Wrocław, dinozaury, pająki i mydło

Ach, co to był za zlot! Zaowocował w wyjątkowe, nowe pomysły przejęcia władzy nad światem, dilerkę mydlaną, nowy rodzaj gry granicowej, odkrycie ciekawostek ze świata zwierząt i nie tylko, ślicznego dzidziusia Wonszlisztensteina, i mnóstwo ciekawych ploteczek…

W sobotę pogoda dopisywała. Było ciepło, ale nie upalnie, słońce przyjemnie świeciło, a na niebie ani jednej chmurki. W tak dobrą aurę nasza ekipa zjeżdżała się do Wrocławia już od rana.

Pierwszy przystanek: karczma „na ostatnim piętrze Wroclavi”. Tam w wybornym towarzystwie nasze ranne ptaszki piły eliksir kofeinowy zwany kawusią. W składzie: Eris, Jane, Xelliks, Nevaeh, Wonsz, Wojenka oraz ja, Gwen. Czas umilały nam opowieści o najciekawszych miejscach, w jakich kiedykolwiek byliśmy. Tak zaprawieni w dalszą podróż czekaliśmy na przyjazd A’mela. Na tę wyjątkową okazję włosy Wensza zostały odświętnie uczesane.

Kiedy A’mel do nas dotarł postanowiliśmy wyruszyć do centrum miasta, gdzie czekały na nas miłe niespodzianki. Po pierwsze – dołączyły do nas również Frigg, i Sanaya ze swoim ukochanym, a po drugie – Liszowi udało się puścić nas za darmolca do MovieGate – muzeum światowego kina.


Mogliśmy podziwiać głowę Aragoga (na całe szczęście nie posiadał reszty ciała…), siodło Bohuna, tarczę kapitana Ameryki, oryginalne mundury z II Wojny Światowej, monety ze skarbu Skrzyni Umarlaka i wieeele, wiele innych atrakcji.

Były znikające krasnale, studnie bez dna, twarze powielające się w nieskończoność, głowy na talerzu…

Potem całą grupką cudem wcisnęliśmy się do Vega Baru, gdzie nadszedł czas posilić się przed dalszą przygodą. Tam doszło do szmuglowania mydlanego towaru…. I zjedzenia potraw do złudzenia przypominających mięso. Tam również zaczął kiełkować pomysł na znakomity ziemniaczany biznes w Sharii. A to był dopiero wstęp, ponieważ jeszcze nie wybiła szesnasta godzina, kiedy oficjalnie rozpoczynał się zlot.

Koło fontanny czekali na nas Samiel i Déri. Skład był już prawie kompletny! Po krótkim spacerze dla rozprostowania kości po obiadku dostaliśmy wiadomość, że Niara i Meridion czekają na nas w barze, gdzie był już przygotowany dla nas komplet miejsc.

Karczmo „Pewexx”, przybywamy!

Bawiliśmy się znakomicie. Xelliks wymyślił nowy typ gry, gdzie na ślepo wybiera się potencjalny avatar postaci do forum i trzeba wymyślić, kim w świecie Alaranii taka postać mogłaby być.

A plotki, ploteczki i domysły…


Niara zdradziła nam, że gdzieś przechowuje tajemniczą skrzynię nagród… Za to ja dowiedziałam się, do czego NIE służą T-Rexowe łapki… Ktoś szepnął o tajemniczej nowej postaci, która na forum chce pełnić rolę Szarej Eminencji… Co z farmą ziemniaków w Shari? To wszystko wyjaśni się dopiero w przyszłości.

A w przyszłości planujemy już następny zlot! I to nie byle jaki! Ale o tym za chwilę, ponieważ zlot na imprezce w Pewexxie się nie skończył!

Następnego ranka granicowe „niedobitki”, czyli Sanaya z Maciejem, Frigg, Xelliks, Wojenka z Wenszem i ja, udaliśmy się na śniadanko w wyjątkowo urocze miejsce. Była to kawiarnia Monko. Tam w świetle dnia okazało się, że mamy ze sobą jeszcze jednego, wyjątkowo uroczego towarzysza. To malutki i jakże słodziutki wąż! Skąd on się tam wziął? Podobno oczy ma jak Liszu, a ciało Wensza… Nie wiadomo. Nie jest to jednak ważne, najważniejsze, że Profesor Snake przyjął go pod swoje skrzydła.

Zlot był bardzo udany i oby więcej takich zlotów! A skoro już o tym mowa, za nieco ponad miesiąc następny – i to nie byle jaki, bo Halloweenowy Zjazd w Poznaniu! Nasze stroje na to wyjątkowe święto mają jakoś zaprezentować nasze postaci – czy to w formie małych wskazówek, czy pełnego kostiumu – wszystko zależy od Was 😉 Do zobaczenia następnym razem, ja już nie mogę się doczekać!

Zlot relacjonowała dla Was nasza jedyna i wyjątkowa Gwen