… czy (a raczej jak długo) uda się hrabiemu utrzymać uwagę wybrednej krwiopijczyni i czy zaspokoi jej apetyt na wiedzę? A może zrobi to Krwawy Księżyc, który podobno potrafi pomieszać zmysły? Cóż, Kathléen zaplanowała spotkanie, ale nie może przecież przewidzieć wszystkiego. „

~ KiS(s)

Opuszczone Królestwo

„I oto rozeszły się drogi centaurzego szamana i dumnej, charakternej smoczycy. Po kilku wspólnie spędzonych dniach, po paru ciężkich przygodach i nieporozumieniach doszli do wniosku, że choć mają wspólne interesa nie do końca umieją do siebie dojść. Kito zbyt szczery był w swoich obawach co do siły Celine, ona zaś zła raz na to, że traktuje ją jak smoka, a raz, że jak piękną dziewczynę… no cóż, czasami trudno się dogadać. Jednak i tak postanowili dokończyć podróż do miasta i (może dla dobra przygarniętej przez pradawną Colette) pokojowo spędzać dni i noce, nie próbując już zbytnio zrozumieć siebie nawzajem. Bo przecież niekiedy trafia się na kogoś, kogo pojąć praktycznie się nie da. Ale czy to źle?”

~ KiS(s)

Ruiny Nemerii

„Królicze uszy tu, królicze uszy tam… jedne na centaurze, a drugie na psiaku! To znaczy, że Llewellyn trafił na królikokoniołaka? I królikopsa? A jeszcze ten grzybołak plącze im się pod nogami i zaczaja się na kundelka… ciekawa przygoda, nie ma co! Ale co dwóch zwierzoludzi to nie jeden i tak we dwoje na pewno potrafią dojść do porozumienia – nawet jeżeli Śnieżek zdaje sobie sprawę ze swoich instynktów, a Nadeya było nie było jest w połowie koniem… chociaż czy to na pewno połowa? Nad tym też trzeba by pomyśleć!”

~ KiS(s)

Rapsodia

„Festiwale już od wieków ściągały w jedno miejsce różnych ras mieszkańców Łuski, nawet z najdalszych jej krańców, tylko po to by móc wspólnie świętować i się bawić, niejednokrotnie przy tym nawiązując nowe znajomości. I w tym przypadku festiwal odbywający się obecnie w Rapsodii zwabił do siebie młodego trefnisia, niczym ogień pochodni ćmę. Ciągle wędrujący po świecie bez celu ZuZu nie mógł zignorować szansy na łatwy zarobek bez znaczenia czy ten legalny, polegający wyłącznie na robieniu z siebie błazna, czy może mniej pochwalany przez miejskich strażników. Nie wypada jednak zabierać się za drobne kradzieże, gdy dopiero przybyło się do tak wspaniałego miasta jakim jest Rapsodia. Kilka godzin centaurzych wygibasów i arlekinowych popisów wystarczyło, by centaur mógł z zadowoleniem zwinąć interes. Jeden z miejscowych dzieciaków miał jednak inny pomysł niż pozwolić zabawnemu koledze odejść, postanowił więc zrobić z niego swojego przybocznego, lecz dumny centaur nie mógł na to pozwolić. W tym czasie przybył do miasta także Rubinento. Po odwiedzinach piekarni i napełnienia brzucha przepysznymi pączkami, postanowił spędzić chwilę w pobliskim parku. Niestety traf chciał, że stał się świadkiem tego, jak ZuZu zrzucił ze swojego grzbietu małego chłopca i chciał go pobić. W rzeczywistości centaur chciał jedynie młodszego nastraszyć, by ten go szanował i nawet się pogodzili, lecz to co widział tryton ze swojej strony, wcale nie ułaskawiło młodego trefnisia. Tryton postanowił wymierzyć sprawiedliwość w swoim trytońskim stylu – ochlapać ZuZu wodą za pomocą magii i…wziąć nogi za pas.”

~ River

Lasy Eriantur

Zirk, Grim i Rizi podróżowali w stronę miejsca spotkania. Byli już coraz bliżej i mieli też trochę więcej czasu, niż mogłoby się wydawać, dlatego też postanowili zboczyć trochę ze szlaku i fragment pozostałej drogi przebyć w otoczeniu pobliskiego lasu. Pozwolili też najmłodszemu na to, żeby pobiegał po okolicy, co skończyło się niezbyt dobrze – młody zatruł się wilczymi jagodami, które pomylił ze zwyczajnymi. Pozostała dwójka od razu przeszła do działania. Zaczęli biec drogą, która ostatecznie doprowadziłaby ich do miasta, w którym mieli zamiar poszukać pomocy. Niestety musieli zatrzymać się na skrzyżowaniu, na którym nie dość, że spotkali nieznajomych, to jeszcze nie było żadnych drogowskazów. Alice i jego towarzyszka co prawda nie wskazali im drogi do miasta, jednak zdecydowali się pomóc im, a raczej Riziemu, który to właśnie potrzebował pomocy najbardziej. W zamian za to, oni mieli pomóc jemu z jego problemem, którym okazał się „fruwający eksperyment”. Alice oczywiście wiedział już, że zgodzą się na taki układ i, cóż, nie mylił się. „

~ Samiel

Irrasil

„Dziwny przypadkiem było samo to, że Max i Avellana wzięli udział w konkursie przypominającym magiczne podchody, a teraz robi się coraz dziwniej. Po rozwiązaniu zagadki z kluczami i pozbyciu się zadurzonej w drakonie bibliotekarki (przy pomocy szczura), nadeszła pora na… Chyba na bieganie po opuszczonej kamienicy. Raczej nie nawiedzonej, ale na pewno dziwnej – wygląda na to, że oboje muszą dostać się na dach budynku, osobno, ale ze sobą współpracując. A jeśli współpraca im nie wyjdzie, mogą zwyczajnie spaść – przekonał się o tym Max, który brawurowo zaczął piąć się w górę po rusztowaniu. Na razie nie było wysoko, ale co jeśli popełnią błąd na wysokości czwartego piętra? Ale nie, nie ma presji…”

~KiS(s)

Arrantalis

“Każdy prędzej czy później zrozumie, że świat nie jest łatwy. Że nawet droga ze złota jest, z definicji, twarda i niewygodna. Nie każdy jednak jest w stanie zdzierżyć ciężar tego odkrycia w samotności. Czy królowa wyspiarskiego królestwa Arrantalis, Delia, da radę pokazać swojej pasierbicy, Evangeline, że nawet wśród czarnych myśli jest światełko nadziei? Jeśli tak, niech zrobi to szybko… Ojciec złotej anielicy czai się tuż za rogiem, a konsekwencje jego czynów mogą się okazać równie czarne, jak skrzydła które skrywa przed niczego nieświadomą księżniczką.”

~ Wenszu

Otchłań

„Jak pukać, gdy nie ma drzwi? No niezbyt się da, ale pokłócić się o to i tak można. Tak dla sportu i rozluźnienia atmosfery, nim trzeba będzie iść spowiadać się przed Księciem Otchłani. Lucien musi wytłumaczyć się z zamordowania ojca i uporządkować sprawy, które przy okazji wypłynęły. Najpierw jednak zdecydował się odstawić Rakel do domu. Niestety póki sytuacja się nie uspokoi czeka ich rozłąka. Oczywiście różnie może się potoczyć, ale jeśli wszystko dobrze się ułoży, demon wróci do zbrojmistrzyni i razem będą mogli odbudować odnalezioną przez niego posiadłość pod miastem – warto na to czekać, prawda?”

KiS(s)

Dalekie Krainy

„Razem wraz ze swoją siostrą, Casta nie omieszkała okazać swojego podziwu wobec bohaterskiego Sargerasa, na którego niewielkiej wyspie się znalazły, razem z gronem turystów, którzy łatwo zarazili się tym zachwytem. Smoczyca pod przebraniem lenia wykonała jednak taktyczny obrót i postanowiła bliżej zapoznać się z łóżkiem Sakury, do której w gruncie rzeczy w większym stopniu należy cała ta wysepka. Podczas, gdy Casta wpycha się w ten miłosny trójkąt z Upadłą i pościelowym bóstwem, jej siostra może się w pełni rozkoszować obecnością dwójki bohaterów tylko dla siebie… o ile nie liczyć tłumu turystów rzecz jasna.”

~ Déri

Quarantio staje twarzą w twarz z Faer. Wygląda na to, że nietypowej smoczycy nie podoba się, że pierwsza lepsza osoba śmie wyskakiwać z międzywymiarowego portalu prosto na jej bagna. Podczas gdy nemorianin zabrany przy okazji zaczyna panikować, a towarzyszący im upiór postanawia, że jest to doskonały moment, aby przetestować możliwość opanowania wielgachnej hydry, Kaer Natherini spogląda na stworzenie z fascynacją i chęcią zbadania wszystkiego, co się go tyczy. Pytanie tylko, czy zbiorowa charyzma trzech demonów będzie na tyle duża, aby przekonać pradawną do zażegnania walki czy może za chwilę przekonają się, jak trudna walka z hydrą potrafi być.”

~ Déri

A potem:

… kiedy dorośli zamieszkali we wspólnej chałupie i nadal doprowadzali do szału normalniejszych ludzi.”

Dziękujemy wszystkim, którzy donieśli nam w tym tygodniu tyle nowinek za współpracę, chęci, wyobraźnię i za to, że w końcu się dali naciągnąć! Balujmy i dajmy się porywać naszym historiom i bohaterom; plotkujmy o nich wytrwale, a kiedy trzeba śmiejemy się z ich głupoty i podziwiajmy co znów odstawili – a oni nas nie zawiodą!