Donosiciel #47

Tego się nie spodziewaliśmy!

Nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem. Czasami wszystko się sypie albo wręcz przeciwnie – udaje się jeszcze lepiej, ale w sposób, którego zupełnie nie przewidzieliśmy. Niespodzianki stanowią jednak nieodzowny element przygody, no bo co byłoby w tym fajnego, gdyby wszystko dało się przewidzieć? Gdyby zależało nam na spokojnym i przewidywalnym życiu, zostalibyśmy w domu!

Kryształowe Królestwo

„Jedną z cech niespodzianki jest niewiedza, czy znajduje się ona po dobrej, czy złej stronie spektrum. Każda z nich ma pewien wpływ na rzeczywistość, a ta z kolei bardzo lubi niespodzianki. Jane przekonała się o tym na własnej skórze, gdy próbując odzyskać swoją broń, została zrzucona z dachu. Lisołak Ferren usiłował chwycić elfkę zanim to się stało, a w efekcie sam został zepchnięty w dół. Dwójka wpadła wtedy przez niewielką dziurę do podziemnego zbiornika wodnego, z którego ledwie zdołała się wydostać na niewielką kamienną kładkę, pozornie bez wyjścia. Poszukiwania jednak ujawniły im kolejną niespodziankę – ukryte przejście. Ile jeszcze niespodzianek było dla nich przygotowanych przez ich oprawców? Ile z nich mieli jeszcze dla siebie nawzajem? Wszak, pomimo wszystkiego tego, co już razem przeszli, dopiero teraz lisołak zdobył się na to by zdradzić elfce swoje imię…”

~ Borys (Sargybinis)

Kamienny Ołtarz

“To nie tak miało wyglądać… chyba. Bo czy ktokolwiek z nich idąc tutaj, wiedział na co się porywa? Do tajemniczej wioski Kinalalego przywiodło serce, Rutha legendy i złość, a Hecate – ślepy traf. A wszystkie te demony i duchy? A podróżników? Podobno prośby zebranych zostaną złożone na ołtarzu, ale… co to właściwie znaczy? Czy szukający pomocy naprawdę ją otrzymają? A ci którzy mogą ją zaoferować – czy nie pożałują wyciągnięcia ręki?

Nikt nie wie co się zdarzy w tę noc.”

~ KiS(s)

Księstwo Karnstein

Triss miała jako reprezentantka rodu omawiać z wampirzym księciem jakieś ważne sprawy… nim jednak zdołała się jakkolwiek wykazać i nacieszyć gościną w zamku, przeprowadzona została nieudana próba zamachu na jej życie, a zaraz potem otrzymała naglącą wiadomość o rodzinnych winnicach. Tak więc w zamku spotkają się jedynie Medard i Saaviel… czy może dołączy do nich ktoś jeszcze?”

~ KiS(s)

Jadeitowe Wybrzeże

Ijumara – po to, żeby zatrzymać pozostałą dwójkę przy sobie – powiedziała Wodzowi, że obaj mężczyźni są z nią. Dzięki temu grupa nie została rozłączona i dostali też chatę, w której będą mogli siedzieć i odpoczywać. Gdy już się w niej znaleźli, odbyli też krótką rozmowę na temat tego, co zrobiła Iju. Później dziewczyna zapytała Kelsiera i Kvasera o to, jakie pytania zadawał im przywódca plemienia, także powiedziała o tym, o co ona była pytana. W międzyczasie użyli też wody, żeby zmyć z siebie zasychającą farbę. Pani Kapitan postanowiła też wyjść na zewnątrz i pozwolić słońcu na to, żeby wysuszyło jej ubrania, Kelsier również wyszedł niedługo po niej, jednak w innym celu – poszukał sobie odpowiedniego miejsca w pobliżu „ich” chaty i usiadł tam, aby nie tylko spędzić trochę czasu w samotności, lecz także pomyśleć i pomedytować.”

~ Samiel

„Nieporozumienia to cudowna rzecz. Ijumara była pewna, że swoją stanowczą postawą udowodniła, że jest wodzem w ich małej grupie, a tymczasem okazało się, że wszyscy poza nią uznali ją za właścicielkę dwuosobowego haremu. Ani Kelsierowi ani Kvaserowi to specjalnie nie przeszkadzało, lecz pani kapitan była bardzo zażenowana i zirytowana, gdy poznała ich punkt widzenia. Nie pomogły tłumaczenia, że „wcale niczego nie insynuowali”, bo trudno uwierzyć w takie zapewnienia, gdy padają one z ust kogoś, z kim relacja i tak już jest skomplikowana… By trochę się uspokoić, pani kapitan opuściła swoich towarzyszy, a gdy wyszła między chatki, natrafiła na kotołaka, który wcześniej zdawał się z czystej złośliwości rzucać im kłody pod nogi, teraz jednak zdradził jej całkiem ciekawe informacje. Czyżby bohater książek, idol nastoletniej dziewczyny, kapitan Belgar istniał naprawdę i co więcej – odwiedził tę wyspę?”

~KiS(s)

Fargoth

„Od kiedy to ptaki przemieniają się w ludzi? A może ludzie w ptaki? W każdym razie późna kolacja Cętki straciła piórka i okazała się być całkiem okazałym wampirem, ciekawym tej nietuzinkowej zmiennokształtnej, która od jakiegoś czasu wprowadzała zamieszanie na nocnych ulicach miasta. Cerau – bo to o nim mowa – chciałby się czegoś o niej dowiedzieć, ale to wcale nie jest takie łatwe, bo dzieli ich trudna do pokonania bariera językowa. Czy pantomima odegrana przez panterołaczkę chociaż w niewielkim stopniu pozwoli mu poznać jej motywy?”

~KiS(s)

Jezioro Cara

„Para mrocznych elfów kontynuowała rozmowę. Salazar odpowiadał na pytania, które zadała mu Eldrizze, a ona odpowiadała na te, które on zadawał jej… ale nie robili wyłącznie tego, rozmawiali też na temat innych rzeczy. Na przykład na temat tego, jak oboje postrzegali to, czym Salazar zajmuje się na Powierzchni, a także trochę na temat ojca mrocznego elfa. Chociaż i tak oboje zmienili się i to, co istniało między nimi, ta relacja, nie była taka, jaka była kiedyś. Eldrizze wydawała się nawet czasami wręcz wrogo nastawiona do przyjaciela z dzieciństwa, a Salazar nadal starał się traktować ją jak starą przyjaciółką, z którą spotkał się po wielu latach rozłąki. Czasami milkli – najczęściej tylko jedno z nich, bo drugie odpowiadało – tylko po to, żeby akurat zjeść lub zwilżyć gardło napitkiem, a później rozmowa toczyła się dalej.”

~ Samiel

Hrabstwo Ascant-Flove

“No nie sądziła, że się odezwie. Nie miał się odzywać! Pilnująca lisołaka Howl została zaatakowana pytaniami i tym jego beznamiętnym tonem, a najgorsze, że zaatakowana została we Wspólnym! I jak ona ma odpowiedzieć więźniowi jeżeli ledwo składa sobie jego wypowiedzi? I właśnie – czy aby na pewno chce z nim rozmawiać, skoro od samego początku irytuje ją swoją obecnością? Litość może mieć dla niego Dean, uwielbiać go może Sally, ale ona… niech Nimroth nie liczy na jej przychylność dopóki nie nauczy się jakiegoś normalnego języka!”

~ KiS(s)

Drzewo Życia

„Cóż… Sanaya już raz dała się zaskoczyć – wtedy została złapana przez pokusę Polinę. A teraz ta pokusa nie dość, że ją uwolniła, to jeszcze ujawniła, że wcale nie zależy jej na złapaniu poszukiwanego anioła i zrobieniu mu krzywdy – po prostu wcześniej uznała, że to jedyny środek do osiągnięcia celu. Teraz jednak miała pod ręką alchemiczkę, którą mogła się posłużyć, błędnie zakładając, że ta jest ukochaną poszukiwanego niebianina. Polina potrzebuje soku z Drzewa Życia – jeśli Sanaya jej go dostarczy, nikomu nie stanie się krzywda. Układ wydaje się być całkiem dobry… Ale czy na pewno?”

~KiS(s)

Ekradon

“Kiedy Silea rozmyślała intensywnie o szalonym dniu, wypoczywając w kojącej ciszy i ciemności własnego pokoju, Iaskel spodziewał się najgorszego – że dzielenie czterech ścian z wampirem skończy się dla niego co najmniej tragicznie. W końcu ile razy wzrok i uśmiech Daro sugerowały mu, że jest smaczny… bardzo smaczny. Różowowłosy krwiopijca wstał nawet wcześniej i w całej swej nagości na elfika łypał… ale do żadnych rękoczynów nie doszło! Nie, zielarz mógł spać spoko… cierpieć w ciszy, a w końcu wstać i zobaczyć, że nic mu się nie stało. Nawet Darcio był już ubrany. No czy nie miał szczęścia!?”

~ KiS(s)

„Rozpoznała go i nawet wróciła w miejsce, w którym walczyli z mężczyznami, którzy gonili ją wcześniej.

Po krótkiej rozmowie, Samiel zaproponował Skowronek, aby udała się z nim do karczmy, do której chciał się dostać właściwie od momentu, w którym przekroczył bramy miasta. W czasie tej przechadzki porozmawiali też przez chwilę, jednak wiele pytań zabójca zostawił na czas, w którym będą siedzieli przy jednym ze stolików w karczmie i będzie miał pewność, że nikt nie podsłuchuje. Nie był też pewien, czy ta karczma w ogóle się tam jeszcze znajduje, jednak szybko okazało się, że tak jest, co nawet go ucieszyło. Bardziej ucieszył go fakt, że nadal należy ona do osoby, którą znał, co wiele ułatwiało. Ami – znajoma mu elfka – czuwała nad drugą, mniejszą salą swojej karczmy i rozpoznała go dopiero wtedy, gdy ukazał jej swoją twarz. Powiedział jej, co sprowadza jego i jego towarzyszkę do karczmy, a później skierował się w stronę stolika, który uznał, że będzie odpowiedni. Tam będą mogli zjeść i się napić.”

~ Samiel

Ruiny Nemerii

Esmeralda zawarła pakt z diabłem! Cóż, bardziej szczegółowo, to z pokusą Sitriną, ale niedaleko spada jabłko od jabłoni. Umowa, która zdawała się tak prosta – zapewnienie wszystkiego, czego demonica może zapragnąć (w granicach rozsądku) w zamian za jedną kolację – teraz nabiera nieoczekiwanego obrotu. Esme bowiem trafia w pułapkę zwaną „sklepem”, gdzie horda przymilnych subiektów robi wszystko, co w ich mocy, aby zapewnić jej idealną suknię na tę kolację – nie ważne, czy musieliby dla tego celu poświęcić resztki psychiki demonicy!”

~ Deri

Rapsodia

“Złodziejski błazenek uciekł, a Kito i Rubinento zostali sami w lesie – nie do końca wiedząc chyba co w zasadzie ze sobą zrobić. Centaur oferuje pomoc, tryton oferuje pomoc… ale w zasadzie to żaden jej nie potrzebuje. Może więc czas się rozejść? A może jednak jakaś pogadanka zatrzyma ich razem? Nie ważne! Ważne, że w mieście ktoś śledzi młodego trefnisia! Czyjeś złote oczy podążają za ZuZu, kiedy ten błąka się po ulicach oszukując, kradnąc i udając ofiarę. Czy szczerząca się do niego z murku dziewczyna w skórach okaże się konkurencją czy może przyjacielem? Czytający aury Kito może by wiedział…”

~ KiS(s)

Efne

„Widmo powrotu byłego właściciela Nevaeh nieustannie nad nią ciążyło, nie pozwalając cieszyć się festynem, na który wymknęła się z Aureolą – nawet w trakcie niego spotkała inną niewolnicę, która obawiała się tego samego losu. Miesiąc, który został dany bardce, nieubłaganie się kurczył, a ona nadal nie miała żadnego pomysłu na rozwiązanie tej sprawy… Pomoc pojawiła się jednak z zupełnie nieoczekiwanej strony – tancerka Amser zaproponowała, że zajmie jej miejsce. Mimo ryzyka, druga artystka chciała spróbować, bo widziała, że Nev chce zostać w posiadłości, a ona – wyrwać się z niej. Teoretycznie więc obie zyskiwały… Lecz czy Amser na pewno jest świadoma ryzyka?”

~KiS(s)

„Nie do końca przemyślane słowa Nevaeh podsyciły dziecięco naiwne pragnienia Aureoli, by uciec ze złotej klatki, w której – według małej błogosławionej – trzymają ją szlacheckie powinności. W przeciwieństwie do dziewczynki, bardka marzy o pozostaniu w posiadłości i usilnie stara się znaleźć sposób na to, by nie wpaść w ręce swojego poprzedniego właściciela. Podczas festynu jej rozmowa z dawną towarzyszką trafia w, wydawałoby się, nieodpowiednie uszy, jednak, ku zaskoczeniu śpiewaczki, dotychczas wrogo nastawiona do niej Amser proponuje jej układ, na którym obie mogą skorzystać. Pytanie tylko, czy Nev podejmie ryzyko…?”

~ Nevaeh

Lasy Eriantur

„Okazało się, że Shyilia może mieć trudności z dostaniem się do miasta, przynajmniej wtedy, gdy strażnicy sprawdzają każdego, kto próbuje się dostać do środka. Constantin postanowił, że odwróci ich uwagę. Jego pomysł polegał na udawaniu kuglarza, który wykonuje sztuczki z ogniem i, który został oszukany przez grupę, z którą podróżował wcześniej. Powiedział też strażnikom, że do miasta przybył po to, żeby trochę zarobić na swoich pokazach i, może, znaleźć nową trupę wędrownych artystów. Zaprezentował im nawet mały pokaz swoich umiejętności, który przykuł uwagę każdego z nich i jednocześnie sprawił też, że Shyilia miała idealny moment na to, żeby wśliznąć się do Iruvii. Strażnicy uwierzyli mu, a później przepuścili i pozwoli dostać się do miasta. „

~ Samiel

„Po dotarciu do celu podróży, Shyilia zapewniła Constantina, iż nie będzie się przy niej nudził – i zamierza dotrzymać obietnicy. Choć raczej do tej pory to elfka zdawała się dyktować warunki, czarodziej także potrafi przejąć inicjatywę i wykazać się kreatywnością, a jego kuglarskie sztuczki z ogniem, odwracające uwagę od skrytobójczyni, zachwycają strażników bramy. Kusarigamowi wojownicy mają potencjał na stworzenie naprawdę zgranego duetu – i oboje liczą na to, że ich niespodziewane spotkanie, podobnie jak przed laty, przerodzi się w trwalszą formę współpracy – mimo iż elfka nie mówi o tym głośno. Ale przecież towarzyszący jej mężczyzna zna ją na tyle dobrze, że może wyczuć jej intencje… Prawda?”

~ Nevaeh

Dalekie Krainy

“Czas się przedstawić! Nieco to skomplikowane kiedy z trójki kotołaków tylko dwójka rozumie Wspólny, a tylko jeden ma odwagę się faktycznie odezwać. W dodatku ten akcent… Luke, jeden z podkomendnych przyjaciół Mansuna stara się wytłumaczyć spotkanej w dżungielce kobiecie, że nie są tubylcami, ale mogą zaprowadzić ją do wioski, w której pomieszkują wraz z ludzkimi mieszkańcami. Tylko czy nie zaproponował tego nieco za szybko? Och, już trudno! Co najwyżej Aurea będzie zaskoczona!”

~ KiS(s)

Donosiciel #46

O święta cierpliwości…

Każdy z nas musi czasami trzymać nerwy na wodzy. A to jako postać, która musi cierpliwie czekać aż jej zaklęcie – albo trucizna – zacznie działać. A to jako gracz, gdy trzeba poczekać na pozostałych, a akurat wena każe pisać. To bywa raz trudniejsze, a raz łatwiejsze. A naszym bohaterom, jak idzie?

Szepczący Las

„Walka z dzikusami skończyła się na drobnych ranach, zmniejszeniu ich liczby, zmuszeniu ich do ucieczki poprzez przestraszenie i także na złapaniu ich przywódcy. To ostatnie zrobiła Keira i była z tego bardzo dumna, chociaż na początku Nessus tego nie pochwalał. Oboje mieli swój udział w przesłuchaniu więźnia i okazało się, że on – prawdopodobnie jako jedyny – zna wspólny, chociaż może niekoniecznie dobrze. Dowiedzieli się, że Keira jest przez niego uważana za Wiedźmę i, że prawdopodobnie w kryjówce dzikusów znajduje się halabarda centaura. Dziewczyna zaproponowała, żeby wypuścili go i poszli za nim, aby doprowadził ich do miejsca, w którym ukrywają się jego ludzie.”

~ Samiel

Kamienny Ołtarz

Kinalali, zagubiony maie szukający muzy, łatwo mieć nie będzie. I nie dlatego, że trafił do baaardzo tajemniczej wioski, gdzie dziwne rzeczy się dzieją, a dlatego, że stanął oko w oko z Ruthem. Temu, choć też jest artystą, delikatności i wyczucia zdecydowanie brakuje – nie dość, że się nie uśmiecha, nie wdzięczy się i nie mówi z łagodną manierą bratniej duszy, to jeszcze gdyby mógł wywracałby oczami. I już zdążył go wyzwać od szaleńców! Ale mimo tego drobnego nieporozumienia panowie… znaczy poeta i kompozytor siadają razem. Ostatecznie obaj pochodzą z Efne, a błogosławiony tej bladej witki na pastwę nie zostawi. Faust za to, jego nemoriański towarzysz nie omieszkał przysiąść się do odizolowanej gdzieś w kącie Hecate, by samą swoją obecnością poodstraszać inne zgromadzone w Domu Wspólnym demony. Tylko… co one tu robią? Wraz z tymi wszystkimi duchami…. Przyszły pomóc czy szukają pomocy? Ponoć wszystko wyjaśni się w nocy.”

~ KiS(s) 

Warownia Nandar-Ther

Rosa, jak to kotka, jest bardzo uparta w swoich dążeniach, ale cierpliwości do innych to może nie mieć… zwłaszcza, gdy nowa koleżanka nie tylko nie stroni od tykania jej wąsików, ale i okazuje się gadatliwa, radosna i ma dziwny zapas niewiedzy cywilizacyjnej… bo czy sukiennice to sukienki? Najwidoczniej tak! Będzie trzeba się nieco namęczyć, by pokazać Melodii miasto i wszystko jej wytłumaczyć! Tylko czy samo jej towarzystwo nie jest już wystarczającą zapłatą za wysiłki?”

~ KiS(s) 

Księstwo Karnstein

„Na balu w Karnstein wszyscy desperacko łapią się pomysłu lorda Quenntino i rozdzielają się. Razem z Loneyethe sekrety posiadłości odkrywają Gaia oraz Malthael. Za nimi cicho podąża Ritsel, który zapewne nie przypuszczał, że to wampirzyca go zdemaskuje. Wówczas małej podróży po posiadłości, bohaterowie natykają się na ważną osobistość – Lucasa. Chyba jednak nikt nie pała do niego choćby udawaną sympatią.”

~ Jane

„Z ostatnich wieści! Karczma “Setka” wybuchła! Osoba odpowiedzialna za zniszczenie budynku uciekła do nawiedzonego lasu. Fejra jeszcze nie zdaje sobie z tego sprawy, ale z jej kosturem znalazła się w idealnym miejscu, żeby porozmawiać z zaklętymi w Agonixie duszami. Ciekawe, czy Mereve zdaje sobie sprawę, że jeden z duchów zbliża się do jej chatki, ukrytej w głębi lasu. I na pewno nie idzie tam na herbatkę…”

~ Jane

Jadeitowe Wybrzeże

„Cierpliwość gości jadłodajni w Złotej Oazie tego dnia wystawiona była na próbę po wielokroć. Cała czwórka, zwłaszcza co bardziej głodni, jak Desta, wychodzi z siebie czekając na podanie posiłku. Zarówno Mournelian, jak i młoda mahinka postanowili ponadto przetestować nawzajem swoją cierpliwość poprzez wzajemne docinki. Pytanie brzmi, czyja cierpliwość skończy się wcześniej, a warto wziąć pod uwagę również Nutrię, która od początku stara się łagodzić napięcie między bratem a nową znajomą. Znajomą, która mimo wszystko poczuła się dobrze w towarzystwie rodzeństwa i nie ma wielkiej ochoty opuszczać ich w najbliższym czasie…”

~ Iaskel

Równiny Drivii

„Pozwolenie koziołkowi by spał w łóżku może być jednocześnie bardzo urocze, jak i katastrofalne w skutkach – jedna z poduszek nie wyszła z tego starcia cało! Yuki jednak nie była na niego zła i co więcej, nawet poczęstowała go na śniadanie jagodowym ciastem! A później razem poszli nad jezioro, aby poznać mieszkające w nim nimfy – może one pomogą Cedrowi znaleźć jego porwaną siostrę. Koziołek chętnie podzielił się z nimi swoją historią, a naturianki sprawiały wrażenie bardzo przejętych i współczujących… Lecz kto wie czy to nie pozory?”

~KiS(s)

Hrabstwo Ascant-Flove

„Sally odeszła, jednak pojawiła się Howl. A gdzie poszła Sally? Może porozmawiać z Dean o tym, jak przebiegła jej warta. Jej miejsce w pobliżu Nimrotha zajęła Howl i była ona dużym przeciwieństwem poprzedniej zmiennokształtnej, która go pilnowała. Przez długi czas nikt się nie odzywał, oboje zajęci byli swoimi sprawami. Dopiero później to Ni postanowił przerwać ciszę i słowa padły z jego bladych ust. Zadał jej pytania, chociaż dopiero te ostatnie dotyczyły tego, czy rozumie ona to, co do niej mówi. Wcześniej w końcu rozmawiała ona z Sally w języku, którego Ni nie rozumiał i on sam przypomniał sobie o tym dopiero wtedy, gdy zapytał o to, czy zna wspólny, a nie wtedy, gdy zadawał jej pierwsze pytanie.”

~ Samiel

Szlak Ziół

„O nie, Chaos tego nie zniesie! Najpierw Funcia z Mniszkiem zawzięcie dyskutują, potem malarce jest przykro i się zamyka, potem mówią znowu i nagle milkną… w całkowitej zgodzie! No nie! A tak chciał się dowiedzieć o co chodziło z wyznaniem elfika! Jak to możliwe, że jest tylko jedną swoją połówką? Gdzie jest druga, ta z zębami i pazurami? Dlaczego o to Funtka nie dopytała? Na pewno skręca ją, że nie może ponownie przeczytać aury, ale przecież zapytać nikt jej nie broni! A nie pyta! Czy słusznie robi wykorzystując ciche porozumienie zamiast jak zwykle drążyć? Widocznie zaczyna uczyć się na doświadczeniach podróży… ale on nadal chce wiedzieć!

~ KiS(s)

Thenderion

„Grupa Nordów, z którymi podróżowała Sarú, narobiła sporego zamieszania. Ich spłoszony osioł zdemolował kilka ogródków w wiosce, a ich hałaśliwa natura sprawiła, że momentalnie pojawił się wokół nich wianuszek ciekawskich, ale też chętnych do pomocy, mieszkańców. Miejscowi pomogli zabezpieczyć wiezione przez podróżnych towary, a miejscowa kowalka Tioyoa zaoferowała, że zajmie się naprawą wozu – w końcu od tego była. Pechowi podróżni spędzą w wiosce dzień i będą mogli ruszyć dalej… Choć kto wie czy driada ruszy z nimi? Wygląda na bardzo złą i chyba straciła już cierpliwość do tego towarzystwa.”

~KiS(S)

Ekradon

„Czarne chmury zawitały do Ekradonu. Isara wyczuwa zagrożenie w powietrzu i, jak się później okazuje, nie myli się. Cała armia magów oraz wojowników wyrusza na bitwę z Cerimem na czele. Nekromanci planują wykorzystać mieszkańców Ekradonu do swoich niecnych celów – czy zostaną powstrzymani?”

~ Jane

„W Ekradonie spadł śnieg, na którym widoczne były ślady butów po pościgu. Skowronka gonili członkowie jakiegoś gangu, którym jakoś musiała się narazić. Los chciał, że cała ta grupa przecięła drogę Samiela, który właśnie szedł w stronę karczmy, którą powinna prowadzić znajoma mu osoba. Zabójca postanowił zareagować, dlatego też ruszył za nimi i pozbył się bandytów, tym samym ratując dziewczynę, chociaż ta nie okazała wdzięczności – ale nie ma się co dziwić, skoro oboje praktycznie nie wiedzieli, że się znają. Wszystko przez to ukrywanie swoich twarzy. Elfka rzuciła się do ucieczki, ale przemieniony chciał ją złapać. Udało mu się, chociaż nie do końca, bo ściągnęła ona buta, a ten został w ręku Samiela. Zaczęła uciekać i dopiero po jakimś czasie zdała sobie sprawę, że przecież skądś zna jego twarz i włosy, które mogła zobaczyć, gdy kaptur spadł z jego głowy.”

~ Samiel

Nowa Aeria

„Pierwszy odpoczynek w czasie ich podróży można było uznać za ukończony. Szli dalej, a Sveta – córka Mikao – dalej biegała, zachwycała się tym, co znalazła i zadawała pytania, głównie Fenrirowi. Niby mu to nie przeszkadzało i odpowiadał dziewczynce, jednak nie uważał się za kogoś, kto był dobry do opiekowania się dziećmi. A jeśli zapytała o coś konkretnego, smokołak spoglądał na jej ojca, żeby przynajmniej sprawdzić, czy chciałby, żeby jej odpowiedział, czy może niekoniecznie. I tak też było wtedy, gdy zaproponował, że na następnym postoju pokaże małej kilka prostych ciosów z walki wręcz.”

~ Samiel

Ruiny Nemerii

„Powiem wam coś – magia jest odpowiedzią na wszystkie pytania. Dlaczego uszy centaura przypominają słuchy królika? Jak przebyć daleką odległość w czasie krótszym niż pstryknięcie palcami? Czy ten grzyb chodzi?
No dobra – ostatni przykład pozostaje wciąż nierozstrzygnięty, jednak z reszty da się wyciągnąć prosty wniosek, a mianowicie: warto wiedzieć co nieco o magii. W przeciwnym razie możesz zostać zaatakowany podobną dawką cudactw, a odkrywanie ich wszystkich na raz będzie ciężkie do przełknięcia, o czym zdążył się przekonać Llewellyn – myśliwy, panterołak i… ktoś, kto absolutnie nie chce wsiadać na grzbiet centaura. Za żadne skarby. Tylko czy Nadeya nie weźmie tego za zniewagę? Na litość Pana, oby nie!
Chwila moment, czy to zapach… krwi? Czy to nie w tamtym kierunku pobiegł królikopies? Należy to sprawdzić jak najszybciej! I tak właśnie postanawia zrobić Śnieżek – bez namysłu zostawia naturiankę w tyle, aby w razie kłopotów ocalić niesfornego kundelka.
Ale co z centaurzycą? Czy zdoła samodzielnie do nich trafić? W tym gąszczu na duży, koński zadek czyha zapewne wiele przeszkód, które zdołają ją spowolnić, a przecież w tej właśnie chwili jej (póki co tymczasowi) towarzysze mogą mieć tarapaty! Lub wręcz przeciwnie…”

~Latro

Równina Maurat

Nani nie miała szczęścia. Już miała wyjść za mąż za Tarilliona, lecz w ostatniej chwili los zdecydował inaczej – leonidka straciła przytomność, gdy nabierała wody nad strumieniem. Jej przebudzenie nie należało do najprzyjemniejszych – suchość w gardle spowodowała kaszel, który zaś doprowadził ją do wymiotów, a te podrażniając gardło jedynie pogorszyły sytuację. Choć to jeszcze nie było najgorsze – gorsze było chyba to, że siedział przy niej jakiś obcy, uzbrojony mężczyzna. Tym mężczyzną był gladiator Rufus, który na zlecenie swojego pana pilnował jego nowej własności. Tak, Nani została porwana. Czy ten dzień mógł być gorszy?”

~KiS(s)

Lasy Eriantur

Constantin i Shyilia schronili się w leśnej jaskini na czas burzy, która zbliżała się do lasu. Jaskinia okazała się głębsza niż mogłoby się wydawać, a maga ognia kusiło, żeby ją zbadać, jednak skończyło się na tym, że zajął się przyglądaniem się burzy i rozmową z elfką. Gdy burza minęła, a oni wychodzili ze schronienia, Constantin ponownie poczuł chęć do eksplorowania jaskini, jednak pomoc przyjaciółce była ważniejsza – tym bardziej, że ona sama nie wyglądała tak, jakby chciała zrobić coś podobnego. Przeprawili się przez las i wyszli na drogę, którą za jakiś czas dotrą do bramy miasta, która majaczyła już w oddali.”

~ Samiel

Irrasil

„Zadania w dziwnym jarmarcznym konkursie zaczynają być coraz dziwaczniejsze, a ostatnie, przed którym stanęli Avellana i Maximilaan, było wręcz niebezpieczne. Oboje z niecierpliwością czekali więc, aż się ono skończy i będą mogli pójść dalej. Kolejna zagadka wygląda póki co niewinnie, lecz chyba nie obędzie się bez zmoczenia – wskazówki znajdowały się na dnie rzeki. Max pogodził się już z myślą, że to jemu przypadnie w udziale… mokra robota. Na razie jednak badają sprawę z brzegu.”

~KiS(s)

Dalekie Krainy

„Koty podbijają wyspy! Bo ile móżna siedzieć na stałym lądzie? Mansun wraz z całą ekipą karakali zawitali na Archipelag Farrahin, by dowiedzieć się jeszcze więcej o Alaranii i jej najbliższych sąsiadach. W przyjemnej przystani jaką okazuje się Limaria rozgaszczają się wśród morskich elfów oraz mahińczyków i całymi dniami to zabawiają ich swoimi opowiaściami to pracują nad uzupełnianiem własnej wiedzy. Tropikana biocenoza, nowe rasy i kultura z Arcykapitanem na czele… to jest coś! Pewnie nieźle zaskoczą Aureę, fellariankę, która znalazła się tutaj właściwie przypadkiem, kiedy zaprowadzą ją jako towarzyskę do wioski, w której stacjonują. Tym bardziej, że skrzydlata sądziła, że wyspa jest bezludna!”

~ KiS(s)

Donosiciel #45

Wyzwania nam niestraszne!

O co chodzi w naszych przygodach? Czasami o to, by odetchnąć, bo każdy bohater potrzebuje czasem odpoczynku. Nie można jednak za długo leżeć bezczynnie – nowe wyzwania czekają! Nowe przygody i nowe granice do przekroczenia! Dla jednych tym nowym wyzwaniem będzie pokonanie smoka, a dla innych… wyjście z łóżka. Ale nie liczy się skala, liczy się przede wszystkim podjęcie walki! Więc – do dzieła!

Szepczący Las

„Szał ogarnął Nessusa. Specjalna zdolność jego klanu, która niejednokrotnie pomogła mu już w walce, mimo że ma ona swoje minusy, a także tymczasowy, negatywny wpływ na jego ciało, gdy skończy go już używać. Centaur zajął się włócznikami, a Keira łucznikami – a przynajmniej to powiedział jej, żeby zrobiła. Walczył, zabijając jednego po drugim, aż w końcu sam Dowódca przeciwników przeraził się i nakazał swoim ludziom odwrót i powrót do miejsca, z którego tu przybyli. Nessus nie chciał im na to pozwolić, chciał wykończyć dowódcę wroga, jednak wielkie oddanie i lojalność sprawiło, że jeden z jego ludzi przyjął na siebie włócznię, której grot miał zabić wykrzykującego rozkazy. Dopiero po walce centaur spostrzegł, że jest ranny i zaczął się tym zajmować. Wiedział też, że chaos wywołany ucieczką w strachu sprawił, iż „dzikusy” zostawiły za sobą ślady.”

~ Samiel

Wodospad Snów

„Nadszedł czas pożegnania. Ucieczka z miasta zakończyła się sukcesem, chociaż to Samiel opuścił je na końcu – wcześniej zadbał o to, żeby nikt ich nie gonił i pozbył się zagrożenia – a Leila i Namir czekali na niego. Później padły ostatnie słowa i gesty, a także jedna pamiątka, którą przemieniony zabójca przekazał lisołaczce. Pożegnali się, każdy w inny sposób, a później ruszyli w swoje strony. Samiel poszedł jako pierwszy i szybko zniknął w tłumie, mimo że przecież był wysokim mężczyzną. Leila i Namir nie rozdzielili się i poszli w jedną stronę, w końcu lisołak miał się nią zaopiekować. Był to koniec ich wspólnej przygody, jednak czekały ich nowe, a także – może kiedyś – ponowne spotkanie. „

~ Samiel

Kamienny Ołtarz

Ruth podjął wyzwanie – podążył za niedoprecyzowanymi plotkami, by udowodnić (byłej) żonie, że nadal potrafi być złym chłopcem ciekawym mężczyzną! Duchy? Demony? Dajcie je tu wszystkie! I długo nie musiał prosić – w tajemniczej wiosce jest tego masa. Nawet znaleziony po drodze bezgłowy młodzieniec dziwuje się ilu martwych się tam kręci! Faust przysiadł się zaś do (póki co cichej) Hecate, by straszyć swoją obecnością pomniejsze demony… dla błogosławionego zostało najgorsze dziwadło. Poeta. Kinalali, szukający swojej muzy. Biadolący lebiega. Jak miło, że przynajmniej pamiętał imię artysty pochodzącego z tego co i on miasta! Nie, nie pamiętał. Oczywiście! Wytrzymanie w takim towarzystwie może być trudniejsze niż obcowanie z wszelkimi demonoduchami. Ale kto wie? Może marudny kompozytor, rozpieszczony nemorianin, delikatny poeta i przeklęta (tak, klątwami) demonolożka będą dla siebie wsparciem większym niż sądzą!”

~ KiS(s)

Elfidrania

„To tu rozpoczęła się nowa przygoda pary lisołaków. Czy naprawdę mogą zacząć wszystko od nowa, na czystej karcie i spełnić swoje marzenia? Namir wie czego chce od życia, w jego głowie rodzi się wiele sielankowych wizji, do których wystarczy przekonać Leilę. Pokazać jej lepszy świat, przejść na drugą stronę lustra, gdzie czekać na nią będzie przyjemniejsza i bardziej przychylna rzeczywistość. To jego marzenia, a ta historia pokaże czy i zmiennokształtna właśnie tego pragnie. Póki co, Namir musi walczyć z pokusą, ponieważ Leila zdecydowała się na kąpiel w jeziorze i niewinnie zaczepia mężczyznę… wątpicie w jej niewinność? Sami przeczytajcie! Przekonacie się jak nieświadoma swoich czynów ta wyjątkowa lisica Pierwszym więc krokiem będzie pokazanie dziewczynie, że lisołak nie chce być tylko przyjacielem!!! Myślicie, że mu się to uda?”

~ Frigg

Jadeitowe Wybrzeże

„Wyzwanie jakie stawia przed sobą Desta – szukanie siostry po całej Alaranii – nie przeszkadza jej, by zrobić sobie krótką przerwę na wizytę w Złotej Oazie. Zgłodniała po zwiedzaniu straganów mahinka trafiła do przybytku, gdzie, zamiast jedzenia, została poczęstowana porcją filozofii jego gospodarza. Spodziewając się, mimo wszystko, że jedzenie też dostanie, przysiadła się do pewnego rodzeństwa, uznając ich zgodę za coś oczywistego. I tu wyzwania dopiero się zaczęły. Nutria stara się zaspokoić niewyczerpaną ciekawość Desty i okiełznać nieco jej gadatliwość, Changhin przyzwyczaić do jej głośnej, ekspresyjnej osobowości, zaś Mournelian… Cóż, każdy moment, kiedy powstrzyma się od zgryźliwej uwagi pod adresem nowo przybyłej jest już jego zwycięstwem. Tymczasem największe wyzwanie stoi teraz przed Destą. Wreszcie – wreszcie! – podano jedzenie, a dziewczyna, której już burczy w brzuchu, robi co może, by zachowywać się przy posiłku bardzo dystyngowanie.”

~ Iaskel

Wyspa Lariv

„Niko całkiem dobrze odnajduje się w nowym środowisku – zaadoptowany jako syn Lucy’ego swój pierwszy dzień oficjalnego zajazdowego członkostwa zaczyna od burdy i wyjścia na zakupy z Kaikomi, jej dwiema ,,ciotkami”, minotaurzycą Miano i Irinaiem – fellerianinem, z którym się przepycha. Całkiem nieźle! Powoli acz nieubłaganie zostaje charakternym ulubieńcem ciotek oraz wkupia się w łaski Miano, dźwigając wraz z nią zakupioną belę. Z Irinaiem na pieńku ma w sumie od samego początku, więc tu wszystko jedno, a z Kaikomi… co sądzi o nim Szefowa? Tyle już razy rzuciły się jej w oczy podobieństwa między nim, a jej futrzastym mężem! I coraz częściej padają tematy krążące wokół małżeństwa, dzieci, adopcji… czy nastoletnia małżonka była na to gotowa?”

~ KiS(s)

Hrabstwo Ascant-Flove

„Mikael musi powstrzymywać się, by nie atakować. Creighton? Przedstawiona przez niego dziewczynka uformowana z cienia? Kto padnie ofiarą zarządcy, który nienawidzi kiedy coś się przed nim ukrywa, a którego podły humor ostatnio ma się wyjątkowo dobrze? Żeby ktoś przemykał się tak tuż pod jego nosem! Vinny też jest nieco zaskoczony postacią nieletniej, której nigdy na oczy nie widział – trudno jednak osądzić czy bardziej ciekawi go ona jako byt, czy raczej zastanawia się dlaczego Creig nie przedstawił jej wcześniej, a chował w pokoju. W nie swoim dworze! O co mu mogło chodzić?

W najdziwniejszej sytuacji postawiona jednak została Ogana. Zaproszona przez Creightona, jak na pokusę skromna piekarka, nagle znalazła się w jednym pomieszczeniu z mającym do niej słabość wampirem, wiedzącym o niej nieco za dużo hrabią oraz Mikaelem, który nie ukrywał nigdy swojej wobec niej niechęci. I teraz ta dziewczynka… Co się tutaj najlepszego wyprawia!?”

~ KiS(s)

Valladon

„Po burzy przyszło słońce, a kłótnia między Lucienem i Rakel okazała się być równie oczyszczająca, co deszcz. Jeszcze może nie przestało padać, a w obu sercach wprost buzuje od uczuć, ale oboje zaczynają się coraz lepiej rozumieć i przypominać sobie, co wydarzyło się przed ich długą-nie-długą rozłąką. Co sobie obiecali, ile dla siebie znaczyli, co mogło oznaczać rozstanie, a co zostanie razem… Na przykład to, że kiedyś długowieczny demon zobaczy, jak jego śmiertelna ukochana się starzeje – co to będzie, gdy zobaczy ją ze zmarszczkami?! Nie, może jednak lepiej teraz o tym nie myśleć…”

~KiS(s)

Góry Druidów

„Ale się porobiło. Kto by przypuszczał, że na poszukiwanie jednego małego kotka ruszy jednocześnie Yastre i Kavika? I że podczas tego uczona utknie na samym końcu pokoju, w którym wali się podłoga? Jak dobrze, że panterołak był na miejscu i uratował swoją ukochaną – nieważne, że ona jest zajęta, on nadal ją kocha, no! Zresztą zrobiło się przy tym tak miło, Kavika w końcu przestała na niego prychać, no i jeszcze znaleźli kotka – przyczynę tego całego zamieszania. Więc z kotkiem na rękach, z dziećmi w ramach obstawy, mogli wracać do wioski. Razem! Yastre się wzbraniał, ale no przecież dzieciom się nie odmawia. A uśmiechniętej Kavice tym bardziej.”

~KiS(s)

Thenderion

„Są takie podróże, podczas których wydaje nam się, że już wspięliśmy się na sam szczyt, już jesteśmy na samej górze… A okazuje się, że to tylko przystanek, bo przed nami czeka jeszcze większa góra. W tej sytuacji znalazł się Rianell. Blanche zrobiła wszystko, aby pomóc mu wyjść obronną ręką i uwolnić się z oskarżeń o morderstwo – dzięki jej zeznaniom i dzięki temu, że sprowadziła na rozprawę jego panią, Pestka został uniewinniony. Co więcej, lady Mandeville zaraz po rozprawie zwróciła mu wolność, w nagrodę za próbę ratowania jej męża i jako zadośćuczynienie tego, co sam przeszedł. Po pierwszym zrywie euforii do Pestki dotarło jednak, że nie wie co zrobić z otrzymaną wolnością – nie miał gdzie iść, co ze sobą zrobić, gdzie wrócić. Całe szczęście jednak nadal miał przy sobie Blanche i brata Benedykta, którzy pozwolili mu zostać w zakonie tak długo, aż nie stanie na nogi. Teraz czeka na niego prawdziwe wyzwanie: zbudować na nowo swoje życie.”

~KiS(s)

Mauria

„Rozmowy toczyły się w pojeździe wiozącym wampiry na bal. Vergil i Kathléen rozmawiali najpierw o Krwawym Księżycu i jego domniemanych wpływach, aby później przez chwilę zmienić temat na towarzyszkę młodej wampirzycy. Później Vergil zaproponował, żeby zadały mu jakieś pytania na jego temat – przez to zaczęła się rozmowa o jego oczach, a wampir odpowiedział zgodnie z prawdą, chociaż niektóre rzeczy pozostawił wyłącznie sobie, mówił o nich w myślach, jednak nie opuszczały one jego głowy. Następnie Kathléen zrobiła podobną rzecz, którą on zrobił wcześniej, a hrabia wykorzystał to, żeby zapytać dziewczynę o to, co sądzi o różnicy w latach między nim i nią. Jaką odpowiedź usłyszy? „

~ Samiel

„>>Jedno wynika z drugiego – zauważył, bo wiedział już, że główną (by nie rzec: jedyną) przeszkodą dla Francisa jest jego własny charakter.<<
Takim właśnie cytatem należy wprowadzić czytających w obecną sytuację. Francis… a właściwie to Francine, nareszcie napotkała w swoim życiu odrobinę… życzliwości, co prawda na ten moment głównie popartą dobrym wychowaniem, ale jednak to nadal lepsze niż ciągła walka o przetrwanie. Trudno więc zaadoptować się do środowiska w jakim raczej spodziewać by się można było napotkać krwiożerczego wampira czekającego na wieczorne polowanko, ale nie. Miasto Śmierci przedstawia się zupełnie w innym świetle, gdy mówi o nim sam generał straży – Nikolaus. To zupełnie inny wymiar rozumienia nekromancji, jeszcze mocno absurdalny w oczach demonicy, ale już nieco bliższy niż z początku sądziła. Jednak nie jest łatwym zadaniem wsadzić wszelkie przekonania i stereotypy tak po prostu pod poduszkę. Jeszcze czeka ją długa walka z własnym wybuchowym, egoistycznym i narcystycznym charakterem, choć w obecności takiego przystojnego arystokraty… wszystko wydaje się troszeczkę… ale tak troszkę (!) łatwiejsze.”

~ Frigg

Efne

„Chyba pora się trochę rozerwać, a przy tym być może dokonać czegoś wręcz niemożliwego – sprawić, by Nevaeh ubrała się jak na piękną kobietę przystało i poszła się bawić! Nie lada wyzwanie, ale nie takie rzeczy robiły Iorwen i Aureola. Idealnie się składa, bo już następnego dnia miał się rozpocząć festyn w mieście. Artystka zabrała się więc za strojenie bardki, a panienka Mandeville zorganizowała wszystko, aby wymknąć się z posiadłości na zabawę. Teraz tylko kop na szczęście i niech Nevaeh dobrze się bawi… I niech nabierze nowej pewności siebie, której pozbawił ją ten niefortunny incydent z Rianellem. „

~KiS(s)

Lasy Eriantur

„Krzyk pochodzący z gardła, wyglądającej na niewinną, sarny, rozniósł się chyba po całym lesie i słyszeli go wszyscy – Grim i Alice, którzy siedzieli na niewielkiej polance i rozmawiali obok odpoczywającego Riziego, a także Zirk i Xirin. Biały tygrysołak ucierpiał najbardziej, bo to właśnie na jego widok zwierzę postanowiło wydać z siebie takie odgłosy, a on w konsekwencji tego doznał tymczasowych (na szczęście!) uszkodzeń słuchu. Teraz słyszał więcej piszczenia, które ciągle zagłuszało większość innych odgłosów, chociaż zaczęło też powoli zanikać. Poza tym okazało się, że Xirin trafiła na starą pułapkę, która zacisnęła się na jej bucie – tygrysołak pomógł jej pozbyć się pułapki i razem ruszyli w drogę powrotną.”

~ Samiel

Otchłań

„Oj, oj, oj! Nie tak miało być! Planowała sielankę! Mieli się już do końca życia kochać, całować, przytulać i w ogóle to już powinno być fajnie! A jednak Veryvin nabrał jakiegoś niezrozumiałego dla Ruu dystansu. Smoczyca nie bardzo rozumie zachowanie ukochanego, nawet nie rozumie tego dziwnego, ciemnego świata! A ten tylko wszystko utrudnia! Przecież nie mogą zostawić jego kuzynki w potrzebie, nowa posiadłość Gorgony wymaga naprawdę solidnego wysprzątania, nie mówiąc o tym, że skoro są już znowu oficjalnie parą to pradawna chciałaby poznać rodzinę swego wybranka. Póki co dziadek buc oraz brat zdrajca nie bardzo budują pozytywny wizerunek, ale wypadałoby chociaż poznać swoich przyszłych teściów! Czyżby Vinek miał przed Rayruu jeszcze jakieś tajemnice? Należy to wszystko odkryć!”

~ Frigg

A wyzwania bywają rożne <3

Donosiciel #44

Czas leci!

Czas leci jak szalony – tak szybko, że w zeszłym tygodniu nawet Donosiciel się nie wyrobił i trafia w Wasze ręce dopiero dziś. Każdemu z nas się to jednak od czasu do czasu zdarza, prawda? Jedni się notorycznie spóźniają, inni są zawsze punktualni, a czasami tracimy poczucie czasu – szczególnie, gdy spędzamy go w miłym towarzystwie i w miłych okolicznościach. To co, który przypadek Was dotyczy?

Szepczący Las

Ruani spieszyła się by wykonać zlecenie. Opuściła mury miasta i udała się w las, by wyeliminować Corę – nordyjkę podróżująca w karawanie kupieckiej. W towarzystwie opryskliwego krasnoluda z wiecznie kwaśną miną, drugiego mało charyzmatycznego, ale kochanego i nieokrzesanej driady Sarú. Zresztą to ona ją w końcu znalazła i wyciągnęła zza krzaków przynosząc do obozowiska. Ku wielkiemu zdziwieniu zabójczyni, krasnoludy dały jej koc i wodę… opowiedziała im co prawda poruszającą historyjkę, ale nie spodziewała się, że naprawdę zostanie tak ciepło przyjęta! Nie przez wszystkich co prawda, bo Corze wcale nie podobała się obecność młodziutkiej, pięknej dziewczyny w obozie, ale… oto mamy dowód na to, że bycie bezinteresownym się jednak czasami opłaca! Zaskoczona życzliwością brodaczy najemniczka, następnego dnia opuszcza grupę, postanawiając jednak zmienić cel i znaleźć dla siebie jakieś inne zlecenie. Kto by pomyślał, że krasnoludy w taki sposób mogą się przydać drużynie?”

~ KiS(s)

Warownia Nandan-Ther

Kotołaczka zawsze należała do osób punktualnych – a przekonać się o tym będzie mogła Melodia, która jakimś cudem została przez nią zaproszona do domu! W mieście! Jednak do samych bram nie spieszyło im się zanadto. Ot, tak jak dwóm marznącym dziewczętom, które po drodze nieco się zapoznają, trochę sobie gawędzą… jedna nie wie co najlepszego wyrabia i w co się pakuje, biorąc pod skrzydła jelonkę, a druga nigdy jeszcze nie odwiedzała tak wielkiego miasta i pełna jest entuzjazmu. Och i jeszcze jest pegazica! Razem – Melodia, Rosa i kopytna Niebieska – stanowią całkiem barwną ekipę. Nic dziwnego, że wartownik zatrzymuje je i pyta Rosę kogo przyprowadziła…”

~ KiS(s)

Jadeitowe Wybrzeże

“Już było nieźle. Ustabilizowali stan dziwnie zachowującej się demonicy Ziharri. Poszli coś zjeść. Niemal się zapoznali. Momo liczył na to, że oto pochwycił w swe metaforyczne szpony stworzenie niezwykłe, egzemplarz być może jedyny – i teraz mu już rogata nie umknie. Jego rodzeństwo mogło dookoła niej skakać, ugłaskiwać ją i omamiać przyjaźniami, ale on miał swój plan. Plan, który się ślicznie posypał. Były (i obecny w zasadzie) właściciel przemienionej upomniał się o nią, jeszcze nim dostali posiłek i kiedy właśnie Nutria wesoło ich przedstawiała, rogata zniknęła. Elf widząc co się dzieje i z jakimi prawami mają do czynienia z miejsca jakby się poddał. Ale będzie jeszcze kombinować jak tu ugrać coś dla siebie i akademii. Tymczasem do stołu rodzeństwa, w miejsce Ziharri, bez pytania, za to gataliwie przysiada się Desta – młoda machinka, która swoją osobowością niemalże topi przyciężką atmosferę. Miało być tajemniczo, naukowo i mistycznie? Nie! Najedzmy się i pogadajmy! A co dalej? Kto by się tym przejmował!”

~ KiS(s)

Jezioro Cara

„Przemówił jej do rozsądku, przynajmniej tymczasowo, bo przecież Eldrizze powiedziała, że skończy z nim, gdy tylko uzna, że tylko zmarnował jej czas. Salazar zgodził się na to, a później zaprowadził mroczną elfkę w miejsce, w którym mogliby porozmawiać. Drogę pokonali konno, ale ostatecznie znaleźli się w karczmie, gdzie elf znalazł im odpowiedni stolik. Co prawda, przy wejściu spotkali się z podejrzliwymi spojrzeniami, jednak żadne z nich się tym nie przejęło. Salazar był gotowy na pytania, dlatego też powiedział Eldrizze, że może zapytać go o to, co chciałaby wiedzieć, a ona wykorzystała to i zadała swoje pytanie, które na pewno nie będzie ostatnim, jakie będzie skierowane w jego stronę.”

~ Samiel

Hrabstwo Ascant-Flove

Vincent w nawale nowych obowiązków musiał zorientować się w końcu, że duże, rodzinne śniadania są teraz jednym z nich. Ale to jedno było nieco inne niż poprzednie. Zaproszony bowiem został na nie Mikael (przyjaciel Vinny’ego, ale i zarządca – więc służba) oraz wampiryczny gość Creighton, który w jadalni pojawił się jako pierwszy. Ale to nie ci dwaj byli gwiazdami poranka – to bowiem zaszczytne(?) miano zawłaszczyła sobie pewna urodziwa rzemieślniczka, która w przeciwieństwie do zasiadających przy stole, na nogach była już od świtu. Tak, pokusa Ogana weszła na salony! Jako pracownica, ale zawsze! I czy nie osiągnęła sukcesu? Vinny postanowił tolerować ją mimo rasy, Mikael jej nie wyrzucił, a śniadający pochwalili jej pierwszej klasy wypieki! Na tym jednak nie koniec. Rudowłosa piekielna zwróciła na siebie uwagę wampira, który postanowił zwabić ją do siebie… w towarzystwie hrabiego i jego świty i przedstawić im boginkę, która zakochana jest w dziełach piekarki. Vinc na pewno nie zdziwi się, że dzięki występowi Ogany pozna dziewczynę, która towarzyszy jego przyjacielowi dłużej niż on go zna. No cóż – gdyby był urodziwą niewiastą, albo umiał gotować może zostaliby sobie przedstawieni wcześniej. Kto tam wampira wie!”

~ KiS(s)

„Sally postanowiła opowiedzieć mu o sobie, jednak była to historia ukryta w bajce. Występowała w niej ona, Dean i inni przedstawiciele grupy, a także inne osoby, które znali wcześniej. Nimroth słuchał jej uważnie i zapamiętywał słowa. Właściwie mógł być pewien jedynie tego, że Pierwsza i Druga Księżniczka, to Sally i Dean. Resztę mógł jedynie zgadywać na podstawie tego, czego zdążył już dowiedzieć się o pozostałych. Koniec tej opowieści uruchomił w umyśle lisołaka cały proces związany z rozszyfrowaniem ukrytego przekazu „bajki” – wiedział, że była to ich historia, jednak nie była ona opowiedziana otwarcie… Tymczasem warta Sally dobiegała końca, czego znakiem była zbliżająca się Howl. „

~ Samiel

Valladon

Lucien trochę się spóźnił – o jakieś dwa lata, choć wydawało mu się, że minęło ledwie kilka dni. Przez to jednak jego ponowne spotkanie z Rakel przebiega… Dziwnie. Burzliwie. Uczucie, które ich łączyło, nie wygasło, ale wszystko bardzo się skomplikowało, bo Czarnulka zdążyła już ułożyć sobie na nowo życie po jego zniknięciu. Poszła na studia, spotyka się z przyjacielem brata… Nadal jednak coś do niego czuje. Jak jednak wrócić do tego, co było kiedyś? Może to będzie niemożliwe, a może jednak się uda. Opuszczona posiadłość pod miastem, którą kiedyś razem odwiedzili, mogłaby być dobrym pretekstem do odbudowania tej relacji albo zbudowania jej na nowych zasadach. Ponoć drzewko, które tam kiedyś posadzili, w magiczny sposób urosło już do pełnych rozmiarów – może to dobry znak. „

~KiS(s)

Szlak Ziół

Conan i Jeremy zniknęli, ale na ich miejsce wleciała smokołaczka Irath! Miała niezłe wyczucie czasu, bo oto została jeszcze jedna porcja mięsa do podziału… A ją samą podejrzewać by można o związek z zaginięciem tamtej dwójki. Cain jednak tego nie zrobił. Choć dziewczyna sama mówiła, iż obawia się, że ścigający ją mag mógł mieć z tym coś wspólnego, jego zdaniem był to ktoś inny, lub nawet portal otworzył się sam. Nie znaczyło to, że nie powitał jej z odpowiednią dozą nieufności – w przeciwieństwie do Lotty, która ucieszywszy się na widok aury zmiennokształtnej otworzyła się i zaczęła trajkotać. Dotknęła też jej skrzydełek i w zasadzie… to niezły początek, jeżeli mają razem podróżować!”

~ KiS(s)

Thenderion

„Sąd wyznaczono na poranek następnego dnia. W końcu sprawa morderstwa, o które został posądzony Rianell, miała się rozstrzygnąć. Niewolnik opowiedział już stróżom prawa swoją wersję zdarzeń, ci jednak niespecjalnie chcą wierzyć w to, że to był nieszczęśliwy wypadek i że podejrzany z powodu tej śmierci cierpi, jakby zginął członek jego rodziny. W jego niewinność wierzy jednak panna Blanche, która wcześniej udzieliła mu azylu w klasztorze, a teraz najwyraźniej ma jakiś plan, jak można go uchronić od szafotu – póki co wysłała list, który sprawił, że rozprawa została odroczona. Ponoć ze względu na nieobecność kluczowych świadków – o kogo może chodzić?”

~KiS(s)

Mau

„Ślub Nani i Tarilliona czekał tuż za rogiem, wcześniej jednak matka pana młodego i żona wodza postanowiła zaprosić swoją przyszłą synową i jej rodzinę na kolację przy wieczornym ognisku. To zaproszenie bardzo zestresowało młodą leonidkę. Nie bała się ślubu i życia z ukochanym, ale chciała dobrze wypaść przed swoimi teściami, zwłaszcza, że wódz i jego żona byli w hierarchii ich stada najwyżej, a ona była tylko zwykłą lwicą zajmującą się polowaniami i opieką nad dziećmi swojego rodzeństwa. Mata Nani, Ayo, widząc jak jej córka nie może znaleźć sobie miejsca, postanowiła wysłać ją nad rzekę, po wodę. Nie przypuszczała nawet, że jej kochana córka nie wróci do domu… Wyczulone zmysły Nani tego wieczoru przytępił stres. Tak bardzo bała się swoich teściów, że jakimś cudem nie zauważyła czyhającego na nią niebezpieczeństwa. Nim zdążyła cokolwiek zrobić dzban z nabraną wodą roztrzaskał się na kawałki, a ona straciła przytomność. Co wydarzy się dalej? Kto chciałby krzywdzić synową wodza lwiej wioski? Któż byłby tak głupi by ryzykować gniew stada drapieżników? To się jeszcze okaże…”

~ Niara

Ekradon

„To był dłuuuugi dzień. Iaskel i Silea w swojej podróży w poszukiwaniu Hessana trochę już zamarudzili – najpierw pomagając pobitemu złodziejaszkowi, później zatrzymując się w gospodzie, aby leczyć miejscowych. Z drugiej strony, dzięki temu zyskali nowego towarzysza wędrówki – wampira Daro, który może pomóc im przyśpieszyć nieco ich poszukiwania. Albo wręcz przeciwnie. Daro, po nie do końca udanych eksperymentach z łaźnią na szczęście postanowił nie niepokoić już tej nocy Iaskela, jednak ten ze strachu i tak prawie nie zmrużył oka. Ale wstał już nowy dzień i elf, driada oraz wampir pośpiesznie wyruszają, by szukać swojej zguby. Tym razem nic nie powinno im pomieszać szyków – no, chyba, że niepohamowany apetyt Daro, który najwyraźniej upatrzył sobie Iaskela…”

~ Iaskel

Opuszczone Królestwo

„Pierwszy dzwonek oznacza rozpoczęcie roku w szkole magii, Sapientii! Astrid, Elliot oraz Reno zaczynają swoją edukację, aby uzyskać prawo do noszenia fikuśnych kapeluszy i szlafroków w gwiazdki! Są też tacy, którzy nazywają to byciem pełnoprawnym czarodziejem. Ach, któż z nas nie zazdrości im tych czekających dram, dni zawalonych nauką, presji przeżerającej duszę, zarówno zewnętrznej jak i wewnętrznej, niezrozumienia ze strony rówieśników, krzywdzących schematów oraz katatonii zawodu i niszczonych marzeń? Nawet smokowi trudno oprzeć się chęci, aby samemu wskoczyć w mundurek!”

~ Déri

A jak to wyglądało?

Astrid pojawiła się przed czasem. Jak zwykle chyba. W końcu nie po to ma księgę praw w głowie, żeby je łamać, a cichy charakterek, by przykuwać do siebie uwagę spóźnieniem. Nie, to robi Elliot. Pierwszy dzień w szkole, prezentacja manier i obycia… nie mógł przyjść na czas! Wpadł do sali podczas rozdawania testów, wesoło powitał znanego mu nauczyciela i palnął na biurko cztery martwe ptaki. Dostawa. Test jednak napisał i zdobył nawet nowego kolegę – Rafaela. Razem z nim i Astrid (oraz jej fretką, która bardzo go zaintrygowała) utworzyć mieli zresztą grupę na testy praktyczne. Wtedy jednak pojawił się Reno – jeżeli spóźnienie i nieznawstwo zasad Elliota nie wystarczyło, to oto przed wami ktoś, kto je po prostu łamie! Czy pilna uczennica, fretka, wesołek i smok będą takie zachowania po prostu tolerować?”

~ KiS(s)

Wschodnie Pustkowia

„W jednej chwili życie pełne nadziei i miłości może zamienić się w pełne strachu i udręki. Malachi i Ananke nie zdążyli się sobą nacieszyć, a ich pierwsze romantyczne chwilę przerwano brutalnie pojawienie się rozkazów dla elfki. Nie mieli nawet czasu się pożegnać. Anioł mógł tylko spojrzeć za nią w mrok. Mimo to wierzył, że niedługo znów się zobaczą… Im dłużej jej nie widział, tym bardziej się bał. Aż w końcu otrzymał wiadomość, a w niej informację o najgorszym. Ananke zginęła. Miał jej już nigdy nie zobaczyć. Odeszła w nicość, zniknęła, jej serce przestało bić. Ciemnowłosemu zdjęto z ramion ciężar dowództwa rododendrońskiej drużyny. Wrócił do Niebios. Intensywne uczucia, które się w nim gotowały w końcu osłabły, ale on zaczął czuć się jak pusta skorupa. Stracił nadzieję na szczęście dla samego siebie, pozostała mu już tylko służba Najwyższemu.

Pan uznał więc, że już czas by udał się na nową misję. Wyznaczony do odnalezienia pewnej lisołaczki i nawrócenia jej nie spodziewał się, że jego misja imieniem Yve będzie trudniejsza niż przypuszczał. Już przy pierwszym spotkaniu ruda pokazała, że ma ostre ząbki i pazurki, a także niewyparzoną gębę. Malachi jednak nie zamierza zrezygnować ze swojego zadania. Pytanie tylko, czy Ive będzie chciała z nim współpracować?”

~ Niara

Rododendronia

Malachi był pewien, że wreszcie zazna szczęścia. Wiedział, że znalazł tą właściwą osobę, że wreszcie nadszedł czas na miłość. Jego misja nadal była ważna, lecz priorytetem stał się związek z Ananke. Kochał ją, ona kochała jego. Wyobrażał sobie, że któregoś dnia usiądzie na ganku swojego domu i będzie obserwował dzieci bawiące się, pod jego czujnym okiem. Wiedział, że Ananke nigdy nie będzie żoną, która gotuje obiady i sprząta dom. Widział ją jednak z orężem w ręku, gdy uczy ich córkę władać bronią. Kiedy powiedziała mu, że nie może mieć dzieci, nie widział w tym nic złego. Tak wiele dzieci w sierocińcach potrzebowało opieki. Zdawał sobie sprawę, że jego wizja jest odległa, ale nadzieja utrzymywała w jego sercu ciepło. Niestety, całe jego życie i plany na przyszłość rozpadły się jak domek z kart. Po raz pierwszy był ze swoją ukochaną na romantycznym spacerze, który brutalnie przerwało im pojawienie się gońca z wiadomością. Ananke dostała rozkazy, musiała udać się na misję. To był ostatni raz kiedy ją widział. Trzy miesiące później przyszła wiadomość. Poległa w walce… Co teraz zrobi Malachi? Czy będzie zmuszony pozostać w Rododendronii? Czy znów wróci do Planów Niebiańskich? Nie wiedział. Musiał czekać na znak od Najwyższego co teraz z jego życiem…”

~ Niara

„Znaleźć dwie igły w jednym stogu siana to nie lada wyczyn! Lub znalezienie dwóch panterołaków na targu rybnym! Kimiko, czerpiąca na jakże zrozumiałe białe plamy w pamięci, budzi się w nowym mieście, oddalonym od jej ostatniego miejsca przebywania o… rozsądną odległość. Jednakże i tutaj nie może liczyć na brak rozrywek! Niejaki Bhaskar dostrzegł już kobietę, dając przykład panterołaczych godów! Złotookiemu (i zapewne i złotoustemu, choć nie przekonamy się, póki się nie odezwie!) panterołakowi z łatwością przychodzi uwodzenie panterołaczki wzrokiem, choć ta, jak to ma w swojej naturze, czmycha! Choć mogą mieć coś wspólnego z tym też stróże prawa, których także ciągnie do złodziejki… cóż za uprzedzenia!”

~ Déri

Lasy Erianthur

„Oczywiście, można było się spodziewać, że Alice niekoniecznie przejmie się losem swojej towarzyszki. Zirk trochę dziwnie czuł się z tym, że jego jej los obchodzi bardziej niż osobę, która zna ją lepiej. Nie spodziewał się, że tamten nagle oderwie się od swojej pracy i pójdzie szukać Xirin, jednak myślał, że po prostu bardziej się tym przejmie i może nawet poprosi białego tygrysa o to, żeby poszedł jej szukać. Znaczy… niby wspomniał, że Zirk może jej poszukać, jednak nie brzmiało to tak, jakby bardzo obchodziło go to, co się z nią teraz dzieje. Tygrysołak miał zamiar to zrobić i to bez różnicy, czy Alice zaproponowałby to, czy nie – dlatego też już po chwili udał się w stronę, w którą ruszyła Xirin. Próbował nawoływać ją i nasłuchiwać kroków, aż w końcu udało mu się je usłyszeć, chociaż jednocześnie znalazł się też dość daleko od miejsca, z którego wyruszył i nie miał też pewność, że kroki te należą do osoby, której szukał.”

~ Samiel

Arrantalis

„Na dworze Arrantalis nadeszła pora odsłonić karty. Kim był tajemniczy Solythue, który od jakiegoś czasu w tajemnicy kręcił się wokół księżniczki Evangeline i najwyraźniej się nią opiekował? Że będzie to Upadły, tego na pewno nikt się nie spodziewał. A już na pewno nie Delia, która widząc Piekielnego, odruchowo chciała bronić przed nim swoją córkę. On jednak chyba nie ma złych zamiarów. Chyba. Bo chociaż mówi o bezpieczeństwie księżniczki i budowaniu nowej relacji, ton jego głosu i słowa do przyjaznych raczej nie należą. A zmęczona i zestresowana królowa kto wie jak zareaguje…”

~KiS(s)

Donosiciel #43

A teraz sobie poleżymy…

No tak – skoro ostatnio wszyscy intensywnie sprzątali, zarówno w pokojach jak i wątkach, to teraz należy nam się chwila odpoczynku prawda? Poleżmy sobie sobie więc, zrelaksujmy się, poczytajmy coś przyjemnego – na przykład to świeżutkie, jeszcze ciepłe wydanie Donosiciela. Ciekawe co też ciekawego się teraz dzieje u waszych bohaterów?

Kryształowe Królestwo

„Dookoła Kryształowego Królestwa znikają grupy przestępcze. Wraz z nimi szpiedzy króla Denawetha. Kto za tym stał? Kto był na tyle odważny lub na tyle głupi, by igrać z interesami państwa? Upadły anioł Erremir nie mógł pozwolić na to, by jego poddani cierpieli katusze, będąc więźniami Czerwonych Łowców. Poprosił więc swoje córki, by pomogły mu odbić tych Prasmokowi ducha winnych ludzi. Wtenczas wieści o tajemniczym zabójcy dotarły do czarodziejki Kayleight, doradczyni króla Denawetha, jego prawej ręki oraz osobistego szpiega. Władca polecił czarodziejce, by odnalazła tego, kto zabił ludzi infiltrujących szeregi Czerwonych Łowców, jak sam wspomina, dobrych i uczciwych ludzi. Kayleight natychmiast przyjęła rozkaz, i stając na uszach, poczęła budzić wszystkie swoje kontakty, wiedzące cokolwiek o wydarzeniach z ostatnich dni.
Jednak w nocy następującej po dniu, w którym czarodziejka zjawiła się w królestwie doszło do kolejnej rzezi. Kayleight zmuszona została do podjęcia nadzwyczajnych środków. Zwróciła się więc z prośbą o pomoc do starego znajomego, który miał bardzo interesujące ją informacje.”

~Nuka

Kamienny Ołtarz

„No i do efemerycznego poety i demonolożki w towarzystwie dwóch demonicznych chowańców dołączył… Błogosławiony spirytysta. A wraz z nim duch bez głowy i demon przechadzający się po lesie w kapciach i podomce. Zdawać by się mogło, że normalna wioska w środku lasu nie jest w stanie udźwignąć takiego nagromadzenia dziwactw… Ale zdaje się, że to miejsce wcale nie jest takie zwykłe. Wygląda na to, że mieszkańcy skrywają jakąś tajemnicę – nie chcą mówić o co chodzi, każą czekać do wieczora. Twierdzą, że podróżnikom nic nie grozi, a wręcz mogą uzyskać pomoc… Ale kto by tam wierzył takim leśnym dziadkom.”

~KiS(s)

Jadeitowe Wybrzeże

„Odpoczynek bardzo przyda się trójce rodzeństwa i Ziharri, przemienionej, która do niedawna była przecież niewolnicą. Pokonawszy pewne trudności i zrozumiawszy z jak nietypowym stworzeniem mają do czynienia Nutria i jej bracia mają w końcu okazję odetchnąć, a rogata… posiedzieć wraz z nimi. Ale czy na pewno będzie tak spokojnie? Momo spojrzeniem dobija kucharza, który zamiast szybko zaproponować im rybę, bawi się w filozofa, uprzedzając, że jeśli wybiorą złe danie… mogą tego nie przeżyć. NAPRAWDĘ!? A nie można dać im po prostu się najeść!? Plotka głosi jednak, że to nie jedzenie będzie ich największym problemem, a drogi ich i demonicy rozejdą się wcześniej niż by tego chcieli. Czy faktycznie zostaną z tym wszystkim sami?”

~ KiS(s)

Turmalia

„Zamknęła się księga. Zniknęła potężna iluzja stworzona w umysłach towarzyszy. Zakończyła się historia chłopca powtórzeń, Tommy’ego, a wraz z nią przygoda nieśmiałej Mimosy, niewidomej Kerhje, potężnego Ace’a i rozbójnika Amaroka. Gdy niebianka na nowo otworzyła oczy była z powrotem w antykwariacie – sama ze swoim małym towarzyszem. Więc gdzie podziała się reszta? Czy będzie mogła teraz odpocząć? A może zacznie się o nich zamartwiać? Chociaż nie, chwila – słychać pukanie do drzwi!”

~ KiS(s)

Demara

„Pogaduszki między Nalą i Rammim zostały przerwane przez pojawienie się rezolutnego młodzieńca, który przedstawił się jako Hive. Chłopak subtelnie, dał im do zrozumienia, że to jego elfi podróżnik krył poprzedniej nocy przed strażnikami… Pomylił sobie chyba jednak drugą osobę dramatu i wygląda na to, że nazahirska koleżanka jego rozmówcy została wzięta za piekielnego bibliotekarza, który do tej pory podróżował z Rammonem. Nikt chyba jeszcze póki co nie zdaje sobie sprawy z pomyłki, ale może wkrótce to sobie wyjaśnią… Zaraz po tym, jak ktoś powie Nali, że całowanie w rękę na powitanie jest w tych stronach wyrazem dobrego wychowania, bez względu na wykonanie.”

~KiS(s)

Jezioro Cara

„Krótkie starcie dawnych przyjaciół – Salazara i Eldrizze – zakończyło się nie śmiercią lub poważnymi ranami jednego z mrocznych elfów, lecz tym, że poniekąd doszli do porozumienia. Kobieta zgodziła się na to, żeby pomówić ze znajomym „zdrajcą”, chociaż uprzedziła go, że zakończy jego życia, jeśli uzna, że nie był wart jej czasu. Salazar zgodził się na to i zaprowadził ją do niedużego skupiska zabudowań, gdzie znajdowała się też karczma, w której chciał, żeby odbyła się ich rozmowa. Gdy znaleźli odpowiedni stolik, elf wprost powiedział Eldrizze, żeby pytała go o to, o co chce. Ciekawe, jakie pytania będzie do niego miała?”

~ Samiel

Las Driad

Camelia została porwana! Tak po prostu, tuż sprzed nosa Teana, który musiał na to patrzeć, sparaliżowany. Porywaczem okazał się być Brian, którego dziewczyna bardzo dobrze zna ze swojej przeszłości, tak samo jak celę, do której trafiła. Czy da radę się stamtąd uwolnić? Albo czy Tean zdoła ją uratować? Na pewno ruszył na pomoc i ma szczere chęci. Być może będzie miał nawet pomocnicę, bo na horyzoncie pojawiła się Carmen – cyganka bez wozu, ale w towarzystwie dzieciaków, które to przypadkiem doprowadziły do spotkania z piekielnym. „

~KiS(s)

Hrabstwo Ascant-Flove

„Droga towarzyszka Vinny’ego, błogosławiona Mimi, niespodziewanie musi opuścić pałac. Ku rozpaczy Michelotta, który ją uwielbia, i samego Vinca – który szalenie jej zazdrości. Bo wróciła do kamienicy! On jednak wywiązuje się ze swoich obowiązków jak umie, więc nie rzuca wszystkiego w kąt i nie jedzie wraz z nią na stare, wygodne śmieci. Nie, zostaje tam gdzie służące się go boją, ludzka rodzina szepcze za jego plecami, Michelotto dręczy go etykietą, a Creighton… w zasadzie ma go gdzieś. Przynajmniej jedna dobra relacja! Tak więc życie toczy się dalej – Creig czeka na matkę Vincenta szlajając się po ogrodach, Vinc stara się zrobić cokolwiek dobrze, a ludzie żyjący w posiadłości próbują się do nich jakoś przyzwyczaić. Jest jednak ktoś kto przynajmniej służbie umila poranki – a w szczególności mężczyznom! Pokusa Ogana oraz jej wypieki pojawiają się na horyzoncie! Tylko Mikael burczy na to w niezadowoleniu – nie może patrzeć na rudą kucharkę z piegami, inną niż jego drobna, urocza Mimi. Kształtna, naturalnie zmysłowa Pokusa zdecydowanie go teraz nie zadowoli. Hmm… ale czy na pewno?”

~ KiS(s)

Szlak Ziół

Irath – przedstawicielka smokołaczej rasy – nie wydawała się wrogo nastawiona do Caina i Lotty, nie wyglądało też na to, że chciałaby ich okraść, w końcu wcześniej uprzejmie zapytała, czy mogłaby zjeść część ich posiłku. Pradawni nie mieli nic przeciwko, jednak chcieli – zwłaszcza Cain – dowiedzieć się czegoś na temat tej dziewczyny. Co prawda, czarodziej był podejrzliwy wobec nieznajomej, co na samym początku pokazał nawet tym, że przygotował się do rzucenia jakieś ofensywnego zaklęcia, jeżeli musiałby to zrobić. Później, odwołał to przygotowanie, jednak nadal uważnie obserwował zmiennokształtną, mimo że właściwie zaprosili ją do tego, żeby usiadła naprzeciw nich i nawet spała w pobliżu. Lotta, już po tym, jak przestała podpierać się na ramionach Caina, była bardziej otwarta wobec Irath i nawet ucieszyło ją to, że zaproponowała ona, iż jutro coś dla nich upoluje.”

~ Samiel

Trytonia

„Mówi się, że kłopoty chodzą parami… I to jest zdecydowanie całkowita prawda. Smok Harmoniusz, który nie ma zielonego pojęcia o tym, że jest smokiem, odwiedza niedawno spotkaną znajomą po wizycie u zaprzyjaźnionego rzeźnika. Takie niecodzienne wizyty zdarzają mu się co najmniej raz na tydzień, gdyż rudowłosy właściciel rzeźni, Pan Ryszard, jest nadzwyczajnym wielbicielem psa chłopaka. Faro zaś, przyjacielski, diablo inteligentny pies pasterski, jest wielkim wielbicielem polędwicy. Ci dwaj doskonale się ze sobą dogadują. Harmoniusz jednakże musiał zajść jeszcze w jedno miejsce, którym okazał się sklepik dla uczciwym inaczej, ukryty gdzieś w labiryncie trytońskich doków. W tym właśnie sklepiku pracowała znajoma smoka, Gongpao, będąca nadzwyczaj cierpliwą osobistością, starającą się nie wybić wszystkich zębów poprzedniemu klientowi, który zażyczył sobie niebotycznie skonstruowanej zbroi. Pao pogoniła oburzonego gościa, a niedługo później została świadkiem sceny rodem z komedii, gdyż chłopak, którego poznała całkiem niedawno, chcąc zrobić efektowne wejście, zahaczył o stos skrzyń, posyłając cały towar ku ziemi. Zatem, skoro to spotkanie zaczęło się aż tak dynamicznie, ciekawe, co będzie dalej…”

~Nuka

Arturon

„Sytuacja w rezydencji rodziny la Tranchte nabrała tempa i grozy. Nowy księgowy okazał się być oszustem, dzięki któremu matka Escrim próbowała wygryźć szanowanego nauczyciela, Edgara. Gavin zdołał już do reszty zbaranieć i przestał rozumieć, co się w tej rodzinie wyprawia. Okazało się również, że spadkobierczynią wszelkich dóbr materialnych rodziny jest młodsza siostra pani kapitan, Megan. Po prostu dramatom rodzinnym nie ma końca…”

~Nuka

Ekradon

Daro, Iaskel i Silea szykują się do podróży. Albo raczej – do snu. W końcu jak wypoczynek to wypoczynek! Pytanie ile znerwicowany elf da radę wynieść z nocowania w jednym pokoju z wampirkiem o umyśle banana, i czy wampirek nie będzie zbyt skuszony elfią krwią, by usnąć w spokoju póki jej nie skosztuje. Driada też nie jest do końca pewna jak to się skończy, więc nim się kładzie, wygląda na korytarz – może jako optymistka ma nadzieję, że jej kompani jakoś sobie poradzą i jutro nad ranem rześcy i wypoczęci zejdą razem na śniadanie…. Chwila. Śniadanie… czy z Daro u boku aby na pewno będzie to bezpieczne?”

~ KiS(s)

Szczyty Fellarionu

„Wielkolud, mutant, najemnik, twardy jak głaz, nieustępliwy. Tak widział siebie Tauros, aż do dnia, w którym spotkał Manę. Była z nim zaledwie chwilę, ale każda godzina z nią spędzona roztapiała jego żelazne serce. Nigdy, nikt nie okazywał mu takiej czułości. Tymczasem młoda harpia, ptaszyna, w kilka chwili zmieniła go z zimnego wojownika w ciepłą kluchę. Czasem karcił się w myślach, że nie zachowuje się jak na dorosłego mężczyznę przystało, ale zaraz potem o tym zapominał. Siedzieli przy obiedzie, oboje byli głodni, a parująca zupa szybko napełniła ich żołądki. Rozmowa z Maną była jednocześnie trudna i zabawna. Jej pytanie, czy Tauros jest samicą rozbroiło norda. Ale wyjaśnił jej, że zdecydowanie nie jest kobietą i nie, nie może mieć jajka. Za to ona uświadomiła mu, że jajko mieć może. Gdzieś pomiędzy tą krępującą sytuacją Tauros dostrzegł lisa niosącego w pysku kurę, może nie byłoby to takie dziwne, ale lis Many przechadzał się z kurakiem po jego domu, w dodatku, prawdopodobnie, był kurak jego sąsiada. Nie było jednak czasu by o tym myśleć, bo Mana uznała, że Tauros jest jakimś strażnikiem i zanim wielkolud zdołał się wytłumaczyć, ptaszynka tuliła się do niego z całych sił. Jak miał jej nie polubić? Jak zamknąć serce, przed jej wylewnymi uczuciami? Jak potoczą się dalsze losy dwóch tak odmiennych istot? Czy możliwym jest, żeby prostoduszna dziewczyna zupełnie odmieniła życie wielkoluda z północy?”

~ Niara

Rapsodia

Kito, jak to na pokojowo nastawionego szamana przystało próbował załagodzić konflikt między trytonem, a młodym centaurem ZuZu. Żeby jednak działać musiał poznać więcej szczegółów – obserwował więc w milczeniu i z uśmiechem chaotyczną wymianę zdań i oceniał obu naturian swoim wścibskim oczkiem. Oszukańczy błazenek o ostrzegawczej aurze nie dał się łatwo przeprosić. Choć Rubinento robił wiele, by jakoś wynagrodzić mu poprzednie, wodne ataki, ten raz się obrażał raz niemal go kopał. W końcu tryton zaproponował mu pączka. Tu wściekłość i łzy dzieciaka zniknęły. A zaraz potem zniknął on sam, w lesie, z łakociem w ręce i mało subtelnym ,,Na razie głupki!” na ustach. Kito mógł tylko pokręcić głową i westchnąć do wspomnień – jako dzieciak był zdecydowanie mniej narwanym indywiduum. Zostało mu to z resztą do dzisiaj. I tak został przy trytonie by zobaczyć czy może mu jednak pomóc.”

~ KiS(s)

Lawendowy Dwór

„No i stało się! Nie było co prawda pierścionka, nie było zachodu słońca i białych płatków kwiatów niesionych przez wiatr, ale dla Rael i Tristana to nie miało znaczenia – lord Lawendowego Dworu oświadczył się swojej wybrance. A ona przyjęła go bez wahania! Mimo braku romantycznej oprawy, oboje z pewnością byli przeszczęśliwi, a ta chwila będzie przez nich wspominana jako jedna z najpiękniejszych w ich życiu. Teraz mogą już planować wspólną przyszłość, ale i zająć się tymi bardziej aktualnymi. Dajmy im jednak chwilę, by mogli nacieszyć się sobą.”

~KiS(s)

„Czasami wszystko co dzieje się wokoło jest trudniejsze niż można znieść. Zmęczenie przygniata do ziemi, dobija brak wpływu na los. Tristan i Rael mieli bardzo trudny dzień. Rozmowa z napadniętymi dziewczynkami była wyczerpująca. Oboje nie przypuszczali, że ten dzień może skończyć się dobrze. Tristan zasnął na kanapie w bibliotece, słuchając kojącego głosu Rael, czytającej wiersze. Śnił o rodzinie i o niebiance przy jego boku, noszącej jego dziecko. Kiedy się przebudził, zobaczył, że jasnowłosa nie jest tylko wytworem jego wyobraźni. Nie planował tego, po prostu to zrobił. Nie było świec i romantycznej kolacji, ani zapierającego dech w piersiach zachodu słońca. Tristan poprosił Rael o rękę i wyznał jej miłość. Niebianka, promieniejąc przyjęła oświadczyny i również wyznała miłość lordowi. Oboje nigdy nie byli tak szczęśliwi. Znaleźli się w bańce, która oddzielała ich od wszystkich problemów. Ich pierwszy pocałunek był czuły i przepełniony miłością. Oboje nie mogli uwierzyć, że zakochali się z wzajemnością. Czy na ich drodze do szczęścia staną kolejne problemy? Czy ojciec Rael nie będzie miał nic przeciwko ich małżeństwu? Co na to wszystko powie Ais? I jak zareagują dzieci Tristana? Wkrótce się okaże.”

~ Niara

Efne

„Po incydencie w schowku ze szczotkami stosunki między Rianellem i Nevaeh mocno się ochłodziły. Kilka dni później zarządca posiadłości wyjechał, oddelegowany przez pana domu do pracy u dalekiego krewnego, a bardka została ze swoim poczuciem winy sama. No, może nie sama – ma przy sobie nową znajomą, malarkę Iorwen, która pociesza ją i podtrzymuje na duchu. W posiadłości Mandeville’ów znalazła namiastkę domu… Lecz nadal wisi nad nią widmo tajemniczej i złowrogiej wiadomości od człowieka, który sprzedał ją do tej posiadłości. Dni mijały, a z obiecanego miesiąca zostało coraz mniej czasu – co Nevaeh powinna zrobić w tej sytuacji?”

~KiS(s)

Lasy Eriantur

„Spotkanie po latach trwało nadal, a Shyilia i Constantin opowiadali sobie, co robili od czasu, gdy rozstali się te kilkanaście lat temu. Elfka odpowiedziała raczej krótko, a czarodziej postanowił rozwinąć nieco i powiedzieć jej trochę więcej w związku z tym, o co go zapytała. Oczywiście głosy w jego głowie nie zostawiły tego w milczeniu, na czele z Matką, która od samego początku liczyła – i nadal liczy – na to, że ta dwójka odnowi swoje więzi i nawet polepszy je, przez co staliby się dla siebie kimś więcej niż dobrymi znajomymi, którzy mogą sobie ufać. Constantin zaproponował nawet Shyilii, że pomoże jej z osiągnięciem celu, który sobie postawiła, czyli w znalezieniu osobnika, na którym chciała się zemścić. W końcu i tak nie miał większych planów co do tego, co chciał robić w Iruvii. „

~ Samiel

Góra Przeznaczenia

A po ostatnim sprzątaniu nagle zrobił się duży ruch na Górze Przeznaczenia – wielu z Was szuka teraz towarzystwa do gry! Można wybierać wśród naprawdę wielu kuszących ogłoszeń. Na przykład już od dawna czeka na was syrenka Rheyaen. Jeśli jednak środowisko wodne Wam nie po drodze to może któraś z postaci Wojenki? Do wyboru jest słodka fellarianka Aurea albo Nimfea w pakiecie z pajęczą postacią Wensza, Avarralie. A może lisia elfka Caia? Wymagań niewiele, a możliwości mnóstwo! Kolejne dwie postaci należące do jednego gracza to Syntiel (w parze z czarodziejką Brenną) i Angven. Anielski bibliotekarz albo najemnik, to całkiem ciekawy wybór! A może ktoś bardziej egzotyczny? Musashi to trochę bucowaty, ale honorowy Eravallian, na pewno można stworzyć z nim coś nietuzinkowego! Równie nietuzinkowego, co wątek z kocią ekipą Mansuna, która pochodzi z odległej Sunbirii. Do wyboru, do koloru, przeglądajcie ogłoszenia i zakładajcie wątki, bo możliwości jest bez liku! 

Donosiciel #42

Wiosenne porządki

Niech moc będzie z nami…

Pięknie się zrobiło, czyż nie? Na dworze słoneczko i ciepełko, kwitną krokusy, hiacynty i przebiśniegi. Nawet nasze forum jest zdobne nie tylko w kwiaty, ale i w piękne wiosenne damy. Wiosna niesie też werwę, by rozpocząć porządki po zimie – widać to nawet w naszych wątkach! Wiele się zamknęło, wiele nowych też otworzyło, na potęgę powstają nowe postaci. Oby tak dalej! A nim wrócicie do intensywnego tworzenia, zerknijcie co tam słychać u innych – ku inspiracji!

Szepczący Las

„W lesie zaczyna nieco szeleścić! Szkoda tylko, że poszukiwania zaginionej siostry idą tak wolno i opornie… Frigg powoli akceptuje stan swojego położenia – a to znaczy, że przestała przykładać każdemu sztylet do gardła. To już duży postęp!
Poszukiwania Sonei także nie należą do najłatwiejszych! Frygowatość Frygi jest głęboko, bardzo głęboko ukryta we Frydze, a żeby wygrzebać coś takiego to trzeba dużo cierpliwości i jeszcze więcej cierpliwości, której brakuje złotookiej… Ale nie jest tak źle, bo przecież pomaga jej mądry elf.
Widugast zaś próbuje odnaleźć się w „dzisiejszych czasach”, nawiązać kontakt z naturą, dowiedzieć się co w trawie piszczy. Wszak sto lat był zamknięty w drzewie, a teraz należałoby nadrobić stracony czas. Gadatliwy lis, który także w swej małej historii poszukuje przyjaciela, jest dla niego dobrym źródłem informacji. Mieszkańcy lasu rozumieją się najlepiej!
I ten chłopak, który na nich natrafił…
Wszyscy czegoś w życiu wciąż szukają.”

~ Frigg

Kamienny Ołtarz

„Tajemnicza wioska w środku lasu, senna i jakby oderwana od rzeczywistości. A mimo to równie niepasujący do otoczenia Kinalali wzbudził niemałą sensację swoim pojawieniem się – najpierw pomylony ze zjawą, później z aniołem przez swoją urodę. Jego w to miejsce sprowadziły poszukiwania ukochanego. Innym podróżnym, czy w zasadzie podróżniczką, jest Hecate – demonolożka szukająca rady na swoją klątwę. Z nią przybyli towarzysze z Otchłani, lecz póki co pozostają niewidoczni… Więc kogo tu jeszcze brakuje? Może anioła-spirytysty?”

~KiS(s)

Wodospad Snów

„Ta podróż już się kończy. Nie jest to codzienna informacja, prawda? Historia tej przygody na każdym pozostawi swoje piętno. Odnalezienie po latach, test przyjaźni, wewnętrzne rozterki są tylko kilkoma przykładami tego co ich spotkało. Leila, Samiel i Namir dobiegli do jednej z wielu met w swoim życiu i teraz pozostał już tylko wybór z kim i dokąd się udać. Czekamy na dalsze losy tych bohaterów i oby były one pełne cudownych przygód!”

~ Frigg

Jadeitowe Wybrzeże

„Czas na porządki! Tylko gdzie podział się Ora? Nie wie tego ani Momo, ani Chan ani sama Nutria – a muszą być zdolni skoro zgubili półsmoka i jego gryficę w otwartym terenie. Nie panikują jednak, bowiem skupić się muszą bardziej na zagubionej (w nieco inny sposób) i sporo od smoka mniejszej Ziharri, która doprowadziła ich właśnie do jadłodajni na świeżym powietrzu. Czy teraz będą mieli w końcu chwilę by spokojnie porozmawiać i się sobie przedstawić? W sumie… wypadałoby po tym jak nieformalnie zwolnili ją z bycia niewolnikiem, upuścili jej krwi i nasłuchali się przestarzałej mowy. Tak, czas na imiona!”

~ KiS(s)

Demara

„Po tym jak piekielny bibliotekarz Nick nagle zniknął, Rammiemu wydawało się, że teraz ma czas, aby odpocząć i zaplanować następną podróż… Nagle jednak przypomniało mu się, że był w Demarze umówiony z pewną nazahirską podróżniczką, Mozhan Navabi. A na dodatek data ich spotkania minęła kilka dni temu! Elf w te pędy popędził więc do miasta w nadziei, że jeszcze ją spotka. Miał szczęście, gdyż Nala właśnie tego dnia zbierała się do drogi, złapał ją więc w ostatniej chwili. Teraz nadeszła pora na lepsze poznanie się, zaplanowanie dalszej drogi i przy okazji naukę wspólnego – Nazahirka wykorzystuje podróż, aby się w nim podszkolić.”

~KiS(s)

Hrabstwo Ascant-Flove

„Natan, Jean i Sally faktycznie okazali się rozmownym towarzystwem i Nimroth mógł z nich wydobyć te informacje, o które ich pytał. Przy okazji nawet dowiadywał się troszkę więcej, chociaż dotyczyło to raczej całej grupy, a nie pojedynczych jej członków. Na szczęście w pobliżu nie było Dean, która prawdopodobnie mogłaby nakazać im, żeby nie zdradzali mu niektórych rzeczy. Z drugiej strony towarzystwo zaczęło się rozchodzić i ostatecznie Ni ponownie został wyłącznie w towarzystwie Sally, przynajmniej jeszcze przez jakiś czas. Dziewczyna wcześniej sama powiedziała, że może mu powiedzieć, ile będzie chciała, a patrząc na to, co o nim myśli… zaczęło wydawać mu się, że może ona odpowiedzieć na wszystko, o co ją zapyta. Oczywiście, że powinien to wykorzystać.”

~ Samiel

Góry Druidów

„Tyle stało się w ciągu jednego dnia! Niestety zakończył się on feralnie dla dwójki byłych kochanków. Jedno nieporozumienie goni drugie, a oni wciąż nie zdołali ze sobą szczerze porozmawiać. To z pewnością wyjaśniłoby wszystko, ale odtrącony wielokrotnie Yastre choćby chciał to już przestał mieć nadzieję na wyjaśnienie sytuacji, a Kavika… Kavika ukrywa przed panterołakiem tajemnice. Pozostaje także temat zazdrości, wizerunku, pieniędzy oraz… Ach, długo by wymieniać! Wielowarstwowe problemy rosną jak stos brudnych naczyń, a cierpliwości jest coraz mniej. Para wydaje się być u kresu swoich sił, lecz kolejny dzień przynosi przecież nowe nadzieje. Trzymajmy za nich mocno kciuki!”

~ Frigg

Szlak Ziół

„Nie łatwo jest zbudować porządną relację. A początki bywają w tej sztuce najtrudniejsze – Funcia, która w przypływie odwagi i wylewności zaczęła dzielić się z Mniszkiem myślami na temat jego dziwacznych zachowań, natury i cywilizacji, niechcący zbyt mocno zagmatwała sprawę i została potraktowana na tyle szorstko, że na nowo zamknęła się w sobie. To akurat nie jest zbyt trudne dla przewrażliwionej, niepewnej siebie dziewczyny, błąkającej się z dala od domu. Pewna, że w kwestii przyjaźni jest urodzonym przegranym, poddaje się i postanawia nie mieć względem Mleczyka żadnych więcej planów i oczekiwań. Mają się niby zrozumieć? Po co! Na co ktoś taki jak ona kilkusetletniemu elfowi z ustalonym powołaniem i własną drogą w życiu? Przeliczyła się.  

Lecz właśnie wtedy Mleczyk zaczyna mówić…”

~ KiS(s)

Conan i Jeremy zniknęli, wchłonięci przez portal, który nagle pojawił się za nimi. Co prawda wyrzucił on z siebie zapisany kawałek papieru, jednak nie pomógłby on w poszukiwaniach, które mogliby zacząć Cain i Lotta. Nawet nie dało się wyśledzić drugiego portalu, który wyrzucił tamtą dwójkę gdzieś, lecz nie wiadomo gdzie! Jednak ich „miejsce” szybko zajęła nowa osoba – była nią przedstawicielka rasy smokołaków o imieniu Irath. Była nieznajomą, dlatego Cain podszedł do niej z lekkim dystansem, chociaż Lotta zupełnie nie podzielała jego nastroju i zaczęła otwarcie rozmawiać z dziewczyną, która od razu zapytała ich, czy może zjeść porcję jedzenia, której nie zdążyli tknąć dwaj towarzysze, których już z nimi nie było. Czarodziej wolał najpierw dowiedzieć się czegoś na temat nieznajomej, tym bardziej, że zaproponowała ona, że jutro im coś upoluje, co oznaczało przecież, że chciała spędzić noc w ich towarzystwie. Cóż, z tego duetu (Lotta i Cain) ktoś musiał być ostrożniejszy i mniej ufny wobec obcych niż ta druga osoba.”

~ Samiel

Thenderion

„Pochmurne popołudnie pewnego wczesnojesiennego dnia, tuż po zbiorach, miało zaskakujący finał. Szanowna rodzina de Counteville raczyła się podwieczorkiem, kiedy burza zaczęła szaleć na winnych stokach. Blanche zupełnie przypadkiem się tam znalazła, ale na całe szczęście! Ponieważ zupełnie przypadkiem znalazł się tam również poraniony mężczyzna – Rianell. Anielica wzięła go pod swoje skrzydła – dosłownie i w przenośni. Zaopiekowała się nim. Na następny dzień jednak dotarła do niej przerażająca wiadomość – jest on podejrzany o morderstwo! Próbując znowu go ratować, zamknęła go w klasztorze, gdzie już za kratami konfesjonału wyjawi prawdę.”

~Gwennie

A już w samym klasztorze:

„Morderstwo to poważny zarzut. Czy Rianell mógł zabić człowieka, który był jego panem? Kapitan Trudeau zdaje się głęboko wierzyć w jego winę – już nieraz widywał podobne przypadki, a przesłuchiwany okazał się nie mówić wcale całej prawdy. W niewinność Pestki wątpi również brat Blanche, ona jednak jest zdeterminowana, by mężczyźnie pomóc – w tym celu wysłała go do klasztoru, aby tam zapewnić mu azyl, a poza tym pchnęła gońca do panów Rianella, by czegoś się od nich dowiedzieć. Więc… winny czy niewinny?”

~KiS(s)

„Nastały nowe czasy! Słońce stało się jakoś jaśniejsze i cieplejsze… i w ogóle było! Niedługo wygrzewanie się w złocistych promyczkach oka Prasmoka stanie się dla Ruu codziennością, która strasznie tęskni za solarną mocą. Wszystko zresztą układa się jak powinno. Kuzynka ukochanego wróci do Otchłani wraz z gromadą swoich małych gadów, Veryvin postanowił dać smoczycy drugą szansą i znowu mogą być razem! Pełni szczęścia i bezkresu! Taką radością pała się pradawna. Nemorianin również, jednak cena za „złote czasy” nie jest tak prosta jakby wydawało się Rayruu… To dopiero początek krainy płynącej miodem i oby drobne, ukryte fakty prędko nie wyszły na jaw.”

~ Frigg

Góry Dasso

„Księżyc już od pewnego czasu pałętał się po niebie i obserwował sprzeczkę pomiędzy tymczasową kompanią. Ciemność co prawda nie dawała im się we znaki, jednak wcześniej czy później ktoś musiał pogrążyć się we śnie. Zwłaszcza, kiedy w grę wchodziły potężne czary i od dawna skrywany przez czarodzieja sekret. Kotołak został potraktowany bardzo ulgowo, zważywszy na fakt, iż Alantar znajdował się najwyraźniej nie w sosie. O dziwo zły nastrój czarnowłosego nie trwał na tyle długo, by Latro mogła odczuć na sobie kolejne jego skutki – zamiast tego otrzymała coś, o co nawet nie śmiałaby prosić. Otrzymała pokaźny skrawek jego przeszłości… Tylko czy owy dar nie przysporzy jej jeszcze więcej problemów?”

~Latro

Ekradon

„W końcu ustalone! Kończą się rozmowy przy stole i zaczyna szykowanie do snu i… podróży! Iaskel i Silea postanawiają wraz z Darciem poszukać jego ,,bardzo mądrych” braci, by rozwiązać sprawę zniknięcia Hessana. Bo kto może wiedzieć o tajemniczych, mrocznych zaklęciach więcej niż dwa wampiry? Póki co jednak nie ma co wybiegać ku nim myślami – trzeba się umyć, wyspać, a elfiemu zielarzowi dostał się pokój wraz z Daro… chwila, czy ktoś tu mówił o śnie?”

~ KiS(s)

Nowa Aeria

Vera pragnęła odzyskać spokój i stanąć na ziemi – nie dla niej tajemnicze czary i piękne opowieści Sherreri. Ich słuchać może Florka, właścicielka herbaciarni o nieco… mocniejszych nerwach. Delikatna elfka zaś potrzebuje odpoczynku. I och, kolczyk Mimi! No przecież! Żegna się grzecznie z nowo poznaną i wybiega znaleźć posłańca od hrabiego, by odesłać kolczyk swojej przyjaciółce. 

Tylko gdzie uda się przemieniona kiedy skończy pić swoją herbatkę?”

~ KiS(s)

Mauria

„Mauryjski dworek miał pomóc wypocząć Nikolausowi, ale przyjęty w potrzebie gość sprawnie ćwiczy jego cierpliwość. Francine zdołała już posmakować drobnych nauk wychowania lorda, jednak wciąż nie daje za wygraną. Nemoriańska krew zdecydowanie kiepsko sprawdza się u boku sztywnego generała. Demonica zresztą została postawiona przed pierwszymi faktami, których nie jest w stanie przeskoczyć. Czy więc ulegnie im i posłucha wampira? Po takim charakterze można spodziewać się drogi na okrętki, a już z pewnością dziewczynie trudno będzie uchylić głowę przed nieumarłym. Miała całą noc na przemyślenie swojego zachowania i przejażdżka po cudownej, śmiercionośnej Maurii pokaże czy faktycznie podjęła odpowiednią decyzję…”

~ Frigg

Klasztor Mrocznych Sekretów

„Gdy ktoś udaje się w odludne miejsce, które większość kojarzy co najwyżej z opowieści, raczej nie spodziewa się kogokolwiek zastać. W końcu kogo by (w przenośni lub dosłownie) przywiało w tamte rejony? Wszystko się komplikuje, gdy tego zdania jest więcej niż jedna osoba. Udając się do owianego mgłą tajemnicy klasztoru, Tauni co prawda miała ochotę na mały zastrzyk adrenaliny, ale w zamówieniu nie było mowy o nieznajomej lisołaczce. Niedowidząca Leia w wielkiej bibliotece od razu wydała się fellariance zupełnie nie na miejscu, lecz na razie to nieproszony gość czuje się dużo swobodniej w tej sytuacji. Czy to właściwy czas na złożenie reklamacji do losu, czy może niespodziewane spotkanie okaże się też mieć swoje dobre strony?”

~ Silea

Rapsodia

To tego typu historia:

Rubinento widział z daleka jak ZuZu zwala z grzbietu jakiegoś miejskiego chłoptasia (pogodzili się, o czym już nie wiedział), więc postanowił centaura śledzić i zaatakować wodnym pociskiem z ukrycia – sprawiedliwość musi być!… Po czym po dokonaniu aktu chaotycznej zemsty uciekł, bo spanikował.
Padł zgubiony pod drzewem, gdy młody zaczął go ścigać po parku.
I wtedy zza krzaków wyłonił się Kito.
Zapytał Rubina czy nie potrzebuje pomocy – lecz nim zdążył dowiedzieć się czegoś konkretnego dogonił ich ZuZu. 
 Przemoczony młodzik udaje ofiarę większą niż w rzeczywistości jest – sądzi też, że tryton i Kito są w zmowie, więc oskarża ich wspólnie.
Normalnie Kito chyba jakoś by to załagodził, ale Rubin znowu atakuje młodego wodą, po czym przeprasza… po czym cofa przeprosiny i wytyka mu pobicie tamtego dzieciaka.
Starszy centaur jako urodzony pacyfista i wieloletni już szaman ignoruje niedorzeczność sytuacji –  każe młodemu się rozebrać, by się nie przeziębił, a Rubinowi – już w niego nie celować. Ale powiedzcie – czy to ma prawo się udać?”

~ KiS(s)

Lawendowy Dwór

„No i nadszedł ten wielki moment! A w każdym razie jego obiecująca zapowiedź. Po wielu dniach spędzonych razem, Tristan i Rael zaczęli się coraz bardziej mieć ku sobie. Kryzysowa sytuacja związana z pojawieniem się w domu dwóch skrzywdzonych dziewczynek sprawiły, że gdy dzieci były pod opieką bardziej doświadczonych kobiet, para mogła spędzić czas we dwoje. Nie była to romantyczna chwila, lecz niedawny stres sprawił, że oboje przestali aż tak bardzo baczyć na etykietę. Tristan za namową niebianki zdecydował się chwilę zdrzemną, by odzyskać siły. Po przebudzeniu zaś wyznał jej, że nie zdarza mu się raczej spać przy obcych. A ona przez ostatnie dni stała się dla niego znacznie ważniejsza niż ktokolwiek inny…”

~KiS(s)

Wierzbowe Zacisze

„Potężna czarodziejka Rakhszasa w końcu skonfrontowała się ze swoim największym przeciwnikiem. Korzystając ze sprzyjających warunków urządził oblężenie na dwór wampira Shasamo, gdzie akurat przebywała. Udało mu się ją schwytać i był już pewien swojego zwycięstwa. Na szczęście dla Opiekunki, ktoś przyszedł z odsieczą. Frey stwierdził, że za dużo zachodu było z szukaniem swojej byłej towarzyszki, więc teraz tak łatwo jej nie odda jakiemuś obłąkanemu wizją władzy psycholowi. Urządził więc mały desant i… ocalił jej życie, narażając własne. Sytuacja była patowa, oboje byli wyczerpani po walce, a nieopatrzone rany tylko pozbawiały ich sił. Czarodziejka musiała prosić o pomoc prastare duchy. Te na szczęście popatrzyły na nią przychylnie i przyprowadziły do niej starego przyjaciela. Teraz Rakhszasa zawdzięcza swoje życie im obu.”

~Gwennie

Efne

„Gdzie lepiej spotkać się po latach jak nie na feralnym weselu? Gdzie panna młoda zostaje opętana, indyk bez głowy tańczy, staruszki krzyczą, a panie omdlewają? Saskia i Ruth nie odnawiają jednak starej znajomości – egzorcystka zajęta jest zjawą, a poirytowany muzyk kawałkiem tortu, który akurat nie lata po sali. Kiedy zaś czarodziejka sprawnie ogarnia chaos i pieczętuje sprawcę całego zamieszania, zamiast chełpić się sukcesem wychodzi i znika w ciemnościach, nie zaszczycając już artysty ni jednym spojrzeniem.

Może i dobrze, bo chyba chciała zamienić go w żabę…”

~ KiS(s)

Las Eriantur

Alice postanowił pomóc otrutemu Riziemu, który był kompanem Zirka i Grima. Pierwsza część leczenia go magią rytualną przebiegła raczej szybko, jednak ta druga część okazała się czymś dłuższym – możliwe, że głównie dlatego, iż potrzebne były do niej składniki, które najpierw musieli zebrać. Oczywiście, Alice powiedział im o tym dopiero po tym, jak skończył wykonywać „łatwiejszą” część rytuału odtrucia. Zirk, Grim i Xirin – towarzyszka zmiennokształtnego maga – ruszyli na poszukiwania składników, które były potrzebne do wyleczenia małego tygrysołaka. Starszemu, białemu tygrysowi udało się znaleźć zarówno liście wilczej jagody, jak i czarną ziemię spod krzaku jeżyn. Grim znalazł tylko jeden z dwóch, a Xirin… cóż, ona jeszcze nie wróciła, chociaż przecież powinna znaleźć się tu przed tygrysołakami, co zresztą zauważył nawet Zirk. Co się stało? Pochłonęły ją poszukiwania, zgubiła się, czy może natknęła się na jakieś niebezpieczeństwo? Może będzie trzeba jej poszukać? Nie wiedzieli, chociaż byli też ciekawi, co też na ten temat ma do powiedzenia sam Alice. „

~ Samiel

Donosiciel #41

A było tak:

,,Wszystko zaczęło się nad ranem…

Przygody rzadko bywają planowane – no bo co by to była za przygoda, gdyby z góry było wiadomo co się wydarzy i czy się uda? Dreszczyk emocji jest niezbędny, a dziwne przypadki na drodze wręcz konieczne, by go osiągnąć. Jedni będą mieli problem z tubylcami, inni z magią, a jeszcze kto inny trafi na artefakt, który wszystko powywraca do góry nogami. I nie to, by ktokolwiek szukał takich rzeczy – to są po prostu przypadki. Choć niektórzy wolą też mówić, że to Prasmok tak chciał…

Szepczący Las

Nessus zgubił halabardę, nie z własnej winy przynajmniej. Broń była dla niego czymś naprawdę ważnym i nie zgubiłby jej umyślnie. Po prostu ktoś postanowił go okraść i zabrał mu właśnie to, co było dla niego czymś naprawdę cennym. Centaur nie był też znakomitym tropicielem, ale jego umiejętności wystarczyły do tego, żeby znaleźć trop – prawdopodobnie należący do złodzieja – i podążać za nim. Na końcu nie trafił jednak na złodzieja, a na nieznajomą kobietę – Keirę. Zapytał ją od razu o to, czy widziała w pobliżu kogoś uciekającego z halabardą. Odpowiedziała przecząco, jednak ona także kogoś szukała, co okazało się przez to, że także zapytała go, czy widział w okolicy czarnowłosego anioła. „

~ Samiel

Ocean Jadeitów

„W sumie nie ma nic dziwnego, że intruzi są przesłuchiwani, a jednak sytuacja, w jakiej znaleźli się Ijumara, Kvaser i Kelsier, wygląda dość dziwnie. To pewnie przez to, że zostali pomalowani w rytualne wzory i magicznie przeniesiono ich na być może drugi koniec Łuski, na wyspę zamieszkaną przez kocie plemię. A przesłuchuje ich wódz-leonid. Władca tego miejsca to osoba na pewno nie tylko majestatyczna, ale też sprytna – każdego członka grupy przepytuje na osobności i chyba zamierza zadawać im te same pytania. Na pierwszy ogień poszedł Kelsier – czy może być to kwestia tego, że jest kotołakiem?”

~KiS(s)

Kelsier, Ijumara i Kvaser spotkali się w końcu z wodzem mieszkańców wyspy. Oczywiście, wcześniej musieli być do tego odpowiednio przygotowani – panowie musieli rozebrać się od pasa w górę, aby na tej ich części ciała nieznajomym im zmiennokształtny mógł narysować różnorakie wzory, które może dla nich niekoniecznie były zrozumiałe, jednak dla wyspiarzy mogły one mieć jakieś znaczenie. Ijumara została w białej koszulce, wcześniej od razu nie zgadzając się na ściągnięcie jej – co nie było niczym dziwnym – dlatego też ten sam zmiennokształtny narysował wzory na jej ubraniu. Wódz wysypy – potężny leonid z kościanym mieczem na kolanach – najpierw przyjrzał im się, a później zaczął rozmawiać z nimi pojedynczo, chociaż i tak zadawał im te same pytania. Ciekawe, co pojawiło się w jego głowie i, jaką decyzję podejmie, gdy otrzyma już odpowiedzi od każdego z trójki przybyszy? Zdecyduje się im pomóc, uwięzić ich, zabić… a może zrobi coś jeszcze innego?”

~ Samiel

Turmalia

„To dopiero było spotkanie! Efeńska malarka złapała pełniąciego służbę karakala, by pomógł jej odnaleźć koleżankę, którą porwała fioletowa istota o tajemniczych mocach – w co nikt jej (ciekawe czemu) nie wierzył. Ale kto jak nie Mansun? Nauczony, że po Alaranii biegają i teleportują się co i rusz jacyś szaleni magowie uznał dziewczynę za całkiem zdroworozsądkową mieszkankę tego pięknego kontynentu i zgodził się jej pomóc. Naprędce sklecona ekipa poszukiwawcza złożona z kotołaków, elfa, malarki i osiołka szukała więc innej, zagubionej artystki i jej prawie-smoczego towarzysza… czyż nie lepszy moment na kolejny portal? I tak oto na kapitana Mansuna spadł Tygrys. Ale papierowy! Tak przynajmniej na dalekich ziemiach zwali Fringharna, który na łusce znalazł się przypadkiem. Właśnie udało im się przedstawić, nieco rozjaśnić sytuację i ustalić gdzie są (ktoś w ogóle za nimi nadąża?) kiedy pojawia się różowawa mgiełka… i tak, oto ona, Fioletowa we własnym portalu! Jednak zamiast siać chaos, znajoma malarce istota zapewniła, że jej porwanej koleżance nic nie jest i rozesłała każdą część drużyny w inną stronę – by zupełnym przypadkiem trafili na kolejne ścieżki losu i nowe osoby…”

~ KiS(s)

Las Driad

“Że stereotypy krzywdzą, to każdy o tym wie. Mało kto uświadamia sobie jednak, że najczęściej osobą pokrzywdzoną jest ten, kto odważy się je wymówić w niewłaściwym miejscu i o niewłaściwym czasie. W wypadku Toffee’ego, samozwańczej lisołaczki, miejscem może się okazać chatka Yrin, umieszczona na skraju Lasu Driad. Niewłaściwym czasem zaś najprawdopodobniej jest moment, kiedy w progach domostwa znajduje się wcześniej już podirytowany smok, Iyeru, który miał okazję wysłuchać absurdu tak głupiego, że bez wątpienia będzie musiał zdecydować, czy lepiej zabić, czy też wyśmiać zmiennokształtnego o białej kitce. O ile wpierw nikt nie chluśnie kolejnym, wysoce podejrzanym towarem wytworzonym przez lisią wiedźmę…”

~ Wenszu

Demara

„Miasto zachodzącego słońca położone na wschodzie Alaranii Środkowej nie tylko oferuje piękne widoki i dobre jedzenie. Można tu spotkać miłych ludzi, choćby własnych sąsiadów i nawet znaleźć pracę jeśli się tylko bardzo tego chce. Przekonała się o tym Natasha, która może i się nie udowodni, że jest profesjonalistką w swoim fachu, ustawiając do pionu, zabawiając i przy okazji ucząc grupkę miejscowych dziatek, ale najważniejsze, że prawdopodobnie znalazła pracę. Nawet jeśli miałaby się opiekować tylko jednym dzieckiem. A przynajmniej takie było początkowe założenie, gdyż wracając do domu drogę przeciął jej nieznanego sobie gatunku zwierzak. Po zażegnaniu sporu między uroczym maluchem i goniącymi go moczymordami, za to, że futrzak zwinął kilka jabłek z targu, miała niemiłą okazję poznać właściciela zwierzaka, Rivera. To, że białowłosego kapelusznika raczej nie polubi, założyła już na samym początku, wystarczyło, że się odezwał i źle traktował małego towarzysza. Nie sądziła zapewne, że los pozwoli jej jeszcze kiedyś zobaczyć uroczego Chibiego, a nawet udzielić mu pomocy i zapewnić opieki. Trudno jednak okazywać radość z nawiązania nowej przyjaźni, gdy okrutny cham w kapeluszu ma swoje mieszkanie zaledwie kilka sążni od twojego. Choć kto wie, może to i lepiej?”

~ River

Hrabstwo Ascant-Flove

Nimroth postanowił wykorzystać to, że aktualnie otaczały go raczej rozmowne osoby i jednocześnie też takie, które będą miały mniej oporów przed odpowiadaniem na jego pytania. I oczywiście w pobliżu nie było też nikogo, kto mógłby ich „pilnować” – kimś takim mogłaby być, na przykład, Dean, która nadal krzątała się gdzieś po obozowisku i nie znajdowała się w zasięgu wzroku lisołaka. Zadawał pytania, słuchał odpowiedzi, zapamiętywał informacje i czasami odzywał się, gdy akurat uznał, że może powinien albo, że chce to zrobić. Dowiedział się też, kto będzie pilnował go po Sally. Przebywanie w obecności Howl jako tymczasowej strażniczki na pewno będzie mniej bogate w rozmowy, niż odbywało się to wcześniej, gdy pilnowała go jedna z trzech osób, z którymi rozmawia teraz. Tylko, że jemu właściwie niezbyt to przeszkadzało, chociaż wiedział też, że może to utrudnić zdobycie informacji na temat tej konkretnej zmiennokształtnej, ale… jak na razie znajdował się w bardziej rozmownym towarzystwie, więc może to od nich spróbuje się czegoś o niej dowiedzieć”

~ Samiel

Chatki Druidów

„Dla Mniszka sytuacja stała się prosta – popytał tu, tam, coś tam dowiedział się od wielce szanownego puchacza i on już wie gdzie iść, bo wskazano mu miejsce, gdzie mógłby przebywać szalony druid, być może odpowiedzialny za przemianę Funtki i Chaosa. Nie on tu jednak decyduje: on tylko zaproponował kierunek, ale to główni zainteresowani muszą zdecydować czy podążą w tę stronę. Flora, która ich do tej pory gościła, ma nadzieję, że jednak pójdą szukać jej brata – poprosiła nawet, by przekazali mu zapasy na drogę. Teraz tylko pytanie co wybierze Funtka – umówmy się, Chaos i tak nie wie co mówi – czy wybierze spokojne oswajanie się z nowym ciałem, czy drogę przez dzikie ostępy, by być może szybko wrócić do swojego poprzedniego ciała. Malarka jednak nie gra zachowawczo – wstała, poprawiła piórka i wydała rozkaz wymarszu.”

~KiS(s)

Wybrzeże Cienia

„Czy ćpun i alkoholiczka mogą się dogadać? Cóż… zapewne tak, ale w przypadku Astarte i Vasko raczej nie będzie to łatwy orzech do zgryzienia. O ile w ogóle wykiełkuje między nimi ziarno przyjaźni. Dla Astarte nie liczy się nic oprócz pełnej butelki whisky pod ręką i wykonania swojego zadania – doprowadzenia psychicznego chłopaka do tajemniczego Alice, natomiast dla Vasko… On w sumie niewiele ma do powiedzenia. Wybór też ma raczej ograniczony – albo pójdzie z pokusą i opuści pierwszy raz w życiu Trytonię, albo da się w jej murach rozstrzelać zabójcy z gangu, dla którego chłopak do tej pory pracował. I tak źle i tak nie dobrze. W sumie dla niego to i tak nie ma większego znaczenia, ale skoro Czarna potrafi się teleportować tak samo jak on sam… Może jednak warto być po jej stronie. A nuż się okaże, że łączy ich więcej niż im się zdaje? Przygoda Czarnej i Cienia, zaczyna się przebudzać ze snu zimowego i nabierać kolorów.”

~ River

Arturon

„Cóż może być szczęśliwszego od pogodzenia się ze swoim dawno niewidzianym bratem? Dla Hanti był to chyba jeden z najważniejszych celów życiowych i teraz zapowiadało się, że miałby zostać osiągnięty. W prawdzie Dantalian, nadal jest Dantalianem i nie cieszy się z tego faktu tak, jakby Hanti tego oczekiwała, ale w sumie musi mu wybaczyć, ostatnio sporo się pozmieniało i pokomplikowało w jego życiu. Dwójka aniołów była na jego łasce, jednego ledwo zostawił przy życiu, anielicą natomiast był zainteresowany, ale w swoim indywidualnym, dantalianowym znaczeniu, siostra na ten moment musiała poczekać. Pojawienie się Jaenvii na jego drodze nie tylko zapewni mu sporo rozrywki, a i może wiele nowych doznań, ale po części dzięki niej był w stanie odkryć, że jego z pozoru lojalna kochanka go zdradzała i to nie z kimś innym – to dla Dantego nie miało znaczenia, ona planowała się go w pewnym momencie pozbyć i zająć miejsce na czele armii, z której pomocą miałby przejąć kontrolę nad całą Łuska, po tym Czeluściami, a na samym końcu nad Niebiosami. Na ten moment wszelkie problemy zażegnane – Dantalian zaniósł nieprzytomną z braku sił Jaenvię do udostępnionej dla niej alkowy, a Hanti z rozkazu brata mogła się co nieco zabawić z przebywającym nadal w lochach, drugim aniołem. To chyba nie był najlepszy moment by męczyć poważną rozmową swojego upadłego bliźniaka.”

~River

Góry Dasso

„Wiele dobrych znajomości zrodziło się wśród gwaru karczemnych dyskusji i przepychanek. Wiele przypieczętowanych zostało stuknięciem kielichami, kuflami czy butelkami. Nie wszystkie jednak kończyły się na wspólnej wyprawie, a te, które faktycznie połączyły losy bohaterów na dłużej niż jeden wieczór kierowały się zwykle zbliżonymi celami i propozycją czasowego zawarcia sojuszu. Latro, będąc bandytą nie spodziewała się wcześniej, że pozwoli się nająć ledwie poznanemu czarodziejowi jak jakiś zwykły najemnik. Z kolei Alantar nie przypuszczał, iż opuszczenie Nowej Aerii będzie tak kłopotliwe w towarzystwie młodszej od siebie elfki.
Ich podróż toczyła się w przyjaznej atmosferze, nawet pomimo drobnych niesnasek. Cóż, a przynajmniej było tak do pewnego wydarzenia, które sprowokowało przebudzenie się drugiej natury maga – natury tak strasznej, że jej aury lękała się zarówno fauna, jak i flora. Jeden z bandytów nie mógł przed nią uciec, pogrążony w zapierających dech w piersi wspomnieniach. Drugi natomiast podjął próby załagodzenia sytuacji… tylko czy zwrócenie na siebie uwagi aby na pewno było dobrym pomysłem?”

~ Latro

Mauria

„I oto jadą. Arystokratyczna Kathléen , której nie opuszczają bardzo mądre słowa i Vergil, którego nie opuszczają niewieście spojrzenia. Prawda prawdą być może na nie zasłużył, podobnie jak na innego rodzaju uwagę wampirki – ma przecież tyle ciekawych informacji, które mógłby jej zdradzić… Gra jednak dopiero się rozpoczęła i kto wie ile będzie trwać. Nim dojadą na bal… czy (a raczej jak długo) uda się hrabiemu utrzymać uwagę wybrednej krwiopijczyni i czy zaspokoi jej apetyt na wiedzę? A może zrobi to Krwawy Księżyc, który podobno potrafi pomieszać zmysły? Cóż, Kathléen zaplanowała spotkanie, ale nie może przecież przewidzieć wszystkiego. „

~ KiS(s)

Opuszczone Królestwo

„I oto rozeszły się drogi centaurzego szamana i dumnej, charakternej smoczycy. Po kilku wspólnie spędzonych dniach, po paru ciężkich przygodach i nieporozumieniach doszli do wniosku, że choć mają wspólne interesa nie do końca umieją do siebie dojść. Kito zbyt szczery był w swoich obawach co do siły Celine, ona zaś zła raz na to, że traktuje ją jak smoka, a raz, że jak piękną dziewczynę… no cóż, czasami trudno się dogadać. Jednak i tak postanowili dokończyć podróż do miasta i (może dla dobra przygarniętej przez pradawną Colette) pokojowo spędzać dni i noce, nie próbując już zbytnio zrozumieć siebie nawzajem. Bo przecież niekiedy trafia się na kogoś, kogo pojąć praktycznie się nie da. Ale czy to źle?”

~ KiS(s)

Ruiny Nemerii

„Królicze uszy tu, królicze uszy tam… jedne na centaurze, a drugie na psiaku! To znaczy, że Llewellyn trafił na królikokoniołaka? I królikopsa? A jeszcze ten grzybołak plącze im się pod nogami i zaczaja się na kundelka… ciekawa przygoda, nie ma co! Ale co dwóch zwierzoludzi to nie jeden i tak we dwoje na pewno potrafią dojść do porozumienia – nawet jeżeli Śnieżek zdaje sobie sprawę ze swoich instynktów, a Nadeya było nie było jest w połowie koniem… chociaż czy to na pewno połowa? Nad tym też trzeba by pomyśleć!”

~ KiS(s)

Rapsodia

„Festiwale już od wieków ściągały w jedno miejsce różnych ras mieszkańców Łuski, nawet z najdalszych jej krańców, tylko po to by móc wspólnie świętować i się bawić, niejednokrotnie przy tym nawiązując nowe znajomości. I w tym przypadku festiwal odbywający się obecnie w Rapsodii zwabił do siebie młodego trefnisia, niczym ogień pochodni ćmę. Ciągle wędrujący po świecie bez celu ZuZu nie mógł zignorować szansy na łatwy zarobek bez znaczenia czy ten legalny, polegający wyłącznie na robieniu z siebie błazna, czy może mniej pochwalany przez miejskich strażników. Nie wypada jednak zabierać się za drobne kradzieże, gdy dopiero przybyło się do tak wspaniałego miasta jakim jest Rapsodia. Kilka godzin centaurzych wygibasów i arlekinowych popisów wystarczyło, by centaur mógł z zadowoleniem zwinąć interes. Jeden z miejscowych dzieciaków miał jednak inny pomysł niż pozwolić zabawnemu koledze odejść, postanowił więc zrobić z niego swojego przybocznego, lecz dumny centaur nie mógł na to pozwolić. W tym czasie przybył do miasta także Rubinento. Po odwiedzinach piekarni i napełnienia brzucha przepysznymi pączkami, postanowił spędzić chwilę w pobliskim parku. Niestety traf chciał, że stał się świadkiem tego, jak ZuZu zrzucił ze swojego grzbietu małego chłopca i chciał go pobić. W rzeczywistości centaur chciał jedynie młodszego nastraszyć, by ten go szanował i nawet się pogodzili, lecz to co widział tryton ze swojej strony, wcale nie ułaskawiło młodego trefnisia. Tryton postanowił wymierzyć sprawiedliwość w swoim trytońskim stylu – ochlapać ZuZu wodą za pomocą magii i…wziąć nogi za pas.”

~ River

Lasy Eriantur

Zirk, Grim i Rizi podróżowali w stronę miejsca spotkania. Byli już coraz bliżej i mieli też trochę więcej czasu, niż mogłoby się wydawać, dlatego też postanowili zboczyć trochę ze szlaku i fragment pozostałej drogi przebyć w otoczeniu pobliskiego lasu. Pozwolili też najmłodszemu na to, żeby pobiegał po okolicy, co skończyło się niezbyt dobrze – młody zatruł się wilczymi jagodami, które pomylił ze zwyczajnymi. Pozostała dwójka od razu przeszła do działania. Zaczęli biec drogą, która ostatecznie doprowadziłaby ich do miasta, w którym mieli zamiar poszukać pomocy. Niestety musieli zatrzymać się na skrzyżowaniu, na którym nie dość, że spotkali nieznajomych, to jeszcze nie było żadnych drogowskazów. Alice i jego towarzyszka co prawda nie wskazali im drogi do miasta, jednak zdecydowali się pomóc im, a raczej Riziemu, który to właśnie potrzebował pomocy najbardziej. W zamian za to, oni mieli pomóc jemu z jego problemem, którym okazał się „fruwający eksperyment”. Alice oczywiście wiedział już, że zgodzą się na taki układ i, cóż, nie mylił się. „

~ Samiel

Irrasil

„Dziwny przypadkiem było samo to, że Max i Avellana wzięli udział w konkursie przypominającym magiczne podchody, a teraz robi się coraz dziwniej. Po rozwiązaniu zagadki z kluczami i pozbyciu się zadurzonej w drakonie bibliotekarki (przy pomocy szczura), nadeszła pora na… Chyba na bieganie po opuszczonej kamienicy. Raczej nie nawiedzonej, ale na pewno dziwnej – wygląda na to, że oboje muszą dostać się na dach budynku, osobno, ale ze sobą współpracując. A jeśli współpraca im nie wyjdzie, mogą zwyczajnie spaść – przekonał się o tym Max, który brawurowo zaczął piąć się w górę po rusztowaniu. Na razie nie było wysoko, ale co jeśli popełnią błąd na wysokości czwartego piętra? Ale nie, nie ma presji…”

~KiS(s)

Arrantalis

“Każdy prędzej czy później zrozumie, że świat nie jest łatwy. Że nawet droga ze złota jest, z definicji, twarda i niewygodna. Nie każdy jednak jest w stanie zdzierżyć ciężar tego odkrycia w samotności. Czy królowa wyspiarskiego królestwa Arrantalis, Delia, da radę pokazać swojej pasierbicy, Evangeline, że nawet wśród czarnych myśli jest światełko nadziei? Jeśli tak, niech zrobi to szybko… Ojciec złotej anielicy czai się tuż za rogiem, a konsekwencje jego czynów mogą się okazać równie czarne, jak skrzydła które skrywa przed niczego nieświadomą księżniczką.”

~ Wenszu

Otchłań

„Jak pukać, gdy nie ma drzwi? No niezbyt się da, ale pokłócić się o to i tak można. Tak dla sportu i rozluźnienia atmosfery, nim trzeba będzie iść spowiadać się przed Księciem Otchłani. Lucien musi wytłumaczyć się z zamordowania ojca i uporządkować sprawy, które przy okazji wypłynęły. Najpierw jednak zdecydował się odstawić Rakel do domu. Niestety póki sytuacja się nie uspokoi czeka ich rozłąka. Oczywiście różnie może się potoczyć, ale jeśli wszystko dobrze się ułoży, demon wróci do zbrojmistrzyni i razem będą mogli odbudować odnalezioną przez niego posiadłość pod miastem – warto na to czekać, prawda?”

KiS(s)

Dalekie Krainy

„Razem wraz ze swoją siostrą, Casta nie omieszkała okazać swojego podziwu wobec bohaterskiego Sargerasa, na którego niewielkiej wyspie się znalazły, razem z gronem turystów, którzy łatwo zarazili się tym zachwytem. Smoczyca pod przebraniem lenia wykonała jednak taktyczny obrót i postanowiła bliżej zapoznać się z łóżkiem Sakury, do której w gruncie rzeczy w większym stopniu należy cała ta wysepka. Podczas, gdy Casta wpycha się w ten miłosny trójkąt z Upadłą i pościelowym bóstwem, jej siostra może się w pełni rozkoszować obecnością dwójki bohaterów tylko dla siebie… o ile nie liczyć tłumu turystów rzecz jasna.”

~ Déri

Quarantio staje twarzą w twarz z Faer. Wygląda na to, że nietypowej smoczycy nie podoba się, że pierwsza lepsza osoba śmie wyskakiwać z międzywymiarowego portalu prosto na jej bagna. Podczas gdy nemorianin zabrany przy okazji zaczyna panikować, a towarzyszący im upiór postanawia, że jest to doskonały moment, aby przetestować możliwość opanowania wielgachnej hydry, Kaer Natherini spogląda na stworzenie z fascynacją i chęcią zbadania wszystkiego, co się go tyczy. Pytanie tylko, czy zbiorowa charyzma trzech demonów będzie na tyle duża, aby przekonać pradawną do zażegnania walki czy może za chwilę przekonają się, jak trudna walka z hydrą potrafi być.”

~ Déri

A potem:

… kiedy dorośli zamieszkali we wspólnej chałupie i nadal doprowadzali do szału normalniejszych ludzi.”

Dziękujemy wszystkim, którzy donieśli nam w tym tygodniu tyle nowinek za współpracę, chęci, wyobraźnię i za to, że w końcu się dali naciągnąć! Balujmy i dajmy się porywać naszym historiom i bohaterom; plotkujmy o nich wytrwale, a kiedy trzeba śmiejemy się z ich głupoty i podziwiajmy co znów odstawili – a oni nas nie zawiodą!

Donosiciel #40

Słodka wyżerka!

Tłusty Czwartek to dzień, który warto świętować, nawet jeśli nie jest on w żaden sposób związany z naszym światopoglądem. No bo czy jest coś fajniejszego, niż możliwość zjedzenia sobie całego pudełka pączków bez wyrzutów sumienia (albo tylko z takimi małymi)? No właśnie nie! Nasi bohaterowie też to wiedzą, my to wiemy, dlatego w wątkach często mowa jest o jedzeniu, słodkościach i słodyczy… Bardzo szeroko ujętej. 

Szepczący Las

„Od dwóch lat w podróży kupieckiej. Od dwóch lat w tym samym składzie. W drodze z Adrionu do Kryształowego Królestwa drużyna Bolvangaara postanowiła zrobić na polance postój po tym, jak napadła ich grupa rzezimieszków, która została przez kupców rozgromiona w try miga. Pajace, jak można się nie spodziewać, że kupiec będzie jechał z obstawą? I to jaką barwną! Bolvangaarowi – rudobrodemu krasnoludowi towarzyszy jeszcze jeden krasnolud, Tulzo, czarnobrody i z irokezem na zakutym łbie, zaś z tą dwójką podróżują jeszcze dwie damy – nordyjka Cora, robiąca jednocześnie za rozjemcę w sporach i kucharza, oraz długonoga driada Sarú, sprawująca pieczę nad tym, by orszak kupiecki bezpiecznie dotarł z miejsca na miejsce. Do wozu zaprzęgnięty został osiołek Lulu, który jest ulubieńcem driady.
W czasie postoju na polance w środku Szepczącego Lasu do grupy dołącza samotna duszyczka – kotołaczka Ruani, będąca spoiwem między pokłóconymi chłopakami, ale rozłamem dla więzi dziewuch. Dlaczego? Sarú nie uważa dziewczyny za zagrożenie, lecz Cora ma co do niej inne nastawienie…”

~Nuka

„Każdy ma inne ulubione frykasy – dla jednego będzie to pączek z lukrem, dla innego kruchy kabanos, a dla innego… Krew. Cóż, wampiry mają niestety dość ograniczoną dietę. A gdy jeszcze doskwiera im głód, mogą wypić prawie że byle co. Jorge może aż tak okrutnie do tematu nie podchodzi, niemniej nie miał lepszego pomysłu na to jak pomóc Nathanei z jej pragnieniem jak upuszczenie krwi zwierzęciu, aby dziewczyna chociaż futrem nie musiała się brzydzić. Wszak pomysł, by piła z jego nadgarstków, odrzuciła już poprzedniego wieczoru. Teraz tylko kwestia realizacji – być może pomoże im kultysta Loam, który ponoć w dawnym życiu prowadził jakieś lewe interesy z Maurią… „

~KiS(s)

Wodospad Snów

„Grupa odnalazła się i połączyła ponownie, chociaż nie oznaczało to, że mogą odetchnąć z ulgą i uznać, że to koniec ich kłopotów. Samiel, Leila, Namir i towarzyszący im Duilesgar musieli odnaleźć Filipie i Japkera – dopiero po tym będą mogli czym prędzej opuścić to miasto. Przeszukiwali okolicę, aż w końcu dotarł do nich krzyk, który od razu rozpoznali i ruszyli w jego stronę. W drodze natknęli się na zapach trucizny w powietrzu, który nasilał się, im bliżej byli. Dotarli w końcu do Filipie i rannego Japkera, nad którym klęczała elfka. Ten zresztą okazał się też być aniołem, co na pewno zaskoczyło każdego członka ich grupy. Sytuacja szybko zmieniała się, chociaż anioł nie miał zbyt dużej szansy na to, że przeżyje zatrucie – ale to nie przeszkadzało mu w stworzeniu magicznej strzały, którą po chwili wystrzelił w stronę Namira. Każdemu wydawało się, że Japker chce zapić lisołaka, jednak strzała co prawda trafiła go, ale nie zniszczyła niczego fizycznego, a przynajmniej nic z tego, co było widoczne dla ich oczu. Namir był cały, chociaż strzała zniszczyła coś magicznego – Japker uwolnił zmiennokształtnego, jednak umarł przez odniesione rany. Filipie rozpaczała, a Leila pocieszała ją. W tym samym czasie w ich stronę zmierzała grupa odzianych w czerń zabójców, z którymi będą musieli walczyć, jeżeli chcieli opuścić to miasto.”

~ Samiel

Równiny Theryjskie

„Słodkości nie brakuje pod murami Nandan-Ther. Bo Rosa i Melodia tam są! Razem. Nadal! Stoją i rozmawiają! Czyż to nie dziwne, że dwie młode dziewczyny, zmiennokształtne niezależne panienki, znajdują wspólny język mimo, że poza wzrostem, mizerną siłą i nieodpartym urokiem różnią się od siebie praktycznie wszystkim? No kto by się spodziewał! Na pewno nikt z warowni nie założyłby, że ich dumna Rosa przyprowadzi kiedyś kogoś z lasu. I że w ogóle może mieć koleżankę!”

~ KiS(s)

Jadeitowe Wybrzeże

Paank się wymeldowuje! Co prawda zmęczona podróżą była zdesperowana na tyle, by przespać się na dachu (na miejscu gryfa, ale skąd miała wiedzieć?), a potem napojono ją i nakarmiono… ale dziwne magiczne ślady i szarmancki ogrodnik, który coś-za-dużo-wie nie zdobyli zdaje się jej zaufania. W dodatku Shiru bardzo gwałtownie zareagowała na nagłe przybycie Darshesa, który zniknął z chatki tak szybko jak się pojawił… może lepiej opuścić towarzystwo nim zacznie się robić niepokojąco? Gryf także nie zachęca do zasiedzenia się. Tak więc – Paank leci na poszukiwanie kolejnej przygody! Kto wie, może po drodze wstąpi na pączki?”

~ KiS(s)

„Nawet najbardziej optymistyczne trytony i syreny doskonale zdają sobie sprawę z tego, że na dnie Oceanu Jadeitów śmierci jest pod dostatkiem, jeśli jest się wystarczająco głupim by dać się jej odnaleźć. Załoga Xenji wraz z tytułową panią kapitan mogła na własnej skórze poczuć dreszcz strachu, kiedy okazało się iż czyha na nich ławica strzyg, gotowa urządzić sobie uroczysty posiłek z ich mięsa i kości. Peter, dla którego nie była to najwyraźniej pierwsza taka sytuacja, wykazał się szaleństwem, kiedy tylko ujawnił swój plan, który zakładał wykorzystanie dawno zatopionego wraku w celu podwodnego transportu. Nic dziwnego, że już wcześniej niestabilne emocje Krakenii osiągnęły apogeum, gdy tylko okazało się, iż plan działania wprost z morskiego wariatkowa został wybrany ponad jej wyrafinowany sposób ucieczki. Aż człowiek zaczyna się zastanawiać… kiedy w końcu ktoś zginie, i jak już, to z czyjej ręki? „

~ Wenszu

Fargoth

„Kolacja! Nie – wampir incognito. Cerau pod postacią kruka śledzi panterołaczkę Cętkę, która od jakiegoś czasu robi zamieszanie w Fargoth, pozbywając się w spektakularny sposób różnego asortymentu mend z ulic tego miasta. Ona na razie nie wie,  że ma do czynienia z przemienieńcem – dla niej to po prostu kruk, ptaszysko, które na pewno będzie smaczniejsze niż ten szczur, którego jadła przed chwilą. Teraz tylko go złapać… „

~KiS(s)

Hrabstwo Ascant-Flove

Nimroth był otoczony.
Z jednej strony – za bardzo zainteresowana nim – Sally, z drugiej Jean, która już nie była nim tak zainteresowana, a za jego plecami rozłożyła się Kicia, o którą pozostała dwójka opierała się jak o jakąś poduszkę. Nigdzie też nie było widać Dean, która najpewniej zajęta była czymś innym i zapewne ważniejszym. Na szczęście dziewczyny zaczęły ze sobą rozmawiać i plotkować, przynajmniej na jakiś czas zostawiając Ni w spokoju. Ostatecznie sam sprowadził na siebie ich wzrok i uwagę, jednak musiał zadać to pytanie o wyruszenie w dalszą drogę i chciał znać na nie odpowiedź. Po jakimś czasie dołączył też do nich Natan, który zdradził też, kto będzie następnym strażnikiem przy więzionym przez nich lisołaku. Ni wiedział, że Howl za nim nie przepada, a to, że raczej nie będzie chciała z nim rozmawiać sprawiło, że był jeszcze bardziej pewien, iż jej towarzystwo i warta przebiegną w ciszy (chyba, że ktoś inny postanowi podejść i pogadać). To wszystko jak najbardziej mu odpowiadało, ale jednocześnie nie oznaczało też, że przebiegnie to tak, jak sobie teraz wyobrażał. „

~ Samiel

“Z drugiej strony – Nimroth nie był głodny.
Trudno mówić co prawda, że pieczona ryba z rumiankiem jest jak pączek, ale czy podawana prosto do ust przez przesłodką, uroczą lisiczkę (Sally, oczywiście że Sally) nie smakuje jak największa rozkosz? Według Ni niekoniecznie – choć była dobra. Nie ulegało jednak wątpliwości, że wolałby jeść sam (maruda!) i kto wie – może wtedy smakowałaby mu nawet bardziej. Tak samo jak odpoczynek w pojedynkę, zamiast w towarzystwie trzech dodatkowych osób i igryski. Szanse na odzyskanie spokoju jednak jakieś ma, bowiem następna w kolejce do pilnowania go jest Howl – wilczyca, która zdaje się chętniej wszamałaby na jego oczach pudełko znienawidzonych ciastek niż dała mu chociaż jedno.“

~ KiS(s)

Chatki Druidów

„Świeżo upieczone bułeczki i dżem to takie pączki do samodzielnego montażu, prawda? A nawet jeśli się nie zgadzacie to najważniejsze, że są pyszne! Do takiego właśnie śniadania zasiadła Funtka i Amari. Oboje przy okazji mieli po raz kolejny możliwość poznania swoich nowych ciał – były smok doszedł do wniosku, że najada się stanowczo za szybko, a przemieniona malarka ogarniała problem jedzenia bez użycia rąk (teraz wszak ich nie posiadała). Pod koniec posiłku pojawił się również Mniszek – pewnie skuszony zostawionym dla niego na ogrodzeniu chatki poczęstunkiem z bułeczki i kubka mleka. Ponoć ma jakieś wieści… „

~KiS(s)

Thenderion

„Przy śniadaniu spotkało się rodzeństwo Counteville – Blanche oraz Robin – i uratowany przez nich Pestka, którego poprzedniego dnia obitego i zakrwawionego znaleźli na drodze. Ocalony miał potężną lukę w pamięci i chyba cała trójka liczyła na to, że po całonocnym odpoczynku odzyska on wspomnienia. Czy odzyskał – nie wiadomo. Nie było im dane nawet zacząć rozmowy nie wspominając o skosztowaniu wyśmienitych omletów – spotkanie zostało zakłócone przez pojawienie się strażników z Thenderionu. Można by ich posądzić o brak manier, bo jak to tak przeszkadzać w posiłku, mieli oni jednak dość istotny powód najścia – siedzący przy stole Rianell był poszukiwany pod zarzutem morderstwa. „

~KiS(s)

Trytonia

„Trytonia to miasto, które nie jest przyjazne ani dla przejezdnych, ani dla miejscowych. Skowronek miała tu wyzionąć ducha – jej mistrzowie zdecydowali, że za niesubordynację zostanie wysłana na samobójczą misję. Nie powiedzieli jej tego, ale ona się dowiedziała… I postanowiła się zemścić. W tym akcie miał jej pomóc Vasko – informator z lokalnego gangu, z którym wcześnie pracowała przy poprzedniej misji i który poniekąd uratował jej życie. Tym razem dostał od Przyjaciółki misję, aby jej je odebrać… Lecz nie dosłownie. Miał ją tylko sfingować, tak, aby wszyscy w to uwierzyli. Do tego potrzebna była im jedna ruda prostytutka, jeden wściekły dryblas, trochę narkotyków i ruda farba do włosów. Akcję zaplanował Vasko i zgodnie z jego planem Skowronek opuściła miasto przebrana za kurtyzanę, a kurtyzanie ukręcił łeb wściekły osiłek, nie wiedząc, że w sumie to była jego znajoma… Mówiłyśmy, że to nieprzyjazne miasto.”

~KiS(s)

Arturon

„Niedomyty kusznik Nuka i złotowłosy anioł Dżariel w końcu mogą odetchnąć z ulgą w czasie swojej podróży. Po intensywnym pościgu przeklętego diabła, po wygranych z trudem pojedynkach i po spektakularnej metamorfozie Dżariela, która okazała się zgubna dla czarciego pomiotu, chłopcy dotarli do Arturonu, by móc spotkać się z królem, zdać mu raport i nareszcie ruszyć na spotkanie damom swoich serc. Nuka z niecierpliwością wyczekuje aż dotrą do Adrionu, gdzie będzie mógł przedstawić ukochanej Ahné swojego najlepszego przyjaciela. Nic go tak nie ucieszy! Nareszcie zaczyna się układać. Nuka głęboko wierzy w odbudowanie rodziny i wie, że jego marzenie zostanie spełnione.”

~Nuka

„Po długich latach rozłąki Gavin w końcu zobaczył się z ukochaną, lecz nie takiego spotkania się spodziewał. Escrim najwyraźniej nie jest gotowa, by wrócić do dawnej relacji – jej głowę zaprząta zbyt wiele spraw, by mogła skupić się na swoich problemach. Aranżowane małżeństwo, konszachty matki, zwolnienie dawnego zarządcy… A to dopiero początek problemów, gdyż ona i mag są świadkami anarchii, kiedy dojeżdżają do rodzinnej posiadłości La Tranchte. Pospolite ruszenie zmusza Gavina do użycia magii, aby motłoch się uspokoił. Co najlepsze (a może najgorsze?), pospolitym ruszeniem dowodzi… Megan, siostra Escrim.”

~Nuka

Ekradon

“Elfy są dobre… driady też są dobre! Zwłaszcza jak nazywają się tak ładnie jak Silea. Teraz, gdy Daro poznał imiona wszystkich przy stoliku, może poczuć się prawdziwie zadbany – i tylko czekać aż ktoś raczy napoić go własną krwią. Oczywiście póki co o tym nie wspominał… nawet o tym za wiele nie myślał. Chociaż biedny Iaskel od początku przypominał mu gryzak z dzieciństwa.
Taaak… elfy są dobre!”

~ KiS(s)

Ruiny Nemerii

„Panterołak Llewellyn dopiero co szwendał się po tunelach wraz z upadłym i naturianką, kiedy nagle budzi się… sam wśród ruin Nemerii! Ostatnie co pamięta to ugryzienia pająka i jad, który zmącił mu zmysły… chwila mija, lecz w końcu opuszczony i mniej ranny niż był, wstaje na nogi. Tłusty Czwartek, a on od dawna nie napełnił żołądka! A cóż może być dla pantery lepsze i słodsze niż zajęcze mięso? Tak zaczyna się polowanie! I szybko kończy, bo oto zdobycz sama wręcz wbiega mu do paszczy… potem jest jednak gorzej. Kolejna para sterczących uszu, a reszta schowana za krzakiem… przerośnięty królik czy może kobieta-centaur? W dodatku szczeka!
Ach, ten pajęczy jad!”

~ KiS(s)

„W Ruinach Nemerii wbrew powszechnemu przekonaniu można się natknąć nie tylko na nieumarłe I mroczne istoty. Aczkolwiek na widok królikouchego szczeniaka walczącego z chodzącym grzybem (fungiem oczywiście) można uznać, że to halucynacje. Tak też zrobił śnieżny panterołak Llewellyn. Niestety wkrótce potem natknął się na „koniołaka” – Nadeye, która okazała się bardziej prawdziwa, niż myślał, gdy tylko wyciągnął ku niej dłoń w celu sprawdzenia fizyczności. Tyknął ją. A ona dalej tu była. Tyknięta. Przez niego!”

~ Esme

Smacznego!

Donosiciel #39

Taki prawie dodatek


Dzisiaj przedstawiamy Wam wydanie inne niż wszystkie, w trochę innej formie, na co złożyło się kilka powodów. Pierwszym jest to, że nie chciałyśmy Was zostawić bez Donosiciela ani przesuwać jego daty wydania tylko z powodu okrojonego składu, choć skład mamy dzisiaj okrojony. Drugą jest to, że dostałyśmy od pewnego wampira bardzo oryginalną nowinkę, która naszym zdaniem zasługiwała na trochę inną oprawę. Także oto prezentujemy Wam coś między regularnym numerem a dodatkiem. Liczymy, że się Wam spodoba!

Błyszczące Jezioro – rezydencja Shasamo

Przeznaczeniu trzeba pomóc… czasem.
Pomyślał pewien piekielny, który chcąc ponownie spotkać znajomą ze starych dobrych lat postanowił wykorzystać kilka znanych sobie sztuczek z jeszcze wcześniejszych lat. Wszak Łowca winie umieć polować, a zwłaszcza na tak niezwykłe i wyjątkowe okazy jak potężna czarodziejka. Nawet jeśli był to dość specyficzny rodzaj polowania, to nazwa wciąż się zgadza, więc na pewno był w tym wprawiony jak nikt inny. Jego źródła nie mogły się mylić, zatem krzątał się po okolicy od jakiegoś czasu. Zbierał grzyby, plotkował z rolnikami, kiedy orali swe pola i takie tam – normalne zajęcia piekielnego dowódcy wojskowego na emeryturze. W końcu otrzymał informację, że karawana z jego upragnioną zdobyczą jest w pobliżu. Doszło jednak do bardzo niefortunnej pomyłki i zamiast piękną i charakterną czarodziejkę Frey spotkał wampira o wyjątkowo rozbieżnym do własnego usposobieniu. Byli niczym ogień i lód, poważnie, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło! Z początku panowie nie przypadli sobie, kto by pomyślał, do gustów. Mimo to wampirek zabrał gorącego chłopca na swój dworek (oby tylko nie roztopił mu serduszka). Tam też okazało się, że trafiła karawana, na którą pierwotnie chciał zapolować piekielny.
Przeznaczeniu trzeba pomóc, choć nie zawsze.
Pomyślał Yao, kiedy w drzwiach jego salonu, na ponurym i mrocznym wampirzym dworku stanął nikt inny jak sama Atristan, Perła Nowej Aerii. Ile zabawy mieli całą czwórką, kiedy zebrali się na durnowatą grę w udawanie! Nikt nikogo nie znał, tak tajemniczo. Szkoda tylko, że cała trójca wyczuwała aury potężnych postaci, a wampir chyba po niezapisany kres swych dni będzie pamiętał niewinne spojrzenie oczu księżniczki, z którą swego czasu musiała rozłączyć ich potężna magia. Jego dworek znacznie różnił się od tego, na którym się poznali, ale dla ciekawskich istot na pewno było tu dużo więcej atrakcji. Mniej udawanej zabawy, więcej prawdziwych tajemnic – nie takich rozpowiadanych przez lud nazajutrz po królewskich balach. Tylko wampirowi nie pasowała ta służka, na której spotkanie tak wyczekiwał piekielny. Ona i jej magiczna aura. Czy coś by się zmieniło, gdyby od razu dowiedział się, że to nie kto inny jak Rakhszasa? Mogłyby nie otrzymać oferty przenocowania, a tak czeka całą czwórkę długa i z pewnością pełna wrażeń noc na dworze rodzinnym Shasamo!
Noc jeszcze młoda, piękna i pełna bardziej lub mniej oczekiwanych zdarzeń…
Oczywiście najpierw nastąpiła część formalna, rozdysponowanie pokoi gościnnych i takie tam głupotki. Później jednak nastał czas na… nocne schadzki, a jakże! Noc była chyba nawet piękniejsza niż pierwszego dnia, gdy wampir poznał się z księżniczką z Nowej Aerii. Mimo jej początkowo bojowego i zadaniowego nastawienia, w którym przeszkoliła ją czarodziejka, wampirowi udało się, o losie, stopić lody. Romantyczna atmosfera przyczyniła się do tego, że ucząc się na poprzednich błędach od razu przeszedł do rzeczy i po wprawnym oczarowaniu młódki skosztował jej drobnych, delikatnych ust. Jak by nie patrzeć pomimo różnic i uprzednich zatarć parka miała się ku sobie.

Rakhszasa też zapragnęła spotkać się ze znajomym sprzed lat. Wszak z Freyem spenetrowali swego czasu niejedną grotę i zbadali niejedną jaskinię. Szkoda tylko, że przy ich pierwszym spotkaniu, pomijając ten szybki wspólny wyskok służki i strażnika po wino z uprzedniego wieczoru, przeszkadzał im nadworny dowódca straży. Piekielny był jakiś naburmuszony, jakby był dzieckiem, któremu sprytniejszy rówieśnik zabrał zabawkę albo coś tam. Nawet namiętny buziak od przyjaciółki, który był wyjątkowo niezapowiedziany, nie poprawił mu humorku. Tym bardziej, że przecież byli podglądani! Co za kobieta bez wstydu, właśnie takie lubią ponoć piekielni.
No… to jak mawiała stara bardowska pieśń o losie, który chciał z nami grać w pokera?
Następna niespodzianka była dużo większa od tych małych i milutkich, jakie poszczególne mniej lub bardziej „parki” otrzymały tej nocy. Mianowicie był to ogromny portal magiczny, który nad podwórze przed rezydencją Shasamo sprowadził unoszącą się w powietrzu magiczną fregatę szturmową. Pod lasem natomiast znalazła się rozciągająca się po całym horyzoncie linia pochodni sygnalizująca obecność armii, co ciekawe nie jednej. Dwóch jednocześnie. Jak mawiają: nieszczęścia chodzą parami. Kobiety na dwór przybyły dwie, wnioski wyciągnijcie sami. Jednym z nich był magiczny desant wrogiej organizacji Kruków, które pragną zapolować na Rakhszasę, drugim natomiast wojska rodu zwaśnionego z Finnswordami, którym bardzo zależy na ekhm… spotkaniu z Atristan na osobności. Zatem panowie musieli odłożyć swoje miłosne podboje na drugi plan i zająć się odparciem szturmu. Plan był dobry, ale dziur zapewne szło znaleźć w nim tyle, co pozostało na podwórzu przed dworkiem po pierwszej kanonadzie magicznej fregaty. Czarodziejka pierwsza wyskoczyła przez okno. W wir walki. Widać lubiła iść na żywioł, pewnie stąd ten pociąg do piekielnego. „Ogień” – pomyślała i ruszyła prosto na statek, by namieszać im szyki!
Jaki będzie wynik bitwy? Tego nawet najstarsze prasmoki nie wiedzą, póki czwórka śmiałków siłuje się ze złączoną siłą własnych poplątanych losów. Musimy cierpliwie poczekać aż opadną kurz, fruwające po podwórzu kończyny i gwiazdy zwiastujące szczęście na pięknym, nocnym niebie przy pełni księżyca.”

~Yao Shasamo

A w innych częściach Alaranii…

Nie tylko w posiadłości Shasamo się dzieje! W Fargoth na przykład poszukująca Malawiasza Cętka stała się postrachem lokalnych rzezimieszków, ściągając na siebie uwagę króla lokalnego półświatka – Cerau. W Górach Druidów Mniszek od dostojnego puchacza dowiedział się czegoś o poszukiwanym przez niego druidzie, a Funtka dowiedziała się czegoś o samym Mniszku od siostry wspomnianego druida. Na Wybrzeżu Cienia Dżariel i Nuka w końcu dotarli do Arturonu, by zdać królowi raport z pokonania diabła, a później w drogę – na południe! Daleko od Alaranii, bo aż w Otchłani Rakel w końcu miała okazję, aby dać Lucienowi prezent z okazji jego niedoszłego ślubu – co za urocza chwila! Uroczo jest również u Ni i Dean, gdzie lisołaka – dosłownie i w przenośni – obsiadły niewiasty, z których dwie są tylko dla towarzystwa, a trzecia z nich, Sally, wyraźnie na coś liczy… Co będzie dalej? O tym już w następnym – regularnym – wydaniu Donosiciela!

~KiS(s)

Donosiciel #38

Wszystkim babciom i dziadkom…

W tym tygodniu Babcie i Dziadkowie mieli swoje święto! Jeśli są wśród graczy takie zacne osobistości to życzymy im wszystkiego najlepszego! I wszystkim fabularnym dziadkom i babciom również! Nawet tym, którzy starzy są tylko metrykalnie, ale ciałem i duchem jeszcze hoho! No bo przecież każdy powód do świętowania jest dobry, czyż nie? Nie ma co się dumą unosić… 

Wyspa Lariv

Kaiko obawiać się mogła, że zacznie być nazywana matką przez trzy lata od niej młodszego Niko – co postarzyłoby ją i upodobniło do Irminii, jej najbardziej dojrzałej, em… ciotki, a przy tym teściowej Lucy’ego. Na szczęście nastolatek postanowił, że syrenka będzie dla niego Szefową i niezręczności udało się uniknąć. Ale tylko jednej. Bo co mają powiedzieć dwie pozostałe panie (też teściowe, Lucy sobie nie żałuje), młode i rozchichotane? Bardziej przypominają starsze siostry Kaikomi i urodzone kochanice niż… no właśnie – babcie. Nawet sam Niko widząc je sądził, że zaczepiają go portowe damy lekkich obyczajów – no cóż się tam najlepszego wyrabia! A wyrabia się to, że po walce na krzesła, młody Wassley i fellarianin oddelegowani zostali jako tragarze dla wszystkich zgromadzonych w zajeździe dam wybierających się na babskie zakupy! Dwie babcie-nie-babcie, Szefowa i nieśmiała minotaurzyca od stolarskiej roboty. Nie ma co, chłopcy trochę się nadźwigają. Oby Minao nie zapragnęła kupić nowych drzwi.”

~ Kana

A gdyby na to inaczej spojrzeć:

„Kolejny dzień, kolejni ciekawi goście i kolejne ciekawe zdarzenia – w Zajeździe u Lucy’ego nie można się nudzić. Tego poranka jeszcze przed otwarciem pojawili się goście, tym razem prywatnie – to ciotki Kaikomi, Fija i Senuela. Dziewczyny jednak wyglądają bardziej jak rozrywkowe starsze siostry syrenki (a pamiętajmy, że technicznie stały się… babciami!), a nie stateczne panie, choć Niko określił je jeszcze śmielej… Ale rozmawiało im się chyba miło, bo ciotki oczywiście, że chciały wypytać przybranego syna Wassleyów o to, jak doszło do adopcji – miło znać wersję każdej ze stron. Szkoda, że przyjemną dyskusję przerwał mały incydent z udziałem Irinaia i Niko, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. W wyniku odniesionych szkód Fija musi iść po nową sukienkę, a towarzyszyć będzie jej Kaikomi i Minao, którą syrenka obiecała gdzieś zabrać… Oraz Niko z Irinaiem w roli tragarzy. Kto powiedział, że kara ma być łagodna?”

~San

Hrabstwo Ascant-Flove

“U Dean w drużynie nie ma chyba żadnych dziadków – a przynajmniej Nimroth nic o tym nie wie. Sam za to Ładny, młody (i związany) rozmawia z zauroczoną nim Sally o stwórcach… niby rodzicach, ale zapewne wiekowych! Nie zdradza oczywiście za dużo i uważa, by nie wymówić nazwy ,,Ojciec” przy rozgorączkowanej lisiczce. Ona natomiast z chęcią rozwodzi się nad sztuką tworzenia lisołaków i zastanawia się ile magowie się napracowali, by stworzyć takie ideały jak ich dwójka… no bo czy nie są piękni? Zwłaszcza razem? Och, te marzenia! Ale trzeba zejść na ziemię, bo oto nadchodzi pora śniadania – a Ni nadal ma związane ręce. Dlatego to Sally, uprzywilejowana i przeszczęśliwa będzie go karmić rybkami. Udało jej się jednak popełnić jeden taktyczny błąd – zamyślona włożyła do ust ten sam widelec, który wcześniej dotykał jego białych warg… a on jej o tym powiedział! Och, jeśli kiedyś będą mieć wnuki na pewno z sentymentem wspominać będzie tę wpadkę – ale póki co wolałaby się chyba gdzieś zakopać! 
A może nie?”

~ KiS(s)

Podobne pytania zadaje sobie każda ze stron:

„Zapowiedziane przez Dean śniadanie w końcu nadeszło i to w dwojakim znaczeniu, bo nie dość, że ktoś je przygotował, to jeszcze przyniósł je do Sally i Nimrotha, którego dziewczyna pilnowała. Teraz miał stać się to, na co ona czekała najbardziej, jednak on niekoniecznie. Mieli zacząć jeść, jednak Sally miała też karmić Ni, co możliwe, że mogłoby być najlepszą rzeczą, jaka przytrafiła jej się tego dnia. Lisołakowi oczywiście przeszkadzało to trochę, jednak postanowił, że mimo wszystko jedzenie i odzyskanie energii jest ważniejsze. Najpierw on zjadł część swojej porcji, a później zaczęła jeść Sally – oczywiście tym samym widelcem, którym go karmiła. Ni dość szybko uświadomił ją o tym. Ciekawe, jak dziewczyna zareaguje na coś takiego? „

~ Samiel

Chatki Druidów

“Rozsądek przemienionej w smoka Funci poddawany jest coraz to nowszym próbom – bo oto do drzwi ciotki Flory dobija się… koszula! Koszula pewnego dzikiego trytona jak powiada plotka z karteczki. W dodatku notatka łączy dziwne przygody malarki z dwoma naukowcami z rodziny. I jeszcze do tego Flora… Funcia po raz pierwszy zaczyna rozumieć w jakiej sytuacji się znalazła i jak postronni reagować mogą na to co się wokół niej dzieje. Czy naprawdę powinna teraz pokazywać się babci, u której chciała szukać pomocy? Elfka niby włada magią i wiedzy posiada zastraszające pokłady, ale czy młoda smoczyca zabierająca mężczyznom ubrania jest tą samą skromną wnuczką, której pozwoliła uciec z akademii? Może malarka najpierw powinna zrozumieć do czego dąży i kim chce się stać nim powróci do swojej rodziny. A z resztą – nim choćby pomyśli o powrocie musi jeszcze spotkać się z Mniszkiem, o którym przez noc dowiedziała się paru ciekawych rzeczy… o nim, o sobie… jak teraz wyglądać będzie ich relacja?”

~ KiS(s)

Drzewo Świata

„Kozy to zwierzęta szatana więc to jak się rozzuchwaliły jest jasnym dowodem tego, że w okolicy szaleje jakieś ZŁO. To dość dobra wiadomość dla Sanayi i Dérigéntirha, bo tam gdzie zło, tam diabeł, a gdzie diabeł – tam anioł. A oni anioła właśnie szukają. Smok póki co poszedł na swoje własne poszukiwania, a alchemiczka siedzi w chacie jednej z wieśniaczek jedząc w imię większego dobra najgorszy barszcz w swoim życiu i starając się wyciągnąć z gadatliwej gospodyni jakieś przydatne informacje (i udając przy tym, że anioł jest jej ukochany dla większego zainteresowania, ale ćśśś). I chyba nareszcie się udało! Gdy dziewczyny zostały same, Polina wspomniała o tajemniczej jaskini, z której wydobywa się dziwne światło. A Sanaya od razu uznała, że należy tam pójść. W drogę ruszyły jednak we dwie, bez towarzyszącego im złotego smoka w przebraniu elfa. Pytanie czy to na pewno dobry pomysł… Przekonamy się. „

~KiS(s)

Smocza Przełęcz

„Możliwe, że Calathal i Lepo wybrali dobrą drogę. Gdy zeszli z głównego szlaku i zaczęli iść ścieżką, czarodziej wyczuł trzy igrysy, które znajdowały się przed nimi. Obaj postanowili okrążyć je, przy okazji skradając się, żeby jak najbardziej zmniejszyć szansę na to, że zwierzęta wyczują ich i zdecydują się zaatakować. Doszli też do wniosku, że ktoś mógł je tu zostawić jako strażników, co tylko oznaczałoby, że może rzeczywiście są na dobrej ścieżce. Prawie udało im się przejść obok nich niezauważenie – prawie, bo pradawny potknął się o kamień i to małe zamieszanie zwróciło uwagę igrysów. Jednak to także on odwrócił ich uwagę. Najpierw rzucił kamieniem, a później przy pomocy magii przeniósł go w inne miejsce tak, żeby właśnie tam wylądował i to możliwie jak najgłośniej. Udało się to i taka sztuczka skutecznie sprawiła, że zwierzęta już się nimi nie zajmowały. Później dotarli do rozwidlenia, a Calathal znowu użył swojej wiedzy związanej z szukaniem śladów i na podstawie informacji, które zebrał, stwierdził, którą drogą powinni iść.”

~ Samiel

Ekradon

“Tutaj wszyscy są wiekowi, ale nikt chyba nie ma dzieci – Daro, Iaskel i Silea kontynuują pogadankę-zapoznawajkę w gospodzie, sprawiając przy tym wrażenie raczej zagubionych małolatów niż trójki dorosłych na misji. Elf jąka się i najchętniej to by się gdzieś schował, driada jest tak miła i wesoła jakby dopiero co wkroczyła w okres nastoletniej przychylności dla chłopców, a Daro jak ten młody obszarpaniec niespełna rozumu macha do niej i gada koślawo do drużynowego mądrali (tak, elfa właśnie). Na nich oko ma Tony, tutejszy stolarz – młody i zdawałoby się roztrzepany, ale… przy tej trójce wygląda jak nauczyciel, który wyszedł z trzema (bardzo) specjalnymi podopiecznymi na soczek. Czy ta drużyna jest w stanie cokolwiek osiągnąć?”

~ KiS(s)

Nowa Aeria

“On ma pięćdziesiąt lat, ona ma pięćdziesiąt lat… on jest posiwiałym mędrcem, a ona ledwie trzpiotką. Tylko kto tu ma więcej zdrowego rozsądku? Know wykonał powierzone mu zadanie znalezienia informacji o pewnym elfie, ale oto do gry wkracza zdemolowanie karczmy i jakiś podejrzany alchemik. Czy Kuna aby na pewno tego szukała? Zdecydowanie nie, zwłaszcza, gdy w pobliżu kręcą się Amy i Emily, dwa faktycznie nieletnie dziewczątka, które z kolei szukają tajemniczego psiaka… tak jak ona wczoraj! Może więc lepiej skupić się na pościgu za czworonogiem i zostawić elfa w spokoju? Zapytałaby Knowa, ale on już pobiegł zygzakiem przed siebie…. Gdzie tym razem go niesie i czy aby na pewno jego bardzo ciepłe podejście do dzieci uchroni je przed kłopotami, które wilkołak zdaje do siebie przyciągać?”

~ KiS(s)

Mauria

„Jak można być tak starym jak Nikolaus i przez te wszystkie setki lat nie wyściubić nosa poza granice własnego państwa? No tak wyszło, cóż powiedzieć – Francis (a raczej Francine, tylko udająca faceta) może mieć swoją chwilę tryumfu nad tym wampirem, który tak go wkurza. W końcu on był w tylu miejscach i tyle widział! Prawda? Wszak to podróżnik, do Maurii musiał jakoś dotrzeć, coś na pewno widział. No przekonamy się. Najważniejsze, że Klausowi udało się przekonać nerwowego nemorianina do powrotu do stołu i dokończenia kolacji. Nawet, jeśli gdzieś z tyłu głowy nadal czai się niepokój, że sam może się zaraz stać posiłkiem.”

~KiS(s)

Irrasil

„Stare panny nie są takie złe, o ile nie są zdesperowane – właśnie przekonał się o tym Maximilaan. Jedna taka – na dodatek bibliotekarka! – rzuciła się na niego z zamiarem… matrymonialnym. Na domiar złego gdy był ubrany ledwie w samą bieliznę. Nie patrzcie tak, to nie on wymyślił, by karą za źle wykonane zadanie była magiczna podmiana ubrań z Avellaną. Swoją drogą, anielica mogłaby mu pomóc z nachalną adoratorką, a nie tylko patrzeć na rozwój zdarzeń… Choć może tego szczura kopnęła specjalnie tak, by wylądował na włosach molestującej drakona bibliotekarki? Specjalnie czy nie – ważne, że zadziałało. Po zgarnięciu ubrań i księgi oboje mogli dać drapaka. I wrócić do rozwiązywania zadań – tym razem jednak Max postanowił, że woli nie ryzykować i niech to Avell coś wymyśli.”

~KiS(s)

Otchłań

Lucien zaś taki stary, ale za to jakie ma powodzenie! I jaki nadal bystry i sprawny. Pojawił się w dniu swojego ślubu z młodziutką demonicą, ale zamiast stanąć z nią przed ołtarzem, wyzwał swojego ojca na pojedynek – nierówny, gdyż senior władał potężną magią, ale Lu był lepszy i wyszedł z tego starcia zwycięski! Co prawda stał się przy tym pełnoprawną sierotą, ale kto by tam płakał za takim rodzicem… A przynajmniej przy okazji wywinął się od ślubu – teraz już nic nie stoi na drodze ku temu, aby mógł być szczęśliwy z Rakel, w Alaranii. Jednak to chyba dopiero, gdy Lucien wyliże się z ran, bo mimo wszystko nie wyszedł z tego starcia bez szwanku. Jak dobrze, że ma przy sobie swoją Czarnulkę, która się nim zaopiekuje! „

~KiS(s)