Wywiad z Hashirą i Kerhje

Świat staje do góry łapami!

 

Rzecz niesłychana! Różowa kanapa gości dzisiaj osoby, które to zwykle na nią właśnie zapraszają inne osoby.


Gdy Hashira i Kerhje weszły do pomieszczenia, prócz znanej sobie kanapy zastały mały stolik z ustawianymi na nim kryształowymi kielichami wypełnionymi ciemnoczerwonym płynem, pochodzącym ze stojącej pośrodku butelki. Mężczyzna rozparty na fotelu znajdującym się nieopodal i ubrany w charakterystyczny ciemnozielony płaszcz odezwał się do nich:

Meridion: Witacie drogie damy. Napijecie się może? To jedno z najlepszych win produkowanych w Rapsodii.
Kerhje: (próbując ukryć ekscytację ostrożnie siada na kanapie, wypróbowuje jej miękkość, po czym z podejrzliwością zagląda do kieliszka) Hmm… Witaj, mój drogi! Co prawda ciężko zaufać komuś, kto zmusza cię do przebywania po TEJ DRUGIEJ STRONIE, ale czego nie robi się dla szefa. Skoro wino jest tak wyśmienite… Ale mam nadzieję, że bez procentów! Albo chociaż odpowiednie dla krwiopijców. W końcu jestem w jednej ósmej wampirem.

Hashira: (siada z uśmiechem na kanapie. Różowość zerka na nią niepewnie, nie wiedząc jak powinna się zachować wobec faktu, że potencjalna ofiara to osoba, która zazwyczaj ją karmi.) Dobry wieczór! Wino wygląda wybornie! Choć jego obecność, tak jak i twoja jest dużą niespodzianką i świadczy o tym, że powinnyśmy ponownie przyjrzeć się naszemu systemowi ochrony.

K: (nachyla się do Hashiry) Psst, to nasz szef. Jego ochrona zawsze przepuści.

H: (krztusi się winem i ostrożnie odstawia kieliszek, uśmiechając się jeszcze szerzej) Aaaaa ^^

Meridion: Oh, system ochrony jest wyśmienity. Po prostu znam tą krainę na wylot i umiem się po niej doskonale poruszać. Nie mówmy jednak o mnie, nie po to dzisiaj się z wami spotykam. Wiele osób o was ostatnio mówi i chciałoby się więcej dowiedzieć o naszych drogich Donosicielkach. Mnie też zżera ciekawość, a to nieczęsto się zdarza. Nie bójcie się, nie gryzę – dodaje widząc nerwowe spojrzenia w jego kierunku. – No dobrze, zacznijmy od czegoś prostego. Jak zaczęła się wasza przygoda z PBFami? Czy Granica była pierwszym miejscem gdzie raczyłyście się tą formą rozrywki, czy też wasza przygoda zaczęła się dużo wcześniej?

H: Jeśli o mnie chodzi, to Kerhje wciągnęła mnie w PBFy i Granica faktycznie była moim pierwszym forum tego typu. Rozglądałam się potem po innych, ale żadne nie urzekło mnie aż tak bardzo. Za to jeśli chodzi o szeroko pojęte pisanie – czy to opowiadań czy wierszy, to trwa już o wiele dłużej. Byłam zawsze molem książkowym i moją głowę wypełniało mnóstwo pomysłów. Pamiętam, że pierwsze opowiadanie, które napisałam (wielkim, gryzmolastym pismem w czerwonym zeszyciku z lwem na okładce) było o jakiejś czarodziejce, która próbowała uratować krainę poprzez dostanie się do zaklętej wieży pośrodku srebrnego jeziora. Dużo w tym było inspiracji z „Niekończącej się historii”, która była w tamtym czasie moją ukochaną książką.

K: Mówią o nas… A to ci dopiero… No racja! Zalegam z postami. Przepraszam was, kochani moi współwątkowicze! Ale tak, tak… Początki. Nie, Granica nie jest moim pierwszym PBFem. Wcześniej podróżowałam po innym, wyjątkowym świecie. To było jakoś w gimnazjum, czyli kilka lat temu. Potem przerwałam i całkiem zapomniałam o takiej formie rozrywki. Aż któregoś razu zaczęłyśmy pisać z Hashirą naszą własną historię w bardzo dokładnie opisanym świecie – państwie-mieście Uzam. Robiłyśmy to tak, jak mogłoby to wyglądać na forum. I jakoś… samo tak wyszło, że przypomniałam sobie o PBFach. Nie pamiętam dokładnie tej chwili, ale zaczęłam szukać jakiś nowych światów, a Granica od razu przyciągnęła moją uwagę. Zachwyciło mnie to, jak bardzo jest rozbudowana i że ma nieco lżejszy klimat, niż poprzednie forum, na którym pisałam.

M: To częściowo odpowiada na kolejne pytanie które chciałem wam zadać, jednak czy możecie zdradzić co najbardziej sprawiło, że Granica okazała się tym miejscem, w którym zostałyście na dłużej? Czy był to świat, ludzie którzy tu piszą, czy może coś innego? Kerhje, wspomniałaś, że tworzyłyście opowiadanie we własnym świecie. Nie przyszło wam przez głowę, by założyć własnego PBFa?

H: Świat Granicy jest niesamowicie rozbudowany i to chyba stanowi dla mnie najbardziej o jego magii. I cały czas rośnie! (chociaż wtedy tego nie wiedziałam). Na początku mocno się denerwowałam, bo wewnętrznie jestem dosyć nieśmiała, jednak niesamowicie ciepłe przyjęcie dużo ułatwiło. Mówi się, że im bliższe poznanie, tym większe rozczarowanie (śmiech). Nic bardziej mylnego w tym przypadku! Im dłużej tu jestem tym bardziej uwielbiam ludzi z Granicy, i tych nowych i starych wyjadaczy. To wspaniała społeczność i jestem dumna, że stałam się jej częścią. Ostatnio odkryłam też urok tworzenia powiązań między postaciami i zaczęłam dostrzegać sieć, która istnieje między najróżniejszymi bohaterami. Alarania cały czas mnie zaskakuje. Jak jej nie kochać?
Co do tworzenia własnego PBFu to chyba najbardziej przeraża mnie ogrom pracy technicznej jaki trzeba włożyć, by stworzyć coś tak dobrze funkcjonującego jak Granica. Widzę go coraz bardziej, obserwując twoją pracę (kłania się z uznaniem w stronę Meridiona). Chyba nie byłabym w stanie tego ogarnąć.

K: Chyba chodziło najbardziej o możliwości, które daje to forum. Jest bardzo szczegółowo opisane, ale wbrew pozorom to nie ogranicza, tylko pobudza wyobraźnię. Poza tym jest ładnie i przejrzyście zaprojektowane. To też zachęca. Kolejna rzecz to popularność. Bardzo mi zależało na tym, by na forum dużo się działo, ale choć wybierałam forum na podstawie aktywności, to i tak liczba aktywnych użytkowników przerosła moje oczekiwania i wymagania. Niesamowite, tu niemal każdego dnia pojawia się ktoś nowy.
A co do własnego forum… Nie, nie myślałyśmy chyba o tym. Hahira ma rację: Za dużo z tym pracy (choć w przeszłości próbowałam zakładać własne fora… Miałam na przykład… (chowa się za kieliszkiem) psychiatryk), a nam zależało na rozrywce po prostu. Zresztą tamten świat jest nasz i konkretnie dla tych dwóch szczególnych postaci, którymi pisałyśmy. Swoją drogą, postać, którą stworzyłam na rzecz naszej opowieści jest pierwowzorem Kerhje. Ma trochę jej charakterek, ale przede wszystkim odziedziczyła nazwisko. Z Torr-uny zrobiła się Kerhje Una. Choć w opowiadaniu „una” była końcówką dodawaną do żeńskich imion rasy Uzamczyków.

M: No właśnie, mówicie o ogromnych możliwościach, dlaczego więc postanowiłyście w pierwszej kolejności wcielić się w ludzi? A przynajmniej w przeważającej części ludzi (puszcza oko do Kehrje). Skoro jest tak wiele innych dostępnych ras…

K: To bezpieczny i skromny wybór. Przynajmniej w moim wypadku. Nie przepadam za przekombinowaniem, dlatego na początku chciałam pokazać, że potrafię pisać dobrze i ciekawie postacią, która z racji rasy może wydawać się zwyczajna. Poza tym często w fantasy to dość oryginalne być… po prostu człowiekiem. Choć ostatecznie Kerhje i tak okazała się dość… wyjątkowa.
W każdym razie… Chciałam się skromnie, ale zaskakująco zaprezentować, wybadać forum i potem zacząć pozwalać sobie na więcej. A ostatecznie wyszło, że też mam pokręcone postaci.

H: Moją pierwszą postacią była Vestra, która jest chochlikiem. Pomysł narodził się, gdy siedziałam w pracy i wyobrażałam sobie jak Vestra przyjmuje zasmarkanego smoka. Hashira była następna i historia jej powstania jest nieco smutna. Pisałam jej kartę, kiedy opiekowałam się moim czarnym kocurem, Kajtkiem, który był wtedy w stanie krytycznym. Chyba stąd wzięła się cała idea Krwawego Zakonu i Rytuału Snów. Potem stwierdziłam, że Hashira jest najbardziej do mnie podobna, z zachowania i wyglądu (no dobrze, łączą nas tylko ciemne włosy i człowieczeństwo, ale to zawsze coś :p) i jakoś tak została moim oficjalnym granicowym nickiem.

K: Charakterek też was łączy. Wojownicza i kochana. Poza tym Kerhje i Hashirę połączyła niezwykła więź, tak samo jak nas w prawdziwym życiu.

H: (tula mocno drugą kronikarkę) Kochana siostra!

M: (Brwi Meridiona uniosły się w zaskoczeniu.) No proszę, a byłem przekonany, że Hashira była twoją pierwszą postacią. Zwykle gracze rozpoznawani są po ich pierwszych postaciach. Wracając do wcześniejszej wypowiedzi. Dziękuję za uznanie, jednak pragnę sprostować, że chociaż faktycznie od strony technicznej jest sporo zajęcia, to jednak wszystko to istnieje dzięki wytrwałości naszych różowych administratorek, a zwłaszcza Niary, która od początku poświęca ogrom swojego czasu na swoje ukochane dziecko, jakim jest Granica. Świat nie istniałby również bez graczy, którzy wprawiają go w życie. No i nie zapominajmy o waszej roli. Dzięki Donosicielowi, osoby takie jak ja mogą z łatwością śledzić, co dzieje się w różnych zakątkach krainy. No właśnie, skąd pomysł na Donosiciela?

H: Vestra przez długi czas była niewidoczna, bo jej wątek szedł bardzo powoli. Stąd większa rozpoznawalność Hashiry właśnie. Co zaś się tyczy Donosiciela, to zainspirowały nas nowinki, wrzucane co jakiś czas na facebookowe konto Granicy. Chciałyśmy w tamtym okresie pisać coś więcej niż tylko wątki i ożywić jakoś Granicę. Pomysł wyewoluował bardzo szybko, a dzięki entuzjastycznej reakcji administratorek, niebawem mogłyśmy ruszyć z pierwszym wydaniem. Na początku nie wiedziałyśmy jak ludzie to przyjmą, ale z całą pewnością nie spodziewałyśmy się aż tak dużego entuzjazmu, który z resztą cały czas sprawia nam ogromną radość.

K: Oooh, pamiętamy kto utrzymuje to forum i je rozwija. 🙂 I tak, Donosiciel powstał przez nasze zainteresowanie stroną Granicy na fb. Sanaya wrzucała co jakiś czas ploteczki i stwierdziłyśmy, że to świetny pomysł, ale szkoda, że tak rzadko się pojawiają. A potem… Ojej, chyba ktoś nam zaproponował coś więcej. Rany, mam luki w pamięci (wypija więcej wina).
Ah, to cudowne, że ludziom tak się podoba nasz Donosiciel, że nam przy nim pomagają. Ale to też ciężka praca, choć z pewnością uczy wielu rzeczy, np. rzetelności i regularności.

M: Właśnie chciałem zapytać, skąd bierzecie siły i czas by utrzymywać Donosiciela w tak świetnym stanie i publikować go regularnie, dorzucając jeszcze od czasu do czasu dodatki? Szczerze powiedziawszy na początku mieliśmy obawy, czy otwieranie bloga to dobry pomysł, jeśli po kilku miesiącach wypalicie się i zrezygnujecie z pomysłu. Na szczęście nasze obawy okazały się bezpodstawne i blog żyje o wiele bardziej niż tego się spodziewaliśmy.

H: (śmieje się głośno, popijając słodkie wino) Czasami sama się zastanawiam gdzie znajdujemy na to czas! To ciągłe lawirowanie pomiędzy wątkową hydrą (która wiecznie się tuczy), pracą, relacjami z innymi ludźmi… (przy okazji podzielę się z wami bardzo radosną nowiną: brat Kerhje mi się oświadczył! Więc już oficjalnie jesteśmy siostrami!), szczeniakiem (Kori to ten pocieszny kłapołuch, której zdjęcie było w jednym ze starych Donosicieli) i hobby, na które też wypadałoby wyrwać czasem parę chwil! Chodzi chyba przede wszystkim o to, że obie kochamy pisać Donosiciela i nawet jeśli czasem jesteśmy zmęczone, sprawia nam to bardzo dużo frajdy. Chciałybyśmy też z czasem urozmaicić Dodatki, ale to plan na następne wydania. No i przede wszystkim obserwowanie reakcji użytkowników i każde ciepłe słowo bardzo nas nakręcają, a świadomość, że ktoś czeka na kolejne wydanie dodają sił nawet w najtrudniejszych momentach.

K: Też mnie to czasem zastanawia. Bywa ciężko, ale czasem prosimy o pomoc użytkowników (wielkie dzięki wszystkim, którzy nas wspierają. I Call za to, że cały czas nas nadzoruje. ), innym razem mamy coś już wcześniej przygotowane. Na zapas. Najczęściej jednak budzimy się w ostatniej chwili i pracujemy na najwyższych obrotach. Ale ciiii…. Wiele dodatków robi Kana, do niektórych ludzie sami się zgłaszają. Wywiady to zawsze czysta przyjemność i każdy chętnie bierze w nim udział. A wiadomo, na przyjemności czas zawsze jest. Czasem mamy też nagły przypływ weny i coś skrobiemy. Hahshira jest pod tym względem nieoceniona.

M: Słyszycie czytelnicy? Proszę chwalić nasze kochane Donosicielki na każdym kroku, a strumień donosów nie przestanie płynąć ( śmieje się mówiąc pół żartobliwie – pół serio). Hashira, gratuluję zaręczyn i bardzo cieszę się na nie. Powiedz, czy możemy liczyć na to, że twój wybranek kiedyś zawita na Granicę?

K: (śmieje się pod nosem) Gdyby tak się stało, albo zniszczyłby system, albo został krasnoludzkim handlarzem z niezłą smykałką do interesów i nieodłączalnym kuflem pełnym najdziwniejszego soku na Łusce.

H: Dziękuję bardzo! (Uśmiecha się od ucha do ucha) Nie wiem, czy to się kiedyś uda, choć przyznam po cichu, że bardzo bym tego chciała. Cały czas go namawiam, z resztą jest na bieżąco z większością moich wątków, ale ciągle uparcie stawia opór. Może kiedyś.

M: Doskonale to znam z autopsji! Sam jestem odpowiedzialny za to, że Niara zainteresowała się PBFami, więc może i w twoim wypadku to podziała. Wspólne zainteresowania zbliżają. Właśnie, czy poza PBFami (i książkami zapewne) macie jakieś inne hobby?

H: Kerhje, myślę że byłby całkiem spokojny, przynajmniej na początku. Choć na pewno wyszedłby z niego diabełek testujący granice wytrzymałości naszego alarańskiego świata. Więc może dla dobra Prasmoka póki co niech pozostanie obserwatorem xD
Jest kilka rzeczy, które lubię robić w wolnym czasie, o ile uda mi się taki wygospodarować. Maluję na płótnie i szkicuję, teraz być może nieco mniej niż kiedyś, ale nie zawiesiłam jeszcze pędzla na kołku. Uwielbiam się bawić kolorami, a wielobarwny, fantastyczny krajobraz to chyba najlepszy sposób na wyrzucenie z siebie nagromadzonych emocji. Z innych pasji już od dłuższego czasu strzelam z łuku. Ostatnio zostałam nawet dumną posiadaczką własnej Diany, to piękny łuk o stosunkowo prostych i surowych liniach. No i jest też śpiewanie! Śpiewałam w chórach przez ładnych kilka lat, nie tylko w szkole, ale również na studiach. Z resztą nucenie pod nosem działa nie tylko wtedy, kiedy mam dobry humor. Kiedy się denerwuję jest jak zawór bezpieczeństwa, który nie pozwala mi się przegrzewać. Rzeczy takie jak książki i planszówki to być może nie hobby, ale też pożerają sporo mojego wolnego czasu 😛

K: Hashira to najlepszy i najmilszy i najcierpliwszy i… Ah, najfajniejszy mistrz gry. Również uwielbiam planszówki, ale wiem o nich zdecydowanie mniej. Mimo to, zauważyłam, że jak poznaję ludzi, to pytanie o to, czy lubią w nie grywać, stało się tradycją. Uwielbiam spędzać czas na graniu z innymi. Na żywo. To niesamowite emocje. Ostatnio polubiłam RPGi mówione. Byłam z Cętką, Reinarem i Erremirem na konwencie w Toruniu i zagrałam pierwszy raz na poważnie, z obeznanym miszczem gry. To była historia o Cthulu, a ja byłam… prostytutką, ale było tak wspaniale, że chciałabym w to grać jak najczęściej.
Jeśli jednak o inne pasje chodzi… Właściwie to nie mam jakiś takich niesamowitych prawdziwych. Cały czas interesuję się czymś nowym. To, co zawsze jednak wraca to kosmos, pisanie tekstów wszelakich, filmy (w tym roku zaczęłam studiować filmoznawstwo praktyczne) i tworzone przeze mnie samą seanse łączenia się z częściami Wszechświata. Wiem, może to ostatnie ciężko zaliczyć do pasji, ale ogółem fascynuje mnie to, jak ludzie odbierają świat, czym ten rzeczywiście jest, w jaki sposób możemy się z nim łączyć i komunikować na wyższym poziomie. Ale przy tym wszystkim wyznaję wiarę w naukę. Poza tym uwielbiam skandynawskie (słowiańskie też!) klimaty. Wikingowie i te sprawy. Przez 2 lata uczyłam się norweskiego, a moim rajem jest Islandia. Ale chyba największą pasją jest muzyka. To moje życie. Sama niewiele gram… Trochę na perkusji, a marzy mi się bęben obręczowy, może szamański, ale… muzyka niesamowicie mocno oddziałuje na moje życie. Tak mocno, że czasem czuję, jakbym była drobinką w powietrzu, w którym rozchodzą się dźwięki. Te najczęściej pchają mnie w określonym kierunku, a ja się im poddaje, ale zdarza się, że wskakuję im na grzbiet i wybieram w podróż ku źródłom melodii. Umysł jest muzyką. Z całą pewnością.

H: Nic dziwnego, że spod twojego pióra wychodzą takie postacie jak Umm! Co do skandynawskich klimatów to wróciły do mnie wspomnienia festiwalu Słowian i Wikingów, na którym byłyśmy razem. Chyba wtedy pierwszy raz zetknęłam się na żywo z tym niesamowitym światem w takim natężeniu.

M: O, fascynujące pasje. Cieszę się, że zapytałem o to, może dzięki temu wywiadowi odezwie się do was ktoś, kto je podziela. Grywacie w RPG. Powiedzcie czy przyszło wam przez myśl by zorganizować jakąś sesję dla graczy z Granicy? Może przez Discorda? O ile pamiętam, kiedyś padł taki pomysł, jednak wtedy nic z tego nie wniknęło. Szczerze przyznam, że sam ogromnie chętnie zagrałbym z wami w tej formie.

K: Reinar planuje coś takiego. Chyba właśnie nawet online. Cętka już zaprasza do Gdańska, ale na takie granie na żywo.

H: Bardzo chciałabym wziąć udział w czymś takim! Ale jako gracz, a nie mistrz gry, bo nigdy nie prowadziłam takiej sesji. Swoją drogą klimaty Lovecrafta uwielbiam, nawiązując do tego, o czym wspominała Kerhje. Myślę że bez względu na tematykę, taka sesja z użytkownikami Granicy może wyjść naprawdę świetnie.

M: Trzeba będzie zatem o tym pomyśleć! Drogie damy, jak już wspomniałyście, trafiłyście na Granicę razem i jesteście ze sobą bardzo zżyte. A jak się poznałyście? Czy to przyjaźń od piaskownicy? Może chodziłyście do jednej szkoły, czy też natrafiłyście na siebie w innych okolicznościach?

K: Ha! Mam deja vu. Ostatnio już o tym rozmawiałyśmy. Callisto, to opowieść dla ciebie. [Calli-korektor przesyła całusy <3]

H: Może ja opowiem? Mogę, mogę? (Podskakuje podekscytowana)

K: Lubię, gdy ty to opowiadasz (nakłada chustę na głowę i zasłania twarz skromnie).

H: Poznałyśmy się kilka lat temu, kiedy ja i brat Kerhje byliśmy jeszcze tylko znajomymi. Pamiętam, że miałam wtedy naprawdę paskudny dzień i Szymon (bo tak ma na imię mój ukochany) zaprosił mnie z paczką przyjaciół do swojego rodzinnego domu. Swoją drogą to wspaniała chatka, z daleka od wszystkiego, otoczona uroczym ogródkiem i z przecudownym kominkiem. Siedzieliśmy wtedy nad jakąś nową planszówką, o ile pamiętam był to chyba Smallworld. Kerhje nieśmiało zajrzała do środka i przyniosła nam chlebek Naan, który sama upiekła. Był genialny!!! Jeszcze ciepły i chrupiący. To była przemiła i zupełnie bezinteresowna rzecz. Od razu ją polubiłam. Można w sumie powiedzieć, że trafiła przez żołądek do serca (śmiech). Później poznawałyśmy się coraz bardziej, a z czasem Kerhje dołączyła do naszej paczki, a mnie z jej bratem połączyło wyjątkowe uczucie. W sumie od tego czasu spędziłyśmy razem tyle chwil, że faktycznie czujemy się już jak siostry. Dlatego często na Granicy wypowiadamy się jedna za drugą, a niektórzy się śmieją, że traktują nas już jak jedną jaźń. xD

M: Haha, czasami sam łapię się na tym, że nie wiem z którą z was rozmawiam! Jak dla mnie faktycznie funkcjonujecie jak jeden organizm. To urocza historia (ukradkiem ociera łzę wzruszania, kto to widział by demon tak się zachowywał). Dobrze, dowiedzieliśmy się o was dzisiaj bardzo wiele, mam dla was jeszcze dwa, krótkie pytania i puszczam was wolno. Ruszyła druga edycja naszego Alarańskiego Kartografa. Czy zamierzacie wziąć w nim udział? – Spogląda na dziewczyny jakby oczekiwał konkretnej odpowiedzi.

H: Oczywiście że tak! Napaliłam się tak, że już nawet zaczęłam opisywać jedną z lokacji. Poprzednim razem nie brałam udziału z braku czasu i sił, ale tym razem nie zamierzam odpuścić. Jestem bardzo ciekawa ile osób nadeśle swoje opisy. To bardzo fajny sposób rozwoju świata, a przy okazji można chapnąć ciekawe książki! Przyznam nawet po cichu, że cykl Silos już od jakiegoś czasu chodził mi po głowie, więc tym bardziej warto próbować. Mam nadzieję, że odzew będzie duży i wzbogaci naszą (i tak już ogromną!) mapę!

K: …i kiedyś wszyscy staniemy się jednością… (otrząsa się) Ah, konkurs.. T-taaaak… Ja… Skoro Hashira i ja to jedność, to czy nie wystarczy, że ona napisze? (śmieje się nerwowo) A tak na serio to nie wiem, czy dam radę coś napisać. Zaczęłam nowe studia i jest tak intensywnie, że zapominam o smoczym świecie. Chciałabym coś napisać, ale nie wiem, czy będę mieć na to czas. Zobaczymy!

M: Niedługo też planowany zlot Granicy w Poznaniu. Czy pojawicie się? Możemy liczyć na możliwość wyściskania was w świecie po drugiej stronie?

H: Oczywiście! Jeśli tylko Wszechświat nie postanowi mnie zatrzymać, zjawię się w Poznaniu. Szczerze mówiąc już się nie mogę doczekać tego spotkania! Bardzo mnie cieszy, że udaje nam się spotkać na żywo od czasu do czasu. Nie da się opisać uczucia, kiedy człowiek wreszcie poznaje na żywo smoka ze swojego opowiadania i odkrywa drobną blondynkę, która za nim stoi. Z resztą o Granicy można gadać bez końca, więc podejrzewam, że czeka nas długa i bardzo ciekawa noc.

K: Jestem w trakcie odwracania nieprzychylnego oka Wszechświata od naszego zlotu. Będzie patrzył wyłącznie stroną przychylności. Pamiętajmy tylko, żeby podziękować gwiazdom po wszystkim – bywają kapryśne, coś o tym wiem od pewnego maie. W każdym razie jedność pozostać musi jednością, więc gdy pojawi się jedna, pojawi się i druga. Również będę i nie mogę się doczekać tulania was wszystkich, nawet tych mrocznych i wyalienowanych. Miłości mam wystarczająco dla wszystkich! ( śmieje się i powoli ześlizguje z kanapy) Tylko z czasem dzisiaj gorzej. Wygląda na to, że Oczko, Triton i Myszka domagają się uwagi. Ah, no i trzeba zaplanować kolejne porwanie, rozesłać ptaszki w świat, by przyniosły pożądane informacje. Sam szef rozumie… Ale dziękuję bardzo za wino! Nawet moja krwiopijcza część jest zadowolona, a Eldrizze postanowiła się nie wtrącać. Chyba muszę jej podziękować. Tak więc do zobaczenia na Łusce! I w Poznaniu.

 

Meridion

Donosiciel # 19

Dzielni wojownicy i szaleni awanturnicy!

Lecą głowy, krew się sączy; strumieniem spływa z drzew i niknie w barwach mijającej jesieni. Widać klimat Święta Zmarłych jeszcze się trzyma w naszych alarańskich opowieściach. Choć bywają również i oazy spokoju, gdzie mężczyzna odkrywa barwy, a Pani Losu plącze nici czarodziejki i wilkołaka. Bo przecież… Po burzy przychodzi słońce, prawda?

 


Kryształowe Jezioro

“Zastanów się trzy razy, czy aby na pewno chcesz się wybrać na romantyczny spacer w okolicach Kryształowego Jeziora. Możesz tam spotkać bowiem piękną, delikatną blondynkę. Cóż w tym złego, zapytasz? Nic, dopóki kobieta trzyma w ryzach swój instynkt. Gdy bowiem w samoobronie z drobnego ciała wypełza żądna krwi eugona, spacer zamienia się w horror. Na szczęście Eliae udaje się pohamować swoją mroczną stronę i powraca do ludzkiej formy nim jej towarzyszom stanie się krzywda. Nie mała w tym zasługa Ariosa, który nie porzucił jej na pastwę losu. Przy okazji odkrył też jedną ze swoich licznych tajemnic – elf porozumiewał się z nią mową węży. A więc jednak potrafi mówić! Czym jeszcze zaskoczy nas w przyszłości ten enigmatyczny obrońca lasu?”

~H&K

Menaos

“Czasem nawet od życia trzeba odpocząć. Rumianek i Argo, którzy odnaleźli siebie nawzajem, postanowili po załatwieniu sprawunków w mieście ruszyć na wielobarwny festyn. Po drodze zachodzą do sklepu tkackiego, gdzie cieśla po raz pierwszy odkrywa, jak wiele odcieni tego samego koloru może istnieć obok siebie. Ich uwagę przykuwa również stoisko z przyprawami, a kupcy, którzy zjechali się ze wszystkich stron świata, mają bardzo wiele do zaoferowania. Co jeszcze podaruje im ten piękny dzień? Czy na festynie znajdą upragnione wytchnienie od trosk codziennego życia?”

~H&K

Równiny Theryjskie

“Tymczasem słynna karczma “U Svena” ściąga w swoje progi kolejne intrygujące postaci. M.in. bosą elfkę Dinitris z wyższością spoglądającą na ludzi i zajmującą miejsce na uboczu, by planować swoją podróż. Żądny przygód Yaruga jeszcze nie wie, że po tym, jak Cerrina opuściła karczmę, pustkę, którą stworzyła, może zastąpić kolejna pani. Nie wie też, jak wiele ma wspólnego z tą potencjalną towarzyszką lub rywalką wieczora. Sven zaś… Sven wie swoje. Dba o swój lokal, dba o pracowników, a przede wszystkim dba o klientów. Czy będzie więc w stanie zaspokoić głód informacji smokołaka swoimi nęcącymi opowieściami? I co zwiastuje spotkanie tych trojga oraz tajemnicza kobieta wpatrująca się w smoczycę?”

~H&K

Elfidrania

“Czasami, gdy człowiek chce tylko napić się w spokoju piwa, świat postanawia za wszelką cenę, że będzie inaczej. To właśnie spotkało Liliannę, młodziutką wampirzycę, która zawitała do nie tej karczmy co trzeba. A może bez względu na karczmę los zgotowałby jej dokładnie te same kłopoty? Zaczepiona przez trzech oprychów (razem z dosyć nietypową towarzyszką tego nieszczęsnego wydarzenia, satyrką Vaelą) już miała wołać o pomoc, gdy do akcji wkroczyła czarodziejka Ariatte, w bardzo bojowym nastroju. Mężczyźni dostali… permanentną nauczkę. A los być może wcale nie był złośliwy, obdarował bowiem wampirzycę interesującą znajomością. Jak dalej rozwinie się ich spotkanie? Czy Lilianna ucieknie, w poszukiwaniu spokojniejszej karczmy? A może urzeczona niezwykłością czarodziejki zostanie i wda się w dłuższą rozmowę?”

~H&K

Równina Drivii

„Piątka rogaczy podążająca śladem swojego celu. Kosztownie. Przemierzający Równinę nord Reinar zastanawia się nawet, czy nie nazbyt kosztownie jak na jego osobę, ale nie może zignorować takiego niebezpieczeństwa. Lecz gdy gotowy do starcia z nieprzyjaciółmi podchodzi ich, raptem poznaje prawdę. Rogi to nie jarmarczna ozdoba, lecz prawdziwe diabelskie korony. Jest jednak też dobra wiadomość: nie podążają oni śladem norda, a nieznanego mu mężczyźny – Jona. Cóż, skoro się zobaczyło, może wypada pomóc? U boku łowcy dusz staje więc blondyn… Nie wiedzący jednak jeszcze kogo na ślepo postanowił wspomóc. Czy będzie żałować tej decyzji?”

~H&K

Demara

„Smakosze ostrzcie ząbki, bo oto w Demarze szykuje się prawdziwe apetyczny pojedynek osobowości! Lord Fobos de Loer, poznawszy tożsamość (jeszcze) żywych członków okultystycznej sekty, skierował swe kroki ku Inspektorowi McColleyowi, by zaoferować mu układ w zamian za posiadane informacje. Po jednej stronie mamy więc wyniosłego wampira, który chce przede wszystkim rozprawić się z niepokorną członkinią swojego rodu, bawiącą się w przyzywanie demonów. Po drugiej – rudowłosego przedstawiciela prawa, pragnącego schwytać mordercę i wyjaśnić sprawę do końca. Łączy ich więcej niż byliby skłonni przyznać. Pośrodku tego wszystkiego zaś znajduje się istotka, której potrzeba jeszcze więcej odwagi niż dotychczas. Czy panna Marika spełni pokładane w niej przez lorda nadzieje i wesprze go podczas wizyty u Hanny de Belloy? A może to będzie dla niej za dużo i ucieknie z miejsca zdarzenia z właściwą dla siebie, kocią gracją?”

~H&K

Fargoth

“Gdy Widmo przechadza się po ulicach, lepiej uważać na własną głowę. Jedna już poleciała – na zlecenie, druga zaś mogła do niej dołączyć, gdyby Garett Moore – zleceniodawca, szef lokalnego gangu i, co najistotniejsze, brutal wykorzystujący swoją siłę wobec słabszych kobiet – nie wykazał się odrobiną rozsądku i nie obiecał skrytej w cieniu skrytobójczyni, że przyrzeka poprawę. Dayanara uzyskawszy zaś co chciała, niczym prawdziwy duch, włóczy się dalej po mieście. Do momentu, gdy stary pijak nie zaczepia jej i nie prosi o… opowieść. Kim jest tajemniczy mężczyzna i czy elfka w spokoju dotrwa do świtu?”

~H&K

Maagoth

“Tymczasem sytuacja Indigo i Mniszka, polujących na kłusowników w lasach otaczających Maagoth była bardzo nieciekawa. Oboje skrępowani i zdani na łaskę napastników! W dodatku Mniszek przybrał postać Maorcoille, a łuczniczka nie mogła się z nim skontaktować. Indigo zerwała jednak więzy i zaatakowała, a nieme wezwanie kobiety w końcu wyrwało bożka ze snu. Maorcoille podniósł się, nic nie robiąc sobie ze sznurów i pęt. Potężna postać, rogi, trzecie oko świecące niezwykłym blaskiem! Był to wspaniały, choć straszny spektakl. Przemieniony zabijał bez litości, demolując obozowisko. W końcu, nasyciwszy pragnienie krwi, powrócił do ciała drobnego elfa, a pozornie niewielkie rany okazały się dosyć poważne.”

~H&K

Inne ptaszki ujmują to w ten sposób:
„W lasach otaczających Maagoth szalony mag Aezin pragnie potęgi, którą może zdobyć jedynie dzięki leśnemu bożkowi – Maorcoille – oczywiście nie po dobroci. Już prawie dopiął swego, bo udało mu się pochwycić chroniącą las bestię, lecz nie przewidział tego, że tak jak on, ona również będzie miała wsparcie i to nie byle jakie, bo w postaci zdeterminowanej, doskonałej wojowniczki Indigo. To jej głos przedarł się do świadomości nieprzytomnego potwora i sprawił, że ten wyrwał się spod usypiającego go zaklęcia. A gdy się przebudził, wymierzył na kłusownikach krwawą sprawiedliwość. Dokonawszy zemsty Maorcoille zniknął, oddając prawowitemu właścicielowi – Mniszkowi – jego ciało, lecz w stanie, któremu daleko było do doskonałości. Elfik pragnie jedynie jak najszybciej opuścić wraz z Indigo miejsce, w którym dokonała się rzeź… Lecz to nie koniec ich kłopotów. Oni jednak jeszcze o tym nie wiedzą.”

~Sanaya

Pustynia Nanher

“Czasem ludowe wierzenia mogą okazać się boleśnie prawdziwe. Niepokojący ptak Skowyj zwiastuje ponoć bliskość śmierci. Widziane z daleka kształty okazują się szczątkami karawany. Kierowani zdrowym rozsądkiem Kapłani postanawiają odejść, kiedy Hashira dostrzega ruch na ziemi. To piaskowy wir, który powoli wciąga wystającą z niego dłoń! Czy towarzyszom uda się uratować tego, kto znajduje się pod powierzchnią? I co ważniejsze, czy osoba ta, kimkolwiek jest, nadal żyje, czy została uśmiercona przez bezlitosne piaski pustyni?”

~H&K

Serenaa

„Macki ośmiornicy sięgają daleko, magazyny, świątynie, pałac królewski, garnizon straży miejskiej… To ostatnie wydaje się najistotniejsze. Salazar i Escrim przygotowują się do realizacji planu sędziny, który wcale nikomu się nie podoba, ale najwidoczniej nie ma innego wyjścia. Pora więc porwać Carso, który z ochroną się nie rozstaje, ale… skraść perły z komódki księżnej, czy też skraść samą księżną… To znaczy Carso – co to za różnica dla Mistrza Złodziei. Gwardzistka zaś szykuje się do mnisiego rosołu.”

~H&K

Ekradon

„W chwili, gdy już zdawało się, że wszystko będzie dobrze, no bo przecież udało się doprowadzić do ślubu Guly’ego Ulki i Eldine Styfing, okazało się, że los jednak Skowronka i Sjansa najwyraźniej nienawidzi i zamierza im to dobitnie dać do zrozumienia. Pożar lasu zmusił ich do błyskawicznej ucieczki, w trakcie której drwal wpadł do wilczego dołu – pułapki zastawionej przez jego córkę na zupełnie kogoś innego – w wyniku czego skręcił on sobie nogę. Całe szczęście z pomocą elfki i jej wiernej krowy (nie pytajcie) udało się go wyciągnąć, lecz przy tym ich grupa się rozdzieliła. Sjans i Skowronek, starając się ich dogonić, dotarli do obozowiska trzeciego z braci – Cryfa Ulki – który najwyraźniej przymierza się do przejęcia władzy nad Bagnami siłą! Do zrealizowania celu brakuje mu jedynie przewodnika, który poprowadzi go przez zdradliwe mokradła, a jedynym skłonnym się tego podjąć jest Botan. Skowronkowi przyjdzie ratować chłopaka przed wplątaniem się w intrygę uzurpatora, czy jej się to podoba czy też nie, a do pomocy ma krowę i kulawego drwala…”

~Sanaya

Nowa Aeria

“Nowa Aeria jest magnesem, który zbliża do siebie najróżniejsze istoty, czasami zupełnie odmienne. Tym razem postanowiła zagrać losem włóczęgów. W jedną dłoń chwyciła wilkołaka Knowa, który podążył za swoim nieusłuchanym psem. Drugą przyciągnęła Kunę, wcale nie tak młodą jak z pozoru się wydaje czarodziejkę, która ruszyła tropem intrygującego ją elfa. Czy ta dwójka wpadnie na siebie, a ich życia się połączą? Jak poplącze sznurki miasto, by zwrócić ich ku sobie?”

~H&K

A w innym zakątku miasta…

„Nowa Aeria już od dłuższego czasu nie jest już taka sama, diabeł ma coraz więcej pracy niż przyjemności, a na dodatek do miasta zawitał Seth, uparcie depcząc znajomej złodziejce po piętach i bezczelnie drażniąc diabła, a tym samym poważnie kusząc los. Nikczemni nie znają wypoczynku, jaką to prawdę wyznaje Dagon, coraz bardziej wciągając Kimiko w swoje, od pewnego czasu coraz mniej kolorowe, życie. Gdzie bowiem znaleźć wytchnienie, gdy już-nie-tak-tajemnicza jednostka mącąca w diablim mieście sięga swoimi bezczelnymi mackami coraz głębiej, porywając w objęcia również neutralną do tej pory Chrysantemę? Czy znajomość czarta i norda przetrwa tą próbę lojalności, czy może most został już spalony na dobre? Moment kulminacyjnego zetknięcia się z głównym wrogiem zdaje się coraz bliższy, ale po niefortunnej rozmowie z krasnoludem miała miejsce jeszcze inna, mniejsza konfrontacja, mogąca nieść ze sobą poważne konsekwencje dla panterołaczki. Ta jednak chyba wyszła z niej obronna łapą i chociaż jak zawsze po swojemu, to jednak jawnie opowiadając się po czarciej stronie. Karty zostały wyłożone na stół, a kocio-diabli zespół oficjalnie przyznał się na głos do wzajemnego zaufania. I biada temu, kto stanie im na drodze…”

~Callisto

O tej sprawie jest zaś głośno. Oto dowód (kolejny!):

„Nie wiadomo kiedy w Nowej Aerii urosła siła, która mocno bruździ Dagonowi w interesach. Niestety, zamiast po udanej kradzieży dokonanej pospołu z Kimiko świętować zwycięstwo, diabeł musi zmierzyć się z kimś, kto wyjątkowo mocno stara się przejąć władzę w półświatku. Na dodatek jego przeciwnikowi marzy się nie tylko pozycja Dagona, ale również coś, co może zyskać tylko dzięki Kimiko. Nawet starzy znajomi okazują się nie być pewnymi sojusznikami, a sytuacja staje się coraz bardziej napięta. Jaką rolę w tej historii będzie miał do odegrania panterołak Seth, który mimo wyroku, jaki wydał na niego Dagon zdecydował się na pertraktacje z piekielnym? Czyżby faktycznie miał jakiegoś asa w rękawie, który nie dość, że pozwoli mu uratować skórę, to jeszcze grać na dwa fronty?”

~Sanaya

Szczyty Fellarionu

„Przygoda zmierza ku końcowi. Po walce z grupą zmiennokształtnych, którzy dążyli do zniszczenia Wodospadów Rapsodii, Kavika i Yastre wrócili do chatki uczonej by tam opatrzyć rany. A może nie tylko, bo gdy cała reszta towarzystwa łącznie z parą małych kotołaków pozwoliła im na chwilę prywatności, para mogła nacieszyć się swoim towarzystwem. Lecz jak długo potrwa ich wspólne szczęście? Pierścionek zaręczynowy na palcu Kaviki – którego nie założył jej panterołak – stanowi niemy wyrzut sumienia. Kogo posłucha uczona – serca czy rozumu? Tego jeszcze nie wiadomo. A tymczasem znad magicznego źródła, nad którym rozegrała się walka, wrócił jeden ze zmiennokształtnych – przybrany brat pary kotołaków, Verka. Jakim cudem udało mu się przeżyć i co jeszcze wydarzyło się w tamtym miejscu?”

~Sanaya

 

Ostrzcie więc swoje miecze i sztylety. Niech płomienie posłusznie tańczą na Waszych dłoniach. I niech deszcz nie zmywa z Was weny, energii i uśmiechu.
Pokonacie każdą przeszkodę, a po burzy przyjdzie słońce!

 

Hashira i Kerhje

Paragrafówki #5: Ręka Pana

Tym razem zachęcamy was do przeczytania gamebooka wciąż jeszcze pachnącego farbą drukarską… czy czego tam elfy używają do publikacji książek w tak zwanym internecie. Warto przeczytać, może natchnie was do stworzenia nowej postaci, albo wprowadzenia ciekawego wątku w już istniejącej historii 🙂

Paweł Bogdaszewski „Ręka Pana”

Paragrafówka Ręka Pana

Nazywasz się Alicja Kwartnik, masz 26 lat i skończyłaś Uniwersytet Warszawski na wydziale Historii. Spadek po bogatych rodzicach, w tym kamienica w centrum małego miasteczka na północy Polski, pozwala Ci na dostatnie życie. Twoim głównym zajęciem jest badanie historii okultyzmu.

Gamebook opowiada o młodej kobiecie, która wplątana została w mrożące krew w żyłach wydarzenia. Zdobycie bluźnierczej księgi, Ręki Pana, sprowadziło na nią grozę wykraczającą daleko poza to, co racjonalne. Czas biegnie nieubłaganie, a los jej samej, jak i całego świata zależeć będzie od Ciebie!

Książkę można pobrać na stronie masz-wybór.pl, lub korzystając z poniższych bezpośrednich linków:

PDF |EPUB | MOBI

Dodatek specjalny – Streszczenie historii Yao

Drogie gobliny, ghule, duchy i inne kochane plugastwa!

Z okazji Święta Zmarłych mamy dla Was kolejne wspaniałe streszczenie autorstwa Kany, idealnie oddające mroczny klimat dzisiejszego dnia! Waszym spragnionym krwi usteczkom dostarczamy bal arystokratów, a na nim pannę na wydaniu, wpadającą prosto w lodowate szpony wampira! I to nie byle jakiego wampira! Przed wami historia Atristan i Yao.


Bal. Wspaniały bal na dworze Finnswordów. Mający zapewne na celu znalezienie odpowiedniego kandydata do ręki pięknej arystokratki, Perły Nowej Aerii – Atristan. Jednak dziewczę nie szalało z radości. Choć pięknie wyszykowana, na złość matce założyła jak najskromniejszą suknię (nie żeby i w niej nie kusiła jak diabli wszystkich nieślepych przedstawicieli płci przeciwnej).
Ale jakoś nie widział jej się ten wieczór.
Avatar użytkownikaBo co można robić wśród tych wszystkich nadętych, spitych snobów przypominających jak nie baleron to prosiaka w całości?
Na szczęście plotki głosiły, że miało się zjawić też kilka wampirów, arystokratów o zimnych licach. Tu prawdopodobieństwo trafienia na twór wędlinopodobny spadał praktycznie do zera – a już na pewno Yao, który od pierwszego post… pierwszej chwili zwrócił uwagę wydawanej panny, nie przypominał opakowanej w sznurki dumy rzeźnika.
Spotkali się na zewnątrz, pod romantycznym rozgwieżdżonym niebem, gdzie Atris chroniła się od dalszych zabaw z elitarnym motłochem, gdzie albo ktoś był o nią zazdrosny, albo kochał się w niej i zabiegał o względy. No ileż można?!
Ale on był inny. Był inny od samego początku, odkąd tylko przybył – a zrobił to praktycznie z nudów i bez żadnego innego powodu.
Moooże trochę z samotności.
A, i bo remontowali jego posiadłość.

Tak czy inaczej powód był nietypowy.

Jedno trzeba przyznać tej parce – mieli ze sobą coś wspólnego. Tyle pogardliwych myśli o kupieckich rodzinach i innych bogaczach zgromadzonych na zamku nie wyprodukowałoby żadne z nich z osobna, ile udało im się wytworzyć razem. Skoro więc ona nie lubiła tam nikogo i jego tam wszyscy drażnili, to czy nie można uznać, że spotkanie i zawarcie ciekawej znajomości było im przeznaczone?

A znajomość owa była niemal namiętna!
Nie da się dobrze tego ująć w streszczeniu – wyobrazić sobie trzeba to napięcie i fascynację lejące się z posta na post, pchające ku sobie ją i jego. Jej próby opanowania uczuć i nieposłusznego ciała, chaos w sercu i niepewność kiedy na niego patrzyła. Jego… coś co określił stanem równowagi pomiędzy pogwałceniem etykiety i wampirzym flirtem – to wszystko sprawiało, że pogawędka i taniec, każdy dotyk stawały się nieprzyzwoicie wręcz kuszące.
No i dodajmy, że cały czas chowali się na osobności.

W końcu jednak ten wstęp do romansu musieli przerwać. A właściwie to on go przerwał. Zrobił Atristan nadzieję na gorący pocałunek, cudowne zwieńczenie zapoznania, a kiedy zamknęła oczy se polazł. Gdzieś.
A ona się wściekła.
Urobił ją jak chciał, sprawdził czy będzie w stanie ją uwieść, a kiedy była gotowa mu się oddać… nawet nie skorzystał! Poczuła się co najmniej dotknięta.
W bojowym nastroju wróciła na przyjęcie, gdzie przetańczyła całą niemalże noc z sir Roderickiem – ,,szlachetnym, miłym i przystojnym, choć nieco tępym”. Tak, brakowało jej inteligencji, którą widziała w oczach Yao (tego podstępnego drania!).

Goście na szczęście mogli przenocować i zaproszeni byli na śniadanie, więc opowieść nie miała się na tym zakończyć.
Choć Atristan nie spodziewała się ujrzeć rano swojego wampirzego zalotnika… tego tam no, co go miała ignorować, w razie gdyby się pojawił, to on jednak przyszedł. Brakowało jednak innej osoby – matki dziewczyny. Na początku nie zorientowałam się, że to jest ważne, ale było.
Że coś się święci dotarło do mnie, gdy idąc po śniadaniu z grupą gości Atris została dźgnięta nożem i straciła przytomność, a wszyscy rozpierzchli się w popłochu. Atak nie udał się jednak, gdyż czujny Yao użył na czas magii lodu i złotowłosa została właściwie tylko lekko zraniona.
Efekt jednak był – zająć się nią musiał nadworny lekarz, a po dłuższym czasie napięcia na zamku wampir miał okazję z nią porozmawiać, usiąść na jej łóżku i trochę ją… pogłaskać… takie tam.
W chwili uniesienia wygadała mu więc, że strzeże rodzinnego sekretu i nie jest już dłużej bezpieczna.
Żaby nie było nieporozumień – on serio tylko ją głaskał. Ona wyskoczyła z tą intrygą zanim zdążyło dojść do czegokolwiek więcej.

Ale mieli czas – umówili się, że wampirzy dżentelmen jej pomoże, a to oznaczało spooro dni do spędzenia razem.

Plan był taki – ona pokaże mu artefakt i wyjaśni więcej, a potem wyruszą w podróż, by odnaleźć jej matkę.
Umówili się o zmierzchu.

Kiedy spotkali się ponownie zaprowadziła go do tajnej biblioteki, gdzie poddała go pewnemu testowi, a przy okazji przedstawiła najwspanialszą postać poboczną – galaretko-meduzę Alfricka. Niesamowicie uprzejme i dobrze wychowane stworzenie, po głosie można sądzić, że przemiły staruszek. Jak przepraszał kiedy musiał za pomocą oślizgłych macek wspiąć się wampirowi na głowę! A to po to, by porazić go gdyby udzielił fałszywej odpowiedzi na zadane przez Atris pytania. Wampir nie skłamał jednak ani razu, więc mu się upiekło. Przy okazji może nie tyle dowiódł swej lojalności, co udowodnił, że nie ma nic wspólnego z wrogami Finnswordów. Tyle musiało wystarczyć.

Zabrali artefakt i zajęli się przygotowaniami do drogi. Mieli uciec w nocy, niczym spragnieni siebie kochankowie, choć nie do końca o to chodziło… kto by tam jednak słuchał tłumaczeń, wiadomo było co się tu wyprawia!…ć miało.
Ruszyli w drogę kreując się na pospolitych kupców (choć Atris troszeczkę chyba za mało zaglądała do słownika i nie znała definicji tego słowa – do dekoracyjnej karocy dołączone były dwie wielgachne przyczepy, a to tylko na ich dwójkę! Jednak lepszy taki plan niż żaden). Noc spędzili osobno – Yao powoził, Atristan starała się spać. Nad ranem zaś okazało się, że podróżuje z nimi ktoś jeszcze – Sasha, najwierniejsza służka Perły, która zwyczajnie nie mogła puścić jej samej (z wampirem!). Najpewniej przypadłaby jej rola wiecznie gotowej do działań obronnych przyzwoitki, gdyby nie fakt, że po pierwszej akcji z zamachnięciem się wałkiem na wampira musiałam wtrącić się Panią Losu i oddelegować przystojniaka z powrotem do jego posiadłości.

Koniec końców nie zdążyli się nawet pocałować…
Tak mi się przynajmniej wydaje.


Historia pełna intryg, wampirów, asasynów i pięknych arystokratek, aż ociekająca niespełnioną namiętnością spowitej w mrokach nocy. Czy może istnieć lepsza opowieść na dobranoc w taki dzień jak ten? Tym emocjonującym akcentem kończymy i życzymy wszystkim… upiornych snów.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

~ Hashira i Kerhje

Paragrafówki #4: Szklana Twarz

Weekend przed nami, czas oderwać się od spraw codziennych i nieco zrelaksować. Tym razem na lekturę polecamy wam kolejną przyjemną paragrafówkę, która zapewni wam zabawę na kilka godzin.

Beniamin Muszyński

„Szklana Twarz”

Paragrafówka Szklana Twarz

W Szklanej twarzy wcielamy się w bohatera zwanego Cieniem, którego piętno przeszłości zostało odciśnięte na twarzy – jak czytamy w prologu – w postaci licznych symboli i liczb bestialsko wypalonychna skórze, które tworzą jakiś niezrozumiały układ. Nic nie wiemy o przeszłości Cienia, kim jest, skąd pochodzi i w końcu, co oznaczają tajemnicze znaki na jego twarzy, skrywanej za maską z zielonego szkła. Akcja powieści rozgrywa się w alternatywnym świecie osadzonym w realiach średniowiecza. To ponura wizja upadłego miasta, gdzieś na rubieżach królestwa zdominowanego przez wszechmocną kastę kapłanów. Do miejsca pobytu Cienia – Megiddo – przybywają dwaj nieznani wędrowcy, których miecze są zdobione pewnymi, znajomymi symbolami…

Do Szklanej Twarzy dołączono mikropowieść Megiddo Opowieść o władzy, której akcja rozgrywa się w świecie wykreowanym na potrzeby tej gry książkowej.

Książkę można pobrać na stronie masz-wybór.pl, lub korzystając z poniższych bezpośrednich linków:

PDF |EPUB | MOBI

Donosiciel #18

Szaleni podróżnicy!

 

 

W ilu przygodach bierzecie udział? Gdzie jesteście, dokąd zamierzacie się udać? Wolicie spokojną chatkę, ciepłą karczmę, czy leśny trakt pełen potworów i rozbójników? Nie możecie jeszcze podjąć decyzji? Oto przychodzimy Wam z pomocą! Chodźcie, posłuchajcie o ciekawych miejscach, które były świadkiem przygód najrozmaitszych postaci. Może któraś z nich zachwyci Was na tyle, by stać się ulubioną, a może nawet inspiracją?

Turmalia

„Tak więc… Księga powtórzeń ma władzę nad czasem i wygląda na to, że efekt motyla upomina się o swoje. Czy plamka po kawie, której nie ma, rzeczywiście jest rozwiązaniem dziwnej sprawy z chłopcem, który co chwilę wchodzi do antykwariatu, choć ani razu jeszcze z niego nie wyszedł? Kiedy Kerhje i Mimosa próbują zgłębić tę tajemnicę, raptem z regału spadają książki i wygląda na to, że w dotychczas spokojnym sklepie spadać ich będzie coraz więcej. Przez okno do budynku wchodzi mężczyzna. Ma zasłoniętą twarz, przemoczone ubranie, broń i krew na ubraniu. Ciężko zaufać jego zapewnieniom o bezpieczeństwie dziewczyn, gdy wymachuje im przed nosem szablą, ale wkrótce pomaga im w tym nieco, osuwając się nieprzytomny na podłogę. Mimosa wykorzystuje swoją magię, by uleczyć włamywacza, w antykwariacie pojawia się Ace (idealnie w porę, by robić za ochroniarza!) i wszystko może znowu byłoby pod względną kontrolą, gdyby Amarok nie obudził się raptem, nie przytknął błogosławionej ostrza do gardła i… nie starł jednej z run pustelniczki. Co jeszcze czeka spokojny antykwariat Mimosy?”

~H&K&S

Adrion

„W Adrionie, Królestwie elfów, serce uważnego obserwatora może zadrżeć, gdy ten podsłucha rozmowę dwóch delikatnych istotek. Melodia, młodziutka jeleniołaczka próbuje dojść do siebie po odkryciu gorzkiej prawdy, że nie jest półboginką. Pomaga jej w tym Sasanka, pełna ciepła i wyrozumiałości leśna elfka. Zgadza się zostać przewodniczką dziewczynki i pokazać jej piękno otaczającego ich świata. Czy uda jej się uchronić kruchą istotkę przed kolejnym bolesnym rozczarowaniem? Jak potoczą się ich dalsze losy i którą ze swoich twarzy postanowi odsłonić przed nimi rzeczywistość?”

~H&K&S

Równiny Theryjskie

„Zapraszamy do Karczmy “U Svena”, gdzie w kominku wesoło trzaska ogień, a powietrze wypełniają apetyczne zapachy! Tym razem gości on bowiem dosyć nietypowego klienta. Centaurzyca Cerrina podziwia wnętrze i postanawia skusić się jedynie na drobną przekąskę. Jest za to głodna wiedzy i z zaciekawieniem zagląda do kuchni, co karczmarz skwapliwie wykorzystuje, by opowiedzieć nieco o swoich pracownikach. Jak na porządną karczmę przystało mają tu grubiutką kucharkę, lokalnego barda i uroczą kelnerkę. Kto nie chciałby odwiedzić tak klimatycznego miejsca?”

~H&K&S

Fargoth

„Pamiętacie osławionego Cerau, wampira, który trzyma w garści całe miasto? Zdecydowanie nie jest on osobą, której chciałoby się zajść za skórę. I zdecydowanie w głębokim poważaniu ma to kowalka Feyla, która kipi pragnieniem zemsty za zdemolowany warsztat. Kaer Natherini Quarantino dostarcza jej winowajcę, a dziewczyna z wielkim hukiem postanawia opuścić zniszczony przybytek, który jest własnością Cerau (czy warto wspominać, że jest to dom uciech?). Sam zainteresowany obserwuje całe zajście w cieniu, udając kogoś innego. Czy znalazł wreszcie intrygującą rozrywkę? A może tym razem Feyla w swojej bezczelności posunęła się o krok za daleko?”

~H&K&S

Pustynia Nanher

Hashira i Seviron wyruszyli w podróż przez pustynię. Przez dłuższy czas wędrówka przebiegała spokojnie i towarzysze mogli w spokoju podziwiać barwy piasku, mieszające się w ostrym świetle słońca. Sielanka została przerwana przez pojawienie się Skowyja – ptaka, który według lokalnych wierzeń zwiastuje obecność duchów. Mit staje się prawdą, bo po kilku chwilach trafiają na rozrzucone po wydmie szczątki karawany. Kto lub co doprowadziło do jej zniszczenia? Czy to echo przeszłości czy też kapłani są w niebezpieczeństwie?”

~H&K&S

Serenaa

„W Sereenie przyszła pora na sprawdzenie wiarygodności skryby, który entuzjastycznie postanowił pomóc Escrim i Salzarowi w śledztwie, a teraz najwidoczniej zaczyna tego żałować. Wyjątkowo opierający się mężczyzna przed poszukiwaniami tatuażu na jego ciele, ostatecznie zostaje sam na sam z sędziną i godnie przeżywa próbę, jednak sprawy nie wyglądają tak dobrze po drugiej stronie drzwi. Oczekująca na koniec farsy Escrim, postanawia przyspieszyć sprawy i wyciąga z przestraszonej Cassie informacje na temat zgromadzonych przedmiotów, ale też samej sędziny. Okazuje się, że dziewczyna zdaje sobie sprawę z tego, kim jest Salzar, zaś sędzina ma do ukrycia więcej niż szczególne upodobania. Jak teraz wierzyć swoim sojusznikom? Mimo to gwardzistka zgadza się na plan sędziny, który zakłada ponowne wyruszenie do lochów w poszukiwaniu ocalałych, za przewodnika mając głównego podejrzanego – Carso.”

~H&K&S

Opuszczone Królestwo

„Pamiętacie Odyseję Alarańską, wielką podróż w którą wybrały się cztery szalone baby? Cat, Luna, Vestra i Velatha, używając magii, sprytu i magicznego, usypiającego proszku pokonały wrogo nastawionych tubylców i znalazły schronienie pod postacią pobliskiej chaty. Gospodarz wcale nie był tym zachwycony, jednak jego mała córeczka ufnie zaprosiła obcych do domu. Z zapałem wzięła się również za reperowanie Stworka, mówiącej kukły elfki, która służy jej do komunikacji. Jak zniesie to biedna istotka o urwanej ręce? Co więcej – jak zniesie to sama właścicielka, której z zaskoczenia odebrano wykonany przez siebie artefakt?”

~H&K&S

Szczyty Fellarionu

„Wyobraźcie sobie dwa zupełnie różne światy – potężnego norda Taurosa i przepełnioną mistycyzmem harpię Manę, która dopiero uczy się używać wspólnej mowy. Ona – chora, poobijana i ze złamanym skrzydłem. On – najemnik, którego serce właśnie drgnęło, obdarzył ją opieką i zabrał do swojego domu. Jaki wzór wyplotą nawzajem nici ich losów? Czy istoty tak skrajnie różne od siebie będą w stanie się dogadać, wiedzione porywami serca?”

~H&K&S

Teravis

” A jednak jest i romans! Jak nieszczęsny? To zależy od uczuć Meliki i Iru… nie wróć, to nie ta bajka. Bohaterem targanym szalonymi uczuciami będzie tym razem uroczy ogier Skoczek! A, i Crewil. Bo któż jak nie genialny wynalazca mógłby bać się i pragnąć z równą siłą jednej kobiety w czerni? Trudno jednak określić jak zareaguje na jego strach i zachwyt Pani Zawodowiec, bo póki co pognała niechcący w krzaki. Ale spokojnie! Młodziak ma zamiar ją stamtąd wyciągnąć i nawet jechać z nią potem na jednym koniu. Jak wszystkie jego plany i ten stoi jednak pod wielkim znakiem zapytania – tym bardziej, że jego kompanki trochę się już chyba do tej poważnej kobiety uprzedziły. Poza tym to Crewil. Jeśli jemu się w czymś poszczęści to pegazom zaczną odpadać skrzydełka.”

~Kana


Więc nie bójcie się, dzielni podróżnicy! Tobołek na plecy, miecz do pasa i ruszajcie w drogę!

Hashira, Kerhje i Satharin

Konkurs

Alarańczycy, słuchajcie uważnie!

Przed Wami wyzwanie jeszcze większe niż dotychczas! Chwytajcie za pióra, notatniki, telefony lub klawiaturę i twórzcie! Tym razem nie ogranicza Was bowiem limit 1000 słów. A gra jest warta świeczki! Nowa odsłona konkursu Papierowego Księżyca ruszyła! Pod spodem link do zasad i spis dostępnych (i tak barrrrrrrdzo kuszących) nagród. Do zobaczenia na placu boju!

Konkurs Alarański Kartograf eycja II

Nagrody ponownie ufundowało nasze ukochane wydawnictwo:
Papierowy Księżyc

 

Bardzo podekscytowani Hashira, Kerhje i Satharin 🙂

Dodatek specjalny – Wampirza lista Kany

Kochani!

Zanim uraczymy Was wspaniałościami dzisiejszego Dodatku (a jest czym się zachwycać, bo Kana przygotowała dla nas coś naprawdę specjalnego!) mamy dla Was dwa ogłoszenia!
Po pierwsze (jak część z Was już mogła zauważyć) pojawiły się nowe rasy ludzi, dostępne od zaraz i do wzięcia w Waszych nowych kartach postaci! Przed Wami Tarianie, Mahińczycy oraz Eravallowie. Oto oni:

Tarianie
Mahińczycy
Eravallowie

Drugą nowinką jest fakt pojawienia się wspaniałych opisów, flag i herbów kilku nowych państw. Dodatkowo, jeśli ktoś jest zainteresowany współtworzeniem naszego przepięknego świata, może zwrócić się bezpośrednio do Niary.

Neverith
Limaria
Soral
Lydia

A teraz to, co tygryski lubią najbardziej!


Kaniasty spis Wampirzych Przystojniaków.

W końcu uwielbienie dla nich to nie byle sport – to prawdziwa pasja!
Avatar użytkownika

ANTAR – Kapitan. Wampirat. Zwany ponoć ,,Władcą Zimy”, choć lepiej byłoby rzec ,,Kanowego serca”.
Ujął mnie z miejsca jego młody ryjek i ogólnie raczej młokosiasty fizyczny wiek (poważnie, Kana fizycznie jest starsza od niego!). Nie powiem – do białych włosów też mam słabość, a kiedy imię skojarzyłam już na dobre z tą postacią to i w tym zlepku liter dostrzegłam przystojniaczą moc przyciągania. No i ten kołnierzyk…
Jak wiele wampirów Antar jest blady, zdystansowany do świata i włada magią lodu. Natomiast w przeciwieństwie do większości musi unikać słońca (choć ma na nie zwiększoną odporność) i we dnie jego załoga odpoczywa. Z załogi owej najsłodszy jest Alin, dzieciak, który był jednym z moich pierwszych Ładnych Chłopców NPC na innej stosownej liście. Uwielbia swojego przywódcę, a ja przemalowałam mu kłaczki, żeby był bardziej do niego podobny <3
Wracając do jego ojca (wcale nie, ale tak) – wampirat w obyciu zdaje się dosyć surowy, ale za to tak przeuroczo oziębły i poważny, że aż prosi się aby w końcu ktoś zmienił jego ponure losy (właściwie nie, nie są ponure; gość szuka skarbów przewodząc załodze piratów i przystojniejąc. No żyć, nie umie!… a… sorki. Nieżyć sobie dalej). Jako poważna heroina Kana ma za zadanie ukraść jego mapę (serduszko) i idąc utartym szlakiem pomóc mu odnaleźć upragnione (?) szczęście w miłości (zwinąć skarb dla siebie).
Nie oszukując się jednak – Antar do romansu nie lgnie (mimo, że ma ,,pecha do kocich kobiet” w wątkach), bo gdzieś po drodze pogubił wszystkie uczucia. Ale ja je pozbieram i mu zaniosę. Złość, frustrację, porażki słodki smak…
Bo jestem Kaną i kocham go i tak!

FOBOS – NIEEE! Nie mogę pisać o dwóch takich przystojniakach pod rząd! Tyle ekscytacji!…
*połyka torebkę z melisą*
No dobra. Naprzód!
Lord Fobos de Loer to taki Herkules Poirot, tylko nie jest karłowatym Belgiem i nie ma śmiesznego wąsika. Ale zna pewnegoInspektora! To jest… chciałam powiedzieć – jest mądry. I rozwiązuje zagadki. Wynajduje też mikroskopy, błękitnawe kremy przeciwsłoneczne i masę zadań dla swojej nowej pomocnicy.
Zdecydowałam się dla niego pracować (zrobić Makę) po tym jak nakreśliłam mu aurę (przeczytałam KP).
Wszystko w tej historii jest piękne – młody, białowłosy i z lekka zniewieściały Fobos (najwspanilasza część) wychowywał się w arystokratycznej ludzkiej rodzinie. I jakoś tak nie mógł się do niej dopasować – wszystkim z wyjątkiem jego siostry coś w nim nie pasowało. Sam siebie nie lubił. A przynajmniej swojego odbicia. Pewnego razu, gdy zdzielić chciał za nie taflę niewinnej sadzawki odkrył w sobie wrodzony talent do magii lodu. Do domu wrócił przerażony… ale i zafascynowany. Użył mocy raz jeszcze, by zmrozić kwiaty stojące w wazonie i wtedy zobaczył go ojciec. Nienawidzący magii ojciec.

Nastoletni, ludzki i słaby jeszcze-nie-lord, który tak jak stał uciekł z domu i trafił na ulicę, przemawia do mnie bardziej niż powinien. Od pierwszych linijek wiedziałam, że uwielbiam tego chłopaka, współczuję mu i chcę coś dla niego zrobić.
Nawet jeżeli teraz jest wyniosłym i skrytym posiadaczem swej dawnej rezydencji (obecnie nawiedzonej), grzebie po kieszeniach ofiarom krwawych zbrodni i ogólnie ciężko go rozgryźć.
Za jego największą wadę podałabym brutalność z jaką zdobywa pożywienie i brak szacunku dla niektórych ludzi (choćby takich, które ma za odpady społeczeństwa).
Nadrabia jednak wprost odwrotnym podejściem do dzieci – na te nie podniósłby palca (no, chyba, żeby wyczarować lodowe motylki).
Jest także bardzo stylowym wampirem, interesuje się modą, w ogrodzie hoduje róże (dyskutuje z Dworem odnośnie ich koloru) i pozwala chodzić po swojej posiadłości bezdomnym kotom. Moim zdaniem to praktycznie jego koty. Na pewno je lubi!

VERGIL – Z tym panem mam przyjemność pisać… panem. Kocim panem. No coż za kiepski plan! Jednak dzięki temu dowiedziałam się za co mogę Vergila lubić. Chociaż część rzeczy znalazłabym i w samej KP.
Vergil jest hrabią, co bardzo na początku imponowało kotom. Mnie w sumie ciekawi. Ale jako Hrabia średnio wywiązuje się ze swych towarzyskich obowiązków. Nawet nie chodzi na bale! Samiel szura trochę o tym, że w sumie zacząłby… już w nowym wątku. No bo tak z Mansunem?
A szkoda, bo wierzcie mi, przeszłabym się na wampirzy bal w jego towarzystwie pod każdą postacią ~
Ale chętniej kobietą.
Dlaczego?
Jest pewny siebie i swych umiejętności, może więc imponować, ale jego największą zaletą w moich oczach jest zdecydowanie cierpliwość. Tej by było potrzeba do moich kobitek!
Przeważnie opanowany umie też walczyć (kto zna Samielowych mężczyzn ten wie). Na magii się zna, ale powiedziałabym, że w praktyce bardziej może liczyć na swoją wampirzą kondycję i szable.
Przemienia się w kruka i tak jak inne wampiry (co jest absolutnie bez sensu!) po przemianie pojawia się znowu w pełnym ubraniu. Czemu? Dlaczego nie nago!?
Na szczęście jego oczy widać i w pełnym przyodziewku – a ma dwukolorowe! A czasem także zarost, co jest ciekawą odmianą po gładkich i młodzieńczych licach dwóch moich poprzednich ulubieńców.

NIKOLAUS – O Klusiku w zasadzie nie wiem aż tyle, głównie dlatego, że większość zapomniałam. Najbardziej podoba mi się w czerwonej sukience i ramionach Mansuna… niestety w fabule nie mam z nim kontaktu.
Poza nieszczęsną sztywnością i zamiłowaniem do zasad godnym podziwu jest jak chodzi na szpilkach (obcasach, dobra, obcasach!).
Z tego co pamiętam zaczęłam go uwielbiać po przeczytaniu o jego wąskich dłoniach. A to był dopiero początek! Zaskoczył mnie u niego brak regeneracji – dość nietypowa cecha. Nie ma też jednego oka przez co może mieć kłopoty ze zdawało by się błahostkami, zwykłymi codziennymi czynnościami. I jak tu nie interesować się władczym, dumnym generałem, który nie może sobie wina nalać albo zbyt długo czytać? Nie wiem jak to działa u niego w praktyce, ale zawsze byłam tego ciekawa!

GEMELLI – Bliźniaków Gemellich polubiłam praktycznie z miejsca. Chociażby dlatego, że to bliźniacy! Czarno-biali! Fryderyk i Roderick – noż idealne imiona, a i rozbieżność charakterów daje wiele możliwości!
Właściwie lekarze (no, może bardziej medycy), niegdyś wykładali na uniwersytecie. 70 lat nauczali następne pokolenia… niestety wielu innych profesorów chciało się ich pozbyć. Zaklęty przez czarodzieja Roderick w końcu zaatakował uczennicę. Zostali wygnani z miasta.
Bardzo ciekawą cechą Rodericka jest to, że po tym feralnym zdarzeniu nie pije ludzkiej krwi. On pierwszy (zdaje się) na mojej liście.
I jeszcze jedna rzecz bardzo mi się podobała – ich historia wydaje się prosta, ale urzeka mnie to co i jak osiągnęli. Bycie medykiem bez magii życia? W dodatku do wiedzy doszli zupełnie innymi drogami – Roderick czytał co tylko się dało na temat, Fryderyk zaś… wolał praktykować i to nie do końca zgodnie z prawem. Naprawdę nietypowa parka, a jak nie obaj, to przynajmniej jeden z nich powinien przypaść do gustu.

YAO – Magia lodu, chłód w oczach, znudzony życiem arystokrata. Postępuje zawsze wedle własnego uznania, ale często wbrew etykiecie. Nie ma szacunku do wyższych sfer, gardzi szlachcicami i – naturalnie – ma się za o wiele lepszego od nich. Z łatwością z resztą zawrócił w głowie jednej bardo pięknej przemienionej, więc pewnie coś w tym jest.
W sumie opanowany, może być dobrym sprzymierzeńcem, choć moim zdaniem jakaś kobitka powinna mu utrzeć nosa! (Nie muszę chyba mówić, że sama chętnie byłabym tą kobitką. Obawiam się, że teraz na wątek się nie załapię, ale fantazje pozostają. Naprawdę chciałabym to zobaczyć…)
Obecnie uwalniam go PL’ką więc niedługo będzie najpewniej do wzięcia. Czajcie się panie! (A może jakiś szlachetny pan zechciałby go dla mnie przetrzymać z dala od płci pięknej przez jakiś czas? Co? Co?… nie? Och…)
Naprawdę, gość za często ma kontrolę nad sytuacją. Ktokolwiek go pochwyci – nie dajcie mu wygrać zbyt łatwo!

MEDARD – Tak po prawdzie mam bardzo mało danych o tej postaci. Pamiętam, że był jednym z pierwszych wampirów, jakie sprawdzałam i zaskoczył mnie jego charakter. Opanowany, nieskłonny do rozwiązań siłowych… w sumie niewiele jest narwanych wampirów, większość zachowuje nad sobą kontrolę, ale zasada pierwszeństwa tu podziałała i do dziś szanuję za to tego bohatera.
Z ciekawszych jego cech wyłapałam zamianę w dwa zwierzątka, w tym – wilka. Nie żebym nie wolała zobaczyć Księcia Medzia w roli kociaka, ale wilk, muszę przyznać, jest bardziej niecodzienny.
Kiedy Kana była jedną z moich nielicznych postaci i dopiero szukałam wątków, bardzo chciałam go dopaść (wręcz napaść). Nigdy się jednak nie zgadaliśmy w tej sprawie (chyba nawet do niego nie napisałam – tak byłam onieśmielona!).
Teraz ma wielu sprzymierzeńców – za wielu żebym się pchała. Ale jego koszulą nie pogardzę, więc jakby ktoś zdobył – możemy się dogadać!

CERAU – Poznałam go dopiero wczoraj (17.10), ale zrobił na mnie naprawdę dobre wrażenie. Całkiem miłego, uczciwego dżentelmena! (Nie wiem, naprawdę nie wiem jak ma się to do fabularnych faktów – być może nijak biorąc pod uwagę jego historię i mocne powiązania z półświatkiem).
Opanowany i spokojny ma jednak inną główną cechę – zachłanność. Zyski muszą się zgadzać!
I tego jestem właśnie najbardziej ciekawa.
Zdaje się też, że ma nosa do interesów i wie o czym pisze, więc wątek z nim mógłby być bardzo interesujący. I… czy mi się wydaje, czy nie jest odporny na działanie słońca?

DARO – Mój wampirek i jego koszulę już raz naderwałam. Bierzcie ze mnie przykład chłopcy!

*Jakby ktoś nie wierzył w moją miłość do wampirów – wczoraj pisząc Antara tak się mu się bez reszty oddałam, że zapomniałam o mleku; wykipiałam je i przypaliłam garnek. Zorientowałam się, że coś syczy na kuchence dopiero kiedy przeszłam do Fobosa i jego melisy.


Na koniec przypominamy, że ustalono już datę halloweenowego spotkania w Poznaniu!!! Odbędzie się ono 17-18 listopada. Szykujcie swoje potworne oblicza, te kostiumowe i te prawdziwe, zapowiadajcie się w zamieszczonym poniżej wątku i przybywajcie!
HALLOWEEN

 

Całujemy gorąco
Hashira, Kerhje i Satharin

Donosiciel #17

Drogie jesienne demony!

https://i.pinimg.com/564x/40/2b/5c/402b5c6ded287d49c792051c90beda5c.jpg

 

 

Nie martwcie się. Kiedy zabraknie Wam chęci lub czasu do życia, zawsze można zacząć żyć cudzym: na przykład tych fascynujących istot, zamieszkałych krainę, w której jesieni może nie być nigdy i w której miłość zawsze dostaje obuch… skrzydeł. A rodzina jest wsparciem najlepszym, pamiętajcie. Nawet, gdy nie wie, że do niej należysz.
Kochani, w dzisiejszym wydaniu wszyscy się wspieramy, kochamy i żyjemy jak w maju, nie jak w październiku.

 

Jadeitowe Wybrzeże

“Bogini Ziharria i banda niewiernych z misą kandyzowanych winogron. Ściano ty moja, chroń mnie, przed heretykami!

~ H&K&S

Gdzieś są równie wielcy, którzy mogliby być ścianą, ale w tym wypadku są raczej środkiem transportu.
Po cierpkiej chwili, gdy Alia musiała się zsunąć z niedźwiedzia ze złamaną nogą, a potem z powrotem wsiąść na niego, po uzyskanym dożywotnim zakazie spiskowania dla niedźwiedziołaka i łasiscy, oboje ruszyli dalej ku wiosce rybackiej. Ciepłe danie, wizja kąpieli i odpowiedniej medycznej pomocy zaciągnęła ich na tyle blisko, by myśleć już o nadciągającym rozstaniu. I o tym kurzu, na twarzyczce dziewczyny, który należało zetrzeć…”

~H&K&S

A z dala od brzegu ściany zamieniają się w fale.
„To dopiero początek przygody, lecz na statku już pojawiły się wątpliwości. W jakim kierunku obecnie zmierzają? Czy zmiana kursu to na pewno dobry pomysł? Kapitan Kaprysu, Ijumara, musi przekonać do siebie załogantów, przecież ona doskonale wie co robi! W politycznej potyczce słów z chęcią pomaga jej Kvaser, który po raz kolejny zaskakuje podróżnych. Kim jednak byliby bez lepkiego ucha Callisto i Kelsira, którzy uważnie przysłuchują się argumentom kryjąc się za drzwiami kajuty… Im również zależy na poparciu panny Nigorie więc na pewno dołożą coś od siebie!”

~Frigg

Turmalia

W Turmalii, jak w maju… planuje się śluby…!
“Gdy napadają cię podstępnie wątpliwości i czarne myśli, dobrze jest znaleźć jakiś cel, choćby niewielki i tymczasowy. Ot, na przykład można zrobić komuś na złość*, jak Funtka zapewniająca pewnemu kupieckiemu synowi szansę na zostanie obiektem plotek. Powód takiej drobnej zemsty ma przecież mniejsze znaczenie. Ważne, że świat od razu staje się jakby piękniejszy! A z nową dozą dobrego humoru można wszystko – góry przenosić a w skrajnych przypadkach nawet postarać się zrobić dobre wrażenie. Jeśli dodatkowo zrobi się je na przyszłym-niedoszłym teściu, mamy gwarancję zgnębionego artysty. Młodego, zdolnego i majętnego Fabia, choć to ostatnie nie ma przecież ŻADNEGO** znaczenia. Ot, szczegół, który może wyrwać się podczas wykwintnego obiadu przy ogromnym stole i najlepszej zastawie. Kogóż mogłaby dziwić determinacja do zeswatania tak uroczej parki? Po prawdzie aż taka radość z pojawienia się potencjalnej synowej nasuwa pytanie, czy jest to kwestia jej zalet, czy może samej wizji ożenku?

Ach, młody artysto, rozchmurzże się i zabaw towarzyszkę, bo żadne kupieckie sztuczki ojca nie pomogą i nie będziemy bawić na waszym weselu! A od zbyt ciężkiej atmosfery i mleko gotowe skisnąć, nie mówiąc o wzbudzeniu poczucia winy u gościa za pobudki, jakie przygnały ją w pięknie zdobione ściany. Może chociaż przedni, mocny alkohol i pyszne jedzenie uratują obiad przed oparami smutku.

* Niestety, ta metoda może zawodzić w przypadku aniołów lub innych osobników z kijem zamiast kręgosłupa. Polecam mieć grzbiet giętki jak pantera!

** Phi! Akurat… ale tą pyszną rybką mogliby się podzielić

Przypiski z odbitym śladem dużej kociej łapy ubrudzonej inkaustem. Winnych za ogon nie złapano.

~ 🐾

…śluby, powiadam!
“Lepiej nie zamykać maie na klucz w małej komnacie z cieślą. Taka istota może wpaść w panikę i stracić wiarę w dobro osoby zamykającej. A potem – zachęcony niemalże ojcowską przemową – uciec przez okno w poszukiwaniu jedynej rozsądnej – skryby.
Tylko skryby nie były w żądanym miejscu, gdyż sama również postanowiła odnaleźć cieślę, wraz z małym dodatkiem. Zamiast tego trafiła tylko nietaktowne insynuacje posiadania kochanka, a nawet dowiedziała się, że bierze ślub. Dobrze wiedzieć!
Choć może… Może to i rozwiązanie. Małżonka trzeba tylko przygotować. Kiedy więc Winka odnajduje Umm tarzającego się w piachu przed biblioteką, zaciąga go do piwnicy, by tam zrealizować swój niecny plan przebrania chłopaka w ubranie, które może rozwiązałoby jej problemy. Szkoda tylko, że ktoś jeszcze postanowił tam zajrzeć! Kochana Regina z wielkim chłopem u boku, jakim jest Jeremy, któremu udało się wydostać z klasztoru i to jeszcze wiele na tym zyskać… Na przykład ubranie, które może miałby teraz ochotę zrzucić.”

~H&K&S

Serenaa

“W Serenie śledztwo trwa nadal. Wg. sędziny sekta tatuująca swych członków (gotowych umrzeć w jej imię) wizerunkiem ośmiornicy, okazuje się zdolna do coraz bardziej niepokojących aktów, np. nader skutecznego wyciszania dochodzeń w sprawach z nią związanych. Wciąż jednak nie są to informacje, które mogłyby pomóc w oczyszczeniu imienia Salazara, ale może Mirul podzieli się pożądanymi, gdy tylko zaufa towarzyszom Escrim. Lecz, żeby zaufać, musi mieć pewność, że na ich ciele nie ma tatuażu ośmiornicy. Niewzruszony złodziej gotowy jest na wiele w imię sprawy!”

~ H&K&S

Nieco dalej…
„Piękna i bestia. Syrenka i krasnolud. Zakochana w sobie księżniczka i reumatyczny kapitan statku. Czy może istnieć jakakolwiek doskonalsza para? Z pewnością Niviandi ma na ten temat własne, bardzo wygórowane zdanie. Spotkanie dwójki nastąpi lada chwila… Oswald po raz kolejny ujrzy ukochaną, lecz czy ta będzie go jeszcze pamiętać? Jak bardzo rzeczywistość jest w stanie uderzyć w czyjąś głowę i sprawić, by utrzymać się jakimś cudem w ramach normalności i nie przekroczyć linii szaleństwa? To będzie najbardziej wyczekiwanie spotkanie tego roku! Oj zdecydowanie naturianka nie będzie pałać radością! Nie po tym co usłyszy i kogo zobaczy… Bleh, bekające krasnoludy! ”

~Frigg

Ekradon

“Zanim Verden zdążył dołączyć do Zgniłka przed karczmą, ten zdążył wziąć nogi za pas. Tym samym pozbył się kłopotu płacenia za pomoc, ale też ochrony. A miasto wciąż nieznane. A kłopotów wciąż zbyt wiele czai się na każdym kroku. Np. w beczkach śledzi. Jeden kot w beczce, a potem drugi. Wisienki na rybnym torcie. Drewniane więzienie rusza w dal, uczestniczy w wypadku, a potem wraz z dziwnym stworkiem Bumpo zostaje aresztowana. A biedna Pony musi za tym wszystkim nadążać, bo jakiś zielony dzieciak pomylił ją z kimś innym i zażądał pomocy. I choć nie ma ochoty jej mu udzielić, wygląda na to, że Pani Losu, nie zamierza tej dwójki tak szybko rozdzielać. Biedny Rothard, jeszcze nie wie, co go czeka…”

~H&K&S

Nowa Aeria

Fenrir w końcu mógł zamknąć krótki rozdział związany z odzyskiwaniem utraconej mocy przemian, jednak nie oznaczało to, że bez problemu uda mu się powrócić do Sanayi… bo w trakcie podróży natknął się na grupę bandytów. Okazało się, że ich przywódca dysponował magiczną bronią, która była w stanie uszkodzić pancerz smokołaka, a to zdecydowało o tym, że wycofał się i udał do najbliższego miasta, czyli Nowej Aerii. Tam, szukając warsztatu osoby, która naprawi jego zbroję, natknął się na Mikao Tai. Fenrir jeszcze o tym nie wie, ale to, że jego nazwisko jest takie samo, jak Sanayi na pewno nie jest przypadkiem.”

~Samiel

Szczyty Fellarionu

„Walka o zagajnik nimf nareszcie dobiegła końca i choć koszty tego zdarzenia do teraz nie są wyliczone, to wydaje się, że wszyscy ponieśli niebywałe straty. Podróż Yastre i Kaviki powoli dobiega końca. Uzdrowicielka lada dzień ma wziąć ślub, lecz na głowie ma rannych, w sercu zaś… same rozterki. Jaką decyzję podejmie kapłanka, która już pożegnała się z zaufaniem wodnych sióstr? Czy zdecyduje się zrezygnować z tytułów oraz bezpiecznej i bogatej przystani męża na rzecz bandyty? O tym z pewnością możecie się jeszcze dowiedzieć!”

~Frigg

Równina Maurat

“Mówi się, że ciekawość zabiła kota. Finua po prawdzie przeżyła, ale poznała na własnej skórze konsekwencje posiadania nadmiernie lepkich łapek. Mimo ostrzeżeń bardziej rozważnego Constantina, uparcie nazywanego przez nią Pyśkiem, dorwała się do podejrzanie wyglądającej szabli. W efekcie mag przemierza tunele ze zdecydowanie mniej stabilną niż wcześniej towarzyszką. Do tego zrobiła się jakby bardziej agresywna, najpewniej pod wpływem nowej broni, która zdaje się być co najmniej przeklęta. Podpalacz zgodził się podjąć niełatwego zadania pomocy złodziejce w zapanowaniu nad nowymi mocami i pozyskanym przypadkiem magicznym przedmiotem. Chyba, że szabla okaże się potężniejsza niż na to wygląda i to dziewczyna znajdzie się pod jej kontrolą. Wtedy Pysiek będzie musiał ją zabić. A może zrobi to wcześniej za nieustanne trajkotanie i naruszanie jego przestrzeni osobistej?”

~ 🐾

Teravis

„W Teravis nastąpiło otwarcie Białego Ogrodu, którego organizatorem jest wszechmocny właściciel Grelii. Służącej, która musi znosić wszelkie fochy arystokracji i nie może popełnić choćby najmniejszej gafy. Trudno jednak jej zapanować nad sobą, gdy w tym pięknym miejscu pojawiła się olśniewająca kobieta o cudnych, i ciepłych lokach, twarzy stworzonej na wzór samej bogini, a w dodatku otaczają ją kwiaty oraz zdobienia kosztownej sukni. Katniss przykuwa uwagę każdego, ale tez wywołuje gorące wspomnienia związane z była kochanką Grelii… Choć sama pokusa wydaje się szukać czegoś zupełnie innego w tym mieście. Zemsty.”

~Frigg

Dziękujemy bardzo kochanym pomocnikom!
I pamiętajcie… miłości nigdy za wiele!

Hashira, Kerhje i Satharin

 

 

 

Paragrafówki #3: Chwała

Już weekend, dla niektórych czas by nadrobić zaległości w odpisach. Inni jednak mogą oczekiwać na odpisy współgraczy i nie mają co pisać… dla nich właśnie polecamy poniższą grę paragrafową, która pozwoli zabić czas w oczekiwaniu na posty 😉

Beniamin Muszyński „Chwała

Beniamin Muszyński Chwała

Chwała przenosi nas do fantastycznego świata wzorowanego na epoce wiktoriańskiej. Ludzie zabili w nim swoich bogów, znużeni prowadzonymi przez nich, ciągnącymi się od stuleci, krwawymi wojnami. Akcja gamebooka rozgrywa się kilka stuleci po tym wydarzeniu, a jej bohaterem jest bezimienny potomek pogromców nieśmiertelnych, w którego monotonnym dotąd życiu dochodzi do wydarzenia brzemiennego w skutki zarówno dla niego samego, jak i dla całego świata.

Ta gra książkowa ma jednak drugie dno, i jest to w dużej mierze gra z konwencją próba wyjścia poza schematy gatunku i pokazania, jak wiele jeszcze nieodkrytych możliwości drzemie w literaturze interaktywnej! Przełamująca „czwartą ścianę”, postmodernistyczna gra z formą, zachęcająca do wielu, wielu rozgrywek. Zagrać w ten tytuł mniej niż kilka razy, to zupełnie nie wykorzystać jego potencjału!

Książkę można pobrać na stronie masz-wybór.pl, lub korzystając z poniższych bezpośrednich linków:

PDF |EPUB | MOBI