Drogie anioły, koty, smoki i inne potwory!
Dzisiejszy wywiad jest jak Twix (tak, do schrupania, jak karmel z czekoladą) – podwójny! Przeprowadziliśmy rozmowę z dwiema absolutnie wyjątkowymi osobami, bez których nasze forum nie miałoby możliwości funkcjonować. Dwa razy więcej humoru, dwa razy więcej zwierzeń i dwa razy więcej frajdy! Przed Wami Callisto i Frigg we własnych, zaskakujących osobach! Zapraszamy do lektury!
Administratorki weszły do pokoju przesłu… zwierzeń, a Frigg od razu zauważyła słynną, różową kanapę.
Frigg: Ona jest też z drewna…
Callisto ostrożnie siada na różowości. Frigg natomiast siada z nadmierną pewnością siebie i rozkłada ręce na oparciach. Różowość z całych sił powstrzymuje się przed pożarciem nowych ofia… Gości.
H&K&S: Dobry wieczór! Rzadko zdarza nam się gościć na różowej kanapie osoby z Krainy Rzeczywistości, a pojawienie się dwóch naraz to pierwszy taki przypadek. Miejmy nadzieję, że Donosiciel to wytrzyma! A więc pora na pierwsze pytanie. Jak zaczęła się wasza przygoda z Granicą?
C: Dobry wieczór! Mi jest przemiło być goszczoną, zwłaszcza z Żabką, nawet jeśli różowa kanapa mnie przeraża! (uśmiecha się porozumiewawczo, kręcąc nosem na róż) Hm, ja na Granicę trafiłam zupełnym i absolutnym przypadkiem. Jak zwykle szukałam czegoś ciekawego – PBFy nie były dla mnie nowością – ale gdy weszłam na Granicę po raz pierwszy wręcz mnie zatkało. Przyznaję się, że dopiero drugiego dnia znalazłam chat (zażenowany uśmiech). Ale byłam zachwycona możliwościami, rozbudowanym światem, kanonem ras, dopracowaniem wszystkich szczegółów, a przede wszystkim ilością użytkowników! To było pierwsze tak aktywne forum, na jakie trafiłam i chętnie tam zostałam. Zwłaszcza, że zostałam tak ciepło przyjęta. Zaznaczam, że obecna tu Frigg była pierwszą osobą, która mnie powitała! Ale wszyscy byli przemili… pamiętam, że nie miałam jeszcze zaakceptowanej KP, ale pojawiłam się na sb (które już znalazłam!) i po chwili dostałam prywatną wiadomość od Verfnira (posyła Wofowi całusy, w razie gdyby czytał). Powitał mnie na forum i powiedział, że jak dostanę akcept to mogę z nim pisać, bo jego wilkołak akurat jest wolny. To było dla mnie przemiłe i niesamowite, że od razu ktoś do mnie bezpośrednio napisał, poczułam się zaraz częścią tego wszystkiego, a Calli znalazła swój pierwszy wątek. I jakoś tak… potoczyło się zupełnie niekontrolowanie (wzrusza ramionami z uśmiechem). Nie mogłam się oderwać, pisałam, czytałam, tworzyłam postacie, dosłownie taplałam się w tym uniwersum i do teraz czuję szacunek do Niary, że stworzyła coś tak niesamowitego. Takie były moje początki.
F: O tak, za dużo wkradło nam się tutaj realizmu! (Frigg wykonuje ruch strzepywania kurzu z różowej kanapy) Co do pytania, Granica nie jest moim pierwszym forum pbf w jakim uczestniczyłam, choć nie myślcie sobie, że odwiedziłam nie wiadomo ile takowych miejsc, przy czym Granica ma szczególne miejsce w moim sercu. Moja przygoda na tego typu forach rozpoczęła się dzięki mojemu bratu, a właściwie jego przyjaźni z pewną Makoto, która założyła Lossehelin (chyba tak to się nazywało). Była całkowitym jeleniem w pisaniu opowiadań, haha (czasy pierwszej gimbazy), nawet nasze posty sięgały jednej linijki lub zaledwie kilku, więc jeżeli chodzi o poziom to mocno różnił się od tego, co mamy na Granicy. Jednak to właśnie tam zaczęła się moja przygoda z PBFami, poznałam pierwszego, prawdziwego przyjaciela (z którym utrzymuje kontakt do dzisiaj), a na Granicy znalazłam się z jednego powodu – z tęsknoty za takim klimatem. Na studiach, gdzie towarzyszyło mi dużo stresu, postanowiłam znaleźć miejsce oddzielone od rzeczywistości, czyli wpisałam w googlach forum pbf i pierwszą stroną były Granica. I o jejku, Calli byłam pierwsza?! Taka najpierwsiejsza? (spogląda na Callisto radośnie) byłyśmy sobie przeznaczone, mówiłam! Jak Niara i jej Granica była nam przeznaczona!
C: Byłaś najpierwsiejsza, mam gdzieś screena jak taka zielona przyszłam na chat i mi powiedziałaś „cześć”! Specjalnie znalazłam po latach.
F: Chcę tego screena! Teraz czuję wyjątkowa dumę!
C: Dostaniesz!
(Dziewczyny piszczą i prawie tulą się na kanapie.)
H&K&S: Jak zwykle przeznaczenie robi swoje. Chyba trzeba mu podziękować, że was tu sprowadził i połączył! A tak między nami, Donosicielami… Kobiety o wiek się nie pyta, ale… od jak dawna piszecie, nie tylko na pbf, ale ogólnie?
F: (robi wielkie oczy i zaczyna się śmiać) Moje pierwsze opowiadanie z pewnością było żenujące, jeszcze z czasów podstawówki, gdy raz napisałam dobre wypracowanie (samodzielnie!) i postanowiłam wykrzesać z siebie nieco więcej. Pamiętam, że było to opowiadanie o dziewczynie, która była w trakcie przeprowadzki, spadły na nią kartony i utknęła w świecie książki (tak w wielkim skrócie). Hahahaha chyba dobrze, że to zgubiłam!
H&K&S: Kartony!
F: …w tych kartonach były książki i…nie pamiętam za bardzo jak tam trafiła (śmiech). Ale dobra – istniała jakaś idea, coś w tym było! Jakaś fabuła się kroiła!
C: Oj, to już będzie trochę… zdradzania własnego wieku (uśmiecha się tajemniczo). Opowiadania pisałam od podstawówki i to tej najmłodszej, z wytkniętym językiem zawzięcie skrobiąc w zeszycie w linie. Pamiętam, że nawet pisząc o „codziennych” sprawach wplatałam w to zawsze nutkę fantazji, chyba nie mogłam się bez tego obejść. Były względnie dobrze przyjmowane, jak na to, że pisało je dziecko, ale poza tym trudno coś więcej o tym powiedzieć. W okolicach gimnazjum zaczęłam interesować się pbf’ami, ale to było zupełnie coś innego – szybkie sesje, krótkie posty, brak większej fabuły, ot zabijanie czasu. Ale to w takim razie będzie jakieś dobre dwadzieścia lat pisania czegokolwiek, chociaż, jeśli miałabym być szczera, najchętniej liczyłabym doświadczenie od kiedy dołączyłam do Granicy. Dopiero tutaj faktycznie te posty zaczęły nabierać kształtu i być czymś więcej niż zlepkiem dialogów. A do opowiadań mam nadzieję kiedyś wrócić, jako początek czegoś większego
F: Ja mam wiek wpisany w forum więc hm… To chyba wystarczy (śmieje się).
H&K&S: Bardziej dociekliwych odsyłamy do profilu! Więc od szkolnych opowiadań doszłyście do momentu, gdzie czasem pisze się niemal codziennie i czyta was wielu ludzi, nieraz zupełnie obcych. Dotarłyście też do chwili, w której zaczęłyście na forum znaczyć o wiele więcej. Powiedzcie… Co najbardziej lubicie w byciu administratorkami?
C: Oj, to jest trudne pytanie! Lubię pomagać. Pamiętam swoje początki i wdzięczność, gdy ktoś mi wyjaśnił to, czego nie rozumiałam lub nie mogłam znaleźć, ciepło przywitał i pokazał, że jestem mile widziana. Chcę, by każdy, kto przychodzi na Granicę się tak czuł, jak u siebie. Nieignorowany, niezbywany, ale właśnie mile widziany. Poza tym lubię porządek, może trochę aż za bardzo (mruczy z uśmiechem, uciekając spojrzeniem). Nie przestrzegam reguł, jak szalona, bo w tym wszystkim chodzi przede wszystkim o dobrą zabawę, ale by móc taką zapewnić, trzeba trochę tym wszystkim pokierować, by zachować równowagę i by nikt nie poczuł się w żaden sposób skrzywdzony. Gdy każdy zna swoje prawa i obowiązki, a także wie, że zawsze może się zwrócić z problemem do administracji i zostanie potraktowany poważnie i wysłuchany… mam wrażenie harmonii. Ten ład mi odpowiada, więc chętnie pomagam go podtrzymać, razem z dziewczynami i przy nieodzownej pomocy naszych Moderatorów. Podoba mi się, że większość użytkowników jest ze sobą zgrana, nie ma konfliktów i, mam oczywiście taką nadzieję, wszyscy wiedzą, że zawsze mogą się do nas zwrócić, a my – Administracja – pomożemy, jak tylko będziemy mogły. Może zabrzmi to trochę oklepanie, ale naprawdę czuję, że jesteśmy tu taką małą, dziwną, czasem patologiczną, ale sympatyczną i przezabawną rodzinką, a co najmniej grupą znajomych, która razem znajduje oderwanie od rzeczywistości. Naprawdę cieszę się, że mogę brać w tym udział. A z takich drobnych przyjemności to uwielbiam przejmować do sprawdzenia Kartę, która jest taka piękna, czysta, zgrabna, zrównoważona, rozsądna, a przede wszystkim ciekawa. Wtedy naprawdę mam uśmiech na ustach, gdy daję komuś akcept, bo mam wrażenie, że do naszej gromadki przybył kolejny bohater (kończy niepewnie, ale z uśmiechem).
(Wszyscy – zarówno Frigg, jak i przesłuchujący siąpają nosami ze wzruszenia. Call fuka pod nosem i szuka w kanapie funkcji schowka na speszoną administratorkę.)
H&K&S: Tam, przycisk pod twoim prawym nadgarstkiem.
F: Po wysłuchaniu Calli widzę, że w wielu kwestiach się z nią zgadzam. Podpisuję się pod tym, że jest to bardzo trudne pytanie. Mogę odpowiedzieć o tym prosto – że ludzie, że zaufanie i takie tam, ale na przestrzeni tych kilku lat nauczyłam się bardzo wiele i wiem, że gdyby nie administracja, to nie stałabym się tym kim jestem teraz i byłabym w dzisiejszym dniu inna jako moderator albo jako user. Pewne moje cechy były bardzo stłamszone przez większość moich lat i miały one okazje rozwinąć się podczas mojej do teraz trwającej kadencji. Lubię to poczucie kontroli (i nie chodzi tu o dawanie banów haha), podobnie jak Calli, choć zdecydowanie nie jestem nader porządnicka, wprowadzanie harmonii dodaje mi pewności siebie, cenię sobie ten porządek i myśl, że go wprowadzam, nauczyłam się asertywności, po prostu poczułam, że się rozwinęłam ja jako osoba. Bardzo dziękuję Niarze za obdarowanie mnie takim zaufaniem, to wiele dla mnie znaczy, to dzięki niej to wszystko się wydarzyło. Nie będę jednak ukrywać, że istniały momenty, w których chciałam to wszystko rzucić, miałam wrażenie, że nie nadawałam się na to stanowisko, ale wtedy, ku mojemu zdziwieniu, zawsze znalazł się ktoś kto zaskoczył mnie totalnie i to nieświadomie. Wiecie jakie to cudowne uczucie, gdy ktoś nagle i to tak całkiem (za przeproszeniem) z dupy, pisze Ci, że mu strasznie pomogłaś i cieszy się, że akurat do Ciebie się skierował z tym pytaniem? Dla takich chwil właśnie tu istnieję. Nie lubię przyznawać się do takich rzeczy w głos (jak moja Frigg), ale serce mi się kraja na wspomnienia o takich wiadomościach. W ogóle uważam wszystkich użytkowników za moje perełki, każdego pragnę otoczyć trochę taką matczyną miłością i mu pokazać te dobrą część świata, która istnieje w naszym świecie. Nie jesteśmy tylko strona internetową, ale istniejemy naprawdę. Hashira, Kerhje, Satharin – żadne z was przecież nie jest wymysłem niczyjej wyobraźni. Każdy z nas żyje, oddycha, mówi, uczy się albo pracuje. Każdy wpis, każda rozmowa pozwala nam się poznawać, a świat to nie tylko hejterzy. Nie wyobrażam sobie życia bez osób poznanych na forum. Zawsze chciałam się znaleźć w odpowiednim miejscu i poznać odpowiednich ludzi, na Granicy mi się to udało. Rozwinęłam się dzięki użytkownikom, dzięki ludziom, dzięki ów ich zaufaniu oraz radości czy smutku, a nawet nieprzyjemne sytuacje dały mi do myślenia. Chciałabym aby więcej osób znalazło takie miejsce dla siebie, a ja, póki co, postaram się podarować trochę szczęścia userom (uśmiechem rozsyła miłość). Myślę, że na wiele rzeczy nie zdobyłabym się i nie nauczyła, gdybym nie była administratorem.
Po wyrazach absolutnego zachwytu Call oznajmia marudnie, że „za różowo i pluszowo tu!„, po czym wciąga buciory na kanapę, a Kerhje grożąc różową ścierką usuwa ubłocone zagrożenie z równie różowego pluszu.
H&K&S: Już wiemy co lubicie w byciu administratorkami. A jak to wygląda od wewnątrz? Czy trudno jest pogodzić rolę administratorki z życiem codziennym?
C: O, to jest łatwe pytanie! Makabrycznie trudno jest to pogodzić, a właściwie po prostu znaleźć wystarczającą ilość czasu na wszystko (śmieje się). W związku z tym, co mówiłam (pisałam?) wcześniej, staram się być dla wszystkich dostępna do kontaktu 24/7, a pomijając już oczywistości, jak spanie czy jedzenie, mam normalną pracę na pełen etat plus absurdalną ilość nadgodzin, a do tego męża, psa i mieszkanie do utrzymania. Nawet jakieś tam życie z rodziną i znajomymi, którzy również domagają się okazjonalnej uwagi, a ja zwyczajnie chyba zaginam czasoprzestrzeń (drapie się po głowie). Czasem ciężko w ogóle znaleźć czas na Granicę, o administrowaniu nie wspominając, ale też właśnie obowiązki zawsze są na pierwszym miejscu, nawet te granicowe. Zawsze więc czuję wyrzuty sumienia, gdy muszę je zawiesić na jakiś czas, w związku z jakimiś „realnymi” wydarzeniami bieżącymi [nie daj losie kogoś o ślub pokusi i cały weekend z głowy (dopowiada ciszej i wywraca oczami z uśmiechem)]. Ale skoro innym mówię zawsze, że mają się nie przejmować chwilową nieobecnością, bo oczywistym jest, że nasze życie zawsze będzie na pierwszym miejscu, sama też staram się nie katować i po prostu być „pod GG” w razie potrzeby. Dlatego zawsze zaznaczam, że w razie awarii można do mnie pisać o każdej porze, a ja odpiszę, gdy tylko będę mogła, bo naprawdę chcę, by ta możliwość była. Może traktuję to zbyt poważnie, ale na chwilę obecną Granica jest tak ogromną częścią mojego życia, że wszyscy jej użytkownicy również mają prawo mi „pozawracać głowę” nawet jak nie jestem zalogowana, z czasem to po prostu stało się dla mnie normalne. Administrowanie to jednak praca na cały etat, nie tylko sprawdzanie Kart i okazjonalne pisanie aur, ale też pilnowanie porządku na sb w moim wypadku, sprawy techniczne i okazjonalne konferencje Różowej Trójcy, gdy trafi się jakiś ciężki przypadek (śmieje się i rzuca Frigg porozumiewawcze spojrzenie). Ale wydaje mi się, że całkiem skutecznie udaje mi się wszystko to połączyć razem, sprawdzając jednocześnie jako Ja w rzeczywistości i jako Callisto. Czasem też mam dosyć, jak każdy, ale Granica wiele dla mnie znaczy i wiele jej zawdzięczam, więc… staram się robić to tak, by działało.
F: Czasem tak, czasem nie (śmieje się). Jak już wspomniałam, istniejemy naprawdę, każdy ma swoje życie poza Granicą i chyba nikogo nie zdziwię jeżeli powiem, że tak – czasem trudno jest pogodzić adminowanie z tym, co dzieję się poza kulisami internetu. Bycie administratorem to również poczucie odpowiedzialności, gdy nie ma mnie na forum długi czas to męczy mnie poczucie winy, mam wrażenie, że zamykam się w błędnym kole bez wyjścia, bo powinnam sprawdzić KP, ale ledwo znajduje czas na prysznic. O porządnym wyspaniu się mogę chyba tylko pomarzyć. Mam na to jednak złoty środek. Moje kochane różowe kompanki, które wesprą mnie w bardziej zapracowanym okresie i wciąż trzymają rękę na pulsie. Każda z nas doskonale zdaje sobie sprawę, że nie zawsze da się załatwić sprawy na forum i bardzo mnie cieszy, że mamy taki doskonały team! Nie musimy sobie niczego tłumaczyć, żadna z nas nie ma pretensji do drugiej o oddaniu Karty Postaci do sprawdzenia albo innej kwestii. Bardzo mnie to cieszy, bo jedna osoba by tego nie udźwignęła, a gdy jesteśmy we trzy to nawet, gdy załamuje ręce z nadmiaru roboty, to wiem, że nie jestem w tym sama, haha… (szturcha Calli w ramię)
Poza tym, nie da się nie przenieść forum na życie codzienne. Często mówię o granicy, o tym, że pisze opowiadania, nawet taki laikom z mojej pracy! Czuje wielką dumę z tego powodu! Poza tym, wprowadzanie trochę fantazji do rzeczywistości zawsze mi trochę pomaga. Nigdy jednak nie wnoszę życia prywatnego na Granicę, marudzę tylko dziewczynom na komunikatorach, jak mnie życie prywatne doprowadza do szału hehe. Są momenty krytyczne, ale mam poczucie bezpieczeństwa, że świat się od tego nie zwali, bo mam Niarkę i Calli.
H&K&S: Wracając z realnego świata do Granicy, Frigg, nie wiem czy wiesz, że masz opinię najskrupulatniejszego z moderatorów, a ty Call jesteś uważana za osobę, która jest w stanie odpowiedzieć na każde pytanie?
C: A coś mi się obiło o uszy (śmieje się), Kerhje kiedyś gdzieś mi tak napisała i zrobiło mi się tak strasznie miło! Bo oczywiście nie wiem wszystkiego, ale zawsze staram się odpowiedzieć i jeśli nie wiem – to się dowiaduję. Ale nie wiedziałam, że to jest „coś” (zażenowany uśmiech). Dobra, teraz oficjalnie się peszę (mruczy pod nosem).
F: Pisałam o tych miłych chwilach, gdy dopada cię w głowie zmora? Moje odstraszacze! Jejku! Dziękuję! Ja to w sumie o niczym nie wiedziałam, ale cieszy mnie ta opinia. Nawet nie wiecie jakiego bzika mam na temat własnej skrupulatności (okropnie okropniastego) więc teraz uspokoiliście moje serducho i rozum, tak się zawsze na maxa staram wszystko zrobić tak jak mówię, albo wyjaśnić do cna o co chodzi i to dowiadując się o tym z każdej możliwej strony! (zapewnia gorliwie i z zapałem w oczach).
H&K&S: Jak już wspomniałyście, jesteśmy jedną wielką, granicową rodziną! A teraz zmieniając nieco temat naszej różowej pogaduszki… Co was zainspirowało do stworzenia waszych pierwszych postaci?
C: Callisto… Ona istniała zawsze. Chyba kiedyś miała inne imię, nie pamiętam, ale nazywała się Rashess na pewno już wtedy, gdy tworzyłam ją w ramach zabijania czasu na jakimś obozie konnym, gdzie z dziewczynami grałyśmy w takiego pbf’a opowiadanego (śmieje się do własnych wspomnień). Nie miałyśmy nawet kostek, zupełnie nic, tylko własną wyobraźnię. To, co na Granicy opisujemy w postach, tam sobie po prostu opowiadałyśmy, a jedna z nas była Mistrzem Gry, prowadząc rozgrywki między treningami i posiłkami. Calli zawsze była rzezimieszkiem, łotrzykiem, te słowa najlepiej ją oddawały. Do tego rudą półelfką, z zadziornym charakterem, głośnym śmiechem i zamiłowaniem do poznawania ludzi (zazwyczaj poprzez kradzież lub zaczepki). Uwielbiałam pakować się nią w tarapaty, a później zaśmiewać się do rozpuku, gdy ta wariatka usiłowała się z nich wykpić, wywalczyć, wyszarpnąć lub pozbyć na inne sposoby. Kiedyś MG postawiła mnie w sytuacji, z której naprawdę już nie było jak wybrnąć, bo miało to coś wspólnego z ptakami Hitchcocka, które za punkt honoru postawiły sobie wydłubać jej oczy, więc zaczęła wrzeszczeć jak opętana [czyli ja zaczęłam wrzeszczeć, jak opętana, latając po pokoju (dopowiada prawie konspiracyjnie, ale śmiejąc się już w głos)] i wciąż nie było to żadne wyjście, ale powiedzmy, że polubiłyśmy się jeszcze bardziej (stwierdza z zadowoleniem i nostalgią). Jakoś była w mojej głowie wtedy i z sentymentu tam została. Nie stworzyłam jej na żadnym innym pbf’ie, dopiero tu odważyłam się nadać jej kształt. Dlatego kurka wodna (autentycznie powstrzymała się od przekleństwa, to nie cenzura panie i panowie!) tak kombinuję z avatarami tej dziewczyny, bo znam jej wygląd, ale nie mogę znaleźć nic „idealnego”, a wydaje mi się, że na taki zasługuje. Chwilowo więc nawet ma włosy bardziej rude niż czerwone, jak w opisie i moim założeniu, ale ten avatar ma oddawać jej ekspresyjność. To wariatka, ale jak się ją bliżej pozna to w porządku dziewczyna. No i ma Thora.
F: Oho, to z kolei pytanie dla mnie bardzo prywatne. Nie mam skrupułów by mówić ile mam lat, ale geneza powstania moich postaci, a szczególnie tej pierwszej, jest dla mnie czymś bardzo osobistym. Frigg to szczególnie mocno skomplikowana postać (nawet dla mnie samej). Niestety zagląda ona w zakamarki bardzo głęboko osadzonych we mnie uczuć, dlatego nie zawsze potrafię nią odpowiednio pokierować. Jest bardzo niedopracowana, ma wiele niedociągnięć więc tą informacją powinnam pocieszyć wszystkich tych userów, którzy uważają swoja pierwszą KP za kiepską. Wydaje mi się, że wielu odnosi takie wrażenie, bo chyba nie ma nowego usera (prócz Kany, haha, ciągle pamiętam pierwsze nasze PW, gdy zagięła mnie pytaniami o świat, a ja nawet o takich rzeczach nie pamiętałam! Przeszukałam forum wzdłuż i wszech by odpowiedzieć na każde, najdrobniejsze pytanie! Ot, moja skrupulatność), który by się zapoznał z każdym możliwym zapiskiem na forum. Frigg mocno nawiązuje do mojego życia prywatnego, które chciałam w jakiś sposób z siebie wyrzucić, ale z drugiej strony niemo sobie nią pokrzyczeć w internecie. Moja złość i frustracja powstała na wskutek niezbyt kolorowego życia, odnalazła ujście właśnie w niej. Nie zabrzmi to zbyt wesoło, ale to właśnie w najgorszych momentach mojego życia pisze mi się nią najlepiej. Wówczas właśnie rozumiem ją doskonale. Wbrew pozorom jest to postać pełna bólu i cierpienia, czego jeszcze chyba nie zdołałam udowodnić w żadnym wątku nią. Teraz wszyscy będą na nią patrzeć przez pryzmat tego wywiadu, ale nie chcę by inni kojarzyli ją ze smutkiem. Pisanie tą nieokiełznaną, uparta krową przynosi mi wiele zabawy! Imię nordyckie wzięło się oczywiście z zamiłowania do mitologii naszych Europejskich sąsiadów, a rasa… O tak! To pamiętam doskonale, driada – pierwsza rasa jaka przeczytałam i już wiedziałam, że to jest to. Prywatnie jestem dzieckiem kwiatu, kocham lasy, naturę, peace&love, to cała ja! Natura, dzikość, nieokiełznanie… Kto by nie chciał takiej driady?
C: Moja Fryga… (patrzy na „siostrę” z miłością w oczach)
H&K&S: Chyba każdy z nas wkłada w postacie wiele osobistych przeżyć, ale geneza powstania zarówno Frigg, jak i Callisto będzie chyba niespodzianką dla wielu (kronikarze spoglądają po sobie z uśmiechem). No właśnie… Różnie bywa z tymi charakterkami. Wiemy, że niektóre z waszych postaci cechują się… oryginalnym podejściem do poczytalności. Co najbardziej szalonego zrobiły kiedyś wasze postacie?
C: O losie! (śmieje się w głos) Co szalonego zrobiły moje postacie? Wszystkie? (wyraźnie rozbawiona szczerzy kiełki) One istnieją po to, by tworzyć wokół siebie chaos i zniszczenie, nawet Mim, chociaż wygląda niepozornie (śmiech). Szaleństwo i ryzyko jest jednak perspektywiczne i zależy od współwątkowicza i samego wątku, moim zdaniem – od tego, na ile sobie można pozwolić. No ale dobrze, co najbardziej szalonego… pierwsza oczywiście nasuwa się moja cudowna i urocza panterołaczka Kimiko, która nieco naćpana nowiem wpadła na genialny pomysł wrzucenia swojego towarzysza do rzeki… dodajmy, że tym towarzyszem był diabli bandyta z piekła rodem i awersją do wody wszelakiej właśnie. Ale w sumie skończyło się tylko na groźbach, wszyscy żyją i mają ogony na miejscu (stwierdza z zadowoleniem). Ucieleśnieniem szaleństwa i chaosu jest Sonea, ale ona nie robi jakichś wybitnie niesamowitych rzeczy, po prostu jest stuknięta. Gada do wszystkiego i wszystkich, wspina się na ludzi, pełza po ziemi, paca, dmucha, chucha, mruczy i piska, nie no dramat z tą blondynką (śmiech). Lexi uczepiła się trytona w morderczym szale i opętana przez jakiegoś ducha podąża za Wegą w sobie tylko znanym celu, Mathias dla zwykłej rozrywki droczy się z niezrównoważoną emocjonalnie księżniczką, Maia próbowała zaatakować kawałkiem szkła panterołaka-najemnika (żałosne/szalone – skreślić zbędne), Rakel dała się wyteleportować obcemu demonowi gdzieś hen, diabli wiedzą gdzie, po czym podpaliła jezioro pełne nimf, a Astarte gra Ognaruksowi na nerwach, żeby zobaczyć co się stanie… właściwie nic wyjątkowego, po prostu lubię jak się dzieje, więc drobne nieodpowiedzialne zagrania lubię wplatać. Nawet jeśli czasem moje postaci traktowane są przez to, jako nieco nieporadne życiowo/umysłowo/emocjonalnie, to ja robię to po prostu dla urozmaicenia rozgrywki i zwyczajnie dla śmiechu (potwierdza to, nieustannie się podśmiewając podczas opowiadania). Żadnego skoku z przepaści na słowo honoru nie było, ale też chyba nie mam postaci, która przeszłaby przez życie/wątek bez „drobnych” przygód, by było różnorodnie. Cała moja gromadka ma nierówno pod sufitem i jest na własny sposób zdrowo walnięta, ale tak ma być (stwierdza z zadowolonym uśmiechem).
F: OMG, ale pytanie haha! Czuję się zbita z tropu, bo nie mam normalnych postaci, ale z drugiej strony czy w swoim życiu zrobiły coś naprawdę szalonego? Nie wiem za bardzo nawet, jak ugryźć ten temat, bo to zależy w dużej mierze od perspektywy danej postaci. Dla Kaviki największym szaleństwem jest się zakochać w bandycie, gdy ma się bogatego narzeczonego, który opłaci jej badania. Namir obecnie pocałował, bez słowa wstępu, Leilę, która ma go jedynie za przyjaciela i na myśl jej nie przyszło „coś więcej”. Jest też bardzo dużo wątków, w których moja postać miała dokonać czegoś epickiego, ale… posypało się. Wygrzeb coś teraz ze swojej pamięci, to jest wyzwanie! Duży potencjał ma z pewnością Ruu, jej zachłanność na pewno szybko odbije się czkawką Veryvinowi. Na ten moment najbardziej absurdalne działania podejmowały na pewno Niviandi oraz Wiladye. Syrenka jest w sobie po uszy zakochana i jest w stanie powiedzieć komuś wprost, że jest brzydki, nawet wisząc jednym palcem nad przepaścią. Powiedzenie najemnikowi, że jest łachmaniarzem? Nie ma sprawy. Potraktowanie przyjaciółki, jak służącej, bo nie płynie w niej błękitna krew? To tylko szczerość. Ścięcie zabójczo pięknych i długich loków, gdy wygląd to 99% twoje prestiżu dla ratowania życia i to przeskakując nad wyrwą? Chyba jednak życie to ten mierny 1%, dla którego to zrobiła, a umówmy się – syrena, która jest rozpieszczona księżniczka kiepsko radzi sobie w ekstremalnych sytuacjach. Wiladye za to… Nie za bardzo widzi coś złego w tym co robi? Ostatnio uwolniła się z trzema innymi centaurami z klatki, dwie kopytne apelowały o szybka ucieczkę bez zabijania, ale propozycja by jednak zabić porywaczy by ich już nigdy nie spotkali… Pestka. Wil poderżnęła gardło śpiącemu strażnikowi i wzięła sobie włócznię, a teraz okłamała dzikie plemię, że jest ich boginią. A ma tylko szesnaście lat…
H&K&S: Wszystko zależy od punktu widzenia, ale chyba rzeczywiście można powiedzieć, że wszystkie postacie to jedno cudowne szaleństwo. Ale mówiąc już o historiach… Marzy wam się jakieś konkretne wydarzenie w wątku?
C: Chyba po raz pierwszy odmówię odpowiedzi (uśmiecha się, w założeniu przepraszająco, ale wychodzi trochę niecnie). Wszyscy, z którymi piszę wiedzą, że nie planuję zbyt wiele do przodu [lub nie planuję wcale (śmiech)], losy obmyślając właściwie z posta na post. Czasami jednak zdarza się, że w wyniku jakiejś sytuacji, splotu wydarzeń, konkretnych bohaterów, albo nawet prywatnych rozmów na gg, wyklaruje się potencjalna sytuacja, która wywołuje u mnie tryb kota, czyli „OMG, chcę!” Ale nawet wtedy jest to luźna koncepcja, którą wplatam przy możliwej sytuacji, jeśli pasuje, lub modyfikuję ją w jakiś „mniej więcej plan”, ale to nigdy nie jest nic nie do ruszenia. Poza tym niemal zawsze wymaga to jakiejś reakcji drugiej strony, a ja stawiam na spontan i nie mówię żeby w następnym poście zachować się tak i tak. To jest bez sensu, równie dobrze mogłabym sama sobie pisać wtedy opowiadania, by spełniać własne zachcianki, a czarem pbf’a jest właśnie to, czego nie można przewidzieć. Ale owszem, mam kilka rzeczy, które chciałabym, by się zdarzyły w niektórych wątkach, ale obawiam się, że muszę tutaj zasłonić się tajemnicą i co najwyżej zachęcić do czytania niektórych. Nie chcę nic zdradzać, bo nie wiem czy się uda, a jeśli tak, to czy w takim kształcie, w jakim istniał ten pomysł na początku, albo czy zwyczajnie mi się to nie odwidzi. Poza tym zawsze ciekawiej natknąć się na coś wyjątkowego nie spodziewając się tego, niż dostać to podane na tacy, proszę was więc o wybaczenie (uśmiecha się). Tego jednak, co chciałabym dla wszystkich moich postaci, to pasjonujące wątki, które pozwolą im się rozwinąć, wykazać i bawić. Nawet jeśli przewija się u mnie jakiś wątek dramatu, romansu lub horroru to i tak zawsze stawiam na komedię. Ma więc być śmiesznie i cudownie (kończy z zadowoleniem).
F: Bardzo nieładne pytanie (macha palcem na H&K&S uśmiechając się podejrzliwie). Oj oczywiście, że bym chciała by niektóre zdarzenia miały miejsce! Już miałam kilka wątków, które rozpadły się i musiałam wszystko zaczynać od nowa, ale bardzo zależy mi na konkretnych zdarzeniach, bo to popchnie fabułę moich postaci do przodu. Nie chcę za dużo zdradzać, bo co to za frajda wówczas z pisania? O niektórych rzeczach mogę sobie luźno pomaaaaarzyyyyć (głową wskazuje Calli na Namira), albo liczyć na więcej wątków z pewnymi bohaterami… (zaczyna się śmiać). To tak pół żartem, pół serio~ Wyznaje jednak zasadę wyznaczania sobie pewnych punktów do zrealizowania, a jak już do tego dojdzie dokładnie… Cóż, nie jestem w stanie przewidzieć ruchów współwątkowicza, ale ani trochę mi to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie! Wiele pomysłów, albo na przykład połączeń wspomnianych przeze mnie punktów, powstaje dzięki spontaniczności lub tez daje mi motyw do dobrego rozwinięcia akcji. Uwielbiam to uczucie zamurowania, gdy czytam czyiś odpis i mi się oczy błyszczą, bo dzięki drugiej osobie wpadłam na genialny pomysł. Tutaj zdradzę, chociaż pewnie Callisto nie jest tego aż tak bardzo świadoma, że tak powstał motyw rodzinny Ramii z wątku Niviandi, gdzie w pewnym momencie uzdrowicielka (Ramii) mówi, że Mathias jest podobny do jej brata. No po prostu cudo! Idealny pomysł by wykorzystać go dalej! Stąd też właśnie, jak się okazuje, to brat lekarki miał poślubić niegdyś Niviandi. Jakże pięknie to wyszło! U-WIEL-BIAM. To co jednak bym chciała by na pewno miało miejsce, a nie jest też wielką tajemnicą, to spotkanie Skowronka i Pliszki. Tego wątku niezmiernie nie mogę doczekać, napawam się to myślą, choć nie mam na ten moment żadnego pomysłu na to, o czym by ten wątek w ogóle miał być. Wraz z bliźniaczką parką napawam się tym momentem, gdy oboje dowiadują się o tym, że są dla siebie rodzeństwem. Mrrr! Nie wiem czy kiedyś do takich zdarzeń dojdzie, ale lubię o nich myśleć. Pobudza to moją wyobraźnie, zdecydowanie! Och, no i oczywiście zapowiada się gorący wątek Oswalda z Niviandi, na to spotkanie chyba nie tylko ja czekam… I oczywiście chciałabym, by drogi Shantti i Dżari znowu się ze sobą połączyły <3 Mogłabym naprawdę długo wymieniać, ale nie psujmy sobie niespodzianek…
A Cedr… Cedr to już w ogóle czeka na swoją wielką chwilę hahaha! Powiedzcie, kto jest ciekawy kiedy satyr rozpocznie swoją przygodę? Kto będzie miał jako pierwszy zaszczyt wziąć udział we wspólnym wątku z rogatym przyjacielem natury? Obstawiajcie!*
H&K&S: Na koniec, czy jest coś co chciałybyście powiedzieć naszym wiernym czytelnikom i użytkownikom?
C: Tak! Korzystając z okazji, że ktoś to czyta (i pokonując ten strach przed publicznymi „przemowami” o.o), chciałabym Wam wszystkim podziękować za to, że jesteście na Granicy i pomagacie tworzyć ją taką, jaka jest. Bez użytkowników forum jest jedynie pustą stroną. Piękną, dopracowaną, o bajecznej historii, ale brakowałoby tam ludzi, z którymi można by to dzielić. Dziękuję, że jesteście, że piszecie, że macie pomysły, że odzywacie się do nas ze swoimi wątpliwościami, pytaniami i też bezinteresownie miłymi słowami. Cieszę się, że jesteśmy zgrani, że nie ma konfliktów i że wszyscy sobie wzajemnie pomagają. Cieszę się, że forum jest aktywne i się rozwija, a wątki, które mają tu miejsce są nie raz piękniejsze niż najpopularniejsza książka. Dziękuję, że poświęcacie swój czas i odkrywacie rąbka tajemnicy o sobie, często decydując się podzielić czymś poza informacjami o postaciach, które odgrywacie. Że wspieracie nowych i siebie nawzajem. Że zawsze ktoś jest, do kogo można się odezwać i Granica prawie nigdy nie jest pusta. Chcę Wam powiedzieć, że jesteście fantastycznymi ludźmi i mam nadzieję, że znaleźliście tutaj to, czego szukaliście, czy to ucieczki od świata, czy nowych znajomych, czy zwyczajnie miejsca by się wypisać i wylać nadmiar wyobraźni z głowy. Jesteście niesamowici i tak bardzo chciałabym Wam poświęcać jeszcze więcej uwagi i czasu niż mam. Zawarłam tu przyjaźnie, które mam nadzieję że przetrwają poza Granicą jeszcze długie lata. Cieszyłam się, że jestem częścią tej społeczności będąc użytkownikiem. Byłam zaszczycona, gdy zostałam moderatorem i jestem niesłychanie dumna, że Niara i Frigg dały mi szansę być administratorką i dać z siebie jeszcze więcej. W ogóle uważam, że Niara i Mer odwalili taki kawał roboty z forum, że nie mam słów, by opisać jak wiele dało to mi i pewnie również innym. Granica stała się moim drugim domem. Dziękuję naszym Donosicielom za to, co robią, rozwijając forum jeszcze bardziej, poświęcając swój czas, by przybliżyć Wam już nie tylko wątki, których przecież nie da się wszystkich przeczytać, ale też postacie i ludzi, którzy są jednymi z nas. W ogóle mam napływ miłości i chyba pokonałabym moją aspołeczność, żeby Was wszystkich wytulać, zanim schowałabym się za jakąś poduszką (szaleństwo w oczach). Dobra, za różowo się robi, meh (szaleństwo gaśnie). Ściskam Was wszystkich. Dzięki, że jesteście. Bądźcie dalej. I w razie problemów, forumowych lub prywatnych, walcie jak w dym, powinnam być na GG.
F: Calli ugościła Was taką końcową przemową, że nie wiem, co mogłabym od siebie dodać! Od czego by zacząć, może też od podziękowań? Cieszę się, że tu jesteście. Wszyscy, każdy z osobna i co do joty, nawet jeżeli nie jesteście aż tak aktywnymi użytkownikami, może jedynie piszecie w wątkach i nie zaglądacie na SB to jednak tu jesteście. Trochę skryci, ale nie ma osób bez znaczenia. Również kieruję te słowa do naszych bardziej aktywnych użytkowników oraz moderatorów. Chciałabym aby każdy o tym pamiętał, bo przecież dajecie tę cegiełkę od siebie i budujecie coś tak wielkiego oraz pięknego – cudowne opowiadania, dzielicie się niewyczerpanymi pokładami wyobraźni, ćwiczycie swój własny kunszt, jesteście autorami niepowtarzalnych cytatów (nasze perełki!), ale i nie tylko. Budujecie samych siebie, kreujecie się, wyrażacie, jesteście tu wolni. Pamiętajcie o tym, bo choćby nie wiem, co by się działo to ja zawsze postaram się Was wesprzeć. Będę stała za Wami murem jeżeli świat zacznie się walić w Waszych oczach. To nie jest tak, że administracja może wszystko. To jest tak, że dzięki Wam możemy wszystko i chcę żebyście tę podobną ideę kierowali wobec samych siebie. Napędzajcie się nawzajem, doceniajcie i bardzo mnie cieszy, że tak się ze sobą dogadujecie i szanujecie. Uwierzcie mi, kamień z serca spada na myśl, że tylu z Was wspiera się nawzajem. Odwalacie kawał dobrej roboty.
Mamy użytkowników z pięknymi duszami, ale także szczególną uwagę chciałabym w tej jednej chwili poświęcić moderacji, która wycina kawał swojego czasu prywatnego na doskonalenie forum. Jako admin czasem trudno pogodzić mi życie prywatne z Granicą, ale sądzę, że podobnym problemem wzmagają się nasi modzi. Mam nadzieję, że zawsze tu będziecie i że te opowieści będą toczyć się dalej. <3
Pragnę również sama podziękować Niarze i Merowi, bo nie ma na świecie nikogo z takim łbem by stworzyć dobrze funkcjonujące i rozbudowane forum <3
Tak oto wygląda świat według Callisto i Frigg. Widziane ich oczami forum to niesamowity, żyjący i ciągle zmieniający się organizm. Dzięki ich poświęceniu, serdeczności i ciągłej uwadze jesteśmy w stanie korzystać z dobrodziejstw, jakie oferuje Alarania i wędrować po niej bez przeszkód. W imieniu wszystkich użytkowników: Dziękujemy Wam!
Niespodzianka~
*To nie żarty. Zgłaszajcie propozycje do Kerhje na PW, a gdy Cedr zacznie pisać, najlepiej przewidujący jasnowidze (lub stratedzy ;p) dostaną nagrodę od Frigg – narysowany przez nią samą fan art dwóch grających ze sobą postaci zwycięzcy.
Hashira, Kerhje i Satharin