Donosiciel #40

Słodka wyżerka!

Tłusty Czwartek to dzień, który warto świętować, nawet jeśli nie jest on w żaden sposób związany z naszym światopoglądem. No bo czy jest coś fajniejszego, niż możliwość zjedzenia sobie całego pudełka pączków bez wyrzutów sumienia (albo tylko z takimi małymi)? No właśnie nie! Nasi bohaterowie też to wiedzą, my to wiemy, dlatego w wątkach często mowa jest o jedzeniu, słodkościach i słodyczy… Bardzo szeroko ujętej. 

Szepczący Las

„Od dwóch lat w podróży kupieckiej. Od dwóch lat w tym samym składzie. W drodze z Adrionu do Kryształowego Królestwa drużyna Bolvangaara postanowiła zrobić na polance postój po tym, jak napadła ich grupa rzezimieszków, która została przez kupców rozgromiona w try miga. Pajace, jak można się nie spodziewać, że kupiec będzie jechał z obstawą? I to jaką barwną! Bolvangaarowi – rudobrodemu krasnoludowi towarzyszy jeszcze jeden krasnolud, Tulzo, czarnobrody i z irokezem na zakutym łbie, zaś z tą dwójką podróżują jeszcze dwie damy – nordyjka Cora, robiąca jednocześnie za rozjemcę w sporach i kucharza, oraz długonoga driada Sarú, sprawująca pieczę nad tym, by orszak kupiecki bezpiecznie dotarł z miejsca na miejsce. Do wozu zaprzęgnięty został osiołek Lulu, który jest ulubieńcem driady.
W czasie postoju na polance w środku Szepczącego Lasu do grupy dołącza samotna duszyczka – kotołaczka Ruani, będąca spoiwem między pokłóconymi chłopakami, ale rozłamem dla więzi dziewuch. Dlaczego? Sarú nie uważa dziewczyny za zagrożenie, lecz Cora ma co do niej inne nastawienie…”

~Nuka

„Każdy ma inne ulubione frykasy – dla jednego będzie to pączek z lukrem, dla innego kruchy kabanos, a dla innego… Krew. Cóż, wampiry mają niestety dość ograniczoną dietę. A gdy jeszcze doskwiera im głód, mogą wypić prawie że byle co. Jorge może aż tak okrutnie do tematu nie podchodzi, niemniej nie miał lepszego pomysłu na to jak pomóc Nathanei z jej pragnieniem jak upuszczenie krwi zwierzęciu, aby dziewczyna chociaż futrem nie musiała się brzydzić. Wszak pomysł, by piła z jego nadgarstków, odrzuciła już poprzedniego wieczoru. Teraz tylko kwestia realizacji – być może pomoże im kultysta Loam, który ponoć w dawnym życiu prowadził jakieś lewe interesy z Maurią… „

~KiS(s)

Wodospad Snów

„Grupa odnalazła się i połączyła ponownie, chociaż nie oznaczało to, że mogą odetchnąć z ulgą i uznać, że to koniec ich kłopotów. Samiel, Leila, Namir i towarzyszący im Duilesgar musieli odnaleźć Filipie i Japkera – dopiero po tym będą mogli czym prędzej opuścić to miasto. Przeszukiwali okolicę, aż w końcu dotarł do nich krzyk, który od razu rozpoznali i ruszyli w jego stronę. W drodze natknęli się na zapach trucizny w powietrzu, który nasilał się, im bliżej byli. Dotarli w końcu do Filipie i rannego Japkera, nad którym klęczała elfka. Ten zresztą okazał się też być aniołem, co na pewno zaskoczyło każdego członka ich grupy. Sytuacja szybko zmieniała się, chociaż anioł nie miał zbyt dużej szansy na to, że przeżyje zatrucie – ale to nie przeszkadzało mu w stworzeniu magicznej strzały, którą po chwili wystrzelił w stronę Namira. Każdemu wydawało się, że Japker chce zapić lisołaka, jednak strzała co prawda trafiła go, ale nie zniszczyła niczego fizycznego, a przynajmniej nic z tego, co było widoczne dla ich oczu. Namir był cały, chociaż strzała zniszczyła coś magicznego – Japker uwolnił zmiennokształtnego, jednak umarł przez odniesione rany. Filipie rozpaczała, a Leila pocieszała ją. W tym samym czasie w ich stronę zmierzała grupa odzianych w czerń zabójców, z którymi będą musieli walczyć, jeżeli chcieli opuścić to miasto.”

~ Samiel

Równiny Theryjskie

„Słodkości nie brakuje pod murami Nandan-Ther. Bo Rosa i Melodia tam są! Razem. Nadal! Stoją i rozmawiają! Czyż to nie dziwne, że dwie młode dziewczyny, zmiennokształtne niezależne panienki, znajdują wspólny język mimo, że poza wzrostem, mizerną siłą i nieodpartym urokiem różnią się od siebie praktycznie wszystkim? No kto by się spodziewał! Na pewno nikt z warowni nie założyłby, że ich dumna Rosa przyprowadzi kiedyś kogoś z lasu. I że w ogóle może mieć koleżankę!”

~ KiS(s)

Jadeitowe Wybrzeże

Paank się wymeldowuje! Co prawda zmęczona podróżą była zdesperowana na tyle, by przespać się na dachu (na miejscu gryfa, ale skąd miała wiedzieć?), a potem napojono ją i nakarmiono… ale dziwne magiczne ślady i szarmancki ogrodnik, który coś-za-dużo-wie nie zdobyli zdaje się jej zaufania. W dodatku Shiru bardzo gwałtownie zareagowała na nagłe przybycie Darshesa, który zniknął z chatki tak szybko jak się pojawił… może lepiej opuścić towarzystwo nim zacznie się robić niepokojąco? Gryf także nie zachęca do zasiedzenia się. Tak więc – Paank leci na poszukiwanie kolejnej przygody! Kto wie, może po drodze wstąpi na pączki?”

~ KiS(s)

„Nawet najbardziej optymistyczne trytony i syreny doskonale zdają sobie sprawę z tego, że na dnie Oceanu Jadeitów śmierci jest pod dostatkiem, jeśli jest się wystarczająco głupim by dać się jej odnaleźć. Załoga Xenji wraz z tytułową panią kapitan mogła na własnej skórze poczuć dreszcz strachu, kiedy okazało się iż czyha na nich ławica strzyg, gotowa urządzić sobie uroczysty posiłek z ich mięsa i kości. Peter, dla którego nie była to najwyraźniej pierwsza taka sytuacja, wykazał się szaleństwem, kiedy tylko ujawnił swój plan, który zakładał wykorzystanie dawno zatopionego wraku w celu podwodnego transportu. Nic dziwnego, że już wcześniej niestabilne emocje Krakenii osiągnęły apogeum, gdy tylko okazało się, iż plan działania wprost z morskiego wariatkowa został wybrany ponad jej wyrafinowany sposób ucieczki. Aż człowiek zaczyna się zastanawiać… kiedy w końcu ktoś zginie, i jak już, to z czyjej ręki? „

~ Wenszu

Fargoth

„Kolacja! Nie – wampir incognito. Cerau pod postacią kruka śledzi panterołaczkę Cętkę, która od jakiegoś czasu robi zamieszanie w Fargoth, pozbywając się w spektakularny sposób różnego asortymentu mend z ulic tego miasta. Ona na razie nie wie,  że ma do czynienia z przemienieńcem – dla niej to po prostu kruk, ptaszysko, które na pewno będzie smaczniejsze niż ten szczur, którego jadła przed chwilą. Teraz tylko go złapać… „

~KiS(s)

Hrabstwo Ascant-Flove

Nimroth był otoczony.
Z jednej strony – za bardzo zainteresowana nim – Sally, z drugiej Jean, która już nie była nim tak zainteresowana, a za jego plecami rozłożyła się Kicia, o którą pozostała dwójka opierała się jak o jakąś poduszkę. Nigdzie też nie było widać Dean, która najpewniej zajęta była czymś innym i zapewne ważniejszym. Na szczęście dziewczyny zaczęły ze sobą rozmawiać i plotkować, przynajmniej na jakiś czas zostawiając Ni w spokoju. Ostatecznie sam sprowadził na siebie ich wzrok i uwagę, jednak musiał zadać to pytanie o wyruszenie w dalszą drogę i chciał znać na nie odpowiedź. Po jakimś czasie dołączył też do nich Natan, który zdradził też, kto będzie następnym strażnikiem przy więzionym przez nich lisołaku. Ni wiedział, że Howl za nim nie przepada, a to, że raczej nie będzie chciała z nim rozmawiać sprawiło, że był jeszcze bardziej pewien, iż jej towarzystwo i warta przebiegną w ciszy (chyba, że ktoś inny postanowi podejść i pogadać). To wszystko jak najbardziej mu odpowiadało, ale jednocześnie nie oznaczało też, że przebiegnie to tak, jak sobie teraz wyobrażał. „

~ Samiel

“Z drugiej strony – Nimroth nie był głodny.
Trudno mówić co prawda, że pieczona ryba z rumiankiem jest jak pączek, ale czy podawana prosto do ust przez przesłodką, uroczą lisiczkę (Sally, oczywiście że Sally) nie smakuje jak największa rozkosz? Według Ni niekoniecznie – choć była dobra. Nie ulegało jednak wątpliwości, że wolałby jeść sam (maruda!) i kto wie – może wtedy smakowałaby mu nawet bardziej. Tak samo jak odpoczynek w pojedynkę, zamiast w towarzystwie trzech dodatkowych osób i igryski. Szanse na odzyskanie spokoju jednak jakieś ma, bowiem następna w kolejce do pilnowania go jest Howl – wilczyca, która zdaje się chętniej wszamałaby na jego oczach pudełko znienawidzonych ciastek niż dała mu chociaż jedno.“

~ KiS(s)

Chatki Druidów

„Świeżo upieczone bułeczki i dżem to takie pączki do samodzielnego montażu, prawda? A nawet jeśli się nie zgadzacie to najważniejsze, że są pyszne! Do takiego właśnie śniadania zasiadła Funtka i Amari. Oboje przy okazji mieli po raz kolejny możliwość poznania swoich nowych ciał – były smok doszedł do wniosku, że najada się stanowczo za szybko, a przemieniona malarka ogarniała problem jedzenia bez użycia rąk (teraz wszak ich nie posiadała). Pod koniec posiłku pojawił się również Mniszek – pewnie skuszony zostawionym dla niego na ogrodzeniu chatki poczęstunkiem z bułeczki i kubka mleka. Ponoć ma jakieś wieści… „

~KiS(s)

Thenderion

„Przy śniadaniu spotkało się rodzeństwo Counteville – Blanche oraz Robin – i uratowany przez nich Pestka, którego poprzedniego dnia obitego i zakrwawionego znaleźli na drodze. Ocalony miał potężną lukę w pamięci i chyba cała trójka liczyła na to, że po całonocnym odpoczynku odzyska on wspomnienia. Czy odzyskał – nie wiadomo. Nie było im dane nawet zacząć rozmowy nie wspominając o skosztowaniu wyśmienitych omletów – spotkanie zostało zakłócone przez pojawienie się strażników z Thenderionu. Można by ich posądzić o brak manier, bo jak to tak przeszkadzać w posiłku, mieli oni jednak dość istotny powód najścia – siedzący przy stole Rianell był poszukiwany pod zarzutem morderstwa. „

~KiS(s)

Trytonia

„Trytonia to miasto, które nie jest przyjazne ani dla przejezdnych, ani dla miejscowych. Skowronek miała tu wyzionąć ducha – jej mistrzowie zdecydowali, że za niesubordynację zostanie wysłana na samobójczą misję. Nie powiedzieli jej tego, ale ona się dowiedziała… I postanowiła się zemścić. W tym akcie miał jej pomóc Vasko – informator z lokalnego gangu, z którym wcześnie pracowała przy poprzedniej misji i który poniekąd uratował jej życie. Tym razem dostał od Przyjaciółki misję, aby jej je odebrać… Lecz nie dosłownie. Miał ją tylko sfingować, tak, aby wszyscy w to uwierzyli. Do tego potrzebna była im jedna ruda prostytutka, jeden wściekły dryblas, trochę narkotyków i ruda farba do włosów. Akcję zaplanował Vasko i zgodnie z jego planem Skowronek opuściła miasto przebrana za kurtyzanę, a kurtyzanie ukręcił łeb wściekły osiłek, nie wiedząc, że w sumie to była jego znajoma… Mówiłyśmy, że to nieprzyjazne miasto.”

~KiS(s)

Arturon

„Niedomyty kusznik Nuka i złotowłosy anioł Dżariel w końcu mogą odetchnąć z ulgą w czasie swojej podróży. Po intensywnym pościgu przeklętego diabła, po wygranych z trudem pojedynkach i po spektakularnej metamorfozie Dżariela, która okazała się zgubna dla czarciego pomiotu, chłopcy dotarli do Arturonu, by móc spotkać się z królem, zdać mu raport i nareszcie ruszyć na spotkanie damom swoich serc. Nuka z niecierpliwością wyczekuje aż dotrą do Adrionu, gdzie będzie mógł przedstawić ukochanej Ahné swojego najlepszego przyjaciela. Nic go tak nie ucieszy! Nareszcie zaczyna się układać. Nuka głęboko wierzy w odbudowanie rodziny i wie, że jego marzenie zostanie spełnione.”

~Nuka

„Po długich latach rozłąki Gavin w końcu zobaczył się z ukochaną, lecz nie takiego spotkania się spodziewał. Escrim najwyraźniej nie jest gotowa, by wrócić do dawnej relacji – jej głowę zaprząta zbyt wiele spraw, by mogła skupić się na swoich problemach. Aranżowane małżeństwo, konszachty matki, zwolnienie dawnego zarządcy… A to dopiero początek problemów, gdyż ona i mag są świadkami anarchii, kiedy dojeżdżają do rodzinnej posiadłości La Tranchte. Pospolite ruszenie zmusza Gavina do użycia magii, aby motłoch się uspokoił. Co najlepsze (a może najgorsze?), pospolitym ruszeniem dowodzi… Megan, siostra Escrim.”

~Nuka

Ekradon

“Elfy są dobre… driady też są dobre! Zwłaszcza jak nazywają się tak ładnie jak Silea. Teraz, gdy Daro poznał imiona wszystkich przy stoliku, może poczuć się prawdziwie zadbany – i tylko czekać aż ktoś raczy napoić go własną krwią. Oczywiście póki co o tym nie wspominał… nawet o tym za wiele nie myślał. Chociaż biedny Iaskel od początku przypominał mu gryzak z dzieciństwa.
Taaak… elfy są dobre!”

~ KiS(s)

Ruiny Nemerii

„Panterołak Llewellyn dopiero co szwendał się po tunelach wraz z upadłym i naturianką, kiedy nagle budzi się… sam wśród ruin Nemerii! Ostatnie co pamięta to ugryzienia pająka i jad, który zmącił mu zmysły… chwila mija, lecz w końcu opuszczony i mniej ranny niż był, wstaje na nogi. Tłusty Czwartek, a on od dawna nie napełnił żołądka! A cóż może być dla pantery lepsze i słodsze niż zajęcze mięso? Tak zaczyna się polowanie! I szybko kończy, bo oto zdobycz sama wręcz wbiega mu do paszczy… potem jest jednak gorzej. Kolejna para sterczących uszu, a reszta schowana za krzakiem… przerośnięty królik czy może kobieta-centaur? W dodatku szczeka!
Ach, ten pajęczy jad!”

~ KiS(s)

„W Ruinach Nemerii wbrew powszechnemu przekonaniu można się natknąć nie tylko na nieumarłe I mroczne istoty. Aczkolwiek na widok królikouchego szczeniaka walczącego z chodzącym grzybem (fungiem oczywiście) można uznać, że to halucynacje. Tak też zrobił śnieżny panterołak Llewellyn. Niestety wkrótce potem natknął się na „koniołaka” – Nadeye, która okazała się bardziej prawdziwa, niż myślał, gdy tylko wyciągnął ku niej dłoń w celu sprawdzenia fizyczności. Tyknął ją. A ona dalej tu była. Tyknięta. Przez niego!”

~ Esme

Smacznego!

Donosiciel #39

Taki prawie dodatek


Dzisiaj przedstawiamy Wam wydanie inne niż wszystkie, w trochę innej formie, na co złożyło się kilka powodów. Pierwszym jest to, że nie chciałyśmy Was zostawić bez Donosiciela ani przesuwać jego daty wydania tylko z powodu okrojonego składu, choć skład mamy dzisiaj okrojony. Drugą jest to, że dostałyśmy od pewnego wampira bardzo oryginalną nowinkę, która naszym zdaniem zasługiwała na trochę inną oprawę. Także oto prezentujemy Wam coś między regularnym numerem a dodatkiem. Liczymy, że się Wam spodoba!

Błyszczące Jezioro – rezydencja Shasamo

Przeznaczeniu trzeba pomóc… czasem.
Pomyślał pewien piekielny, który chcąc ponownie spotkać znajomą ze starych dobrych lat postanowił wykorzystać kilka znanych sobie sztuczek z jeszcze wcześniejszych lat. Wszak Łowca winie umieć polować, a zwłaszcza na tak niezwykłe i wyjątkowe okazy jak potężna czarodziejka. Nawet jeśli był to dość specyficzny rodzaj polowania, to nazwa wciąż się zgadza, więc na pewno był w tym wprawiony jak nikt inny. Jego źródła nie mogły się mylić, zatem krzątał się po okolicy od jakiegoś czasu. Zbierał grzyby, plotkował z rolnikami, kiedy orali swe pola i takie tam – normalne zajęcia piekielnego dowódcy wojskowego na emeryturze. W końcu otrzymał informację, że karawana z jego upragnioną zdobyczą jest w pobliżu. Doszło jednak do bardzo niefortunnej pomyłki i zamiast piękną i charakterną czarodziejkę Frey spotkał wampira o wyjątkowo rozbieżnym do własnego usposobieniu. Byli niczym ogień i lód, poważnie, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło! Z początku panowie nie przypadli sobie, kto by pomyślał, do gustów. Mimo to wampirek zabrał gorącego chłopca na swój dworek (oby tylko nie roztopił mu serduszka). Tam też okazało się, że trafiła karawana, na którą pierwotnie chciał zapolować piekielny.
Przeznaczeniu trzeba pomóc, choć nie zawsze.
Pomyślał Yao, kiedy w drzwiach jego salonu, na ponurym i mrocznym wampirzym dworku stanął nikt inny jak sama Atristan, Perła Nowej Aerii. Ile zabawy mieli całą czwórką, kiedy zebrali się na durnowatą grę w udawanie! Nikt nikogo nie znał, tak tajemniczo. Szkoda tylko, że cała trójca wyczuwała aury potężnych postaci, a wampir chyba po niezapisany kres swych dni będzie pamiętał niewinne spojrzenie oczu księżniczki, z którą swego czasu musiała rozłączyć ich potężna magia. Jego dworek znacznie różnił się od tego, na którym się poznali, ale dla ciekawskich istot na pewno było tu dużo więcej atrakcji. Mniej udawanej zabawy, więcej prawdziwych tajemnic – nie takich rozpowiadanych przez lud nazajutrz po królewskich balach. Tylko wampirowi nie pasowała ta służka, na której spotkanie tak wyczekiwał piekielny. Ona i jej magiczna aura. Czy coś by się zmieniło, gdyby od razu dowiedział się, że to nie kto inny jak Rakhszasa? Mogłyby nie otrzymać oferty przenocowania, a tak czeka całą czwórkę długa i z pewnością pełna wrażeń noc na dworze rodzinnym Shasamo!
Noc jeszcze młoda, piękna i pełna bardziej lub mniej oczekiwanych zdarzeń…
Oczywiście najpierw nastąpiła część formalna, rozdysponowanie pokoi gościnnych i takie tam głupotki. Później jednak nastał czas na… nocne schadzki, a jakże! Noc była chyba nawet piękniejsza niż pierwszego dnia, gdy wampir poznał się z księżniczką z Nowej Aerii. Mimo jej początkowo bojowego i zadaniowego nastawienia, w którym przeszkoliła ją czarodziejka, wampirowi udało się, o losie, stopić lody. Romantyczna atmosfera przyczyniła się do tego, że ucząc się na poprzednich błędach od razu przeszedł do rzeczy i po wprawnym oczarowaniu młódki skosztował jej drobnych, delikatnych ust. Jak by nie patrzeć pomimo różnic i uprzednich zatarć parka miała się ku sobie.

Rakhszasa też zapragnęła spotkać się ze znajomym sprzed lat. Wszak z Freyem spenetrowali swego czasu niejedną grotę i zbadali niejedną jaskinię. Szkoda tylko, że przy ich pierwszym spotkaniu, pomijając ten szybki wspólny wyskok służki i strażnika po wino z uprzedniego wieczoru, przeszkadzał im nadworny dowódca straży. Piekielny był jakiś naburmuszony, jakby był dzieckiem, któremu sprytniejszy rówieśnik zabrał zabawkę albo coś tam. Nawet namiętny buziak od przyjaciółki, który był wyjątkowo niezapowiedziany, nie poprawił mu humorku. Tym bardziej, że przecież byli podglądani! Co za kobieta bez wstydu, właśnie takie lubią ponoć piekielni.
No… to jak mawiała stara bardowska pieśń o losie, który chciał z nami grać w pokera?
Następna niespodzianka była dużo większa od tych małych i milutkich, jakie poszczególne mniej lub bardziej „parki” otrzymały tej nocy. Mianowicie był to ogromny portal magiczny, który nad podwórze przed rezydencją Shasamo sprowadził unoszącą się w powietrzu magiczną fregatę szturmową. Pod lasem natomiast znalazła się rozciągająca się po całym horyzoncie linia pochodni sygnalizująca obecność armii, co ciekawe nie jednej. Dwóch jednocześnie. Jak mawiają: nieszczęścia chodzą parami. Kobiety na dwór przybyły dwie, wnioski wyciągnijcie sami. Jednym z nich był magiczny desant wrogiej organizacji Kruków, które pragną zapolować na Rakhszasę, drugim natomiast wojska rodu zwaśnionego z Finnswordami, którym bardzo zależy na ekhm… spotkaniu z Atristan na osobności. Zatem panowie musieli odłożyć swoje miłosne podboje na drugi plan i zająć się odparciem szturmu. Plan był dobry, ale dziur zapewne szło znaleźć w nim tyle, co pozostało na podwórzu przed dworkiem po pierwszej kanonadzie magicznej fregaty. Czarodziejka pierwsza wyskoczyła przez okno. W wir walki. Widać lubiła iść na żywioł, pewnie stąd ten pociąg do piekielnego. „Ogień” – pomyślała i ruszyła prosto na statek, by namieszać im szyki!
Jaki będzie wynik bitwy? Tego nawet najstarsze prasmoki nie wiedzą, póki czwórka śmiałków siłuje się ze złączoną siłą własnych poplątanych losów. Musimy cierpliwie poczekać aż opadną kurz, fruwające po podwórzu kończyny i gwiazdy zwiastujące szczęście na pięknym, nocnym niebie przy pełni księżyca.”

~Yao Shasamo

A w innych częściach Alaranii…

Nie tylko w posiadłości Shasamo się dzieje! W Fargoth na przykład poszukująca Malawiasza Cętka stała się postrachem lokalnych rzezimieszków, ściągając na siebie uwagę króla lokalnego półświatka – Cerau. W Górach Druidów Mniszek od dostojnego puchacza dowiedział się czegoś o poszukiwanym przez niego druidzie, a Funtka dowiedziała się czegoś o samym Mniszku od siostry wspomnianego druida. Na Wybrzeżu Cienia Dżariel i Nuka w końcu dotarli do Arturonu, by zdać królowi raport z pokonania diabła, a później w drogę – na południe! Daleko od Alaranii, bo aż w Otchłani Rakel w końcu miała okazję, aby dać Lucienowi prezent z okazji jego niedoszłego ślubu – co za urocza chwila! Uroczo jest również u Ni i Dean, gdzie lisołaka – dosłownie i w przenośni – obsiadły niewiasty, z których dwie są tylko dla towarzystwa, a trzecia z nich, Sally, wyraźnie na coś liczy… Co będzie dalej? O tym już w następnym – regularnym – wydaniu Donosiciela!

~KiS(s)

Donosiciel #38

Wszystkim babciom i dziadkom…

W tym tygodniu Babcie i Dziadkowie mieli swoje święto! Jeśli są wśród graczy takie zacne osobistości to życzymy im wszystkiego najlepszego! I wszystkim fabularnym dziadkom i babciom również! Nawet tym, którzy starzy są tylko metrykalnie, ale ciałem i duchem jeszcze hoho! No bo przecież każdy powód do świętowania jest dobry, czyż nie? Nie ma co się dumą unosić… 

Wyspa Lariv

Kaiko obawiać się mogła, że zacznie być nazywana matką przez trzy lata od niej młodszego Niko – co postarzyłoby ją i upodobniło do Irminii, jej najbardziej dojrzałej, em… ciotki, a przy tym teściowej Lucy’ego. Na szczęście nastolatek postanowił, że syrenka będzie dla niego Szefową i niezręczności udało się uniknąć. Ale tylko jednej. Bo co mają powiedzieć dwie pozostałe panie (też teściowe, Lucy sobie nie żałuje), młode i rozchichotane? Bardziej przypominają starsze siostry Kaikomi i urodzone kochanice niż… no właśnie – babcie. Nawet sam Niko widząc je sądził, że zaczepiają go portowe damy lekkich obyczajów – no cóż się tam najlepszego wyrabia! A wyrabia się to, że po walce na krzesła, młody Wassley i fellarianin oddelegowani zostali jako tragarze dla wszystkich zgromadzonych w zajeździe dam wybierających się na babskie zakupy! Dwie babcie-nie-babcie, Szefowa i nieśmiała minotaurzyca od stolarskiej roboty. Nie ma co, chłopcy trochę się nadźwigają. Oby Minao nie zapragnęła kupić nowych drzwi.”

~ Kana

A gdyby na to inaczej spojrzeć:

„Kolejny dzień, kolejni ciekawi goście i kolejne ciekawe zdarzenia – w Zajeździe u Lucy’ego nie można się nudzić. Tego poranka jeszcze przed otwarciem pojawili się goście, tym razem prywatnie – to ciotki Kaikomi, Fija i Senuela. Dziewczyny jednak wyglądają bardziej jak rozrywkowe starsze siostry syrenki (a pamiętajmy, że technicznie stały się… babciami!), a nie stateczne panie, choć Niko określił je jeszcze śmielej… Ale rozmawiało im się chyba miło, bo ciotki oczywiście, że chciały wypytać przybranego syna Wassleyów o to, jak doszło do adopcji – miło znać wersję każdej ze stron. Szkoda, że przyjemną dyskusję przerwał mały incydent z udziałem Irinaia i Niko, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. W wyniku odniesionych szkód Fija musi iść po nową sukienkę, a towarzyszyć będzie jej Kaikomi i Minao, którą syrenka obiecała gdzieś zabrać… Oraz Niko z Irinaiem w roli tragarzy. Kto powiedział, że kara ma być łagodna?”

~San

Hrabstwo Ascant-Flove

“U Dean w drużynie nie ma chyba żadnych dziadków – a przynajmniej Nimroth nic o tym nie wie. Sam za to Ładny, młody (i związany) rozmawia z zauroczoną nim Sally o stwórcach… niby rodzicach, ale zapewne wiekowych! Nie zdradza oczywiście za dużo i uważa, by nie wymówić nazwy ,,Ojciec” przy rozgorączkowanej lisiczce. Ona natomiast z chęcią rozwodzi się nad sztuką tworzenia lisołaków i zastanawia się ile magowie się napracowali, by stworzyć takie ideały jak ich dwójka… no bo czy nie są piękni? Zwłaszcza razem? Och, te marzenia! Ale trzeba zejść na ziemię, bo oto nadchodzi pora śniadania – a Ni nadal ma związane ręce. Dlatego to Sally, uprzywilejowana i przeszczęśliwa będzie go karmić rybkami. Udało jej się jednak popełnić jeden taktyczny błąd – zamyślona włożyła do ust ten sam widelec, który wcześniej dotykał jego białych warg… a on jej o tym powiedział! Och, jeśli kiedyś będą mieć wnuki na pewno z sentymentem wspominać będzie tę wpadkę – ale póki co wolałaby się chyba gdzieś zakopać! 
A może nie?”

~ KiS(s)

Podobne pytania zadaje sobie każda ze stron:

„Zapowiedziane przez Dean śniadanie w końcu nadeszło i to w dwojakim znaczeniu, bo nie dość, że ktoś je przygotował, to jeszcze przyniósł je do Sally i Nimrotha, którego dziewczyna pilnowała. Teraz miał stać się to, na co ona czekała najbardziej, jednak on niekoniecznie. Mieli zacząć jeść, jednak Sally miała też karmić Ni, co możliwe, że mogłoby być najlepszą rzeczą, jaka przytrafiła jej się tego dnia. Lisołakowi oczywiście przeszkadzało to trochę, jednak postanowił, że mimo wszystko jedzenie i odzyskanie energii jest ważniejsze. Najpierw on zjadł część swojej porcji, a później zaczęła jeść Sally – oczywiście tym samym widelcem, którym go karmiła. Ni dość szybko uświadomił ją o tym. Ciekawe, jak dziewczyna zareaguje na coś takiego? „

~ Samiel

Chatki Druidów

“Rozsądek przemienionej w smoka Funci poddawany jest coraz to nowszym próbom – bo oto do drzwi ciotki Flory dobija się… koszula! Koszula pewnego dzikiego trytona jak powiada plotka z karteczki. W dodatku notatka łączy dziwne przygody malarki z dwoma naukowcami z rodziny. I jeszcze do tego Flora… Funcia po raz pierwszy zaczyna rozumieć w jakiej sytuacji się znalazła i jak postronni reagować mogą na to co się wokół niej dzieje. Czy naprawdę powinna teraz pokazywać się babci, u której chciała szukać pomocy? Elfka niby włada magią i wiedzy posiada zastraszające pokłady, ale czy młoda smoczyca zabierająca mężczyznom ubrania jest tą samą skromną wnuczką, której pozwoliła uciec z akademii? Może malarka najpierw powinna zrozumieć do czego dąży i kim chce się stać nim powróci do swojej rodziny. A z resztą – nim choćby pomyśli o powrocie musi jeszcze spotkać się z Mniszkiem, o którym przez noc dowiedziała się paru ciekawych rzeczy… o nim, o sobie… jak teraz wyglądać będzie ich relacja?”

~ KiS(s)

Drzewo Świata

„Kozy to zwierzęta szatana więc to jak się rozzuchwaliły jest jasnym dowodem tego, że w okolicy szaleje jakieś ZŁO. To dość dobra wiadomość dla Sanayi i Dérigéntirha, bo tam gdzie zło, tam diabeł, a gdzie diabeł – tam anioł. A oni anioła właśnie szukają. Smok póki co poszedł na swoje własne poszukiwania, a alchemiczka siedzi w chacie jednej z wieśniaczek jedząc w imię większego dobra najgorszy barszcz w swoim życiu i starając się wyciągnąć z gadatliwej gospodyni jakieś przydatne informacje (i udając przy tym, że anioł jest jej ukochany dla większego zainteresowania, ale ćśśś). I chyba nareszcie się udało! Gdy dziewczyny zostały same, Polina wspomniała o tajemniczej jaskini, z której wydobywa się dziwne światło. A Sanaya od razu uznała, że należy tam pójść. W drogę ruszyły jednak we dwie, bez towarzyszącego im złotego smoka w przebraniu elfa. Pytanie czy to na pewno dobry pomysł… Przekonamy się. „

~KiS(s)

Smocza Przełęcz

„Możliwe, że Calathal i Lepo wybrali dobrą drogę. Gdy zeszli z głównego szlaku i zaczęli iść ścieżką, czarodziej wyczuł trzy igrysy, które znajdowały się przed nimi. Obaj postanowili okrążyć je, przy okazji skradając się, żeby jak najbardziej zmniejszyć szansę na to, że zwierzęta wyczują ich i zdecydują się zaatakować. Doszli też do wniosku, że ktoś mógł je tu zostawić jako strażników, co tylko oznaczałoby, że może rzeczywiście są na dobrej ścieżce. Prawie udało im się przejść obok nich niezauważenie – prawie, bo pradawny potknął się o kamień i to małe zamieszanie zwróciło uwagę igrysów. Jednak to także on odwrócił ich uwagę. Najpierw rzucił kamieniem, a później przy pomocy magii przeniósł go w inne miejsce tak, żeby właśnie tam wylądował i to możliwie jak najgłośniej. Udało się to i taka sztuczka skutecznie sprawiła, że zwierzęta już się nimi nie zajmowały. Później dotarli do rozwidlenia, a Calathal znowu użył swojej wiedzy związanej z szukaniem śladów i na podstawie informacji, które zebrał, stwierdził, którą drogą powinni iść.”

~ Samiel

Ekradon

“Tutaj wszyscy są wiekowi, ale nikt chyba nie ma dzieci – Daro, Iaskel i Silea kontynuują pogadankę-zapoznawajkę w gospodzie, sprawiając przy tym wrażenie raczej zagubionych małolatów niż trójki dorosłych na misji. Elf jąka się i najchętniej to by się gdzieś schował, driada jest tak miła i wesoła jakby dopiero co wkroczyła w okres nastoletniej przychylności dla chłopców, a Daro jak ten młody obszarpaniec niespełna rozumu macha do niej i gada koślawo do drużynowego mądrali (tak, elfa właśnie). Na nich oko ma Tony, tutejszy stolarz – młody i zdawałoby się roztrzepany, ale… przy tej trójce wygląda jak nauczyciel, który wyszedł z trzema (bardzo) specjalnymi podopiecznymi na soczek. Czy ta drużyna jest w stanie cokolwiek osiągnąć?”

~ KiS(s)

Nowa Aeria

“On ma pięćdziesiąt lat, ona ma pięćdziesiąt lat… on jest posiwiałym mędrcem, a ona ledwie trzpiotką. Tylko kto tu ma więcej zdrowego rozsądku? Know wykonał powierzone mu zadanie znalezienia informacji o pewnym elfie, ale oto do gry wkracza zdemolowanie karczmy i jakiś podejrzany alchemik. Czy Kuna aby na pewno tego szukała? Zdecydowanie nie, zwłaszcza, gdy w pobliżu kręcą się Amy i Emily, dwa faktycznie nieletnie dziewczątka, które z kolei szukają tajemniczego psiaka… tak jak ona wczoraj! Może więc lepiej skupić się na pościgu za czworonogiem i zostawić elfa w spokoju? Zapytałaby Knowa, ale on już pobiegł zygzakiem przed siebie…. Gdzie tym razem go niesie i czy aby na pewno jego bardzo ciepłe podejście do dzieci uchroni je przed kłopotami, które wilkołak zdaje do siebie przyciągać?”

~ KiS(s)

Mauria

„Jak można być tak starym jak Nikolaus i przez te wszystkie setki lat nie wyściubić nosa poza granice własnego państwa? No tak wyszło, cóż powiedzieć – Francis (a raczej Francine, tylko udająca faceta) może mieć swoją chwilę tryumfu nad tym wampirem, który tak go wkurza. W końcu on był w tylu miejscach i tyle widział! Prawda? Wszak to podróżnik, do Maurii musiał jakoś dotrzeć, coś na pewno widział. No przekonamy się. Najważniejsze, że Klausowi udało się przekonać nerwowego nemorianina do powrotu do stołu i dokończenia kolacji. Nawet, jeśli gdzieś z tyłu głowy nadal czai się niepokój, że sam może się zaraz stać posiłkiem.”

~KiS(s)

Irrasil

„Stare panny nie są takie złe, o ile nie są zdesperowane – właśnie przekonał się o tym Maximilaan. Jedna taka – na dodatek bibliotekarka! – rzuciła się na niego z zamiarem… matrymonialnym. Na domiar złego gdy był ubrany ledwie w samą bieliznę. Nie patrzcie tak, to nie on wymyślił, by karą za źle wykonane zadanie była magiczna podmiana ubrań z Avellaną. Swoją drogą, anielica mogłaby mu pomóc z nachalną adoratorką, a nie tylko patrzeć na rozwój zdarzeń… Choć może tego szczura kopnęła specjalnie tak, by wylądował na włosach molestującej drakona bibliotekarki? Specjalnie czy nie – ważne, że zadziałało. Po zgarnięciu ubrań i księgi oboje mogli dać drapaka. I wrócić do rozwiązywania zadań – tym razem jednak Max postanowił, że woli nie ryzykować i niech to Avell coś wymyśli.”

~KiS(s)

Otchłań

Lucien zaś taki stary, ale za to jakie ma powodzenie! I jaki nadal bystry i sprawny. Pojawił się w dniu swojego ślubu z młodziutką demonicą, ale zamiast stanąć z nią przed ołtarzem, wyzwał swojego ojca na pojedynek – nierówny, gdyż senior władał potężną magią, ale Lu był lepszy i wyszedł z tego starcia zwycięski! Co prawda stał się przy tym pełnoprawną sierotą, ale kto by tam płakał za takim rodzicem… A przynajmniej przy okazji wywinął się od ślubu – teraz już nic nie stoi na drodze ku temu, aby mógł być szczęśliwy z Rakel, w Alaranii. Jednak to chyba dopiero, gdy Lucien wyliże się z ran, bo mimo wszystko nie wyszedł z tego starcia bez szwanku. Jak dobrze, że ma przy sobie swoją Czarnulkę, która się nim zaopiekuje! „

~KiS(s)

Donosiciel #37

Nowy Rok!

Wracamy po świątecznej przerwie! 

Nowy Rok, nowa ja, prawda? Wielu z nas ma pewnie swoje postanowienia noworoczne i obyśmy w nich wytrwali! Wiadomo jednak jak bardzo bywają one nietrwałe. Dlatego my w naszym Donosicielu zamiast skupiać się na nowościach, przyjrzymy się temu co trwa tak długo jak nasze historie. Miłej lektury!

Szepczący Las

Frigg przełyka ślinę i stara się zaakceptować obecną sytuację, w której to jej ukochana i bliska sercu przyjaciółka najwidoczniej zaprzyjaźniła się ze złym (w mniemaniu Rudej!) elfem. Nie jest wiadome ile cierpliwości pozostało naszej driadzie, a do zrównoważonych zdecydowanie nie należy, ale waży się tutaj los lasu oraz klanu, który musiała opuścić by odszukać jedną z sióstr. Należy więc znieść fascynację Sonei klekoczącym kosturem elfa, a także nauczyć dzielić się przestrzeń z Widugastem… i zacisnąć zęby na fanaberie pewnej rudej, niebywale puchatej majestatyczności. Brzmi jak niezastąpiony team!”

~ Frigg

Równiny Theryjskie

“Niech będzie, że prawie na początek damy jednak coś nowego! Oto Rosa, dumna kotołaczka Nandan-Therska powróciła po swojej pierwszej samodzielnej wyprawie poza tereny warowni. Wróciła i doszła do wniosku, że… nic jej to nie dało! W ogóle nie przybliżyło jej to do zostania strażnikiem – nikt nie chce uczyć jej szermierki, nikt nie traktuje poważnie jej słów. Mimo to, niezrażona udaje się na przebieżkę do pobliskiego lasu (czy ktoś jeszcze postanowił sobie, że codziennie będzie wychodził i biegał?). W czasie odpoczynku trafiła na jeleniołaczkę Melodię – czy to może raczej ona usłyszawszy ją popędziła jak szalona i omal na nią nie wpadła. Tak czy inaczej ta podróżniczka z kolei właśnie szukała miasta… miasta, w którym mogłaby zająć się fachem uzdrowicielskim. Czy dwie młode dziewczyny będą w stanie jakoś sobie pomóc w osiągnięciu wyznaczonych celów? A może po drodze uda im się nawet… zaprzyjaźnić? Kto je tam wie!”

~ KiS(s)

A skoro mamy początek…

“Niby kontynuacje, ale oto kończy się przygoda Sarpedona i Ayeeshy! Niezwykle bestialski tryton oddał pokusie przysługę, w zamian za co ta przez tydzień miała być na jego wyłączne usługi. Wyjaśnić mu czym jest sztuka, opowiedzieć o swojej rasie, a także odpowiedzieć na masę innych pytań, jakie białowłosy co chwila zadawał. Jednak nie mieli jak zabawiać się w spokoju przez wyznaczony czas. Trytona ktoś ścigał. I tak w końcu grupa badaczy dopadła go w chatce leśnika – czy zrobią z niego kolejny eksponat? Czy może kiedyś jeszcze usłyszymy o nietypowym trytonie? Na pewno wpisany zostanie do podręczników – uczcie się więc pilnie!”

~ KiS(s)

Jadeitowe Wybrzeże

Ijumara, Kelsier i Kvasir mieli chwilę, by pod pretekstem opatrywania pani kapitan porozmawiać o tym co się stało i co teraz mają zrobić, by wrócić na tamtą wyspę i statek. Niestety czas minął i zmiennokształtni tubylcy się o nich upomnieli – kazali, by ci za nimi poszli, by ich „komuś pokazać”. Nim to jednak nastąpiło, całą grupę zagoniono do jednego z szałasów, gdzie mieli się przygotować. Tyle, że pomysł rozbierania się do samych spodenek nie spodobał się Ijumarze tak bardzo, że dała w pysk kotołakowi, który to zaproponował. Ostatecznie stanęło na jej, lecz czy jest się czym cieszyć, skoro spoliczkowany mężczyzna siedzi po prawicy wodza? Chyba panna Nigorie po raz kolejny wpędziła swoją grupę w kłopoty… „

~KiS(s)

„Jak sobie naważysz piwa to musisz je wypić. Kvaser do pijaków nie należy, ale jeżeli chodzi o wyrób tego alkoholu… znaczy przyciąganie problemów! To umiejętnościami przewyższa niejednego barmana. Należy wykonać zaledwie kilka kroków: odzyskać siły, potem znaleźć źródło potężnej energii magicznej, wykorzystać bolesny artefakt, a przede wszystkim przypomnieć sobie zaklęcie do teleportacji… i go się przy okazji nauczyć. Proste, prawda?
Na ten moment najważniejszym jest przeżyć samo powitanie na wyspie, a jest ona pełna… kotów. Różnych kotów! Kelsier może czuć się jak wśród swoich, nikt mu za bardzo nie chce wierzyć, że jest „obcym”, a Ijumara ze swą kapitańską werwą śmiało policzkuje jednego z ważnych jegomości na tej wyspie, który to wiernie służy przywódcy. Na pewno wyjdą z tego cało!”

~ Frigg

Wyspa Lariv

„Męczący dzień w zajeździe dobiegł końca, ale to wcale nie oznacza relaksu i spokoju. Jak to w tym miejscu z reguły bywa, nic nie kończy się z nastaniem nocy i wydarzyło się jeszcze wiele ciekawych rzeczy. Na przykład państwo Wassley uknuli spisek, by jedną z mieszkanek zajazdu – minotaurzycę Minao – trochę rozerwać, bo wydawała się smutna i znudzona. Lucy się o nią martwił, a Kaikomi była idealną kandydatką, by na ten stan rzeczy coś poradzić. Poza tym w końcu udało się ogarnąć pokój dla Niko. Ten jednak nie wiadomo czy z niego w ogóle skorzystał, gdyż wieczorem wyszedł gdzieś ze swoim przybranym ojcem i chyba oboje wrócili nad ranem – gdzie byli i co robili, tego póki co nie wiadomo… Tak samo jak nie wiadomo jaki związek ma z tym dziwna koperta bez zawartości, która od rana przewędrowała przez dziesiątki rąk, choć adresowana była bez wątpienia do Lucy’ego. „

~KiS(s)

Saorais

“Cyrk? Nudne. Wojna? Pfff, co jeszcze, szachy? Teatr? Strata czasu.
Chcesz wiedzieć, co tak naprawdę jest warte każdej sekundy twego życia…
CZYSTY CHAOS!
A gdzie takowy znaleść?
W Saorais! Tam oto bowiem Hyiaxinthe, Rozalie oraz Niphred robią wszystko co w swojej mocy, by miasto to zostało w najbliższym czasie opustoszałe, zrównane z ziemią i wybuchnięte czym tylko się da! Nikt bowiem nie jest w stanie przetrwać w obliczu magii, którą włada pokusa wraz z elfem. Strażnicy w mieście już polegli, niezdolni do choćby zaatakowania w obliczu absurdu tak potężnego, że widocznego gołym okiem! A wszystkiemu temu przygląda się istota, która w teorii powinna panować nad porządkiem! W teorii, bo z pustą głową to i Prasmok by dużo nie zdziałał…”

~ Wenszu

Równina Drivii

Cedr zapoznaje się z tyloma fajnymi rzeczami! Kanapa to coś wygodnego, a kocyk jest bardzo cieplutki! Jakieś to takie nawet lepsiejsze niż kamień porośnięty mchem! Domowe zacisze odbija się dwa razy głębszym znaczeniem, gdy opiekuje się nim Yuki. Wydaje się jednak, że spokój panujący podczas burzy owiany jest znacznie mniej przyjazną historią, bo przecież satyr nie przybył tu bez powodu. W jaki sposób może pomóc mu nimfa i czy kiedyś jeszcze naturianin zobaczy na swe oczy swą matkę stworzycielkę, Primethele?”

~ Frigg

Hrabstwo Ascant-Flove

„Sally przybyła.

Nimroth zbudził się, gdy usłyszał rozmowę toczącą się w pobliżu i postanowił się jej przysłuchać. Okazało się, że to Sally rozmawia z Natanem, który całą noc pełnił przy nim wartę i ma teraz zmienić się z dziewczyną. Ta wystroiła się (chociaż Ni od razu przyznał, że niepotrzebnie) i zmieniła swojego towarzysza, od razu sprawiając, że sytuacja zrobiła się dziwna. Ni chciał się tylko rozbudzić, a ona zaczęła zasłaniać oczy dłonią, mówiąc coś o tym, że nie powinna oglądać go zaspanego – chwilę później już na niego patrzyła i proponowała mu, że uczesze mu włosy, a gdy zapytał o śniadanie… zaczęła krzyczeć, budząc tym wszystkich, którzy spali. Właściwie, to wołała i to jedną osobę, która zresztą i tak się zjawiła i odpowiedziała na pytania dotyczące pierwszego posiłku tego dnia. Niestety – dla lisołaka, bo Sally na pewno nie powiedziałaby, że „niestety” – nie udało mu się przekonać Dean do tego, żeby tym razem też jadł samodzielnie. Później, to Ni zadał pytanie Sally, czego oczywiście nie robił z chęci rozmowy z niej, a dlatego, że ciągle próbował zdobyć jakieś informacje o grupie, której jest więźniem. „

~ Samiel

Las Driad

„No dobra, czy kryzys jest w końcu zażegnany? Iyeru powiedział o co ma pretensje do Yrin, ona przeprosiła, Toffee bardzo sprytnie zniwelował działanie swędzącego proszku i nic to, że wszyscy mokrzy, ważne, że zadziałało… Jest dobrze, zawieszenie broni? No chyba nie do końca, gdyż smok zażądał rekompensaty za to wszystko, co przeszedł – za wyrwanie mu łusek i (jak on to ujął) próbę zabójstwa. Na razie lisołaczka zaproponowała mu nocleg albo zrobienie tatuażu, ale czy to będzie wystarczająca rekompensata… „

~KiS(s)

Góry Druidów

„Spotkanie po roku Kaviki i Yastre nie przebiega tak, jak by sobie to wymarzyli. A już na pewno nie tak, jak kot by to sobie wymarzył. Fakt, przesadził z tą przemianą, paradowaniem z gołym tyłkiem tuż po niej i z próbą wszczęcia bójki z oburzonym ojcem jakiejś nieletniej panny, która to wszystko widziała, ale te kłótnie między nim, Kaviką i Hannie zrobiły się naprawdę nie do zniesienia! Panterołak w zrywie logicznego myślenia zapytał wprost uczoną, czy ma opuścić festyn, by się nie pozagryzali, ale ona odmówiła. I co więcej, nawet przeprosiła i zapewniła, że on i jego grupa są tu mile widziani. Tylko czy faktycznie pomysł, by zostali, był taki dobry? To jak Kavika tańczy z Leimem może być nowym powodem do zazdrości, tym razem trudnym do zwalczenia… „

~KiS(s)

Chatki Druidów

„Ty mały, pokręcony… Kisężniczku, gdzie biegniesz!? Tak to jest, tak to jest jak ufasz uśmiechniętym, nawiedzonym elfikom i dajesz sobie pomagać. Najpierw znajdują druidkę, prowadzą cię do jej chatki, jedzą z tobą ciasto, przynoszą dzienniki… a potem wybiegają i zostawiają cię na pastwę gosposi! Noż doprawdy! Ale nie ma to jak być sprytnym smoczym dziewczęciem – Funcia wykorzystuje zniknięcie Mniszka na to, by wypytać panią Florę o dotyczące go legendy… czy dowie się czegoś o swoim kapryśnym wybawicielu? I czy przypadkiem nie zechce wtedy uciec nim ten wróci z tłumaczeniami? Ech, przydałby się jeszcze kawałek ciasta.”

~ KiS(s)

Smocza Przełęcz

„Smoczy Strażnicy – bo przecież można by było tak nazwać dwie wielkie i kamienne rzeźby smoków – przez jakiś czas „obserwowały” dwóch podróżników, którzy weszli na teren Smoczej Przełęczy. Lepo – młody czarodziej, który chciał odnaleźć zapomnianą wiedzę swej rasy – i Calathal – lodowy elf, który postanowił zostać jego przewodnikiem i ewentualnym wsparciem. Szukali przejścia ukrytego za trującym bluszczem, które miałoby ich wprowadzić do wnętrza Gór Druidów, gdzie według Lepo znajdowała się wiedza, której ten poszukiwał. Tyle tylko, że najpierw musieli znaleźć miejsce, w którym to wejście się znajduje. Poszukiwania te umilali sobie rozmową, w czasie której Cal w końcu znalazł jakiś trop, chociaż niekoniecznie oznaczało to od razu, że dzięki temu uda im się dotrzeć do ukrytego przejścia…”

~ Samiel

Thenderion

„Gorący temperament solarnego smoka oraz egoistyczny charakter nemorianina. Mam dobre wieści! Ona już nie chce go zjeść, a on jej nie chce zabić! To już pewien krok ku nowej przyszłości Ruu oraz Veryvina, ale… to dopiero zalążek docierania do siebie. Zatruta demonem (innym niż Vinek!), z poważnymi ranami była narzeczona ma właśnie okazję poznać rodzinę markiza. Szkoda tylko, że trochę chyba trudno będzie zaakceptować starą a i też nową ukochaną bogacza bankruta, która do tego stanu sama go doprowadziła. Eee… czy ktoś już się zgubił w tych zawiłościach? To pomyślcie co oni muszą przeżywać!”

~ Frigg

Nowa Aeria

“Poszukiwania trwają! Kuna ma tego ranka wielu informatorów – Know’a, który donosi czego dowiedział się o pewnym elfie i szukanym przez niego alchemiku, oraz dwie znajome dziewczynki, Emily i Amy, które widziały na ulicy dziwnego prawie-psa. No, jedna z nich widziała. Tak czy inaczej czarodziejka ma w czym przebierać – szukać dziwnego kundelka, którego próbowała złapać już wcześniej, czy może zainteresować się bardziej tym co mówi zwariowany włóczęga? Problem w tym, że dziewczynkom wierzy, a Know mógł coś sobie ubzdurać. A bo to pierwszy raz! Jednak z kultury postanowiła go nie ignorować. Ostatecznie wczoraj mu pomogła, więc dzisiaj on… może pomóc jej.”

~ KiS(s)

Ekradon

“Wyciąganie wampirka spod stołu zakończyło się sukcesem – namówiony na pogawędkę przez Iaskela z chęcią wylazł, opierając się o jego krzesło i przechodząc nad nim tak, jak zwykło się przechodzić przez płot. Ale nietypowe zachowania Daro elf i driada będą być może mieli okazję jeszcze poznać, bo póki co zagadują go mimo wszystko ochoczo. No, w sumie z przymusu, bo może on wiedzieć coś o zaklęciu, które odpowiada za zniknięcie Hessana, ale… chwila. Wiedzieć? ON!? Nie, on na pewno nie! I choć Silea pokłada w nim nadzieję, a on chętnie jeszcze o czymś by popaplał, szanse że pomoże im rozwikłać zagadkę są… ale nie uprzedzajmy wypadków!”

~ KiS(s)

Mauria

“Bal, bal, niezwykły bal szykuje się wśród wampirzej śmietanki! Dlaczego niezwykły? A, bo zawita na niego sam hrabia Vergil von Weyarn, słynący z tego, że na balach się nie pokazuje! Tym razem jednak przyjdzie, i to nie sam, bo towarzyszyć mu będzie piękna, a pochodząca z daleka Kathléen Valentina Alice Madeleine Noémie. Młoda wampirka sama z resztą to spotkanie zaaranżowała, wysyłając wcześniej list do hrabiego. Mężczyzny. Nieznajomego. Bo mogła. I jak najbardziej korzysta! Trudno powiedzieć co poza ciekawością nią kierowało, a jeszcze trudniej przewidzieć jak spodoba jej się partner, którego właśnie po raz pierwszy miała okazję ujrzeć na oczy. Czy jego postawa, słownictwo i obycie nie zawiodą jej oczekiwań? Czy w ogóle jakieś względem niego żywiła? I czy ona jemu przypadnie do gustu?

Zapowiada się ciekawa noc.”

~ KiS(s)

Cóż za zbieg okoliczności, że i z innej perspektywy zaczyna się to podobnie:

„Bal! Wampirzy bal. Co prawda, oficjalnie jeszcze się nie zaczął, jednak na pewno znajduje się już na ustach wielu krwiopijców. Ciekawe, jak wielu z nich wie o tym, że pojawi się na nim sam Vergil, czyli osoba, która już od długiego czasu unikała tego typu „spotkań”? W dodatku zjawi się tam z towarzyszką, którą będzie Kathléen – wampirzyca należąca do rodu pochodzącego spoza Alaranii. W ostatnim czasie dwójka ta listownie omówiła wszystkie rzeczy związane z balem, oczywiście już po tym, jak Vergil postanowił zgodzić się na to, żeby tam pójść, chociaż i tak bardziej kierowała nim chęć poznania samej Kathléen. W końcu, gdy nadszedł dzień balu, Vergil ubrał się we wcześniej przygotowany, elegancki strój i wsiadł do karocy, która najpierw zawiozła go na miejsce, z którego miał zabrać Kathléen i towarzyszące jej osoby, a później zawiezie ich wszystkich prosto pod salę balową.”

~ Samiel

„Mauria czy nie Mauria, gościnność i dobre maniery zobowiązują. Dlatego Nikolaus starał się jak najlepiej podjąć swojego przypadkowego gościa, w którego aurze dostrzegł cień platyny. Generał zapewnił, zdawało się, wszystko, co jest do szczęścia potrzebne: pomoc medyka, komnatę, możliwość odświeżenia się, nawet zaprosił na wspólną kolację. Z tym że Francine – oficjalnie Francis – wcale się to wszystko nie podoba, z gospodarzem na czele. Lorda z miejsca uznała za bufona i każde jego zdanie traktuje jako przytyk, na który odpowiada tak samo. Nikolaus nie dał się sprowokować jej małym złośliwościom… Do czasu. W końcu jednak pokazał kły – dosłownie – a to sprawiło, że jego gość nagle szybko zapragnął zakończyć kolację, ku niezadowoleniu gospodarza. Wygrają uprzedzenia czy zdrowy rozsądek?”

~KiS(s)

Francine jednak widzi to nieco inaczej:

„Mimo że Francine przebrnęła przez przerażające bagna, ucięła łeb niejednej szkaradzie i ledwo uszła z życiem to zdecydowanie nie była gotowa… na taką gościnę. Ciepła pościel oraz długa kąpiel to tylko wstęp do zapomnianego przez lata luksusu. Choć to ostatnie to już kwestia gustu. Od razu rzuciły się jej w oczy zimne i nudne ściany dworu, mrożąca krew w żyłach atmosfera, brak złocisto-białego przepychu oraz misterne świeczniki na długim stole w jadalni, a do tego żabie udka i kielich pełen…
Nie spodziewałaby się, że tyle łaski (o którą nie prosi!) uzyska od szanowanego generała Nikolausa Turilliego. Gdy jednak przeczytało się stos powieści o wampirach, niełatwo będzie pojąć czy też zrozumieć ile z baśniowych opowieści można wynieść prawdy…
A poza tym, cholera, to jest wampir, który zaprosił ją na kolację! Nie mówcie tylko, że sami byście nie odebrali tego dwuznacznie!”

~ Frigg

„U Mitry i Aldarena jak zawsze nie może być „miernie”. Po awanturze tak burzliwej, że mogła przynieść kres ich związkowi, nadszedł czas na ciężkie zwierzenia i wybaczenie. Mitra w końcu przyznał się co go gryzło całymi latami, a jego ukochany wampir zrozumiał go i wsparł. Wszystko idzie ku dobremu i być może kolejny dzień przyniesie rozwiązania wielu codziennych problemów, które ostatnio się nawarstwiły. Umowa z Alexandrem, wizyta u Nihimy, spotkanie z Lilianną, kwestia rannego tygrysołaka… Ale to później, gdyż ranek póki co spędzili we dwójkę. Wrócił temat bransoletki, którą Aldaren ofiarował poprzedniego wieczora Mitrze, lecz przez niefortunny dobór słów i okoliczności nekromanta jej nie przyjął. Teraz to błogosławiony zdecydował się naprawić tę sytuację i zapewnił, że bransoletkę przyjmie, jeśli będzie ona symbolem ich miłości aż po grób. Tylko czekać, co odpowie na to skrzypek. „

~KiS(s)

Opuszczone Królestwo

„Podróż Kito i Celine nadal trwa, ale chyba zatoczyli koło i wrócili do początku – bo jest dokładnie tak samo jak wtedy kiedy się poznali! Kucyk drży przed smoczycą, nawet gdy ta uwięziona jest w ludzkim ciele, ona zaś złości się na niego z każdego możliwego powodu. Traktuje ją jak smoka? – Źle. Jak kobietkę? – Też niedobrze! Och, czy oni kiedykolwiek dojdą do porozumienia!? Biedna Colette, że też musi z nimi wytrzymywać!”

~ KiS(s)

Ruiny Nemerii

“Czy sucho ci w gardle? Czy pragniesz utopić swoje problemy przy pomocy czegokolwiek? Doskonale trafiłeś! Oto bowiem w (pozostałościach) wspaniałego miasta jakim jest (a raczej była) Nemeria dzieje się właśnie idealne spotkanie towarzyskie dla ciebie! Przybądź do nas, podziwiaj ognisko (do niedawna będące cudzym domem) i zapoznaj tutejszych! Ta co łzy jej ciekną po policzkach to Amaranta, jej ulubionym napojem jest gorzkie rozczarowanie, takie jak choćby obecny wieczór! Ta pijawka przy jej szyi to nie nawalony amator mrocznych elfek, a jej rodzona siostra, Siyne, ona lubuje się we krwi, piwie, oraz byciu życiową porażką. A tam, tuż za nią, oto Izaura. Tak, zaraz spróbuje odciąć wampirzycy głowę, i tak, uwielbia upajać się ślepym gniewem aż do utraty rozumu, choć póki co jeszcze się trzyma. A tam w cieniu? To nowa osoba, nietutejsza. Zwią ją Quillithea, i jeśli pogłoski prawdę mówią, to jej ulubionym trunkiem są nasączone jadem kłamstwa. Nietypowe dziewuchy, nie sądzisz? A co jeśli ci powiem, że to są dwie pary sióstr? … Ej, prawdę mówię, i jeszcze tak dużo nie piłem!”

~ Wenszu

Szczyty Fellarionu

Do tej pory pogoda sprzyjała podróży w stronę Rapsodii, niestety, nic co dobre nie trwa wiecznie. Deszcz, początkowo słaby, w końcu przerodził się w ulewę. Azajasz, chcąc chronić Safirę przed zimnem i wilgocią, okrywa ją także swoim płaszczem. Po wielu godzinach konnej jaszdy udaje im się dotrzeć do małej osady, gdzie odnajdują schronienie w karczmie. Choć szybko okazuje się, że przez deszcz wszystkie pokoje są zajęte gospodarz proponuje im nocleg na zagraconym strychu. Dla wyczerpanych podróżników rozwiązanie i tak wydaje się idealne. Azajasz nie wie jednak co powinien myśleć o zachowaniu anielicy. Zmieniła się diametralnie, jakby nie była sobą. Ciemnowłosy czuje się zagubiony. Wie, że Safira nie pamięta już swoich uczuć do ich dowódcy i widzi w tym szansę dla siebie, nękają go jednak wyrzuty sumienia, że nie powinien tak myśleć. Najtrudniej jest mu jednak odnaleźć się będąc wraz z Safirą w małym pokoju, kiedy anielica postanawia zostać w samej bieliźnie. Choć Azajasz bardzo stara się być opanowany, w jego głowie pojawiają się myśli, które nie przystają mężczyźnie, a co dopiero aniołowi.

~ Niara

Rododendronia

Tak wiele może stać się jednego dnia. Dla Malachiego i Ananke ostatni czas nie był łaskawy. Zwiad, atak na obie drużyny, śmierć. Choć oboje, i elfka i anioł, potrzebują wytchnienia, trudno jest im je odnaleźć gdziekolwiek. Zbliżyli się do siebie, lecz nadal są zamotani we własnych uczuciach. Ona boi się, że go zrani, on, że być może przekracza granicę, za którą ona czuje się bezpiecznie. Oboje ukrywają się za niewidzialnym dla oka murem, bo oboje, choć wiedzą jak kochać, nie do końca potrafią to okazywać. Przez to co wydarzyło się z Safirą, Malachi uświadamia sobie, że nie potrafiłby żyć bez ukochanej Ananke. Jak do tej pory nie udawało im się spędzać ze sobą romantycznych chwili, dlatego w przypływie emocji anioł zaproponował by oboje wyszli z ciasnych murów jego kwater i wyruszyli na nocną przechadzkę po Rododendronii. Czy Ananke się zgodzi? Czu uda im się spędzić ze sobą czas nie mieszając w życie prywatne swojej misji? Czy na chwilę zapomną o służbie, by poświęcić czas tylko sobie?

~ Niara

Lawendowy Dwór

„Oj chyba jesteśmy coraz bliżej pięknego celu! Tristan podczas drzemki w bibliotece śnił o pięknym popołudniu spędzonym ze swoją rodziną w ogrodzie: z Elowynem, Prim, brzemienną Rael… No właśnie, czyżby to była jakaś wróżba? Lord chyba coraz bardziej przywiązuje się do młodej niebianki i chyba wkrótce będzie mógł wypowiedzieć te magiczne słowa, które chce usłyszeć każda kobieta. Lecz ona również zaczyna czuć coś więcej i swój dom widzieć przy boku Tristana. Więc może wkrótce tych dwoje nareszcie wyzna sobie miłość? Och jakże pięknie by było, gdyby ten trzeci raz okazał się szczęśliwy dla lorda!”

~KiS(s)

Błyszczące Jezioro

„W dworku wampira z zacnego rodu Shasamo rozpętała się prawdziwa burza. A miało być tak spokojnie…
Najpierw ciszę przerwało wtargnięcie samolubnego piekielnego, który miał w tym swoje interesy, żeby mu poprzeszkadzać. To jeszcze dało się znieść. Jednak wraz z nim w prezencie dostał potężną czarodziejkę i księżniczkę, Atristan, o której względy swego czasu zabiegał, ale przez magiczne perturbacje musiał ją opuścić. Wszystko od tego momentu jednak zaczęło układać się nieco lepiej: Księżniczka okazała się być wyrozumiała, a Frey był zadowolony z osiągnięcia celu. Nieszczęścia jednak chodzą w pakiecie, ponieważ za Rakhszasą przydreptały wielkie zastępy wojsk astralnych, Białe Kruki, z którymi od początku miała malutki zatarg. Wykorzystując tę sytuację najemnicy wrodzy Nowej Aerii próbują porwać Perłę.
Minie dużo czasu, zanim Yao ponownie będzie mógł zasnąć spokojnie.”

~ Gwen

Na’Zahir

„Trudy podróży w końcu dały o sobie znać. Po spotkaniu z Sadikiem Maia i Talen połączyli z nim siły i zdecydowali, że udadzą się do Na’Zahiru. Choć ta trójka do tej pory niespecjalnie się dogadywała, podróż mijała im sprawnie. Teraz jednak natrafili na burzę piaskową. Zdecydowali się ją przeczekać, lecz to było już za wiele dla księżniczki Mai, której osłabione ciało zaczęła już wcześniej trawić choroba. Nie okazywała tego, ale gdy piasek opadł, ja opuściły siły i gdy tylko upewniła się, że z jej towarzyszami wszystko w porządku – zemdlała. A oni muszą się nią teraz zająć – Talen w sposób pewnie bardziej konwencjonalny niż Sadik, który nagle przypomniał sobie o ciążącej na jego władczyni klątwie. Rychło w czas… „

~KiS(s)

Otchłań

„Wiele się wydarzył w życiu Luciena i Rakel. Był panieński, kawalerski, ślub, przeprowadzka, otwarcie nowej działalności brata Czarnulki, remont… I były też te mniej przyjemne rzeczy. Jak zbliżający się ślub Luciena, który obojgu jest tak bardzo nie w smak. A wraz z tym – bo nieszczęścia lubią chodzić parami – wrócił również Gadriel, który nie mając lepszego pomysłu na sprowadzenie do posiadłości starszego brata, by ten ogarnął cały ten bajzel, po prostu zabrał ze sobą Rakel niby jako gościa, ale tak naprawdę jako wabik. Tylko Lucien nie może tak od razu wrócić – ma misterny plan, którego nie może zawalić. Dlatego póki co Rakel musi wytrzymać w posiadłości d’Notte i nie zwariować. Jak dobrze, że chociaż koci demon Palugh jest po jej stronie. „

~KiS(s)

Donosiciel #36

Ach, rodzinka!

Czujecie już ten oddech świąt na plecach, prawda? Zaczyna się bieganina, zakupy, sprzątanie, planowanie, a wszędzie słychać popularną piosenkę o chłopaku, który „w ostatnie święta oddał jej swoje serce”. Ale to jeszcze nie jest koniec tego szaleństwa, bo już wkrótce zaczną zjeżdżać się krewni albo sami zaczniemy wyjeżdżać do rodziny. Ach… Rodzina, szaleństwo – czy to się przypadkiem jedno z drugim nie łączy?

Szepczący Las

„Gdy ranny od ciosów nożem Argo leży w domu swojej ukochanej, Rumianek musi udać się do jego ojca, by powiedzieć mu co się stało. Ze ściśniętym od strachu żołądkiem przemierza wioskę by dotrzeć do domu starego Branda. W końcu udaje jej się spotkać ze stolarzem i powiedzieć mu o wydarzeniach jakie miały miejsce podczas ich wyjazdu. W uspokojeniu nerwów pomaga jej jak zwykle maleńki kociak Drobniś. W tym czasie Argo towarzystwa dotrzymuje inny kot, czarny jak bezgwiezdna noc – Węgielek. Mimo to cieśla nie czuję się do końca swobodnie w łóżku ukochanej, które wcześniej dzieliła ze swoim mężem. W końcu w domu krawcowej zjawia się Rumianek i Brand. Zastają oni jednak Argo śpiącego z wyczerpania. Rumi może zrobić tylko jedno, przebrnąć przez poważną rozmowę z ojcem ukochanego.”

~ Niara

Rubidia

„Do malowniczej Rubidii, gdzie słońca i wina jest pod dostatkiem, a kojący szum morza miesza się z krzykiem mew i portowym gwarem, dotarł czarujący, iście elegancki jegomość o tajemniczej naturze. Na imię mu Rufouse i nie wiadomo skąd przybywa, nie wiadomo po co i nie wiadomo, dokąd zmierza, ale uznał Rubidię za godny uwagi przystanek w swojej podróży. Wraz z wiernie towarzyszącym mu krukiem Wiktorem zdążył już zwiedzić większość miasta, które natychmiast porwało go w swój nocny rytm. Nad ranem, w poszukiwaniu ciekawego lokalu, by w spokoju zjeść zdrowe śniadanie, natknął się na uroczą tawernę, której taras skrywany był pod pergolą z dzikim winem. Czarodziej uległ pokusie, by zasiąść i móc delektować się wspaniałej jakości winem. Choć z początku degustacja widniała u niego na pierwszym miejscu, po poznaniu iście intrygującego kelnera Momo, spadła na ostatnie miejsce. Teraz całe zdarzenie rozgrywa się w otoczce kiczu, przesady i iście eleganckiej atmosfery. A spojrzenia, jakie sobie rzucają mężczyźni, są wyraźnie dwuznaczne.”

~Nuka

Wyspa Lariv

„Nareszcie wieczór… Kto by pomyślał, że przez jeden dzień może się tyle wydarzyć? W rodzinie Wassley’ów pojawił się nowy członek w postaci adoptowanego spontanicznie syna, lecz ledwie kilka godzin później mogłoby dojść do przerzedzenia szeregów zajazdowej gromadki, gdy Niko wraz z Irinaiem wypadli z okna podczas sprzątania (niebezpieczne zajęcie, może pora zacząć go unikać!). Nie wiadomo skąd pojawiła się jeszcze muchołapka, no i gdzieś zapodziały się tajemnicze koperty znalezione przez Therundiego, a pochodzące z pewnością z jakiejś dyskretnej korespondencji Lucy’ego… Jak dobrze, że chociaż teściowa z głowy, bo po tym jak już dość napsuła wszystkim krwi i opatrzyła kogo trzeba, ruda wiedźma udała się do domu. To co prawda nie oznacza końca tego szaleństwa, ale przynajmniej gasi jedno z wielu jego ognisk.”

~ KiS(s)

Hrabstwo Ascant-Flove

Nimroth i pilnujący go Natan, nadal ze sobą rozmawiali, jednocześnie wzajemnie zbierając o sobie informacje. Co w tym czasie robiła przywódczyni grupy, czyli Dean? Nie wiadomo, może już nawet odpoczywała, przygotowując się na następny dzień… W każdym razie, Ni zdradzał swemu rozmówcy tylko tyle, ile chciał mu powiedzieć, a także rozmyślał nad niektórymi rzeczami, na przykład nad zbieraniem informacji o sobie właśnie albo o tym, czy jako skrytobójca posiada już jakąś reputację. Poza tym, robił się też coraz bardziej zmęczony (i śpiący oczywiście), ale z tego stanu na chwilę wyrwał go nowy zapach i to, że Natan zmienił swoje zachowanie i pozycję, aby na koniec wskoczyć w pobliskie krzaki. Stamtąd wyszedł dziki kot – igrys – który (a raczej która, bo była to kotka) także okazał się członkiem tej grupy i jej „maskotką”. Kotka obwąchała Ni i przyglądała mu się przez chwilę, aż w końcu odeszła, nie czyniąc w stronę lisołaka żadnych kroków, które miałyby zwiastować to, że go zaatakuje. Natan uraczył go klilkoma informacjami na temat igryski, a w zamian Ni powiedział mu, że właściwie to robi się zmęczony i spróbuje zasnąć, ze świadomością tego, że jutro musi być w pełni sił zarówno psychicznych, jak i fizycznych, bo przecież poranną wartę ma pełnić przy nim Sally.”

~ Samiel

Valladon

„Och, ależ się dzieje w Valladonie, ależ się dzieje! Zaczęła się prawdziwa gorączka przygotować – ślub Doriana i Niny tuż tuż, panna młoda już odziewa białą suknię. Ale to nie wszystko, bo wśród weselnych gości dzieją się rzeczy nie mniej ważne – Lucien wyznał Rakel miłość! I choć po bardzo intensywnym wieczorze kawalerskim nie doszedł jeszcze w pełni do siebie, nie można mieć wątpliwości co do prawdziwości jego wyznania. I co więcej zbrojmistrzyni odwzajemnia jego uczucia! Tylko co teraz? Lucien ma w końcu zaaranżowany ślub w Otchłani… Ale ponoć ma plan. Oby był dobry i tych dwoje mogło być razem – zasługują na to!”

~KiS(s)

Góry Druidów

„Po dyskwalifikacji w zawodach we wspinaniu się na drzewo Yastre już doszedł do siebie i przeszły mu fochy na niesprawiedliwe traktowanie. To oczywiście dzięki wspaniałemu towarzystwu, w tym dzięki Hannie, która bardzo go wspierała. Jedyny problem polega na tym, że nie wszyscy byli skłonni wybaczyć panterołakowi jego wybryk i zapomnieć, a że ten nie zaszył się nigdzie by przeczekać tylko jakby nigdy nic pił sobie piwo na widoku – nieszczęście gotowe. Najpierw wdał się w pyskówkę z jednym z obrażonych ojców, a później obaj rzucili się do bitki. Na razie znajomi dają radę ich powstrzymać, ale pytanie na jak długo?”

~KiS(s)

Chatki Druidów

Funtka utknęła z dala od swojej rodziny – tak to się kończy jak młode dziewczątka wyruszają w podróż, by odnaleźć niezależność i… kto je tam wie co jeszcze. Grunt, że teraz, z dala od cywilizacji, przemieniona w pseudosmoka malarka nie wie już czy lepiej tęsknić za bliskimi, skupiać się na magicznej klątwie, pomagać zmienionemu w człowieka Chaosowi czy dalej poznawać się z Mniszkiem, dzięki któremu w ogóle udało jej się dotrzeć do chatki druidów. A może najlepiej chwilowo nie myśleć wcale i beztrosko wspominać smak ciasta kasztanowego? W końcu ile można siedzieć i się zadręczać! Zwłaszcza, że elfik, choć niemal stale wygląda jak zbyt radosny chłopiec, wciąż duma nad tym jak pomóc jej wrócić do dawnej postaci lub chociaż skontaktować się z krewnymi. Mogłaby mu zaufać…”

~ KiS(s)

Trytonia

„Pościgi, wybuchy, porwania i narkotyki – historia Vasko i Skowronka jest póki co krótka, ale bardzo spektakularna, istne szaleństwo! Po tym jak wysadzony w powietrze został magazyn, w którym potencjalnie skrywał się cel Przyjaciółki, wokół zaczęły dziać się dziwne rzeczy – kolorowe płomienie, halucynacje, to pewnie zasługa płonących w pożarze alchemicznych składników. Związek z tym może mieć również to, że Skowronkowi nagle zmienił się kolor oczu. Ale nie było czasu, by się nad tym roztkliwiać – Vasko szybko dodał dwa do dwóch i doszedł do wniosku, że ich cel cały czas znajdował się nie tam, gdzie szukali. Udali się więc do posiadłości wytypowanej przez chłopaka Mant i… bingo! Cel się odnalazł, a Vasko dokonał eleganckiego porwania przy pomocy teleportacji. Doznał przy tym poważnych obrażeń wewnętrznych i zewnętrznych, ale ponoć się z tego wyliże… Robota jednak zakończona – on wrócił do siebie by lizać rany, a ona została sam na sam z gościem, do którego miała… Interes.”

~KiS(s)

Arturon

„Ile to lat minęło od momentu rzekomej „dezercji” jednego z gwardzistów? Dla kapitan Escrim zbyt wiele, by tak łatwo mu to wybaczyła i przyjęła z powrotem w szeregi Gwardii. Natknęli się na siebie przypadkiem, a to wszystko dzięki matce pani kapitan, Cordelii, która za wszelką cenę chciała się spotkać z córką, a żeby to zrobić, musiała uciec się do bardzo ekscentrycznego rękoczynu w środku miasta. Zaatakowała bowiem młodą kobietę… bochenkiem chleba. Wywołała tym pospolite ruszenie, zwracając na siebie uwagę straży, na całe szczęście. Mężczyzna, który towarzyszył młodej kobiecie, to nie kto inny, jak sam Gavin – rzeczony dezerter sprzed paru lat, którego szukała cała straż. I choć spotkał swoją ukochaną panią kapitan, ona nie zamierza przedkładać uczuć do maga nad swoje obowiązki. Najpierw sytuacja musi zostać rozwiązana. Przyjemności później.”

~Nuka

„Tak jak Nuka podejrzewał – hulanka udała się aż nadto, przez co Dżari musi cierpieć na dość częstą przypadłość tego rodzaju biesiad – kaca. I chociaż anioł, po ciężkiej walce samym z sobą, był w stanie się podnieść i doprowadzić do względnego porządku, grawitacja i mdłości dodały co nieco od siebie, przez co teraz dogorywa sobie w ciszy i spokoju, starając się opanować rozstrojony żołądek. Esker zaś wybrał się na ożywczy spacer w celu rozprostowania kości. A może w tym czasie zdoła się dowiedzieć kilku ciekawych rzeczy od miejscowych?”

~Nuka

Ekradon

“Czego innego jak nie nieprzewidywalności spodziewać się można po Daro? Iaskel od razu stwierdził, że lepiej z nim nie zaczynać… tylko Silea pomachała do niego od razu znad swojego stolika – a zdobywszy tym jego przychylność stała się po małej bójce, którą odbył obowiązkowo z obdartym bywalcem gospody, jego żywą tarczą. Póki nie schował się pod blatem. I wtedy właśnie zaczęło się najlepsze – bo Iaskel zamiast siedzieć cicho i tchórzyć, odezwał się… prosząc by stamtąd wyszedł i proponując rozmowę. Rozmowę! Zachwycony tym gestem przyjaźni Darcio wyłonił się spod stołu opierając się bez pardonu o krzesło nerwowego elfa, przy okazji pochylając się nad nieszczęsnym medykiem ze swoim krwiopijczym uśmiechem. Doprawdy, to już przekroczyło granice wyobraźni przyzwoitego mężczyzny, a rozochocony wampirek, chwaląc się swoją kulturą i obyciem przeszedł zaraz nad elfem swobodnie i stanął między nim a driadą aby… no, porozmawiać! W końcu ile można być samotnym i nie mieć do kogo paszczy otworzyć?”

~ KiS(s)

Opuszczone Królestwo

“Szaleństwo powiadacie? Chyba Celine i Kito zaliczyli ich dosyć sporo na początku swojej wyprawy – kucyk uratował zaklętą w niewiastę smoczycę, ona przygarnęła ludzkie ślepe dzieciątko… razem spotkali starą znajomą centaura, znaleźli w lesie martwego elfa, przeczekali ciemną noc czując niebezpieczeństwo na karku, a za dnia odnaleźli chatkę wdowy… Kito po raz pierwszy przy smoczycy zaczął odprawiać prawdziwe szamańskie obrzędy i pokazał jak dobrze czuje się w swojej roli. I wydawać by się mogło, że jest osobą bardzo opanowaną, już doświadczoną… ale ile nie pomagałby duchom i nie grzebał ciał, nic nie mogło sprawić, by przestał z lękiem zerkać na białowłosą Celine, która oddaliła się w nocy od chatki, a wróciła przesiąknięta zapachem krwi… Mimo wszystko centaur zaproponował jej swoje dalsze towarzystwo; lecz wyruszyli w drogę nie wyjaśniając sobie wszystkiego – on nie mógł wiedzieć kogo pokonała i dlaczego nikomu nic nie wyjaśniła, ją zaś zaczęła mocno irytować jego tchórzliwa (roztropna!) postawa. Jeszcze bardziej niż fakt, że ona, dumny smok przygarnęła zwyczajną dziewczynkę i nadal z nią podróżuje! Czy to nie jest dość pokręcone jak na te kilka dni?“

~ KiS(s)

Wschodnie Pustkowia

„Ach, jaki piękny dzień – idealny na chwilę odpoczynku i wygrzewanie się w słonku. Nic dziwnego, że Sapphire korzysta póki może, nim podejmie swoją wędrówkę do domu. No a jeśli chodzi o Yve, dla niej ten dzień wcale taki piękny nie był, choć przecież pogodę miała tę samą. Banda goniących ją magów skutecznie jednak niwelowała uroki okoliczności przyrody. Jeszcze ten zniszczony powóz i ciężko poparzona towarzyszka, przeważające siły przeciwników, zmęczenie, martwy koń… Czy ten dzień mógł być gorszy?!”

~KiS(s)

Szczyty Fellarionu

,,Czy miłość naprawdę jest w stanie pokonać wszystkie przeszkody? Nawet śmierć? Okazuje się, że tak. Modlitwy Azajasza o życie ukochanej Safiry zostały wysłuchane. Gdy anielica dosłownie umarła w jego ramionach Pan postanowił wyrwać ją z objęć śmierci, objawiając się pod postacią szmaragdowego smoka i oddając życie jasnowłosej. Nim Azajasz stracił przytomność usłyszał jeszcze głos Najwyższego „kiedyś upomnę się o swój dług”. Rankiem po ranach anielicy zostały tylko małe ślady. Pan jednak oddając jej życie, zabrał ze sobą coś bardzo cennego: jej pamięć. Dla jednych byłoby to przekleństwo, ale czy dla Safiry i Azajasz nie okaże się to darem niebios? Ona straciła przerażające wspomnienia z życia jako człowiek, a także nieodwzajemnioną i bolesną miłość do swojego dowódcy. Czy to szansa dla niej by zacząć nowe życie? Czy Azajasz wreszcie będzie mógł jej wyznać swoje uczucia? Czy Safira je odwzajemni? Jednego można być pewnym. Podczas gdy ziemię oblewa zimna fala deszczu, im udaje się schronić na strychu starej karczmy, gdzie okazuję się, że anielica bezgranicznie zaczęła ufać swojemu opiekunowi. Co stanie się dalej? Czy dotrą do Rapsodii? Czy jasnowłosa kiedykolwiek odzyska pamięć? A może Pan celowo zabrał z jej duszy wszelki ból?”

~ Niara

Donosiciel #35

Załóżcie swetry!

„Dni są coraz krótsze i coraz chłodniejsze. Przy okazji ostatniego wydania wspominaliśmy o deszczu i niepogodzie, a teraz zrobiło się jakby jeszcze gorzej. Pora przestać oszukiwać rzeczywistość i zmienić koszulki na swetry. Albo nosić i koszulki i swetry, nikt nie broni. W czymś takim da się już wyjść i pokazać ludziom bez dygotania z zimna! A i przy okazji zadać szyku i dowiedzieć się tego i owego…”

Szepczący Las

„Same połamane, zatroskane serca w tym Szepczącym Lesie. Sonia była tak smutna po tym, jak potraktowała ją Frigg, że aż potrzebowała się do kogoś przytulić – padło na Widugasta, bo gadający lisek akurat był zajęty. Przeklęty druid o dziwo nie zbeształo złotowłosej, a co więcej, nawet pogłaskał ją przez izolację z wilczego futra. Gdy Sonei zrobiło się lepiej po tym jak się wygadała i poprzytulała, obiecała sobie, że odnajdzie zagubioną frygowatość Frigg, a elf będzie jej w tym pomagał. Na razie jednak cała trójka udała się za gadającym liskiem, by to jemu pomóc. Dotarli na jego polanę, by szukać tam śladów po kimś, kto porwał jedną z driad. Trafili na ślady, które sugerują udział ludzi z Menaos…”

~KiS(s)

Wyspa Lariv

„Na wyspie Lariv codziennie jest ciepło i codziennie pada. Ogólnie jednak pogoda dopisuje, chociaż czasami… czasami z nieba zdarza się spaść także jakimś chłopcom. No dobra, z okna. Biedna minotaurzyca nie mogła ochronić się ani płaszczem ani parasolką – przygnieciona została przez chudego fellarianina i niskiego Niko. Na szczęście w końcu się wszyscy podnieśli, a Irminia, przyszywana matka Kaikomi i teściowa Lucy’ego obejrzała czy nie są ranni bardziej niż by wypadało. Poza kilkoma kroplami krwi, makabry nie było. Może tylko zastanawiające jest dlaczego Kaikomi wszędzie lata z muchołapką w doniczce, a wilkołak chodzi z niepasującym mu do oczu wiankiem na łbie. Czyżby ta para dobrana została lepiej niż można by się spodziewać?”

~ KiS(s)

Hrabstwo Ascant-Flove

„Skoro o ciepłych ubraniach mowa, to co powiecie o prawdziwym kocyku zrobionym ze… starych ciuchów? W dużej mierze kobiecych, więc pilnujący Nimrotha kotołak Natan, opatula nim się z przyjemnością. Wielką przyjemnością! Sam lis natomiast musi słuchać jego ciągłego gadania. O tym i o tamtym… głównie o dziewczynach, ale też o tym, że jego własne imię (Ni, nie Nimroth) brzmi mu zbyt słodko i krótko. Ech, gdyby tak Natan znał całe! Może nie nazywałby wtedy białowłosego po prostu Lisem. No, ale podobno będzie mu wybaczone.
Tymczesem Dean, podpuszczona przez starszą przyjaciółkę, mówi w końcu na głos dlaczego zdecydowała się zatrzymać lisołaka i pomóc mu, chociaż mają też inne ważne plany na głowie. Dzięki jej wyznaniu, Howl – wilczyca, która najbardziej sprzeciwiała się temu projektowi – akceptuje w końcu obecność lisa i ofiaruje, że po Natanie i Sally sama go przypilnuje. Wygląda na to, że drużyna będzie się trzymać razem!”

~ KiS(s)

„Wieczorna uczta zakończyła się, a wszyscy członkowie zmiennokształtnej grupy Dean rozeszli się albo do swoich zajęć, albo udając się na odpoczynek. Nimorth natomiast został ponownie spętany przez rudowłosą, która ponownie postanowiła wykorzystać swoją magię i stworzyła na ciele lisołaka kamienne, magiczne więzy. Osobą, która miała pilnować go przez całą noc okazał się Natan – umięśniony kotołak, który często próbuje zwrócić na siebie uwagę kobiecej części grupy, jednak nigdy mu to nie wychodzi. Mężczyzna ten okazał się także dość rozgadany, już od samego początku próbował zagadać do małomównego Ni, a także zadawał mu pytania na które liczył, że białowłosy odpowie. Cóż… na niektóre uzyskał odpowiedzi, jednak często były one niezbyt dokładne i niekoniecznie szczegółowe. W międzyczasie odwiedziła ich Dean, która przyniosła im koce (Natan chyba dostał swój ulubiony, który stworzony był ze zniszczonych, kobiecych ubrań), a później szybko ulotniła się, żeby porozmawiać z kimś innym. Ni i Natan rozmawiali nadal, mimo że ten pierwszy w dalszym ciągu mówił tylko to, co chciał i znikał w swoim umyśle, gdy przypomniał sobie o czymś, co kiedyś działo się w jego życiu albo, gdy niekoniecznie chciał odpowiadać na coś konkretnego. W tym samym czasie, rudowłosa Dean wyjawiła swoim przyjaciółkom powód, dla którego zdecydowała się na pojmanie Ładnego Chłopca i na przetrzymywanie go w ich towarzystwie i próbę zmiany jego zachowania, a także tego, w jaki sposób patrzy na otaczający go świat.”

~ Samiel

Valladon

„A w Valladonie to nie o sweter, a o całą szafę chodzi! Pustą, ale ważną, bo taką, którą Rakel chce przenieść do swojego nowego mieszkania, które będzie dzielić z bratem. W przeprowadzce pomagał Lucien – to nie była robota a dziecięca igraszka, no bo przecież nemorianin korzysta z luksusów teleportacji. A gdy już przenosiny z głowy, można zapomnieć na chwilę o życiowo-uczuciowych rozterkach i iść się bawić! Lucien wybrał się na wieczór kawalerski, który z początku przypominał stypę – koledzy bardzo wzięli sobie do serca to, że pan młody po ślubie będzie dla nich „martwy” i przynieśli dla niego pogrzebowy wieniec. A co u Rakel? Ona trafiła do gniazda roztrajkotanych harpii… „

~KiS(s)

Góry Druidów

Yastre swetra nie potrzebuje. Zresztą żadnych ubrań nie potrzebuje i to właśnie dzięki temu zrobił wrażenie na gościach! Tylko… Niekoniecznie takie, jakie by się chciało. Najpierw część gości festynu przeraził swoją przemianą w panterę, a na koniec resztę wprawił w osłupienie swoim gołym tyłkiem po powrocie do ludzkiej formy. A Kavikę przyprawił o zdecydowanie mocniejsze bicie serca i sprawił, że zaczęła wspominać ich krótką, ale bardzo bliską relację. Zaraz jednak obojgu serce będzie biło mocniej z zupełnie innego powodu – jeden z przewrażliwionych ojców zamierza wybić panterołakowi z głowy pomysł deprawowania nieletnich córek. I to dosłownie!”

~KiS(s)

Chatki Druidów

„Podwieczorek dobiegł końca. No w miarę, bo Amari jeszcze bawi się słomką, ale Mniszek już ruszył do działania, z ambitnym postanowieniem przeszukania pokoju chaotycznego druida, który być może stoi za przemianą malarki i jej smoka. Jednak okazało się, że pokój jest gorzej niż nijaki – jest w nim mniej książek niż Funtka ma w którymkolwiek ze swoich pokoi (a trochę ich ma)! Ale za to aż uszy w nim więdną od dźwięków magii. Jednakże tylko tam. Dlaczego? Funtka chyba ma pomysł, bo już podpytuje Florę o umiejętności jej nieobecnego brata. „

~KiS(s)

Arturon

„Kac morderca nie ma serca – przekonał się o tym Dżariel, który z tak wymagającym przeciwnikiem zmaga się po raz pierwszy w życiu. Zimna kąpiel w wiadrze za chatą trochę mu pomogła, ale co dalej? Szczęściarz Nuka, którego kac się nie ima, próbuje mu jakoś pomóc, w pierwszej kolejności proponując najlepszy ludowy eliksir na tego typu przypadłości – sok z kiszonej kapusty. Muszą się wszak doprowadzić do porządku, odziać – gdyż anioł ubrany jest niekompletnie – i wyszykować, bo ich robota w tej wiosce dobiegła końca. Pora na kolejny krok – sprawozdanie się przed królem Arturem XI, a później… Podróż na południe. „

~KiS(s)

Góry Dasso

„Po śmierci Paula, Calathal i Dinitris wrócili na teren klasztoru, żeby przeszukać pokój, w którym mieszkał zabity przez nich smok. W czasie ich nieobecności, w pokoju Paula nastąpiła magiczna eksplozja, a gdy elf i smoczyca udali się tam i otworzyli drzwi, przywitała ich pułapka zwierciadła. Więziła ona cel w sobie, a jedyną możliwością wydostania się z magicznego lustra było uwolnienie przez osobę, która je stworzyła. Na szczęście, Dinitris uporała się z tym zabezpieczeniem, a oni mogli wejść do środka. Niestety, wewnątrz wybuch uczynił już to, co miał zrobić, a w pokoju panował chaos, dodatkowo okno także było zniszczone, chociaż z tym problemem szybko sobie poradzili. Jedyną wartą zainteresowania rzeczą, którą tam znaleźli, była tajemnicza, skórzana tuba – jednak i tak nie mogli sprawdzić jej zawartości, bo pokój nagle zaczął być niszczony przez kolejną pułapkę nieżyjącego Paula. Wejście do niego zostało zniszczone, a oni musieli wyskoczyć przez okno, żeby nie skończyć pod gruzami. Dinitris zmieniła się w smoka i złapała Calathala w powietrzu, aby na koniec wylądować na placu na terenie klasztoru. Teraz mogli w końcu sprawdzić, co znajduje się wewnątrz pojemnika, który Cal zabrał z tamtego pokoju.”

~ Samiel

Ekradon

„Atmosfera zagęszcza się w gospodzie ,,Pod Pantoflem!”. Prowokująco tępy różowowłosy wampirek w końcu zmusza kogoś do użycia siły – co prawda samym siedzeniem i nierozumieniem, ale zawsze. Jednak nim parę pierwszych ciosów przeradza się w burdę, do akcji wkracza milcząca elfia piękność, właścicielka, do której każdy tutaj żywi ogromny respekt… także Daro, który bez problemu pokonałby napastnika i w sumie już zaczynał się na to nastawiać… a tak nie tylko puścił go, ale przerwał rzucane zaklęcie i schował się za Sileę, po to tylko, by zaraz wleźć pod stolik jej i Iaskela. Już wcześniej elf mu nie ufał, teraz zaś o mało nie spadł z krzesła. A jednak mimo paniki i odczytania z jaką rasą ma do czynienia, schyla się i proponuje wampirkowi… rozmowę. Czyż to nie jest piękne?”

~ KiS(s)

Nowa Aeria

„Co to się dzieje w jesiennej Aerii! Schronione przed wichurą w ciepłej herbaciarni Vera i Flora nie mają spokoju – najpierw wpada do nich rogata przemieniona (elfka, elfka!), potem szukająca jej straż, a na dokładkę przychodzi list od Vinceta! (Pisał w sprawie kolczyków Mimi). Kiedy panterołaczka szuka zguby swojej koleżanki na zapleczu, Sherreri z zachwytem i w pełnym uniesieniu oznajmia Verze, że ta jest… czymś wyjątkowym. Pod względem bodajże magicznym, ale szalona rogata w swoje wypowiedzi wplątuje coraz więcej flirtu. Skrzypaczka już raz stwierdziła, że nie ma w niej nic magicznego, a i chyba do zalotów Wiśni przekonana nie jest, ale… no właśnie, co dalej? Ktoś tu kogoś przekona do swoich racji? Bo każda z nich zdaje się twardo obstawiać przy swoim. Pewne jest jedno – te trzy dziewczyny zdecydowanie nie będą się z sobą nudziły!”

~ KiS(s)

Mroczne Doliny

„Cóż za kontrast. Z jednej strony doskonale ubrany (specjalnie się przebrał!) pan domu Nikolaus, a z drugiej jakiś poturbowany i niezbyt czysty podróżnik – w tej roli Francine. Wrażenie zrobili, to z pewnością, ale czy dobre to już osobna historia. Wampir pod pozorami gościnności względem arystokraty w potrzebie zamierza patrzeć mu na ręce, bo wcale mu nie ufa, a demonica najchętniej zabiłaby go wzrokiem za to, że jest zbyt pewny siebie i zbyt władczy. Cudowny początek znajomości – można obstawiać kiedy wędrowiec zaginie bez wieści… A może i nie?”

~KiS(s)

Opuszczone Królestwo

Kito ubiera się jak na centaura przystało – w szmatkę na ludzkich biodrach i koraliki we włosach. Poza tym jednak stale towarzyszy mu ciepła aura spokojnego szamana, którą to niemagiczną emanację zaczyna w końcu dostrzegać zapatrzona zwykle w siebie i własne problemy smoczyca Celine. Ona, uwięziona w ludzkiej postaci ile by się nie stroiła nigdy nie dorówna mu usposobieniem… tak przynajmniej w chwili słabości jej się pomyślało. Trudno jednak odmówić jej pewnej dobroci, a przynajmniej uczuć jako takich, skoro przygarnęła niewidomą sierotę i nadal nie dała konikowi w pysk (ojć, zdaje się, że dała… ale jedynie raz!). Razem przeżyli już z resztą pierwszą wspólną próbę. Trzeba było ukoić duszę pechowo zamordowanego elfa, a także odnaleźć jego rodzinę, co sprzyjało jedynie zadumie, a nie umacnianiu więzi w drużynie. Jednak po odprawieniu wszystkich niezbędnych ceremonii oraz pożegnaniu się z ocalałymi elfkami, Kito i Celine chyba wyruszą w dalszą drogę… wspólnie. Z małą Colette oczywiście.”

~ KiS(s)

Rododendronia

„Ułożone życie królowej Niary zostało… lekko zakłócone przez przybycie do Twierdzy jej dawnej przyjaciółki Ilii. Ta, nie dostawszy się na zwyczajną audiencję znalazła inny sposób by zakomunikować anielicy swoje przybycie. Ale co się stało nim dawne znajome się spotkały? Oczywiście zaproszona do komnat elfka musiała się przebrać! Mnogości strojów i krojów nigdy u królowej nie brakuje! A jednak nie było czasu na cieszenie się tym ani nawet porządne odnowienie przyjaźni – bowiem w Twierdzy pojawił się też pojmany za wszczynanie burd Ivo. Kochliwy młodzieniec, towarzysz Ilii przybył tak naprawdę, by królowa pomogła mu z przejmującym nad nim kontrolę demonem – czego co prawda nie uczyniła osobiście, ale umożliwiła kowalowi spotkanie z nadwornymi magami. Oni zaś za pomocą rytuału nie tyle wypędzili co okiełznali tak zwanego Pierwszego – jednak nim okazało się ja ta przemiana wpłynie na chłopaka, on i martwiąca się o niego elfka zostali za pomocą tajemniczego zaklęcia zabrani w niewiadome miejsce… tylko co pomyśli o tym królowa?”

~ KiS(s)

Efne

„Spotkania po latach… bywają różne. To najcieplejsze nie jest, za to na pewno stylowe. Na weselnym przyjęciu czarodziejka Saskia prezentuje się jeszcze bardziej zjawiskowo niż zwykle, ale odzianemu w czarny golf Ruthowi o mało nie masakruje buźki iskrzącym zaklęciem. No, kiedy w końcu w umalowanym a’la mroczna meduza artyście poznała niebiańskiego dzieciaka, któremu uratowała tyłek 65 lat temu. Tracąc przez to rękę! Oczywiście wyśmiałby ją gdyby dowiedział się, że ta znika tylko przy pełni księżyca, ale i tak do zagadania do tak obrzydliwie zalotnej bezwstydnicy sprowokowała go właśnie wdzięczność za ocalenie mu życia. No i może wścieknięta zjawa kręcąca się po sali, którą zdaje się tylko oni raczyli zauważyć. Zaraz z resztą ratuje ich ona przed konwersacją niechybnie prowadzącą do rękoczynów, bo w końcu opętuje pannę młodą i zaczyna siać długo oczekiwane zamęt i zniszczenie. Bawiąc się sztućcami, zastawą i pieczonym indykiem wzmaga panikę wśród gości… i tyle Saskii wystarczy. Pora wziąć się do roboty i zareklamować swoje egzorcystyczne usługi! Ruth za to, ciekawy co ta wymyśli znalazł dla siebie w całym tym latającym chaosie dobre, niesłodkie ciasteczko. To, że Sas pokona zjawę jest prawie pewne, ale czy niebianin jakoś jej w tym pomoże?”

~ KiS(s)

Donosiciel #34

Deszcz, deszcz, deszcz…

Nikogo nie powinno dziwić, że w takich dniach większość ma szczelnie zasłonięte okna. Deszcz, zimno, mgły, słowem – lepiej zostać w domu. W ciepłym, suchym, przyjaznym domu. Co tam przygody, co tam podróżowanie po gościńcach – w domu również można miło spędzić czas. Na przykład nad ciekawą lekturą. 

Zobaczmy więc…

Szepczący Las

Deidre pod wpływem magii Ducha Lasu przechodzi niesamowitą przemianę – pozbywa się nękającego ją Pecha, a wraz z nim odchodzi przekleństwo wieszczenia. Zabiera ciężko rannego Valeriana do swojej wioski, gdzie uzdrowicielka usiłuje utrzymać go przy życiu. On również otrzymał dar od Ducha Lasu – tatuaże wiążące go posłuszeństwem zniknęły, uwalniając tym samym wolę i umysł mężczyzny. Nad jego powrotem do zdrowia czuwa Pani Malwina, najstarsza driada w wiosce. Tymczasem Dea obejmuje pieczę nad małą Nevan, pomagając dziewczynce uporać się z traumą.”

~ Hashira

Jadeitowe Wybrzeże

“Zapomniane przygody nie rdzewieją! Pogoda dopisuje na tropikalnej wyspie – ciepło, więc nikt nie dygocze, śnieżek pada, żeby nie nagrzało wampirata o chłodnym serduszku – nawet lodowa kajuta powstała dla ochrony przed wschodzącym słońcem. Romantishen! Ale Kana ukryta jest daleko w krzakach i zamiast tam marznąć w uniesieniu, macha sobie do smoka; poza tym tylko jej iluzoryczna kopia została Antarowi przedstawiona. Do kitu…! Nawet jak większość załogi uśpiona została magicznymi strzałkami Fioletowej istoty, utkana przez Morengvarga sieć kłamstw i kłamstewek trwa dalej i nie można ot tak jej przerwać, więc wszystko się komplikuje. Kana nie zna Antara, Antar nie zna Kany – każdy próbuje zgarnąć mapę skarbów dla siebie, poza tymi, którzy nie próbują. A i tacy się znajdą. Bo czy Urzaklabinie zależy na mapie (i czy w ogóle wie o niej)? Chętniej chyba pogadałaby z przemądrzałą częścią dwugłowego gada, którego coś za bardzo podziwia. Może przy tej okazji nie wyda się, że na wyspie nie żyją żadne Skragi, a pożarta przez smoka pokusa była jedynie iluzją, która wyjaśnić miała upadek Alina na niewidzialną kotołaczkę. No ale – tego Kana nie ma jak podsłuchać, bo nie wiedząc czy zaklęcie nadal chroni ją przed cudzym spojrzeniem może tylko czekać, aż Morengvarg zwróci na nią uwagę. Przy okazji przygotowała już zestaw do przerysowania mapy… ale czy smok w ogóle pamięta jej plan?”

~ KiS(s)

Demara

„W nawiedzonym Dworze Lorda Fobosa rozległ się tego dnia bardzo dziwny, zapomniany już dźwięk – śmiech! Spłoszona nagością torsu pracodawcy Maka chyba za bardzo dała po sobie poznać jak bardzo jest skromna, wywołując w nim tę szczególną, a niespodziewaną reakcję. Jak uprzejmie było z jego strony obiecać, że już więcej jej na takie zmieszanie nie narazi… bez ostrzeżenia. Ach! Rozkoszne chwile zaufania! Ale ciepła, wesoła atmosfera musiała powoli ulecieć – szukanie bandaża, opatrywanie rany… suche przypomnienie, że kobietka nie może nikomu zdradzić rasy Lorda. ZWŁASZCZA pewnemu Inspektorowi. Lecz nawet te upomnienia rozkoszne były w porównaniu z tym co działo się w ściętym zimą mieście – na budynku już wywieszono ogłoszenie o zaginionej córce piekarza; co przypomina Marice o zamordowanym bracie jej podopiecznego, nierozwiązanej jeszcze sprawie, która nie daje jej spokoju. Sam Inspektor zaś, przywykły do zbrodni, stwierdza w duchu, że od pojawienia się i pokonania związanego z sektą demona, niedobre rzeczy zaczynają dziać się w Demarze. Ale nawet on nie ma pojęcia jak bardzo wypaczony jest obecny zbrodniarz… jeśli nie chcesz stać się Marionetką, lepiej nie wychodź z domu.”

~ KiS(s)

Jezioro Doren

„Daleko od domu są również Nick i Rammi, ale za to tak się złożyło, że o domu rozmawiali. Piekielny bibliotekarz wyznał, że tęskni za swoją Biblioteką – czyż to nie piękne? Rammon zaś jak zawsze gadał dużo i o wszystkim, tak długo, że nadeszła noc i pora na spoczynek… A spoczynek ten został przerwany przez wtargnięcie do obozu jeźdźców, którzy chyba kogoś szukali. Może na przykład tego małego przerażonego liska, który schował się w śpiworze elfiego etnografa i patrzy na Nicka bardzo mądrymi i jednocześnie bardzo proszącymi oczami.”

~KiS(s)

Hrabstwo Ascant-Flove

„W hrabiowskim pałacu ponoć mieszka się nie najgorzej – śniadania do łóżka, gorące kąpiele, pomoc w ubieraniu… Vinny woli się jednak trzymać starych, mieszczańsko-akademickich nawyków. Ignorując śniadanie numer jeden (to którym się kruszy na pościel) pozornie oddaje się w ręce chłopca łaziebnego, by wysłać go po mykwy i dokończyć ablucje samemu. W minutę. Ubiera się też w biegu, latając po swoich pokojach i kompletując zmyślnie poukładaną na meblach garderobę. Byle tylko zdążyć nim wróci służba… zwycięstwo! Mikael musi być dumny. Zna go jak mało kto i jak mało kto pragnąłby zamienić mu charakter na inny…
Tego samego może nie uczyniłaby Mimi, nawet gdyby go teraz widziała. Skoro poświęciła dla niego mieszkanie w ich spokojnej Kamienicy na rzecz przebywania w tym kotle zasad i hierarchii, to pewnie darzy go jakąś tam sympatią. Pytanie czy na tyle dużą, by nie uciec w końcu z miejsca, o którym nie umie myśleć jak o swoim domu…
Za to inne sympatie przywiodły pod ten sam dach Creightona (niepałającego miłością do arystokracji, ale od dawna kochającego się wiernie w matce Vincenta) – oczywiście, że wpadłby zaproszony przez syna swojej niedoszłej ukochanej, nawet jakby ten nie zapewnił go, że wampirzyca również się zjawi, ale… to na nią czeka z największą niecierpliwością. Bo ponoć gdzie ona, tam i jego miejsce. Nawet jeżeli w pałacu pełnym ludzi.”

~ KiS(s)

Nimroth poprosił o widelec i… dostał go, chociaż wiązało się to z tym, że musiał złapać go w locie, bo inaczej wbiłby się w jego twarz. Cała ta sytuacja zaskoczyła wszystkich, no, może prawie, bo Dean w tym czasie zajęta była jedzeniem pieczeni i nie przejęła się tym tak mocno, jak pozostali. Chociaż i tak Sally zareagowała najgłośniej – krótkim krzykiem, który ucichł w momencie, w którym Ni złapał widelec. Dzięki temu mógł zacząć jeść, nadal przysłuchując się rozmowom toczonym przy ognisku, zwłaszcza, że właściwie rozmawiali o nim. A gdy kolacja dobiegła już końca i wszyscy się najedli, chwilowa wolność rąk lisołaka także się skończyła. Niespecjalnie mu to przeszkadzało, w końcu nadal był ich więźniem i może nawet był nieco ciekaw tego, jaka będzie kolejna osoba, która będzie go pilnowała.”

~ Samiel

Równiny Andurii

„Diabeł i zniekształcony kaer natherin włamali się do domu szlachcianki, zostali jednak przyłapani, ale nie przebiegło to tak, jak przeciętny świadek mógłby przewidywać. Ranny Rubedo został opatrzony przez domowniczkę Shirkhanę, choć wbrew swej woli, niewdzięcznik. Natomiast jego towarzysz mimo swej aparycji trafił do raju, kociego raju.”

~ Wojenka

Valladon

Lucien i Rakel korzystając z chwili wolnego czasu udali się do zrujnowanego dworu za miastem. W pierwszej kolejności nareszcie porządnie przywitali się z domownikiem, który straszy i hałasuje w starych murach – kogoś takiego zawsze lepiej mieć po swojej stronie. Później zaś zaczęli zwiedzać wyższe piętra. To niebezpieczne! Jeden fałszywy krok i któraś z desek może pęknąć im pod stopą! Albo mogą trafić na pokój, w którym rośnie drzewo… I krzaki… Chwila, przecież to nie parter!”

~KiS(s)

Las Driad

„Na temat domów nawet włóczący się po świecie Noa może wiele powiedzieć – jakie były najbogatsze, które najpaskudniejsze, gdzie wykorzystywano go w jaki sposób; a może nawet opisać innych niewolników. A że nie wie jak to jest mieć swoje stałe miejsce na ziemi też może by się przyznał. Nikt go jednak o to nie pyta – Yva, która pewnie zaczyna tęsknić za własnym pokoikiem w gospodzie i swoim portowym miastem, zastanawia się raczej co dhampirek sądzi o oprowadzającym ich po okolicy półbogu. Kahai – bo tak się przedstawił (z akcentem na ,,i”, to ważne) zdaje się znać miejsce, do którego zmierzają – nawet ładnie opisuje im historię zrujnowanej świątyni. Chwila… a powiedzieli mu, że szukają skarbu? Mniejsza, Noa i tak mu nie ufa. Stale węsząc podstęp nie zauważa nawet jakie to miłe obgadywać z Yvą bohatera jej rodzinnej wioski, ba! – całego wybrzeża! Ich koślawo rozpoczęta znajomość, kontynuowana równie nieudolnie, zaczyna chyba osiadać na dobrych fundamentach. A przynajmniej solidnych, bo mało co rudzielcowi wychodzi tak dobrze jak marudzenie. A że milej marudzić do kogoś, trudno się dziwić, że w towarzystwie nastolatki, jej głupawego pomocnika i swojego elfiego kompana czuje się nawet całkiem na miejscu… gdyby tylko ten wytatuowany goryl i jego przyjaciel, szaszłykorożec nie zasłaniali mu widoku!”

~ KiS(s)

Chatki Druidów

„O jak słodko! Ciasteczko, soczek z malin ze słomką, wspaniały poczęstunek u cioci – w tej roli druidka Flora. Problem polega na tym, że ona ciotką dla nikogo nie jest, a każdy z jej gości jest bardzo… wyjątkową postacią. Hermafrodyta Amari ma problem jeść rękami i wolałby brać ciasto bezpośrednio do – stanowczo za małych – ust. Funtka zaś w drugą stronę, chętnie rozdrobniłaby swoje ciasteczko w łapach, ale to nie jest takie łatwe! Mniszek zaś doskonale się bawi, zachwycony nową sytuacją, jakby zupełnie nie zdawał sobie sprawy z tego jak bardzo druidka jest poruszona wizytą leśnego bożka w jej skromnej chatce. Tylko czy aby trójka gości nie zapomniała po co tu przyszła? Bo chyba nie na ciasteczko. Nawet jeśli jest tak dobre!”

~KiS(s)

Drzewo Świata

Dérigéntirh wraz z Sanayą kontynuują poszukiwania niebanina, potrzebnego im do odnalezienia Drzewa Życia i zdobycia jego surowicy. Rozpytywania w wiosce zdążyły zwrócić uwagę niektórych osób, w szczególności młodej, jakże energetycznej kobiety, która zaraz zaprosiła ich do domu i uraczyła czymś, co w alternatywnej rzeczywistości mogło przypominać barszcz. Wygląda jednak na to, że zanim zdołają uzyskać jakiekolwiek odpowiedzi od rozgadanej dziewczyny, najpierw będą musieli odpowiedzieć jej na serię pytań dotyczących praktycznie wszystkiego, co tylko z nimi związane. Nie żeby ktokolwiek tutaj miał cokolwiek do ukrycia…”

~ Deri

Pustynia Nanher

Hashira i Seviron postanowili podejść do tematu zawirowań czasoprzestrzennych z nieco innej strony. Kapłanka weszła w trans i opuściła swoje ciało, by odbyć podróż do świata astralnego. Tam odkryła, że dziwne kryształy, powstałe na skutek magicznej eksplozji, wpłynęły również na świat duchów – wybuch był tak potężny, że powstały w nim energetyczne kolumny, połączone w sieć schodzącą się w centrum krateru. To właśnie one deformowały przestrzeń, nie pozwalając podróżnikom wydostać się z rumowiska. Jedyną drogą na zewnątrz okazała się droga do środka tego szaleństwa.
Niestety energia nie okazała się jedynym problemem otaczającego ich pandemonium. Kapłanka ujrzała stworzenie, które w świecie duchów znajdowało się w wielu miejscach jednocześnie – rozerwane lub stworzone przez magiczną eksplozję. Co istotne jednak, w każdym z tych miejsc było równie niebezpieczne, a wszystkie z jego fragmentów koncentrowały się na półelfie, który na czas medytacji przyrzekł strzedz ciała dziewczyny. Pragnąć powiadomić go o niebezpieczeństwie, Hashira odkryła, że nie może powrócić do ciała. Winny był temu odłamek kryształu, który schowała do swojej torby. Jak, będąc uwięzioną w świecie duchów, dać znać towarzyszowi, że powinien się go pozbyć i musi uważać na nadchodzącego potwora?”

~ Hashira

„Świat astralny odkrył przed Hashirą sekrety miejsca, w którym znajdowała się ona i Seviron. Szklane kolumny okazały się błyskawicami bijącymi od ziemi w niebo i połączonymi siecią wyładowań, które przemykały pod ziemią. Samo miejsce wyglądało tam jak labirynt, którego prawie każdy zakręt kończył się anomalią magiczną wpływającą na czas – tylko jedna ścieżka była tego pozbawiona i to właśnie nią kapłani powinni iść, jeżeli chcą opuścić to miejsce. A, no i był jeszcze potwór – czarny, wielki, z ostrymi kłami i z mackami – który prawdopodobnie bytował w świecie astralnym i tylko tam było można dojrzeć jego prawdziwe oblicze… albo tylko instynktownie chował się na tym planie i pojawiał w rzeczywistości, gdy był już gotowy do ataku na swoje ofiary. W każdym razie, Seviron i pilnowane przez niego ciało Hashiry, na pewno byli w niebezpieczeństwie. Kapłanka wiedziała to wszystko, chciała ostrzec towarzysza i powiedzieć mu, że wie, jak się stąd wydostać, jednak kawałek szklanej kolumny znajdujący się w jej torbie, uniemożliwiał jej powrót do ciała. Dziewczyna spróbowała jakoś wpłynąć na kapłana, żeby coś z tym zrobił, a on… w końcu posłuchał i odłożył torbę podróżną kilka kroków dalej. „

~ Samiel

Arturon

„Chłopcy dali się porwać do zabawy na ich cześć. Alkohol lał się strumieniami, a porządnej strawie nie było końca. Damy tańcowały, muzycy grali, słychać było dźwięczne szkło i głuchą glinę. Noc dopiero się zaczynała, a Dżari i Nuka już zdążyli się upić. Zasłużyli sobie po tym wszystkim. Jeden wieczór hulanki im nie zaszkodzi. Przynajmniej Eskerowi, bo aniołek pierwszy raz w życiu tak się schlał. A ile animuszu mu to dodało! Na tyle dużo, by odciągnąć równie pijanego przyjaciela od niebezpiecznej gry w karty, podczas której przegrywał z kretesem. Dzięki Dżarielowi nie wróci do ukochanej spłukany. Nad ranem z pewnością nie omieszka mu podziękować. O ile anioł dożyje.”

~ Nuka

Serenaa

„Atmosfera na plaży się zagęszcza! Ceremonię wodowania porwanej syrenki przerwała nie tylko decyzja Wegi, że puścić ją tak po prostu jest zbyt niebezpiecznie, ale i nadejście straży, zaniepokojonej faktem, że ktoś przewoził ludzi w klatce przez miasto. Sytuacji nie poprawiło to, że Tierõ, jako siedzący w owej klatce stanowiący teraz kluczowego świadka w całej sprawie, spotkał tam starego znajomego, który niespecjalnie pała do niego przyjaźnią. Jego oskarżenia mogą być przesadzone, ale stając przed grupą składającą się z szkaradnego, monstrualnego niemal trytona, panterołaczego pirata, koteczki Lexi, która póki co najwidoczniej głównie rozkoszuje się przedstawieniami, jakie cała grupa dla niej daje, czterorękiego Misza oraz syrenki nie do końca pasuje do typowych gości miasta, więc wygląda na to, że nie będą mogli wydostać się z tej sytuacji ładnymi uśmiechami.”

~ Deri

Mauria

„W Maurii pogoda, że nawet Żabona na dwór nikt nie ma serca wygonić. Dlatego Mitra i Aldaren zostali w domu i siedząc przed kominkiem zaczęli rozpakowywać dostarczoną niedawno zbroję, którą błogosławiony dostał od swojego ukochanego, aby ją ożywić i wykorzystać jako ochroniarza. Albo wazon. Tego dnia jednak w posiadłości nekromanty atmosfera jest równie ciężka co na zewnątrz i po kłótni, która wcześniej wybuchnęła między nimi, teraz nadeszła pora na kolejny ciężki temat. Aldaren zdecydował się otworzyć przed Mitrą i wyznać mu, że nieomal zabił swoją przyjaciółkę, do której wymknął się z samego rana, aby napić się jej krwi. To nie jest coś, co przyjmuje się z lekkim sercem… Więc jak zareaguje błogosławiony? „

~KiS(s)

Rododendronia

„W domu Tristana nigdy nie czytano dzieciom na dobranoc. Uwierzycie? Trudno, ale jednak to prawda. Całe szczęście co się odwlecze to nie uciecze i teraz – jako dorosły, stateczny mężczyzna – lord Anlagorth może nadrobić swoje braki, wystarczyło, że przyjął propozycję Rael. Niebianka, by pomóc mu ukoić nerwy i trochę odpocząć, zaproponowała, że poczyta mu coś na głos, bo dla niej było to za to bardzo codzienne i oczywiste rozwiązanie. Na tę okazję wybrała tomik wierszy – sama za poezją nie przepada, ale czego się nie robi dla… No właśnie?”

~KiS(s)

Równina Magenar

“Tymczasem na Równinie Magenar Rakka i Melika wspólnymi siłami uciekają z klatki kłusowników. To znaczy mała maie przez przypadek kichnięciem wygina pręty, a sprytna czarodziejka momentalnie wykorzystuje to by przyszykować im drogę ucieczki. Małe utrudnienie stanowi Skrzekuś – wielki pisklak feniksa, który jest zbyt przerażony by samodzielnie wyjść z klatki. Na szczęście pradawna nie zamierza zostawić przyjaciela dziewczynki w łapach bandytów i oferuje się wziąć go na ręce. Zapada zmierzch, nikt nie zwraca na nie uwagi – warunki do ucieczki są niemal idealne. Czy uda im się wydostać tak, by nikt nie zwrócił na nie uwagi?”

~ Hashira

Arrantalis

„Randka księżniczki Evangeline nieszczególnie się udała. Młody szlachcic uciekł, gdzie pieprz rośnie, odstawiając księżniczkę w postaci złotego karwasza do ogrodu. Biedna anielica, praktycznie przekreśliła swoje szanse u swego jednowieczorowego ukochanego. Zyskała natomiast anioła stróża, to znaczy już wcześniej go miała, ale dopiero teraz się ujawnił, choć też nie do końca. Ciekawe co na to wszystko Delia, o ile w ogóle się dowie.”

~ Wojenka

Dalekie Krainy

Na koniec opowiastka prawie-rodzinna:

„Daleko stąd, za siedmioma górami, za siedmioma oceaniami, za siedmioma krajobrazami… Nie dzieje się nic ciekawego! Nie marnujcie więc czasu, spoglądając w byle jakie miejsce. Gdzie w takim razie należy spoglądać? W jedyną słuszną stronę, czyli tam, gdzie obecnie znajduje się jedyny, niepowtarzalny wybawiciel Alaranii, Sargeras, zwany Bohaterem!

Nasz nieposkromiony smakosz sera, złota i kobiet przebywał obecnie tak daleko od cywylizacji, jak to było możliwe. Wraz ze swoimi licznymi córkami pozwolił, by bezludna wyspa była jego ostoją od brzemienia, jakim była sława i popularność. Wraz z nim przebywała tam Sakura, znana wszystkim jako pomagier bohaterskiego smoka. Wraz ze smoczą rodziną spędzała beztroskie chwile w miejscu, gdzie jedyną rzeczą, z jaką trzeba było walczyć, było przeogromne ego niebieskołuskiego…

Tak przynajmniej było do niedawna! Patrzcie bowiem, oto statek pełen zamożnych turystów, kierowany zbiegiem okoliczności, postanowił zacumować, co by arystokracja mogła przejść się wśród tutejszej egzotycznej roślinności. Wraz z nimi zjawiła się na wyspie niezbyt pasująca do zgromadzenia para, wśród snobów i snobek obecna była bowiem Castalea wraz ze swoją siostrą Vistrą. Co tutaj robiły i co ich czekało?

Odpowiedź mogła być tylko jedna! Bohaterskie wejście sparaliżowało serca niegotowych mężczyzn, zarazem natychmiast skradając te, które należało do płci pięknej! Co wyniknie dalej z tych wydarzeń? Czy Sargeras zapracuje na kolejne córki? Czy Sakura zdoła go powstrzymać przed zawłaszczeniem sobie wszystkich dostępnych dookoła damskich względów? Czy Vistria i Castalea zdołają oprzeć się urokowi najwspanialszego śmiertelnika po tej stronie Prasmoka? Oraz najważniejsze…

Czy córki Sargerasa zdołają nie zamordować tatusia po jego nadchodzących wyczynach?!”

~ Zgadnijcie kto jak nie Wenszu 

Niby to koniec, ale…

Czyż nie cieplej?

Donosiciel #33

Śpimy dłużej!

I mocniej…

Myśleliście, że będzie o Święcie Zmarłych, duchach, magii i dyniach? Nic bardziej mylnego, bo gdy wszyscy mówią właśnie o tym, kilka dni temu stało się coś równie ważnego (jeśli nie bardziej)! Przesunęliśmy zegarki o godzinę do tyłu, śpimy dłużej – a wiadomo jak ważny jest porządny wypoczynek, sen odzyskanie sił… I właśnie na tym wolimy się skupić! A duchy? Poczekają na swoją kolej 😉 

Szepczący Las

„Nad budynkami klasztoru Wiecznej Zimy nastał ranek – kultyści zebrali się na modlitwę, której przewodziło zbrojne ramię Pana Nawałnic, szermierz Jorge. On jednak nie miał tego dnia głowy do mszy i modlitw, bo dzień, który dla niego zapowiadał się wyjątkowo pięknie, dla jego nowej towarzyszki Nathanei oznaczał śmiertelne niebezpieczeństwo. Trudno jest być wampirzycą, która straciła pamięć i musi polegać na własnych instynktach oraz tym, co o jej rasie przekazuje jej zwykły śmiertelnik. Tymczasem problemów do rozwiązania już teraz czeka całkiem sporo: co zrobić, aby Nate nie musiała siedzieć zamknięta w komnacie całe dnie? I jak poradzić sobie z jej głodem, który powoli zaczyna wymykać się spod kontroli? No i jak zareagują na nią pozostali kultyści? „

~KiS(s)

Jadeitowe Wybrzeże

„Kłopoty dość szybko dopadły ich w wiosce zmiennokształtnych, chociaż najbardziej dotyczyło to Ijumary. Pani Kapitan, podekscytowana ponownym spotkaniem z Kvaserem, zaczęła biec w jego stronę, co skończyło się bliskim spotkaniem z młodym zmiennokształtnym, który skoczył jej na plecy i przewrócił. Do akcji szybko wkroczył Kelsier, który zdjął młodego z pleców Pani Kapitan, łapiąc go za kark jak małego kociaka (przy okazji prezentując mieszkańcom wioski swoją siłę, która była komentowana zarówno przez kobiety, jak i przez mężczyzn) i odstawiając gdzieś na bok. Sytuacja została opanowana, a kotołak raz jeszcze pomógł Ijumarze, chociaż tym razem była to „tylko” pomoc w podniesieniu się z ziemi. Po tym wszystkim w końcu dołączył do nich Kvaser, a oni mogli zacząć zastanawiać się nad tym, jak wydostać się z tego miejsca, najlepiej z powrotem na zimową wyspę albo na sam „Kaprys”.”

~ Samiel

Wyspa Lariv

”W zajeździe nie czas na odpoczynek – chociaż ktoś już i tak odleciał do piaskowej krainy – pewien biedny fellarianin konkretnie. Po tym jak w złości cisnął wiadrem przez okno i o mało nie trafił Lucy’ego (swojego szefa!), wysunął się omdlony za parapet i teraz to adoptowany syn wilkołaka, Niko (ten, w którego celował) musi go trzymać. Za pasek od spodni. Lucy z kolei w tym czasie aż poprawił na sobie wdzianko i ruszył z wiaderkiem dalej, zostawiając wszystko w rękach Młodego. Niech zna ciężar odpowiedzialności za innych skoro już się wepchnął do rodziny… być może nie tego spodziewał się młodzik kiedy chciał zostać kolejnym Wassley’em, no ale. Na razie nie ma czasu się nad tym zastanawiać – Kaikomi za to, błogo nieświadoma co zaszło w pokoju na piętrze może dalej szukać pozostawionych w części restauracyjnej bagaży Nikodema. Tylko… w ilu kawałkach i czyich łapach się teraz znajdują?”

~ KiS(s)

Równina Drivii

„Dziwaczny, tymczasowy sojusz pomiędzy trójką zupełnie obcych sobie osób podróżuje właśnie w dół prowadzącego bardzo głęboko szybu kopalnianego, ledwie momenty po tym gdy udało im się zażegnać zagrożenie ze strony egzotycznego skalnego wija. Zupełnie tak jakby poprzednich wrażeń było zbyt mało, natrafiają na już drugą śmiertelną ofiarę w tych głębinach, z której pozostały ledwie kości. Jon, zwany w tym towarzystwie również czarownikiem postanawia zbadać je z bliska, ceniąc wartość uzyskiwanych informcji, podczas gdy nord Reinar staje obok na straży w towarzystwie małego latającego stwora. Sargybinis natomiast z jakiegoś powodu uznaje że dobrym pomysłem będzie samotny rekonesans wgłąb szybu. Z początku może i wydawałoby się że jego kamienna skóra z pewnością zapewni mu całkowite bezpieczeństwo, lecz gdy ten wchodzi do opuszczonej kantyny, świat zaczyna wirować mu przed oczami, wokół zaczyna słyszeć głosy, a drewniana podłoga ostatecznie postanawia zawieść i załamać się tuż pod nim, ledwo dając mu okazję by zareagować. Z oddali słychać już jednak odgłosy pozostałych! Czy pozostali też padną ofiarą ukrywającej się istoty? I jak wyciągną ważącego co najmniej tonę smoka z dziury?”

~ Sargybinis

Hrabstwo Ascant-Flove

„Małomówny Nimroth był pilnowany przez, także małomówną, Jean (dobrali się, nie ma co!), z którą wdawał się w krótkie rozmowy, głównie rozpoczynane przez jedno z jego pytań. Lisołak wiedział, że dziewczyna ma jakieś informacje, jednak przez to, jaka była, trudniej było je z niej wyciągnąć. Po dość długim czasie spędzonym w milczeniu – w czasie tym Dean najpewniej zajmowała się swoimi obowiązkami – Jean poprosiła inną zmiennokształtną, żeby przyniosła jej przybory do szycia, dzięki którym kotołaczka mogła później zająć się czymś innym, niż szukanie sobie zajęcia na bardzo ograniczonym terenie. Ni zaproponował nawet, żeby spróbowała zszyć mu maskę, chociaż może nawet jego samego zaskoczyło to, co powiedział (przy okazji mógł też pochwalić się jakością materiału, z której została ona zrobiona). Później nastał czas posiłku – lisołak co prawda dołączył do grupy, jednak trzymał się wyraźnie z boku, a miejsce przez niego zajęte sprawiało, że mógł mieć ich wszystkich na oku. Jak na dłoni było widoczne to, że im nie ufa, ale… może z czasem się to zmieni? Tego chyba nie wie nikt, nawet Prasmok.”

~ Samiel

Valladon

Rakel i Lucien o odpoczynku mogą sobie tylko pomarzyć. Dane im było trochę pospać poprzedniej nocy, ale teraz na pewno im się to nie uda – czeka ich wieczór panieński i kawalerski! No i jeszcze zbrojmistrzyni ma ręce pełne roboty, gdyż została zatrudniona jako fryzjerka dla wszystkich znajomych mężczyzn w okolicy (jak dobrze, że jeszcze Morgan nie wpadł na golenie!), a kiedy ona ma się wyszykować na wieczór? I jeszcze spakować przed tym, jak razem z bratem wyprowadzą się z domu nowożeńców? Tyle do zrobienia! A co jeszcze spotka ich wieczorem? Oby nie zwiastowane przez Luciena polowanie na demona!”

~KiS(s)

Las Driad

Iyeru przebudził się z przymusowej drzemki, którą spowodowała strzałka ze środkiem usypiającym. Był w jakimś obcym domu, związany i na dodatek pozbawiony kilku swoich pięknych łusek! Ale co tam, większość tych problemów rozwiązała przemiana… Generując jednak nowe problemy gdzie indziej! No bo jak Toffee ma pozostać obojętny(a) na widok nagiego elfiego ciacha? Nawet przyznał(a) to na głos! Na szczęście lub nieszczęście nim zrobiło się zupełnie niezręcznie, jedna z mieszkających z nimi wróżek rozpyliła jeden z alchemicznych specyfików Yrin, który pokrył wszystkich kolorowymi, swędzącymi kropkami. Jak dobrze, że da się to zmyć zwykłą wodą!”

~KiS(s)

Chatki Druidów

„Sprowadzona przez Mniszka druidka – przekonana, że ma do czynienia z leśnym bożkiem – zdecydowała się pomóc Funtce i Amari w odzyskaniu ich normalnych ciał. A w każdym razie chociaż trochę ich wesprzeć i zaproponować gościnę! Właśnie dotarli do jej małej chatki w środku lasu i tam pojawił się kolejny – malutki tym razem – problem z przeprowadzeniem motylego smoka przez drzwi. Ale spokojnie, da radę. Skoro mają do pomocy strażnika lasu to jakoś musi się udać, prawda, cioteczko Floro? „

~KiS(s)

Arturon

„Oto śpią cni panowie, rycerze, bohaterowie, którzy uratowali mieszkańców Arturonu od diabła, który palił pola i mordował ludzi. No… Tylko gdyby nikt tego nie powiedział, trudno byłoby uwierzyć, że o tych dwóch można by ułożyć niezłą pieśń. Brudni i spoceni zalegli na jednym łóżku nie zdejmując nawet butów. Dżariel – anioł, który nie tak dawno odzyskał swe białe jak śnieg skrzydła – oparł się o ramię przyjaciela i szczodrze je oślinił, bo spał z otwartymi ustami jakby mu paru klepek brakowało. Nuka zaś próbując spojrzeć na wyrządzone przez niebianina „szkody” tak obrócił głowę, że zrobił mu się podwójny podbródek. No nie jest to widok, który uwiecznia się na obrazach. Jak dobrze, że żadna niewiasta nie patrzy. „

~KiS(s)

Ekradon

„Jak gospoda to i dobre jadło, siedzenie godzinami przy jednej ławie… prawda? Lecz zdaje się, że Iaskel i Silea nie będą mieli tyle spokoju ile by mogli pragnąć. Wokół ich stołu już zaczynają zbierać się bowiem różne podejrzane typy, typowi goście dziwnie elfiego w wystroju lokalu noszącego wdzięczną nazwę ,,Pod Pantoflem” i prowadzonym (?) przez niezwykle elegancką piękność, która zdaje się umie dopilnować porządku… na to przynajmniej wskazywać może zachowanie Daro, który nadal ukryty w kącie stroi miny do Iaskela tylko wtedy, kiedy ślicznotka akurat nie patrzy. Czy wszystko skończy się pokojowym pójściem do łóżek (osobno, osobno moi drodzy, nie jak u jednego niebianina i jego kolegi), czy może jednak wszyscy pozostaną na nogach do późnych godzin nocnych?”

~ KiS(s)

Nowa Aeria

„Po długim, nocnym odpoczynku w wieży świątynnej, Kuna jest gotowa na kolejne spotkanie z włóczęgowatym Know’em (no, poniekąd, bo na spotkania z nim ciężko być gotowym). Zdaje się, że za udzieloną mu poprzedniego dnia pomoc miał zebrać dla niej informacje o pewnym przejezdnym elfie… czyżby więc nie spał? Kto go tam wie! Na dobry początek dnia podarowała mu jabłko, a on w zamian w trzech językach wykłapał jej co też porabiał i co też wie. I choć Know wie wszystko, to Kuna nie bardzo, bo i weź tu z rana zrozum szczekanie wilka. W dialektach! Och, nie ma dla niej litości – ale czego się nie wysłucha dla informacji o zagranicznym kawalerze? Dziewczyna wietrzy w tym niezły interes i kto wie – może za bardzo się nie pomyliła. (Nie, powiedzmy sobie szczerze – z wilkołakiem u boku, prędzej czy później znowu skończy w ściekach).”

~ KiS(s)

Dalekie Krainy

”Jak wskazuje sam tytuł ich przygody: ,,nawet bohater potrzebuje odpoczynku”, upadła anielica Sakura, smok Sargeras i niesmocza smoczyca Castalea odpoczywali sobie i nie podesłali od siebie żadnych nowinek. Ale tym razem będzie im wybaczone.”

~ KiS(s)

Dobranoc!

Może już czas do łóżek?

Donosiciel #32

Współpraca popłaca

Moi drodzy! O tym jak ważna i cenna jest współpraca, przekonał się zapewne każdy z nas tak w życiu, jak i podczas tworzenia Naszych historii na Granicy.  Co prawda w Naszych przygodach z tą współpracą bywa różnie… Ale jeśli chodzi o Was – graczy – jesteście niezawodni! Donosiciel powstaje w duże mierze właśnie dzięki Wam i wysyłanym przez Was nowinkom, za co jesteśmy bardzo, bardzo wdzięczne! Zapraszamy do czytania tego, co razem z Wami udało nam się tym razem stworzyć!

Szepczący Las

„To właśnie tu toczą się chyba największe dramaty całej Alaranii! Widugast musiał pożegnać się z Ładną Driadą, pozwolił odejść swojej ukochanej, a Sonea prosi go o pomoc, ponieważ i jej serce zostało złamane. Gdzie jest jej Frigg? A raczej Fryga?! Los powinien się w końcu do nich uśmiechnąć, należy im się to! Wszyscy w tym towarzystwie potrzebują pomocy, nawet gadający lis, który szuka swego dawnego przyjaciela! Cel odratowania lasu wydaje się być tylko wymówką, by każdy z uczestników odnalazł własną ścieżkę.”

~Frigg

Wodospad Snów

Samiel, Leila i Namir dostali się do miasta, chociaż przy okazji musieli się rozdzielić. Miejscem ponownego spotkania miała być wieża w środku miasta, pod którą jako pierwsi dotarli przemieniony i lisołaczka. Oczekiwanie to postanowili umilić sobie rozmową, którą i tak szybko przerwał strzelec-zabójca, chcący prawdopodobnie pozbawić życia rudowłosą dziewczynę. Rozdzielili się – Leila zmieniła się w lisa i uciekła, a Samiel ruszył w stronę dachu, z którego nadleciała strzała i zaczął ścigać strzelca. W tym czasie Namir i jego towarzysz dojrzeli poszukiwaną elfkę, jednak oni również się rozdzielili – jeden (Duil) ruszył za Filipie, a drugi we wcześniej umówione miejsce spotkania. Niestety, natknął się na bandytów, którzy zresztą go szukali. Lisołak zaczął uciekać, chociaż później postanowił zaczaić się na samotnego bandytę i wypytać go o parę rzeczy… Teraz wyglądało to tak, że każdy był zdany wyłącznie na siebie, ale w końcu jakoś się odnajdą i spotkają, prawda? Oby tak było…”

~ Samiel

A tymczasem inne żabki kumkają tak:

„Wszystko poszło tak jak nie powinno! Trójka bohaterów zdana jest na własną intuicję, choć na tle obecnych wydarzeń trudno jest uwierzyć w uczciwość drugiej osoby. Namir już wie co się święci i jego nastawienie w końcu obiera zupełnie inny tor, lisołak konfrontuje się z pierwszymi powrotami przeszłości. Nie jest jednak pewne jak na to wszystko zareaguje Leila. Jej delikatne serce zostało naruszone, a całe życie lisicy znowu wydaje się być tylko śmieszną, aczkolwiek ani trochę zabawną iluzją. Samiel także próbuje rozwikłać zagadkę toczącą się wokół nich, rozwiązanie jest bowiem blisko. Jak sądzicie, jak ta przygoda się zakończy?”

~Frigg

Jadeitowe Wybrzeże

„Przygód na tajemniczej wyspie ciąg dalszy. Kelsier w końcu trafił na jakieś ślady, które ostatecznie doprowadziły go do Ijumary, jednak ta uciekała przed dwoma tubylcami, którzy okazali się zmiennokształtnymi panterołakami i wcale nie chcieli zrobić jej nic złego! Po prostu chcieli zwrócić jej ubrania, które upuściła. Sytuacja została załagodzona, a kotołakowi i brunetce jakoś udało się dogadać ze zmiennokształtnymi, mimo że ich znajomość wspólnego była raczej słaba. Skończyło się na tym, że panterołaki wyjawiły im nazwę wyspy – Wyspa Czarnej Skały – a także zdecydowały się na zaprowadzenie ich do wioski. W tym czasie Kvaser także napotkał tubylców, którzy również zaprowadzili go do wioski. Tylko, że czarodziej miał więcej szczęścia, jeśli chodziło o dogadanie się z tubylcami. Ostatecznie w końcu cała trójka spotkała się na terenie wioski zamieszkałej… oczywiście przez zmiennokształtnych.”

~ Samiel

A z drugiej strony wyspy sytuacja wygląda następująco:

„Ach ta młodość! Uderza w nozdrza swym świeżym powietrzem pewnego wielowiekowego czarodzieja, któremu uczucia zaczynają płatać figle. Kvaser najpierw pyskuje strażnikowi tajemniczej, zimowej wyspy by jego oraz dwójkę towarzyszy wynieść… na tropikalną wyspę. Niby niewiele się zmieniło, ale jednak wystarczająco dużo. Przede wszystkim – jest zaludniona. Grupy kotów (tych zmiennokształtnych oczywiście!) już zdołała wytropić obcych. Obwąchać… Zbadać tajemniczy kolor skóry Ijumary oraz uznać Kelsiera niemalże za swojego… choć też dziwnie białego. Mieszkają w gęstej dżungli – Czarna Skała, tak te wyspę nazywają! I pytanie ile tajemnic w sobie skrywa tutejsza kultura? Bo póki co, książka pani kapitan sugeruje raczej marne zakończenie tej podróży…”

~Frigg

Hrabstwo Ascant-Flove

„Po dziwnym spotkaniu z jeleniołakiem, Nimorth został odprowadzony na miejsce, w którym siedział wcześniej. Większość zmiennokształtnych wróciła do swoich wcześniejszych zajęć, co także dotyczyło Dean, która zniknęła z oczu lisołakowi. On natomiast był teraz pod strażą kotki o imieniu Jean, która w dodatku zmusiła go do jedzenia, wpychając mu je w usta. Później pojawiła się inna zmiennokształtna – lisołaczka Sally, która już od samego początku dość otwarcie pokazywała, że Ni jej się spodobał. Zaczynając od jej słów, a kończąc na „przypadkowym” dotykaniu go w miejsca, o które niekoniecznie powinny zahaczać jej palce, gdy próbowała ściągnąć z jego szyi maskę, aby spróbować ją naprawić. Niedługo po tym pojawiła się Dean, z którą lisiczka zaczęła rozmawiać i też z nią odeszła (na szczęście dla lisołaka), a krótki dialog między nim i Jean zakończył się tym, że Ni zadał dziewczynie pytania, na które oczekiwał, że mu odpowie. „

~ Samiel

Równiny Andurii

„Choć nad lasami okalającymi Valladon panowała piękna pogoda, nadciągające chmury zapowiadały nie tylko zmianę pogody, ale również nowe przygody… i znajomości. Polowanie, z którego wracała akurat Eavan, było udane, lecz nic nie zapowiadało, by podczas powrotu do miasta miało coś przeszkodzić kobiecie. Na skraju zagajnika, niedaleko traktu pełnego kupców ciągnących do miasta zatrzymała się młoda lisołaczka – Noella, a melodia przez nią nucona, sprowadziła w to miejsce nie tylko Nodryjkę, ale też dość butnego centaura – ZuZu. Takie początki znajomości nie zapowiadały niczego dobrego, patrząc na tak odmienne charaktery i cele, które sprowadziły każdego z osobników w to miejsce, lecz nikt przecież nie obiecywał, że każda przygoda ma rozpocząć się w przyjaźni…”

~ Eavan

Góry Druidów

„Po krótkiej nieobecności w Górach Druidów na nowo wzrosła temperatura! Mimo jesiennej pogody emocji pośród drwali na pewno nie zabraknie! Szczególnie, że Hannie skrupulatnie walczy o uwagę Yastre, którego myśli cały czas uciekają w stronę dawnej ukochanej… Jednak i Kavika nie pozostaje dłużna w swych uczuciach powoli dając ponieść się aktom zazdrości. Czy kiedyś nadejdzie chwila, gdy para dawnych kochanków pozwoli sobie na odkrycie własnych tajemnic? Choć tak naprawdę na największą uwagę na ten moment zasługuje kompan panterołaka. Potężny Wichura, któremu w głowie tylko placuszki pewnej kuchareczki… a innemu najemnikowi zależy wyłącznie na pieniążkach i kradzieży – Leim czeka aż nadarzy mu się odpowiednia okazja. Skutki pojawienia się tak różnorodnych bohaterów mogą być paraliżujące!”

~Frigg

Thenderion

„Zapewne niejeden z nas żałował pewnych swoich decyzji na tyle by nie chcieć ruszyć się z łóżka następnego dnia, a najlepiej to przespać najbliższe pół roku. Ruu ma ochotę usnąć na kolejne tysiąc lat dając się niechybnie przyciągnąć ciemnym zakamarkom kopalni. Smoczycy odechciało się zjeść ex narzeczonego by teraz być u jego boku, obdarować go solarną miłością oraz ochronić przed światem, ale wydaje się, że na powrót do Veryvina jest już za późno… Czy aby na pewno?”

~Frigg

Valladon

„W Valladonie trwają przygotowania do wesela! Rakel niedawno wróciła z przymiarki sukni, a i dla Luciena przy okazji coś się znajdzie – tak to jest, gdy ma się przyjaciółkę krawcową. Wkrótce oboje wybiorą się na wieczór panieński czy też kawalerski (tak, Pan Młody zaprosił Luciena!), ale nim to nastąpi… Para ma chwilę na rozmowę w cztery oczy – aż prosi się, by wyjaśnić sobie czym był ten pocałunek! I ten poprzedni też… I w ogóle… „

~KiS(s)

Trytonia

„Współpraca między Skowronkiem i Vasko idzie do przodu, ale jak po grudzie. Obojgu wydaje się, że wiedzą lepiej i oboje niewiele mówią, a gdy już się odzywają, ograniczają się do absolutnego minimum. Ona irytuje się, że ma do czynienia z mrukliwym bucem, a on, że z zarozumiałą babą. Jeśli ta ich wspólna wyprawa do portu na wykonanie zlecenia się uda, to będzie to najprawdziwszy cud. Na razie dotarli w okolice miejsca, gdzie kryje się ich cel – Skowronek uparła się, by dalej iść sama. Lecz jak to się skończy…”

~KiS(s)

Arturon

„Zdeterminowani chłopcy, uparcie podążający śladem przeklętego diabła, miło spędzili czas przy ognisku, opowiadając sobie życiowe historie i dzieląc się doświadczeniami. Dżariel pierwszy stanął na warcie, podczas gdy Nuka miał słodko spać przez kilka godzin. A jako że nie dane mu to było, wybudził się w idealnym momencie, by móc odeprzeć atak potępieńców wysłanych przez ściganego Piekielnego. Chłopcy poradzili sobie z problemem, lecz czekało ich nie lada rozczarowanie, gdyż potyczka ta doprowadziła ich donikąd – nadal tkwili w martwym punkcie, nie wiedząc, gdzie dalej szukać. Szukali więc na oślep, jeżdżąc po okolicy w nadziei, że trafią na diabła choćby przypadkiem. I tak się też stało, jakby przeznaczenie chciało im wskazać drogę we właściwym kierunku, bo niedługo potem zmuszeni zostali do wyratowania mieszkańców z rąk potępieńców. Nuka nie mógł pozwolić na śmierć niewinnych, nie tym razem. Wraz z Dżarielem przedarli się przez hordę Piekielnych, docierając na pola poza wioską. I tam spotkali się bezpośrednio ze swoim celem. A walka nie była łatwa, szczególnie, że chłopcy zostali bezczelnie rozdzieleni, diabeł groził Nuce, Nuka go zwyzywał, a później pobili się jak małe dzieci o zabawkę. Potyczkę przerwał Dżariel, wkraczając iście po anielsku między swojego towarzysza a ofiarę. Rozgromił Piekielnego bez mrugnięcia okiem, w obawie o bezpieczeństwo swoich najbliższych. W tym i Nuki. Bo obaj zrozumieli, ile dla siebie znaczą. Zrozumieli, że nie trzeba znać się latami, by zostać prawdziwymi przyjaciółmi.”

~Nuka

Z drugiej strony zaś…

„Stało się – diabeł, którego ścigali Dżariel i Nuka nareszcie nie żyje. To wielkie wydarzenie dla nich obu, gdyż w trakcie walki zdali sobie sprawę ile dla siebie wzajemnie znaczą i że choć znają się ledwie od kilku dni, stali się dla siebie najlepszymi przyjaciółmi. Na dodatek finał tej walki był dla Dżariela ważny z jeszcze jednego względu – chęć uratowania Nuki, gdy zostali rozdzieleni przez stworzone diabelską magią ściany ognia, była tak silna, że anioł odzyskał skrzydła. Wszystko zakończyło się więc szczęśliwie – teraz tylko zebrać siły i ruszać w drogę, do Adrionu i do Arrantalis. „

~KiS(s)

Mroczna Puszcza

„Nic tak nie przerywa porządnej drzemki, jak nowinka, że twoją żoną zostało dziecko! Tak przynajmniej wygląda to z punktu widzenia Fonosa, smokołaka lenia, który wbrew swej poduszkolubnej naturze rozpoczął szalony bieg w celu oddania o dziesięciolecia młodszej od siebie Anastasji do jej domu rodzinnego. Czy jednak cokolwiek z tego wyjdzie? Świeżo przemieniona tygrysołaczka, obrażona za nazwanie małolatą i niegotowa do spotkania z rodzicami, zdołała zeskoczyć z łuskowatego grzbietu. Tylko czy zdoła wyjaśnić sprawę, nim jej rozmówca zaśnie w trakcie, tak jak to miało miejsce poprzednim razem?”

~Wenszu

Opuszczone Królestwo

„Oto początek dziwnego spotkania (bo i nie wiadomo jak się to może zakończyć i czy przypadkiem nie na powitaniach) – anioł Selim jest w końcu w trakcie misji, elfka Nivalia zaś po wielu latach próbuje wrócić do domu. Co więcej, gdy tylko się dostrzegają sięgają do swoich kołczanów… chwila… tak to ma wyglądać? Na szczęście szybko od czynów przechodzą do słów i wyjaśniają sobie co nieco – mniej więcej kim są i co tu robią. Nadal jednak nie zanosi się na to, by coś miało ich połą… ale oto zakradająca się Gwenfyvar potyka się i stacza ze zbocza niemal pod ich nogi! Po przeszyciu strzałami jej i pantery (spokojnie, to strzały tylko na piekielnych!) Selim proponuje zanieść potłuczoną do obozu. Czy Nivalia mu w tym pomoże?” 

~ KiS(s)

Równina Maurat

Adiraella oddaje się kocim pląsom z powodu nowiu, który wiadomo jak działa na panterołaki. W tym czasie Enid (duch opętujący sztylet fellarianki) zawładnęła ciałem Sevi i ma sporo do obgadania z dawnym, upierzonym znajomym. Jednakże z kobietami nie ma lekko – duch postanowiła przenieść się kawałek dalej, łapiąc pod pachę dużą kotkę i kota kotki. Przy okazji postanowiła pogrzebać żywcem wspólników Iskalera pod gruzami jaskini.”

~Wojenka

Burdana

„Po wygranej walce z obrzydliwymi monstrami Nani wraz z Archibaldem zdołali dojść do jako takiego zdrowia, by móc swobodnie się poruszać. Elan zaś, pełen entuzjazmu i współczucia zarazem, ucieszył się, że dziewczyna zdecydowała podróżować z nim do Burdany – w towarzystwie zawsze raźniej. Poza tym, snuli plany późniejszego odwiedzenia królestwa centaura, więc Nani z nieco bardziej optymistycznym spojrzeniem zgodziła się podążyć do miasta. Pierwszy raz od dwóch lat.”

~Nuka

Lasy Eriantur

„Spotkanie po latach może zacząć się różnie, w przypadku Constantina i Shyilii zaczęło się od tego, że elfka niemalże zabiła czarodzieja przez to, że pomyliła go z kimś innym. Krótką rozmowę i kilka docinek później, na szczęście rozpoznali się i rozmawiali ze sobą normalnie, chociaż oboje ciągle zachowywali lekką ostrożność przez to, że również oboje nie do końca wierzyli w to, że po latach są tacy sami i mogą sobie wzajemnie w pełni zaufać. Porozmawiali chwilę przy ognisku, jedynie w myślach wspominając sobie niektóre rzeczy. Okazało się też, że podróżują w tym samym kierunku – w stronę miasta znajdującego się w okolicy. W dodatku Shyilia zaproponowała mu wspólną podróż, więc… dlaczego miałby jej odmówić? Mieliby wtedy więcej czasu na rozmowę i wspominanie. Mag szybko się zgodził i to na pewno nie dlatego, iż jego matka widziała w elfce materiał na kogoś więcej, niż towarzyszkę podróży.”

~ Samiel

Alathel

„Czarownica Mereve po tym, jak Hiram zdecydował się opuścić jej skromne włości, zmuszona została do uspokojenia rozszalałej anomalii pogodowej, za którą stał jej dawny znajomy. Problemu zdołała się pozbyć, lecz trzy dni później pojawił się kolejny, tym razem na drugim końcu Alaranii, w królestwie Alathel, którym władał niejaki Norion, a którego Mereve miała dopiero zamiar poznać.”

~Nuka

Dalekie Krainy

„Życie w odosobnionej społeczności zazwyczaj toczy się własnym, ale przyjemnym dla tutejszych tempem. Nic więc dziwnego, że zarówno opiekunowie, jak i podopieczni sierocińca zaszytego w Górach Starych nie protestują, gdy aura wieczoru spowija okolice, przynosząc wszystkim słodko-gorzki bufet chwil.

Imelda, czyli niezwykle uzdolniona dyrektora tego ośrodka, przepełniona iście kozią upartością, postanowiła podtrzymywać niechęć wobec wampirzycy, z którą miała na pieńku, w międzyczasie słodząc sobie dzień poprzez spotkania i rozmowy z bardziej lubianymi elementami kadry opiekuńczej.

Sugarro, najmłodszy stażem nabytek tego niezwykłego miejsca, także nie miał dzisiaj za dobrze — choć zdołał przetrwać oficjalne obowiązki i zachować przy tym zimną krew, to jednak cień przeszłości niemal wyrwał się spod jego kontroli, gdy niesforne wróżki zamieniły pięć minut w najgorsze pięć minut tego tygodnia.

Teraz gdy obydwoje z dumą podziwiali rysunki byłej podopiecznej, wszelkie znaki na niebie i ziemi zapowiadały zwrot akcji. Czy niedawno poznany czarodziej, który zaoferował swoją pomoc, jest tym, za kogo się podaje? Kto stoi za nadnaturalnym zimnem, które kroczy w stronę budynków z każdym oddechem? Już wkrótce się dowiemy!”

~Wenszu

Słówko na koniec

To wydanie jest dla nas szczególne, gdyż nie tylko pojawia się w nim zadziwiająco wiele ciekawskich ploteczek, ale i wyjątkowo dużo plotkujących! Po raz pierwszy do naszego blogowego stolika dosiadło się na raz sześć osób! Niektóre po raz pierwszy (oby Wam się spodobało!), a inne kolejny raz z rzędu, co udowadnia ich wytrwałość i budzi w nas przekonanie, że serwujemy wcale niezgorszą herbatkę…

Herbatkę, na którą mamy nadzieję, będziecie wpadać coraz częściej i ze szczerą ochotą!

Donosiciel #31

Kolory jesieni

Jesień za naszymi oknami może nie rozpieszcza, ale w Alaranii pogoda jest tak różnorodna, jak tylko sobie tego zażyczymy, więc korzystajmy z pięknej Złotej Jesieni! I to nie tylko złotej, ale też czerwonej, rudej, czasami deszczowej… Ze wszystkich jej kolorów! Zobaczcie, jak wyglądają nowinki w tej jesiennej palecie barw. 

Szepczący Las

„Złotowłosa Sonea i ruda Frigg miały poważną rozmowę o uczuciach – choć łączy je wyjątkowa przyjaźń, Fryga odtrąca Sonię, ale nie przez to, że jej nienawidzi, wręcz przeciwnie: to z miłości. Obie po tej rozmowie wróciły do reszty grupy z bólem w sercu… Okazało się jednak, że ta „reszta grupy” w międzyczasie pomniejszyła się o driadę Saurię i jej wilczą przyjaciółkę, które odeszły, by mieć czas na przetrawienie tego co się stało. Na miejscu został tylko druid Widugast i bardzo charyzmatyczny lisek, który zwrócił się do nich z prośbą o pomoc w szukaniu przyjaciela. Nic jednak nie przychodzi za darmo – informacja za informację, przysługa za przysługę. Dwa rudzielce – Frigg i rzeczony listek – rozpoczęli twarde negocjacje.”

~KiS(s)

Jadeitowe Wybrzeże

,,Na morzu co prawda dominują błękity i butelkowa zieleń, ale brudnych ubrań i sekretów też wcale nie brakuje na pirackim okręcie! Kapitan Kaitlynn zmierza do Arrantalis, na prośbę swojego starego… przyjaciela, a w związku z zaginionym artefaktem. Wyjątkowo królewska marynarka ma ich nie zaatakować kiedy dobiją do brzegu. Ale co na to załoga? Czy banda piratów wystawiona na próbę wierności okaże się równie pokrętna za jaką uważa ją Awel? Jak sama twierdzi na okręcie pełno intryg, spisków, sekretów i układzików – to co lubi najbardziej. Ale nie spodziewała się, że zostanie w nie wepchnięta przez samą kapitan i to w roli kapusia! Może uda jej się jeszcze wykręcić i obrócić sytuację w zwodzący niechcianych świadków flirt?”

~ KiS(s)

Fargoth

,,W Fargoth w pewnym sklepie panuje emocjonalna słota. Rakel wróciła z targów zbrojeniowych – Lucien odstawił ją do domu całą i zdrową i… Zniknął. Ich ostatnia rozmowa nie była najprzyjemniejsza – zbrojmistrzyni boleśnie skonfrontowała swoje przekonania z nemoriańskim wychowaniem i skomplikowaną historią Luciena. Ciężko jej to przetrawić, dlatego nie potrafi się w pełni cieszyć z tego, że jej brat żeni się z jej najlepszą przyjaciółką, kowal Morgan znalazł sobie partnerkę i generalnie wszystkim dobrze się wiedzie. Istnieje jednak pewien sposób, by zaradzić na jej nieszczęście – wystarczy wezwać Luciena z pomocą magicznej obrączki. Rakel jednak nadal tego nie zrobiła – na co jeszcze czeka?”

~KiS(s)

Hrabstwo Ascant-Flove

,,Nimroth nie przypuszczał, że zlecenie, które wydawało mu się łatwe, nagle skomplikuje się, a on zostanie ogłuszony i pojmany. Najpierw natknęły się na niego dwie zmiennokształtne – i to właśnie jedna z nich go ogłuszyła, aby później zanieść go w inne miejsce. Niedługo po tym dołączyła do nich kolejna, Dean, która przejęła na siebie niesienie pojmanego lisołaka. Ni raz nawet im uciekł i przez krótką chwilę walczył z nimi, jednak później „zmienił” plany i został złapany ponownie. Nadal chciał uciec i odzyskać swoje rzeczy, jednak chciał też uzyskać jakieś informacje na temat tych osób, które – jak uważał on sam – były w jakiś sposób powiązane z magami, których zabił i chcą się teraz na nim zemścić, przy okazji wyciągając z niego informacje na temat tego, kto go przysłał. Gdy dotarli w końcu do obozu, mógł poznać innych członków grupy. Oni wszyscy chcieli zrobić z nim coś innego, niż to, o co ciągle ich podejrzewał… tyle tylko, że zupełnie nie zdawał sobie z tego sprawy, myśląc, że jego tok rozumowania jest tym poprawnym i prawdziwym.”

~ Samiel

Każdy liść ma jednak dwie strony…

,,Jej rude jak marchew włosy kojarzą się z przyjaźnią i ciepłem. W jego pustych, szkarłatnych oczach odbija się czerwień z krwi licznych ofiar. Dlaczego więc to ona goni go, przyszpila go do ziemi, zakuwa w lite kajdany i targa do obozu jak ziemniaczany worek? I dlaczego robi to… z przyjaźni!? Lecz dla Dean i jej bandy jest oczywistym, że Nimrothowi trzeba pomóc! Nawet (chwilowo!) wbrew jego woli. W końcu to kolejny lisołak, który wytrenowany został na zabójcę – narzędzie, które u wielu budzi strach, lecz u nich współczucie i zrozumienie. Czują się zobowiązani do przyjęcia go i pokazania świata od nieco innej strony… Jednak czy uzna ich stanowisko? Póki co porozumienia między stronami braknie (on przeważnie się nie odzywa, a oni paplają w języku, którego nie rozumie), ale większość zmiennokształtnych ma dobre chęci. Na ile się zdadzą, kiedy wśród szelestu dębów proszą go o… serce?”

~KiS(s)

Arturon

,,Chłopaki, obozując przy zgliszczach karczmy, którą fałszywie uznali za trop w polowaniu na diabła, poczęli dzielić się swoimi doświadczeniami i historiami przy ognisku. Nuka i Dżari bardzo dobrze się dogadują, rozumiejąc siebie nawzajem do takiego stopnia, że Anioł odważył się wyznać, co czuje do królowej Delii. Źle jednak odebrał zdziwienie towarzysza, gdyż ten drugi zaraz dostał po twarzy za potencjalne znieważenie damy serca Anioła. Chłopcy zdołali się jednak pogodzić, zaś pakt ten przypieczętowali późniejszą walką z wysłannikami sił piekielnych, których w końcu, przy niemałym wysiłku, udało się pokonać.”

~ Mereve

Góry Druidów

,,Oktoberfest! A nie, chwila, to nie ta Łuska… Ale festiwal drwali to już prawie, prawie to samo. Kavika i Yastre właśnie biorą w takowym udział. Ona jako organizatorka w tym domu wariatów, całe szczęście wspomagana przez rodzinę, grupę bandytów, korespondencyjnego kolegę Leima i panterołaka, z którym łączy ją „to skomplikowane”. No a rzeczony panterołak z jednej strony sercem jest przy Kavice, ale rozum mówi mu „nie wolno!” i popycha w stronę ślicznej Hannie, dla której bandyta zobowiązał się wywalczyć misia w konkursie, do którego z wielką determinacją zdołał się zapisać. A żeby nie było za łatwo, smalący cholewki do Kaviki Leim jest chyba troszkę innym człowiekiem niż na to wygląda i ta znajomość niekoniecznie może się dla uczonej dobrze skończyć…”

~KiS(s)

,,Zawsze preferowała kolory wiosenne w swych dziewczęcych ubraniach, jednak skłonność do melancholii miała iście jesienną. Teraz nieco się pozmieniało – Funtka przyobleczona w brązy sierści z pomarańczowym akcentem na skrzydłach, coraz pewniej stawia kroki jako smok, podążając za Mniszkiem i jego złotą czuprynką w stronę druida, który mógłby im pomóc. Choć cały czas jest niepokojąco nieufna, coraz bardziej lubi nieznajomego. Ten zaś zatrzymuje ją i po chwili (jak obiecał) przyprowadza druidkę. Dosyć tęgą i bardzo miłą… jednak ta usłyszawszy prośbę gubi się w zeznaniach. Nie łatwo zwalić jej winę na brata… poza tym czy Funci się wydawało czy ta kobieta boi się ich elfika? I ton jego głosu, gdy rozczarowany westchnął ,,Oj, cioteczko…”. Czy naprawdę dosłyszała w nim lekką psychozę?”

~KiS(s)

Drzewo Świata

,,Jak czerwony, to krew. Albo buraki, bo u Sanayi i Dérigéntirha krwawo nie jest, za to buraczano owszem – to przez pojawienie się nowej osóbki, Poliny, która aż oderwała się od gotowania barszczu, by porozmawiać z bohaterami. Chce im pomóc, ba, wręcz bardzo chce! I jest ich bardzo ciekawa – zwłaszcza interesuje ją to dlaczego alchemiczka rozpytuje o pewnego przystojnego blondyna. Zakochana? Na pewno tak, w końcu cała wioska już o tym huczy! Sama zainteresowana zaś szuka po prostu anioła, który wskaże im drogę do Drzewa Życia, a że ludzie gadają… To tym lepiej dla nich! Ona plotki przeboleje, a może dzięki pomocy Poliny szybciej znajdą ukrywającego się niebianina. Ale najpierw barszcz i plotki!”

~KiS(s)

Także jedno drzewo oglądać moża pod różnymi kątami:

,,Dérigentirh oraz Sanaya kontynuują poszukiwania niebianina w górskiej wiosce! Jak dotąd rezultaty nie były szczególnie pozytywne, jednakże z nowym sojusznikiem u ich boku – wioskową dziewuszką, która zdaje się wiedzieć wszystko o wszystkich dzięki jakże rozkosznym umiejętnością konwersacji i zadawania pięciu pytań jednocześnie – oraz starą towarzyszką – Becią, kozą jedyną w swoim rodzaju – ich szanse powinny wyglądać o niebo lepiej! Czas więc na nieco miłej rozmowy na temat tego, kto jaki sekret ukrywa i kto z kim gdzie dlaczego!”

~ Déri

Ekradon

,,No ile można pisać o rudych… dużo! Ale czy nie równie ciekawymi kolorami na jesień są czernie, róże i platyna? Taką właśnie konkurencję ma śliczna driada Silea. W końcu dotarli z Iaskelem i ich przewodnikiem do gospody, w której zebrała się cała śmietanka brudniejszej strony miasta… jednak sam przybytek jest dziwnie zadbany, a elfickie akcenty wystroju trudne do przeoczenia. Długoucha piękność stojąca za ladą zdaje się mieć z tym coś wspólnego. Ale czy ma jakiś związek ze zniknięciem Hessana? Czy ktokolwiek wie coś o tej sprawie? Może zakapturzony Daro kryjący się w rogu? Warto zapytać nim wyda się, że w jego głowie szeleszczą głównie liście.”

~KiS(s)

Ruiny Nemerii

,,Malthael usłyszał o skarbie. Wybrał się więc na poszukiwania. A przed wejściem do tuneli spotkał Llewallyna. Panterołak pamiętał go jeszcze z czasów przed jego upadkiem, co znaczyło, że Mal… nie pamiętał jego. Mimo tego drobnego nieporozumienia w temacie wspomnień, postanowili połączyć siły i razem udać się na przeszukiwanie jaskiń – lecz zanim weszli na podziemną drogę już przyłączyła się do nich zagubiona maie Primavera. I tak to we trójkę zaczęli przemierzać mroczne korytarze – nieco rozmawiając, unikając niebezpieczeństw i… walcząc. Otarli się też o parę pajęczyn (jak dobrze dla panterołaka z arachnofobią), na końcu zaś znaleźli wyjście pod ruinami chatki, gdzie powitało ich słońce i rześki wiaterek… oraz tajemniczy, kurtyzański mag. Bez skarbu. Elf (czy czymkolwiek tam ów osobnik był) pomieszał od razu ich szyki orzekając, że nie puści ich dalej. I tak członkowie formującej się ekipy zostali siłą (choć nie brutalnie!) posłani każde w swoją stronę. Lecz pytania pozostały: Czy maie dotrze do swojego zielonego lasu? Jak Mal odzyska kolejne fragmenty wspomnień? Llewallyn… znów pewnie będzie polować. Ciekawe więc, gdzie zastanie ich jesień…”

~KiS(s)

Góra Strażników

,,Sitrina postanowiła zabrać swoją nową znajomą, Esmeraldę, na wielkie zakupy przed wieczorną kolacją! Planowana napaść na wóz szlachecki zakończyła się jednak wylądowaniem ich obu w owym powozie w towarzystwie wielkiego, jadowitego węża, który zdaje się lubić obie kobiety. Niewiele polepsza fakt, że właścicielką owego powozu jest eugona, a one raczej nie są znane ze zbytniej pobłażliwości. Na szczęście okazuje się, że pokusa wężową damę zna i po chwili nieobowiązującej rozmowy szlachcianka postanowiła zabrać je obie na wspólne szukanie kiecek! Co może pójść nie tak?”

~ Déri

Burdana

,,Po wygranej walce z obrzydliwymi ghulami, Nani i Elan wylizują rany, a Archibald wiernie im w tym towarzyszy, nie odstając ani na krok, bo sam został w walce zraniony. Dziewczyna narzeka, regenerując się wcale po cichu i cierpliwie, lecz gdy przychodzi do bycia poważnym oddaje hołd zmarłemu Rastabowi i z szacunkiem wysłuchuje pieśni, którą wygrywa jej towarzysz, by uczcić poległego pobratymca. W międzyczasie Archibald, zdrowiejąc, kalkuluje ich szanse na bezpieczne dotarcie do Burdany.”

~ Mereve

Słówko końcowe

A więc i koniec dzisiejszego wydania! Nazbieraliśmy całkiem sporo nowinek, w tym wiele podesłaliście nam Wy <3 Bardzo dziękujemy! I pamiętajcie, że zawsze jesteśmy chętne do przygarnięcia kolejnych ploteczek – ususzymy je z czułością między wątkami i zaszeleścimy nimi za dwa tygodnie! 

Tymczasem trzymajcie się ciepło i rozpisujcie szalenie, korzystając z jesiennego nie-wychodzenia-w-taką-pogodę. Niech wena Wam sprzyja!