Zlecenie dla twórcy/administratora forum PBF na MystiCat.pet

Cześć! Mam do zaoferowania wyjątkową okazję zarobienia jako administrator forum PBF :O

Wróżka Niezapominajka czeka na twoje zgłoszenie!

Krótko o tym kim jestem

Mam 32 lata, zawodowo zajmuję się game devem (projetkowanie, programowanie, zarządzanie) od ponad 10 lat. Jestem współzałożycielem i adminstratorem na https://granica-pbf.pl. Występuje tam pod nickiem Meridion. Możecie mnie znaleźć pod tym nickiem również na http://visionlighthouse.cba.pl i https://eden-pbf.pl, a także kojarzyć z nieistniejących już portali związanych z PBF.

Na czym polega moja oferta

Jestem obecnie w trakcie tworzenie gry online z tematyką oscylującą wokół magicznych kotów. Stronę projektu możecie znaleźć pod adresem https://mysticat.pet. Znajdziecie tam informacje o nim.

W ramach promocji gry, oraz PBFów jako takich zamierzam zalożyć i prowadzić PBFa osadzonego w świecie gry i dość luźno z nim związanego. Niestety nie mam czasu na jego prowadzenie (wolę skupiać się na rozwijaniu samej gry) i tutaj wchodzisz właśnie Ty! Poszukuję osoby lub osób, które zajęłyby się prowadzeniem takiego forum.

Oferuję za to wynagrodzenie pieniężne. W tej chwili jestem w stanie zaoferować je w wysokości do 1000zł miesięcznie, jednak nie ukrywam, że wolałbym zdecydowanie niższe, ale jeśli znajdzie się ktoś wyjątkowo obeznany w tematyce to nie przepuszczę okazji na zatrudnienie go 😉 Dlatego proszę rozważcie oczekiwane wynagrodzenie w zależności od tego jak kompetentni się czujecie. Nie jest to forma praca w pełnym wymiarze godzinowym, a raczej zarabianie na byciu adminem i autorem PBFa. Niemniej oferuję umowę zlecenie lub umowę b2b, abyście byli pewni że otrzymacie wynagrodzenie.

Szczerze też przyznaję że nie jestem w stanie na chwilę obecną zapewnić stałości tego zatrudnienia, więc jest to póki co umowa z miesiąca na miesiąc. Wszystko zależy od powodzenia projektu samej gry online. Z drugiej strony w przypadku odniesienia przez niego sukcesu, mogę zaoferować w przyszłości podwyżkę / zatrudnienie na umowę o pracę w pełnym wymiarze godzinowym.

Pierwsza zapłata dopiero po wystartowaniu PBFa i napisaniu przez graczy 50 postów fabularnych – zapłata za przepracowany cały okres do tego czasu, zabezpieczenie dla mnie na wypadek gdybyście zostawili tworzenie forum w połowie roboty 😉 Pierwsza umowa może w tym wypadku być umową o dzieło.

Na czym będzie polegać twoje zadanie

Waszym zadaniem będzie przede wszystkim administrowanie forum i zarządzanie użytkownikami. Akceptowanie kart postaci, moderowanie forum, dbanie o jakość postów. Od was zależy jedynie czy będziecie robić to osobiście, czy też znajdziecie sobie moderatorów / mistrzów gry od tego – uwaga: do was należy wynagradzanie takich osób, lub nakłanianie do robienia tego hobbistycznie. Prowadzenie forum zgodnie z wymaganiami opisanymi w dalszej części ogłoszenia.

Waszym obowiązkiem będzie również stworzenie mechaniki rozgrywki, tego jak ma wyglądać karta postaci, na jakiej zasadzie będzie ma działać… no wszystko to co jest związane z startem nowego forum. Od swojej strony zapewniam ogarnięcie forum od strony skryptu, hostingu, oraz wyglądu ogólnego forum. Jeśli chodzi o kartę postaci zamierzam wprowadzić skryptowe rozwiązanie takie jak na Granica PBF: https://grymuar.granica-pbf.pl/Kreator_Postaci

Możliwość pracy całkowicie zdalnie. Jeśli mieszkasz w Poznaniu lub okolicach, wtedy czasem warto by się było zobaczyć i obgadać sprawy osobiście, ale raczej nie częściej niż dwa razy na miesiąc.

Wymagania i wytyczne odnośnie forum.

Akcja forum osadzona musi być w świecie MystiCat (jego opis będzie z czasem rozwijany) i być z nim zgodna. Należy pilnować by gracze stosowali się do jego zasad i nie pisali o rzeczach nieistniejących w tym świecie.

Kot wyruszający na wyprawę

Gracze będą się wcielać w rolę kota i odgrywać go. Interakcje z innymi kotami, wyprawy do do dziczy, porządkowanie własnego leża… Wszystko w zgodzie z fabułą świata MystiCat. Jeśli ktoś czytał powieści Erian Hunter, z cyklu Wojownicy, to będzie dokładnie wiedział o jakiego typu klimaty chodzi.

Wymagana przynajmniej średnia jakość postów, z kierunkiem w utrzymywaniu ich jakości jak najlepszych, To samo dotyczy się opisów postaci graczy. Posty fabularne nie muszą być super długie, ale muszą zawierać przynajmniej kilka zdań i być napisane poprawną polszczyzną.

To najistotniejsze elementy, szczegóły już do wspólnego opracowania po nawiązaniu współpracy.

Kogo szukamy

Wymagania absolutne, nie podlegające negocjacji:

  • Komunikacja na zasadzie “per ty”, jeśli nie czujesz się komfortowo aby spoufalać się w ten sposób, niestety muszę odmówić tej ofercie.
  • Ukończone 18 lat.
  • Umiejętność pracy w zespole – przewiduje zatrudnienie dodatkowych administratorów jeśli budżet na to pozwoli.
  • Umiejętność samodzielnego podejmowania decyzji i rozwiązywania problemów bez mojego zaangażowania (im mniej czasu będę musiał poświęcać na PBFa tym lepiej).
  • Kreatywność i inicjatywa – umiejętność wychodzenia z własnymi propozycjami rozbudowywania forum, organizowaniem konkursów dla graczy i innego angażowaniu ich w korzystanie z forum, proponowanie rozwiązań związanych z skryptem.

Wymagania bardzo istotne, podlegające negocjacji tylko jeśli możesz zaoferować coś super ekstra:

  • Przynajmniej półroczne doświadczenie w prowadzeniu PBFa, poparte dowodami na to (wystarczą linki/screeny).
  • Aktywność jako admin i nie robienie sobie dłuższych przerw od forum. Nie oznacza to administrowania w każdy dzień – a raczej poświęcenie przynajmniej kilku godzin każdego tygodnia. Niemniej miesięczne przerwy na sesję, czy długie wakacje odpadają.
  • Bardzo dobra znajomość polskiej gramatyki i poprawnego pisania – jeśli nie czujesz się dobrze w tym, musisz umieć zorganizować sobie kogoś kto będzie poprawiał twoje teksty, albo inny sposób na poprawne pisanie. Wymaganie dotyczy informacji które umieszczam na forum, w kontaktach ze mną i innymi członkami zespołu MystiCat nie jest to wymagane.

Mile widziane, ale nie wymagane, będą:

  • Doświadczenie jako gracz na PBF.
  • Doświadczenie z fabularnymi grami RPG.
  • Wszelkie doświadczenie i zdolności literackie, włączając w to formalne wykształcenie w kierunku polonistyki i tym pokrewnych.
  • Wszelkie zdolności graficzne i artystyczne.
  • Zdolność samodzielnego zarządzania forum od strony skryptu – instalowanie dodatków, robienie update skryptu.
  • Zdolności programistyczne, umiejętność pisania własnych wtyczek do forum/modyfikowania już istniejących.
  • Znajomość praktyk SEO.
  • Dobra znajomość angielskiego, w szczególności umiejętność pisania poprawnie gramatycznie w nim, wykształcenie w tym kierunku lub certyfikat mile widziane.

Jak zgłosić swoją ofertę:

Oferty można przesyłać do końca lutego 2022.

Zgłoszenia należy przysyłać w formie maila na adres: praca@mysticat.pl.

Jako tytuł maila podawajcie: “PBF administrator: “ i wasze imię i nazwisko, albo nick którym chcecie się posługiwać w kontaktach ze mną.

W treść maila wklejacie formularz który jest na dole tego ogłoszenia i wypełniacie go – proszę o skasowanie informacji w nawiasach.

Jeśli posiadacie jakiś dorobek literacki (napisane opowiadanie, opis świata, lokacji), możecie dołączysz w załączniku, akceptowalne formaty to .pdf, .rtf, .odt, .tex, .dvi. W ostateczności .png albo .jpg. Jeśli tekst jest dłuższy niż trzy strony A4 proszę o przysłanie jedynie fragmentu.

Formularz zgłoszenia

Formularz zgłoszeniowy:
(jeśli któreś pole was nie dotyczy, napiszcie “nie dotyczy”
Kontakt:
(e-mail, nr. telefonu lub discord)
Oczekiwane wynagrodzenie na miesiąc:
(obecnie przyjmujemy jedynie oferty równe lub poniżej 1000zł, jeśli posiadasz orzeczenie o niepełnosprawności jestem w stanie negocjować bardziej kwotę, ze względu że będę dostawał dofinansowanie/ulgi z tej racji)
Średnia ilość godzin tygodniowo jakie poświęcicie na administrowanie za powyższe wynagrodzenie:
Interesująca mnie forma umowy:
(umowa zlecenie / b2b)
Zakres kompetencji:
(czym oprócz zajmowania się użytkownikami i ogólnopojętym administrowaniem forum możecie się zajmować, przykładowo: promocja PBFa w internecie, opisywanie świata, tworzenie mechanik rozgrywki, zarządzanie stroną techniczną forum, przygotowywanie szablonu forum) 
Poziom znajomości angielskiego:
(nie wymagany ale bardzo mile widziany
PBFy które prowadziłem/am lub nadal prowadzę jako administrator:
(link do PBFa jeśli wciąż istnieje/wyjaśnienie dlaczego upadł, okres w którym sprawiliście tą funkcję, krótki opis tego czym się zajmowaliście, nick na forum).
PBFy w które grałam/em jako gracz:
(link do PBFa, nicki postaci, jeśli strona PBFa nie istnieje to krótki opis tego kim grałeś/aś)
Światy które tworzę/tworzyłam:
(linki gdzie można znaleźć informacje o nich/lub załącznik z fragmentem opisywanego świata)
Pozostały dorobek literacki:
Moja wiedza o kotach lub innych zwierzętach domowych:
(masz koty, ile mieszka razem z tobą? wiesz coś o nich? byłeś/aś w wolontariacie w fundacji pomagających zwierzętom) 
Mój stosunek do zwierząt domowych:
Moja wiedza o grach online z tematyką oscylującą wokół posiadania stworzonek/chowańców:
Dlaczego ja:
(dlaczego mamy wybrać akurat ciebie, wszelkie dodatkowe informacje, maksymalnie 2500 znaków).

Donosiciel #73

Anomalie pogodowe

Wiecie, może Wam się wydawać, że rozmowy o pogodzie są nudne i w sumie prawie macie rację. PRAWIE! Bo czasami bywa ciekawie – ot, gdy dochodzi do jakiś anomalii. Że co? Że burza, huragan? Moi drodzy, a co powiecie na portale? Albo na burze… emocjonalne? A to na pewno dopiero początek listy – wystarczy więc odrobina kreatywności, by nagle rozmowy o pogodzie stały się znacznie, znacznie ciekawsze. A w Donosicielu na pewno znajdziecie wiele, wiele ciekawych przykładów… 

Adrion

“Pomyślne(?) wiatry i rady przydrożnej uzdrowicielki zaprowadziły Roję i jej miłosną klątwę do Adrionu – bardzo leśnego i pięknego miasta, którego nie mogła nie popodziwiać zanim udała się do biblioteki uniwersyteckiej, gdzie miała chwilę pobuszować. Nie jest pewna czy coś w ogóle tam znajdzie, ani jak długo jej to zajmie, a przed nią jeszcze wizja szukania ‘jakiegoś’ medyka znającego się na klątwach. To może potrwać… ale na pewno pokusa nie pozostanie długo bez towarzystwa w swych poszukiwawczych zmaganiach!”

~ KiS(s)

Równiny Theryjskie

„Tę pogodną noc Slavia spędzi w kryjówce Iana – nie jest to może najpiękniejsze i najczystsze miejsce, ale cóż, nie ma co wybrzydzać. Przynajmniej miły i przyjemny dla oka gospodarz trochę osładza czarodziejce tę niefortunną sytuację. A jest naprawdę miły! W końcu naprawił i oddał jej torbę – znaczy nie on naprawił tylko inny złodziejaszek i tak naprawdę ona tę torbę sama wyrzuciła… Ale to i tak miłe z jego strony. Może ta współpraca nie będzie taka zła. Ciekawe tylko po co Slavia została zaangażowana do tej roboty, skoro zgodnie ze słowami Iana mógł on tam zakraść się sam i byłaby to dla niego bułka z masłem – wystarczyło przemienić się w kota i pójść do córki hrabiego Alonso, która dokarmia bezdomne dachowce. Najprostszy włam z możliwych! Więc…?”

Jadeitowe Wybrzeże

“Pogoda na tej tropikalnej wyspie to ciekawa sprawa – zwłaszcza dla Kany, która na magii się nie zna i nie ma pojęcia skąd nagle wziął się tu śnieg i lód. Choć w zasadzie mogłaby skojarzyć te anomalie z pewnym pięknym, chłodnym Kapitanem i jego mroźnią aurą. Będzie miała zresztą chwilę przypatrzyć się im bliżej, bo oto w końcu udało jej się podstawić samą siebie (już widzialną, bo wyrwaną spod czaru Morengvarga) pod swoją iluzyjną kopię. Po raz pierwszy Antar będzie rozmawiał z prawdziwą nią. Czy zmachana kotka da radę kontynuować blef Morena i jeszcze jakoś się z nim porozumieć kiedy wróci z Kapitanem do obozu? Trudno przewidzieć czy ktoś tu komuś jeszcze zaufa po tych wszystkich kłamstwach, iluzjach, magicznych strzałkach usypiających i fakcie, że Urzaklabina, nagle… zniknęła.
To będzie trudne.”

~ KiS(s)

Równina Drivii

„Tunele starej kopalni prowadziły ich niżej i niżej, raz na jakiś czas przeszkadzały też w podróży, a to przez podniszczony most, który sprawił problemy, gdy przez niego przechodzi, czy też przez stawianie ich przed wyborem odpowiedniej drogi – z tym ostatnim Jon poradził sobie za pomocą magii. I na szczęście, trójka bohaterów poradziła sobie ze wszystkimi problemami, a przynajmniej tak im się wydawało, bo… kim lub czym było to, co komunikowało się ze Sargybinisem? Ostatecznie, również z Akim, który wcześniej zmagał się z myślami i nie był pewien, czy na pewno chce iść dalej, dostali się na sam dół. Tam znaleźli komnatę, a na jej środku (prawdopodobnie starsze nawet od kopalni) wrota. Łowca dusz aktywował je magią i, choć portal wydawał się niestabilny, weszli weń i pozwolili mu się pochłonąć. Gdzie wylądują? Nie wiadomo.”

~ Samiel

Szlak Ziół

„Na Szlaku Ziół panuje atmosfera gęsta jak przed burzą – druid, który miał pomóc Funtce i Mniszkowi zamiast faktyczne przyczynić się do zdjęcia klątwy z malarki, coraz bardziej działa im na nerwy. Jego bezpośredniość, obcesowość i całkowity brak poszanowania konwenansów przyprawiają przemienioną malarkę o niemałe zaskoczenie, a leśnemu strażnikowi coraz bardziej podnoszą ciśnienie. Tarjuan nie wie, że balansuje na cienkiej linii i drażni tygrysa – konkretnie to Maorcoille żyjącego w ciele Mniszka. Aby więc nie doprowadzić do nieszczęścia, elfik decyduje się na jedyne w jego mniemaniu sensowne zachowanie i gdy tylko widzi wśród drzew dom druidki Flory, do którego zmierzali, zostawia swoich towarzyszy. Obiecuje jednak, że wróci. „

~KiS(s)

Pustynia Nanher

„Na niebezpiecznym terenie Piasków Czasu, udało im się znaleźć tych, których szukali. Seviron wdał się w dialog z Szalonym Skrybą, a Nataniel z zaginionym profesorem. I w ten sposób ich krótka przygoda się zakończyła. Kapłan razem ze Skrybą wrócił do miejsca, które tamten uznawał za swój dom, a czarodziej w towarzystwie znajomego wrócił tam, skąd przybył. Seviron zakończył swój pobyt na Pustyni udaną wymianą magicznego zwoju na słowa Matki, a w drodze powrotnej wykonał nawet Rytuał Snów. Teraz kierował się do siedziby Zakonu, z której wyruszył z tą misją. Czy droga przebiegnie spokojnie? Tego nie mógł wiedzieć nikt.”

~ Samiel

Oaza Sher-Arum

“Jest taka tajemnicza wioska blisko oazy Sher-Arum, której prawdziwej nazwy nikt nie zna… plotki głoszą, że kto tam trafił zapominał o swoim dotychczasowym życiu. Zupełnie. Na zawsze. Chociaż jest sposób, aby obronić się przed klątwą. Tego właśnie sposobu najpewniej spróbuje użyć Roseline, by zbliżyć się do tajemnicy. I kiedy ona szykuje się do wyprawy, inna kobieta, Hamartia – już raz umarła, a teraz bytująca w ciele niezbyt sprawnym – przemierza rozgrzaną pustynię w podobnym kierunku, choć bez tak wyraźnego celu. Co raz przewraca się i z trudnem podnosi z piasku, a gdy w końcu zbliża się wieczorem do spokojnego miasteczka upada po raz ostatni. I nie może się ruszyć. Czy ktokolwiek ją tam zauważy?”

~ KiS(s)

Katima

„Mieszkańcy Katimy nie pośpią za bardzo tej nocy, bo co chwilę słyszą grzmoty. I nie, nie zbiera się na burzę – to Wiktor i Gavin wpakowali się w kłopoty i próbują się wydostać z miasta, a tymczasem ścigający ich najemnicy bardzo wzięli sobie do serca określenie „po moim trupie”. Tak bardzo zależy im na tym, by obaj magowie nie wydostali się z Katimy, że zdążyli już zawalić część podziemi pod rynkiem, próbowali swoje ofiary otruć, wysadzić w powietrze i wielokrotnie pozbyć się ich w kontakcie bezpośrednim. Chłopakom do tej pory udawało się wyjść cało z każdej takiej przygody i spotkanie ze skrytobójcą też takie miało być. Jednak napastnik nagle zamiast ich zabić, próbował przekazać im jakąś informację i wyglądało na to, że zna Wiktora znacznie lepiej niż na to wygląda. Niestety, jego zachowanie okazało się być tylko sprytnym blefem, który miał zatrzymać magów w miejscu, aby dać szansę pościgowi. Kolejna walka zdaje się być nieunikniona.
A już byli tak blisko!”

~KiS(s)

Elisia

“Odkąd Finua podpaliła… no już w zasadzie wioskę, sprawy zaczęły przybierać szybsze obroty, a atmosfera, choć rozgrzana ogniem jest  miejscami zdecydowanie zimna. Przeklęta przez szablę dziewczyna to płacze, to krzyczy, to boi się, uspokaja i znów rzuca, nie mogąc uciec z surowego uścisku Freya, a Rakhszasa używa magii emocji by nieco ją uspokoić. I z jakiegoś powodu jest tak bardzo po jej stronie, że proponuje jej… naukę kontroli nad klątwą? Chyba tylko Frey, piekielny, naprawdę zdaje sobie sprawę jak Finua wpłynęła na życie tutejszych ludzi, co im zrobiła i brutalnie to kobietom uświadamia. Czy się tym przejmą?” 

~ KiS(s)

Lasy Eriantur

“Tutaj pogoda bez zmian, choć możliwe, że jeżeli chodzi o emocje to Alice’a niedługo poniesie – bo choć Zirk znowu się trochę porządził, to jednak posłuchał planu i być może niedługo odzyskają cenne ptaszkowe eksperymenta! Tylko, że skoro Puchatek wlazł na drzewo żeby je przepłoszyć to teraz to jego mistrz i sam Alice muszą je delikatnie złapać. Czarodziej w siateczkę, a Grim… może w łapy? 
Tymczasem Xirin zaprowadziła małego tygryska Riziego do posiadłości, a nawet więcej – do stołówki, gdzie zobaczył kilku nietypowych podwładnych Alice’a i kto wie – może nawet się z nimi zaprzyjaźni? W końcu są zmiennokształtnymi jak on!”

~ KiS(s)

Dalekie Krainy

„W sierocińcu Imeldy daleko jest od nudy. Z wychowankami dzieją się zaskakujące rzeczy i aż strach pomyśleć, co będzie dalej. Znikające duchy, tajemnicze księgi, magia śmierci… Aż strach pomyśleć co będzie dalej. Sugarro sprawy nie ułatwia, bo już pucuje zbroję na swoją świętą krucjatę, by pomścić śmierć matki Sala – zemsta musi niestety poczekać, bo centaur jest potrzebny na miejscu, by ogarnąć ten bałagan.
Tymczasem znika czarodziejka Hathor – jak kamień w wodę, nikt jej nie widział. Ostatnia osoba, z którą zaginiona miała styczność, widziała ją w bibliotece, a później już wszelki ślad po niej zaginął. Jedynie w korytarzu znaleziono niepokojące ślady krwi i sierść – niby nic, ale kto wie, czy to nie jeden z wychowanków sierocińca nie zapanował nad swoimi umiejętnościami i doprowadził do bardzo przykrego końca czarodziejki? Trudno w to uwierzyć, ale nie można tego wykluczyć. A może ze sprawą ma związek mroczna magiczna księga, którą znaleziono w bibliotece? Na razie więcej jest pytań niż odpowiedzi. „

~KiS(s)

Revendor

„Jak to mówią: po burzy nadeszło słońce. Laehteren jest już przytomna i w miarę sprawna, Camryn po upokorzeniu z wylanymi na nią mydlinami doszła do siebie (duma chyba jednak nadal troszkę cierpi), a pozostali inkwizytorzy chyba na jakiś czas odpuścili sobie złośliwe komentarze pod adresem ochroniarki. I dobrze, bo najwyższa pora zająć się śledztwem w sprawie zamordowania króla – to już naprawdę nie może czekać. I co więcej sprawa jest tak nagląca, że aż Wyciszony, który prosił maie o spotkanie, sam się do niej pofatygował, by osobiście zaprowadzić ją do swojego mistrza. Laehteren i Camryn w międzyczasie mogą trochę pogadać i półelfka może uzupełnić swoje braki w wiedzy – no bo w sumie to kim są ci Wyciszeni?”

~KiS(s)

Donosiciel #72

Powroty

Bociany wylatują do ciepłych krajów, a my wręcz odwrotnie – wracamy na stare śmieci. Na granicę wróciło kilka dawno niewidzianych osób, odkurzono sporo starych postaci i wątków. Na pewno jest w tym pewna zasługa halloweenowego zlotu, który odbył się niespełna dwa tygodnie temu… Ale o tym następnym razem, szerzej – teraz skupmy się co tam słychać w życiu naszych bohaterów.

Adrion

Dżariel, Nuka i jego narzeczona Ahné wracają do domu po intensywnym dniu i kolejnej ucieczce przed znajomymi elfki. Nie by byli to jacyś wybitnie źli ludzie, ale zdecydowanie zbyt intensywni i co więcej nie za bardzo rozmawiający we wspólnym – przez co obaj panowie nie stanowili dla nich specjalnie dobrego towarzystwa do dyskusji, ale to im nie przeszkadzało. Miły wieczór w karczmie skończył się więc nieplanowanie szybko – tak szybko, że panowie ledwo dopili piwo i nie poczekali nawet na tańce. Elfia muzyka przywołała jednak wspomnienia ich pierwszego wspólnego wypadu do karczmy, gdzie sami dali mały popis. A że Dżariel zwykł wyrażać siebie właśnie śpiewem, nieskrępowanie zaintonował balladę o przyjaźni, której tekst zna również Nuka. Żadnemu nie przeszkadzało to, że byli już na ulicy i przechodnie mogą się gapić.”

~KiS(s)

Ocean Jadeitów

Kelsier wrócił do wioski w towarzystwie dwóch panterołaków, którym pomagał łowić ryby. Wrócił tam z perłą, z której chciał przygotować naszyjnik dla Ijumary. Jeden z jego towarzyszy zaprowadził go nawet do osoby, która umożliwiła zamianę samej perły na piękny naszyjnik, którego zresztą była najważniejszym elementem. W tym czasie Kvaser zamienił lusterko na informacje od Naimy, a Iju rozmawiała z Meorim, który ostatecznie zgodził się zaprowadzić ją do Sanktuarium. Kotołak spędził poza ich szałasem więcej niż dwie godziny i spodziewał się, że zastanie tam pozostało dwójkę, ale tak nie było – trafił tam jedynie na czarodzieja. Nie podzielili się ze sobą informacjami, czekali na to, aż będą w komplecie.”

~ Samiel

Hrabstwo Ascant-Flove

Nimroth znowu rozwiązany! Znowu do posiłku. Poznał już tyle osób z bandy, a tyle osób jego, że chyba pierwsza nieufność nieco przygasła. Przynajmniej w gospodarzach. Sam lisołak nadal chciałby im uciec i tylko knuje jak tu wykorzystać ich ewentualny brak czujności, ale Dean spokojnie daje mu ostry patyk, by nadział sobie chlebek i wcale nie sądzi, by miał zaraz wykorzystać to przeciw niej. Kto wie, może dobrze robi. Choć czy takie podejście zadziała na surowo szkolonego skrytobójcę i Ni faktycznie uwierzy, że są inne drogi, którymi można iść w życiu? A może uwolniwszy się wróci natychmiast do Ojca i przyjmie kolejne, ponure zadanie?”

~ KiS(s)

Szlak Ziół

“Jakie to osobliwe kiedy bardzo emocjonalna dziewczyna przemieniona w smokopodobne stworzenie znajduje w sobie więcej cierpliwości niż doświadczony Strażnik Lasu. A jednak role Funci i Mniszka faktycznie zaczęły się odwracać, gdy zagubiona malarka i jej tajemniczy, spokojny przewodnik zaczęli dłużej przebywać w towarzystwie druida Tarjuana. Może to kwestia życia w społeczności, a może zmęczenia, że dziewczyna zaczyna głupkowatego druida faktycznie traktować jak dziecko i przebaczać mu pewne winy, kiedy Mniszek, obarczony odpowiedzialnością za całe góry, nie może tolerować kogoś kto, choć dorosły, zachowuje się skrajnie chaotycznie. Czy sytuacja wróci do normy kiedy wrócą do pani Flory i to ona zajmie się swoim bratem?”

~ KiS(s)

Thenderion

„W Thenderionie zamieszanie narasta. Nie widać tego jeszcze w klasztorze nieopodal posiadłości de Counteville’ów, gdzie Rianell po powrocie z obchodów Święta Smoka rozebrał ścianę w remontowanym skrzydle i odkrył tajemniczy korytarz, z którego wołają go jakieś dziwne szepty. Za to w samej posiadłości – tam to się dzieje! Blanche w stanie lekkiej nietrzeźwości trafia na tajemniczą postać, która to pojawia się, to znika. Kapłanka próbuje ją dogonić i oferuje pomoc, ale nadaremno. Zamiast tego trafia na Semiramidę, która w ostatniej chwili chroni ją przed upadkiem. Dziewczyny znajdują się jednak nagle w części posiadłości, której nie kojarzą. Dziwne… Na dziedzińcu zaś pojawia się straż, gotowa wesprzeć gospodarzy w poszukiwaniu córki i ogarnięciu zamieszania. I pomyśleć, że przyczyna tej afery – gang zwany Puszczykami – już dawno wyczuł, że robi się gorąco i się ulotnił…”

~KiS(s)

Ekradon

„Po powrocie do miasta, udali się do krawcowej, będącej jednocześnie dobrą znajomą Skowronka, aby Samiel mógł przymierzyć tam – i także zobaczyć po raz pierwszy – strój, w którym uda się na bal. Okazało się, że był to mundur, w dodatku taki, jakie noszą na sobie mauryjscy oficerowie, ale jemu się podobał i to nie tylko dlatego, że był wygodny, nie krępował ruchów i miał ukrytą kieszeń na broń. Był do drobnych poprawek, to prawda, ale Samiel bardzo dobrze w nim wyglądał i jedynie musiał dokupić odpowiednie buty, aby wszystko to dobrze się ze sobą komponowało. Po tym spotkaniu, udali się do karczmy, w której nocował. Nie tylko po to, żeby zjeść tam posiłek, ale też po to, żeby Samiel mógł przekazać Skowronkowi komplet swoich ubrań, w które miał przebrać się, jeśli sytuacja by tego wymagała.”

~ Samiel

Mauria

Nikolaus wraca do Maurii po krótkim urlopie, z którego przywozi ze sobą oryginalnego gościa – młodego, butnego arystokratę Francisa. W zasadzie Francine, ale skoro ta przedstawiła się męskim imieniem to kimże on jest, by dyskutować? Tym bardziej, że tematów do dyskusji jest wiele, bardzo wiele, a okazja wręcz idealna, bo akurat są sam na sam w powozie. Nemorianka nieroztropnie pozwoliła wampirowi zadawać pytanie, zapominając chyba, że ma do czynienia z dowódcą straży miejskiej – osobą, która jest doświadczona w prowadzeniu przesłuchań. A co więcej – Klaus nie ma oporów, aby ganić ją za zachowanie i udzielać lekcji dobrego wychowania. Jak sam powiedział, podoba mu się jej zadziorny charakter, ale są pewne granice, a Francine od początku na niej balansuje, zaślepiona nemoriańską dumą i uprzedzeniami. Jak ta rozmowa jeszcze chwilę utrzyma się w tym tonie to dziewczyna zaraz wysiądzie!”

~KiS(s)

Mgliste Bagna

„Mroczny elf trafił na pułapkę przy drzwiach zamkniętych, gdy udało mu się otworzyć je wytrychem. Niewielki wybuch zniszczył drzwi i zgrał się z czymś, co stało się na strychu, gdzie przebywały Luna i Villemo. Fragment dachu zawalił się, gdy na poddaszu szukały jakichś wskazówek. Czegoś, co pomogłoby zrozumieć historię domu i ducha, który wypuści ich stąd, gdy znajdą jego ciało i dowiedzą się, kto go zabił. Usłyszały to, co stało się niżej i przez to dołączyły do Salazara. Wewnątrz pomieszczenia cała trójka zaczęła robić to, co robili już wcześniej – szukać – a z racji, że biurko wydawało się czymś, co może coś ukrywać, to elf sprawdził właśnie ten mebel. Znalazł tam niewielki klucz i pamiętnik, ten prawdopodobnie należał do córki właściciela rezydencji, a klucz może otwierać drzwi do jej pokoju. To był ich następny cel – znaleźć pokój dziewczyny.”

~ Samiel

Szczyty Fellarionu

„Spotkania z przyjaciółmi przyjaciół zawsze są ekscytujące! Violentine niemal zabrakło tchu! Na zawsze. Na szczęście Setowi udało się przekonać eugonę, aby nie udusiła wiewiórczej kultystki, a zamiast tego zmusić ją do naprawy wyrządzonych szkód. Cała trójka zawędrowała ku wiosce, która niegdyś była przyjacielem natury, a teraz czci Śmierć. Pytanie tylko, czy akolitka w istocie jest w stanie odwrócić swoją misjonarską działalność?”

~ Déri

Xelliks postanowił wejść do tej części jaskini, w której znajdowały się robale. Te oblazły go, ale próżno było szukać mięsa tam, gdzie był jedynie kości. Ezra wolał trzymać się z tyłu, poza zasięgiem mięsożernych stworzeń. Lisz natomiast nadal znajdował się pod wpływem halucynogennego jadu pająka, dlatego też w truchle niedźwiedzia zobaczył serkretową matkę, którą atakowały robale. Zdenerwował się, zaczął rzucać zaklęcia – przez to martwe zwierzę i wyrwane z ziemi robaki, poleciały w stronę ściany, na której roztrzaskały się – co po czasie osłabiło go, a Ezra, dzięki trzeźwej ocenie sytuacji, mógł wyciągnąć towarzysza z nieciekawej sytuacji. Resztę robactwa – a także pajęcze jaja – pozostawią w spokoju, mają jeszcze drugi korytarz do zbadania.”

~ Samiel

Elisia

„Frey oraz Rakhszasa liczyli na noc pełną wrażeń i właściwie ją dostali! Festiwal, karczmiane trunki, wiejskie tańce – och, no i oczywiście wielki pożar! Spuszczony ze wzroku jedynie na chwilkę piekielny naturalnie znalazł się w samym sercu pożogi, gdzie z kolei on znalazł sprawcę całego tego zamieszania – złodziejkę Finuę. Oczywiście Łowca Dusz nie miał żadnych dowodów na poparcie swoich podejrzeń – przynajmniej dopóki kobieta, obciążona przerażającą klątwą, nagle nie zajęła się płomieniem. Cóż, wygląda na to, że ognista dwójka będzie miała sobie nieco do wyjaśnienia…”

~ Déri

Iruvia

“Och nie, och nie, panie i panowie (i o tak! jeżeli jesteście matką Constantina) – zgadnijcie kto w gospodzie dostał jedno (choć duże) łóżko? Tak! To Shyilia i szanowny pan Podpalacz! I o ile skrytobójczyni była bardzo wściekła z tego powodu, Constantinowi udało się wzruszyć na to ramionami, co świadczy o nim tym lepiej, że jeden z głosów w jego głowie usilnie stara się popchnąć go do zmienienia przyjaźni w pełnoprawny romans. Jednak nie taki jest plan. Plan jest taki, by w nocy pracować, a w dzień odpoczywać! I znaleźć jakiegoś Riyenesa.“

~ KiS(s)

Dwór Stella-Floris

“Dla Dragosani to były ciężkie chwile i wielka zmiana w życiu. Uciekła ze swym smoczym towarzyszem, tym razem na dobre. Od rodziny, od swojej historii. Niestety ranny smok nie dał rady przebyć długiej drogi w powietrzu i w końcu spadł, z dużej wysokości, z Sani na grzbiecie. Zamortyzował upadek dla niej, ale nie dla siebie. Co stanie się z dwójką towarzyszy, kiedy pradawny już ledwo sapie, a są na obcej ziemi, bez żadnej pomocy, przyjaciół i rodziny?”

~ KiS(s)

Dalekie Krainy

Fallon nigdzie nie wraca – Fallon wręcz odchodzi coraz dalej i dalej. Opuścił swoje leśne sanktuarium i podróżuje, poznaje świat, zwiedza. Odszedł daleko od miejsca, z którym był związany przez tyle lat i nogi w końcu zaniosły go pod mury Pałacu Derionu. Trafił tam po zmroku, więc nie dostał się do środka, ale to nie przeszkadzało mu w zwiedzaniu – do tego miał swojego towarzysza, ducha kruka, który mógł przeniknąć do środka i pokazać mu to i owo. W tym najważniejsze – mieszkankę pałacu, Elsę, która nieświadoma obecności tajemniczego gościa, malowała w pałacowych komnatach.
Tymczasem śpiącego pod murami miejskimi elfa znaleźli strażnicy – przez głupi zbieg okoliczności uznali, że jest on ranny i uradzili, by zabrać go do pałacu i tam opatrzyć. Dobra nasza, nie trzeba będzie spać na zimnie. „

KiS(s)

Trijou

Randowi to raczej nie jest za wesoło – przypadek sprawił, że stał się podejrzany… W zasadzie nawet nie wiadomo o co. Niemniej został wyprowadzony z balu i kto wie co zrobiliby z nim ludzie królowej Dearbháil, gdyby nie miał łba na karku i się nie wyłgał. Jak to się jednak mówi: spod deszczu pod rynnę. Królowa nie zamierzała go tak łatwo puścić, bo dostała tajemniczą wiadomość, której treść mocno ją zaniepokoiła – aby Rand udowodnił, że nie zjawił się na balu ze złymi intencjami, musi jej pomóc. Pytań jest więcej niż odpowiedzi. Kto wrobił detektywa i w zasadzie w co? Kto grozi Dearbháil i jaki ma w tym cel? „

~KiS(s)

Donosiciel #71

Piękne okoliczności przyrody

No tak, była już mowa o tym, że w podróży można poznać nowych ludzi, że przygody mogą być te weselsze i te smutniejsze, że można sobie odpocząć albo pędzić na łeb na szyję… A ktoś pomyślał o tych miejscach, które odwiedzamy? Niektóre są takie piękne! No a inne wręcz przeciwnie, wiadomo, na tych jednak może się nie skupiajmy – no bo po co psuć sobie nastrój. Lepiej popatrzeć na piękne góry, wodospady, na majestatyczny ocean, barwne łąki… Na pewno część z Waszych bohaterów jest właśnie w takich miejscach.

Ocean Jadeitów

„W porcie atmosfera robi się… ciekawa. Barbarossa w trakcie rozmów ze znajomymi kapitanami o równie wątpliwej opinii co on przyznał, że więzi człowieka, który do tej pory ich ścigał. Jak nietrudno się domyślić, wielu chciałoby, aby jegomość zawisł, lecz wampirzy pirat wolałby utrzymać go przy życiu. Cóż się dziwić, wszak to jego teściu. Albo po prostu ojciec Kiraie, z którą Barbarossę łączy coś więcej niż zwykła znajomość, nawet jeśli jest to związek bardzo skomplikowany. Ona zaś zajmuje się w tym momencie Menurką – chłopcem, który stanowi nie lada problem, bo wszyscy się go boją przez wzgląd na jego rasę, a on chcąc chronić swoją przyjaciółkę raczej niepotrzebnie się naraża niż pomaga.
No i jest jeszcze Kelisha – ona zasiadła do gry w karty z ludźmi Barbarossy. Niby nic wielkiego… Ale jak się skończy ogranie piratów tak, aby zostali w samych skarpetkach? To… Aby na pewno rozsądne?”

~KiS(s)

Valladon

„W Valladonie klimat sielski – mały domek na przedmieściach, ogródeczek z równymi grządkami marchewek i takich tam. Riordan jednak na razie nie ma jak tego docenić – toczy nierówną walkę z własnym ciałem męczonym przez wszelakie substancje wyskokowe. Głodny, ale niespecjalnie przejmujący się tym co tak w zasadzie je, nasycił się paroma marchewkami prosto z grządki, później zaś zaległ pod płotem z naręczem różnych ziółek, które rosły w okolicy i być może mu się przydadzą… W takim stanie odnalazł go Momo – bardzo przejęty stanem malarza, który normalnie nie prezentuje się zbyt zdrowo, a co dopiero teraz. Tryton tylko chwilę spędził na sprzątaniu kuchni po swojej kąpieli i ma obawy, że w międzyczasie Riordan mógł zmieszać kolejne zioła z tym, co już krążyło w jego organizmie i kto wie jakie to przyniesie skutki… Tak, on również nie ma czasu na podziwianie sielskich widoków.”

~KiS(s)

Góry Druidów

„W pięknie położonej wśród jesiennych lasów wiosce drwali atmosfera się zagęszcza, choć tylko jedna z osób dramatu ma tego pełną świadomość. Kavika – bo o niej mowa – ma mętlik w głowie po spotkaniu z byłym ukochanym. Nadal ma dla niego jakieś ciepłe uczucia, a on na pewno również nie jest na nią obojętny – tak bohatersko udawał tchórza tylko po to, by uchronić ją od przykrych plotek! Jednak przecież ona jest mężatką, nie może już o nim tak myśleć… A może?
Tymczasem Yastre – bo o nim mowa – nie wie, że jego zachowanie przysparza tylko nowych kłopotów. Zapatrzony w Kavikę nie dostrzega umizgów elfki Hannie, która bardzo chciałaby być kimś więcej niż tylko jego koleżanką. Ale jak dotrzeć do faceta, który na widok babeczki z serduszkiem nie łapie aluzji tylko cieszy się, że ktoś narysował śliwkę na ciastku? No właśnie…”

~KiS(s)

Ekradon

„Następny dzień dla Samiela zaczął się już wczesnym rankiem, gdy Ami – jego znajoma i właścicielka karczmy, w której nocował – zbudziła go na poranną rozmowę przy winie. Wyjaśnili sobie niektóre rzeczy i umówili na wspólne śniadanie, w czasie którego tematem rozmów było między innymi wspominanie i to, co działo się u nich przez czas, w którym się nie widzieli. Skowronek natomiast tym samym rankiem opuściła siostry, u których nocowała i zameldowała się w luksusowej karczmie. Do ich spotkania doszło w porze obiadowej, akurat krótko po tym, jak Samiel skończył jeść. Szybko opuścili Dębową Karczmę i udali się na spacer do pobliskiego lasu. W otoczeniu wyłącznie pokrytych śniegiem drzew, Skowronek wyjawiła mu kolejną część swojego planu, tam mogli o tym rozmawiać, dlatego też zabójca zadał jej pytania z tym związane, które kłębiły się w jego głowie. Wybrali się w drogę powrotną, gdy postanowili zajrzeć do Perl – krawcowej, która przygotowywała im stroje – choć śnieg spadający z drzew na krótką chwilę przerwał ich wędrówkę. Udało im się go uniknąć, a Samiel przypomniał sobie o pewnej zabawnej historii z udziałem swoim własnym i zleceniodawcy, którego taki spadający śnieg… zwyczajnie zabił.”

~ Samiel

Szczyty Fellarionu

“Te okoliczności przyrody są na swój sposób na pewno wyjątkowe – głębokie jaskinie, świecące grzyby i zajadające się nimi pająki. Dwie odnogi – jedna rozświetlona, druga pogrążona w mroku. Lisz użarty w zeschnięty mózg. Halucynowy serkret prowadzący ukąszonego do Klasztoru… albo gdzie indziej. Ezra bez buta. Chwilowo. Xelliks go zabrał, myśląc, że to serkret. A mimo wszystko dotarli do komnaty na końcu jednego z tuneli! A w niej… pięknie nie było, bo grzybopodobne robaki kiwając się na boki właśnie zaczęły wychodzić z niedźwiedziego truchła. Co spotka badacza ragarianina i lisza z majakami w towarzystwie pająków, kokonów, robaków i zwłok?”

~ KiS(s)

Równina Maurat

Cętka wraz z Nani wspólnie zdołały pozbierać się emocjonalnie po porwaniu dwóch oraz po nagłej i całkiem niespodziewanej szansie komunikacji, która doprowadziła do wylewności pomiędzy dwoma samotnymi kotami. Teraz jednak dwójka zmiennokształtnych musi sprostać życiu w dziczy, uniknięciu ludzi, z których niewoli uciekły, a także odnalezienia nowego, wspólnego celu. Póki co wygląda jednak na to, że nasza dwójka jest naprawdę sprawnym stadem.”

~ Déri

Teravis

Calli, znajdująca się w jakże „troskliwych” oraz „czułych” łapach Smilingura, nareszcie została opatrzona po poważnej ranie i powoli powraca do swoich zmysłów. Nie żeby taka niewygoda jak biedne umierające dziewczę niesione na jego ramionach powstrzymało wilkołaka przed zajęciem się swoimi sprawunkami, podobnie jak jej wilkor, stąpający za nim za krok i pilnujący jego ruchów. Trudno powiedzieć, które z nich przeżywa teraz bardziej kłopotliwe chwile – zdolna zabójczyni będąca teraz zupełnie bezbronną i zdaną na czyjąś łaskę, czy też jakże „czarujący” i „dobroduszny” wilkołak, któremu ową łaskę wypada okazać.”

~ Déri

Oaza Mia-Alkhama

Sadik i Sarabi siedzą niby w domu, ale też mogą co nieco powiedzieć o pięknych widokach – właśnie jeden z nich podziwiają. Dziewczyna podczas rekonwalescencji w domu pułkownika postanowiła zabić czymś czas i jednocześnie zrobić jakąś przyjemność swojemu gospodarzowi i namalowała dla niego ocean, który go tak mocno fascynuje, mimo iż go nigdy nie widział. No to teraz dzięki Sarze będzie mógł sobie popatrzeć chociaż na jego piękną podobiznę. Któż by przypuszczał, że ten gest skruszy twardą skorupę niedostępnego żołnierza i w końcu okaże on jakieś emocje? Na dodatek takie pozytywne? „

~KiS(s)

Dalekie Krainy

Izanami i Rozalie mają szczęście, że nie spotkały się w mieście tylko gdzieś na łonie natury, bo przy chaotycznej magii Pokusy mogłoby się to źle skończyć. Jakieś przemienione skały, drzewa, cuda na kiju! Błogosławiona słusznie zauważyła, że takie incydenty mogą sprawić, że komuś stanie się krzywda. Co więcej – może to dotknąć kogoś bardzo bliskiego piekielnej. Ta wieść zszokowała Rozalie, która momentalnie zalała się łzami – wszak nie chciała dla nikogo źle! Sama nad tym nie panowała, a poza tym do tej pory zdawało jej się, że to takie zabawne… Całe szczęście chyba teraz dotarła do niej skala problemu, a z Izanami być może zdoła opanować ten problem – wszak niebianka zaproponowała pomoc.”

~KiS(s)

Revendor

„W Revendorze widoki nie są za piękne, tak samo jak perspektywy – co prawda udało się opatrzyć Nerentheala (a konkretniej to jego siostrzaną część, Laehteren) po tym jak kawałek okna wbił mu się w brzuch, ale to wcale nie był początek dobrej passy. Jakże mógłby być, skoro raną zajmował się weterynarz (nawet jeśli bardzo zdolny) a w międzyczasie na Camryn ktoś wylał wiadro mydlin? Jak dobrze, że to nie było coś gorszego! Teraz jednak najemniczka jest mokra, a driad musi się oszczędzać. Niestety, czas nagli. A skoro góra nie przyjdzie do proroka to prorok musi przyjść do góry i w końcu naszą dwójkę bohaterów odnalazł Wyciszony – kapłan, do którego się wybierali. No i inni inkwizytorzy, którym najwyraźniej nie w smak jest obecność na miejscu zdarzenia Camryn – nie tylko nazwali ją „zbędnym bagażem”, ale również naśmiewali się z jej pochodzenia. Co za niegościnny kraj!”

~KiS(s)

Ogłoszenia parafialne

Na koniec mamy dla Was krótkie, ale ważne ogłoszenie. Otóż jest to ostatni numer Donosiciela wydawany w formacie dwutygodniowym. Od tej pory cykliczny zbiór ploteczek z wątków będzie ukazywał się RAZ W MIESIĄCU, w każdy pierwszy piątek miesiąca, zaś wszelkie dodatki – takie jak wywiady, ciekawostki czy relacje ze zlotów – będą pojawiały się w międzyczasie a nie zamiast Donosiciela. 

U Króla i Królowej…

czyli zlot w Poznaniu u Meridiona i Niary

Zlot zgodnie z rodzącą się powoli tradycją zaczął się nie w sobotę, a już w piątek. Wtedy to do Poznania dotarły pierwsze cztery uczestniczki – Ásingerð, Nuka, Frigg oraz ja, Sanaya. Z dworca odebrał nas Meridion, by uchronić nas przed nierówną walką z poznańską komunikacją miejską. Niara zaś czekała na nas w domu, by powitać nas chlebem… no dobra, nie chlebem i solą, to nie te czasy. Ciastkami czekoladowymi i zapachem sernika robionego na spontanie, jak dusza dyktowała – tak luksusowo. Poza Niarą powitały nas oczywiście administratorskie koty – w tym Melicha, która wyjątkowo tego wieczoru była grzeczna jak Meliska. Mushu nie wyszedł się przywitać, ale spoko –nie dziś to jutro.

Tego wieczoru bawiliśmy się w szóstkę do późnych godzin nocnych. Niara jak na wzorową gospodynię przystało zadbała, by każdy miał swojego jaśka do spania i ręcznik – nawet z myślą o alergikach część była zapakowana w worki, by nie dostała się do nich kocia sierść. Dostaliśmy też szczegółową instrukcję korzystania z… toalety. Bo wiecie, koty od Niary i Mera to spryciarze i niektóre potrafią sobie same otworzyć drzwi – więc lepiej się zamknąć na zamek, by nie wpadło do nas niechciane towarzystwo. Czujcie się uprzedzeni na przyszłość.

W sobotę poranek był… Powolny. I pewnie gdyby nie to, że z Wrocławia koło 11.00 dotarł do nas Xelliks, drugi dzień zlotu mógłby zacząć się dopiero popołudniu. Ale czy ktoś się spieszył? No właśnie. To i pospać można było dłużej po długich nocnych rozmowach. A gdy już dotarł Xelliks z darami od siebie i Erisa – bo pamiętacie, że zlot zbiegł się w czasie z rocznicą ślubu Niary i Meridiona? – można było wywlec się z pościeli i zasiąść do wspólnego śniadania. San stała przy garach – nie pierwszy i na pewno nie ostatni raz! A gdy już wszyscy zjedli jajecznicę ze wspólnej patelni, na stół wjechał sernik Królowej i rozpoczęły się ploty w alarańskim spa. Lisz opowiadał o Serkretach tym, którzy nie znali ich historii, przy okazji streszczając wątek swój i Ezry, Nuka robiła wszystkim chętnym sesję czesania włosów, a Niara malowała Xelliksowi paznokcie na liszowy fioletowy kolor.

Popołudniu do towarzystwa dołączył Eris – jego obecność na zlocie długo była niepewna, bo przeziębił się na konwencie kilka dni wcześniej i nadal trochę pokasływał (ale tylko trochę). W darach przywiózł naklejki ze swoimi uroczymi szczurkami, dla których Niara i Meridion zaraz szukali godnego miejsca. Pojawiła się również Carmen (nie mylić z Gwen!) – jej pewnie nie znacie, bo nie urzęduje na granicy, ale to nie znaczy, że nie mogła się z nami dobrze bawić.

Dobra – pogadali, posiedzieli, to teraz pora na atrakcje. Gospodarze mianowicie zaproponowali basen! A że propozycja padła odpowiednio wcześniej, większość osób była przygotowana i bez szemrania poszli wskoczyć w stroje kąpielowe, a następnie do wody! Część osób ambitnie robiła kolejne okrążenia, część grała w piłkę wodną, a część po prostu grzała się na leżaczkach w promieniach słońca zza okna. I tak to trwało aż wszystkim głód w oczy nie spojrzał i nie zdecydowano, że pora wracać. W końcu jeszcze wypadałoby się przebrać, wysuszyć, może skoczyć po jakiś dodatkowy prowiant… Z tego ostatniego koniec końców zrezygnowano, ale i tak wróciliśmy do mieszkania, gdzie towarzystwo powoli się ogarniało, a ja w towarzystwie wiernych pomocników – Meridiona, Frigg i Nuki – przygotowywaliśmy kolację. Później, pałaszując, mogliśmy znowu oddać się plotkom – tak prywatnym jak i forumowym. Rozważaliśmy na przykład jak można by zrobić alarańskiego Rasputina, kto uważa, że Alarania przypomina gigantycznego brokuła i jak można zbierać grzyby nie widząc… Tak, nikogo oczywiście nie zdziwi, gdy w tym miejscu wspomnę, że na zlocie do życia powołana została nowa postać Nuki – Vashka?

Nadszedł jednak wieczór i część osób musiała nas opuścić – byli to Carmen i Eris. W międzyczasie zaś trzeba było przygotować leże dla lisza (jak to pięknie brzmi, prawda?), które powstało z połączenia dwóch gąbkowych materacy zszytych naprędce, ale jednocześnie bardzo profesjonalnie przez Niarę – nie takie rzeczy w życiu szyła, prawda? W ten sposób Xelliks zyskał całkiem wygodne posłanie, co jednak nie oznaczało dla niego spokojnych snów… Ale o tym za chwilę!

W pomniejszonym gronie znowu rozmawialiśmy do późnych godzin nocnych i nawet po udaniu się do łóżek nie mieliśmy dość. Pewnie gdyby nie trzeba było zwlec się z łóżek na pociąg trwałoby to może nawet do świtu. Ale no właśnie: w niedzielę trzeba było wstać i dowlec się na dworzec. No i przy pobudce okazało się, że owszem, Xelliks miał spanie bardzo wygodne, ale jednocześnie na drodze do kocich misek… I koty miały w duszy to, że ktoś tam śpi, nic nie stanie na drodze między drapieżnikiem i jego jedzeniem! Trochę więc naszego lisza podeptały – życie.

Tego ostatniego zlotu nie mieliśmy za wiele czasu na wspólną rekreację, bo większość osób miała pociąg przed południem. Tu niespodzianka! Okazało się, że czwórka z nas – Xelliks, Ásingerð, Nuka i ja – wracamy tym samym pociągiem. Niestety w całkowicie różnych wagonach, ale i tak było to zabawne. Pożegnaliśmy się więc z Niarą i Frigg, które zostały na mieszkaniu, a później z Merem, który bardzo uczynnie podrzucił nas na dworzec i tak zakończyła się główna część tego bardzo udanego poznańskiego zlotu. Wkrótce jednak dojdzie do ponownego spotkania, tym razem w klimatach Halloween! Wypatrujcie wieści na forum i do przeczytania w kolejnej relacji! A ci którzy zostawili u Niary i Mera ubrania, kosmetyki, ręczniki czy co tam jeszcze będą mieli okazję odebrać zguby.

Do zobaczenia!

~Sanaya

Donosiciel #70

NOPE

Nie. Po prostu nie. Tak czasami bywa – nie chcemy, a musimy, chcemy, a nie dostajemy. Albo po prostu coś idzie nie po naszej myśli. Albo trzeba komuś odmówić. Trochę… W sumie przygnębiający temat. Ale hej, czasami może z tego wyjść coś zabawnego! No bo w końcu mówienie „nie” prowadzi do buntu, a z tego mogą wyniknąć naprawdę niezłe przygody. To może być t e n przypadek!

Ocean Jadeitów

„Morska maie nie należała do naiwniaków. Nie była też tchórzem i gdy tylko znalazła się w cieniu przepływającego statku, przerwała spotkanie z syrenią przyjaciółką, by trochę zorientować się w sytuacji na pokładzie i, kto wie, może obić parę pysków.
Zastała tam uwięzionego przez opryszków trytona. Natychmiast ruszyła mu na ratunek, zachowując ostrożność i dyskrecję – zakradła się, zasłoniła mu usta dłonią (ofiary porwania nie zawsze umieją współpracować ze swoimi wybawicielami, miała to na uwadze) i przecięła więzy. Do tego momentu wszystko szło gładko. Ktoś jednak zauważył uwolnione nadgarstki rybołuskiego, a wtedy… rozpętało się piekło.
Maszt pękł pod naporem magicznych pocisków. Na szczęście ten sam maszt odwrócił uwagę przestępców od uciekinierów, bowiem gdy ci kierowali się ku burcie, gruby, drewniany pal spadał prosto na głowy łotrów.
Kiedy już wylądowali w swoim żywiole, Kitt skorzystał z danej mu przez los szansy na odzyskanie statku, jaką była trzymana w jego objęciach Mercedes. Potrafił kłamać i manipulować jak niejeden polityk, ale czy to wystarczyło, by przekonać rekinowatą do kolejnego wysiłku?
Przecież tak lubiła drzemki i wygrzewanie się na słońcu…”

~ Latro

Leonia

W posiadłości księcia Medarda w Leonii rzeczony książę w najlepsze zaczął się rozkręcać w roli gospodarza, serwując Sanayi kolejne trunki, przekąski, anegdotki i historie mniej lub bardziej poważne. Któż by odmówił takiej gościnie? Alchemiczka z początku chętnie się temu poddała, angażując się zarówno w rozmowy o środowisku akademickim, jak i te o diecie centaurów. Ona jednak w przeciwieństwie do swojego rozmówcy musiała spać i też mogła się upić, dlatego w którymś momencie musiała powiedzieć stop i zakończyć to spotkanie. Lecz może wcale nie na długo – wszak rano możliwe, że przyjdzie im się znowu spotkać przy okazji załatwiania porachunków ze starymi znajomymi…”

~KiS(s)

Szpital „Ranna Kózka”

„Brzmienie stalowych zbroi na pustym placu stawało się coraz głośniejsze. Na szczęście Arrice bez problemu udało się przekonać Glukel do odwrotu. Wysłała undiry na bezpieczny dziedziniec swojego szpitala, aby tam zaprowadziły ranną eugonę.
Dotarły na miejsce, a gdy zdyszana driada wreszcie do nich dołączyła, perłowołuska niemal wystrzeliła w kierunku wyjścia, chcąc udać się wraz z wybawicielką do płonącej kniei. „Niemal”, bo dokładnie w tamtej chwili przypomniała sobie, że o czymś zapomniała… Którędy to było?
Nie mogąc wyobrazić sobie gorszej sytuacji, zalała się łzami, a przeźroczyste krople zmieszały się z jadem, siąpiąc na bruk w dławiącej ciszy.”

~ Latro

Fargoth

„Nie, Larrana nie może oszaleć do końca jeżeli chce zająć się wykończonym psychicznie chłopakiem, na którego wpadła poprzedniego dnia. Musi polować, zarabiać, oporządzać jego paskudną ranę. Ale Vasko nie usiedzi. I nie będzie mieć normalnych snów. Kiedy wybudzi się z majakowych koszmarów ruszy w miasto, choć krydiana na pewno nie byłaby zadowolona. Ale będzie ostrożny. Uniknie kłopotów, zjaw, znikających dziewczynek… ale nawet mimo tego problemom nie może nie udać się go dopaść. Czy Larrana znowu pojawi się na czas aby mu pomóc?”

~ KiS(s)

Valladon

Momo nie jest bezdomnym, ale w sumie Riordan wyciągnął całkiem trzeźwe jak na jego stan wnioski, gdy usłyszał prośbę czy tryton może się u niego wykąpać. Na tłumaczenie się przyjdzie jednak czas później – skoro Momo uzyskał zgodę, zamknął się w kuchni, gdzie stała też balia, z której mógł skorzystać, a malarza zostawił samego w nadziei, że nic mu się nie stanie skoro leży płasko na podłodze. No, prawie miał rację. Wyjąwszy niespodziewaną wizytę jakiegoś chłopaczka na posyłki, który sprawdzał czy Riordan żyje i przy okazji doniósł o tym, że ktoś podszywał się pod niego na wernisażu. Ktoś – Momo, oczywiście. Ale to panowie już sobie wcześniej wyjaśnili, więc malarz twardo utrzymywał, że to jakaś daleka rodzina… Brat drogiego przyjaciela córki kuma dalekiej siostry ciotecznej, któremu malarz dał szansę po namowach babki. No.”

~KiS(s)

Arturon

Avrze nie udało się zaprosić Soleil do tańca… Ale to jeszcze nic straconego. Córka lorda Eskera i tak zdecydowała się spędzić czas z młodym czarodziejem i wypytać go o jego studia. Ktoś mógłby pomyśleć, że nie ma nudniejszego tematu, bo co może fascynować w administracji i akademii magicznej… Lecz kto tak pomyślał, ten nie docenił zdolności oratorskich Avry. Ten potrafił mówić o swoim wykształceniu długo i nawet ciekawie. Wiedział jednak przy tym, że wykłady to niespecjalnie coś, co jest dobrze przyjmowane w towarzystwie, więc sam zaczął szukać tematu, na który mógłby przeskoczyć. Wtedy to nadarzyła się kolejna okazja, by poprosić Soleil do tańca – czarodziej z niej skorzystał. Jakżeby mógł odpuścić, skoro jego rozmówczyni zdawała się wprost wyrywać na parkiet?”

~KiS(s)

Góry Dasso

„Każdy musi coś zjeść od czasu do czasu – ani czarodziej, ani bandyci nie stanowili wyjątku od tej reguły. Gdy Alantar przywołał, po czym łagodnie uśmiercił parę zająców, tym razem to Latro zakasała rękawy, aby oprawić i wypatroszyć dzisiejsze śniadanie tak czysto, na ile było ją stać.
Gdy już się posilili, zespolone kaprysem losu trio kontynuowało podróż, ugasiwszy po sobie kolejne ognisko, mimo że tym razem nie biło od niego zbyt wiele ciepła.”

~ Latro

Ekradon

„Zdecydowali, że tańce zakończą nieco wcześniej, niż planowali na początku. A gdy już opuścili tancbudę, Samiel postanowił też, że odprowadzi Skowronka w miejsce, w którym nocowała. Okazało się, że był to żeński klasztor, w którym mieszkające tam kapłanki zaoferowały pokój kobiecie, którą elfka udawała. Na spacerze tym, poza klasztorem, rozmawiali też o innych rzeczach, chociażby ponownie nieco o tym, jak pracują i też o bliznach Samiela. Gdy już dotarli na miejsce, a raczej w jego pobliże, rozstali się i pożegnali, aby następnego dnia spotkać się ponownie.”

~ Samiel

Opuszczone Królestwo

„U pary czarodziejów pojawiły się kolejne nieporozumienia. Stało się to po wyznaniu, które zdecydował się wypowiedzieć Cain i którego celem była Lotta. Tylko, że dziewczyna kompletnie źle to zrozumiała i w jej oczach stał się… osobą bardzo lubiącą ściany – ale to wszystko były jej myśli, więc czarodziej nie wiedział o tym, za kogo go teraz miała. Wiedział tylko, że źle go zrozumiała, chociażby przez jej reakcję na te słowa. Na szczęście przejście burzy i rozpogadzanie się było nowym tematem, którego można było się na chwilę uczepić. A później, gdy już wyszli ze swojego schronienia, Cain poruszył plan związany ze śledzącymi ich najemnikami.”

~ Samiel

Ruiny Nemerii

Llewellyn i Nadeya żywili sporo podejrzeń wobec parzystokopytnej. Czym była towarzyszka Edvina? Jej poroże wynikało z czarów, a może jakiejś choroby?
Nim zdziwienie na dobre opuściło ich oblicza, następna fala wydarzeń uderzyła jasnowłosych siłą tajfunu. Panterołak kolejny raz utracił grunt pod stopami, bowiem na miejscu rogatej łani stała teraz… kobieta. Równie rogata, ale już bardziej gadatliwa. Nie dziwota więc, że prędko odnalazła z Edvinem wspólny język. To jednak nie wszystko! Sympatyczna postawa, pokłady energii, jak i opiekuńczość Tlalli niemal tak samo łatwo przekonały do niej pozostałą dwójkę.
W jaki sposób od teraz się sprawy potoczą?”

~ Latro

Lasy Eriantur

Nearia i Rakka nadal w lesie, nadal rozmawiające i nie znające się zbyt dobrze. Jedna troszkę niedoświadczona i chyba naiwna, druga czująca się przez to zbyt pewnie. I tak to jest – kiedy myślisz, że jesteś cwany zaczynają otaczać cię liczne pary oczu… czy to było w planach? Niemal na pewno nie!”

~ KiS(s)

Dalekie Krainy

Co wydarzy się w Wielkich Borach Sariańskich jeszcze nie wiadomo. Na razie zaczyna się niewinnie. Aranrhod udała się na polowanie nikt jej nie popędza, nie jest na żadnym zleceniu, ot, po prostu robi to, co sobie w danym momencie zamierzyła. A w lesie poza nią jest Dzierzba – ten to dopiero wstał i się ogarnął. Nakarmiwszy lisa, który swojej porcji jedzenia i pieszczot wyraźnie się dopominał, lich wyszedł z domu odebrać coś, na co ponoć już dość długo czekał. Ciekawe tylko co to? I jaki związek ma z tym elfka na polowaniu?”

~KiS(s)

Okazało się, że faktycznie na Faer rany goją się jak na psie i po nocy regeneracyjnego snu nie było już śladu po walce z bagiennym krokodylem o trudnej do zapamiętania nazwie. Dziewczyny mogły więc ruszyć w dalszą drogę – hydra ze szczerymi intencjami chciała nawet zabrać Firouzeh do wioski, by ta mogła się tam posilić, lecz mniszka gwałtownie odmówiła. Ona miała inne priorytety – z głodu nie zdechnie, a za to mitrężąc czas może na zawsze zgubić ślad swojego brata-uciekiniera. Odmówiła więc, zamiast tego skupiając się na podjęciu tropu. Nie zajęło jej to wiele czasu… Lecz okazało się, że od razu czeka je starcie z potężnym demonem, którego w ramach pułapki zastawił na nie Firouz. Piękny początek dnia, nie ma co.”

~KiS(s)

Otchłań

Lucien ma urodziny, ale to wcale nie jest powód do radosnego świętowania. Układy w tej rodzinie raczej nie sprzyjają wspólnemu spędzaniu czasu, a to co wydarzyło się podczas jego niedoszłego ślubu nadal pozostaje nierozwiązane. Dlatego więc zamiast wcinać tort i bawić się w najlepsze, Lucien poszedł układać się z rodziną niedoszłej małżonki, zostawiając Rakel na pastwę demoniej młodzieży. Oj, z tego nie może wyniknąć nic dobrego! No i niemal od razu się zaczęło – Scarlett zarzuciła jej bycie zdradliwą przyjaciółką, kłamczuchą i złodziejką narzeczonych. Naprawdę piękny początek dnia…”

~KiS(s)

Rozmowy z bohaterami #6

Smilingur i Rammi

Burza była już naprawdę blisko – ciężkie chmury wisiały tak nisko, że można je było trącić pierwszym lepszym dłuższym kijem, co chwilę błyskało, jakby tuż za plecami, a wiatr dął tak mocno, że zrywał i przewracał wszystko, co nie trzymało się naprawdę mocno. Nikt w taką pogodę nie wyściubiłby nosa z domu… Więc kto pukał do drzwi Smilingura? Jakiś nawiedzony podróżnik – rudy elf z tatuażami na twarzy i głupim uśmiechem obcokrajowca.

Rammi: Uszanowanie! Mogę się u pana schronić przed burzą? Ruszę gdy tylko trochę się uspokoi. – Na jego ramionach widać było pierwsze ciemne ślady grubych kropel deszczu.

Widać było niechęć, która wstąpiła na bladą twarz gospodarza. Zastanawiał się bardzo długo, zanim bez słowa skinął głową i uchylił drzwi chatki nieco szerzej. Dobrze, że elf był smukły, bo gdyby był odrobinę grubszy, nie wszedłby do środka. A we wnętrzu pachniało świeżymi ziołami i cynamonem. W kominku wesoło trzaskał ogień, a po podłodze walały się wszelkiej maści papiery i książki. Gospodarz zamknął drzwi za przybyszem i od razu od niego odszedł. Zatrzymał się przy chwiejącym się stoliku.


Smilingur: Herbata. – Wskazał na metalowy dzbanuszek.

Rammi: Dziękuję. Jest pan… Alchemikiem? Czy może zielarzem?

Smilingur: Tak. Potrzeba czegoś?

Rammi: To… A zresztą, każdy alchemik to też zielarz, więc nieważne. Ciekawe. To domyślam się, że mieszka pan w takim miejscu ze względu na łatwość w pozyskiwaniu składników do swoich mikstur? Czy przez przepływy magii? Ponoć w niektórych szkołach to istotne.

Smilingur: Szkoły są stratą czasu. Nie praktykuję żadnej, wyznaczam nową. A mieszkam tu, bo stąd daleko gdziekolwiek. Jak zatem ty się tu pojawiłeś?

Rammi: Szedłem na skróty… Choć nie wiem czy przez to nie nadłożyłem jednak drogi… Ale to nieważne! Czyli dobrze rozumiem, że jest pan samoukiem? Fascynujące. Publikował pan już swoje odkrycia? Proszę wybaczyć, to taka akademicka ciekawość, choć przypuszczam, że pewnie woli je pan zachować dla siebie. Opracował pan podstawy swojej szkoły czy na razie to czysta intuicja?

Smilingur: Czy ja wyglądam na profesora? Nie publikuję, projekt jest prywatny i nikt nie ma do niego wglądu. Nie, dopóki rezultaty mnie nie zadowolą. Podstawą są badania genetyczne u wilków chorych na lykantropię, tyle mogę zdradzić.

Rammi: Nie trzeba być profesorem, by publikować… Ale rozumiem. Oczywiście nie nalegam na wgląd, zresztą pewnie i tak bym niewiele zrozumiał, nie moja działka. A mogę zapytać o tezę pana badań?

Smilingur: Nie jest dopracowana. Badam wiele aspektów, nie zajmuję się tylko jedną stroną medalu. Można powiedzieć, że badam cholerny dziesięciościan foremny, a nie zwykłą monetę. – Gospodarz zerknął na ślady po pazurach widoczne na przeciwległej ścianie. – Mieszanka wyjątkowo wybuchowa.

Rammi: …Przepraszam, w zasadzie powinienem od tego zacząć, ale: jak się pan nazywa? Tak bym wiedział czyje dzieło wpadło mi w ręce w przyszłości. Rammon Heike-Alsbeith – zrewanżował się natychmiast, podając gospodarzowi rękę.

Smilingur: Nie chcesz wiedzieć. A ja nie chcę mówić. Jeżeli moja praca da zamierzone skutki, wtedy się dowiesz. Wielu się dowie. Jesteś skrybą?

Rammi: Nie nalegam… Choć nie wiem czy twoje słowa bardziej mnie ekscytują czy przerażają. Ale pewnie “się dowiem”. A skrybą nie jestem, trochę zdarzyło mi się pisać, ale jestem etnografem. Podróżnikiem. Stąd nasze dziedziny się nie pokrywają, choć nie powiem, znam kilku profesorów z twojego środowiska… Znaczy o ile byś się w nim obracał. Wybacz. Nie myśl, że jestem jakimś akademickim snobem, sam nie skończyłem żadnej uczelni. A w ogóle skąd pomysł na zajęcie się tymi badaniami?

Smilingur: Ty też nie wyglądasz na uczelnianego pieska. Co do badań, powiedzmy, że… z wrodzonej ciekawości. Z naciskiem na wrodzoną. Poza tym znudziło mi się tworzenie maści na pokrzywkę i świąd.

Rammi: Ach, tak, rutyna. Doskonale się na niej zarabia i równie dobrze degraduje umysłowo. Nie dziwię się, że pociągnęło cię do własnych badań, wyglądasz na inteligentne jegomościa. Zresztą, o czym my mówimy: skoro układasz własny system alchemiczny… I cała twoja podstawowa wiedza pochodzi z ksiąg? Receptury na te “maści na pokrzywkę” i całą resztę?

Smilingur: Większości nauczyła mnie pewna kobieta. Dawno temu. Niektóre rzeczy miały mi się w przyszłości przydać. Okazało się to prawdą, ale postanowiłem poszerzyć horyzonty wiedzy. Wszystkie okoliczne biblioteki zrobiły ze mnie stałego klienta. Skoro jesteś podróżnikiem, z pewnością wiesz, o czym mówię.

Rammi: Oj tak. W jednej nawet zdarzyło mi się mieszkać przez kilka lat. Choć jestem raczej typem praktyka, więcej przebywam w terenie niż w bibliotekach… Winszuję swoją drogą, że trafiłeś na osobę, która zaszczepiła w tobie głód wiedzy. Jest to po równo błogosławieństwo i przekleństwo, ale przynajmniej życie jest dzięki temu ciekawsze.

Smilingur: Błogosławieństwa bywają przewrotne. Przekleństwa, w najgorszym wypadku, mogą stać się codziennością. – Rozległ się odległy grzmot, deszcz już tylko delikatnie stukał o szyby w oknach. – Jednego i drugiego trudno się pozbyć.

Rammi: Ładnie powiedziane. Ale właśnie, z jednym i drugim można nauczyć się żyć albo próbować z całych sił to zmienić. Nie ma chyba klątwy, której nie da się zdjąć.

Smilingur: Polemizowałbym.

Donosiciel #69

Każdy ma swojego bzika

Każdy ma jakieś świra… To znaczy zainteresowania! Hobby! Coś przy czym lubi spędzać wolne chwile i na co wydawać ciężko zarobione rueny. Dla jednych to będą roślinki, dla innych książki, jeszcze innych gry, gotowanie, sport, podróże, dzierganie… I jeszcze wiele, wiele innych. Wszyscy, którzy to czytamy, możemy na liście swoich zainteresowań na pewno umieścić pisanie, czyż nie? I nasi bohaterowie również mają jakieś zainteresowania – czasami takie, których byśmy się po nich spodziewali, a czasami takie, które są zaskakujące. No i też takie, na które ma się sporo czasu i też takie, na które ledwo tego czasu starcza wśród przygód.

Adrion

Dżariel, Nuka i jego narzeczona Ahné mają za sobą całkiem przyjemny dzień, którego większość spędzili na zwiedzaniu Adrionu, podziwianiu parku i ogrodów, rozmowach o literaturze… Cała trójka zasługiwała na taki spokojny dzień spędzony w miłym towarzystwie. Zdecydowali się go zakończyć w karczmie, na kolacji, bo nikomu nie chciało się już gotować. Tam rzucona przypadkiem uwaga o tym jak Nuka dobrze zna Dżariela doprowadziła szybko do wspominek tego jakim rozrywkom oddawali się panowie w trakcie swojej podróży, choć chyba anioł wolałby zachować dla siebie przynajmniej część z tego, co się wtedy wydarzyło… Pijaństwo zdecydowanie nie znajdzie się na liście jego ulubionych rozrywek!”

~KiS(s)

Równiny Theryjskie

Mimo iż sytuacja niedawno była napięta, Ian zdaje się, że już o tym zapomniał i w najlepsze oddaje się zabawie jabłkiem, podczas gdy brat robi interesy ze Slavią. Kotołak niespecjalnie się tym przejmuje, bo on żyje po to, by się bawić, a o tymi nudnymi rzeczami zajmują się inni. Nawet uczestnictwo w ryzykownym skoku, który planowała czarodziejka by odzyskać swoją bezcenną księgę, to dla niego tylko igraszka. Może jednak przyda się Slavii w tym zadaniu? Przekonają się wkrótce, na razie jednak rozmowy i planowanie zostały odłożone na dzień następny, a czarodziejka zdecydowała się zostać u złodziei na noc. Nie wiedziała jednak, że zostanie zakwaterowana w pokoju Iana, który stanowi, cóż, klitkę, składzik na meble. Cóż, jakoś przeżyją, przecież to tylko jedna noc, a może dzięki tym poświęceniom Slavia odzyska swoją skradzioną własność.”

~KiS(s)

Ocean Jadeitów

„Rozdzielili się, aby zdobyć informacje. Każde z nich natknęło się na kogoś, z kim mogli porozmawiać i może nawet dowiedzieć się czegoś, jeśli rozmowa ta zostanie dobrze poprowadzona. Kelsier przyłączył się do dwójki znajomych panterołaków i pomógł im z łowieniem ryb, a oprócz tego zdobył też ładną perłę, a także informacje na temat miejsca, w którym może znajdować się Sanktuarium. Ijumara rozmawiała z Meorim, pełniącym w wiosce rolę szamana, który zdecydował się zabrać ją w miejsce, w którym miałaby ujrzeć ładny widok. Kvaser natomiast wywabił z ukrycia znajomą mu kotołaczkę. Czarodziej chciał wymienić lusterko za informacje na temat wyspy.”

~ Samiel

Równina Drivii

„Trzyosobowa drużyna, gdy już pozbyli się oddziału diabłów, udała się w dalszą drogę. Jon wyszedł na przód, choć niedługo po tym dogonili go Aki i razem z nim Sargybinis. Ten ostatni znów wdał się w rozmowę z dziwnym bytem, który słyszalny i widoczny był jedynie dla niego. Przez jakiś czas utrzymywali dobre tempo marszu, nie natknęli się nawet na żadne przeszkody – do momentu, w którym minęli ostatni zakręt, bo to właśnie za nim trafili na blokadę w postaci zniszczonego sufitu. Łowca dusz postanowił pozbyć się tego za pomocą magii – rozpuścił kamień, podniósł go (magią oczywiście) i ponownie utwardził. Mogli iść dalej, prosto na samo dno tuneli. Prosto do artefaktu, którego aurę magiczną Jonowi udawało się już wyczuwać.”

~ Samiel

Szlak Ziół

Mniszek, Strażnik Lasu, choć wydaje się, że czasu ma pod dostatkiem nie zdradził się Funci jeszcze z jakimś szczególnym dla niego zajęciem. Może rozmawianie ze zwierzętami? Nucenie? Obserwowanie przyrody? Sama młoda malarka za to nie trzymała w tajemnicy, że ma trochę artystycznych zainteresowań, choć możliwe, że nie wspomniała o fascynacji nauką i magią, co ostatnio chyba zaczęło u niej  przeważać. A w przeciwieństwie do przemienionego elfika wcale nie ma tak wiele czasu… odłóżmy to jednak na dalszy plan, skoro inne kłopoty zaprzątają w tej chwili naszych bohaterów – Funtka nadal nie odzyskała swojej ludzkiej formy, a co gorsza nadal przebywają w towarzystwie nierozgarniętego druida Tarjuana, którego głównym celem w życiu jest, zdawać by się mogło, robienie innym problemów. Nooo… być może nie celowo.”

~ KiS(s)

Trytonia

(Odnajdziecie w nowince Malfo, Janko, Rheyaen i Blakitę? Pojawiło się parę podpowiedzi ~)

Wygląda na to, że załoga słynnego kapitana Lockharta Tattersalla znanego jako „Dezerter” wypływa na wody Morza Cienia. Wśród trytońskich rybaków szerzy się jakaś dziwna pogłoska jakoby mieli transportować na pokładzie… Syrenę?! Czy kapitan i pierwszy oficer postradali zmysły? Co na to wszystko załoga? Mówi się także, o jakimś podejrzanym szlachcicu, który zatrzymał się w jednej z obskurnych karczm. Widziano go w obecności kapitana, a także… dziwnego stworzenia. Czyżby planował podróż pod banderą słynnego wilka morskiego, o którym krążą pogłoski, że żeglował już po wszystkich alarańskich wodach? Jednak to nie koniec trytońskich nowin. Niemałe widowisko sprawiła również grupka trzech zmiennokształtnych podróżników. Prości mieszkańcy nie przywykli do widoku tygrysa, niedzwiedzia i wilka poruszających się jak gdyby nigdy nic po obszarze doków. Co najdziwniejsze, wszystko wskazuje na to, że również oni dołączyli do załogi Pokusy. Jak potoczą się ich przygody? Jedno jest pewne, już niedługo usłyszymy pierwsze zwrotki szant o Kapitanie Dezerterze i szalonej załodze Pokusy…

~ Arnulf

Ekradon

„Taniec trwał, rozmowy również, choć te drugie w jakiś sposób potoczyły się tak, że Skowronek następny utwór wolała zatańczyć z kimś innym, a nie z Samielem. On natomiast, dopiero po tym zdarzeniu zaczął – siedząc przy barze i pijąc piwo – na spokojnie analizować sytuację i wtedy też domyślił się, co mogło pójść nie tak. Odbył też krótką rozmowę z barmanem, a później, gdy muzyka przestała grać, wrócił na parkiet. Para zabójców znów dała porwać się tańcu, choć teraz także nie robili tego w milczeniu.”

~ Samiel

Opuszczone Królestwo

Elliot jak na smoka przystało zbiera stare wydania… nie, wróć, Elliot jak to młodociany smok uwielbia się popisywać. Tak, ma też sporo zainteresowań związanych z naturą, polowaniem i bestiologią, ale nimi jeszcze się nie mógł pochwalić. Za to lotem artystycznym i używaniem magii jak najbardziej! Po tym popisie trafili zaś do pokoju Astrid i jej współlokatorki (oczywiście, że to ona ich zaprosiła), gdzie mogli wypić po łyku za pierwszy dzień na uczelni i udane pokazy. Czy przy okazji tego kameralnego spotkania młodzi rozgadają się i opowiedzą więcej o swoich hobby? Póki co Astrid i wampir Rimual nawiązali cienką nić porozumienia co do książek, jednak zainteresowania całej bandy nadal czekają na odkrycie.”

~ KiS(s)

Szczyty Fellarionu

“Tutaj pomyłki nie ma. Ci panowie mają powołania i trzymają się ich kurczowo jak porosty kory. Czy może lepiej powiedzieć – ściany i to ściany jaskinnej, gdyż Ezra jest badaczem takich właśnie form naturalnych. Zapalonym badaczem dodajmy. Udał się w końcu w centralną część łuski, by odkryć je wszystkie! Znaczy, bez pośpiechu, po kolei. Ale wszystkie! Xelliks natomiast, wesoły lisz podąża za wiedzą gdzie los i wskazówki mu każą. Teraz razem krążą po skalnym tunelu pełnym pajączków jedzących świecące grzyby… tu chyba jednak coś poszło nie tak.”

~ KiS(s)

Lawendowy Dwór

Rael na czas narzeczeństwa trafiła pod opiekę starej wdowy, uważanej w towarzystwie za szaloną kocią mamę. Panie znają się jednak tylko kilka godzin i niebianka już może stwierdzić, że chyba opinia na temat lady Kat jest przesadzona – to ciepła, energiczna kobieta kochająca zwierzęta, żadna dziwaczka. Obie panie mile spędzają czas na przejażdżce po parku wokół posiadłości, poznając nawzajem siebie i swoje przyzwyczajenia, poglądy, zainteresowania. Tymczasem Tristan został sam w Lawendowym Dworze, nie licząc oczywiście rodziny i dwóch rannych dziewczynek, które kilka dni wcześniej uratował po tym jak ich rodzina została brutalnie napadnięta w drodze. Czekają go zdecydowanie ciężkie chwile, bo tak jak młodsza z sióstr dochodzi do siebie w miarę dobrze, tak starsza (i bardziej świadoma tego co się z nimi dzieje) może stanowić dla niego nie lada wyzwanie.”

~KiS(s)

Revendor

U Camryn i Neretheala dzieje się stanowczo za dużo, by mogli myśleć o jakimkolwiek oddawaniu się przyjemnościom. Zresztą, o czym my w ogóle mówimy – ledwie siostra inkwizytora chciała pójść do ich domu, zamiast od razu biec do tajemniczych Wyciszonych i już wydarzyło się nieszczęście. Eksplozja! I to praktycznie identyczna do tej, w której zginął król… To może w sumie stanowić jakiś trop w ich śledztwie, jednak to chyba będzie musiało poczekać – maie została ranna w wybuchu, kawałek szkła wbił się w jej brzuch. Camryn musi sobie z tym poradzić, lecz póki co nikt nie kwapi się, by jej z tym pomóc – gapie, których poprosiła o pomoc, rozeszli się i nie wiadomo czy którykolwiek przejął się jej prośbami by pobiec po medyka…”

~KiS(s)

Krakowie, to znowu my!

Dzisiaj zamiast normalnego Donosiciela czeka na Was wydanie specjalne, bo oto w zeszły weekend odbył się pierwszy pełnowymiarowy zlot w tym roku – przed Wami relacja z tego wydarzenia!


Jak to w przypadku poprzedniego zlotu w Krakowie było, tak i tym razem zaczął się on już w piątek. Niara i Meridion wyruszyli już wczesnym rankiem, by po drodze odwiedzić dawnych znajomych z Granicy, którzy w zlocie nie brali udziału (choć kto wie, może w przyszłości…), zaś Kronikarka spisująca tę relację w drogę wyruszyła prosto z pracy. Zresztą nie tylko ona, bo i Jane pełniąca rolę przewodnika po mieście na wieczorne spotkanie dotarła po pracowitym dniu.

Pierwszego dnia spotkaliśmy się w kameralnym, bo tylko czteroosobowym gronie, na wspólnej kolacji i rozmowach przy piwie. Był czas na pogaduszki i nadrobienie tych wszystkich historii, których nie było okazji opowiedzieć na komunikatorach. Wieczór nie był jednak specjalnie długi – Jane na drugi dzień szła rano do pracy, a reszta była po dłuższej lub krótszej podróży, więc po kilku godzinach każdy udał się w swoją stronę, by spotkać się ponownie następnego dnia.

W sobotę zaś miał miejsce właściwy zlot! Pierwsi zlotowicze zaczęli zbierać się pod pomnikiem Mickiewicza już około 15.00, a wśród nich było wiele osób, dla których był to zlotowy debiut – super, że było Was tak wielu, mamy nadzieję, że to nie był pierwszy i ostatni raz!

Kto zjawił się pod pomnikiem, zapytacie? Ano ta co spisuje te słowa (Sanaya znaczy), Jane, Wonsz z Wojenką, Ritsel, Sargybinis zwany Drugim Smokiem, Ásingerð. Udało nam się zaskakująco łatwo odnaleźć wśród zebrane na Rynku tłumu, a gdy już upewniliśmy się, że to wszyscy na ten moment, ruszyliśmy coś zjeść… A gdzie indziej wdepnąć na szybką szamkę jak nie do znanej sieciowej restauracji z dwoma złotymi łukami w logo? Tam więc się zatrzymaliśmy na chwilę nim dotarła do nas Nevaeh, wbrew przeciwnościom losu w postaci komunikacji miejskiej, która wybitnie tego dnia była dla niej złośliwa (tak na marginesie to nie tylko dla niej – Ásingerð też stoczyła z nią walkę). Skład się powiększył, wszyscy, którzy mieli taką potrzebę, napełnili żołądki, więc udaliśmy się w miejsce, gdzie miała odbyć się właściwa część zlotu – do Cybermachiny. Tam dołączyła do nas Niara – na razie bez Meridiona, bo ten musiał zaparkować samochód i miał jeszcze jedno zadanie do wykonania… ale o tym za chwilę, bo najpierw Królowa podzieliła się z nami wieścią o przygodach, jakie spotkały ją tego dnia. Otóż w trakcie odwiedzin w zoo została… ugryziona przez pazerną świnię! Kto by pomyślał, że to tak krwiożercze stworzenia, prawda? Całe szczęście Niara ma nadal komplet palców, choć jeden niepokojąco jej spuchł…

A potem się działo! Plotki, wspólne snucie planów tudzież knucie, opowiadanie o wątkach i postaciach, ale też prywatne rozmowy o tym kto gdzie pracuje, co się u niego dzieje, jakie ma plany… Aż nie sposób wszystkiego wymienić! Gdzieś w międzyczasie pojawił się pomysł, by skorzystać z uroków Cybermachiny i być może zagrać w Cards Against Humanity, lecz udało się zagrać dwie kolejki (a i to chyba niepełne?) nim pomysł został porzucony – było wiele ciekawszych rzeczy do obgadania niż skupianie się na jakiejś grze. I to po angielsku!

Na wzmiankę zasługuje jednak pewna bomba, która wybuchła około 19.00 – wtedy to okazało się, że nastąpił jakiś problem w komunikacji i Meridion zamiast dołączyć do nas w Cybermachinie poszedł pod Galerię Krakowską, gdzie miał odebrać aloesy w doniczkach przywiezione przez Wojenkę. Wszystko fajnie, lecz ona nadal była w pubie! Wszystko jednak dało się dogadać – Technomanta miał poczekać chwilę na parkingu, a Wojenka wraz z Wenszem zebrali się do powrotu do domu, bo w sumie i tak za pół godziny by wychodzili – czekała ich w końcu długa droga powrotna. Nim jednak wyszli, razem z Jane i Nevaeh wykorzystali moment, by poprosić Niarę o pozwolenie na stworzenie pewnej ragariańskiej rodzinki, którą sami zainteresowani określili jako patologiczną… Czy trzeba mówić jak niepokojąco to zabrzmiało? Zgoda wstępnie została udzielona, choć kto wie jaki będzie ciąg dalszy tej historii!

Niestety im dalej posuwał się wieczór, tym więcej osób musiało nas opuścić – jakoś trzeba do domu dotrzeć. A dla wielu była to podróż z przygodami! Sargybinisa deszcz dopadł już przy samym wejściu do Cybermachiny, Nevaeh zaś już praktycznie u celu natrafiła na małą powódź – całe szczęście do domu dotarła w jednym kawałku, a na progu przywitał ją stęskniony kot. Ostatnie zlotowe niedobitki rozeszły się chwilę przed północą i w ten oto sposób zakończyła się oficjalna część zlotu.

Ale to jeszcze nie koniec, bo już następnego dnia w znacznie mniejszym gronie – bo składającym się z Jane, Ritsel, Niary, Meridiona no i mnie – spotkaliśmy się na śniadanie w klimatycznym Edenie, gdzie dołączył do nas przesympatyczny cerber o imieniu Dexter, a z okna nieopodal obserwował nas pies, który przypominał trochę białą puchatą chmurkę i tak też został na potrzeby rozmów ochrzczony. Tego dnia mieliśmy dla siebie czas do wczesnego popołudnia, bo później każde udało się w swoją stronę.

I tak oto skończył się nasz trwający trzy dni zlot w Krakowie – na pewno nie ostatni w tym roku! Wszystkim uczestnikom dziękujemy, super było Was zobaczyć! A tym, którym nie udało się dotrzeć życzymy, by następnym razem się udało, bo im nas więcej tym weselej!

Buźka!

Donosiciel #68

Natura mnie oblazła!

Ach, lato… Gdy dni są takie długie i ciepłe, wszystko kwitnie i się zieleni, miło jest posiedzieć na dworze. Niektórzy tylko wylegują się na trawie, inni pracują w ogródku, jeszcze kto inny będzie zrywał kwiatki. Są też oczywiście tacy, którzy będą siedzieć w domu aż nie nadejdzie zima. Nie, nie wampiry – alergicy. Ale wampiry w sumie też. Mamy tu jakiegoś wampira by potwierdził? No to zobaczmy co tam w wątkach tak przy okazji – kto z naturą się lubi, a kto jej unika.

Hrabstwo Ascant-Flove

“W hrabstwie pogoda ładna i cieplutka, więc po skończonych tańcach zapoznawczych trwających niemal do rana czas na odpoczynek i… piknik! Ale najpierw śniadanie! A wśród łakoci kosz przepysznych bułeczek od Ogany, która nie podejrzewa w jaką historię może zostać niedługo wplątana. Zdecydowanie zbyt trzeźwo myśli, by oddać się dzikim fantazjom o pałacowych intrygach. Nawet jeżeli na miejscu sytuacja faktycznie wygląda jak gra o przetrwanie i utrzymanie statusu.
Chociażby taki Mikael, dhampirzy ochroniarz Vincenta i Paulia – jego ludzka kuzynka. Zachowują się jakby nic się nie stało. Jakby z ich ust nie padły inwektywy na tle rasowym i hierarchicznym, a poukrywane między wierszami groźby wyparowały. A Daniel? Czy nie cieszy go za bardzo, że w końcu ma Anastasię tylko dla siebie? Chociaż… przecież przyjaciółka nawet nie przyjechała dla niego. Ale David, z którą łączyło ją więcej zszedł ze sceny, więc może warto by wykorzystać okazję? Każdy tutaj próbuje coś osiągnąć – i jak się zdziwią kiedy dowiedzą się co też uknuł Bastien!”

~ KiS(s)

Valladon

U Momo i Riordana zieleń na pewno jest grana, choć zdecydowanie nie tylko w charakterze pięknej scenerii a jako bukiet, który malarz przyniósł trytonowi, by jednocześnie mu podziękować i przeprosić za to w jakiej sytuacji go postawił. Nie wiedział, że Momo tak naprawdę doskonale się bawił i nie ma do niego pretensji i co więcej – że nadal chce mu pomagać. Cóż, elf nie wyglądał raczej jak wzór zdrowia ani trzeźwości – trzeba było go odprowadzić do domu. Spacer będzie też doskonałą okazją do rozmowy – na przykład tego, by zdradzić Riordanowi, że dwa jego obrazy zostały w międzyczasie sprzedane przez obrotnego trytona…”

~KiS(s)

Szlak Ziół

Dla Mniszka natura jest czymś tak oczywistym, że on to wręcz źle czuje się pod dachem. Funtka to trochę co innego, a Chaos to już w ogóle, ale teraz nie za bardzo jest czas by o tym myśleć. Po ustaleniu planu działania cała trójka wraz z szalonym druidem Tarjuanem wracają do jego domu, gdzie czeka na niego siostra. Malarka i leśny strażnik nie oczekują w tym przypadku cudów, ale przynajmniej jest szansa, że będą mogli zjeść przepyszne ciasto przygotowane przez ciotkę Florę – dla takich delicji warto iść tyle czasu przez las… Choć Tarjuan akurat wymyśli, że on zamiast iść chętnie przejechałby się na plecach Funtki. Bezczelny.”

~KiS(s)

Trytonia

„Lockhart Tattersall zwany Dezerterem przyjmuje zlecenie od tajemniczego młodzieńca, który wiekiem, jak się po długich pertraktacjach okazuje, jest w rzeczywistości nie młodszy od samego kapitana. Malfo przedarł się przez podniszczoną i odurzającą smrodem karczmę z niemałym trudem, aby zaoferować wilkowi morskiemu propozycję nie do odrzucenia. Jego celem jest zatopione miasto, a dokładniej zaczarowany klucz, który rzekomo można tam znaleźć.
Umowa zostaje przypieczętowana złotem. Rozpoczynają się przygotowania do żeglugi, w których udział biorą m.in. ciemnoskóry kwatermistrz oraz ledwo zipiący po wczorajszej libacji Janko, pełniący obowiązki kuka. Kiedy pracowity dzień dobiega końca, obaj postanawiają spocząć na plaży ukołysani rumem i suchą, nocną bryzą.”

~ Latro

Ekradon

„Przy stoliku, w towarzystwie własnym i kremowego piwa, Samiel i Skowronek rozmawiali i odpoczywali. Pytania, które zadawała elfka, były ciekawe i może nawet filozoficzne, ale nie były też takie, że odpowiedź na nie sprawiałaby trudność. Akurat teraz najważniejsze było to, że dobrze się bawili w swoim towarzystwie. A jeśli o to chodzi, to przy stoliku nie posiedzieli zbyt długo, bo tylko tyle, ile trwał jeden utwór – po tym Skowronek zaciągnęła Samiela na parkiet. Znów dali porwać się tańcu i okazjonalnym rozmowom w jego trakcie.”

~ Samiel

Mroczne Doliny

„Po zwiedzaniu ogrodu, przyszedł czas na zobaczenie kolejnych pomieszczeń w rezydencji. Vergil zapytał Tiu, co wolałaby zobaczyć najpierw, a ona stwierdziła, że bibliotekę, więc to tam zabrał ją – i jej służkę – wampir. W środku, oprócz wielu regałów, foteli i stolików, znajdowało się też małe, osobne pomieszczenie, w którym przechowywane były najstarsze przedmioty wchodzące w skład biblioteki. Po tym, z ciekawszych pomieszczeń, pozostają jedynie pokoje gościnne, a raczej ten jeden, konkretny, który tymczasowo zajmować miała właśnie Tiu i Fuji.”

~ Samiel

Opuszczone Królestwo

„Burza powoli przemijała, a w schronieniu Caina i Lotty w tym samym czasie zmieniała się atmosfera. Zostało wzmocnione nie tylko przez jego magię, lecz także przez lód, który wyczarowała dziewczyna, choć wzmacnianie ścian i to, co mógł zrobić lub powiedzieć w trakcie wykonywania tego sprawiło, że uraził czymś Lottę (przynajmniej tak mu się wydawało). Przeprosił ją, wytłumaczył się, a na koniec w końcu zdobył się nawet na pewne wyznanie, choć sam nie do końca wierzył, że to powiedział. Ciekawe, jak zareaguje na to czarodziejka?”

~ Samiel

„Potężna burza złapała Caina oraz Lottę pod jednym, stworzonym przez czarodzieja dachem. Pasja natury – głośne gromy dźwiękowe oraz niszczące drzewa pioruny – dobrze dodawały to, co działo się wewnątrz bezpiecznego schronienia. Namiętne ocieranie ramion, czułe dotykanie ściany oraz emocjonalne wyznania, których później mogą żałować. Jednak nie tylko romansami pradawni żyją i wkrótce mogą stanąć przed znacznie bardziej namacalnym wyzwaniem niż burza emocji – grupa ścigających ich mężczyzn depcze in bowiem po piętach i wkrótce może dojść do dramatycznej konfrontacji! Czy inteligencja Caina i uroda Loci będą w stanie przetrwać grupę profesjonalistów polujących na nich? Przekonajmy się wkrótce!”

~ Déri

Szczyty Fellarionu

“Pająki. Dużo pająków. I jaskinia. I truposz i diabe… to jest ragarianin!
Spotkanie Xelliksa i Ezry być może nie należy do najbardziej wyjątkowych – na łonie natury, w cieniu skalnych ścian. Ale może to i dobrze, że nie wiążą się z nim żadne dramaty i walki – raczej nieco niezręczna rozmowa o mrocznych serkretach i ich klasztorze oraz głaskanie i szkicowanie pająka nieco później. Chyba dobry sposób na zaczęcie współpracy. Panowie postanawiają bowiem przez pewien czas iść razem i może wydostać się na drugą stronę gór. A co czeka ich po drodze i jak bardzo sobie pomogą… to już zobaczymy!”

~ KiS(s)

Lasy Eriantur

“Natura, tak to jest to! Bagno pośrodku lasu pachnące rozkosznym rozkładem i zbutwiałymi pniami, pod którymi kto wie co się konserwuje – Alice jest zachwycony! Co prawda głównym zadaniem jego oraz pomagających mu tygrysołaków jest znalezienie pewnych konkretnych stworzeń, ale jak tu się nie pozachwycać wizją szczątków spoczywających gdzieś na dnie. Rozproszony czarodziej bardzo możliwe, że stałby się wkrótce jednym z nich, bo ugrzązł, ale na szczęście mistrz Zirka przyszedł mu z pomocą. Nici z przygody. Dalej zaś swoją wędrówkę kończą Xirin i mały Rizi, którzy właśnie weszli na teren posiadłości – chociaż kto wie, może tygrysek, choć wychowuje się w drodze, chętnie zwiedzi wnętrze budynku?”

~ KiS(s)

Równina Magenar

Loke jako kopytna za naturą powinna nie tylko przepadać, ale wręcz uwielbiać całym swym jestestwem – tym, że tak nie jest pewnie nie raz będzie zaskakiwać spotkanego w drodze ducha światłości, który ma z ogólnie pojętą przyrodą tyle wspólnego, że aż nie je i nie pije. Wiedza jednak kazała mu założyć, że centaurka nie tylko jest jej obrończynią, ale i należy do klanu i będzie niezwykle drażliwa na swoim punkcie jako kobieta rzadkiej przecież rasy. Już tutaj nie trafił – Loke nie jest drażliwa wcale a wcale i spokojnie proponuje mu pomoc w zbieraniu rozrzuconych rzeczy. Jej pojęcie o świecie zaś… Natanis niedługo przekona się, które z nich bardziej nie radzi sobie w podróży i ma mniejszą wiedzę o terenie!”

~ KiS(s)

Teravis

„Bezdomny czarodziej Turre ma zaszczyt gościć prawdziwą wampirzą arystokrację w swoim zaułku, w którym z reguły śpi i rozmyśla nad życiem! Cóż, przynajmniej krwiopijcza część jest pewna, bo głodnych spojrzeniach rzucanych mężczyznie. Co do arystokrstyczności… cóż, nad tym trójka braci musi popracować. A dokładniej to Darcio, ewentualnie wraz z bratem Aimem, bo najmądrzejszy i najarystokratyczniejszy wśród rodzeństwa Rioś oczywiście nie może sobie na to pozwolić. Jest zbyt zajęty byciem inteligentnym żeby pracować. Przy pomocy pradawnego, być może uda się znaleźć sposób, aby mógł wykorzystać swoich braci i wszyscy żyli sobie szczęśliwie. Czarodziej z pewnością będzie mógł liczyć na wampirzą wdzięczność…”

~ Déri

Dalekie Krainy

No u Emmy i Juna zieleni to jest chyba tylko tyle co gdzieś na pojedynczym hafcie, bo akurat trwa zima, ale za to okoliczności przyrody są przepiękne! Twierdza gdzieś wysoko w górach i gorące źródło z widokiem na ośnieżone szczyty – czy trzeba czegoś więcej by się zrelaksować? Choć przede wszystkim: czy na pewno należy się relaksować. Emma wylądowała bardzo daleko od domu i choć wszyscy, których do tej pory spotkała, są mili to kto wie, co ją czeka? Oby jedynymi niedogodnościami były trudy w połapaniu się w układzie korytarzy i nauka jedzenia pałeczkami!”

~KiS(s)

„Plotka o dolinie obłożonej klątwą szybko obiegła Dolinę Wielkich Jezior i ściągnęła wielką zgraję tałatajstwa wszelakiego, w tym naturalnie ciekawskiego smoka Dérigéntirha. Przy pomocy naturalnej charyzmy oraz wrodzonemu urokowi (magia, wszystko zawdzięcza magii) powstrzymuje tę armię przed wkroczeniem na ich własne przyszłe cmentarzysko. W końcu jak każdy smok, wie najlepiej co dobre dla każdego. W sam środek tej manipulacji wkracza ex-nemorianka Segen, wielka podróżniczka, również skuszona wizją eksploracji śmiercionośnej doliny. Czy obecność demonicy będzie iskrą, która w końcu podpali tę beczkę prochu?”

~ Déri

Revendor

Camryn ma skaranie boskie z Nerethealem. Czy tam z Laehteren, bo akurat to siostra maie jest obecna i niezbyt chce współpracować z najemniczką i pośrednio ze swoim bratem. Miała iść do Wyciszonych – ponoć to pilne. Zamiast tego jednak razem z Camryn załatwiły kwestię jej konia, który został gdzieś pod karczmą na drugim końcu miasta, a potem udały się na posiłek. Najemniczka niby po drodze wrzuciła do żołądka jakąś suchą kiełbaskę, ale kto by odmówił zaproszeniu na obiad? Tym bardziej, że będzie to okazja by być może lepiej poznać maie, a może nawet dwór Revendoru, bo na razie wokół Camryn więcej jest pytań niż odpowiedzi, a inkwizytorzy nie ułatwiają zrozumienia co się tu dzieje.”

~KiS(s)