Donosiciel #26

Śpiący i śniący!

Sleeping Dragon by Kazumasa Uchio

Prasmok pozwolił nam wejrzeć w swoje sny i śnić je razem z nim. Było to przeżycie, którego za nic w świecie nie chciałyśmy zapomnieć i tylko dzięki łasce oraz szczęściu, po przebudzeniu udało nam się spisać kolejne fragmenty wędrówki po boskiej podświadomości. A były to historie – przyprawiające o ciarki, wprawiające w osłupienie, ale też odprężające i zalewające radosną falą. Dzisiaj pozwalamy Wam wejrzeć w nasz dziennik snów, gdyż takich wpisów nie powinno się trzymać tylko dla siebie.

Wodospad Snów

„Przyjaźń wisi na włosku. Zdrada w końcu dosięgnęła Namira, który długo pozbywał się myśli, że jego obecność przy Leili wywoła jedynie kłopoty. Samiel wciąż chroni lisołaczkę przed zabójcami, oprawcami mającymi za zadnie zwrócić ją do posiadłości maga. Jakie tajemnice skrywa podróżująca po świecie sławna krupa?”

~Frigg

Księstwo Karnstein

„Tylko wlewana w gardło krew pomaga mierzącemu się z choroba Hiramowi, który jednak żadnej sile nie pozwala się zatrzymać w swej wędrówce przez życie. Nie godzi się też na choroby, które trawią ludzkie serca oraz ich miasta. Nic więc dziwnego, że gdy dociera do miasteczka Valiano, borykającego się z problemem gangów haraczowych, szybko bierze sprawy w swoje ręce i już trzeciego dnia jego wizyty, miejski kat skraca herszta gangów o głowę. To jednak zmusza Hirama do opuszczenia miasta i kontynuowania podróży. W ten sposób trafia do chatki Mereve. Nikt z żyjących nie pamięta już, że wiedźma osiedliła się na skraju budzącej grozę puszczy w czasach, gdy Valiano było jeszcze wioską. Nikt też nie mógł powiedzieć Hiramowi, czy dobrze zrobił wybierając to miejsce na schronienie. Przeczucie mówi jednak, że warto uważać na samotną, z pewnością potężną kobietę o czerwonych oczach i z czarnym kotem u boku.”

~H&K

Równina Drivii

Cedr pierwszy raz ma okazję wejść do mieszkalnego domku nie należącego do myśliwego. Brak wiszących głów i dywanu z niedźwiedzia niebywale go dziwi, a urocza istotka, gospodyni tego miejsca, pragnie jak najmilej ugościć go herbatą. Niestety nie wszystko idzie tak zgrabnie jak powinno. Kotka Yuki w obronnym akcie gryzie satyra w nogę! Wszak sam sobie na to zasłużył! Ona tylko chroni nimfę! Tylko, że to trochę boli! Cedr musi nauczyć się zachowywać w czyimś domu, bo inaczej te nogę straci!”

~Frigg

Hrabstwo Ascant-Flove

„Jak to stwierdził kiedyś ktoś mądry ,,nie łatwo być dhampirem”. Hrabią też nie. O obu tych rzeczach już nie raz przekonał się Vincent, który od kilku miesięcy nie tylko próbuje stać się arystokratą z opłakanego zdarzenia, ale i przekonać do siebie swoją ludzką rodzinę. Nie pomogło wcale to, że wprowadzając się przedstawił im dwóch innych nieumarłych oraz Mimi – razem dzielnie łamią konwenanse i stawiają czoło podziałom rasowo-społecznym, wbrew woli innych mieszkańców posiadłości. Ale kto wie – może rozległa wiedza Vinny’ego, obejście Michelotto, szykowność Roze i słodki urok Mimi w końcu przyniosą efekty i przekupią arystokratów?”

~Kana

Góry Druidów

Cain, Lotta i tymczasowo oddany pod ich opiekę Jeremy, podróżowali w trójkę tylko przez chwilę. Conan dołączył do nich dość szybko, chociaż ominęła go rozmowa na temat ich pochodzenia. Okazało się też, że pradawny nie będzie mógł przez jakiś czas używać magii. Poszli dalej, przy okazji znajdując ranną sarnę, której Lotta ukróciła cierpienie, a później wyciągnęła ją z dziury, mówiąc, że mięso zwierzęcia posłuży im za obiad. Ciągle byli śledzeni przez grupę łowców, jednak żadne z nich tego nie zauważało. Szukali odpowiedniego miejsca na obóz, ciągle rozmawiając, a gdy już je znaleźli, każdy dostał jakieś zadanie. Cain szukał ziół, Conan zbierał drewno na opał, Jeremy łowił ryby, a Lotta zajęła się przygotowaniem mięsa sarny. Mieli chwilę odpoczynku, a już niedługo także i posiłku, tylko… Czy łowcy zdecydują się wykorzystać sytuację i zaatakują? Czy może będą czekali na jeszcze lepszą okazję, nadal cierpliwie obserwując ich i śledząc?”

~Samiel

Ten sam sen potrafi też wyglądać zupełnie inaczej…

Idę na północ powiedziała Lotta. Cain i Conan nie mieli dużo do gadania (to jest – roboty), więc ruszyli za nią. A ich tropem grupa zabójców szukająca ostatniego Dzierżyciela – czyli Caina właśnie. Wyżej wymieniony nie wie jednak, że ojciec Lotty także jest ocalałym, a Lotta na swój sposób… czy może być Dzierżycielem? Osoba, która potyka się zagapiona na męską koszulę? Kto wie. Choć jeżeli ona otrzyma ten tytuł to Conan też powinien – zaopiekował się ludzkim chłopcem tresującym niedźwiedzie, pokłócił z druidem o marchew i stracił moce. Poziom jego magii w końcu dorównał jego geniuszowi; a żeby to udowodnić po drodze rzucał purchawkami, kichał resztkami zaklęcia i doszedł do wniosku, że przyjazna do granic Locia czyha na jego życie. Naprawdę – może zabójcy rozmyślą się i zostawią tę gromadę w spokoju?”

~Kana

Za innym zaś wzgórzem…

„Kiedy pokusa Astrate, wykorzystując ludzkiego młodzieńca w imię zdobycia artefaktu, ląduje pod łapą Ognaruksa, smoka będącego demonem, nie może się to skończyć inaczej jak roman… rozrób… w sumie było wszystkiego po trochę. Ramię w ramię, para samolubnych istot przemierzała powietrze, lasy i góry, siejąc grzeszki i zniszczenie i darząc się coraz większą sympatią. Lub czymś na kształt. Wspólnymi siłami porwali małą driadę, znaleźli magiczną bramę i otworzyli przejście do tajemniczej przestrzeni jawiącej się jako korytarze… nie doszli jednak do celu, gdyż wysłanniczka Losu musiała ich rozdzielić i zakończyć tę przygodę różem i fioletem. Czy wyciągną z tego jakiekolwiek wnioski? Zapewne nie…”

~Kana

„Minął już ponad rok. Jest to pierwsze spotkanie Kaviki i Yastre po bolesnym rozstaniu. On przybył nie tylko z bandą najemników, ale także urodziwą elfką o promiennym uśmiechu, a ona… Ona zostaje doceniona przez jednego z kompanów panterołaka. Jednak nie czas na miłosne rozterki, gdy trzeba skupić się na organizacji festynu drwali. Ile jednak będą w stanie bez siebie wytrzymać i co tak naprawdę kryje się za drzwiami karczmy „Żyły złota”? Oni jeszcze nie wiedzą, jakie wyzwania na nich czyhają… i ile cierpliwości (nie tylko pieniędzy!) będzie kosztować ich ten festyn! „

~Frigg

Thenderion

„Tego świat jeszcze nie widział! Ex narzeczona ratuje ex narzeczonego, by go potem zabić! Ruu nie bawi się w subtelności. Jej plany i pragnienia nie wydają się ani trochę górnolotne. Przenosi śmiertelnie rannego Veryvina do opuszczonej chaty. Jednak lubiąca intrygi smoczyca ma zamiar ukarać również sprawcę tego zdarzenia… Czas poznać rodzinkę swego niedoszłego męża.”

~Frigg

Góry Dasso

„List od starego znajomego zmienił cel podróży Calathala. Elf skierował się w stronę Gór Dasso, na terenie których znajdował się klasztor, którym zarządzał Morgan. Znajomy ten poprosił go o to, żeby Cal odwiedził go, próbując też zaciekawić elfa tajemniczym zadaniem, które może dla niego mieć. Ten postanowił, że wybierze się tam i sprawdzi, czy zlecenie to rzeczywiście jest tak ciekawe, jak mogłoby to wynikać z listu-zaproszenia. Nie mógł wiedzieć, że jego przybycie było obserwowane przez Dinitris – smoczycę, która już od jakiegoś czasu przebywa na terenie klasztoru, przyjmując postać górskiej elfki. Cal jeszcze jej nie poznał, jednak to na pewno zmieni się już niedługo. „

~Samiel

Nowa Aeria

„Wśród miejskiej wichury i ulicznych pustek zagubiły się drogi delikatnej skrzypaczki i równie delikatnego (bo przeziębionego) Lasoty. Idąc jedną aleją spotkali się jedynie spojrzeniami, by zaraz się rozejść – elfka wraz z przyjaciółką otworzyły drzwi przytulnej herbaciarni, poeta zaś udał się pod inny dach i słuch chwilowo po nim zaginął. A po Verze? Czy będzie jeszcze głośno o młodej artystce? Przekonajmy się i czekajmy na jej następny występ z cierpliwością!”

~Kana

Opuszczone Królestwo

„Jeżeli myślisz, że miałeś zły dzień to… zawsze możesz pocieszyć się nieszczęściem Lasse, który nie może uzyskać zainteresowania córki gospodarzy, gdyż ta znalazła całkiem inny obiekt westchnień… Umięśnionego elfa. Aby na pewno? W przeciwieństwie do tego typa, książę otrzymał marną porcję zupy w poszczerbionym talerzu. Ale skoro nie ona, to może jakaś inna? Na pewno nie babka wiejskiej dziewoi! To może chociaż zyska szacunek u starego krasnoluda?”

~Frigg

Elisia

„Po awanturze w karczmie Yvia skończyła z raną w ramieniu po strzale i wspomnieniem ust Mathiasa na swoich. Nie zdażyła ani podziękować, ani zdzielić całujacego po łbie, bo ten zniknał ciagnac za soba zamartwiajaca sie o wszystkich Aureę. Nie na długo jednak losy trójki się rozeszły. Wkrótce znów znajduja się w tym samym miejscu – tym razem na festiwalu z okazji Dni Elisii. W te wyjatkowe święto łatwo wtopić się w tłum nawet z wielkim uskrzydlonym lwem, czy tatuażami na twarzy. Wystarczy, że za ruena dasz sie wymalować kolorywmi farbami. Nawet najemnicy lubia czasem „pobawić się” jak dzieci. Pytanie tylko czy tym razem ta zabawa zakończy się bez rozlewu krwi? Póki co w planach jest tylko wino i partyjka pokera.”

~H&K

Dalekie krainy

„Na dalekim południu, po Pustyni Wielkiego Słońca, przesuwają się cienie karawany. Z nieco innego kierunku nadlatuje wstęga złotego pyłu, by wylądowawszy na ziemi, przybrać postać pięknego młodzieńca. Schodzą się w jedynym w promieniu setek kilometrów miejscu spotkań i błogiego odpoczynku – w karawanseraju. To tutaj właśnie Kinalali wpadł na zaspanego Nahíra, który nawet po rozbudzeniu się dzięki czarce kawy, nie jest pewien, czy aby przypadkiem nie zobaczył istoty wyrwanej ze snu…”

~H&K

In The Company of Wolves by Caitlin Clarkson

A teraz szykujcie świątynie Waszych umysłów, odkurzcie deski scen i pozwólcie zaistnieć Waszym snom. Dobranoc!

Hashira i Kerhje


Kolorowa strona Alaranii!

Dzisiaj przedstawiamy Wam jarmark wspaniałości, karuzelę kolorów, pomysłów i inspiracji! Leciutkie jak wata cukrowa szkice i obrazy, które trafiają w samo sedno naszego świata, niczym celnie rzucony pocisk, który zapewnia wygraną pluszowego jednorożca! Dajcie się ponieść temu szalonemu wirowi wizji i barw, a wena artystów niech Was poprowadzi bezpieczną ścieżką w tym domu niesamowitych luster. Oto Alarania!

(Aby powiększyć obrazek, kliknijcie w jego miniaturę)

Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć – czyli bestiariusz według River

Teraz dla porównania poczęstujcie się opisem uroczego Skoczka, który natychmiast zwrócił naszą uwagę: „Kiedy zajadał się leśnymi owocami i rozmawiał wesoło z nowopoznanymi kopytnymi przyjaciółmi, z krzaków wyszedł dziwny stworek podobny do fenka z tą różnicą że miał dwa puchate ogonki i łapki podobne do tych szopa, przez co mógł w nie chwytać jak człowiek różne przedmioty z równą łatwością. Co chwila podkradał mu jego jedzenie, aż w pewnym momencie ***** nie zaczął mu go podawać z własnej ręki. Łakomy zwierzak nawet nie zwrócił uwagi na to kiedy zmorzył go sen i to na kolanach ludzkiego przyjaciela. Kori – bo tak nazwał stworka, na następny dzień, gdy wszyscy szli w swoją stronę, ani myślał odstąpić skrzypka choćby na krok i bardzo mu się spodobało przesiadywanie na ramieniu młodego wędrowca, który od tamtej chwili nie był już sam.”

~River

Dla dodania smaku mamy jeszcze jeden enigmatyczny i wielce niepokojący opis hybrydy przemykającej między krzewami… „W pewnym momencie dostrzegł w krzakach przy drodze jakiś ruch i nie przerywając rozmyślań Mitry, zebrał niemal wszystkie swoje siły by przejąć kontrolę nad zmorą towarzysza i w porę wyminąć przebiegającą na drugą stronę zdziczałą hybrydę. Dość często się słyszało w mieście, że jakiemuś arystokracie znów uciekł zmutowany pupilek, więc nie było się czemu dziwić, że w pewnym momencie zaczęły łączyć się w stada w tutejszych lasach i zwiększać swoją populację na wolności. Aldaren nie rozumiał tylko jednego – dlaczego mieszkańcy najbliższych okolic wynajmowali myśliwych albo łowców do tępienia tych zwierząt, skoro nie niepokojone były całkowicie nieszkodliwe i po prostu uciekały dalej w las.”

~River

Nasza utalentowana River rysuje jednak nie tylko niewyobrażalne (a czasem i przerażające) stworzenia, ale również przedstawienie swojej własnej postaci, co niejednokrotnie bywa najtrudniejszą sztuką. Proszę Państwa, oto River!

Demony potrafią być urzekające

…czyli parka Tean & Camelia spod ołówka Jane. Widzicie te czarne wstęgi? To nie zwyczajna ozdoba… To zabójcze żywe ostrza, które ostatnio urządziły istną rzeź na balu, na który wybrała się ta dwójka.
Kupujcie bilety, bo oto przed Wami dwie wspaniałe, niebezpieczne istoty w urzekającej czerni i bieli!

Magia luster – czyli świat według Kany

Sądzicie, że skoro zobaczyliście niesamowitego Xofirufa, przerażającego Erxarusa i dwie powabne demonice to widzieliście już wszystko, co warto zobaczyć w naszym wesołym miasteczku? Nic bardziej mylnego! Wejdźcie za tę kolorową kotarę i rozejrzyjcie się dookoła – oto przed Wami nowe twarze i niepokojące kształty przywodzące namyśl… chatkę na kurzej nóżce?

Klucz i mapa do skarbu to przyczyna wszystkich kłopotów, czyż nie? Dla Yvy i Petro na pewno, ale czym byłoby życie bez odrobiny przygody?

Sięgając gwiazd!

Gdy zmęczeni kolorami karuzeli zajdziecie do przesiąkniętego tajemnicą wozu wróżki, pozwoli Wam ona spojrzeć w swoją szklaną kulę. Waszym oczom ukażą się wyobrażenia przestrzeni, po których wędrują nasi bohaterowie oraz jedno stworzenie je zamieszkujące, autorstwa Hashiry. Od razu widać jak mocno Alarania przesączona jest magia! Prasmok śni naprawdę piękne sny… Sami spójrzcie.
Czy to nie Szczyty Fellarionu?

Wędrówki Hashiry
Co widział Bjornolf, gdy patrzył w niebo.
Smok alarański

Kobiety są piękne, ale dla mężczyzn też się znajdzie miejsce…

Jak w każdym przyjezdnym, nieco podejrzanym wesołym miasteczku, tutaj także można spotkać dziwne i urzekające panie. Część z nich ma kocie uszy, a inne rybie ogony. Frigg prezentuje nam kobiecą paczkę, ale jak to bywa w kobiecych paczkach – mężczyźni też się w nich znajdą 😉 Spójrzcie tylko jakie piękne istoty chodzą po Łusce! I jakie cudowne relacje je łączą.

Portrety na zamówienie!

Po Alaranii wędruje pewien malarz, o bystrym oku i zdolnych palcach. Dzisiaj możecie zobaczyć jego dzieła, wystawione w cyrkowym namiocie! Zamówienia u niego złożyło kilku bohaterów, pragnąc zostać uwiecznionym z całym możliwym realizmem i zachowaniem charakteru. Teraz reprezentują ich godnie podobizny, nazywane przez niektórych avatarami. Inaczej mówiąc – oto Nemain i jej samodzielnie tworzone avatary własnych (i nie tylko!) postaci.

Mamy nadzieję, że bawiliście się dobrze!
Jak widać nasi użytkownicy są nie tylko uzdolnieni literacko, ale i plastycznie. Niezwykle ciekawie było zobaczyć wyobrażenia poszczególnych miejsc, postaci, stworzeń, czy przedmiotów i porównać je z własnymi wizjami.
Mamy nadzieję, że ten dodatek zachęcił Was do tworzenia i ośmielił, by Wasze dzieła nie kurzyły się w szufladzie. Każde jest warte uwagi i absolutnie niepowtarzalne! Tak więc ołówki/pióra/pędzle w dłoń i do dzieła! 😀


I jeszcze coś! Dla tych, którzy chcieliby mieć pewność, że dobrze odgadli jakie pary w walentynkowym wydaniu narysowała Esmeralda, zamieszczamy ich listę:

  1. Kavika i Yastre
  2. Sakura i Sargeras
  3. Fenrir i Sanaya
  4. Mitra i Aldaren
  5. Isambre i River
  6. Isara i Cerim
  7. Ananke i Malachi
  8. Tiero i zgraja kobiet
  9. Delia i Dżari
  10. Tean i Camelia
  11. Kimiko i Dagon
  12. Anastasja i Fonos
  13. Skowronek i Samiel
  14. Rael i Tristan
  15. Antar i Kana
  16. Vaela i podłoga
  17. Drim i Mari
  18. Katniss i Grelia

Na koniec, z okazji Dnia kobiet życzymy wszystkim pięknym, groźnym, słodkim i niesamowitym paniom spełnienia marzeń!

Hashira i Kerhje

Donosiciel #25

Smakosze i starzy wyjadacze alarańskich pyszności!

Schodźcie się z gór i dolin, lasów, miast i pustkowi, bo oto nadchodzi Dzień Absolutnej Wyżerki, Tłusty Czwartek dla naszych nowinek!

Jak mówi stare porzekadło: „Powiedział Vinny, że dziś Tłusty Czwartek, a Mimi uwierzyła, dobrych pączków nasmażyła.”  Dajemy Wam talerz pełen niesamowitości, obsypany słodkim pudrem magii.

Smacznego!


Szepczący Las

„Możesz spędzić w Menaos tysiąc nocy i ani jedna nie upłynie spokojnie… To powiedzenie potwierdza się po raz kolejny, gdy skradamy się cichutko za plecami dwójki uciekinierów, ukrywających się w stajni. Stayer i Saira byli zmuszeni uciekać, gdy niekwestionowana celność łucznika ściągnęła na niego złość pokonanych w zawodach najemników. Niektórzy po prostu nie potrafią przegrywać! Kotołaczka pomogła mu w ucieczce, jednak teraz zmuszeni są poczekać aż emocje opadną i będą mogli bezpiecznie wyjść na zewnątrz. Co czeka ich po opuszczeniu stajni? Czy kłopoty, jak w starym porzekadle, czekają aż zapadnie zmrok?”

~H&K

Jadeitowe Wybrzeże

„Cóż za uroczy piknik urządziła sobie tamta grupka! Ciasteczek, tortów i pączków co prawda nie mają, ale za to różnorodne owocki! Pyszności! Docenia je nawet ta dziwna istotka – niziutka, w dziwnym stroju… zielona i rogata, pocałunkiem w czoło dziękująca za poczęstunek.
Nikt nie musi wiedzieć, że w rzeczywistości milutko jest tylko Nutrii i Chanowi którzy potrafią odpowiednio spojrzeć na każde zdarzenie. Ale przed nikim się nie ukryje fakt, że piknik zakończył się fatalnie – niezwykle ważna chwila, w której Ziharria w szale próbuje opowiedzieć o swojej boskiej historii, lecz nie może być pewna, że ktoś zdoła ja zrozumieć. A to jest nie do wytrzymania. Uwolnione emocje odbierają rogatej siły i świadomość. Na szczęście może liczyć na swoją „ścianę” o imieniu Øra, który od razu rzuca się jej na pomoc. Gnębi go jednak historia, którą usłyszał i pora postawić sobie pytanie – kto w Złotej Oazie stwarza większe niebezpieczeństwo? Kobieta mówiąca, że jest córką boga, czy ludzie zainteresowani jej niezwykłymi mocami?”

~H&K

Cudo, prawda? I to do zjedzenia!

„Oto konflikt interesów – one szukają porwanego członka swojej załogi, on przybył tu, by wymierzyć sprawiedliwość. Jednak ich drogi splotły się i postanowili połączyć siły.  Tryton Peter, niezwykła, czteroręka kapitan Xenja oraz towarzysząca jej zjawa zaklęta w żywym ciele – Krakenia, wspólnie trafiają na tajemniczą wyspę zamieszkaną przez syreny na Oceanie Jadeitów. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że wyspa została sprowadzona za pomocą magii, a niepokojące kopuły wydają się częściowo opuszczone. To właśnie tam zaginął Ivan, jeden z członków załogi. Znaleziony po drodze szkielet nie nastraja do optymistycznych rozmyślań. Rzeczywistość okazuje się jednak dużo gorsza – Yvan został uprowadzony i torturowany przez zamieszkujące głębię trytony. A przynajmniej z pozoru mogłoby się tak wydawać. Każda afera, tak samo jak dobry pączek, ma jednak głębszą warstwę. Upuszczona krew miała uczynić z elfa trytona. Rany na ciele zostały zrobione przez strzygi, atakujące to miejsce zanim trytony zdążyły interweniować. A łańcuchy? Łańcuchy miały go tylko unieruchomić… Proste, prawda?”

~H&K

Równina Drivii

„Kiedy kończy się rozróba, trzeba posprzątać po sobie bałagan. Quarantio odesłała przyciągniętego jej obecnością kapłana, negocjując z nim, że będzie się zachowywać, jak na gościa przystało. No i zezwalając na zaklęcie tropiące (które zapewne jest stałym wyposażeniem akolitów i duchownych – w końcu jak żyć, skoro nie można śledzić swojej trzódki?). Feyla proponuje Kaer Natherini, że pokaże jej swój prototyp, lub raczej jego koncept, bo póki co dziewczyna nie zbudowała zbyt wiele. Cerau, zaintrygowany obecnością demona, podąża za nimi, usiłując dowiedzieć się czym właściwie jest dziwna, wysoka istota. Wampir z całą pewnością nie nawykł do tego, że ktoś zbywa jego pytania pojedynczym słowem. Jak zareaguje na lakoniczną odpowiedź Quarantio? I czy Feyla znajdzie natchnienie do zbudowania swojego miotacza?”

~H&K

Dla tych, którzy gustują w babeczkach.

Valladon

Camelia… eksperyment jej dawnego ukochanego, który teraz zagraża jemu samemu, jak i każdej innej żywej istocie w otoczeniu. Wciąż jednak nie ma strachu ani w niej, ani w nim. On chce ją kontrolować, grając jej uczuciami, ona pragnie go zabić. A Tean („diablątko” i jedyny wspierający bohaterkę na każdym kroku) robi wszystko, by zabawa trwała dalej. Choć uczestnicy balu są przerażeni, nawet gospodarz nie ma odwagi przerwać balu i zbuntować przeciw dwójce niebezpiecznych gości. Wystarczyło delikatnie pokiereszować mu język, by przestał prosić o opuszczenie posiadłości. Teraz zostało tylko znaleźć sprawcę zamieszania – Briana. I może po drodze wymierzyć karę kilku innym osobom.”

~H&K

Ekradon

„Szpital stał się fortem, bo jednego ważniaka próbowano otruć. Ale w sumie to całkiem dobry pomysł na przyszłość. Wielki schron w środku miasta na wypadek apokalipsy zombie (z całym szacunkiem dla mieszkańców Maurii)… Tak, Zgniłek ma o czym rozmyślać, gdy Rothard przeprowadza wywiad i ostatecznie podsuwa mu genialną myśl ukradzenia przepustki do szpitala, do którego potrzebują się dostać w ramach misji ratowania małych towarzyszy. Raz, dwa… zielony znika, zielony pojawia się znów – z przepustką w dłoni. Ale żeby nie było – to była uczciwa wymiana za zwykłą monetę! Przecież nie jest złodziejem. Teraz pozostaje tylko załatwić przekonujące stroje. Ale to już problem Rotharda. Niech też się wykaże.”

~H&K

Opuszczone Królestwo

„Pomyłek ciąg dalszy! Już nie tylko Lasse bierze Tioyoę za faceta, lecz również córka świeżo uratowanego wisielca, Grycjana. Co więcej, młodziutkie, dziewczęce serduszko bije mocniej na widok postawnego elfa, który ciepło odpowiada na jej nieśmiałe zaloty. Jeśli to jednak nie jest wystarczającym zdziwieniem, warto dodać, że do akcji wkracza także matka posądzonego o niszczenie zboża Grycjana, dobra znajoma Barabasza – Malwina. Wyjawia, że wieszany i wieszający to w gruncie rzeczy bracia! Zmieszani mężczyźni zrzucają wszystko na czary, które ich otumaniły, skłoniły do waśni, spaliły zboże, wyły w stodole i porwały wiejską dziewkę. Z całą pewnością się tym zajmą, lecz póki co są ważniejsze sprawy. Obiad!”

~H&K

Szczyty Fellarionu

Tak piękne, że aż szkoda zjeść…

„Czasami wyznanie miłości nie jest jedynie wyznaniem miłości. Czasami gdy ktoś (a w tym przypadku nieco szalona harpia) mówi, że cię kocha i wie, że ty kochasz ją, oznacza to jedynie, że oboje jesteście dziećmi Wielkiej Matki. Ale potem przytula i śmieje się radośnie. I jak tu zrozumieć kobiety? Zwłaszcza te nieco nieokrzesane, które próbują wejść do domu przez zamknięte drzwi i reagują oburzeniem na „atakujące” je drewno. Drewno, które chwyta w swoje złowieszcze objęcia maskę harpii i nie zamierza puścić! Na szczęście bohaterski Tauros jest w pobliżu, wybawiając Manę z opresji. Potężny nord zaczyna lubić coraz bardziej tę uroczą dzikuskę i całkowicie poddaje się potrzebie otoczenia jej opieką. Nawet ugotuje obiad. Jak tu go nie kochać?”

~H&K

Równina Maurat

„Kiedy Iskaler ścigający Adiraellę ( i siłą rzeczy również Trsukawkę – Sevi) dociera wraz ze wsparciem do ziemianki, w której skryły się ścigane, kot panterołaczki ociera się o jego nogę, by ostatecznie oznaczyć pazurami i dumnie odejść. W tym samym czasie Adiraella odkrywa w schronieniu tunel wypełniony klejnotami i prowadzący do drugiego wyjścia. Ku niezadowoleniu chronionej fellarianki postanawia nią ruszyć. Sevi wolałaby jednak stanąć twarzą w twarz z Iskalerem, by dowiedzieć się, czego właściwie chce. Jedno jest pewne – zależy mu na Enid, duchu, który opętał sztylet fellarianki, i której w przyszłości był aniołem stróżem. Nie do końca wierzy, że naprawdę może znów mieć z nią do czynienia. Lecz w końcu udaje im się spotkać – Iskaler zjawia się w drugim wyjściu tunelu, uniemożliwiając kobietom dalszą ucieczkę. Do tej pory jednak nic nie układało się dobrze. Czy uda się więc załatwić sprawę bez rozlewu krwi?”

~H&K

Dalekie krainy

„Tymczasem na trakcie dwaj mężczyźni dochodzą do porozumienia za sprawą talentu negocjatorskiego księżniczki Mai. Wspólnie wypoczywają przy ognisku, z jednej strony strażnik Sadik, z drugiej panterołak Talen, jej wcześniejszy oprawca. Można powiedzieć, że Maia znalazła się między młotem a kowadłem, choć przynajmniej udało jej się zażegnać niepotrzebny rozlew krwi. W głowie natomiast snuje plany powrotu do kraju – Sadik zaoferował jej artefakt, dzięki któremu będzie mogła przełamać klątwę i wrócić bezpiecznie do Na’Zahiru. Nie zamierza jednak posłusznie stawać na ślubnym kobiercu i zostać – jak słusznie, choć nietaktownie określił to strażnik – „marionetką” nowego małżonka. Dumna księżniczka pragnie powrócić na tron, który należy jej się prawem krwi i rządzić silną, niezależną ręką. Czy uda jej się pokonać wypatrującego jej Wicana Saffara, uzurpatora, który ostrzy sobie zęby na władzę militarną Na’Zahiru? I jakie niespodzianki spotkają ich po drodze, nim w końcu dotrą do domu?

~H&K

To już wszystko w naszym przepysznym, tłustoczwartkowym wydaniu. Mamy nadzieję, że nasyciliście ciekawość ploteczek i oczy pięknymi wypiekami. A teraz ruszajcie do swoich domów, karczm, herbaciarni, zajazdów i zamków, by tradycji stało się zadość.

Jeszcze raz – smacznego!

~Hashira i Kerhje

Donosciciel # 24

Uwaaaga leci!

Dziś jest dzień, kiedy każdy zakochuje się w każdym, a strzały nasączone trującym jadem miłości unoszą się w powietrzu w poszukiwaniu nowej ofiary! Potwierdzają to również szalone historie które dzieją się w Alaranii. Zobaczcie sami!

Szepczący Las

“Nie każda miłość jest prosta. Czasami droga do miłości jest trudna, a zakochani orbitują wokół siebie niczym satelity, przyciągane i odpychane niezrozumiałymi dla nich siłami. Tak było z Rubinento  i Kinalalin, dwójce dusz zagubionych w pięknym mieście Danae. Zazdrość potrafi być jednak przerażającym narzędziem, zwłaszcza w rękach władającego magią wody i nie kontrolującego jej trytona. Gdy ujrzał swojego dotychczasowego ukochanego Barabasza w ramionach kobiety(!), stracił kontrolę i zaatakował wszystkich, łącznie z pomagającymi mu artystami. Czy poszukiwany medyk będzie w stanie uzdrowić ciało naturianina? A kto w takim razie uzdrowi jego skołataną duszę?”

~H&K

„Miłość rośnie wokół nas, ale odrobinę gubi się w miejscu spotkania czterech leśnych duszków. Biedna Sonea, sądziła, że nareszcie dowie się czemu kochana Fryga tak jej nie kocha! Wiecznie buchająca złością Frigg co nieco (a właściwie bardzo dużo i nie chwalebnie) wygarnęła swojej przyjaciółce – przyznacie sami, że to mało przyjemna walentynka! Gorycz doprawdy wylewa się litrami z tej małej istotki. Zaś kawałek dalej pewien druid ma okazję pogadać z mówiącym ludzkim głosem liskiem, który poszukuje przyjaciela (a przy okazji lis jest baaaaaardzo puuuuchaty!). Widugaust wciąż nie uzyskał przebaczenia ze strony Saurii. Nie zapowiada się również by szybko to nadeszło. Co dalej stanie się z czwórką leśnych mieszkańców i… czemu mieliby się razem trzymać? Powody zaraz się znajdą!”

~Frigg

Elfidrania

„Podczas kiedy Arriate oraz Lilianna kontynuują swoją podwójną randkę z wymiarem sprawiedliwości – jeszcze nie w kajdankach, ale kto wie, kiedy sprawy mogą przybrać pikanterii! – Vaela także podejmuje starania, aby udekorować miesiąc miłości odrobiną tej, która smakuje najlepiej – koziej! Z reguły Koza nie angażuje się w podobne sprawy, miłość omijając szerokim łukiem – może poza winem, ale to raczej przelotne romanse niźli prawdziwe uczucie – jednak wygląda na to, że w końcu znalazła prawdziwą drugą połówkę! Podłoga okazała się na tyle bliźniacza satyrskiemu wolnemu duchowi, że po wymianie zaledwie kilku słów już znalazła się w kozich ramionach, a może na odwrót? Trudno powiedzieć. Tak czy owak wyznania miłości zostały powiedziane, a sprawy wyglądają na naprawdę poważne. Wspomniano już o ślubie i dzieciach, a kto wie, co się stanie, kiedy zioła uspokajające przestaną działać na Vaelę i ta będzie w stanie nadać sprawom tempo, które dopiero będzie można nazwać szaleńczym!”

~Dérigéntirh

Jadeitowe wybrzeże

„Przyjaźń jest piękna i bezpieczna. Spokojna, wierna i stabilna. Przyjaźń to miłość. Ale niekiedy przegrywa z inną jej odmianą – namiętną i chaotyczną. Z tym jednym romantycznym obliczem, którego Funcia zdaje się nie szanować, a może nawet nim srodze pogardzać. Jednak czy jest w stanie przed nim uciec? Jak dużo samokontroli posiada surowo łypiąca na małe czerwone serduszka panienka? Ile wie o swojej naturze? Czy gdy przychodzi co do czego skłania się ku hołubionemu rozsądkowi i ostrożności, czy kryje się w niej niebezpieczna pasja nieprzystająca dziewczynce w jej wieku? Jest ofiarą czy drapieżnikiem? I dlaczego patrzy na to jak na walkę o rację i dominację? Przecież chce się z Fabiem właśnie zaprzyjaźnić… „

~Kana

„Do tanga podobno trzeba dwojga. Jednak doprawdy trudno o czas tylko dla siebie, gdy żyje się na tykającej bombie – to jest zajeździe – gdzie co rusz ktoś plącze ci się pod nogami i czegoś od ciebie chce. Gorzej, gdy się ten zajazd prowadzi! I tak zbliżając się do pierwszej rocznicy ślubu Lucy i Kaikomi drepczą gdzieś obok siebie, to mijając, to dając porywać się obowiązkom. Ile tak naprawdę o sobie wiedzą? Czy różnica wieku i charakterów będzie nie do przeskoczenia? Na razie chyba jeszcze nie zmierzyli się z tym tematem. Ale i po co się spieszyć? Co prawda wokół Kaiko skacze jak może młody skrzydlaty pracownik, matkująca jej ciotka wbiłaby Lucy’emu widelec w oko za jedno dotknięcie syrenki, a samego męża nieustannie uwodzi aromat kawy i jego kotka Mysza, ale ostatecznie życie pod jednym dachem chyba im się podoba. I choć nie budują swojej relacji na gorącej miłości, to stateczni i cierpliwi na pewno mogą sobie zaufać. „

~Kana

„Jak miłość to jest i ślub! A może niekoniecznie? Tym razem mamy ślub bez miłości, będący efektem (nie)przemyślanej intrygi i kilku pochopnie wypowiedzianych słów. Czy Umm i Wince uda się wykręcić od nie do końca szczerego mariażu, a przy tym nie dopuścić do rejsu bibliotekarki? A może kanclerz Radenklift dopnie swego i podchwyciwszy pomysł postawi ich na ślubnym kobiercu?”

~H&K

Turmalia

„Ace oddaje swój płaszcz Kerhje, która przyjmuje go z wdzięcznością i pozwala się prowadzić pod ramię po zniknięciu Oczka (ale spokojnie, choć nikt nie wie gdzie on jest, miejsce to jest całkiem rozkoszne! Są winogrona i robaczki). To samo robi też Amarok, nakrywając drżące ramiona proszącej go o pomoc Mimosy. Tylko czy zakrwawiona narzuta bandyty faktycznie ją uspokoi? Co prawda ten, jak prawdziwy bandyta urzeczony został słowami „proszę” i „przepraszam” i zachowuje się jak prawdziwy dżentelmen. Ale czy można mu ufać? Niech ktoś w końcu wyjaśni jakiego gatunku to powieść!”

~H&K

Równina Drivii

„Wizję współpracy Reinar i Sherani przypieczętowali północnym zwyczajem. Do tego potrzebne było nieco alkoholu (całe szczęście diabły niczego innego niż procenty nie piją) i po napiciu się już mogli stać się sobie „bliscy”. Całość potwierdziło zaczepne szczerzenie do siebie ząbków, a wkrótce już bez słowa potrafili się porozumieć w potyczce. Kolejnej, bo gdy trójka zgodziła się na współpracę i postanowiła odnaleźć artefakt pożądany przez Jona, tuż przy wejściu do kopalń zaatakowała ich następna grupa. Ale blond solidarność ma siłę! Tygrysołaczka i nord szybko uwinęli się z przeciwnikami. Choć brunet też sobie nieźle poradził. W końcu jego ukochaną jest magia i miecz. Nikt nie pozostanie osamotniony.”

~H&K

Demara

„Walentynki to czas zakochanych, ale przecież nie tylko to uczucie się liczy. Maka wie o tym doskonale, albo przynajmniej jest tego przykładem, bo przecież amory ją ominęły… czy to jednak oznacza, że nie może wprowadzić się do swojego pracodawcy? Obdarzyć go lojalnością i szczerym, skromniutkim uśmiechem? Ma dla niego o wiele więcej ciepła niż jest gotowa dać, i zdecydowanie więcej niż jest on w stanie przyjąć. Czy więc na pewno dobrze robi tkwiąc właśnie u jego boku? Jest tyle innych osób, które bardziej ochoczo przyjęłyby całą jej przyjaźń i troskę, i potrafiły nią jeszcze pokierować… Nie. Jest Lordowi potrzebna! Zostaje! Ale nie zrywając więzów ze światem zewnętrznym już wpakowała mu na głowę bezdomnego chłopaczka i podejrzanego ogrodnika. Niech przyjaźń kwitnie w ogrodzie pełnym róż! A Lordowska cierpliwość niech ma się na baczności, bo spokojne samotne nieżycie szybko do niego nie wróci… jeśli się nie postara. „

~Kana

Las driad

“Czasami miłość potrafi chodzić naprawdę pokręconymi ścieżkami. Petro podkochuje się w Yvie, jednak ona traktuje go jak młodszego (i durnego) brata. Pech chciał, że teraz znajduje się w dorosłym, męskim ciele, co trochę miesza zmysły dziewczyny. Ona jednak nadal uważa, że bardziej uroczy jest Louin, (znacznie!) starszy od niej elf towarzyszący Noi.

Petro co jakiś czas wzdycha też do Noi, chociaż czuje, że lodowata i wyniosła ruda jest poza jego zasięgiem. Natomiast Noa… Noa jak zwykle działa na szkodę innym, próbując wepchnąć Yvę w ramiona jej przerośniętego przyjaciela. A wszystko to w groteskowej oprawie chatki na kurzej nóżce i kąpieli obnażającej prawdę.”

~H&K

Góry Druidów

„Rok temu pękły dwa serduszka – jedno należało do pewnego mało rozgarniętego kota, a drugie do pewnej uczonej. Jego pękło z hukiem, a jej po cichu, lecz równie boleśnie. Kotu zostało to już wynagrodzone – ma nową bandę z którą łupi podróżnych, a na dodatek trafił razem z nimi do całkowicie żeńskiej osady w środku lasu, gdzie z miejsca stał się pupilem wszystkich zgromadzonych tam kobiet. Uczona zaś na pewno się rozwija, kształci, robi dobre interesy. Chyba są w miarę szczęśliwi. Co jednak się stanie, gdy przypadkiem znowu się spotkają przy okazji festynu drwali? Czy Yastre i Kavika – bo przecież to o nich cały czas mowa – będą mogli przejść obok siebie obojętnie? Wszak minął już ponad rok… „

~Sanaya

Każda moneta, tak jak każda miłość, ma jednak dwie strony…

„Minął już rok. Yastre (względnie) poradził sobie ze złamanym sercem, choć jego myśli uparcie kierują się ku jednej, wysokiej blondyneczce. Na ten moment nie może się jednak skarżyć – pod opieką elfich i kobiecych dłoni nie ma sensu się wiele zastanawiać. Pełna micha, głaskanie oraz dopływ gotówki z kradzieży – żyć nie umierać. Już za moment dotrze również na festyn drwali, a tam… Właśnie. Co go czeka? Jak będzie wyglądać pierwsze spotkanie Kaviki z Yastre? Czy uczona żyje w podobnej sielance i czy spodoba się jej towarzystwo piękne i krągłej Hannie?”

~Frigg

Pustynia Nanher

“Tymczasem w podziemnym grobowcu kultu bogini Effeid dzieją się rzeczy co najmniej zadziwiające. I nie chodzi tu o śpiącego w mroku potwora ani o błękitny ogień powodujący dezintegrację wszelkiej materii. Seviron trzyma dłoń Hashiry, prowadząc ją pewnie przez korytarz, z dala od niebezpieczeństwa. Trzyma ją dłużej, niż nakazywałaby to konieczność. Kapłanka wpada na niego i peszy się, jednak ciepły uścisk dłoni wcale jej nie przeszkadza. Czy nawet w tak niesprzyjających, pustynnych warunkach potrafi wykiełkować uczucie?”

~H&K

Wybrzeże Cienia

„Niektóre kobiety – zwłaszcza te pracujące w zamtuzach – można określić ucieleśnieniem miłości. Jedna z nich, o puchatej, rudej kicie właśnie opuściła zamtuz i zatrudniła się w gospodzie, gdzie jednak również korzysta ze swoich wdzięków. W jej chytre, lisie łapki wpadła intrygująca księga z zaklętym w środku… Dżinem?! Yve nie przepuści takiej okazji by stać się najbogatszą, nieśmiertelną i najpiękniejszą! Jak nie kochać takiej kobiety? Tylko czy to uczucie podziela Quan, upiór omyłkowo wzięty za dżina?”

~H&K

Góry Dasso

„Ona mruczy, gdy on wślizguje się do łóżka i otula ją swoim ciepłym, męskim ramieniem. Wydaje się, że takiej miłości nic nie jest w stanie zaszkodzić. Ktoś jednak bardzo się o to stara, powodując bezgłośny pożar, który trawi cały budynek w zastraszającym tempie. Dagon i Kimiko uciekają w ostatniej chwili, ratując niemą dziewczynkę Rikę. Czy dwójka kochanków poradzi sobie z kolejną próbą, która odebrała im bezpieczną przystań? A może silni w swojej miłości pokonają przeciwności, tak jak to robili już wiele razy?”

~H&K

Ekradon

„W Ekradonie zaś, po pytaniu za pytanie przychodzi czas na tajne wróżby, którymi to Turrin stara się zrekompensować opóźnienie podróży Iaskela. W ten sposób ten ostatni dowiaduje się, że śpiewana niedawno piosenka o pięknej rudo-złotej dziewczynie była zapowiedzią nowoprzybyłej Silei. Kiedy tylko leśny elf wyczuł aurę o zapachu miodu i kwiatów, domyślił się z kim za chwilę będzie mieć do czynienia. I nie mylił się, bo po chwili przywitał go dźwięczny głos driady. Czy szczera radość, z którą Iaskel powitał dawną przyjaciółkę nie jest godzien uwiecznienia w walentynkowym wydaniu? Kto wie, jak silna okaże się ich przyjaźń.”

~H&K

Opuszczone Królestwo

“Wspólna wędrówka dwóch elfów i krasnoluda przybiera co najmniej zaskakujący przebieg, przynajmniej dla jednego z nich. Lasse nie wie, że On jest Nią. Ale intryguje go „ten typek” o niesamowitej krzepie. A kiedy się dowie, padnie z wrażenia! Tylko czy dowie się tego niedługo? I jak zareaguje na to jego serce, gdy odkryje, że zbierający wszelkie laury gość to w rzeczywistości kobieta?”

~H&K

Rododendronia

“W Lawendowym Dworze nie czas teraz na romans – nieopodal posiadłości doszło do napadu, w których zginął mąż z żoną, a ich córki zostały zgwałcone i skatowane, wszystkie wysiłki więc ukierunkowane są na to, aby pomóc dziewczynkom, a na zaloty przyjdzie jeszcze czas. Lecz mimo iż Rael zajęta jest pomocą rannym nie umknęło jej uwadze to jak Tristan poradził sobie w trudnej sytuacji i jak wielkim opanowaniem, i troską się wykazał. Na razie nie miała czasu się nad tym zastanawiać, lecz z pewnością gdy najgorsze minie, będzie pod olbrzymim wrażeniem. Tymczasem nieświadomie próbując okazać mu wsparcie przełamała barierę, której do tej pory tak pilnowała – by nie spoufalać się z nim bez przyzwoitki…”

~Sanaya

Niektóre Amorki plotkują o tym inaczej…

„Popołudniowa przejażdżka, która miała być miłą odskocznią od spędzania czasu w Lawendowym Dworze bardzo szybko przekształciła w ratowanie życia. Na drodze Tristana i Rael stanął bowiem przewrócony wóz wraz z poszkodowanymi. Zabici rodzice i dwie sponiewierane dziewczynki, którym trzeba było ratować życie. Powoli układające się relacje między niebianką, a lordem zostały zakłócone przez wielką tragedię. Na razie ani Tristanowi, ani Rael nie w głowie romanse, oboje bowiem czują, że najważniejszą w tej chwili sprawą jest ratowanie zdrowia i życia dwóch, niewinnych, rudowłosych istot. Mimo tego wszystkiego rodzące się pomiędzy nimi uczucie daje o sobie znać nawet w obliczu wszelkich przeciwności. Dłoń Rael na ramieniu Tristana jakby przełamała pomiędzy nimi niewidoczną do tej pory granice. Może jednak przeszkody stawiane im na drodze przez los mają w sobie dużo głębszy sens?”

~Niara

“Jeżeli ktoś chciałaby wyobrazić sobie najdziwniejszą parę na świecie to z pewnością można by przed nim postawić tych dwoje. Mana, filigranowa półptasia dziewczyna biegająca prawie bez ubrania. I Tauros, wielki jak stodoła nord z białymi jak śnieg włosami. Pasują do siebie jak pięść do nosa, a jednak ich przyjaźń zdaje się rozwijać. Wizyta w sklepie z ubraniami zrobiła na Manie wielkie wrażenie, oglądała i dotykała wszystkiego co tylko wydawało jej się interesujące. Zwłaszcza koronkowa bielizna, którą postanowiła pokazać swojemu przyjacielowi. Na szczęście – nie na sobie. Niestety odwiedziny małego straganu z warzywami okazały się być dla biednej harpii  traumatyczne. Rozgadana przekupa przeraziła Manę nie na żarty. Przekonana o tym, że wiedźma sprzedająca warzywa chce ją spalić, Mana rozpłakała się i za wszelką cenę pragnęła uciec do gniazda swojego przyjaciela. Czy Tauros zdoła wytłumaczyć harpii, że tak naprawdę nikt nie chce jej skrzywdzić?”

~Niara

„Miłość skrywana głęboko w czeluściach ponurego serca posępnego anioła zupełnie niespodziewanie została wyjęta na światło dzienne. Widząc śmiertelną strzałę w piersi Safiry, Azajasz nie był już w stanie dużej udawać, że kobieta nic dla niego nie znaczy. Na oczach całej drużyny, ze wszystkich sił starał się ją ratować, ale tylko magowie z Żelaznej Twierdzy mogli podołać temu zadaniu. Nieprzytomną anielicę odtransportowano do medyków, ale Azajasz nawet przez chwilę nie pomyślał by ją zostawić. Mimo iż, że jego ukochana darzy uczuciem nie jego, a swojego dowódce, Azajasz czuwał przy niej przez całą noc, a kiedy spała nieśmiało trzymał ją za rękę. Niestety zatruta strzała, która o mało nie odebrała życia Safirze i trucizna w niej zawarta ma znacznie silniejsze działanie niż spodziewali się tego medycy. Anielica ma koszmary, a jej ciało staje się nieposłuszne, mimo to Safira pragnie by Azajasz przy niej został. Jednak nieśmiała nadzieja, która pojawiła się w sercu anioła po czułych słowach jasnowłosej bardzo szybko i boleśnie została ugaszona, kiedy to Safira zwróciła się do niego imieniem: Malachi… „

~Niara

Efne

„Czasami nie ma sensu za wiele myśleć w miłości, bo tylko się na tym traci. Tak jak Rianell i Nevaeh – ciągnie ich do siebie, ale te dwa głuptasy wynajdują tysiące powodów, dla których nie mogą być z tak idealną drugą połową. Bardka jest przekonana, że robi z siebie pośmiewisko, a Rianell nie wierzy, by taka artystka mogła zakochać się w takim troglodycie jak on. Oboje więc jedynie wzdychają sobie w duchu… Ale całe szczęście nie są w swoich rozterkach sami! Aniołek stróż w postaci panny Aureoli rozwiąże ich problem błyskawicznie… Zamykając parkę w składziku na szczotki, by magia zadziała się sama. „

~Sanaya

Równina Magenar

“Nie każda miłość jest szczęśliwa. Ta jest nieszczęśliwa (choć Crewil sądzi inaczej), a do tego bardzo, bardzo ślepa. Wynalazca zabiega bowiem o względy chłodnej i wyniosłej pani Eris, która jest prawą ręką Lorda Protektora. Ona natomiast nie dość, że zamierza go wykorzystać, to gardzi nim bardziej niż byłaby w stanie to powiedzieć. Zakłada jednak na twarz maskę uśmiechu i wyraża zainteresowanie, gdy wpada na niego podczas lekcji całowania, udzielanych mu przez Iru. Tylko gdzie w tym wszystkim jest mała Melika? Burzowy wiatr porwał ją w nieznane i popchnął w niemałe tarapaty. Czy przyjaciele zauważą jej zniknięcie, skupieni na poważnych, sercowych tematach?”

~H&K

Teravis

„Piękny ogród, kwitnące wiśnie, kobiety w najpiękniejszych sukniach. I ona – Grelia, której połowę twarzy musi skrywać maska, by nie burzyć poczucia estetyki arystokratów zgromadzonych na balu. Lecz jak to zrobić, kiedy jeden z nich, a właściwe jedna (i to najpiękniejsza z pań!) łowi Cię spojrzeniem, zastanawiając się, co ukrywasz? Co zrobić, gdy i twoje oczy przyciąga ta niezwykła uroda… Przypominająca o dawnej, tragicznej miłości?”

~H&K

A teraz kochani, ruszajcie w świat, nieść miłość i radość we wszystkie zakątki Alaranii! I pamiętajcie – strzeżcie się gigantycznego Kupidyna! Nigdy nie wiadomo w kogo następnego uderzy… <3 Wesołych Walentynek!

Hashira i Kerhje

Kartka z dziennika lorda Fobosa de Loer (II)

Któż by pomyślał, że czas – nawet dla umarłego – może się dłużyć? Wydawałoby się, że gdy stajesz się nieśmiertelny (a przynajmniej zbyt wielu sposobów na uśmiercenie wampira nie znam), ta prozaiczna kwestia przestaje mieć znaczenie. Wydarzenia sprzed dwóch tygodni udowodniły mi jednak, że czas, tak samo jak strach jest kwestią indywidualną. Mimo że moje serce nie uderzyło ani razu w ciągu długiej chwili, która posłała mnie i pannę Ragrafford z okna dworu Hanny de Belloy na ziemię, moment ten wydawał mi się, nie przymierzając, wiecznością. Zdążyłem rozważyć wszystkie scenariusze w których upadamy razem na ulicę i żaden nie był korzystny dla mojej małej towarzyszki. Wtedy, obnażając się bardziej niż nakazywałby to zdrowy rozsądek, podjąłem jedyną słuszną decyzję. Puściłem Makę i zamieniłem się w dym, by zdążyć ją pochwycić i tym samym wyhamować pęd kociego ciała.

Być może ktoś postronny mógłby orzec, że stałem się sentymentalny, głupi, ryzykując ujawnienie dla obcej mi osoby. Powiadają, że to przypadłość starych ludzi, a ja, jak na ludzkie standardy, jestem już wiekowym starcem.
Teraz wiem jednak, że to była dobra decyzja. Zmiennokształtna jest oddanym pracownikiem. Ja natomiast – przynajmniej we własnym domu – nie muszę już udawać nikogo innego.

Skoro o domach mowa, Dwór przepada za moją pomocnicą. Zwłaszcza teraz, gdy wzięła się za te przeklęte, obiecane róże. I muszę przyznać, że prezentują się wyjątkowo dobrze, szczególnie gdy promienie zachodzącego słońca przesycają płatki krwistą czerwienią. Być może każdy czarny ogród potrzebuje czasami kropelki krwi.

Zbyt daleko odbiegłem jednak od sedna moich rozmyślań.

Czas. Dla ludzi płynie w zawrotnym tempie, ja nie odczuwam różnicy między dniami i tygodniami. Czasami wędruję po posiadłości i obserwuję cienie przesuwające się wraz z mijającymi godzinami. Czy zmieniło to moją egzystencję? Z całą pewnością. Nie pędzę w pogoni za mirażami, czując nad sobą kruchość mojego istnienia. Dla naukowca było to błogosławieństwo. Nie ważne ile zajmą mi moje badania. Posiadam cały czas tego świata.

Zastanawiam się jak czas płynie dla zmiennokształtnych. Czy przyjdzie mi patrzeć jak kotołaczka starzeje się i odchodzi? A może ucieknie wcześniej sama, gdy zrozumie, że ludzkie życie nie znaczy dla mnie tyle co dla niej? Że smak krwi cenię bardziej niż ukochane przez nią słodycze, a samo gaszenie istnień jest przy tym czynnością poboczną? Tak czy inaczej nie powinienem się do niej przywiązywać. O ile nie jest na to za późno.

Donosiciel #23

Elfi bard

Zgromadźcie się dziatki wkoło,
Rozsiądźcie się wesoło,
Zamknijcie oczy,
Niech was zauroczy
Opowieści naszych czar…


Turmalia

„A więc padło pytanie o to, jaką historię opowie Mimosa, której przyszło w udziale być jej narratorką i uczestniczką zarazem… Właściwie wciąż nie wiadomo, ale zaczyna się trudno, bo od mokrego piasku pod palcami, szumu fal, łez przejętej zielarki i przekleństw zbója. Bo czy ten ostatni wyraził zgodę na to, by bez żadnego ostrzeżenia i bez broni przenosić go na magiczną/prawdziwą plażę? Plażę, na której jakiś niedorostek będzie mu wciskał kit o tym, że tak jak Kerhje, jak on sam i najpewniej wszyscy zgromadzeni, Amarok potrzebuje pomocy? Nic, tylko uciekać od tego chorego towarzystwa. Ale nie bez broni i nie gdy… Gdy to urocze dziewczę od książek prosi go tym swoim łamiącym się głosikiem o pomoc. Nie, no… Pamiętajmy, że nawet zbój może być dżentelmenem. Więc tak jak Ace niewidomej, tak Amarok Mimosie oddaje płaszcz i chyba pora się ruszyć z plaży, bo podobno muszą opowiedzieć jakąś historię, by uwolnić chłopca powtórzeń (i tym samym siebie) od pułapki magii.”

~H&K

Dalekie krainy

“Pamiętacie palladynkę Arielę, która pomagając kobiecie w kłopotach poznała ducha światłości Natanisa? Od ich pierwszego spotkania minęło już trochę czasu, a ich losy splotły się ze sobą w większym planie ułożonym przez Najwyższego. Duch zajął bowiem ważne stanowisko w mieście, rzucając wyzwanie sieci korupcji i okrucieństwa. Tym samym znalazł się na celowniku ludzi, którym nie w smak są jego niebiańskie wartości. Ochraniająca go palladynka zostaje zaatakowana i otruta. Trafia do lochów, gdzie razem z tchórzliwym mężczyzną i psotnym chochlikiem usiłuje odnaleźć drogę ucieczki. Stworek (o wdzięcznym imieniu Amo) zdradza jej, że w podziemiach odprawiany jest rytuał, a jeden z reliktów wiąże chochlika klątwą. Czy jednak można wierzyć chochlikom? Tymczasem Natanis, pozbawiony ochrony, prowadzony amuletem Arieli trafia do domu pewnej anielicy, która ewidentnie potrzebuje pomocy. Tylko jakiej? I skąd zna palladynkę? Pytań jest coraz więcej, a czasu coraz mniej. Czy dwójce niebian uda się wyjść cało z kłopotów i ponownie połączyć siły?”

~H&K

Równiny Theryjskie

,“Zerknijmy też do dworku ukrytego głęboko w lasach Księstwa Karnsteinu, gdzie Erremir sprowadza, nadal nieco dziką, panterołaczkę Kelishę. Robi to by uratować jej skórę, jednak kobiecie wcale nie jest w smak, że jest gdziekolwiek prowadzona siłą. Zwłaszcza, gdy na horyzoncie pojawia się balia z wodą i ryzyko kąpieli, której koty wszak nie znoszą. Po krótkiej szamotaninie z dwiema służkami i sromotnej porażce Kelishy, najemniczka ląduje w wodzie, chlapiąc na wszystkie strony.

Tymczasem upadły anioł zabiera się za przeglądanie spraw we dworze, który opuścił na pewien czas. Odwiedza go także córka, z dość nietypową propozycją…”

~H&K

A gdy wzrok odwrócisz w drugą stronę ujrzysz…

„…jak urocze lecz i naiwne dziewczę o imieniu Tarla chowa ostatni słoik śmietany i z entuzjazmem biegnie do tajemniczego jegomościa, by zaprowadzić go do zielarza. Ma kapelusz, jasny warkocz, piękne szaty i w ogóle wygląda jak książę. Ale nim nie jest, a na dodatek wcale nie ma dobrych zamiarów, o czym dziewczyna dowiaduje się dopiero, gdy zostaje wepchnięta w ciemny zaułek. Na szczęście ratuje ją Daro! Trochę przypadkiem, ale ostatecznie się stara, choć czasem ciężko to zrozumieć, szczególnie, gdy chwyta ją za rękę i zabiera w ślepą uliczkę. No cóż, nie wiedział, ale dziewczyna w końcu mu wybacza i podejrzewając, że dziwny chłopak może być bezdomny, proponuje by poszedł z nią do domu. Dziewczynie odmówić? Oczywiście, że poszli. Może w ten sposób wynagrodzi mu rozcięty w zderzeniu czołowym język.”

~H&K

Lasy Eriantur

“Tajemniczy sześcian, zmieniający swoją formę, który ukazał się trójce podróżnych uwięzionych na kurhanach, zaczął obnażać ich tajemnice. Najpierw pokazał największy lęk Paganiego, strach przed utratą kontroli nad czającą się w nim bestią. Później zwizualizował największe marzenie Segen, świat wypełniony naturą, bez ludzi niszczących lasy i tworzących miasta. Ten obraz bardzo przypadł do gustu Sapphire. Gdy zaś przyszła jej kolej, sześcian postanowił utrudnić jej życie i ukazał wszystkim ciążącą na niej klątwę. Wizja skończyłaby się jedynie urażoną dumą, gdyby nie obraz, który nie pasował do całości układanki. Umierający niedźwiedziołak prosi o przekazanie czegoś córce. I tak jak wizja znika, tak pojawiają się wątpliwości. Czy zmiennokształtny to zapowiedź przyszłych wydarzeń? A może kolejny symbol, którego znaczenie powinni odgadnąć? I co teraz czeka podróżników, których duchy kurhanów postanowiły przetestować?”

~H&K

Wybrzeże cienia

“Kobieta radzi sobie w życiu jak potrafi. A ta potrafi, i to jak! Yve początkowo dorabia w zamtuzie, by odbić się jakoś od dna. W końcu udaje jej się znaleźć frajera (ekhm, to jest bogatego arystokratę!), który oświadcza się jej i zasypuje podarunkami. Wykorzystawszy go i otruwszy jego rodzinę, wraca do znanego sobie fachu kurtyzany. Sielanka trwa do chwili, gdy spotyka (a jakże by inaczej!) zasługującego na nauczkę mężczyznę. Pech chciał, że mężczyzna był diabłem, a w ramach nauczki lisołaczka ukradła mu tajemniczą księgę. Teraz, ukrywając się przed pogonią, coraz bardziej intryguje ją zawartość nowego znaleziska. Co kryją zdobione złotem okładki księgi? I czy diabeł już na stałe odpuścił poszukiwania?”

~H&K

Serenaa

„Śledztwo trwa. Zaczęło się dość nietypowo – bo zostało przeprowadzone w sposób, w którym to związany drwił z porywacza, a ten nic sobie z tego nie robił. I choć Salazar tym samym nie uzyskał pożądanych informacji, to ich tajna broń w postaci czytającej myśli Cassie i tak zdołała się dowiedzieć co nieco o samej sekcie. I że jedną z jej ofiar ma być sama Escrim. Ciąg dalszy przesłuchania i zmiana metod na bardziej… „klasyczne” być może ujawni kolejne informacje.”

~H&K

Nowa Aeria

“Szykujcie chusteczki, fanki zamieszkujące Nową Aerię! Mistrz Lasota się przeziębił! I nie jest to zwykle przeziębienie – jak każdy mężczyzna, jest wielce umierający! Tuła się od jednej karczmy do drugiej, a piękną, jesienną pogodę rujnuje lodowaty wiatr. Na szczęście w pobliżu znajduje się herbaciarnia “U Florki”, z wesoło trzaskającym ogniem i aromatem uzdrawiających naparów. Czy mimo zatkanego nosa bardowi uda się do niej dotrzeć? I jak zareaguje na niego właścicielka, twardo stąpająca po ziemi Florka?”

~H&K

“W innym zakamarku miasta (nie taka znowu) młoda czarodziejka Kuna wdała się w nieco dziwną rozmowę z kloszardem Knowem i, mimo że odrobinę pożałowała nowej znajomości, podążyła za nim. Połączył ich wspólny kierunek, ten sam, w którym podążył obserwowany przez nią elf (którego chwilowo zgubiła) i pies Pankracego. Ruszając na ratunek psu wdepnęli w niezłe… ścieki, ku zgrozie czarodziejki. Drogę zagrodził im kamienny gargulec, w którym stary wilkołak dostrzegł zagrożenie. Czy Kuna będzie miała na tyle cierpliwości, żeby nie posłać wysławiającego się dziko zmiennokształtnego do wszystkich diabłów? I jakie kłopoty czekają na nich w tej brudniejszej części miasta, kiedy już ominą gargulca?”

~H&K

Mroczne doliny

“Bóg Próżności o szczurzym ogonie, zdradziecka wampirzyca i stado wrogo nastawionych tubylców z włóczniami – takie dziwy stanęły na drodze czterech centaurów w Zapomnianym Mieście Doliny Umarłych. Naturianie nie zamierzają jednak poddać się bez walki zaplanowanym przez szaleńca eksperymentom i przypuszczają zgodny atak na przeciwników, odbierając im swoją broń. Czy Lena, Nessus, Nadeya i Wiladye zdołają uciec napastnikom i zgubić pogoń? Jakie jeszcze niebezpieczeństwa czyhają na rannych i zmęczonych podróżnych?”

~H&K

Dalekie krainy

„Nikt już nie pamięta, by w jednym miejscu Morza Cienia kiedykolwiek było tak wiele żywych istot. Lecz dzisiaj nadszedł ten dzień – dwie wrogie armie stają naprzeciw siebie. Wśród nich przerażające żarłacze białe, dzikie lecz piękne orki, potężne wieloryby, płaszczki, delfiny, morświny… I przede wszystkim syreny i trytoni. Jedni wściekli, dzikim rykiem domagający się oddania króla lub spełnienia warunków. Drudzy z dumą, lecz i w strachu, wyczekujący rozwoju wydarzeń. Bo oto ukochana przez wszystkich księżna Ophelia została wybrana na emisariuszkę. Być może jest to dla niej szansa, by nie umoczyć dłoni w krwi żadnej ze stron. A boi się, boi się i słusznie, bo gdy z grupą wysłanników przybywa do dowódcy wrogiej armii, nagle przeszłość powraca, zadając cios prosto w twarz. Bo dowódca okazuje się kobietą. A kobieta ma znajomą twarz. Rheyaen. Co wyniknie z tego spotkania po latach w takich okolicznościach? Jak kobiety poradzą sobie z prawdą? Czy bitwa jest już przesądzona?”

~H&K

Demara

“Skierujcie oczy także na Demarę, bo oto w mroku nocy rozstrzygają się ostatnie chwile Hanny de Belloy. Lord Fobos staje na przeciwko dziedziczki, a do dworu wdziera się Demon Cierpienia, szukając ostatniego ogniwa łączącego go z ziemią. W posiadłości wybucha pożar, a życie wampira i kotołaczki znajduje się w niebezpieczeństwie. Czy wyjdą cało ze spotkania ze śmiercią? Jakie tragiczne konsekwencje będzie niosła za sobą ta noc?”

~H&K


To już wszystkie opowieści na dziś, kochane dziatki. Życzymy Wam kolorowych, wypełnionych magią snów i jeszcze piękniejszego przebudzenia!

Dodatkowo wszystkim nowym baśniopisarzom (a także starym wyjadaczom) przypominamy, że jeśli chcielibyście napisać kartkę z dziennika Waszej postaci, czy też macie pomysł na zupełnie inny Dodatek specjalny, który chcielibyście z nami stworzyć – zgłaszajcie to do którejś z nas na PW lub GG. W końcu Donosiciel to dobro całej Alaranii! <3

Informujemy również, że w Grymuarze pojawił się krótki artykuł objaśniający enigmatyczne dla niektórych “Rangi” postaci.

Hashira i Kerhje

Donosiciel #22

Przepiękne istoty, zbliżcie się!

3D Animated Wallpaper For Iphone - Best Wallpaper HD

 

 

Tak bardzo chciałybyśmy się Wam przyjrzeć, tak jak przyglądamy się wszystkiemu co żywe, lub co życie dobrze imituje. Wędrujemy po Łusce z ciekawością zaglądając pod każdy kamień i ponad ramię każdej istoty, nie mogąc się oprzeć stawianiu kolejnych kroków! Czy to już nałóg, czy po prostu życie? Tak bardzo to kusi lirycznością i orzeźwia prostotą każde wydarzenie, na które pada nasz wzrok. Pióra nieustannie pracują, a atrament musiałyśmy zakupić magiczny, bo ten zwyczajny zbyt szybko się kończył. Ale… Ah, kochani! Jesteście tak piękni – każdy z Was! Nigdy nam się nie znudzicie. Dlatego jedyne o co Was prosimy, to byście nie uciekali, lecz zbliżyli się i dali obejrzeć dokładniej.

Jadeitowe wybrzeże

„Kłopoty załogi „Kaprysu” – w także Ijumary, Callisto, Kelsiera i Kvasera – zaczęły się, gdy tylko statek zbliżył się do wyspy z tajemniczej mapy. Najpierw zaatakował ich morski potwór z legend, czyli Dwunastomackownica, która z całych sił próbowała wciągnąć statek (i jego załogę) w morskie głębiny, jednak wszyscy starali się pozbyć jej macek z pokładu poprzez ucinanie ich. Później wpłynęli na wodę, z której wystawały skały – tam morski potwór dał im spokój po tym, jak sam zderzył się ze skalnymi przeszkodami i został za nimi, nie mogąc płynąć dalej przez swoje rozmiary. Ijumara będąca kapitanem „Kaprysu”, wykorzystała wiatr, aby sprawnie nawigować statkiem tak, żeby ten nie zderzył się z jedną ze skał. Tylko, że załoga miała kolejny problem – na statek dostały się stworzenia, które można było określić mianem ryboludzi. Szybko okazało się, że można zabić je wyłącznie przez oddzielenie głowy od ciała albo poważne uszkodzenie jej. Gdy nie było po nich śladu na pokładzie, grupa złożona z czarodzieja, kotołaka, elfki (i także jej wiernego wilka) i marynarza, zeszła pod pokład, żeby rozprawić się z potworami grasującymi tam i sprawdzić też zniszczenia, które mogły one wywołać. W tym czasie, sam statek zbliżył się do pokrytej śniegiem wyspy… Na kogo i na co trafią na tym kawałku lądu? I, czy wcześniej znalezione przez nich legendy mówiły prawdę na temat skarbów na niej ukrytych?”

~Samiel

Turmalia

W Turmalii dalej myślą o ślubnych kobiercach…

„Wydawało się że los sprzyja Wince, gdy dwójkę nieznajomych udało jej się włączyć bez żadnego problemu do swojego tajnego planu uniknięcia podróży morskiej. Wygląda jednak na to, że wszystko znów obraca się przeciwko niej, a współpraca może nie być tak łatwa, nawet gdy Jeremy i Umm bardzo się przejęli swoimi rolami – narzeczonego skryby oraz jej ojca. A trzeba było odegrać improwizowaną scenę przed kanclerzem, który przyszedł pogratulować Winkerianie ślubu. Czyżby nie było już od tego ucieczki? Chyba wszystkim należą się wyjaśnienia. Na domiar złego tajemnicze drzewo rudowłosej zaczyna coraz bardziej się panoszyć.”

~H&K

… albo przynajmniej o koszulach.

„Dwie młode ptaszyny tutaj się zleciały, Fabio — młody geniusz, któremu plączą się myśli i język przy płci pięknej, ba młodej panience, a drugiej osobie tegoż zlotu, Funtce — koszulowej księżniczce szerzej znanej jako „Ta Która Koszule Kradnie”.
Panna z ciasteczkami do domu geniusza wpada, stara babcina receptura przez żołądek do serca, a może dary dla kolejnej ofiar… koszulowego dawcy? Dotykają i przesuwają między sobą tomisko, ciężkie jak ich własne myśli. Jedno ugina się pod drugim, bo wykazać się chce, ale geniusz nie w stanie zrozumieć „potrzeby” młodej damy, ale przyszła szansa, aby i ona zajaśniała jak gwiazda na niebie! Czy nasz nieświadomy geniusz doceni jej starania? Jaki koniec czeka nasze ptaszyny na koniec tej historii? Funtka odlatująca z koszulą w dziewczęcych łapkach, a może wspólnie nakręcające się mechaniczne ptaki, bo ktoś komuś skradnie serce i nie odda?
To wszystko w następnym odcinku~!”

~Erremir

 

Równina Drivii

„Za górami, za lasami, na rozległych Równinach Drivii, ale nadal w lesie, rozpoczyna się przygoda dwóch naturian. Jeden z nich czekał dwa lata na swoją wielką chwilę! I doczekał się! Prosty samiec z kopytkami oraz rogami ratuje sarenkę i… nie odezwał się dotąd ani słowem. Skąd więc wiadomo, że Cedr to Cedr? Drugim z nich jest właściwie druga z nich. W tym duecie (prócz słodkiej pantery!) znalazła się także Yuki. Nimfa o złotym sercu, delikatnym ciele i niesamowitej urodzie. Trudno trzymać język za zębami, gdy obok znajduje się białowłosa piękność, lecz satyr dzielnie walczy o anonimowość. Więc… co przyniesie to spotkanie? Czy Yuki gotowa jest na takiego kozła? Przekonajcie się sami!”

~Frigg

Fargoth

„Dwa elfy o jakże uroczych i ciepłych charakterach – Dayanara oraz Frey, wpakowały się w problemy, z których nawet tak doświadczeni mordercy jak oni mogą mieć problem z wydostaniem się. Schwytani podczas walk gangów, ocenieni jak w przypadku zwykłych najemników, zostali wpakowani do wozu, który wiezie ich, zakutych w kajdany, gdzieś na nieokreśloną „północ”. Sprawy pewnie wyglądałyby paskudnie, gdyby nie doborowe towarzystwo, dzięki któremu z pewnością nie popadną na duchu – współwięzień, umięśniony człowiek, który chyba niezbyt przepada za ich rasą oraz kobieta pracująca dla ich porywaczy, z tendencją do spoufalania się z uprowadzonymi przy pomocy ironii oraz wykpiwania ich sytuacji. Sprawy zdecydowanie wyglądają obiecująco! ”

~Dérigéntirh

Góry Druidów

„Do Caina i Lotty dołączył kolejny czarodziej – Conan. Przyprowadził ze sobą chłopca o imieniu Jeremy, a także… rój szerszeni, który gonił tamtą dwójkę. Cain postanowił, że rozprawi się z agresywnymi owadami, bo uważał, że będzie to rozwiązanie lepsze niż ucieczka. Dlatego też przy akompaniamencie wspierającej go Lotty i ze świecącymi od magii oczami, wysłał wiązkę energii, którą pozbył się szerszeni – zabijając je i zmieniając ich ciała w fioletowy pyłek. Akcja przebiegła pomyślnie, chociaż Conan przepłacił nieposłuchanie polecenia Caina tym, że zaklęcie przeszło przez jego rękę, a Lotta nie wysłuchała wyjaśnień na temat świecenia oczu, nadal myśląc, iż jest to jakiś magiczny katar lub przeziębienie. Wszystkiemu też przyglądała się tajemnicza grupa mężczyzn, którzy – ukryci w zaroślach i wcześniej śledzący Lottę – rozpoznali Caina i zdecydowali się zaatakować trójkę czarodziei, gdy będą mieli ku temu okazję… Tylko, że okazało się też, że Conan ma problemy z używaniem zaklęć, dlatego też opuścił ich grupę, udając się do zaprzyjaźnionego druida i zostawiając swojego młodego towarzysza pod tymczasową opieką dwójki pradawnych.”

~Samiel

Pustynia Nanher

„Skarabeusze, które przestraszyła obecność Sevirona i Hashiry, nie odkryły wyłącznie ciała – kapłanka znalazła przy nim medalion, którego zdobienia przypomniały rysunki, na które natknęli się wcześniej. Te na naszyjniku z jednej strony sugerowały, że idą w dobrą stronę i tunelami mogą dotrzeć do oazy, a z drugiej… podpowiadały też, że w tym miejscu może czaić się coś niebezpiecznego. Oboje zdecydowali się ruszyć dalej. Na końcu komnaty, co prawda, natknęli się na zniszczony filar, jednak był on dość łatwą do pokonania przeszkodą. Gorzej, że obojgu zaczynało wydawać się, iż w ciemności widzą coś, co z jednej strony mogłoby być wyłącznie wymysłem ich zmysłów, a z drugiej nie tak dalekie od rzeczywistości. Może za jakiś czas będą mieli pewność, co jest prawdziwe, jednak… Czy aby na pewno chcą ją mieć?”

~Samiel

Thenderion

„W Thenderion grasuje smok. Wściekły, ale jeszcze w człowieczej postaci! Zazdrosna po uszy Ruu postanawia przestać bawić się w intrygi i ma ogromny zapał aby własnoręcznie rozprawić się z ex narzeczonym Veryvinem. Nie wie jednak, że jego domniemana żona z pięćdziesiątką dzieci to tak naprawdę kuzynka nemorianina, którego nie odnajdzie w biurze… Co takiego tajemnice skrywa rodzina Vinka?”

~Frigg

Nowa Aeria

,,Młodociana czarodziejka Kuna już przeżyła pierwsze przygody od spotkania z kudłatym kloszardem. Dzięki jego pomysłowości wpadła do kanału, ubrudziła się strach pomyśleć czym, zgubiła buta i została za to zganiona, chociaż Know sam ją popchnął. Nie przepraszam, nie popchnął, bo jest dżentelmenem – ,,pomógł jej tylko zrobić pierwszy krok”. Teraz zaś sama musi wykonać następne. Boso. Intryguje ją jednak, jak wilkołak zamierza uratować swojego pieska Łajdaka z piwnic zielonej kamienicy, którą wypatrzyła. Strzeżonej kamienicy. Know wyszczekał (dosłownie i jakże melodyjnie!) całą historię tego budynku. Przyciągnęło to czarodziejkę jak słoik dżemu. Bo czy codziennie trafia się opowieść o aresztowanym krasnoludzie-przestępcy i jego obserwowanym mieszkanku? I możliwości bycia schwytanym za samo kręcenie się w pobliżu?
Chyba nie trudno się domyślić gdzie pięćdziesięciolatkowie właśnie się podkradają.”

~Kana

Mroczne Doliny

„Relację Aldarena i Mitry można śmiało nazwać skomplikowaną – zdaje się, że sami nie wiedzą czego chcą. Po tym jak próbowali się wzajemnie pomordować w kryptach ich znajomość uległą poprawie, wystarczyło jednak jedno nieporozumienie, by w dłoni nekromanty ponownie pojawił się nóż, którym wbrew swojej woli celował w serce wampira… I tym razem jednak sytuację udało się wyjaśnić, a ich relacja być może znowu uległa poprawie, lecz i to na chwilę, nim kilka źle dobranych przez nekromantę słów znowu doprowadziło do tego, że się od siebie odsunęli… Co najlepsze oboje chcą jak najlepiej. Może gdyby potrafili ze sobą normalnie rozmawiać do tego by nie doszło, lecz każdy z nich ma swoje sekrety, którymi nie chce się dzielić z obawy przed brakiem zrozumienia czy też nie chcąc się narzucać.
Tymczasem ktoś ma najwyraźniej swój plan, w którym Mitra i Aldaren mają do odegrania swoją rolę. Co znaczą tajemnicze magiczne skrzypce podrzucone wampirowi i księgi, które znaleziono na progu domu niebianina? Co kieruje tajemniczym darczyńcą… I czy przypadkiem nie jest to ktoś dobrze im znany?

~Sanaya

Mauria

„Zostawiając walczącego z klątwą panterołaka pod opieką niewielkiej, nietypowej zjawy, Sanaya odkrywa kolejne zakamarki dworu, do którego zabrał ją Dérigéntirh, a także powoli zostaje wtajemniczana w plany na uratowanie chłopca. Smok musi odbyć maleńki sprawdzian ze swojej wiedzy alchemicznej, przypominając sobie recepturę sprzed lat, natomiast kobiecie zostaje zaoferowane wykorzystanie tego czasu na… zakupy z liszką w sercu miasta nieumarłych! Z pewnością takiego doświadczenia alchemiczka jeszcze nie posiada. Oficjalnie mówi się o zdobywaniu wyposażenia na wyprawę, ale kto wie, co się może zadziać, gdy rozpocznie się szaleństwo zakupowe! Co prawda Sanaya jest teraz w nie najlepszym stanie emocjonalnym, ale może mała przygoda z jakże ciepłą nieumarłą ją nieco podniesie na duchu?”

~Dérigéntirh

Opuszczone Królestwo

Opuszczone Królestwo znane jest z tego, że ciągle się coś w nim opuszcza…
Kito i Celine opuszczają wioskę zaczynając drugi dzień wspólnej wędrówki. Nie będą jednak sami. Niemalże całkiem ślepa dziewczynka Colette o ciekawych zdolnościach rozpoznawania ludzkiej natury przeszła pod stałą opiekę charakternej smoczycy. Więź między nimi wydaje się bardzo silna, choć znają się ledwie od wczoraj. Kucyk natomiast wpadł w nocy na swoją starą znajomą, z którą łączy go historia, lecz dzielą poglądy. Teraz we czwórkę (+ 3 zwierzątka) będą stanowić drużynę. Ile będą mieli czasu by poznać się i przekonać do siebie? Czy w ogóle wytrzymają ze sobą nawzajem? Mają sporo tajemnic, różne charaktery, ale… harem to harem. Kito nie będzie narzekał.”

~Kana

Lecz nie tylko oni ruszają w podróż!

„Książę opuścił swoje królestwo i ruszył w świat chcąc zebrać bagaż doświadczeń. Opuszczone Królestwo okazuje się jednym z tych miejsc, gdzie Lasse spełnia jedno ze swoich małych marzeń – omijając obicia komuś pyska w walce o sprawiedliwość, spotkał krasnoluda! Jednak Barabasz nie tak entuzjastycznie podchodzi do ów spotkania z górskim elfem. W chaosie osądzania własnego sąsiada, miejsce odnalazła także Tioyoa, która chyba z podobnym zapałem podchodzi do pospolitych bitek… czyli z wielką chęcią, co jej rasowy „kuzyn”! Hmm… Kiedy Erik la Lawrance, książę Ilargii, zorientuje się, że ten typ to jednak…. ta typka?”

~Frigg

Szczyty Fellarionu

„Samotnie podróżujący wampir Vergil napotkawszy grupę pozakontynentalnych kotołaków – Karakali wdał się z nimi w przypadkową rozmowę. I to sprowadziło na niego nieszczęście – niechcący z tajemniczego pierścienia uwolnili szalonego maga – Pana Winorośl, który zaklął krwiopijcę i jednego z kotów tak, by nie mogli się od siebie oddalić. Wymusił na grupie poszukiwania swojej kryjówki i podróż, w czasie której eskapada z Sunbirii z Mansunem na czele, dowiedziała się wielu rzeczy o Alaranii, a także o samych wampirach – w końcu jeden z nich stał się ich przewodnikiem. Po pewnym czasie do ofiar Pana Winorośli dołączyła demonica Sherreri, swoim specyficznym zachowaniem zniechęcając do siebie praktycznie wszystkich poza Mansunem, który chyba po prostu nie zawsze rozumiał, co dookoła niego się dzieje… jednak nie dając spowalniać się wewnętrznym konfliktom, grupa szła dalej poddawana kolejnym magicznym próbom. Po licznych sukcesach i porażkach (każdy miał nieco inne zdanie na ten temat) dotarli do kryjówki maga, gdzie stanęli przed ostatnim zadaniem – wspólnym posiłkiem z Panem Winoroślą. Tak, szalony mag chciał tylko tyle! Pewnie dlatego mówią, że jest szalony. Ale drużyna odetchnęła z ulgą – zdjęto z nich klątwę i to się liczyło. Tylko, że po tej niezwykłej wieczerzy, ostatnim etapie przygody, ich drogi się rozejdą. Kto z nich będzie żałować, kto cieszyć się, a kto miło wspominać wspólnie spędzone chwile?”

~Kana

Równina Maurat

,,Yao zdecydowanie nie ma ostatnimi czasy szczęścia. Magiczną siłą zabrany z romantycznej misji u niezwykle pięknej i bogatej niewiasty ląduje na powrót w swoim własnym dworze. Tam zaczęte przed jego odjazdem prace remontowe nie idą jak należy – musi więc porzucić myśli o sielance i zająć się zarządzaniem. Przyjmuje też do straży nowego człowieka, nie spodziewając się, że jest on nieoficjalnym mentorem młodej kotołaczki, która ruszyła za nim gotowa uczynić wszystko, by zostać przyjętą do posiadłości i dalej uczyć się sztuki szermierczej. Pewnego wieczora więc, gdy Yao odpoczywa w samotności, straż przyprowadza do niego śnieżnofutrą istotkę. Rosa jednak nie jest ani wzorem służki, ani wojownika, choć tym ostatnim bardzo chciałaby być. Mężczyzna daje jej jednak szansę – do straży jej nie przyjmie (nie jest przecież głupcem), ale jeżeli młoda potrafi co innego, to może znajdzie się dla niej jakaś posada… tylko czy tak skupiona na przyszłej karierze kotka umie robić coś niezwiązanego z walką?”

~Kana

Teravis

„Nauka całowania nie do końca doszła do skutku, ale za to widoki były niezłe. To jest dla Meliki i prowadzonej przez nią Eris, bo to one mogły zobaczyć jak szamanka i Crewil leżą razem wśród traw. Kobieta ma co prawda gdzieś dzieciaki i ich uniesienia, ale Crewilowi nie była obojętna. Była? Jest? Bo po nagłej inicjatywie Iru chyba czuje się z lekka zagubiony. Do tej pory traktował szamankę jak ostatniego dzikusa, nie dziewczynę, lecz teraz… kiedy powaliła go na ziemię, przygniotła i nie pytając o pozwolenie… och, to w końcu ona czy drapieżna Eris!? (w sumie czemu nie obie?) Ale spokojnie, Skoczek jest bardziej stateczny i póki co zerka na tylko jedną klacz (tylko jedna jest).
Czy na równinach było kiedyś więcej problematycznych miłości?”

~Kana

Dalekie Krainy

„Pamiętacie tę opowieść o pięknym zamku w Dalekich Krainach, gdzie jeden obok drugiego żyją przedstawiciele każdej rasy? Tak, ten sierociniec z Imeldą na czele opiekunów i nauczycieli o złotych sercach. Tam… Jak zwykle dzieje się niesamowicie dużo. Nawet ciężko opowiadać, na jak wiele pomysłów wpadają małe nicponie, którym rogi i mleczaki dopiero wyrastają, a ci starsi wcale nie lepsi. Na szczęście dla porządku dzieciaków pilnuje ich m.in. Sugarro – centaur o trudnej przeszłości, którą próbuje zagłuszyć codziennością i który budzi zarówno sympatię, jak i szacunek. Bywa taki poważny! I prowadzi zajęcia o tej dziwnej nazwie… Zajęcia Praktyczne z Życia i Przetrwania To już budzi respekt!
Niektórzy uczniowie wiedzą jednak, że w zamkowych murach dzieje się więcej niż przypadkowe wybuchy i westchnięcia do kucharek. Ostatni dzień był wyjątkowy. Nie dość, że Kelly została adoptowana i pozostawiła po sobie tylko szkicownik pełen urzekających rysunków, to jeszcze pojawił się nowy nauczyciel – czarujący nie tylko magią, ale i słówkami czarodziej. Tylko Łucji coś nie pasuje w brodaczu, ale wampirzyca ma swoje problemy. Jest przybraną siostrą Pani Kozy ( to znaczy Imledy!), lecz nie dogadują się za dobrze. Imelda nie potrafi jej wybaczyć błędów przeszłości…
Ah, jakie jeszcze emocje zafunduje nam to szczególne miejsce?”

~H&K


Dziękuję bardzo wszystkim pomocnym ptaszkom, które tak chętnie i obficie pomogły nam w stworzeniu tego wydania! Zbliżyliście się sami i pozwoliliście zapamiętać. Jesteście cudowni! <3

Hashira i Kerhje

Donosiciel #21

Ho, ho, ho!

 

 

Czy byliście w tym roku grzeczni? Zaraz się o tym przekonamy! Sprawdźcie razem z nami, kto dostanie rózgę, a kto worek słodyczy i przejdźcie przez Alaranię, obserwowaną czujnym okiem elfich pomocników!

 

 

 


Kryształowe Królestwo

„Przygotowania do wyprawy trwają! Iaskel może liczyć na doświadczenie i wsparcie Hessana, ale kiedy naprawdę zaczną sobie ufać? I kiedy wreszcie wyruszą? Bo chwilowo zostali nieco spowolnieni. Dwóch pijanych klientów zielarza nie sprzyjało dopracowywaniu planów wycieczki. Ale nie dwaj nieszczęśni panowie byli najbardziej zastanawiający – do drzwi towarzyszyła im pewna elfia dama, w o wiele lepszym stanie, choć jakaś taka… Hessan wyszedł by z nią porozmawiać, ale gdy wrócił do Iaskela nie wspomniał już o niej słowem. Dlaczego?”

~Kana

Równina Drivii

„Sherani jeszcze nie wie, ale opisywane poruszenie w krzakach, to tak naprawdę oddział śledczy Świętego Mikołaja, który postanowił sprawdzić, czy trójka podróżników jest grzeczna. Niestety! Na razie wszystko wskazuje na to, że przede wszystkim należą im się rózgi! Teoretycznie zwłoki diabłów mogłyby cieszyć, w końcu to zmniejszanie ilości zła na Łusce, ale zabijanie wciąż pozostaje zabijaniem, zabawa odciętą głową wciąż dewastacją, a te wszystkie groźne słówka rzucane sobie przez tygrysicę i Jona nie należą do przyjemnych. I choć zdecydowanie zbyt miłujący wojaczkę i poszukiwany Reinar, ratuje sytuację milszymi słówkami rzucanymi w stronę jedynej w okolicy kobiety, to jednak elfy wciąż nie wiedzą co myśleć o wspólnymi pomyśle tej trójki. Bo… to dobrze, że widocznie zaniechali pozabijania dodatkowo siebie samych i łączą się we wspólnym celu, ale czy cel ten jest godzien pochwały? Tajemnicza tuba okazała się skrywać mapę do tajemniczego artefaktu. Padają podejrzenia, że może to być również przejście do Piekła. To… Nie brzmi jak dobry pomysł. Ale jak przygoda z pewnością! Niech tylko tygrysica się zgodzi.”

~H&K

Demara

„W Demarze natomiast strach zaglądać przez komin do niektórych domów. Nigdy nie wiesz bowiem czy na drugim końcu nie spotkasz demona, gotującego się do ostatecznych rozrachunków. To właśnie spotkało lorda Fobosa i Makę, którzy postanowili złożyć wizytę dziedziczce siostry wampira. Hanna de Belloy wykazuje się dużą domyślnością i odkrywa przed kotołaczką prawdziwą naturę jej pracodawcy. Ta jednak nie ma zbyt wiele czasu, by wyrazić zdziwienie, gdyż do dworu wpada duch przyszłych świąt, szykując się do uśmiercenia wszystkich domowników. Czy naszemu detektywistycznemu duetowi uda się ujść z tego cało?”

~H&K

Równiny Andurii

„Tymczasem świąteczne elfy z Lasu driad raportują, że podczas podkładania prezentów podpatrzyły bardzo dziwne zjawisko pogodowe. Ciepły dotychczas las zasypał śnieg, ukazując Yvie, Petro, Lou i Noi zamiast upragnionej świątyni, trzy chatki na kurzej nóżce. Co do jasnej gwiazdki to ma znaczyć?!”

~H&K

Grydania

„Na worek cukierków z pewnością zasługuje Quidditch, który nie dość, że przyniósł innym dobrą nowinę o śmierci maga Dario (pamiętacie „pojedynek” z Lieselottą, odbywający się na arenie?), dzięki czemu zdjęta została klątwa, to jeszcze uwolnił ze schroniska swojego psiego przyjaciela, Rufiego. Teraz, kiedy drużyna jest w komplecie, razem ze smokołaczką i łakociami od Świętego Mikołaja mogą wyruszyć na poszukiwanie skarbu!”

~H&K

Pustynia Nanher

A inne z elfich oddziałów zwiadowczych donoszą, że:
„Gwiazdka dociera nawet do najbardziej niedostępnych obszarów Alaranii, w tym także do Pustyni Nanher, gdzie nie uraczy się może śniegu, ale dobrze można wyczuć ducha świąt. A przynajmniej jakiegoś ducha, bo to właśnie niepokojącą, duchową obecnością wypełnione są tunele, w których znaleźli się Hashira i Seviron. Kapłanka podejrzewa, że wędrują przez grobowiec, choć nie ma nic na poparcie swojej tezy poza nieokreślonym przeczuciem. Prowadzeni przez skarabeusze, natrafiają na kolejnego trupa, którego obecność jest więcej niż zagadkowa. Co przyniesie przyszłość, przyczajona w cieniach tajemniczych tuneli?”

~H&K

Serenaa

„W Serenie żyjący naprawdę działają w słusznej sprawie! Co prawda pomocnicy Mikołaja muszą się zastanowić, czy cel uświęca środki, ale nie można zaprzeczyć, że poszukiwanie mordercy, oczyszczanie niewinnych (khem, jeśli można tak mówić o Mistrzu Złodziei w jakimkolwiek kontekście) z winy i próba zmierzenia się z przerażającą sektą, jest czymś, co należy chwalić. Inaczej mówiąc: nasi bohaterowie zbierają ludzi do akcji w labiryntach. W tym samym czasie Salazar porywa kapitana straży (jakże romantycznie! Materializuje się przy jego łóżku, wyciąga go z pościeli i znika) i właśnie zamierza z niego wyciągnąć nieco informacji, z pomocą nieśmiałej Cassie. Wszystko jakby zmierzało ku spełnieniu? Oby tylko zdradziecki oficer został ukarany, a sprawiedliwość wymierzana przez jego podwładną w końcu zaistniała.”

~H&K

Nowa Aeria

„Nie tylko ludzie wypatrują w tych dniach pierwszej gwiazdki. W Nowej Aerii elfy również spoglądają w niebo. Silny wiatr przynosi do miasta muzykę, melancholię i nutę oczekiwania. Skrzypaczka Vera Claire wychodzi z przyjaciółką na chłód, zostawiając świąteczne ciepło bezpiecznego domu za sobą. Nie wie jeszcze, że wiatr przyniesie ze sobą bardzo specjalnego gościa. Czy Lasota odnajdzie się w nowym otoczeniu po przejściach na statku kapitana Jespina? I jaki świąteczny chochlik poplącze losy tej dwójki artystów?”

~H&K

Mroczne Doliny

W święta przychodzi także czas pojednania…
„Po burzy nastał spokój. Mitra z Aldarenem prawie się pozabijali w kryptach rodu Krazenfir, później zaś Faust chciał zabić błogosławionego nekromantę, by odebrać mu grymuar, dla którego ten zapuścił się do krypt i przez którego stracił czucie w połowie ciała. Uratował go – o dziwo – Aldaren, który dźgnięty srebrnym nożem przez niedawnego towarzysza (w samoobronie) pozostał gdzieś z tyłu. Wampir zabił swojego mistrza, ratując tym samym życie nekromanty… A potem przyszedł czas na odpoczynek i szczerość – rozmowę przedziwną, gdyż prowadzoną przez drzwi krypty, by oboje mogli czuć się komfortowo. Było to jednak oczyszczające – okazało się, że żaden z nich nie był tak straszny jak to się z początku wydawało i o dziwo ich relację dało się jeszcze naprawić, a na cieniutkiej nitce zaufania, jaka między nimi powstała, dało się budować. Teraz tylko musieli wydostać się z krypty i wrócić do Maurii. Lecz „tylko” czy może „aż”?”

~Sanaya

Mauria

Mikołaj dotrze nawet tam gdzie…
„Gęsta atmosfera, istoty zbyt dobrze skrywające się w cieniu, elegancja, półmrok, gniew, a wkrótce i śmierć. Wszystko to spotkało się w zapomnianym młynie, gdzie kolejna wspólna – cel – połączyła Freya i Dinitris. Oboje przybyli w to miejsce w oczekiwaniu na niebezpieczną i wyjątkowo znienawidzoną pokusę. Póki co jednak trafili na siebie i zgraję pijaków, którzy w pogoni za plotką liczyli na łatwą zabawę, lecz dostali tylko rozwiązanie wszystkich doczesnych problemów – ostatnie tchnienia. Czy dwójka bohaterów dostanie upragniony prezent i sprawiedliwie się nim podzieli?”

~H&K

Opuszczone Królestwo

„Cukrowa rózga przypada natomiast Celine, która choć doprowadziła do względnego ładu Colette, przygarniętego, rudowłosego brudaska, to jednak użyła przy niej słowa „perwersyjny”, zrzucając na Kito obowiązek wyjaśnienia, co właściwie ono oznacza. Za to sam centaur zbiera na pełnoprawną rózgę z dużym zapałem, spiskując za plecami towarzyszki. Pamiętajcie, Mikołaj wie wszystko!”

~H&K


To już wszystkie raporty elfów, goblinów, reniferów i śnieżynek, które spłynęły póki co do Świętego Mikołaja. Pamiętajcie jednak, że lista „grzecznych” i „niegrzecznych” nigdy nie jest kompletna i swoimi czynami nadal możecie zasłużyć na prezent albo cios rózgą przez łeb (albo główkę puchatą <3 )! Zabierajcie się więc do roboty dobre duszki, okrutne demony i wszyscy ci, którzy znajdują się pomiędzy! I pamiętajcie! Mikołaj i jego pomocnicy widzą wszystko!

A z naszej strony życzymy Wam najpiękniejszych, najradośniejszych i najcieplejszych Świąt Bożego Narodzenia (oczywiście tylko w przenośni, bo w głębi serduszek marzymy o śniegu! <3), a na Nowy Rok jeszcze więcej weny, szalonych pomysłów i powodzenia we wszystkim, co sobie zaplanujecie. Nowy rok będzie jeszcze bardziej magiczny, więc nie rezygnujcie nawet z tych najbardziej niesamowitych marzeń! 🙂

Wasze oddane Kronikarki, Hashira i Kerhje oraz cała Administracja

Wywiad z Barbarossą

Avatar użytkownika

Wnętrze kajuty wypełnione jest rozmigotanym blaskiem kandelabru. Jej wyposażenie – bogate i eleganckie, dobrze oddaje charakter osoby, z którą zamierzam się spotkać. Słodki, lekko niepokojący zapach wypełnia powietrze. Zapach łączący woń krwi, soli, miodu i stali. Czuję, że już tu jest, choć jeszcze go nie widzę. Wszystko kołysze się lekko w rytm fal, dając złudne poczucie bezpieczeństwa. Jak bezpieczna może być jednak rozmowa z bezlitosnym kapitanem, który jest jednocześnie wampirem? Przełykam głośno ślinę i zbierając odwagę, odwracam się powoli. Wyłania się z cienia – wysoki i smukły. I wyjątkowo ogorzały jak na wampira.


Kronikarka: Witaj, kapitanie Barbarossa. Rozmowa z tobą to prawdziwy zaszczyt – nawet mi rzadko kiedy zdarza się odwiedzić prawdziwego króla korsarzy. Wokół twojej postaci narosło mnóstwo plotek, jedne bardziej szalone od drugich. Pewna z nich wyjątkowo przykuła moją uwagę. Historie opowiadane na morzu głoszą, że gdy się zdenerwujesz lub stracisz nad sobą panowanie, zamieniasz się w czarnego kota. Czy to prawda? Jak bardzo uciążliwe są te przemiany?

Barbarossa: Witaj, choć może raczej powinienem zapytać „Jak dostałaś się na mój okręt?”, ale niech już będzie – rozgość się (wskazuje na beczki po rumie – uniwersalne fotele pirackiego społeczeństwa). Ja również cieszę się ze spotkania i tego, że świat ma szansę o mnie usłyszeć. W końcu mało kto wie, że jestem królem… Piratów! Nie korsarzy. Piratów. Korsarstwo to dawne dzieje, walka i grabież pod obcą jurysdykcją i z obrożą na szyi. Teraz rabuję i zabijam dla samego siebie. Tym właśnie piraci różnią się od korsarzy. Brakiem strzelającego nad uchem bicza. Ale wróćmy do tematu plotek. Ta, którą przytaczasz, jest jak najbardziej prawdziwa. Pod wpływem silnych emocji potrafię zmieniać się w czarnego kota o dużych, żółto-zielonych ślepiach i miękkim futrze. To defekt mojej wampirzej przemiany; inni potrafią przybrać postać wilka lub nietoperza, a ja jedynie dachowca, który miauczy po nocach do księżyca w pełni. Dzieje się tak, gdy poddam się, jak już wspomniałem, silnym emocjom. Zazwyczaj jest to gniew, strach i miłość, których sporo doświadczyłem przez ostatnie lata. Sprawiają one, że moje ciało się kurczy i obrasta futrem, co, odpowiadając na kolejne pytanie, nie jest tak uciążliwe, jak proces odwrotny, kiedy wszystko wraca do normalności. Najgorszy w tym wszystkim jest ból w kościach i suchość w gardle, którą zaspokoić mogę jedynie krwią. Sama przemiana, podkreślam, to nic specjalnego.

K: Brzmi przerażająco i boleśnie. Ale gdy już jesteś kotem, to pomijając wszystko inne, jest to chyba całkiem dobry sposób na rozczulenie kobiety?

B: Oczywiście, jeśli takowa uwielbia koty. Jako kupka czarnej sierści niczym nie różnię się od przeciętnego myszojada. Lubię spać na miękkim, ubóstwiam drapanie za uszami, czesanie i głaskanie po karku. Często drapię pościel, zasłony, miauczę i mruczę w zależności od nastroju. Nie oszukujmy się, kobiety uwielbiają koty, wiąże się to zapewne z jakimś podobieństwem między tymi gatunkami, więc wpaść w łaski takowej nie jest wcale trudne.

K: Czy jesteś świadomy siebie w takim stanie? Taka przemiana mimo wszystko wydaje się lepsza niż wejście w skórę rozwścieczonego, zielonego olbrzyma, który mógłby kilkoma ruchami zniszczyć statek. Czego potrzeba byś wrócił do własnego ciała?

B: Czasu. To wszystko. Żadna magia nie sprawi, że emocje opuszczą moją głowę. Kiedy jestem kotem, myślę jak kot, ale tam w tyle siedzi prawdziwy Ja, który zmaga się ze wspomnieniami i myślami. Czasami zajmuje to godzinę, czasami trzy, a kilka lat temu kotem byłem cały miesiąc, co dopiero jest uciążliwe, kiedy wszyscy oczekują twoich rozkazów i wymagają, byś do nich wrócił. Zauważ, że jako kapitan tej analfabetycznej zgrai, zawsze powinienem być na posterunku.

Jako kot jestem świadomy jedynie niewielkiej części tego, co się ze mną dzieje. Są to głównie pojedyncze słowa, wirujące w moim najbliższym otoczeniu. Gdybym był kotem i ktoś cały czas by do mnie przemawiał, rozumiałbym co piąte słowo. Tak wolno pracuje wtedy moja podświadomość, jednak dobre i to.

K: Wracając do pirackiego życia, czy trudno jest połączyć życie wampira i kapitana statku? Kto przejmuje obowiązki gdy ty – powiedzmy, ulegniesz poparzeniom słonecznym lub właśnie zamienisz się w kota?

B: Nie jest to nic trudnego. Choć jestem wampirem, to jednak klasy wyższej, co oznacza, że dość dobrze radzę sobie z głodem i promieniami słońca. Jednak kiedy staję się niedyspozycyjny, dowodzenie przejmuje Adewall, kwatermistrz i moja prawa ręka, na którym jeszcze nigdy się nie zawiodłem. Wiedząc, że to on stoi za sterem mogę odpoczywać w spokoju i bez obaw o życie własne i załogi. Zwykle jednak, zanim zniknę w kajucie, zdołam wydać kilka rozkazów, które mają zostać spełnione. Daje mi to gwarancję, że pod moją nieobecność nikt nie odstawi samowolki, jak to mawiają.

K: Nie wiem czy wiesz, ale po alarańskich wodach pływa jeszcze jeden wampirat. Jest to Antar, pochodzący z północy kapitan Aquilona. Zdarzyło ci się z nim kiedyś spotkać?

B: Nie miałem tej przyjemności, ale ocean jest mały i wierzę, że kiedyś to nastąpi. W końcu jak duża jest szansa na to, by w świecie pełnym tylu okrętów do zatopienia, dwóch wampiratów będzie się bez przerwy unikać? Sądzę, iż niewielka. Chętnie więc poznam tego drugiego i wypiję jego zdrowie. A kto wie, może nawet wspólnie dokonamy jakiegoś abordażu.

K: A propos picia – jak zaspokajasz swoje zapotrzebowanie na krew na morzu, gdzie – spójrzmy prawdzie w oczy, występują dosyć ograniczone jej zasoby?

B: Może zabrzmi to dość makabrycznie, ale magazynuję ją w pustych butelkach po rumie i innych alkoholach. Mam w kajucie ładny zestaw komód, każda wypełniona buteleczkami z posoką, zbieraną podczas rejsu. Bo widzisz jako pirat często dokonuję abordażu, a złota zasada mówi, że gdy pokona się kapitana, jego załoga, jeśli natychmiast rzuci broń, może liczyć na wybawienie. To właśnie z grona ocalałych wybieram następnie jednego lub dwóch, zdrowych marynarzy i proszę swojego bosmana o upuszczenie z nich nieco krwi, która następnie ląduje w barku.

K: Ciebie oraz twoich wiernych kompanów łączy niezwykła więź – z częścią z nich razem zostaliście piratami, a niektórzy dołączyli do ciebie już po rozwiązaniu Hanzy Kupieckiej. Czy trudno jest dowodzić tak zróżnicowaną mieszanką ras, zwyczajów i charakterów? Zdarzają się wam zatargi na pokładzie Nautilusa?

B: Jest to dość trudne ponieważ nie sposób dogodzić wszystkim w takim samym stopniu. Zawsze jedna ze stron zostanie pokrzywdzona, ale grunt to być sprawiedliwym wobec wszystkich. Zatargi to nieodłączna część naszej dziennej rutyny, zwłaszcza podczas podziału łupów, gdy ci którzy czynnie walczyli otrzymują tyle samo, co zespół broniący w tym czasie okrętu. Ale na wszystko znajdzie się sposób. Stąd też każdy z moich ludzi jest równy, może wygłosić swoje niezadowolenie i podważyć rozkaz w każdej chwili; nie dzieje się tak tylko dlatego, iż moje rozkazy jeszcze nigdy nie uraziły moich ludzi.

K: Wracając do tematu pirackich podbojów – jak powiedział kiedyś pewien bard: “Każdy piracki władca potrzebuje dużego skarbca”. Twoim jest osławiona Wyspa Czaszek z wybudowanym na niej zamkiem. Kto sprawuje nad nią pieczę, gdy ty wyruszasz na kolejne wyprawy?

B: Raven, adoptowana córka mojego mentora i była narzeczona, z którą pozostaję w przyjaznych relacjach ponieważ prawda jest taka, że wyspa, o której mówimy, należy do niej. To, że Raven zgodziła się objąć funkcję majordomusa w posiadłości, nie odebrało jej praw do ziemi. Wyspę odkrył kapitan Xerath, nie należy ona do żadnego z królestw, toteż miał prawo sam ogłosić się jej właścicielem. Po swojej śmierci trafiła ona w ręce córki licha, która to z kolei pozwoliła mi składować tutaj skarby. Niestety wraz ze wzrostem łupów i kompanów musiałem znaleźć port dla wspólnych narad. Problem polegał jednak na tym, że łowcy piratów wciąż deptali nam po piętach, więc zamiast szukać przyjaznego portu, sami go zbudowaliśmy.

K: Czy mógłbyś przybliżyć mi plan związany ze zbliżającym się rejsem? Czy planując tak szerokie działania, rozważasz również opcję porażki? Aż ciężko sobie wyobrazić taką możliwość, ale ty wydajesz się przygotowany na wszystko.

B: Mój najbliższy rejs zakłada bezpieczne dotarcie do Maurii, a następnie powrót do domu. Wszystko pomiędzy pozostaje tajemnicą, nawet przed mną samym. Nie wiem co nas dokładnie spotka, może natkniemy się na łowców, może na siły sojuszu lub sztorm. Wolę teraz o tym nie myśleć. Czy rozważam porażkę? Nie, a to dlatego, że znam możliwości własnej załogi. Jesteśmy przygotowani, by podjąć rzucane nam wyzwania i bardziej już nie będziemy. Wszystko rozstrzygnie się na oceanie.

K: Mam również pytanie… wyjątkowo intymne. Proszę mi wybaczyć, ale o twoim romansie wśród piratów jest głośno, a oczywiste jest jak trudny jest to związek… Z córką tak potężnego nieprzyjaciela. Zastanawia mnie więc jedna rzecz: Czy wolałbyś, żeby Kiraie nigdy nie pojawiła się w twoim życiu?

B: Jeśli mam być szczery, to tak. Wolałbym nigdy jej nie spotkać, nie musiałbym teraz jej tak chronić. Nie zrozum mnie źle, wcale nie żałuję tego, że ją poznałem bo odkryłem w sobie coś więcej niż miłość do słonej wody i podrzynania gardeł, ale nawet na nią nie zasługuję. Kiraie to dziewczyna z dobrego domu, gdzie tam do niej buntownikowi pijącemu krew pokonanych. Mogłaby mieć każdego, a wybrała łotra spod ciemnej gwiazdy. Skoro już jednak postanowiła ze mną zostać, mam zamiar sprawić, by niczego jej nie brakowało.

K: Czy nie boisz się zostawiać ją samą na czas twojej nieobecności na wyspie?

B: Nie ponieważ Kiraie płynie ze mną. To jej samodzielnie podjęta decyzja i nie zamierzam jej tego zabraniać. Jest dorosła, wie w co się pakuję, a mi będzie przynajmniej raźniej. Wiesz, jak samotny może być wampir w trumnie?

K: Wierzę, że bardzo (śmieje się). Na koniec, wybacz mi śmiałość, chciałam zapytać o coś, co cały czas mnie intryguje. Zauważyłam, że zamiast jednej z dłoni masz magiczną protezę. Jak to się stało, że utraciłeś rękę? O ile oczywiście zamierzasz komukolwiek o tym opowiadać.

B: A zapewniali, że nikt nie zauważy… no, ale skoro pytasz to odpowiem, że nie jest to wielka tajemnica. Dłoń straciłem podczas starcia z jednym z moich byłych oficerów. Jak wspomniałem wcześniej, na Nautiliusie dochodzi czasem do zatargów, ale podniesienie na kogoś ręki to zjawisko rzadkie, lecz nie niewystępujące. To stało się latem, kiedy wracaliśmy z udanych łowów i zostaliśmy zatrzymani przez innych piratów. Wtedy jeszcze nie byłem taki sławny, ani nie siałem grozy i krótko mówiąc dostałem ultimatum: oddam połowę złota albo pożegnam się z życiem. Piraci rzadko wyżynają się nawzajem, o wiele częściej okradamy się i wykorzystujemy, ale z powodu naszej malejącej społeczności staramy się pływać w zgodzie. Wybrałem to pierwsze, mając już w głowie plan doskonałej zemsty. Niestety ledwo się rozstaliśmy, zarzucono mi tchórzostwo, czego nie mogłem puścić płazem. Mój oficer wyszedł wtedy z założenia, że byłby lepszym niż ja kapitanem i dlatego wypowiedział mi posłuszeństwo. Skrzyżowaliśmy szable, podczas starcia straciłem dłoń, a on życie. To w pewien sposób utrwaliło moją pozycję i nauczyło mnie dobierać sobie bardziej zaufanych kompanów.


Dziękujemy za ten smakowity wywiad i zapraszamy do wypatrywania pierwszej gwiazdki, a razem z nią świątecznych nowinek, które pojawią się już za tydzień! Do zobaczenia! : )

Hashira i Kerhje

Poznań nigdy nie odpocznie! Relacja ze zlotu.

W weekend 17-18 listopada 2018 r. odbył się zjazd forumowy, który każdy przybyły z pewnością może określić jako… najzimniejszy. Nie sprawdzałam temperatury ani razu, wokół padały hasła na temat stopni, ale mnie nie trzeba było słów. Wystarczyło spojrzeć na opatulonych w szaliki i grube kurtki uczestników, na zaróżowione policzki, drżące dłonie, choć niektóre postępowania okazywały się aktem prawdziwego poświęcenia i heroizmu! Jak na przykład – nie założenie czapki, bo kocie uszka na opasce lub złota korona nie mogły zostać przykryte skrawkiem materiału, da! Trzeba było grać kota, choć w tym wszystkim okazało się, że akurat Cętka postąpiła najrozsądniej, bowiem wcieliła się ona w cętkowe futerko w postaci piżamy-kombinezonu z mordką niezbyt wygórowanych w inteligencje ślepi pantery. Tak! Z pewnością Cętka miała doskonały kamuflaż! Nikt przecież nie zwróci uwagi na panterę w mieście..!

Ekhm, a może jednak zacznijmy od początku?

Oficjalne „otwarcie” spotkania rozpoczęło się w galerii połączonej z dworcem głównym w Poznaniu. Gdzieś między McDonalden a KFC większość uczestników zdołała już przybyć. Wyściskaliśmy się, wygłaskaliśmy pieseła Talara, a Cętka (jak prawdziwa kobieta i dama!) kulturalnie spóźniła się na wspólne powitanie na rzecz przyodziania kociego futra. Właściwie do teraz zastanawiam się, co tak naprawdę ją wstrzymało – szukanie drobnych do płatnej toalety w galerii (skandal!), czy faktycznie złożony problem zmiany wizerunku z człowieka na kota…

Talar mógł poczuć się odrobinę zagubiony pośród dwóch ludzkich kotów, ale chyba szybko pogodził się z tą myślą, bo czemu zrezygnować z dwóch par rąk do miziania z powodu różnicy uszu?

Lecz nasza przygoda zaczęła się bezpośrednio właśnie na Dworcu Głównym w Poznaniu. Tego nikt się nie spodziewał. Tego nie przewidziałaby żadna wróżka (nawet tesusilowa!). Nagle świat Alaranii na chwilę przeniósł się do rzeczywistości, gdy rozpoczęło się… polowanie na jednorożca. Ów tajemnicze i niespotykane stworzenie utknęło przyklejone do sufitu z małą ilością helu w sobie! Trwał w jednej pozycji, obrócony rogiem do podłogi i delikatnie kołysał się pod wpływem niewielkiego przepływu wiatru na stacji. Zdeterminowana drużyna szybko obmyśliła plan. Nie do końca doskonały… ale się udał! Kula szalikowa, kilka rzutów, starbucks za plecami, uciekający mężczyzna z wózkiem oraz atuty lasso sprawdziły się w wykonaniu tego jakże heroicznego czynu! Zdominowała tu kobieca chęć zdobycia balonu w kształcie jednorożca – taka okazja mogła się już przecież nigdy nie trafić! Upolowany unicorn został przymocowany sznurkiem do płaszcza organizatorki, by następnie zejść po unieruchomionych ruchomych schodach w oczekiwaniu na Sanayę. Z pewnością widok jednorożca, kotów i Talara nie mógł nie ująć jej serducha!

Będąc już niemalże całkowicie całkowitą drużyną, mogliśmy ruszyć dalej! Jeżeli jednak myślicie, że i to było łatwym zadaniem to… nie, wykreślcie z programu „easy lvl” w przypadku zjazdu forumowego. Otóż czy jest rzecz łatwiejsza od dojazdu tramwajem do mieszkania Callisto, by zostawić rzeczy? Okazuje się, że łatwiej byłoby nam przenieść góry niż wejść całą drużyną do zatłoczonego tramwaju. Jednorożce mają pierwszeństwo. Tesusil tym razem sprytnie podążył za tęczową grzywą, najwidoczniej wyczuł neutralizujące fale unicorna względem swego „farta”, lecz chyba nie wszyscy byli świadomi tego, że podążając za mną niekoniecznie dokonują wyboru odpowiedniego. Mój plan był prosty. Krzyknąć, że wsiadam do dalszych drzwi i po prostu wejść. Z radością wskoczyłam na sam brzeg tramwaju, a za mną podążył sznurek kolejnych ryzykantów, którzy to kolejno wciskali się do ciasnej puszki zwanej tramwajem. Sama ustawiłam się w drzwiach, by wspierać towarzyszy swojej misji, lecz Reinar został wypchnięty przez tłum na przystanek. Nie traciłam jednak nadziei. Przynajmniej do momentu, w którym nie rozległo się charakterystyczne pikanie zamykających się drzwi. Panika ogarnęła mój blond łepek! Dzielnie walczyłam z drzwiami, klikałam przycisk ile się dało, palcami myślałam, że dokonam cudu starając się rozsunąć boczne, poruszające się ściany. Moja rozpacz rosła w oczach, lecz drzwi okazały się mechaniczne nieposłuszne – zamknęły się. Reinar został na zewnątrz. Tramwaj odjechał. Selekcja naturalna okazała się silniejsza. Z najkrótszym stażem Reinar został wyrolowany przez komunikacje miejską w Poznaniu! Panie Reinarze! Pomożemy Ci nabyć wyższy lvl w pisaniu na Granicy, aby już żaden tramwaj Cię więcej nie wyselekcjonował!

Na całe szczęście River wraz z narzeczonym oraz Talarem mogli podwieźć samochodem naszego młodzika do domu Calli, aby i on mógł zostawić swoje rzeczy. I jak zawsze w trafnym momencie, gdy wszyscy w oczekiwaniu na jego przybycie postanowili w końcu zdjąć buty i rękawiczki, rozległ się dzwonek do drzwi. Kurtki więc szybko wróciły na nasze ramiona, bo czekał nas najbardziej kultowy spacer, który chyba nigdy nie zostanie zapomniany (Callisto szczególnie hue hue;>).

Osobiście odczuwałam wielką przyjemność z większej części tej przechadzki. Po drodze odnalazłam drogowskaz prowadzący do Pyrlandii, lecz my kierowaliśmy swój krok w stronę Jeziora Maltańskiego. Sama wiążę z tym miejscem miłe wspomnienia, choć dopiero w sobotę miałam okazję obejść jego tak ogromny kawał. Mój mózg wyłącza się całkowicie w obecności wody, jako że jest to naturalne środowisko żab – nikogo to nie powinno dziwić. Momentami miałam ochotę stanąć i wpatrywać się w giętkie linie jeziora, podziwiać malutkie światełka optycznie odlegle ułożonego miasta i cieszyć się tą chwilą. Mój umysł bezczelnie wyprał się ze wszelkich przemyśleń, gdy to po raz kolejny zwróciłam głowę w kierunku Malty. To sprawiło, że w tym jednym momencie przestałam być pracownikiem, mój telefon nie sięgał rzeczywistości, a ja po prostu żyłam tym co było tu i teraz. Świadomością ilu cudownych ludzi mnie otacza, że wszystkich łączy ta sama pasja. Wydawałam się (sama dla siebie) nieco oderwana od towarzystwa (przynajmniej umysłem!). Czułam się tak, jakby nagle wyszedł ze mnie duch i stanął z boku doceniając tę chwilę. Ten zbiór jednostek, który śmieję się i przeklina pogodę. Wdychałam powietrze i dzieliłam się nim, jak i przestrzenią, z ludźmi, których coś łączy. Uczucie to jest odrobinę dziwne, bo zazwyczaj separują nas kilometry, nie słyszymy swojego głosu, czytamy komunikatory, a raz na jakiś czas możemy siebie zobaczyć. Wiem, że tego dnia nie było nas wszystkich, ale pozwoliłam sobie cieszyć się tymi, którzy są.

A potem, z mojego letargu budziły mnie powtarzające się słowa:

– Daleko jeszcze?
– Calli prowadzi nas do Zasiedmiogórogrodu.
– Może obchodzimy jezioro dookoła?
– Calli, daleko jeszcze?

Ta sielankowa (dla mnie) chwila miała swój koniec, gdy dotarliśmy do hałaśliwych ulic. Wówczas mróz znokautował moje policzki, nos, dłonie, uda… i właściwie cały mnie sparaliżował. Będąc nieopodal linii tramwajowych dotarł do mnie stan obejmujących wszystkich wokół, choć jak się później okazało – większość twierdziła, że najzimniej było nad jeziorem. Tak, jestem dziwakiem wśród dziwaków <3

Ale udało nam się! Dotarliśmy na rynek! I wiecie co? Odbyliśmy godzinny spacer tylko po to by spędzić w centrum Poznania może z dwadzieścia minut swojego życia? Obejmowało to zjedzenie makaronu na wynos, zamówienie kebsa, dwa shoty w Czupito, a potem zaliczenie żabki (sklepu!), by następnie wrócić do ciepłych kątów mieszkania Calli. A tam czas płynął nam jeszcze przyjemniej (głównie dlatego, że było ciepło haha!).

Dołączyli do nas założyciele forum, Meridion oraz Niara, a potem z wrodzoną intuicją (i pewne z Google maps) dotarły Kerhje oraz Hashira. Teraz mogliśmy dać upust naszej znajomości! Rozmowy i śmiech nie miały końca. Jednorożec zdobył rzeszę fanów oraz był chyba najczęściej fotografowanym elementem tego wieczoru. Cętka dokonała kultowego pchnięcia nożem w plugastwo, a Calli odkupiła swoje grzechy pizzą, lecz tak naprawdę, nad naszymi umysłami zawładnęła Fibby! Piesełka Callisto, która w życiu nie dostąpiła tylu pieszczot! Była głaskana, niechcący dokarmiana, no i pasowały jej kocie uszy. Z lekkim sercem mogę śmiało stwierdzić, że był to udany wieczór.

Oraz niedzielny poranek! Niestety ten dzień okazał się też tym smutnym, w którym przychodzi nam zawsze szybko żegnać uczestników zjazdu, lecz ci, co mieli okazję zostać jeszcze kilka godzin dłużej w Poznaniu doznali zaszczytu spotkania Kany! Uroczyście została przez nas powitania, ponieważ część uzbroiła się w najlepszy element garderoby – koszule. <3 Czas mijał, kolejne godziny zmuszały do opuszczenia Wielkopolski, ale myślę, że nikt nie żałował decyzji pojawienia się na naszym ala halloweenowym zjeździe.

Koniec brzmi ładnie, prawda? Ale dla skomplikowania sytuacji dodam, że Kana nie zdążyła na powrotny pociąg w niedzielę, a ja zostawiłam kilka rzeczy u Calli… w tym zielone, żabie spodnie. No i jeszcze na koniec końców chciałam pogratulować Tesowi za to, że pierwszy raz udało mu się złożyć śpiwór <3

Do zobaczenia następnym razem!

~Frigg


To teraz mała prywata ode mnie!

Kochani, nie macie pojęcia, jak cieszę się, że byliście. Było mi przesympatycznie Was gościć i żałuję tylko, że nie mogłam wszystkim poświęcić tyle uwagi, ile bym chciała – mam nadzieję, że Fibby nadrabiała za mnie! Jeśli o spacerek chodzi, to szczerze i zupełnie nie żałuję, następnym razem po prostu pójdziemy w lepszą pogodę, bo czeka na nas jeszcze poznańskie zoo latem! >3

Na koniec lista pozostawionych fantów:

– czarne słuchawki nausznikowe – sztuk 1, właściciel – Reinar,
– czarna czapka zimowa – sztuk 1, właściciel – Szopeł,
– zielone żabie spodnie – sztuk 1, czarna opaska – sztuk 1, właściciel – Żaba
– Kana, sztuk 1 <3 (bezpiecznie powróciła dnia następnego).

Zguby zostaną odesłane/odwiezione, zgodnie z życzeniem zapominalskiego ^.^

Ściskam Was wszystkich i każdego osobna,

~Callisto