Dodatek specjalny – wywiad z Crewilem

Pracownia w domu Crewila jest wypełniona fascynującymi, mechanicznymi przedmiotami w różnych etapach ukończenia i całym mnóstwem książek. Panuje w niej lekki półmrok, rozświetlany ciepłym blaskiem lamp. Ktoś inny nazwałby ją zagraconą, jednak ja uważam, że emanuje z niej porywający duch nauki. Wynalazca siedzi przygarbiony nad stołem, patrząc przez grube gogle na przedmiot, który właśnie reperuje. Podchodzę do niego ostrożnie, nie chcąc zaburzyć skupienia malującego się na młodziutkiej twarzy. Kiedy mnie zauważa, kiwa mi głową i wskazuje krzesło. Zsuwam z niego stertę pergaminów i siadam, zaczynając rozmowę.

Kronikarka: Cieszę się, że nawet tak oddany nauce wynalazca jak ty znajdzie chwilę na rozmowę! Powiedz, kiedy zaczęła się twoja fascynacja wynalazkami?

Avatar użytkownika

Crewil: Co? A, to ty? Masz, trzymaj. Pilnuj aby cały czas była naprężona.

(Nie odrywając wzroku od tego co robi, Crewil przekazuje w moje ręce szpulkę nici oraz widelec na którego czubku doklejono niekształtną kulkę plastycznej masy oraz kilka drutów. Chłopak mówi trochę niewyraźnie, ponieważ w ustach trzyma niewielki nożyki i pincetę, tak aby móc z nich jak najszybciej skorzystać (a miejsca za uszami są pozajmowane przez inne przyrządy). Zwykle brakuje mu rąk do pracy, więc każdy pomocnik jest tu na wagę złota. No, może poza dwoma wyjątkami.)

Nie wiem. Chyba od zawsze. A już na pewno od chwili, gdy z mąki i cukru udało mi się zrobić klej. Wówczas dostrzegłem, że rzeczy nie muszą służyć tylko temu do czego je wymyślono.

K: To prawda! Ale na pewno nie wszyscy patrzą na świat tak jak ty. Czy ciężkie jest życie geniusza w takim mieście jak Teravis?
C: No właśnie ten mój pierwszy wynalazek okupiłem strasznym laniem. Ludzie nie do końca rozumieją możliwości jakie daje nauka, a Teravis pewnie nie różni się pod tym względem od innych miast. Najgorsze jak przywykniesz aby pewne rzeczy robić ciągle tak samo i przestajesz poszukiwać nowych rozwiązań. Tymczasem to one dają ci szanse by coś uprościć, a wolny czas spożytkować inaczej. Na przykład, gdy zrobiłem samomieszajacy się garnek dla kucharki. Tłumaczę jej, że dzięki niemu nie musi godzinami stać z chochlą przy zupie i może robić to co lubi. Na co ona odpowiedziała, iż najbardziej lubi stać przy tej przeklętej zupie i eksperymentować z przyprawami. Myślę jednak, że to się powoli zmienia. W końcu na moje prezentacje przychodzi coraz więcej osób, a nawet sam Lord Protektor jest zainteresowany moimi dokonaniami. Podaj mi jeszcze świeczkę, trzeba zalać to woskiem.

(Podaję mu świeczkę i zaintrygowana jego pracą, zadaję kolejne pytanie.)

K: Nad jakim projektem obecnie pracujesz?
C: Tu? W tej chwili? Zauważyłem że Pyłek ma takie pudełko, które rejestruje i odtwarza dźwięki. Moje będzie rzecz jasna większe i lepsze. I będzie wytwarzało muzykę. W końcu dźwięk to tylko ruch powietrza, który przekłada się na drgania strun o różnych średnicach i długości.

K: To fascynujące! Muzyka z pudełka! Nie mogę się doczekać! A skoro jesteśmy przy sztuce… Z tego co mi wiadomo, jesteś również artystą. Gdzie szukasz inspiracji?
C: (czerwieni się) No… wiesz… jest taka jedna… jedna sprawa… w sumie to jeszcze nie wie … bo nie jest łatwo zbliżyć się do kogoś, kto pracuje dla Lorda, no chociaż w sumie to ja teraz też, więc może gdyby udało mi się… eee może następne pytanie.

(Ach, te młodzieńcze zauroczenia! Taktownie zmieniam temat, kierując go ponownie w stronę projektów chłopaka.)

K: Skąd czerpiesz materiały do swoich prac?
C: (z wyraźną ulgą) Ze śmietni… khm znaczy się najczęściej są to datki od poczciwych osób chcących mieć swój wkład w rozwój nauki. Czasem zdarza mi się, że jakiś projekt utknie w zawieszeniu z racji poszukiwania odpowiedniej części do jego realizacji, dlatego zawsze staram się zwracać uwagę na możliwości, jakie dają różne przedmioty. Czekaj. To spinka? To, co masz w włosach. Będzie ci potrzebna?

(Podaję mu spinkę, zadając kolejne pytanie.)

K: Co uważasz za swoje największe osiągnięcie?
C: Wszystkie są ważne i ciężko faworyzować. A może te największe wciąż jest przede mną.

K: To bardzo dobre podejście! Życzę ci, żeby każde następne osiągnięcie było większe od poprzedniego! A jak odnajdujesz się w obecnej sytuacji – w towarzystwie nieokrzesanej szamanki i równie nieogarniętej maie? Czy na poważnie planujesz opuścić miasto?
C: (Crewil na chwilę milknie zastanawiając się, czy rzekomy wywiad nie jest przypadkiem inwigilacją ze strony Lorda Protektora.)
Jasne, mam w planach wykonać zadanie i potem wrócić do miasta w glorii chwały. A co do dziewcząt, to słyszałem teorię, że jeśli próbujesz podporządkować sobie siły natury, ta potrafi odwinąć się z nawiązką. I chociaż na początku w to nie wierzyłem, coraz częściej zastanawiam się czy te dwie aby nie są jej zemstą? Jednak póki co nie zamierzam malować swojej twarzy na jakiś absurdalny kolor, więc można powiedzieć, iż jakoś się trzymam. Poza tym w ogóle nie rozumiem kobiet.

K: Na koniec powiedz mi, jakie jest twoje największe marzenie? Czy jest coś takiego, co Crewil Rudhof uzna za zwieńczenie swojej pracy?
C: Zawsze będzie coś do wykonania. Nie da się sięgnąć horyzontu nauki. Jeśli stworzysz golema, od razu zaczynasz zastanawiać się czy jesteś w stanie zrobić lepszego golema. I tak to się kręci. Chociaż miło byłoby zobaczyć choć jeden swój patent w powszechnej praktyce. A poza tym chciałbym się dowiedzieć, czego te dwie ode mnie chcą. Czy gdzieś tu nie leży grzebień od pozytywki?

Podaję chłopakowi grzebień i między nami zapada pełna skupienia cisza, przerywana jedynie metalicznym stukaniem narzędzi i zgrzytem śrubokrętu. Przez chwilę obserwuję pochłoniętego pracą Crewila, po czym wstaję i cichutko wychodzę w jaskrawe światło dnia. Zgiełk Teravis natychmiast mnie połyka, a moja głowa jest pełna nadziei na samomieszające się garnki i pudełka wypełnione niesamowitymi melodiami.

Donosiciel #12

Kochani!

 

Uszy umyte? Więc słuchajcie wszyscy! Jadeitowe Wybrzeże przeżywa oblężenie, ciapciak ciapciaczy, łasice latają, księgi zresztą też. Poza tym mamy dla Was ranne smoki, pirackie rozróby, znikające strzały i zębate demony!

Szepczący Las

„Druidka, krasnolud i dziecko spożywający porządne śniadanie pośrodku lasu to niespodziewany widok. Jeszcze bardziej niespodziewane jest jednak to, co Nurdin znalazł nad brzegiem rzeki. Wielki odcisk smoczej łapy otoczony kroplami krwi sugeruje, że olbrzym potrzebuje pilnej pomocy. Tilia nie zamierza pozostać obojętna na jego cierpienie! Cała trójka wyrusza tropem smoka. Pytanie tylko, jak kobieta ma zamiar pomóc nieborakowi? I co na to powie rzeczony gad?”

~H&K&S

Menaos

„Wino przyjemnie koi nerwy, barwa fiołków i miodu miesza się w przyjaznych spojrzeniach, a przeszłość wypełnia powietrze, zabawnie zagęszczając marzeniami atmosferę. Miłość, nadzieje, obrządki ślubne… Alchemiczka Sanaya i złotołuski smok kryjący się pod postacią elfa otwierają przed sobą serca i drzwi do rzeczy minionych. Czy może być coś lepszego niż łagodna rozmowa dwójki świetnie się rozumiejących istot?”

~H&K&S

Jadeitowe Wybrzeże

„Oj działo się! Wersy się nie rymowały, zagadka zagadką pozostała, ale procentów i zagryzki nie brakowało! Poeta Lasota i kapitan Jespin postanowili uczcić wieczór otwierając wszystkie skrytki na alkohol, robiąc zawody w rzucaniu nożami i ogółem przy ogólnej wesołości. Było pysznie! Tylko dlaczego Lasota musiał obudzić się spadając z kapitańskiego łoża, a sam jego właściciel za burtą? Na bogów, emocji na tym statku nie brakuje!”

~H&K&S

Turmalia

„Uf, chwila spokoju dla rudowłosej urzędniczki.
Latający dywan… Eksperyment meteorologiczny… To znaczy lewitujące tomiszcze! W każdym razie to coś, co wzniosło się do góry i poniosło dwójkę istot – prawdopodobnie oboje płci męskiej – ku najwyższej wieży klasztoru. Naprawdę tak było! Ojciec Rupert wszystko potwierdzi, słowo daję! Przyszedł właśnie złożyć Matce Naturze pyszną ofiarę i nagle odkrył w tym najświętszym miejscu skutego łańcuchami cieślę i potwora! Takiego, co wyrasta na wielkiego jak bastion krwiożercę i którego pozbyć się trzeba przez obdarcie ze skóry i upuszczenie krwi z biodra do wiadra… No wiecie… Mam na myśli słodkiego maie – Umm. Chłopak myślał, że znalazł bezpieczną kryjówkę, tymczasem okazało się, że wpadli prosto w ręce zakonników. Oby tylko Matka Natura była łaskawa! .”

~H&K&S

„No i zostali we dwoje w zagajniku na plaży. On – pechowy misiek i ona – niewidoma zielarka. Aha, no i on/ona – łasica imieniem Cień. To wierny towarzysz ślepej dziewczyny, która otrzymawszy pozwolenie zmacała twarz Buy, aby go ‘zobaczyć’. Błoga (dla mężczyzny) chwila została jednak zakończona napadem kaszlu oraz łasicy. Pierwsze napadło Alię, drugie Buę i z tego względu wylądowało daleeeko na plaży. Rzut towarzyszem zielarki to chyba marny pomysł? A już było tak pięknie! Jedzenie, dzielenie się jedzeniem i jedzenie… a tu taki koniec. Czy mimo tego rozejdą się w przyjaźni? W gniewie? A może potowarzyszą sobie jeszcze jakiś czas? (Oko losu ich obserwuje!)”

~Kana

„I tak oto! Ciapciak powraca na wątkową scenę, a wraz z nim syrenka Kathleen! Dołącza też do nich nowa twarz (i dwa pyski) – przemieniona wampirzyca Cayelin i jej podejrzanie mądre wilki. Może jeszcze nie zdążyli się wszyscy pospotykać, ale ja już wiem, że będzie się działo. Zapraszam więc wszystkich na drugą stronę Słonecznej Plaży – każdy może być świadkiem ściapciaczenia tego występu!”

~Kana

Fargoth

„Kowalka Feyla szykuje się udziału w zawodach strzeleckich o zadziwiającym założeniu – ten, któremu uda się cisnąć pocisk swoją bronią najdalej (bez względu na to czym będzie miotał i co będzie obiektem miotanym), zostaje okrzyknięty mistrzem rzemiosła. Dziewczyna na poważnie zabiera się za postawione przed nią wyzwanie – przy pomocy sowy mierzy odległość wystrzelonych strzał, co i rusz wprowadzając poprawki w swoim projekcie. Kiedy strzała z zielonymi lotkami znika (dosłownie!) Feyla wraz z wierną sową zaczyna jej poszukiwania w trawie. Strzały nie odnajduje, trafia za to na portal, który wypluwa ją… No właśnie. Gdzie?!”

~H&K&S

Serenaa

„Po wyjściu z duszącego, ociekającego krwią i strachem labiryntu Escrim i Salazar nadal nie ustają w poszukiwaniu prawdy. Choć zmęczeni, decydują się przedstawić zebrane dowody sędzinie Mirald i jakkolwiek niebezpieczny wydaje się pomysł przybycia do niej po radę z Mistrzem Złodziei, kapitan nalega na jego obecność. Przy sędzinie przesłuchującej świadków w samych szpilkach, przydatna może się okazać przyzwoitka i przystojna twarz. Ale złodziej nie musi o tym wiedzieć! Po prostu niech będzie u boku kapitan, a ta już zadba by męski urok pomógł w pracy i nie został skradziony.
Ta noc chyba nie skończy się nigdy! Oby tylko w końcu pozwoliła spojrzeć za blask gwiazd.”

~H&K&S

Szczyty Fellarionu

„Zahipnotyzowani i schwytani przez oszalałe kultystki, które poświęcają dusze ludzi bytowi zamieszkującemu olbrzymi totem… Wydawało się, że gorzej już być nie może. Nic bardziej mylnego! Kiedy Avellana i Bjornolf oswobadzają się z krępujących ich więzów, jedna z kapłanek uwalnia to, co połakomiło się na dusze niewinnych. Gdy olbrzymi demon o paszczy pełnej zębów jest tuż tuż od posmakowania wilkołaczego mięsa do akcji wkracza jednak niespodziewana… i bardzo nietypowa pomoc!”

~H&K&S

Teravis

,,Wyruszą czy nie wyruszą, wyruszą czy… może coś wybuchnie? Nie jest to tak nieprawdopodobne, bo wpuszczony Feline [który swoją drogą dobijał się do otwartych (na szczęście nie na oścież) drzwi] widząc szykujący się do odlotu balon zaczął szaleć i niszczyć wszystko dookoła, aż chyba pacnął coś czego nie powinien… nie wiem czy ktoś jest w stanie przewidzieć co stanie się dalej, ale nudno nie będzie – ostatecznie zawsze można popatrzeć na Ładnego Chłopca i jego dwie urocze (na różne sposoby) towarzyszki! Trzeba korzystać póki jeszcze ich nie przypiekło.’’

~Kana

 

To już wszystkie apetyczne, momentami łagodne a momentami pikantne kąski, które zmieszaliśmy dla Was w dzisiejszym wydaniu Donosiciela. Mamy nadzieję, że smakowało. Do następnego wydania!

Hashira, Kerhje i Satharin

Kartka z dziennika lorda Fobosa de Loer

Drodzy czytelnicy! Dziś chcielibyśmy zaprezentować Wam coś unikatowego! Jedna strona wyrwana (i podstępem skradziona) z dziennika lorda Fobosa de Loer. Czytajcie i radujcie się!


Dzisiejszy dzień był przełomowy dla moich badań! Po wielu nieudanych próbach (tak wielu, że straciłem już całkowicie rachubę) w końcu udało mi się zmusić to przeklęte diabelstwo do współpracy. Czasem zastanawiam się, czy potrzeba zmuszania się do wysiłku ponad swoje możliwości jest wpisana w ludzką naturę i pozostaje z nami nawet po śmierci. Wydawałoby się, że będąc nieumarłym powinienem skupić się na przyjemniejszych aspektach istnienia – filozofii, poezji, piciu ludzkiej krwi. Co jednak jest przyjemniejszego od projektu, który ostatecznie został ukończony?
Od samego początku nie byłem pewien, czy ten plan nie jest skazany na porażkę. Tworzenie urządzenia oparłem o zwyczajny mikroskop, taki, jakiego używają ci nieliczni śmiertelnicy określający się medykami. Rozebrałem go na części, żeby jak najlepiej poznać jego funkcjonowanie, od zawsze bowiem było mi wiadome, że empiryzm przeważa nad teoretyzmem.
http://granica-pbf.pl/download/file.php?avatar=5843_1508338404.jpgKiedy złożyłem mikroskop z powrotem i wprawiłem go w ruch, potrzebnych mi było kilka części potraktowanych magią. Wymagał dużo większej głębi i czegoś, co uchwyci samą istotę magii, taką, jaka jest wewnątrz każdej naszej komórki.
W tym celu odkryłem istnienie zielonych kryształów, występujących tylko i wyłącznie na Mglistych bagnach. Krąży wokół nich wiele legend, sugerujących, że przez owe kryształy można dojrzeć „żywioł, który płynie w żyłach każdej żywej istoty”. Ogromna akademicka biblioteka w Demarze była tutaj wielce pomocna. Bibliotekarki przywykły już do moich wieczornych wizyt i przedłużających się do późna badań, czułem się więc tam tak, jakbym prosił starego przyjaciela o radę.
Jeśli domysły mnie nie myliły, było to dokładnie to, czego szukałem. Szczęściem nie ja jeden zauważyłem wagę tych kryształów. Kilka z nich (zaledwie kilka sztuk na całą Alaranię!) zostało oszlifowanych w gładkie soczewki i trafiło do najróżniejszych właścicieli.
Przy pomocy nowej, zaradnej choć niezbyt rozgarniętej pracownicy, w końcu dostałem w swoje ręce upragnioną soczewkę. Oczywiście jak to w życiu bywa, prosił pan, zrobił sam. Ale ciężko winić dobrze ułożoną pannicę za to, że dała się złapać na gładkie słówka przestępców. Poza graniczącą z głupotą naiwnością ciężko jej było coś zarzucić.
Nie było jednak czasu na podziwianie eterycznych zawirowań, które pojawiały się i znikały w głębi kryształu. Zakasałem rękawy i zabrałem się z powrotem do pracy. Sukces był tak blisko, czułem to! Jak wielkie było więc moje rozczarowanie, gdy po zainstalowaniu soczewki mikroskop nadal nie chciał działać!
Ta chwila zwątpienia mogła zaważyć na całej mojej pracy. Był moment, w którym nawet ja – lord Fobos de Loer, poczułem się pokonany. Wykorzystałem już wszystkie pomysły i zużyłem wszystkie materiały, jakie mi tylko wpadły do głowy.
Tym, co przyszło mi z pomocą, była magia.
W mojej rodzinie używanie czarów było od stuleci surowo zakazane. To właśnie było główną przyczyną mojej ucieczki z domu, o ile mogę tak nazwać siedlisko nietolerancji i głupoty, jakie kwitło wtedy w murach naszej rezydencji. O ile lepiej mieszka mi się tutaj teraz, mając za towarzystwo Dwór i okazjonalnie tego dziwnego, małego kota!
Zbyt mocno zboczyłem jednak z najważniejszego tematu. Wykorzystałem magię lodu, którą dysponowałem od wieku nastoletniego, żeby zespolić elementy mikroskopu tak, jak nie pozwalało mi na to żadne znane nauce narzędzie. Obniżenie temperatury korzystnie wpłynęło też na przejrzystość soczewki, co odkryłem zupełnie przypadkiem. Podejrzewam, że nikt, kto nie dysponuje magią lodu, nie byłby w stanie wykorzystać jej tak jak ja.
I eureka! Urządzenie w końcu zaczęło działać. Pospolite przedmioty, takie jak zaklęte rękawiczki, czy zaczarowany pasek aż pulsowały od niesamowitych wzorów, które tworzyła wewnątrz nich magia. Przepiękne, wielobarwne wstęgi przenikały samą strukturę tych obiektów, nadając im nowe właściwości, nierozerwalne z ich fizyczną powłoką. Podejrzewam, że gdyby ktoś chciał je odczarować, uległyby całkowitemu wewnętrznemu zniszczeniu raz na zawsze. Ciekawe, czy to właśnie dzieje się z ludźmi, którzy w ten czy inny sposób tracą swoją magię. Ach, jakże chciałbym móc zbadać krew takiego nieszczęśnika! Myśl ta ekscytuje mnie jeszcze bardziej niż wizja SKOSZTOWANIA ich krwi.
Teraz, po pierwszym sukcesie, czeka mnie oczywiście nawał pracy. Muszę skatalogować wszystkie próbki, które zdążyłem zgromadzić i opisać wyniki swoich badań. Następnym preparatem, który zamierzam obejrzeć jest krew demona, znaleziona w miejscu zabójstwa prostytutki. A potem, kto wie – może przyjdzie też czas na zbadanie cząsteczek mojego rodzinnego wisiora? Czy ród de Loer ma ukrytą przede mną jeszcze jakąś tajemnicę?


Ogłaszamy również, że KAŻDY kto chce opublikować na łamach Donosiciela dzień z życia swojej postaci, może nadesłać gotowy materiał poprzez wiadomość prywatną. Z dreszczem ekscytacji czekamy na Wasze historie!

Hashira, Kerhje i Satharin

Donosiciel #11

Słuchajcie uważnie, moi mili!

Ploteczki, ploteczki! Dzieje się dużo, poważnie i zupełnie lekko. Są bale, balony, plugawienie, latające talerze, głosy w butelce i miłość. Ah, lato miłości, jak to mówią. Nawet panie kapitan coś o tym wiedzą. Ale przy miłości, zawsze dla równowagi nie może zabraknąć też krwi i łez.
Tego Wam brakowało? Zapraszamy do czytania!


Menaos

„Znajomość ciepła jak pierwsze promienie słońca i trwalsza z każdą spędzoną wspólnie chwilą. Po odzyskaniu skradzionej księgi, Sanaya i Dérigéntirh spędzają ostatnie chwile z uroczym Crevim, po czym odprowadzają go do sierocińca. Potem czas kupić dobre wino i w spokoju uczcić dzisiejsze małe zwycięstwo. Nic jednak nie może tak po prostu dać chwili wytchnienia. W akademiku alchemiczki powracających wita straż miejska z nakazem przeszukania pokoju Sanayi, która została niejako oskarżona o przeprowadzanie nielegalnych eksperymentów i stwarzanie zagrożenia budowlanego. Absurdalne sytuacja wydaje się poważna, ale okazuje się, że porucznik straży jest przyjaciółką smoka o ciekawej historii i nie zamierza wypełniać rozkazu przełożonego. Kiedy tylko wszystko się uspokaja, wino naprawdę się przydaje – by nalać go do chemicznych zlewek i ukoić nerwy, co przydaje się szczególnie smokowi, dla którego przyszedł czas zwierzeń. Odkrywa przed alchemiczką swoją przeszłość, a przy tym sam dowiaduje się co nieco o jej relacjach z rodziną. Jeszcze dzień wspólnych rozmów, a dwójka nie będzie w stanie sobie wyobrazić, że jeszcze nie tak dawno w ogóle się nie znali… Jak wiele będzie w stanie zaakceptować Sanaya na temat swojego nowego przyjaciela?”

~H&K&S

Jadeitowe Wybrzeże

„Inspiracji do wierszy z pewności nie brakuje. A co to będą za wiersze! Pełne przygód, o których marzy pewnie niejeden szczur lądowy. Poeta wśród piratów w końcu ma szansę naprawdę poczuć się jak jeden z nich. Uczestniczy w ataku na statek handlowy, gdzie brawurowo chowa się w beczce, następnie odnaleziony przez samego Jespina. Ten zaś po szaleńczej rzezi odnajduje na statku tajemniczą mapę. W międzyczasie, po świętowaniu wygranej Lasota zdąży „prawie zabić” talerzem jedyną kobietę na pokładzie, lecz teraz wspólnie z kapitanem próbuje rozwikłać zagadkę znaleziska. Co oznaczają tajemnicze słowa, pojawiające się na materiale pod wpływem działania ciepła? Czy jest to mapa prowadząca do któregoś z legendarnych skarbów?”

~H&K&S

„Wiem co robię! Ale czy aby na pewno? Kapitan Nigorie razem ze swoimi pasażerami i nowymi załogantami wypłynęła na Ocean! Jej znajomość z nowym medykiem Kvaserem przybrała jednak z miejsca niefortunny obrót, gdy Ijumara w chwili słabości przyznała się do swojego zamiłowania do romansów przygodowych, co chwilę później uznała za powód do wstydu. Nic więc dziwnego, że go unikała! Gdyby jednak się opanowała i wyjaśniła sobie sytuację z Kvaserem, może nie doszłoby do tego, że to od Kelsiera kapłan dowiedział się o trzymanej w tajemnicy wyprawie po skarb. Jak to się mówi, sprawa się rypła i teraz nie trzy, a cztery osoby są wtajemniczone w chytry plan wyprawy po skarb! A nie, nie cztery – pięć! Wybacz, Thor!”

~Sanaya

Ijumara– piękna i zdolna kapitan statku, która ma przeprowadzić swoją jednostkę przez niebezpieczne wody do tajemniczej wyspy, niezaznaczonej na żadnej mapie, poza jedną. Callisto – rudowłosa półelfka, która oprócz bycia okazjonalną złodziejką i najemnikiem, w małym paluszku ma poruszanie się po dzikich terenach, które natura objęła we władanie i poprowadzi grupę do zaginionego skarbu. Kelsier – waleczny skrytobójca, który nie zna lęku i do tej pory nie poznał groźniejszego od siebie przeciwnika ma za zadanie czuwać nad bezpieczeństwem swych towarzyszy. Kvaser – uzdolniony medyk (a.k.a. kapłan w klapkach), który będzie dbał o to, by żadne obrażenia nie okazały się śmiertelne, a grupa wróciła cała i zdrowa. Thor – przerośnięty i nadzwyczaj inteligentny wilkor, zawsze w gotowości do rozszarpania kogoś na strzępy i pożywienia się jego wnętrznościami i/lub bycia czochranym po wielkim łbie i chwalonym za swą nadwilczość (niepotrzebne skreślić). Drużyna do zadań specjalnych jest oficjalnie w komplecie!”

~Callisto

Turmalia

„Niewielki, ale nad wyraz pojemny (to chyba jakaś magia) antykwariat w niewielkiej kamienicy wciśniętej pomiędzy szereg innych jej podobnych, zyskał nagle niespodziewanego gościa. O tak wczesnej porze Lilly Andersen poznaje właśnie dziewczynę, która najwyraźniej pojawiła się zupełnie znikąd, a na dodatek w samym środku śnieżnej zaspy! Zmarznięta i oszołomiona może jednak liczyć na troskliwą opiekę. Początki bywają trudne, a losy Kerhje i Mimosy dopiero zaczynają się splatać, ale bez wątpienia będzie to bajeczna przygoda… ”

~Callisto

Chcecie więcej? Nie ma sprawy!

„Godzina wczesna, na śniegu pierwsze kroki stawia pracownik banku Ace Northug, cichy fascynat ołowianych koników. Spod czapy wyłania się kobieta. I gawron. Trzeba jej pomóc, nie zastanawiać się, nie oceniać – po prostu pomóc.
Załamana, bez wiary we własne możliwości Kerhje znów w tajemniczy sposób materializuje się na ulicy Turmalii i leży tam tak długo, póki nie dostrzeże ją dobra dusza.
W ten sposób trafia pod skrzydła błogosławionej – właścicielki antykwariatu Lilly Andersen, nazywanej Mimosą, która nieco zmieszana i zaniepokojona godzi się zaopiekować niewidomą dziewczyną. Spokój jej azylu zostaje zakłócony. Z całej sytuacji zadowolony wydaje się być tylko Nesbo, który zawsze wszędzie znajdzie plusy… albo herbatniki do schrupania. A to oznacza, że może być tylko dobrze… Prawda?”

~H&K&S

Las Driad

„Jaki jest przepis na dorosłość? Bierzemy dobrze zbudowanego młodzieńca o ciut za długich kończynach i niezgrabnych dłoniach, kompresujemy go w ciało kota, dodajemy trochę fioletowej, pozaziemskiej magii i puf! Z krzaków wyskakuje nagusieńki, całkowicie odmieniony Petro o odpowiednim wzroście, uśmiechu i muskulaturze! Oj, tego czaru na pewno nie będzie chciał zdejmować! Noa płonie z zadrości i przyzywa swoje dwa demoniczne koty, Louin współczuje chłopcu który za szybko dorósł. Co na tę przemianę powie Yva, która nigdy jeszcze nie widziała przyjaciela w stanie nagości i dorosłości?”

~H&K&S

Szepczący Las

Deidre i Anette wyruszyły skoro świt i dotarły do ukrytej pośrodku lasów wioski Cad’hein, by uniknąć pogoni. Urokliwe miejsce jest ostoją dla naturian-odmieńców i tych, którzy w jakiś sposób zostali okaleczeni. Mieszkańcy, choć początkowo nieufni, zareagowali pozytywnie na pojawienie się intrygującej królikołaczki. Podczas rozmowy driada poznała również najnowszy nabytek wioski – niemego chłopca ochrzczonego przez tubylców Ciszek. Jego reakcja na widok głosu zaklętego w butelce, który dziewczyna znalazła w lesie, była bardzo intrygująca. Czy malec ma coś wspólnego z zagubionym głosem? A jeśli tak, to czy towarzyszki będą w stanie zwrócić mu go bez większych kłopotów?”

~H&K&S

Valladon

„Prawa natury ubiegły się o swoje miejsce. Magiczne monstrum zostało pokonane, a Matka objawiła się trojgu swych wyznawców, by podziękować i nagrodzić dwójkę z nich – Hashirę i Kerhje – niezwykłą więzią, a Sevironowi przypomnieć o odwadze bycia sobą i miłości bogini. Lecz gdy wizja rozmyła się, nie było już czasu na słowa pożegnania. Zagubiona Kerhje obudziła się setki kilometrów od Valladonu, a krwawi kapłani musieli ruszyć na kolejną misję.”

~H&K&S

Góry Druidów

„Plan nie miał słabych punktów. Zimny niczym ostrze kosy Śmierci umysł Astarte przewidział każdą możliwość… oprócz pojawienia się gigantycznego smoka, który pożarł jej środek transportu, przepłoszył niedoszłego narzeczonego i postanowił uraczyć ją stylową ozdobą na szyję. Choć Ognaruks sprawia wrażenie twardego w obyciu, to jednak pokusa nie uciekła, gdy dał jej na to możliwość. Czy powodem są niezwykłe prezenty, jakie jej wręczył, wspólne małe „plugawienie”, czy też może rzeź urządzona na troskliwych driadach? Bo chyba nie zależy jej tylko na skarbach w pradawnych kurhanach i nie widzi w biednym smoku jedynie narzędzia bądź co gorsza – zabawki, prawda?”

~Dérigéntirh

Pustynia Nanher

„Po ocaleniu miasta i rozstaniu z Pustelniczką, Hashira prowadzona przez kolejne zadanie dla Zakonu, trafia razem z Sevironem na skraj Pustyni Nanher. Ich celem jest tym razem odnalezienie należącego do Szalonego Skryby zwoju, który rzekomo podyktowała mu sama Krwawa Matka. Urzekająca atmosfera egzotycznego przybytku (i odrobina wyśmienitego alkoholu) porywa jednak dziewczynę, która prosi towarzysza do tańca. W końcu nawet Kapłani mogą się oderwać od pracy w tak pięknym miejscu jak to!”

~H&K&S

Opuszczone Królestwo

„Każdy książę, jakby nie był miły i wyrozumiały, wkurzy się dość konkretnie kiedy coś zagrozi jego ukoch… Ekhem, przyjaciółce znaczy się! Nawet jeśli zagrożenie wcale nie będzie zaplanowane. Lucien ma więc teraz okazję pobyć chwilę arystokratycznym arogantem, wyżywając się w myślach na Linmanie, który naprawdę chciał dobrze! W międzyczasie, przestraszona Rakel zostanie przez chwilę sama z błogosławionym, który jak zwykle będzie próbował pomóc. Czy naprawdę jest on tak słaby w pomaganiu? Nie powinien spartaczyć… Chyba. Cóż, miejmy nadzieję, że dziewczyna to przeżyje…”

~H&K&S

Szczyty Fellarionu

„Po konfrontacji z Ognaruksem, Bjornolf skrył się w jaskini, by lizać rany i przeczekać burzę. Wraz z piorunem do środka wpadła Avellana – piękna, skołowana i zmoknięta niczym kura. Ciepłe ognisko, poczucie bezpieczeństwa i względnie spokojne towarzystwo szybko ukołysało jednak wilkołaka do snu. Z leczniczej ciemności bez marzeń wyrwało go bicie bębna. Zahipnotyzowany, razem ze Spalle i nową towarzyszką ruszył przez las, by po kilku chwilach stać się ofiarą upiornego, tanecznego kołowrotu, którego nieszczęśni uczestnicy kończyli pochłonięci przez zamknięte w górującym nad polaną totemie bóstwo. Nie mogąc przeciwstawić się magii, nord dołączył do pląsów, rozpaczliwie usiłując znaleźć z nich jakieś wyjście. Z pomocą przyszła Avellana, niszcząc bęben. To jednak nie koniec kłopotów, bo krwiożercze kapłanki są zdecydowane posprzątać pozostawiony po sobie bałagan. Z deszczu pod rynnę, nie ma co!”

~H&K&S

Rododendronia

„Spotkali się w karczmie, lecz już bez małego towarzysza. Dyskutowali przy dobrym trunku, chowając przed zimnem i mrokiem na zewnątrz. Ostatecznie umówili się na kolejne spotkanie, lecz mistrz Mezzrat nigdy się na nim nie pojawił. Gdzie tym razem zaniosą go jego ostre niczym igły ambicje?”

~H&K&S

Równina Maurat

„Napadli go na szlaku. Nie przeżył nikt z jego służby, choć ostrza, czy grotu strzały uniknął jego malutki towarzysz. Jakie to szczęście, gdyż jest jedynym pewnym elementem w rzeczywistości, w której Alexander znalazł się po trzech dniach śpiączki. Obudził się zaś w miękkim łożu z aksamitną pościelą, bez śladu ran, nie pamiętając co dokładnie się wydarzyło. Dopiero gospodarz posiadłości, w której się znalazł informuje go o ratunku z jego własnych rąk. Przedstawia się zaś mianem hrabiego. Hrabiego Williama Muraya, lecz co to właściwie znaczy? Kim jest naprawdę tajemniczy wybawiciel chowający się w cieniu?”

~H&K&S

Inne ptaszki i nietoperze obserwują i zadają inne pytania…

„Gdzieś na wschód od Elisii banda zbirów napadła Alexandra de’la Rubichada i jego świtę! Żywot hrabiego pewnie dokonałby się w tym miejscu, gdyby nie interwencja wampirzego arystokraty Williama. Wybawca zabrał nieprzytomnego Alexandra i jego słodkiego fenka Flavo do swojej posiadłości, by tam nemorianin mógł dojść do siebie. Teraz właśnie nadszedł moment, gdy demon odzyskał siły na tyle, by się przebudzić i móc zamienić kilka słów z gospodarzem i swoim wybawicielem w jednej osobie. Jak się teraz rozwinie ich znajomość?”

~Sanaya

Efne

„W sali rozległa się piękna, melancholijna pieśń Nevaeh, wszyscy zostali oczarowani, a Rianell, którego zazwyczaj nic nie rusza, zaczął się zastanawiać czy personalny akcent w jej słowach to naprawdę wyznanie, czy tylko przypadek. Nie było mu dane jednak myśleć nad tym długo, gdyż zanim się obejrzał, trzymał już bardkę za rękę podczas tańca w akompaniamencie skocznej skrzypcowej melodii granej przez Aureolę. Taaaak… Między tą dwójką zdecydowanie iskrzy. Jednak nie wszystko może pójść zgodnie z planem. Czy Rianell będzie na tyle silny, żeby stawić czoła temu, czego Nevaeh się obawia?”

~H&K&S

PTASZKI ĆWIERKAJĄ TEŻ, ŻE:
„Na dworze państwa Mandeville bal jakich mało! Lecz żaden to bal na tysiąc par, a prosta kolacja przy muzyce… Lecz tylko powierzchownie. Bo w sercach bohaterów aż wrze! Nevaeh w swojej pięknej pieśni najpierw złożyła hołd siostrze, by na koniec poczynić nieśmiałe wyznanie pochmurnemu zarządcy, z którym polubiła się bardziej, niż którekolwiek z nich byłoby skłonne się przyznać. Czy Rianell zrozumiał jej przekaz? A czy ona zrozumiała co on chciał jej powiedzieć podarowanym o północy bukietem kwiatów „od tajemniczego wielbiciela”? No i nie można zapomnieć o panience Aureoli, która spraszając swoich znajomych na improwizowany pokaz tańca pokazała wszystkim, że nie jest tylko posłuszną córeczką i ma swoje zdanie, a na dodatek sprawiła, że Rianell i Nevaeh ze sobą zatańczyli i to z dobrym skutkiem, choć ostatnio gdy bardka pozwoliła sobie na tego typu przyjemność karczma stanęła w ogniu! Tym razem jednak jedyny ogień to ten w sercach dwojga mieszkańców dworu, który płonie coraz wyraźniej…”

~Sanaya

Teravis

,,I oto nadchodzi! Zmuszony do współpracy z Lordem Protektorem Crewil postanawia wdrożyć w życie ucieczkowy plan awaryjny – zwiać balonem z własnego domu, opuścić miasto i wieść życie jako brodaty otylec gdzieś na drugim końcu kontynentu. Dla przyzwoitości zabiera ze sobą najniezbędniejsze rzeczy oraz pomocnice: Melikę, Iru, konia i… chwila, co!? Co koń robi w balo… a nieważne. Wszystko jest prawie gotowe, pytania będziemy zadawać później. Tylko dlaczego pan Feline dobija się do drzwi i błaga, żeby go wpuścić? Chyba nie zależy mu na darmowym locie w towarzystwie młodego geniusza? Jak zawsze pytania mnożą się jak szalone, choć mieliśmy je sobie odpuścić. Teraz pozostaje tylko czekać na odpowiedzi!”

~Kana

Dzisiaj to wszystko! Mamy nadzieję, że zaspokoiliśmy Waszą ciekawość. Jeśli nie – więcej za dwa tygodnie! 😉

Hashira, Kerhje i Satharin

Dodatek specjalny – Historia Keiry

Czy znacie tę historię..?

Dawno nie było podsumowania żadnej historii, prawda? W końcu jednak przyszła pora i na nią. Kana uważnie prześledziła losy pewnej szczególnej upadłej anielicy, Keiry, oraz jej kompanów i postanowiła Wam o nich opowiedzieć. A było to tak…


Żeby wszystko zaczęło się od początku serdecznie polecam przehttp://granica-pbf.pl/download/file.php?avatar=4694_1444832931.jpgczytać KP Keiry i Leanora – ten wątek jest bowiem ich pierwszym i zawarte w nim wydarzenia poprzedza jedynie historia. Ale jeżeli chcecie od razu przejść do wątku – też się da! Wystarczy wiedzieć, że Keira to upadła, która zrobiła wiele złego nie z własnej woli, Leanor podróżuje z jastrzębiem Apollo i szuka raju ze snu, a Esme miała ze 3 wątki przed tym i (jak chyba wszyscy wiedzą) pochodzi z innego świata. A więc do boju!

Przygoda przemienionej i upadłej zaczyna się w nocy, gdzieś w lesie na Arrantalis (tak, to ta wyspa od Delii). Keira wędrowała po nim już długo i w sumie bez celu – chciała zwyczajnie przetrwać, a później może coś ze sobą zrobić. Cały ten czas towarzyszył jej wierny kruk Kirk (ale nie był kapitanem statku kosmicznego), z którym chętnie by polatała, lecz bała się, że ktoś by ją wypatrzył. W ogóle ostatnio była nieźle nerwowa. Niegdyś dumna ze swoich anielskich skrzydeł, teraz ukrywała je, bojąc się cudzych reakcji. Poza tym kto byłby dumny gdyby go przyciemniło? To jak nieudane farbowanie piórek. Miały być białe, a wyszła smoła piekielna. Też bym chowała.

Inna czarnoskrzydła (nie upadła, ale i tak przeganiana z miast przez ich kolor (rasiści)) Esme, także w końcu doleciała na wyspę (poniekąd dopłynęła, bo była kryjącą-się-po-kątach statkostopowiczką). No i dziewczyny się spotkały. Jak to w przypadku kobiet bywa, skończyło się na bójce.

Pierwsza zaatakowała Keira (biczem wodnym!), ale można powiedzieć, że zrobiła to ze strachu. Esme natomiast odpowiedziała nie mniej żywiołowo (dosłownie – rozpętała bezdeszczową burzę na niewielkim obszarze i waliła piorunami na prawo i lewo, celując także w siebie). A potem wciągnęła je mini trąba powietrzna, którą tracąca kontrolę Es jakoś zatrzymała, po to tylko by mogły wraz z nową znajomą spaść sobie na drzewo. A potem spaść z drzewa.

Nawiązała się inteligentna konwersacja. Babeczki przedstawiły się sobie i zaczęły dochodzić do porozumienia (i do siebie po upadku). Tylko, że dochodziły tak trochę okrężną drogą. Keira chciała wiedzieć coś o Esme, a ta była gotowa odpowiedzieć, ale wtrąciła się Ira (demon, z którym przemieniona ,,zmuszona jest dzielić… myśli i czasem ciało”) żądając uwzględnienia jej przy przedstawianiu. Potem to Keira zaczęła opowiadać o Alarańskim świecie, czego ciekawa była Esme i tak rozmawiały, aż pojawił się kolejny osobnik.
Leanor.

Lisołak był właśnie po podróży, a usłyszawszy najpierw odgłosy bójki, a potem rozmowy, postanowił podejść i się przywithttp://granica-pbf.pl/download/file.php?avatar=3983_1519926302.jpgać. Jak sam to w narracji opisał ,,Zrobił […] rzecz jednocześnie bezmyślną, ryzykowną i głupią. Ta mieszanka wybuchowa o jakże elficko brzmiącym imieniu zaczęła podążać ścieżką, całkiem na widoku, w stronę dwóch istot których język był całkiem znajomy. Był jednak bardzo uważny w swojej głupocie i w każdej chwili gotów do wyciągnięcia miecza i stanięcia do walki. W głębi duszy liczył jednak, że […] jego pseudopsychologiczne podejście uratuje mu skórę.”

Czy uratowało… no, powiedzmy.
Dziewczyny zauważyły nowo przybyłego. Być może nie skopałyby go tak całkiem od razu, ale Ira przejęła kontrolę nad Esme. Czarnowłosa podleciała więc do nieznajomego i na powitanie zdzieliła go w twarz. Ale potem opanowała się i powiedziała, że nie miała zamiaru go uderzyć. Brzmiało logicznie.
Obecność i zachowanie drugiej skrzydlatej (która schowała skrzydła co prawda, ale nie zmieniało to jej przynależności do tej kategorii), a także powrót Apolla (bardzo kosmicznie się tu zrobiło) sprawiły, że Lisołak faktycznie przymknął na to oko. Z resztą zaraz otrzymali od Esme pewne wyjaśnienia dotyczące demonicy i wszystko stało się jakby jaśniejsze (poza skrzydełkami oczywiście).

Na szczęście nie rozmawiali zbyt długo – zezłoszczona na Irę przemieniona kopnęła coś co wystawało z ziemi, było w jej zasięgu i okazało się jakąś starą dźwignią.
Upadek z nieba, upadek z drzewa, a teraz wesołe sturlanie się do podziemi – oto plan wycieczki Keiry. Reszta jej towarzyszy pozaliczała jeden lub dwa punkty tego programu, ptaki natomiast – jastrząb Apollo i kapitan Kirk zleciały do swoich podopiecznych gdy były już na to gotowe.
Przypadkowa drużyna zaczęła się rozglądać. Żadne z nich nie było zainteresowane wyjściem na zewnątrz, bo palące się w podziemiach pochodnie były takie ładne, smród taki smrodliwy, tajemniczy korytarz warty zbadania, a stare kości i tak im przecież nic nie zrobią.
Aha!

Kiedy doszli do sali z kamiennym ołtarzem i mnóstwem szkieletorów… nie stało się nic. Do czasu aż Keira do owego kamuszka nie podeszła. Wtedy coś się poruszyło, a ona odskoczyła z piskiem. Naturalnie potem spróbowała jeszcze raz – wtedy już została chwycona przez szkielet za nadgarstek i ponownie wszystko stało się prawie jasne (nadal poza skrzydełkami).

Dalej postanowił pokombinować lisołak – w ołtarz wbity był pokryty rdzą sztylet, najpewniej rytualny, więc wyciągnął go i rozwścieczył szkielety. Ale spokojnie! Miał plan. Za pomocą bariery pozbył się zaklętych nieszczęśników i odsłonił podłogę, a tym samym niezwykłe symbole oraz przedstawienia składania ofiar i tym podobnych rzeczy… może dziewczyny umiałyby to odczytać? http://granica-pbf.pl/download/file.php?avatar=4739_1446919100.jpg

Ale Esme wiedziała już wiele więcej. W sali znajdowało się sporo rozwidleń, a jedne drzwi były wyjątkowo mocno opieczętowane, w dodatku zastawione skrzynią, na której leżały stare księgi. Ona jednak upatrzyła sobie taką, którą trzymał w ręce z dawna umarły czarodziej. Wzięła ją i zaczęła przeglądać – zdążyła przejrzeć parę kartek nim Keira i Leanor wzbudzili bunt szkieletów, a po stłumieniu go postanowiła podzielić się odkryciami.
Skoro droga była już wolna, zaprowadziła ich do jakiejś komnaty sypialnianej, gdzie rozsiedli się na poplamionym krwią łóżku.
Wtedy wyjawiła im, że znalazła dziennik więzionego latami maga, który… tak jak ona pochodził z innego świata.
Nie była jedyna.
Nieszczęśnik został jednak złożony w ofierze, gdyż tylko jego energia mogła uśpić potwora z którym się wtedy zmagano.
Wtedy i najpewniej teraz, bo po korytarzach właśnie rozniósł się mrożący krew w żyłach ryk…

c.d.n.


To już wszystko w dzisiejszym podsumowaniu, obejmującym niesamowite przygody Keiry, jej towarzyszy oraz ich dwóch ptaków, z których jeden podobno wcale nie jest statkiem kosmicznym, a drugi zaprzecza bycia zarówno kapitanem, jak i pewnym metalowym gitarzystą. Co natomiast stanie się dalej? Czy bohaterowie przejmą się hałasem który słyszeli, czy też uznają, że to po prostu potwór spod łóżka? Myślimy, że o dalszych ich zmaganiach usłyszycie już niedługo.

Hashira, Kerhje i Satharin

Donosiciel #10

Kochana Alaranio!

Zapraszamy do świata cudów i dziwów, egzotycznych księżniczek, wojowników w igloo, smokołaków, nieco szalonych wynalazców, szlachetnych rycerzy i szykujących bal (ach, cóż to będzie za bal!) szlachciców. W dzisiejszym wydaniu ofiarowujemy Wam garść najbarwniejszych szkiełek z alarańskiego kalejdoskopu. Miłej lektury!


Menaos

„Co za urocza rodzina! Przedstawiciele trzech ras razem na codziennym spacerze. Z tym że wcale nie łączą ich więzy krwi! Mogą tak tylko wyglądać w oczach mieszkańców Menaos. Cóż, ciężko być rodziną, gdy zna się jej członków tylko dzień lub kilka godzin. To nie przeszkadza jednak naszej trójce w zgodnym poszukiwaniu skradzionej alchemiczce księgi. A współpraca popłaca, podobnie jak znajomość z młodym panterołakiem! Gdyby nie on Sanaya miałaby większe problemy z odkupieniem księgi w lombardzie i dowiedzeniu się czegoś o złodzieju. Tymczasem wszystko układa się pięknie, choć powoli. Złodziej zostawił po sobie ślady…”

~H&K&S

Księstwo Karnstein

„Ach, muzyka, tańce, pyszne jedzenie, piękne panie oraz przystojni kawalerowie… i trup gospodarza na środku sali! No i… latające kuropatwy? Niby spokojny wieczór stał się dla naszych bohaterów tragedią. Loneyethe jak zawsze próbowała dodać nieco smaczku w postaci drobnego skandalu, jednakże większą uwagę przykuła Gaia ze swoimi magicznymi sztuczkami. Wybryki obu pań to jednak nic w porównaniu do tajemniczej śmierci gospodarza i głosu, który zapowiedział im, że muszą grać, aby już nikt inny nie zginął! Czy nasz skrytobójca Ritsel jest w to zamieszany, a może najbardziej przydatny w kwestii poszukiwania motywu mordercy? Alesperta już znalazł pierwszą kopertę z zadaniem. Jak to się może potoczyć dalej? Czy wszyscy może, aby przetrwać, zwrócą się przeciwko sobie…? ”

~Jane

Jadeitowe Wybrzeże

„U ujścia rzeki Starii troje rodzeństwa rozkoszuje się bogactwem Złotej Oazy – targu, na który ściągają kupcy z całej Alaranii, a towary które sprzedają pochodzą nawet spoza jej granic. Podczas gdy beztroska Nutria zajada się smakołykami nad wodą, jeden z jej braci nieświadomie zbliża się do niebezpieczeństwa, jakie niesie za sobą przebywanie na targu niewolników. Przybywa ono z wyspy, o której nikt wcześniej nie słyszał, w postaci przekonanej o własnej boskości Ziharri – źródła potężnej mocy. Świadomy jest tego Øra, dla którego los jest przekorny i nie pozwala mu zapomnieć o własnym pragnieniu sprawiedliwości. Przez pomyłkę przemieniona przechodzi pod jego opiekę, na którą ten się decyduje, przecinając demonstracyjnie jej więzy. Nie może przecież pozwolić, by ktoś traktował żyjącą istotę jak artefakt na sprzedaż. Jakie będą skutki tej decyzji?”

~H&K&S

Turmalia

„Bogowie to całkiem fajna sprawa. O ile są bogami, a nie tajemniczymi fioletowymi istotkami, które zrzucają z nieba bochny chleba wygłodniałym niedźwiedziołakom, a od uzdrowicielek zabierają demoniczne „choroby”. Wtedy to tajemnicze fioletowe istotki są fajne. Świadomy jest tego Bua, którego rozmyślania o zjadaniu przyjaciół przerywają takie cuda, a potem odejście Anny. Czy to możliwe, by i szaleństwo dnia postanowiło dać sobie już wolne?”

~H&K&S

Góry Dasso

“Jeżeli nie mówisz nie, mówisz tak. Taką filozofią kierowała się Nyllef, postanawiając pocałować Akiego i sprawdzić jak działa mistyczna moc pocieszającego pocałunku. Wojownik z Klanu Sowy natomiast wcale nie zamierza wyprowadzać jej z błędu! Co więcej, jego policzki robią się coraz bardziej rumiane i gorące, co dziewczyna bierze za postępujące zakażenie i na (jego) nieszczęście pakuje go na magicznie wyczarowane sanie. Może następnym razem Aki!”

~H&K&S

Ekradon

„W otoczeniu Zgniłka i Verdena nieustannie coś się dzieje. Potyczka z woźnicami, ucieczka przed strażnikami prawa, pościgi, wybuchy. Tym razem trafili do karczmy, gdzie nietolerancja jest silna, a obowiązkowa bójka w akompaniamencie karczmiennych krzyków już się odbyła. Tymczasem między bohaterami wykształca się pewnego rodzaju sympatia. Współczucie dla przemienionego elfa, czy może solidarność rasowa? Tego nie wie nawet Verden.”

~H&K&S

Opuszczone Królestwo

“Sielanka oraz poczucie wolności i spowodowana przez nie radość młodej Rakel nie zdołały potrwać zbyt długo. Wcale nie tak daleko od Valladonu ją i jej demonicznego towarzysza napotkało już niebezpieczeństwo: rozjuszona, potężna i niezwykle niebezpieczna istota astralna. By ochronić dziewczynę, Lucien musiał pokazać swoją groźniejszą stronę. Jak zareaguje na to czarnowłosa? I kim jest tajemniczy jeździec, który nadjechał wraz ze zjawą?”

~H&K&S

Równina Maurat

“Posłuchajcie opowieści o zachwycającej księżniczce z dalekich krajów, człowieku w ciele pantery i przystojnym wojowniku, który wyrusza tropem wyklętej następczyni tronu. Kiedy dziewczyna zostaje pojmana przez panterołaka Talena, nie ustaje w walce. Uciekając przed nim wpada na Sadika, który wyruszył jej tropem z Na’Zahiru. Jej oprawca nie zamierza jednak tak łatwo wypuścić ofiary z rąk – pod postacią czarnej pantery szykuje się do ataku! Czy królewska biegłość w sztuce dyplomacji wystarczy by zażegnać zbliżający się rozlew krwi?”

~H&K&S

Efne

“Wieczorek z muzyką na dworze państwa Mandevillów już się rozpoczyna, a wraz z nim nasila się sympatia Rianella do nowego nabytku w służbie, bardki Nevaeh. Elf wręcz nie może się doczekać, kiedy zobaczy ją w nowej sukni. W międzyczasie natomiast panienka Aureola została prawie przyłapana na szykowaniu na przyjęcie… niespodzianki, która może nie przypaść do gustu jej rodzicom. Co takiego jest w planach młodej niebianki? I czy uczucie pomiędzy dwójką służących faktycznie zaistnieje?”

~H&K&S

Meot

„Spieczony na truskawkę książę i wymalowana miedzią najemniczka docierają do Meot – miasta w którym akurat przyszło świętować turniej rycerski. Żar lejący się z nieba i ogólna wesołość pozbawia mieszkańców zdrowego rozsądku, a przynajmniej instynktu samozachowawczego. Dzielna Sherani toruje drogę swemu księciu, który marzy, by samemu wziąć udział w zawodach. Piękna Sherani gromkimi komentarzami przyciąga uwagę świętujących. Lady Sherani wpada w oko sir Apolinaremu! To dla niej ta piękna róża, to dla niej będzie walczył, to na nią będzie czekał w swym namiocie. Czy się doczeka?”

~H&K&S

Teravis

“Lord Protektor!… nie wiadomo czego chce. Czyżby proponował Crewilowi współpracę? Trudną misję poza granicami miasta? A może o coś go oskarża? Jakkolwiek by nie było i na co by się ostatecznie nie zdecydował (może wybierze zestaw powiększony z wieloma opcjami na raz?) razem z młodym wynalazcą wpadną po uszy także Iru oraz Melika, obie na swój sposób nieświadome co dookoła się dzieje…”

~Kana


Tym samym kończymy dzisiejsze wydanie Donosiciela. Wyruszamy na poszukiwania kolejnej porcji plotek i skandali, historii wzniosłych tryumfów i prozaicznych upadków. Do zobaczenia za dwa tygodnie!

Hashira, Kerhje i Satharin

 

Donosiciel #9

Witajcie, witajcie!

Dzisiejszy Donosiciel jest wyjątkowy (phi, jak zawsze! ~ stłumiony głosik zza pleców)… Bardzo wyjątkowy. Niegdysiejsze pozdrowienia od Kronikarek zamieniły się w przygłuszone krzyki, dźwięki próbujące wydostać się z ich ust przez blokujący je knebel. Nad wielką księgą kronikarską natomiast, w ciemności, stoi wysoka postać, skrobiąca piórem po pustej kartce. Światło świecy odbija się od blondwłosej kity i chorobliwie białej twarzy, a co bystrzejsi mogą domyślać się już, kto zdołał dobrać się do tej, bezcennej dla zabójców, magicznej skarbnicy wiedzy o potencjalnych cel… Ekhem, znaczy się, o niesamowitych postaciach i ich przygodach!


Kryształowe jezioro

“Patrząc na Emmę i Thiliverna, na pierwszy rzut oka człowiek dojrzy delikatną, różowowłosą syrenę i łagodnego, pięknego jeleniołaka. Dopiero przy dokładniejszym spojrzeniu zobaczymy detale – obnażone zęby, napięte mięśnie i gotowość do natychmiastowej walki. Dwoje dzieci przyrody, których losy związała prośba puszczy. Dokąd zaprowadzi ich wspólna droga?”

~H&K

Równiny Theryjskie

“Gdyby człowiek mógł wybierać swój los zanim jeszcze pojawi się na świecie, zapewne jedną z najczęściej pojawiających się odpowiedzi byłoby życzenie zostanie Nathanem de Duron. Spadkobierca olbrzymiej fortuny markiza Baldera, obdarzony wybitnym umysłem, sprawnym ciałem i urodą, na widok której płeć piękna czuje motyle w podbrzuszu, doskonale wie czym jest korzystanie z uroków życia. Nathan jest jednym z tych osobników, którzy ze spokojem sumienia mogą stwierdzić, że jak do tej pory nie zmarnowali ani minuty z swojego istnienia. Wszystkie je poświęcając cielesnym przyjemnościom, szarganiu reputacji własnego rodu i nadwyrężaniu cierpliwości swoich rodziców. Z kolei czarodziejka Awel uznała, iż nie wystarcza jej samo stanie z boku i zazdroszczenie tym, którzy mają lepiej. Bryza postanowiła, że skoro Nathan nie chce być sobą, to ona będzie nim, a dokładniej rzecz ujmując, będzie swoją krewną. I chociaż pojawienie się w posiadłości Cassandry de Duron na wiele smoków trąci kiepską intrygą, Balder i Ana są zachwyceni obecnością dziewczyny. Jednak Awel szybko przekonuje się że udawanie arystokratki wcale nie jest tak proste, a co gorsze, jakby przeczuwając możliwość utraty spadku, po długiej nieobecności Nathan decyduje się wrócić w rodzime strony. Tylko skąd u takiego macho kobieca intuicja?”

~Winka

Księstwo Karnstein

“Co się stanie gdy panienka z dobrego domu ucieknie przed niechcianym małżeństwem (a narzeczonym jest wszak wampir!) w świat? Przy dużej dozie szczęścia zatrudni się jako kelnerka w gospodzie. Jednak nawet szczęście Laerneth w końcu się skończyło. Stało się to w dniu, kiedy do gospody zawitał sam władca Karnsteinu, książę Medard. Nie tylko osoba z wyższych sfer, która mogła momentalnie ją rozpoznać, ale na dodatek wampir! Co teraz będzie ze srebrnowłosą panną?”

~H&K

Turmalia

“Jeśli wydaje ci się że życie bibliotekarki to skazanie na nudę, ból pleców, słabnący wzrok i nieustanne zmaganie się z ludźmi robiącymi błędy w pisowni, to znaczy, że nic nie wiesz o tej pracy. Wince zagraża wszystko. Niszczycielskie wiatry siłą wdzierają się do jej pracowni, morze napiera z każdej strony, dzikie rośliny zawłaszczają sobie wolną przestrzeń między półkami, a na to nakłada się jeszcze urzędnicza głupota i grono osobników którym nie w smak jest młoda dziewczyna na tak zaszczytnym stanowisku. Skryba desperacko szuka sojuszników. Tymczasem w chwili gdy wydawało jej się, że na placu boju pozostała tylko ona, rozwiązanie samo spadło jej z nieba. Co prawda Umm jeszcze nie wie, że niespodziewanie stał się remedium na wszelkie problemy (a co więcej, wiele wskazuje na to iż nawet nie zdaje sobie sprawy o jakie problemy chodzi), ale najważniejsze, że maie nie brakuje ochoty i zapału by nieść pomoc. Pozostaje jedynie pytanie czy jego pojawienie się to czysty przypadek, czy też interwencja sił wyższych w losy zwykłej dziewczyny? Tym bardziej iż kolejny sojusznik niejako wyłania się spod ziemi. Znów przypadek?”

~Winka

“Nieważne czy przypadek! Ważne, że facet obżerający się piachem daje przykład młodszym. A tak w ogóle to czy musiał się pojawiać akurat teraz? Trzeba będzie go ratować… Albo podrzucić komuś te wielgachne zwłoki. Mimo entuzjazmu Umm, skryba nie jest tą wizją zachwycona – w wyobraźni już piętrzą się przed nią stosy dokumentów do wypełnienia. Jakby ludzie nie mogli umierać w tajemnicy…”

~H&K

Demara

,,Po latach spędzonych w więzieniu przemienionemu wampirowi Eterrisowi w końcu udaje się uzbierać dostateczną ilość energii, by zregenerować ciało i uciec z celi. Jednak do wydostania się z budynku (i w ogóle z okolic) potrzebuje czegoś więcej niż krew zabijanych latami szczurów. Proponuje więc pewien układ Senayi (prawie proponuje, bo trochę jednak krył się z zamiarami), czarodziejce więzionej może nieco krócej, ale za to z kajdanami blokującymi magię – wolność za posiłek. Kto by się nie zgodził?

Czarodziejka przystaje więc, a dzięki rozbudzonym mocom przemieniony przenosi ich nad jezioro. Czy w końcu wolni będą mieć jakiś cel w trzymaniu się blisko siebie, czy może rozdzielą się i pójdą własnymi drogami?”

~Kana

“On (nazywają go Satharinem, rzeźnikiem z Demary) jest rozbrajany, ona musi bardzo uważać, a stary Bill ma nieco werwy. Dzień jak co dzień – wspinasz się do okna własnego mieszkania (drzwi frontowe są przereklamowane) i nagle odkrywasz, że w środku ktoś już bawi się za ciebie. Co za niewychowana młodzież!”

~H&K

“Drżyjcie Alarańczycy! Cień czający się w Demarze popełnił kolejne morderstwo! Tym razem ofiarą potwornego Gnarka padł sędzia ratujący się ucieczką z miasta. Nie był jednak niewinny, o nie. Sekta, która przyzwała demona, odkrywa swoich następnych członków. Najważniejsze pytanie pozostaje jednak nadal bez odpowiedzi. Dlaczego?

Tymczasem lord Fobos dokonuje przełomowego odkrycia. Mikroskop zaczyna funkcjonować, ukazując swojemu wynalazcy prawdziwą naturę magii. Wampir dowiaduje się przy okazji czegoś innego, związanego ze swoją przeszłością. Co zrobi z tą wiedzą? Jakie nowiny przyniesie mu panna Marika? I dokąd zaprowadzi go prowadzone dotychczas śledztwo?”

~H&K

Równiny Andurii

“Po okolicznych krainach rozniosła się już wieść: Sharijska rewolta upadła. Trzęsienie ziemi, które przetoczyło się przez Sinsear, rozbiło szyki powstańców, a tajemnicza magia zamgliła ich świadomość, odpuszczając dopiero po dłuższym czasie. W rezultacie, każdy rewolucjonista ocknął się w innym miejscu i poszedł w inną, znaną tylko sobie stronę. Czy to oznacza koniec dla wygnanej księżnej Elestren? Tajemnicze źródła donoszą, że za jakiś czas może znów o niej usłyszymy…”

~Satharin/Verden

Valladon

„Pamiętacie parkę, która na bal przybyła czadowym wozolotem? Tak, tak – diabeł i przemieniona maie. Otóż dawno nie było od nich wieści, najprawdopodobniej dlatego, że nasi podglądacze trafili pod śmiercionośną wstęgę Camelii, tak jak wielu innych uczestników balu – w tym ona sama i jej diabelski towarzysz. Jak w ogóle do tego doszło? Kiedy nie wiesz, w jaki sposób ktoś traci nad sobą kontrolę, to najpewniej chodzi o bolesne uczucie miłości… lub jej wspomnienie. Dziewczyna stanęła twarzą w twarz z byłym kochankiem, a Tean chcąc ratować sytuację żarcikiem, wyciągnął zawleczkę granatu. Czy wyjdą z tego cało?”

~H&K

Góry Druidów

„Aurei wydaje się, że Mathias z nią flirtuje (bo on z każdą flirtuje!) i na tej podstawie ona coś do niego czuje, ale jednocześnie między Mathiasem i Niviandii też iskrzy, chociaż Niv uważa Mathiasa za niedomytego buca i generalnie to jej księciem z bajki jest Ivor, no ale jak się zapomni to jednak Mathias jest dla niej całkiem fajny, a Aurea jest o to wszystko zazdrosna, z czego Niv chyba nie do końca zdaje sobie sprawę, bo przecież jest księżniczką i jest piękna więc o co w ogóle chodzi? I teraz obie biją się o niego w błocie.
To tak jakbyście mieli wątpliwości co to znaczy „skomplikowane”.”

~Sanaya

Serenaa

Escrim i Salazar kontynuują prowadzone przez siebie śledztwo. Pomimo faktu, iż od zbierania dowodów przeciw skorumpowanemu kapitanowi Carso, lepiej idzie im działanie sobie wzajemnie na nerwy, oboje nie ustają w wysiłkach aby wyjaśnić sprawę mordercy podszywającego się pod Mistrza Złodziei. Problem w tym że gwardzistka przywykła do wydawania rozkazów i oczekiwania że zostaną one wykonane, natomiast elf zwykł działać w pojedynkę, kierując się przy tym własnymi zasadami, a ewentualnego wspólnika traktując jak kulę u nogi. Pytanie czy wizyta w warsztacie podejrzanego artysty przyniesie przełom i czy Salazar zdecyduje się odkryć przed la Tarnchte tajniki swojego fachu? A może kapitan straży uzna, że wystarczająco dużo wie o złodziejach by samej zaplanować włamanie?”

~Winka

“Ostrzeżenie dla miłośników wędrówek po dziczy! W okolicy Sereny grasuje potwór z bagien! Nosi on na głowie kota – okazjonalnie nazywanego Lexi i zmieniającego się w uroczą dziewczynkę łapiącą na szlaku podwózkę. Znacie ten scenariusz? Słodkie dziewczę łapie stopa – zatrzymujesz się i nagle z krzaków wyskakuje wielki, paskudny facet. Tak, tak… Więc uważajcie moi drodzy, bo gdy już dacie się złapać, to widok uciętej głowy i nazbyt wesołych kamyczków skutecznie wypierze z waszych główek choćby myśl o ucieczce. A może nawet wypierze wam całą główkę.”

~H&K

Opuszczone Królestwo

“Odyseja Alarańska nabiera tempa! Cztery kobiety (w tym jedna z duszą wilka, jedna niebieskowłosa, jedna cicha i jedna kieszonkowa) rozpoczynają wędrówkę przez odległe krainy, by dotrzeć do Klasztoru Mrocznych Sekretów. Każda z nich ma swój powód i swoje własne sekrety. Szalona teleportacja Luny zaprowadziła je do Opuszczonego Królestwa, gdzie (zdawać by się mogło) szykowały się do zasłużonego odpoczynku. Spokój był jednak złudny! Ze wszystkich stron otoczyli ich dziwni, łysi tubylcy o skórze pokrytej łuskami. Trzymane przez nich łuki i trujące strzałki zdecydowanie nie sugerują pokojowych zamiarów.”

~H&K

„Rakel i Lucien – pierwszy dzień w podróży. Jak na razie jest zabawnie i beztrosko, gdy czas mija na wyścigach i rozmowach. Gorzej, gdy rozmowy stają się poważne, a sprzedawczyni podstępnie nakłoniona do zatrzymania się i wysłuchania demona, który ma dla niej nietypowy prezent. Ale zaraz, zaraz, czemu podstępnie? Któż nie lubi prezentów? To takie miłe! Artefakt chroniący umysł dziewczyny przed ingerencją magiczną innych osób. Przemyślane i przydatne, a jednocześnie wyjątkowe pomiędzy młodymi wciąż stażem znajomymi. Czy Rakel przyjmie podarek? Jakimi powódkami kierował się Lucien? A przede wszystkim, dlaczego na los, jest to obrączka?”

~Callisto

Szczyty Fellarionu

W podróży wilkołaka i łowcy następuje gwałtowna zmiana. Nord, wiedziony tlącym się nieśmiało na dnie serca uczuciem, uwalnia Oshalię, która ofiarowuje mu nadzieję na ponowne spotkanie. Bjornolf odważnie bierze na barki konsekwencje swoich działań i staje naprzeciwko ziejącego ogniem Ognaruksa, mówiąc mu o tym co się wydarzyło. Sytuacja staje się poważna, a podsycony gniew demona przeraża nawet zmiennokształtnego. W tym momencie do akcji wkracza szaman z rodzinnej wioski wilka, przemawiając przez towarzyszącego mu kruka. Mimo jego błagań spopielenie wydaje się nieuniknione, kiedy nagle… smok pogrąża się we wspomnieniach. Zatapia się we własnym wnętrzu, by chwilę później odlecieć, zostawiając Bjornolfa samego z czekającym go zadaniem.”

~H&K

Równina Maurat

„Przypadkowo połączoną trójkę opuścił Jon, a na jego miejsce pojawił się nowy bohater – Sadik. Gwardzista z Na’Zahiru, królestwa Mai, który poszukuje zaginionej księżniczki, by sprowadzić ją do domu… chociaż niezupełnie w takim celu, jaki jej przedstawia. Ta zaś robi co w jej mocy, by powstrzymać Talena od odgryzienia głowy odważnemu strażnikowi. Co więcej, próbuje odwieść panterołaka od pierwotnego planu dostarczenia jej do zamawiającego, a zamiast tego, przekonać go do towarzyszenia jej w drodze do domu i pomocy w odzyskaniu tronu. Co zrobi najemnik? Czy ważniejsza będzie pewna nagroda za dziewczynę, czy jednak głos serca, nieśmiało zachęcającego mężczyznę do dobrego uczynku?”

~Callisto

Lasy Eriantur

“Wąska ścieżka pośrodku niczego powoli staje się jeszcze bardziej ciasna niż zwykle. Trójka bohaterów zdążyła zamienić już między sobą kilka zdań. Segen jest bardzo tajemnicza, Sapphire niebezpieczna, a Pagani stara się być ostrożny w nowo poznanym towarzystwie. Wszystko wskazuje na to, że zdecydują się na wspólną podróż. Ale czy będą mogli sobie ufać? I czy przypadkiem duch nie jest zbyt bardzo ciekawski?”

~Satharin

Teravis

,,Znów coś nie wyszło – tym razem panu Feline. Pokonany przez gryzonie (wyczuwam tutaj ironię) dał uciec Crewilowi i jego towarzyszkom. Jednak, aby na pewno byli bezpieczni muszą ewakuować się dalej, a w tym mają pomóc im dzieciaki będące zarówno cwanymi zawadiakami jak i wielbicielami Iru. Zostają przebrane za ściganą trójkę (nikt nie chce być Ładnym Chłopcem – co jest nie tak!?) i plan, na który każdy patrzy (i interpretuje) zupełnie inaczej, zostaje wprowadzony w życie! Crewilowi udaje się wrócić do mieszkania, by zabrać potrzebne rzeczy, ale tam ktoś już na niego czeka…”

~Kana

Na koniec dzisiejszego wydania chciałybyśmy coś ogłosić! Z dumą prezentujemy naszego pomocnika, który za zasługi i zaangażowanie otrzymuje dzisiaj miano Głównego Donosiciela. Ów osobnik już zawsze będzie nam pomagał w podglądaniu życia Alaranii i zbieraniu najciekawszych wydarzeń! Również do niego możecie kierować swoje nowinki i uwagi dotyczące Donosiciela. Przed Wami Satharin!

Hashira i Kerhje

Dodatek specjalny – Wywiad z Niarą

Dzisiaj spotykamy się z wyjątkową osobą. Tym razem rozmawiamy nie jako Kronikarki, tylko jako Kerhje i Hashira, a naszym gościem jest Niara, założycielka forum (gdyby ktoś jeszcze tego nie wiedział :P). Dzięki niej poznacie forum od podszewki oraz dowiecie się jak to było je tworzyć. Ciekawi? Zapraszamy do czytania!


H&K: Dzień dobry, Różowa Królowo! Po pierwsze chciałybyśmy ci podziękować. Bez ciebie by nas tu nie było. Nie byłoby Kerhje, Hashiry, nie byłoby Donosiciela. Specjalnie dla Ciebie do wywiadu przygotowałyśmy różową kanapę (zamiast osławionej czarnej), mamy nadzieję, że ci się podoba!

Niara: Och dziękuję za takie wyróżnienie i własną różową kanapę. A teraz słucham Was, co Wy i użytkownicy chcieliby wiedzieć o mnie i o forum?

H&K: Na początek… Opowiedz nam, jak narodził się pomysł na założenie forum? Od czego to wszystko się zaczęło?

Niara: Forum powstało w maju 2009 roku w Krakowie, nie w Poznaniu, jakby się mogło wydawać. W tamtym okresie Meridion mieszkał i studiował w Krakowie właśnie, a ja byłam u niego w odwiedzinach. Któregoś dnia zauważyłam, że tworzy coś na swoim komputerze. Nie miałam wtedy pojęcia co to jest pbf. Meridion pisał w tamtym czasie na innym tego typu forum, które niestety upadło i tak dla siebie i dwóch użytkowniczek tamtego forum postanowił stworzyć miejsce do wspólnego pisania. Tak powstała Granica. Aczkolwiek wyglądała ona w tamtym czasie zupełnie inaczej. Mer wyjaśnił mi, czym jest pbf i pokazał to, co stworzył, a ja jak huragan wpadłam i pozmieniałam wszystko od A do Z. Siedziałam po nocach i tworzyłam nowe lokacje, opisy ras, opisy miejsc, powstała nawet pierwsza mapa rysowana ołówkiem na papierze.

H&K: Więc w ten sposób wkrótce zostałaś administratorką? Jak się domyślam, początkowo na Granicy pisali wyłącznie wasi znajomi. Ciężko było zdobyć nowych użytkowników? Teraz prawie codziennie widzimy kogoś nowego.

Niara: Właściwie od razu dostałam admina, żeby móc edytować subfora i opisywać krainy. Na początku pisaliśmy w piątkę, w jednym wątku. Kyrie – anielica, której już nie ma nawet jako postaci, Tigra – kotołaczka i Rizochi – człowiek, który też już w użytkownikach się nie wyświetli no i oczywiście Niara i Meridion. Potem zarejestrował się Spage, ale pisał bardzo krótko. Największą radość sprawił nam Faurun, złoty smok, był pierwszym użytkownikiem nie z polecenia, tylko takim, który odnalazł forum w internecie. Początkowo wymienialiśmy się banerami i wklejaliśmy Granicę na top listy, żeby ściągnać użytkowników. Jednak pierwsze wakacje były dla Granicy bardzo ciężkie. Meridion wyjechał i nie miał dostępu do internetu, zostałam ja i Rizochi, forum funkcjonowało, ale zostało na nim dwoje użytkowników, a mimo to jakoś przetrwało. Potem samo się zaczęło jakoś toczyć pojawił się Dolhard i Aurill, która została pierwszą moderatorką na bardzo długo.

H&K: Czy jest coś czego nie lubisz w byciu administratorką? Coś co sprawia Ci szczególne problemy?

Niara: Najtrudniej jest oczywiście, jeśli na forum pojawiają się użytkownicy bardzo roszczeniowi, którym trudno wyjaśnić, że nie mogą posiadać zbyt potężnych postaci. Wtedy bywa ciężko, ale na ogół bycie administratorem to wyróżnienie. Oczywiście forum i jego administrowanie wymaga poświęcania swojego czasu, ale robię to z przyjemnością. Granica jest jak mój dom, nie potrafiłabym bez niej żyć. To mój świat, moi przyjaciele, moje miejsce na ziemi, które kocham, nawet jeśli pojawiają się problemy.

H&K: A propos domu… Czy gromadka kotów pomaga przy pracy na forum? 😉

Niara: Hahaha, jeśli już to przeszkadza chodząc po klawiaturze. 😉

H&K: Jakie jeszcze masz pasje? Poza Granicą i cudownymi kotami oczywiście. ^^

Niara: Szycie i cosplay. Ale nie takie zwyczajne szycie ubrań, w tej chwili kończę kurs na krawcową, ale uszycie zwykłych spodni, czy koszuli to nie jest to co mnie pasjonuje. Kocham balowe spódnice, kocham ozdabianie gorsetów, haftowanie fantazyjnych wzorów, haftowanie koralikami. Nie jestem najlepszą makijażystką, ale lubię się tym bawić. Robiłam na przykład makijaże sugar skull na Halloween. Lubię świat oderwany od szarej rzeczywistości, w którym mogę się zatopić. Nie jestem też grafikiem, ale lubię przerabiać obrazy, avatary, robić herby dla Granicy. Jak widzicie mój świat kręci się mocno wokół fantastyki, której kiedyś nie lubiłam. Całą pasją do tego świata zaraził mnie Meridion. Kiedyś nie wiedziałam czym jest Władca Pierścieni, teraz nie wyobrażam sobie świata bez takich filmów, książek, miejsc, przebrań.
Jest jeszcze jedna rzecz, którą kocham, a o której mało kto wie. A mianowicie kocham śpiewać. Jako dziecko występowałam w konkursach i odnosiłam sukcesy, ale im byłam starsza tym większą tremę miałam przez występami. Teraz śpiewam tylko dla siebie i rodziny, zwłaszcza dla mojej babci, która mnie tego nauczyła. Nie wyobrażam sobie życia w ciszy, bez śpiewu, bez możliwości wyrażenia siebie poprzez głos.

H&K: Teraz my (i nasi czytelnicy) znamy twój mały sekret. 😉 Wracając jednak do tworzenia… Skąd brały się pomysły na Alaranię i zamieszkujące ją rasy? Mieliście jakieś źródła inspiracji?

N: Świat Granicy początkowo był światem z opowiadania, które zamierzałam napisać. Bohaterką miała być Niara i jej najlepszy przyjaciel, a nawet ktoś w rodzaju ojca – smok Zora. Nazwy krain, czy ich opisy były wzięte z pomysłu na opowiadanie, które ostatecznie nie powstało, bo wszystko, co wymyśliłam przeniosłam zamiast do opowiadania – na forum. Nie pisałam wtedy dobrze, byłam bardzo początkująca, a przelanie tego pomysłu na forum było wręcz idealną okazją, by to wykorzystać. A pomysły na rasy przyszły same. Dużo wymyślił Meridion, a potem ja dodałam to co znałam z filmów, z książek, trochę z mitologii. Zmieszałam to wszystko, a w konsekwencji powstała bomba pełna fantastycznych stworów i magicznych postaci. Elfy rzecz jasna wzięte były z książek Tolkiena, ale powstały też także inne rasy jak na przykład Nemorianie, którzy są zaczerpnięci wyłącznie z głowy mojej i Meridiona, tak jak Przemienieni, czy Kaer Natherini. Pomysł na podzielenie aniołów na dwie kategorie również wyszedł sam, jak to się mówi „w praniu”. Było oczywistym, że aniołowie będą się rozmnażać, ale także powstawać po śmierci dobrych istot. I tak właśnie powstali aniołowie ducha i światła. Moja głowa od zawsze była pełna pomysłów, ale moją wyobraźnie bardzo mocno ograniczał świat, w którym się wychowałam. Potem poznałam Meridiona, który pokazał mi, że wszystko co mnie otacza może wyglądać inaczej. Okazało się, że to co mam w głowie może wreszcie rozkwitnąć. I rozkwitło.

H&K: Mieszanka, która stała się bardzo atrakcyjna dla nowych i obecnych już użytkowników. Można przebierać w rasach i umiejętnościach stając się tym, kim w głębi serca zawsze się chciało być. A właśnie: masz jakąś ulubioną rasę z dostępnych na Granicy?

N: Aniołów Światła i Nemorian. Wydaje się, że to dwie zupełnie inne rasy, a jednak bardzo je lubię. Aniołowie, bo są praworządni dobrzy, są majestatyczni, dobrzy, piękni. A Nemorianie, bo choć są egoistyczni, można dogiąć ich charakter do własnych pomysłów. Lubię ich arystokratyczny sposób bycia, to, że są tacy wyrafinowani i stanowczy, wiedzą czego chcą, nawet jeśli czasem chcą zbyt wiele, to potrafią zachować etykietę.

H&K: Czy masz jakieś marzenie związane z forum?
N: Żeby żyło wiele, wiele lat. Żeby użytkownicy byli szczęśliwi, by dawało im radość i odskocznię od rzeczywistości. By rosło i rozwijało się z każdym rokiem. Chciałabym starzeć się razem z nim. Patrzeć jak się zmienia, jak się rozrasta, jak dojrzewa. Mam wielką nadzieję, że nawet kiedy będę pomarszczoną starowinką to forum nadal będzie moim miejscem na ziemi. A z takich ambitniejszych marzeń, chciałabym, by był to najlepszy pbf fantasy w Polsce 🙂

H&K: To bardzo piękna wizja i wszyscy, którym bliska jest Granica również tego pragną! Naszym skromnym zdaniem jest to również najlepszy pbf z jakim miałyśmy dotychczas do czynienia. Na koniec pytanie, które niezmiernie nas intryguje – czy Niara od początku miała być Królową? Wiele postaci ewoluuje podczas tworzenia. Jak było w tym przypadku? 🙂

Niara: Oj nie, nie. Niara początkowo nie była nawet pełnoprawnym aniołem. W jej rasie było wpisane „Wygnany Anioł”. Nie była upadłą, ale nie miała skrzydeł. Zamiast tego posiadała wielkie, krwawiące rany po nich. By się nie wykrwawić nosiła ze sobą artefakt, który pozwalał jej żyć. Pierwsza fabularna przygoda dotyczyła utraty tego artefaktu. Oczywiście artefakt został odzyskany, a Niara przeżyła, ale nadal nie była pełnoprawnym aniołem. W kolejnych wątkach Niara miała wiele przygód, w tym spotkanie z wampirem, który ją zabił. Oczywiście tylko w teorii, bo w praktyce została wzięta do Niebios i odzyskała swoją anielskość. Niara nie jest więc w zasadzie ani aniołem światła, ani aniołem ducha, jest czymś pomiędzy, ale w rasie dla ułatwienia jest wpisany anioł światła, bo aniołem była od urodzenia. Pomysł na to by stała się królową wyniknął dużo, dużo później, po wielu jej przygodach i wielu wątkach, z różnymi postaciami. Sama dokładnie nie pamiętam jak to się stało, ale po prostu któregoś dnia pomyślałam, że Niara byłaby idealną królową, że chciałabym by nią była. W czasie fabularnym jest nią stosunkowo krótko, bo mniej więcej rok, może półtorej. Także jeszcze wiele przed nią.

H&K: To istotna zmiana, z którą można cię kojarzyć. Ale na dzisiaj to koniec. Dziękujemy za zdradzenie nam wszystkich królewskich sekretów! Podglądacze i plotkarze będą zachwyceni! Do zobaczenia w którymś z zakątków Alaranii – magicznej, leśnej polanie, ciemnej alejce jednego z wielkich miast albo skąpanej w poświacie księżyca chatce. Niech błogosławieństwo Prasmoka będzie z tobą!

Hashira i Kerhje

 

Donosiciel #8

Drodzy Mieszkańcy Łuski Prasmoka!

Kori, mała krówka, szalona niszczycielka pluszaków (wcale nie pluszaków, tylko cennego czasu, który można by poświęcić forum oraz chaosu … To na pewno sprawczyni chaosu. ~Kerhje) wita Was serdecznie! A razem z nią my, Kronikarki oraz nasi wspaniali pomocnicy! Tym razem przynosimy Wam garść nowinek odkrytych wspólnymi siłami w najdalszych zakątkach Alaranii. Miłej lektury!


Szepczący Las

„Długowłosy, czuły mężczyzna, pachnący trocinami i drewnem… Taką oazę spokoju odnajduje Rumianek. Czy łagodność i dobroć Argo wystarczą, by naprawić “zepsutą duszę” kobiety? Czy będzie w stanie w końcu odnaleźć przy nim spokój?”

~H&K

„Weź kilka szczapek drewna, kamienie i wygięty pręt (oczywiście wszystko co niezbędne do przygotowania porządnego posiłku każdy krasnolud nosi ze sobą!) z których stworzysz palenisko, następnie zostaw krojenie i smażenie innym, samemu taktownie się wycofując. Taki jest przepis na krasnoludzkie śniadanie! Nurdin, jako krasnolud dobrze obeznany ze zwyczajami, nie zamierza pozwolić by jego przyjaciółki głodowały, nawet jeśli znajdują się pośrodku lasu.”

~H&K

Jadeitowe Wybrzeże

„Znajcie łaskawość jaśnie pirackiej mości – kapitana Jespina, który w końcu szlachetnemu poecie pozwolił ucałować pokład stopami obutymi w skórzane buciki, zamiast kazać mu to robić czubkiem głowy. W tej jednak krew jeszcze buzuje i Lasota nie do końca był pewien jak powinien się zachowywać… Póki zatrudniony w pirackim kambuzie do jego nozdrzy nie dotarła słodka woń wina. I jeśli chcecie wiedzieć jak z pomocą piosenki, przepraszam – doskonałej pieśni, uniknąć krojenia kapusty, to powinniście zajrzeć do okrętowej kuchni kapitana Ciphera.”

~H&K

Nie wszędzie jednak jest tak słodko…
Kiraie nie ma już nawet siły, by odebrać sobie życie. Kiedy jednak u jej boku pojawia się gadatliwa zjawa, dziewczyna odnajduje w sobie siły, lecz nie do zakończenia swych cierpień, a do walki! Rusza więc do komnaty ukochanego (przeklętego!) wampira, by obwieścić mu co postanowiła – zostaje. Ojciec może wracać sam. Ojciec, który podczas posiłku z piratami został otruty. Sprawą winowajcy zajął się Jokar – krew leje się więc do wiadra i spływa po nadgarstkach, gdy ten próbuje wydobyć z gardła jednorękiego elfa wyznanie.
Krew spływa też do wody, wabiąc rekiny. Zarządzeniem Barbarossy leońscy marynarze ze statku podejrzanego muszą zdecydować: albo staną po piracką banderą, albo skończą na wieki na dnie lub w żołądku morskiej bestii.”

~H&K

Turmalia

„Tęsknota wzywa, by dawszy nadzieję, zrzucić z nieba. Porwany pieśnią gwiazd Umm opuszcza Rododendronię, by pojawić się w Turmalii. A właściwie do niej spaść, prosto do komnaty pewnej spanikowanej skryby i zostaje okrzyknięty wandalem i złodziejem. Winka – bo o niej mowa – właśnie dowiedziała, się że doznać ma zaszczytu wyruszenia na wyprawę naukową – oceanem ku wyspom. Wizja tak bardzo ją przeraża, że gorączkowo próbuje znaleźć wyjście z sytuacji. Jak tu się wykręcić? Może będzie coś wiedział na ten temat pewien cieśla, któremu „udało się” uciec od czegoś innego – kary odbywanej na pokładzie dromona? Wyrzucony na brzeg kosztuje pierwszych chwil wolności od dłuższego czasu. Lecz czy wolność ta będzie słodka, czy też szykuje mu napar pełen goryczy?”

~H&K

Są jednak i tacy, którzy zamiast od wody uciekać, to się do niej pakują…
„Ahoj! Kaprys rozwija żagle i wypływa na przestwór Oceanu Jadeitów. Doborowa załoga wraz ze swoją świetnie ubraną panią kapitan Ijumarą oraz jej spisko… pasażerami! Tajemniczym skrytobójcą Kelsierem, ognistą Callisto i walecznym acz trochę marudnym Thorem wyruszają w kolejny rejs. Niby taki sam jak pozostałe, lecz za sprawą pewnej mapy załogę czeka nie lada niespodzianka, gdy nagle ich statek zboczy na nieznane im wody. I tylko jeszcze medyka brak, by drużyna była kompletna! Ale zaraz… Czyżby kapłan w klapkach jednak załapał się na rejs? Nie wnikajmy co zrobił z konkurencją, nie wnikajmy!”

~Sanaya

Demara

„Tymczasem demarska Trójca SKS opuściła otoczoną płomieniami noclegownię i na kierunek ucieczki obrała dziwny adres zapisany na karteczce danej wampirzycy. Obiekt był jednak oddalony o cztery kilometry, a to nasunąć musiało pewne problemy – rozwiązane dzięki narkotykowi wmieszanemu do wody i podanej nazbyt samodzielnemu Satharinowi. W ten sposób już, bez większych problemów, towarzysze zdrady i zbrodni dotarli do małej chatki, w której mają spędzić noc. Czy jednak mapa wyrysowana na podłodze i zastanawiająca zielona firanka mogą wróżyć spokojną noc? Czy coś takiego jak „spokój” w ogóle może istnieć, gdy los łączy troje istot cienia?”

~H&K

„Lord Fobos i panna Maka działają na dwa fronty. Wampirzy (szalony?) naukowiec w swojej posiadłości właśnie odtrąbił zwycięstwo – po wejściu w posiadanie magicznej soczewki udało mu się stworzyć mikroskop, który wcale nie jest takim zwykłym mikroskopem i pokazuje rzeczy magiczne – dosłownie i w przenośni. Jego asystentka zaś troszkę niezgodnie z planem gości na herbatce u rudowłosego inspektora McColleya, a tematem ich rozmowy jest – a jakże – lord de Loer. Cóż się teraz stanie? Czy przedstawiciel prawa i Dziecko Nocy sprzymierzą siły, by pokonać grasującego w Demarze demona, czy też staną przeciwko sobie? Niech decydują się szybko, bo demon nie próżnuje!”

~Sanaya

Fargoth

„Zaginiona księżniczka wygnana z własnego królestwa i przeklęta, wzięta w niewolę przez panterołaka, który robi to tylko po to, by zarobić na swój własny warsztat stolarski i wieźć wreszcie szczęśliwe życie oraz łowca dusz, który utknął z tą nietypową parą w tajemniczych podziemiach, gdzie tajemnice całej trójki wyszły na jaw. Ostatecznie Mai, Talenowi i Jonowi udało się opuścić przerażające katakumby i czyhające w nich pułapki, jednak co towarzysze zrobią z uzyskaną o sobie wiedzą? Czy dalej będą podróżować wspólnie? Jeśli tak, to gdzie skieruje ich los tym razem?”

~Callisto

Valladon

„To nie były plotki! Rakel Evans w istocie opuszcza Valladon i to w towarzystwie Luciena, ku największemu niezadowoleniu jej brata. Dla spokoju jego duszy miał jej towarzyszyć również zaprzyjaźniony kowal, jednak ten niespodziewanie (ha! Pokażcie tego, który się nie spodziewał~) został umieszczony w miejskim areszcie na tydzień, po tym jak uczestniczył w karczemnej bijatyce. Zbrojmistrzyni na swojej dumnej siwce i nemorianin na swoim piekielnym rumaku wyruszają więc sami, gdy dziewczyna za nic ma sobie plotki i potencjalny gniew/zmartwienie brata. Będziecie śledzić ich dalsze przygody? Chodzą pogłoski, że mogą spotkać na swojej drodze kolejną tajemniczą postać…”

~Callisto

Góry Druidów

„Tymczasem Góry Druidów są świadkiem czegoś znacznie ważniejszego niż poszukiwania druidycznego skarbu. Romans między lisołaczką Yve i niedźwiedziołakiem Zilvahem nabiera tempa i… pikanterii. Co wyjdzie z namiętnej relacji dwojga zmiennokształtnych? Mężczyzna zdaje się pogrążać aż po uszy w uroku fioletowookiej kobiety. Czy ona także byłaby w stanie naprawdę się w nim zakochać?”

~H&K

Nowa Aeria

„Interes w Trytonii udał się bez żadnych problemów. Mizerykordia bezpiecznie dobiła do brzegu, nie została przeszukana, a pod osłoną nocy opróżniona z transportowanych niewolników, na oczach rozdartej Kimiko. Panterołaczka nie rzuciła się jednak na pomoc uciemiężonym, a powróciła z Dagonem do jego kamienicy, by w barze zagłuszyć tequilą wyrzuty sumienia. Nikt nie spodziewałby się, że do kojącej melodii stukających o siebie kieliszków dojdzie muzyka, grana na fortepianie przez diabła. Oczywiście w miłym towarzystwie.”

~Callisto

Ruiny Nemerii

Malthael oraz pamiętający więcej o przeszłości upadłego, niż on sam, panterołak Llewallyn oddają się relaksującemu poszukiwaniu skarbu, choć wciąż nie istnieje między nimi nić pełnego zaufania. Mężczyźni zastanawiają się, czy przypadkiem ktoś celowo nie rozpowszechnił wieści o skarbie – i to nie z intencjami, aby wypełnić kieszenie ewentualnych słuchaczy – przy akompaniamencie niedźwiedzich ryków. Niedźwiedzi, których los najprawdopodobniej jest dla Wiosenki o wiele bardziej przejmujący niż poszukiwany przez dziwne istoty skarb. Czy biedna maie przywyknie do podziemi? Czy Llewallynowi uda się przywrócić wspomnienia Upadłego w sposób inny, niż palnięcie go w głowę? Kto pociąga za wszystkie sznurki?”

~Dérigéntirh

Rododendronia

„Noc, wszyscy w Lawendowym Dworze śpią… A przynajmniej powinni, bo tymczasem pod drzwiami sypialni Rael zrobiło się wyjątkowo tłoczno. Cierpiący na bezsenność i nadmiar przemyśleń lord Tristan w drodze do biblioteki wpadł prosto na pannę Biennevanto, która wyszła by odzyskać pewien list, który wywiało z jej pokoju. Ona i on, sami nocą, ubrani tylko w alkowiane odzienie. Jakież to niestosowne! I jednocześnie ekscytujące… Czyżby oto nadszedł moment, by odrzucić konwenanse i w końcu porozmawiać swobodnie, nic to, że na progu sypialni?”

~Sanaya

Lasy Eriantur

„Wielu wielkich artystów stwierdziło, że istota posiadająca duszę oraz rozum w swym życiu istotnie jest zależna od siły wyższej, nie mając żadnego wpływu na swój los. Może i zwykła wieśniaczka nie jest siłą „wyższą”, ale bez wątpienia zmusiła obciążaną klątwą Sapphire do udania się na kompletne odludzie, w celu poszukiwania jakże uroczego kwiatka. Kolejną z owych „wielkich sił” okazał się złośliwy błędny ognik, przez którego spotkała się z dwójką wędrowców, podróżujących oddzielnie przez opustoszałą puszczę, a których los jednak zdecydował się połączyć ze sobą, chociażby na chwilę. Pagani oraz Segen doświadczają niemal tak potężnej chemii jak ta, która pojawiła się pomiędzy ich kopytnymi wierzchowcami. Jak zakończy się spotkanie trzech istot w miejscu, w którym nie istnieje żadne prawo, a świadkiem zdarzeń są tylko milczące pnie drzew?”

~Dérigéntirh

Teravis

,,Wspaniałości znowu atakują! Na początku golem, który nieco się się popsuł (czy aby na pewno w ogóle działał dobrze?) wyważył miejską bramę ku zadowoleniu szamanki Iru, biorącej udział w szalonym pościgu, i ku przewidzianej rozpaczy swego twórcy. Mimo niepowodzenia (i wybuchu) Crewil szybko zaczyna zbierać pozostałe części, ale herold w pasiastym odzieniu zjawia się nim udaje mu się uciec i utrzymać swoją pozycję ‘niewinnego wynalazcy’, której nie ma, ale o którą dba! Na nic wymówki, łgarstwa i nieodpowiednie uczesanie – Ładny Chłopiec musi stanąć przed Lordem Protektorem! Razem z nim zgarnięte zostają Melika (Pyłek) i Iru (Iru). Ale co najważniejsze: cztery młode łobuziaki płci chłopięcej, które wcześniej przeganiały maie z placu, teraz postanawiają jej pomóc! Coraz więcej bohaterów, coraz więcej nieprzewidzianych zdarzeń (i chłopców, i chłopców)… to po prostu trzeba/można/należy zobaczyć!”

~Kana

 

W tym wydaniu wiele nowinek udało nam się zebrać wykorzystując cudze dłonie. Jakie to miłe, gdy ktoś Ci pomaga! Gorąco dziękujemy wszystkim, którzy nadesłali swoje cudne liściki pocztą gołębiową/nietoperzą/kruczą oraz inną. Tym razem zebrało się ich całkiem dużo. Jesteście cudowni, dziękujemy! <3

Hashira i Kerhje

Dodatek specjalny – wywiad z Dagonem

Moi drodzy! Tym razem, w ramach kolejnego dodatku do naszego Donosiciela, odważyłyśmy się spotkać ze szczególnym jegomościem. Musiałyśmy wkroczyć w świat, którego z reguły zwyczajna istota woli unikać – w świat cieni. Na samą myśl o tym spotkaniu po skórze znów przebiegają mi dreszcze niepokoju i dziwnej ekscytacja. Ale warto było! Zdobyłyśmy informacje, którymi dzisiaj chcemy się z Wami podzielić. Kochani, oto przed Wami wywiad z samym Dagonem “Bajerem” Laufeyem.


Spelunka jest ciemna i zadymiona, dokładnie taka, jaką wybrałby na spotkanie typ spod najciemniejszej gwiazdy. Być może nawet sam diabeł. Wchodzę do środka, rozglądając się niespokojnie – to jeden z tych lokali, których możesz już nigdy nie opuścić, gdy raz do nich wejdziesz. To On zaproponował spotkanie w tym miejscu. Widzę jak siedzi zadowolony przy stoliku, paląc cygaro i sącząc powoli alkohol. Kiwa mi głową na znak, bym się przysiadła. Gęsty dym spowija Jego sylwetkę. Czuję się jakbym miała zawrzeć pakt z samym diabłem.

Kronikarka: Naprawdę nie rozumiem… Co ci się podoba w takich miejscach?

Dagon (wstał by się przywitać, z szarmanckim ukłonem i uroczym uśmiechem pocałował w rękę): Nie…? Spójrz dookoła. Gdzie spotkasz równie przytulny cień, w którym można się tak odprężyć. Brak tu sztucznego blichtru i snującej się nieprzytomnie, wszędobylskiej burżuazji nieświadomej prawdziwego życia. Nawet alkohol jest prawdziwszy. Nie modny trunek z dużych i poprawnych gorzelni, ale whisky z prawdziwą duszą miejsca, w którym powstaje (uśmiechnął się zawadiacko, popijając alkohol).

K: Nigdy nie patrzyłam na to w ten sposób. Na Prasmoka… kim właściwie jesteś?

D: Zwykłym biznesmenem. Skąd pomysł na podobne pytanie?

K: Otacza cię… nietypowa aura. Nie wyglądasz na przeciętnego biznesmena. Poza tym pewne ptaszki szepnęły mi na ucho kilka ciekawostek dotyczących twojego pochodzenia. Wiąże się to z pytaniem, które chciałabym ci zadać. Skąd wziąłeś się w Alaranii? Z tego co wiem pojawiłeś się tutaj pod postacią czarnego psa. Czy była to twoja własna decyzja?

D: Jestem więc piekielnie dobrym biznesmenem… (dogasza cygaro w popielniczce).

Skąd się wziąłem w Alarani? (rechocze)

Z samego serca piekieł (wymruczał niskim głosem, mrużąc ślepia nad szklaneczką whisky) O psach nic nie wiem. Ptaszki mają to do siebie, że mają ptasie móżdżki… a ich żywot jest ulotny…

K: (Mimo przebiegających mi po grzbiecie ciarek dzielnie brnęłam dalej.) Tak… możliwe… A planujesz kiedyś powrót do Piekła? Tęsknisz czasami za swoim pierwotnym domem?

D: Dlaczego miałbym? Tutaj świetnie się bawię (pochyla się nad stołem i spogląda jej w oczy z czarującym uśmiechem)

Czego się napijesz? (ręką wzywa kelnera)

K: Dziękuję, tę konkretną rozmowę wolałabym przeprowadzić z trzeźwym umysłem. (Spoglądam niespokojnie na diabła… ekhm, przepraszam, biznesmena, zastanawiając się jak sformułować następne pytanie. Piekielny okazał się mistrzem uników. Nie zamierzałam się jednak poddawać!) Słyszałam, że opuściłeś Piekło w dużym pośpiechu, będąc w niezbyt dobrych stosunkach ze swoimi pobratymcami. To prawda? Co takiego mógł przeskrobać wielki Dagon, że stał się persona non grata w Kręgach Piekielnych?

D: A więc to przesłuchanie a nie przyjacielska rozmowa? (z czujnym wzrokiem prosi kelnera o wodę z miętą i limonką)
Najgorzej gdy o Piekle próbuje rozmawiać ktoś, kto nie spędził tam ani jednego dnia (mówi nieco pobłażliwie, mrużąc oczy, gdy kelner przynosi napój) Tam nie istnieje coś takiego jak „dobre stosunki z pobratymcami”. I nie wiem skąd te cyniczne epitety. Mówiłem, że jestem jedynie przedsiębiorcą, nie próbuję udawać nikogo ważnego (odstawia pustą szklankę na stolik, gestem prosząc o kolejnego drinka). Wydaje mi się, że nie powinnaś słuchać niesprawdzonych plotek. Wiele, moja droga, zaczyna się od hazardu. Gdy jest zwycięzca, jest też przegrany, ten drugi zaś niekoniecznie musi z godnością przyjmować swój pech, więc z wrodzonej grzeczności nie jątrzę rany przegranego.

K: Wybacz, nie chciałam, żebyś uznał to za atak, ale pytania… Musisz zrozumieć – taka już moja rola. Żeby nie drążyć, zapytam teraz o coś związanego z teraźniejszością. Na chwilę obecną prowadzisz własny… dom publiczny w Nowej Aerii. Odnajdujesz się w roli zarządcy i gospodarza?

D: (parsknął śmiechem na przeprosiny, chociaż nie do końca wiadomo co diabła bawi, a na kolejne pytanie teatralnie przewraca oczami i odbiera od kelnera whisky) Nie prowadzę zamtuzu, jestem jedynie skromnym inwestorem. Udostępniam lokal, ale zarządza nadobna niewiasta o pięknie brzmiącym imieniu Mary, nazwisko pozwolę sobie zachować w tajemnicy, skoro głównej zainteresowanej nie ma z nami. To ona rządzi, nie ja. (bierze łyk alkoholu)

K: Ach te kobiety. Zawsze wszystkim rządzą! A propos pewnych siebie kobiet… Pora na pytanie, na które chyba wszyscy czekali. Kochasz Kimiko? (Śmieję się zanim diabeł zdąży odpowiedzieć) Oczywiście na taką niedyskrecję w ogóle nie musisz odpowiadać. Powiedz mi za to, czy ciężko się mieszka z tak charakterną kocicą?

D: I do tego cały czas jesteśmy na waszej łasce. Z wami źle, bez was jeszcze gorzej. (podchwycił żart, szczerząc się szelmowsko)
Nie zamierzam. (odparł swobodnie) Podobne wyznania nie są dla publiczności, a przynajmniej nie w pierwszej kolejności. To wybranka powinna poznać uczucia mężczyzny jako pierwsza, i zadecydować czy chce je rozgłaszać wszem i wobec, nie sądzisz?
Nie. Mieszkanie z czarną panterą to czysta przyjemność.

K: Ciężko, by kobieta nie chciała mieć tej władzy. Ale poza obowiązkami trzeba mieć także czas na rozrywkę. Lubisz dobrą zabawę, prawda?

D: Jak każdy.

K: No dobrze, krótka ale uczciwa odpowiedź. To może na koniec pytanie, które zawsze chciałam zadać diabłu. Czy nadal podpisuje się cyrografy krwią?

D: (zarechotał, po czym rozbawiony udziela odpowiedzi) Zaraz też spytasz mnie o bruk i dobre chęci? (jeszcze chwilę podśmiewa się pod nosem i dopiero kontynuuje) Wszystko zależy od rodzaju umowy jaką podpisujesz, oraz od swoistych… nazwijmy to… upodobań wierzyciela. Ale magia oparta na przysięgach krwi to siła z którą należy się liczyć, więc takie umowy czy cyrografy jak wolisz, są dość sprawdzoną metodą.

K: Jak na przeciętnego biznesmena wiesz całkiem dużo o diabelskich sprawach. Mam tylko nadzieję, że cyrografów nie podpisuje się nieświadomie. Póki co moja ciekawość została zaspokojona. W razie czego, sądzę, że wiem gdzie cię znaleźć…

Podnoszę się, by odejść, ale po skończonej rozmowie ogarnia mnie dojmujący niepokój. Dym staje się coraz gęstszy, a muzyka coraz bardziej krzykliwa. Czuję lekki zapach siarki, choć być może to tylko moja wyobraźnia. Zamykam na chwilę oczy, a gdy ponownie je otwieram, widzę twarz Dagona znacznie bliżej swojej.
Czart ostatnią wypowiedź skwitował jedynie unoszącym się kątem ust. Uśmieszek jednak poszerzył się do znajomego już uśmiechu czarusia, gdy bies podszedł do mnie, oferując swoje ramię.

D: To nienajlepszy pomysł by wracać samotnie o tej porze.

I choć wiem, że najprawdopodobniej oznacza to igranie z diabłem, wychodzę razem z nim w ciemną noc i znikam w gęstniejącej na ulicy mgle.

 

Hashira i Kerhje