Donosiciel #67

Dzień dobry, śniadanko!

To teraz przyznać się – kto wstaje skoro świt, a kto śpi do południa? Wolicie leniwe poranki przy dobrym śniadaniu czy w pośpiechu łapiecie byle co i gnacie realizować swój plan? My Was dobrze znamy – wiemy, że niektórzy to dopiero kładą się spać wtedy, gdy inni już wstają. I wcale to nie są wampiry! Każdy jednak ma swój ulubiony rodzaj poranka – my i nasi bohaterowie. Zobaczmy więc jak to im idzie wstawanie.

Warownia Nandan-Ther

Rosa, choć jest kotem, wstaje co rano by ćwiczyć – dba nie tylko o kondycję, ale i samodyscyplinę. Melodia natomiast, wychowana w wiosce jeleniołaczka traktowana jak bóstwo… kto wie! Może kotka będzie miała okazję się przekonać kiedy zaproszona nieznajoma spędzi u niej pierwszą noc. Nim to się jednak stanie będą musiały zostać jeszcze chwilę przy piekarni, jako prawie-świadkowie niegroźnego wypadku. Pechowy chłopak, na którego spadła wina (i mąka) chyba nie umiałby się bez ich pomocy wytłumaczyć patrolowemu. Nie, wolał podjąć próbę dosiądnięcia pegazicy, nie swojej w dodatku. To nie wróży mu powodzenia w rozmowie ze stróżem prawa!”

~ KiS(s)

Wyspa Lariv

“Do pracy! W zajeździe każdy wstaje rano (może poza kotami). Niektórzy na Lariv zaś wstają dla równowagi po kilka razy – najpierw przed wschodem, potem zaś po deszczu zenitalnym. Ta powtarzalna pogoda złapała też Kaikomi i całą kolorową wycieczkę zatrzymując ich w domu stolarza. Potem zaś ruszyli dalej – do sklepu Enki, mahińczyka o ujmującej osobowości i rarytasach z kontynentu na półkach. Ziarna, wiśnie w likierze, warzywa, przyprawy i miód! Lucy czekający w zajeździe postanowił właśnie stawić czoła swojej zagmatwanej przeszłości, ale to przed syrenką i pracownikami stoi największe wyzwanie – co nabyć, ile wydać, a ile zaoszczędzić?”

~ KiS(s)

Hrabstwo Ascant-Flove

W posiadłości hrabiego Vincenta jeszcze długo nie będzie mowy o wstawaniu i śniadaniu, bo towarzystwo bawi się w najlepsze przy muzyce. Sam hrabia akurat zrobił sobie przerwę od obowiązków towarzyskich, a przy najważniejszym gościu tego wieczoru – córce przyjaciela rodziny, Anastasii – w końcu miał okazję poudzielać się jego kuzyn, Daniel, który wcześniej został od towarzystwa sprytnie odciągnięty, by zażegnać troszkę nerwową sytuację z Vinnym. Cóż, panowie nie przypadli sobie specjalnie do gustu. Teraz jednak Daniel już o tym nie myślał. Jakże dawno nie widział się z przyjaciółką! Podczas tańca mieli sobie tyle do powiedzenia, relacjonując pobyty w obcych miastach na naukach. Nocy by im nie starczyło na rozmowę.

Śniadanie za to wkrótce będzie pewnie jadła Ogana, bo jak to piekarze, na pewno wstanie jeszcze przed świtem.”

~KiS(s)

Las Driad

W domu Yrin chwilowe zawieszenie broni – po tym jak Iyeru został przez nich napadnięty w celu pozyskania łusek, jak ledwo wytłumaczyli sobie co zaszło, jak zostali oblani wodą, każdy udał się do swojego kąta, by trochę ochłonąć. Smok w swojej przystojnej elfiej formie zaszył się w lesie, by zajadać czereśnie, ale niestety nie było mu dane posilać się w spokoju – zaczepił go jeden z pupili Yrin. Cóż, może jakoś przeżyje. A tymczasem lisołaki spotkały się przy herbatce i padło pytanie o tyle istotne, co nieco drażliwe – czy Toffee uważa swoją przyjaciółkę za ładną?”

~KiS(s)

Pustynia Nanher

„Piaski Czasu były niebezpieczną lokacją, a oni poruszali się po nich biegiem. Seviron i Nataniel mieli własne cele, ale złożyło się tak, że ich cele podróżowały w swoim towarzystwie i mogli tymczasowo połączyć siły, aby zrobić to, po co przybyli na Pustynię. Negocjacje zaczęły się, gdy ich dogonili, a przynajmniej takie coś zaczęło dziać się, gdy Seviron zaczął rozmawiać z kimś, kto określany był Szalonym Skrybą. Ciekawe, jak wyglądało to u Nataniela i mężczyzny, którego on szukał?”

~ Samiel

Ekradon

„Po walcu, Skowronek zdecydowała się spełnić prośbę mężczyzny, który już wcześniej pytał ją o taniec. Samiel został sam, chociaż tylko na chwilę, bo do niego z kolei podeszła młoda blondynka, która powiedziała mu wprost, że chciałaby, żeby z nią zatańczył. Zgodził się i w ten sposób oboje zatańczyli z kimś innym, ale już w następnym tańcu – gdy ponownie poruszali się w nim ze sobą – mogli rozmawiać o swoich wcześniejszych partnerach. Później, gdy utwór zakończył się, oboje postanowili, że wrócą do stolika, w końcu każdemu przyda się nieco odpoczynku.”

~ KiS(s)

Mroczne Doliny

“Wampiry podobno nie śpią – Vergil i jego wierny przyjaciel Igar nie wstają więc, co najpewniej zaciekawi Tiu, tygrysołaczkę pochodzącą przecież z daleka i mającą niewielkie pojęcie o krwiopijczej rasie. Nim jednak nastanie noc, a po niej poranek pełen nowych pytań trzeba zwiedzić włości odwiedzonego hrabiego – zaczynają od ogrodu, by potem skierować swe kroki ku bibliotece. Swoim poważnym tonem Vergil jednak nieźle tygryskę wystraszył, bo już myślała, że zaraz ją zaatakuje i zaciągnie niewiadomo gdzie. Niemądre podejrzenia! Po tym chwilowym napięciu atmosfera jednak się rozluźnia i arystokratyczna przybyszka pozwala sobie na coraz większe pomijanie formalności, które mówiąc krótko, dla gospodarza nie są jakąś szczególnie istotną częścią nieżycia.”

~ KiS(s)

Opuszczone Królestwo

“Do zbudowania schronienia przed nadciągającą nad równiny burzą Cain wykorzystuje resztki zrujnowanych domów i swoją magię – buduje coś, czego nawet Lotta nie jest w stanie od tak rozwalić, a to wielce jej imponuje i faktycznie dobrze świadczy o całej konstrukcji. Problem jest tylko jeden – domek ze ścian jest mały i czarodzieje nie mogą siedzieć obok nie stykając się ramionami… och jakież nieszczęście! Cain już wstawał proponując, że zmieni miejsce, ale Locia nie jest aż tak niemądra i nie straciłaby okazji na oparcie się o przystojniaka – zatrzymuje go więc i ciągnie do siebie. Pytanie czy siłą lub osobistym urokiem jest w stanie zatrzymać przy sobie czarodzieja na dłużej!”

~ KiS(s)

Szczyty Fellarionu

„Co takiego można znaleźć w jaskiniach? Spytajcie o to Ezrę, ragarianina, który poświęcił swoje życie badaniu tych ciemnych zaułków natury. Odpowiedzą są pająki o bliżej nieokreślonej jadowitości w towarzystwie żywych truposzy! Przybysza z północy kontynentu albowiem przywitał Xelliks, nieskutecznie kamuflujący się jako sterta kości. Ha, założę się, że jeszcze takiego nie widziałeś w żadnej jaskini, panie nordczyku specjalisto! Uważaj lepiej, bo jamy Środkowej Alaranii jeszcze cię zaskoczą bardziej, niż możesz się spodziewać!”

~ Deri

Renidia

Cóż za szczęśliwe zrządzenie losu – jaka jest szansa, by w środku miasta wpadły na siebie dwa panterołaki? Prawie żadna, a tymczasem Kimiko i Talen właśnie na siebie wpadli – zaskakująca, ale miła niespodzianka. Szkoda nie skorzystać z takiej okazji. Pora więc by bliżej się poznać, zajadając przy tym świeżo zakupione, jeszcze ciepłe drożdżówki z jagodami. Nic to, że ona niespecjalnie przepada za słodkościami, jakoś sobie poradzi, a poczęstunku przecież nie wypada odmówić. Tym bardziej, że oboje mieli do siebie wiele pytań – ona jego pytała o to jak żyje się panterołakowi w mieście, on ją o cel podróży. Czy ktoś kiedyś Talena tak szczęśliwego i podekscytowanego jak w tej chwili?”

~KiS(s)

Lasy Eriantur

„Tygrysołaki i mag poruszali się przez bagno. Byli już nawet coraz bliżej wyjścia i to właśnie wtedy Alice oznajmił im, że ugrzązł w podmokłej ziemi. Zirk akurat znajdował się z przodu ich małej grupki, dlatego też to Grim ruszył z pomocą unieruchomionemu. Udało się go wyciągnąć i mogli ruszyć dalej, ciągle szli za śladami, które znaleźli także w lesie. Co więcej, dotarli też do drzewa, na którym „coś” siedziało. Tymczasem Xirin przyprowadziła małego Riziego do miejsca, w którym mieszkała ona, Alice, pomocnicy tego drugiego i jego stworzenia. Mały tygrysołak był gotowy nie tylko do zjedzenia czegoś, lecz także do eksploracji nowego miejsca, choć to drugie starał się ukrywać.”

~ Samiel

Oaza Mia-Alkhama

U Sadika i Sarabi też bardziej kolacja niż śniadanie, ale najważniejsze, że spożywają ją razem i rozmowa między nimi w miarę się toczy – to duży postęp zarówno dla księżniczki, która tyle przeszła, jak i dla nieprzystępnego pułkownika. Nadal nie jest to jednak rozmowa spokojna – on jest niespecjalnie delikatny, a ona wrażliwa na punkcie tego jak on ją traktuje. Jak dzieciaka! A tymczasem Sara zdecydowanie dzieckiem nie jest i dała mu tego dowód, wymieniając co umie i jak gruntownie została wykształcona – nie należy jej lekceważyć. Ciekawe co by zrobiła wiedząc, że zachowanie pułkownika nie było wcale podyktowane protekcjonalnym traktowaniem, a chęcią ukrycia nałogu? Tak by nie mogła mu wyliczać, że tego wieczoru wypił już stanowczo za dużo?”

~KiS(S)

Dalekie Krainy

Emma rozpocznie swój następny dzień od kąpieli, zdecydowanie. Po pierwsze po prostu tego potrzebuje jako syrena, a po drugie – Jun zapewnił jej doskonałe ku temu warunki. Gorące źródło w pięknych okolicznościach przyrody i jeszcze osłonięte od spojrzeń ciekawskich, czego pragnąć więcej? Można powiedzieć, że syrena naprawdę nieźle trafiła – co prawda jest wiele dni jeśli nie tygodni drogi od znajomych miast, ale przynajmniej trafiła na dwór księcia, który zdaje się być nią żywo zainteresowany i zaproponował jej gościnę nie upominając się w zamian niczego poza towarzystwem, bo o tej porze roku na jego dworze wieje straszną nudą. Ot, uroki zimy w górach.”

~KiS(s)

Donosiciel #66

Napijmy się!

Ciepło się zrobiło, pić się chce. A czego się napijemy to już zależy od własnych preferencji i okazji, prawda? Kawki do ciasta, herbatki dla relaksu, piwa na koniec ciężkiego dnia, szampana gdy jest co świętować… A gdzie tam jeszcze wszelakie soki, lemoniady, bardziej wyskokowe napoje. A co więcej – często przy tej okazji coś się dzieje. No to – herbatki czy co tam pijecie w dłoń i sprawdźmy co się dzieje u naszych bohaterów!

Równiny Theryjskie

Sytuacja Slavii nie przedstawia się najlepiej – sama weszła w paszczę lwa, do kryjówki złodziei, którzy już przejrzeli jej podstęp i domyślili się, że wcale nie chciała do nich dołączyć tak po prostu. A jak sami wyjaśnili – złodzieje nie oddają skradzionych fantów, bo to o jej cenną księgę się rozchodziło. Atmosfera zrobiła się gęsta i niewesoła. Slavia pewnie by sobie poradził, w końcu to sprytna czarodziejka, ale chyba nie ma takiej potrzeby, bo herszta bandy najwyraźniej chce się dogadać. Na wstępie zażądał dyskrecji, a później oświadczył, że już nie posiada jej księgi. Niech to! Ale przynajmniej pamięta komu ją sprzedał. Niestety by ją odzyskać ponownie trzeba będzie ją ukraść… Od czego jednak jest Ian, który wręcz sam chętnie wyrwał się na ochotnika do pomocy Slavii? Na pewno z dobroci serca, a nie przez to, że urzekły go jej wdzięki.”

~KiS(s)

Warownia Nandan-Ther

“Tłum ludzi i zapach chleba nie koniecznie oznacza dobrą zabawę – tutaj wszyscy krzyczą na ubielonego mąką chłopaka i tylko jedna Melodia podeszła do niego spokojnie, chcąc dowiedzieć się co się stało. Jej poroże nie ułatwiło mu otrząśnięcia się z szoku, ale dał radę koślawo opowiedzieć coś o półce, mące, spadaniu, blatach, sobie, chlebie… a gdy usłyszał kroki strażników zerwał się i próbował uciec na Niebieskiej, pegazicy jeleniołaczki. Udać to mu się nie udało – więc może teraz czas Rosy, by przyłączyć się do znajomej i spróbować wyjaśnić sprawę pokojowo?”

~ KiS(s)

Równina Drivii

Freya nie miała w karczmie za dobrego towarzystwa – znajoma lalunia wraz ze swoimi ludźmi się zawinęła, a w karczmie, gdzie popijała sobie to, co akurat jej postawiono, pozostali tylko obcy i wrogowie. Jakoś z tego powodu specjalnie nie płakała, wręcz przeciwnie, wygląda na to, że ekscytowała ją myśl o tym, że wyrówna rachunki z nielubianymi wojownikami. Nawet zaczęła planować sobie w jakiej kolejności się za to zabrać i czy najpierw dobrać się do skóry bestii, na którą wszyscy tu się zasadzali, czy ludziom Egrvyna, ale przerwało jej pojawienie się nowej osóbki – drobniutkiej, złotowłosej elfki, która bezpardonowo dosiadła się do jej stolika, niby pytając o zgodę, ale nie czekając na odpowiedź. Ta elfka to Aenwyn, która ma plan by zapoznać się z Freyą i wykorzystać ją do swoich celów – jako osiłka pomocnego w polowaniu na grubego zwierza, w którym to zamierzała wziąć udział.”

~KiS(s)

Hrabstwo Ascant-Flove

W posiadłości hrabiego nadal trwa małe przyjęcie z okazji przybycia dawnego przyjaciela rodziny. Córka rzeczonego przyjaciela – Anastasia – tańczy z kolejnymi mieszkańcami dworu, podpytując ich dyskretnie o Vinny’ego, który jest dla niej bardzo interesującą i nietuzinkową personą. Jego kuzyn, Jorge, wiele jej opowiedział, na dodatek mówiąc całkowicie szczerze i z duża sympatią względem pana tych ziem. Dziewczyna dość mocno go przycisnęła, choć uczyniła to z wdziękiem typowym dla dobrze urodzonej damy. Pewnie dowiedziałaby się od niego absolutnie wszystkiego, gdyby nie to, że ich taniec dobiegł końca. Nie żałowała, bo oto w końcu trafiła na Daniela – swojego przyjaciela z dzieciństwa, za którym tak tęskniła. Z nim już o Vinnym nie rozmawiała – wolała dowiedzieć się co u niego. Widać, że tych dwoje się doskonale dogaduje.”

~KiS(s)

Valladon

Się podziało. Riordan niby doszedł do siebie, ale gdy już doszedł też na salę to uznał, że jednak go to przerasta i… po prostu dał drapaka. A że wcześniej Momo zaproponował mu pomoc to doskonale – wcisnął mu swoją plakietkę z nazwiskiem i niech tryton kombinuje jak tu teraz poradzić sobie z gośćmi. Ale, ale – trafili pod dobry adres, bo Momo wcale nie spanikował tylko złapał kieliszek szampana w dłoń i ruszył w tłum, rozdając czarujące uśmiechy, bajerując opowieściami o uczuciach i malarstwie, na którym się tak po prawdzie kompletnie nie znał, ale za to bardzo dobrze udawał. Przy okazji by lepiej wypaść zawłaszczył sobie nazwisko czarodzieja, którego niedawno poznał w Rubidii, bo swoje imię uznał za zbyt mało spektakularne – Rufouse chyba mu to wybaczy. Ciekawe tylko co powie Riordan, gdy już się dowie co też na temat jego obrazów i również jego samego naopowiadał jego bohater bez peleryny, za to z turkusowymi włosami.”

Góry Druidów

Yastre nawet nie zdaje sobie sprawy jakiego piwa sobie naważył! A chciał dobrze. Przecież jak mógłby zostawić Kavikę, gdy stała przed nim taka biedna i smutna, jak miał odejść z Hannie, która co prawda była miła i słodka, ale doskonale sobie radziła? A co więcej – jak miał zostawić kobietę, do której nadal coś czuł, choć w sumie to nie powinien? Łapy jednak trzymał przy sobie i został z uczoną, nie wiedząc jak bardzo wkurzył swoim zachowaniem elfkę. Trudno, może jak się zorientuje to ją przeprosi. Na razie skupił się na pocieszaniu Kaviki, która może mu się trochę wygadała, ale jednocześnie skrywa przed nim jakieś tajemnice, a co więcej – ma wielkie wyrzuty sumienia o to, co zaszło między nimi ponad rok temu. Ale nie ma o co – kot się na nią nigdy nie gniewał.”

~KiS(s)

Ekradon

„W tancbudzie, do której trafili Skowronek i Samiel, bawiło się sporo ludzi, którym przygrywał czteroosobowy zespół. Weszli w trakcie utworu, więc najpierw zajęli sobie stolik, a bawić się poszli po tym, jak muzycy zaczęli przygrywać do następnego tańca. Przetańczyli tak dwa utworu, szybkie i żwawe, w czasie których świetnie bawili się w swoim towarzystwie, jednak Skowronek wspomniała też, że chciałaby coś wolniejszego, do czego mogliby zatańczyć walca. Samiel zajął się tym – pogadał chwilę z wokalistą grupy muzycznej, dał kilka monet napiwku dla całego zespołu i w ten sposób załatwił im to, że następny utwór będzie o wiele wolniejszy niż poprzednie.”

~ Samiel

Mroczne Doliny

„Po krótkiej rozmowie Vergil zdecydował, że zabierze Tiu i jej znajomą do swojego ogrodu, w którym będą kontynuować dialog. Tam też mógł odpowiedzieć na jej pytania, w końcu wcześniej wspomniał, że może to zrobić. Wydawało mu się, że nie będzie musiał kłamać, dlatego też od razu powie jej, gdyby pytanie było zbyt osobiste albo miałby inny powód, który sprawiał, że nie chciałby odpowiedzieć. Na pewno nie spodziewał się też pytania o możliwość zerwania kwiatów z jego ogrodu. Pozwoli? Czy może nie?”

~ Samiel

Opuszczone Królestwo

„Oni zbliżali się do ruin wioski, a w ich stronę zbliżała się burza. Cain postanowił, że dobrym rozwiązaniem będzie znalezienie sobie jakiegoś schronienia i poprosił Lottę o pomoc w rozglądaniu się za takim wśród zniszczonych budynków. Nie znaleźli nawet najmniejszej budowli, która by im pomogła, więc czarodziej postanowił, że sam zbuduje im schronienie. Prowizoryczne i niewielkie, jednak na pewno ochroni ich przed burzą. Oboje zmieścili się tam, tylko, że… siedzieli bardzo blisko siebie. Dlatego Cain zaproponował, że usiądzie naprzeciw swojej towarzyszki”

~ Samiel

Szczyty Fellarionu

Ezra zawędrował w końcu na teren Środkowej Alaranii. Szybko też znalazł miejsce, w którym odszuka pierwszą jaskinię, którą opisze w swojej drugiej książce – szukał jej wśród Szczytów Fellarionu. Jedna zwróciła jego uwagę, ale wejście do niej nie było w najlepszym stanie, dlatego zdecydował się użyć swojej magii, żeby je wzmocnić. Poza tym, nie wiedział też, że wcześniej do środka udał się Xelliks. Zdziwił się, gdy wszedł do środka i spotkał we wnętrzu żywą istotę. Nie był pewien, jakie nastawienie będzie miał wobec niego nieznajomy i dlatego powiedział, że wycofa się i poszuka sobie innej jaskini do zwiedzania.”

~ Samiel

Renidia

Wiele się zmieniło w życiu Talena. Epizod z nazahirską księżniczką ma już za sobą, opuścił już pustynną Alaranię i wrócił do Renidii, gdzie osiadł razem z odnalezioną matką, jej nowym partnerem i przyrodnim rodzeństwem – to dla niego spełnienie marzeń! Teraz żyje jak normalny obywatel – pracuje, a po pracy chodzi na piwo do karczmy.

Kimiko zaś niedawno trafiła do miasta. W dobrym humorze przechadzała się ulicami i obrabiała ludziom kieszenie – raczej dla rozrywki niż z potrzeby, z niektórych nawyków ciężko wyrosnąć. Na jednego jegomościa wpadła jednak przypadkiem, nie rozmysłem. I tym kimś był Talen – bardzo zaskoczony tym, że spotyka panterołaczkę, bo ta urocza złodziejka akurat nie chowała swoich rasowych atrybutów (i jego akurat nie okradała, ważne!). Zaaferowany tą myślą zapytał wprost czy go oczy nie mylą.”

~KiS(s)

Równina Magenar

“Tutaj nic się nie pije, bo i jest środek nocy – zmęczony podróżą Natanis zresztą i tak rasowo nie pija, bo jest Duchem Światłości. Przystojnym, jasnowłosym młodzieńcem leżącym w namiocie na szczycie wzgórza. Z wywieszoną białą flagą, by przypadkiem nic go nie atakowało! Trudno się dziwić, że przyciągnął tym uwagę dwóch kocich złodziejaszków – już rozgaszczali się w jego namiocie i zastanawiali się co zrobić z ofiarą, gdy coś usłyszeli. Ciężkie kroki na zboczu. Jeźdźca? Nie. Jedna jedyna osoba wchodziła niepewnie, sprawdzić co się dzieje – wielka postać z upiornie białą grzywą, gigant z łupami na grzbiecie… przerażeni stratowali namiot, Natanisa i uciekli nawet nie poznając jej imienia. A była to Loke, która choć chciała pomóc, ukojona aurą niebianina ostatecznie stanęła sobie nad nim w głębokim zamyśleniu.”

~ KiS(s)

Teravis

“Są wampiry jest i kre… wino. Dostarczone, czy raczej podarowane im przez bezdomnego czarodzieja, którego zaułek sobie przywłaszczyli. Nie, nie był pijany, ani brudny, ani stary i zapyziały – to całkiem niczego sobie młodzieniec, przyciągający zwierzątka. I Darcia. Jako jednak, że maskował swoją aurę, a jakiejś magii ewidentnie używał Rio, mózg drużyny wampirków chciał z początku wycofać się i zostawić cholerę w spokoju. Wino jednak i słowa Turrego wraz z pobudzającą emanacją, którą szybko ujawnił, chyba zaczęły go przekonywać i ostatecznie usiadł sobie w pobliżu, gdy Aim wyczarowywał kieliszki. Darcio tymczasem lepił się do nóg nowo poznanego czarodziejskiego ludzika i próbował rozmawiać z rudym kotem.
Miau!”

~ KiS(s)

Dalekie Krainy

“Mleko kokosowe! Córki Xenji jako jedyne mają okazję napić się czegoś w tym tropikalnym upale – reszta załogi albo jest pojmana, albo błąka się po mieście omijana szerokim łukiem przez zadziwionych mieszkańców. I tak jak wzmaga się upał gęstnieje też atmosfera – Krakenia znów denerwuje i zniesmacza swoim zachowaniem innych pojmanych, choć chce dla nich dobrze. O ile jednak jej czyn wydawać by się mógł wręcz heroiczny to przyobleka go w zbyt groteskowy humor, by go doceniono. Pani kapitan natomiast przekonuje się, że do portu przed nimi musieli dobić Roselilowie… to oznacza kłopoty dla wszystkiego co nie jest ludźmi. A w jej załodze jest bardzo niewielu ludzi. Co ma z tym jednak wspólnego bogata mieszkanka Neverith, straż latająca po mieście i budynek, w którym są przetrzymywani piraci? Różne osoby mają różne elementy układanki – czy Maka będąca w mieście na wakacjach pomoże im je poskładać?”

~ KiS(s)

Doniesienie

Przerwa urlopowa

Nasi drodzy czytelnicy!

Tak jakoś wyszło, że musimy Was przeprosić – w tym tygodniu nie będzie Donosiciela. Powodu zapewne wszyscy się domyślają. Ładna pogoda, piątek co w środę wypada… Kronikarki się urlopują i tak jakoś wyszło, że obie jednocześnie. Ale nie ma co płakać, bo wracamy do Was już za tydzień, z porcją świeżych nowinek! 

Z tego miejsca życzymy Wam mile spędzonego długiego weekendu, takiego małego „biforka” przed wakacjami. 

Do zobaczenia!

KiS(s)

Rozmowy z bohaterami #5

Llewellyn i Tiu

Awatar użytkownika
Awatar użytkownika

Cętki i prążki

Okolice Rapsodii. Pogoda sprzyjająca. Las gęsty. Panterołak Llewellyn zwietrzył trop – podążając za nim odkrył jednak coś innego niż obiad – grupę tygrysów przemierzających okolicę. Dość nietypowo jak na te tereny. Jak się wkrótce okazało, nie mylił się – trójka była podróżnikami i (jak on!) zmiennokształtnymi. Łatwo znalazł z nimi wspólny język, a Tiu, najmłodsza z nich nie omieszkała odejść od obozowiska, by wybrać się z nim na wspólną przechadzkę… w świetle księżyca.

Llewellyn: Skąd przybywacie? Mam wrażenie, że Rapsodia nie jest celem waszej podróży – zagadnął spokojnie. Był dość bezpośredni i nie krył swojego zaciekawienia egzotyczną grupką kotowatych (jakby sam pasował do tutejszego klimatu!). – Oczywiście mogę się mylić – dodał za moment, chwilowo odrywając wzrok od gwiazd na rzecz profilu swojej nietypowej rozmówczyni.

Tiu: Och, ależ Rapsodia jest bardzo ciekawym miastem! Wiesz, jestem podróżniczką z zamiłowania, podobnie moja mistrzyni i jej mentor. Długie wyprawy są samą przyjemnością… potrafią też wiele nauczyć! Na stałe mieszkam zaś w Neverith, tam są nasze rodzinne włości. To poza Środkiem. Zwiedzanie więc niemal każdego miasta jest dla mnie samo w sobie atrakcją. Praktycznie każde jest zupełnie różne od tego do czego przywykłam! Zupełnie…

Llewellyn: Rozumiem. – Entuzjazm i słowa Tiu przypomniały mu dawne czasy. Uśmiechnął się nieco nostalgicznie. – Sam niegdyś dużo zwiedzałem i wiele się przy tym nauczyłem. To dobry powód na opuszczenie domu… – Brwi Llewellyna opadły, z kolei jego spojrzenie się zaostrzyło. – Wiesz, nigdy nie byłem w Neverith. Opowiesz mi coś o tym miejscu? Jakie masz wobec niego odczucia?

Tiu: Jest cudowne! Nie przesadzam, naprawdę! Te lekkie stroje, wszędzie kocie uszka… zapach ziół, kwiatów i wilgoci! Lata u nas kolorowe ptactwo i nie ma tych dziwnych kopytnych stworzeń… tych koni. Brr, nigdy do nich nie przywyknę. Poza tym mamy dosyć nietypowy ustrój z tego co się orientuję. Patriarchat miesza się z matriarchatem, a ludzie – z kotołakami. Ogólnie dużo u nas zwierzołaków! I te śliczne zwiewne, kolorowe spódniczki… wy nosicie dużo cięższe rzeczy. Ciężko mi było się do tego przyzwyczaić… ojej, powtórzyłam! Hihi.

Llewellyn: Dobrze jest znać miasta przychylne takim jak my. Neverith wydaje się być bardzo tolerancyjne. – Pominął temat koni, choć podobnie do tygrysołaczki nie darzył tych zwierząt zbyt silnym zaufaniem. – A co z twoimi towarzyszami podróży? Mistrzynią i… mentorem tejże mistrzyni? – Dobrze pamiętał? – Poznaliście się tam, czy już w trakcie wędrówki?

Tiu: Och, moja mentorka jest moją ciocią! Siostrą mojego taty konkretniej. Przyjechała do nas kiedyś, by zostać mentorką jednej z nas… znaczy mnie i moich sióstr (mam trzy!). Padło na mnie… jakoś tak wyszło. Strasznie się z tego cieszę! Zaczęłam treningi, podróże właśnie… och, a Ruff towarzyszy cioci prawie zawsze. Miło nam się wędruje we trójkę. Poza tym ma najwięcej doświadczenia i może nam pomóc… ale jeżeli chodzi o miasta to głównie my jesteśmy ich amatorkami. Tam gdzie niechętnie przyjmują zmiennokształtnych przybywam w ludzkiej postaci. Właśnie… jak jest tutaj? Musisz się ukrywać?

Llewellyn: Właściwie to nie znalazłem miejsca lepszego od Rapsodii. Dlatego postanowiłem tu zamieszkać. Pomimo nieukrywania się ze swoją rasą (ten puchaty ogon zbytnio rzuca się w oczy) dość szybko się zaadaptowałem. Tutejsi mieszkańcy – w głównej mierze ludzie, elfy oraz nimfy – nie parają się gnębieniem, zaś wymiar sprawiedliwości funkcjonuje nad wyraz sprawnie. Najgorsze, co mnie spotkało, to okrzyknięcie brutalem przez grupkę elfich wegan. Nie mam im tego jednak za złe. Od początku liczyłem się z tym, że mój zawód może nie zostać najlepiej odebrany przez leśne istoty. Właściwie, ciężko tutaj na cokolwiek narzekać. Władczyni jest dobrą osobą, rada czarodziejek też dba o swoją ludność. Podobno wokół miasta roztoczona jest niewidzialna bariera, która chroni je od zewnątrz. Ja jej nie wyczuwam, bo nie mam do tego smykałki, ale może z tobą jest inaczej. Potrafisz… no wiesz, rzucać kulami ognia przy pomocy pstryknięć, albo uzdrowić kogoś łamańcem językowym?

Tiu: Chodzi panu o magię? Jak najbardziej! Aczkolwiek nie używam do tego gestów czy słów. No i niestety nie umiem uzdrawiać. Jak rozumiem nie jest to pana chochlik, więc może nie będę się rozgadywać na ten temat… jednak zdradzę, że władam magią napędzaną przez emocje i pragnienia, a jedną z dziedzin, nad którą miewam przelotną kontrolę są uczucia właśnie. Ale nie wykorzystuję tego zbyt często. To dosyć… prywatne, nie sądzi pan? Nie chcę być manipulantką. No, ale niekiedy to naprawdę pomaga.

Llewellyn: Ta moc… raczej nie jest czymś, co powinno się nadużywać, ale ufam, że w twoich łapach będzie dużo bezpieczniejsza niż w wielu innych. – Uśmiechnął się. – Z taką osobowością chyba nie potrzebujesz podobnych sztuczek, by zjednać sobie przyjaciół, prawda? Nie wydaje mi się też, żebyś miała wielu wrogów, choć… warto umieć się bronić w razie potrzeby, nawet jeśli era wojen dawno przeminęła… Czy może zwłaszcza dlatego? Pokój przytępia czujność, a przecież niebezpieczeństwa atakują nie tylko od frontu. – Zamyślił się przez chwilę. – Ale tobie to chyba nie grozi? Jako pół-tygrys pewnie masz dobry zmysł walki.

Tiu: Dziękuję! Emm… mam nadzieję, że faktycznie jestem tak dobra jak raczy pan sądzić. – Zerka nieznacznie w bok. – I och tak, tak, racja! Lepiej się mieć zawsze na baczności – wszyscy mi to stale powtarzają. Od młodości, bo jestem panienką. A teraz i podróżnikiem, więc tym bardziej nie powinnam tracić czujności! Chociaż oczywiście nie każdy będzie w stanie zrobić mi krzywdę, to prawda. Nie jestem może wybitnym wojownikiem, ale mam kły i pazury, a niekiedy i masę i jednak umiem się bronić. Zwłaszcza wręcz. To nawet przyjemne, móc się tak z kimś poszarpać… tylko błagam, niech pan nie mówi w towarzystwie!

Llewellyn: Umowa stoi. – Zaśmiał się serdecznie. – A jest coś, o czym będę mógł wspomnieć? Prócz oczywiście szarpania się i podróżowania, o którym już wiem. Co lubisz robić? Czy kiedy (albo jeśli) uznasz, że twoja podróż zbliża się ku kresowi, chciałabyś zająć się czymś konkretnym? A może jeszcze się nie zdecydowałaś? Jestem ciekaw, bo dla mnie na przykład było to od początku jasne.

Tiu: Ojej! Mam nadzieję, że szybko się nie skończy! Moje podróżowanie i to wszystko! Właściwie dopiero zaczęłam… nie wyobrażam sobie powrotu do domu i… nie wiem co mogłabym robić. Teraz zwiedzam świat, poznaję rasy, zwyczaje, historie… i oczywiście zbieram tetesie! Starocia, leciwe kolekcje, pojedyncze pamiątki – naszyjniki, brosze, porcelanę, stare zabawki, obrazy, zastawę, magiczne przedmioty, wyczerpane magiczne przedmioty… wszystko co niezwykłe! W domu mogłabym co najwyżej poszukać czegoś na strychu, a tak mam dostęp do tylu innych skarbnic! Do ilu strychów, do tylu piwnic! Więc hmm… jeśli znasz kogoś kto oddałby stare rzeczy w dobre kocie ręce to możesz mu o mnie szepnąć.

Donosiciel #65

Jest ogień

No majóweczka była i minęła szybciej niż szybko, c’nie? Udało się chociaż coś ugrillować jak tradycja nakazuje? Był dym, skwierczenie i ogień? Nie? A może jakieś ognisko? Albo chociaż… Kurcze, a może u kogoś chociaż ciepło było?! No bo ten, u mnie raczej mokro. Może za rok się uda. A tymczasem sprawdźmy czy u naszych bohaterów jest ogień na którym można coś sobie przypiec…

Szepczący Las

Widugast siedzi przy ognisku i myśli. Okazało się, że spóźnił się na rozmowę z ojcem… I to tak o osiemdziesiąt lat, bo właśnie tyle jego rodzic nie żyje. Niby Arhuna to medium, ale ta próba rozmowy z duchem mogłaby się skończyć dla niego śmiercią… Więc trzeba wymyślić coś innego. Tymczasem Ganzorig ze swoimi ludźmi odstawili do miasta swojego podopiecznego. Niestety, w trakcie misji ucierpiał jeden z jej podwładnych – na tyle, że ani się chłopak sam nie wyliże, ani w mieście nie było nikogo, by mu pomógł. Wszyscy jednak powtarzali „idźcie do druidów”. Może okaże się, że tego wieczoru oboje – i druid i najemniczka – znajdą rozwiązanie swoich problemów.”

~KiS(s)

Kamienny Ołtarz

Dym bez ognia. Kto by przypuszczał, że demon w ciele dziecka, który tak kurczowo trzymał się Hecate i był przy tym w tak wiarygodny sposób dziecinny, okaże się być groźnym i bardzo potężnym stworzeniem? Potrzebował tylko pomocy w dostaniu się do Ołtarza, a tam pokazał swoje prawdziwe oblicze. Swoją siłą przerastał wszystkich, którzy byli zgromadzeni w tym miejscu, włączając w to przywódczynię wioski, Falkę. Kto by przypuszczał, że osobą, która będzie próbowała go przekonać do zaprzestania zniszczeń, będzie Kinalali? I kto by przypuszczał, że demon będzie się z nim układał, ale na swoich warunkach, zmuszając go do wyboru między utratą wspomnień o Funtce albo o Rubinento – jego tajemniczym ukochanym? Nawet jeśli inni chcieli i próbowali mu pomóc, nie było takiej szansy. Nie było opcji się wycofać, więc poeta wybrał – poświęcając szaloną miłość, wybrał przyjaźń. Czy jednak ten wybór nie sprawił, że pękło mu serce? No bo o czym innym mogłoby świadczyć to jak rozsypał się w pył po dopełnieniu umowy, zostawiać Hecate, Rutha i całą resztę w nieświadomości tego co dokładnie się stało… Błogosławiony twierdzi jednak, że poeta to przeżył – tyle dobrego.”

~Sanaya

“Tak, wiele się zdarzyło – komuś pękło serce, ktoś się załamał… drugi ktoś się załamał, a Ruth w końcu mógł wziąć się do roboty. Po zniknięciu demona i poety trzeba zacząć spokojne, racjonalne porządki w małej, sinej wioseczce, skąd nagle zniknęli niemal wszyscy nadprzyrodzeni goście. Niebianin postanowił zostać tam aż Falka nie wydobrzeje (skoro nikt nie przegonił ich pochodniami) i znaleźć obiecaną głowę młodzieńczego duszka. Chciał też pocieszyć jakoś Hecate więc… odesłał ją na karną ławkę do Fausta, który siedział zrozpaczony faktem, że został oszukany prze innego demona. Tak, może jej uda się coś zrobić z nemorianinem, który tak mocno oberwał po dumie.“

~ Kana

Warownia Nandan-Ther

Rosie jak najbardziej robi się gorąco – raz z oburzenia, raz ze zgrozy, a teraz… bo Melodia jest taka miła! Za miła!! Nie wyszło głaskanie, więc wspomniała o ludzkim zamienniku – masarzu. Skomplementowała jej uszka. Ot tak! Mówi otwarcie, szuka kontaktu; nawet się nie obraża za chłodne odpowiedzi! Czy za tym kryje się podstęp? Jakiś niecny plan? Czy nieznajoma może być po prostu tak bardzo serdeczną, tak ciepłą osobą? Bezinteresownie? Tylko jak… Czemu? Rosie trudno jest w to od tak uwierzyć. Przez lata nauczyła się raczej podejrzliwości i liczenia na siebie niż okazywania sympatii. Ale chyba przy jelonce będzie się musiała trochę z tego podszkolić…”

~ KiS(s)

Ocean Jadeitów

„Zdecydowali rozdzielić się, aby dowiedzieć się czegoś na temat świątyni na wyspie. Ich plan wstępnie zakładał, że pomogą tubylcom w odzyskaniu dostępu do świętego miejsca i skorzystają z energii tam zgromadzonej, żeby wrócić w miejsce, z którego zostali przysłani na wyspę. Kelsier udał się na niższy poziom wioski, choć wymagało to przekradnięcie się i uniknięcia wzroku strażników, ale znalazł dwóch panterołaków, którzy ich tu przyprowadzili i zdecydował się pójść z nimi polować na ryby. Ijumara trafiła na Meoriego, może uda jej się wyciągnąć jakieś informacje od osoby, która znajduje się dość blisko samego władcy wioski.”

~ Samiel

Równiny Andurii

Cóż… Mamy pewien impas. Rubedo jest wściekły i prawie mu para z uszu ze złości idzie, nie chce współpracować, a tymczasem Shirkhana naprawdę chciałaby go wykorzystać do pomocy. W końcu to piekielny przyłapany na próbie kradzieży, więc mógłby trochę współpracować nim smoczyca zrobi się niemiła? Metodą małych kroczków, skoro na razie nie zamierza pomóc w szukaniu jej ukochanego to może chociaż powie kim lub czym jest to stworzenie, które już od kilku godzin głaska i przytula jej koty jakby nic innego na tym świecie nie istniało?”

~KiS(s)

Valladon

„Zasłyszana plotka, skradziona sakiewka i miłe usposobienie trytona w starciu z naparem z ziółek – właśnie tymi narzędziami posłużył się Los tym razem, aby spleść życie Momo z kolejną osobą na jego drodze! A jaki lepszy jest ku temu początek jak nie uratowania życia nowemu znajomemu albo przynajmniej oszczędzenie upokorzenia i cierpienia artyście po nieco zbyt mocnej „herbatce”. Riordan w tej chwili osiąga stan dalszy od rzeczywistości niż jego własne obrazy, więc zdecydowanie może mu się przydać wsparcie twardo stąpającego po ziemi mieszkańca morskich głębin!”

~ Déri

Ekradon

„Gdy Skowronek załatwiała sprawy w mieście i odwiedzała znajomą krawcową, Samiel opuścił miasto – na chwilę – żeby nie tylko przejść się po lesie, lecz także po to, aby złapać śledzącego go mężczyznę. Był to człowiek jednej z ważniejszych osób półświatka przestępczego Ekradonu, a zabójca postanowił, że zamiast zabijać go, powie mu, żeby przekazał wiadomość swemu pracodawcy. Przed wieczorem opuścił otoczenie drzew, aby powrócić do tego miejskiego – zawędrował na plac, na którym spotkał się ze Skowronkiem. Opowiedział jej o sytuacji ze szpiegiem, w końcu tego wymagało zaufanie, którym się obdarzali. Okazało się też, że kolejna lekcja tańca odbędzie się w tym samym budynku, choć tym razem raczej nie na strychu, na którym będą tylko we dwoje.”

~ Samiel

Mroczne Doliny

“Być może się nie spodziewa. Hrabia Vergil chyba nie wie, że niedaleko jego posiadłości kręci się troje tygrysołaków, a jeden z nich – młoda Tiu z całkiem a całkiem bogatego rodu, ma zamiar go odwiedzić. Słyszała od innego kotowatego, że to całkiem ciekawy jegomość jest! Tak więc korzystając z okazji wybrała się złożyć mu niezapowiedzianą wizytę. Na dobry początek nieproszona przeskakuje przez bramę (jest arystokratką, musi umieć się zachować!) i w postaci hybrydy puka do drzwi, na szybko jeszcze prosząc służkę, by poprawiła jej grzywkę. No czy może zrobić złe pierwsze wrażenie?

Nie, jeżeli hrabiego faktycznie nie ma w domu.”

~ KiS(s)

Rapsodia

Kito spotkał się z Rubinento tak jak obiecywał, a było to raczej niechłodnego poranka i przy rzece. Biedny tryton musi się zdecydować czy chce zmienić się jako osoba i skorzystać z pomocy kopytnego szamana czy może płynąć dalej i zobaczyć gdzie go poniesie. Chcąc kupić nieco czasu podchwytuje temat śniadania i dzieli się z kucykiem tym co ma, a nawet i tym co mieć może. W zamian prosi tylko o przytulenie…

Niedaleko tych dziwnych wydarzeń Czaszka szykuje niespodziankę dla ZuZu – za którą młody centaur ma jej oddać duszę oczywiście. Pokazuje mu sterty różnych rzeczy, martwego królika i krząta się by wszystko było gotowe. Głosy znad rzeki ją alarmują – a trefniś, nie chcąc stracić niespodzianki, na szybko smaruje swój kikut czerwoną breją z owoców i biegnie ku mężczyznom krzycząc coś o niedźwiedziu.”

~ KiS(s)

Lasy Eriantur

‘’Trudno powiedzieć czy Rakka jest ciepłą osobą, ale na pewno jest gadatliwa – i lubi tłumaczyć na głos czy po cichu co znaczą wszelkie zasłyszane imiona. Nearii na razie to nie przeszkadza – jest raczej zainteresowana wiedzą nowej znajomej, plus bardzo zależy jej na odnalezieniu mistrza Neona i potrzebuje przewodnika. Może czarodziejka okaże się odpowiednim…?”

~ KiS(s)

Dalekie Krainy

Sytuacja zrobiła się gorąca – Faer lekko się wkurzyła na Firouzeh. Szło z początku dobrze, Ragarianka była wdzięczna smoczycy za uratowanie skóry, a co więcej otrzymała jeszcze propozycję pomocy w odszukaniu brata. I to jeszcze – by było szybciej – Tava, siostra Faer, wzięła ją na przejażdżkę na swojej głowie. No kto by nie skorzystał? Po drodze tylko zebrać zaklęcia, które rozsypały się podczas walki z mięsożerną rośliną i z głowy… Okazało się jednak, że tam, gdzie powinien być jeden demon, nagle wyskoczyły dwa. Skąd wziął się ten drugi? Faer tego na pewno nie wie i jest bardzo zła na Firouzeh. Mniszka zaś doskonale wie co zaszło i wręcz się gotuje wewnętrznie na tę myśl.”

~KiS(s)

Revendor

„Zamach stanu! Król Revendoru Zeloth Vao nie żyje! Książęta ucierpiały w wyniku zamachu a władzę objęła Meredith Vao. W wyniku żałoby i chęci zemsty powołała wszystkie służby do znalezienia winowajców. Jednym z poszukiwaczy prawdy jest Neretheal, Inkwizytor na usługach królowej oraz strażniczka Camryn Stanton, która miała zostać wynajęta przez Konsorcjum, drugą instytucją władzy, zaraz po parze Królewskiej. Jednak Neretheal w obawie o przekabacenie Camryn na stronę potencjalnych podejrzanych, zatrudnił ją osobiście. Teraz razem zmierzają do Pałacu, na miejsce zbrodni gdzie mają przeprowadzić śledztwo. Niestety apetyt na przygodę nie udziela się Nerethealowi tak jak Camryn. Była to ciężka kiełbasa do zgryzienia.”

~ Neretheal

Donosiciel #64

Wypad z baru!

No czasami bywa, że ma się dość czegoś – na przykład tej zimy za oknem, która nie chce odpuścić – albo kogoś. Zdarzyło się wam, że ktoś miał dość Waszego bohatera? Wasz współgracz albo jakiś NPC najbardziej ucieszyłby się z tego, że zniknęlibyście im z oczu? Albo Wy mieliście kogoś serdecznie dość i chcielibyście im kazać spadać? Może sami broniliście kogoś przed takim zachowaniem? Zobaczmy co tam u Was słychać.

Kamienny Ołtarz

“Tutaj wiele osób jakby się ze sobą nie dogaduje… a jednak wszyscy trzymają się razem siedząc w jednym domu wspólnym. Duchy, demony, zagubieni wędrowcy… Ruth, Hecate i Kinalali. Do tego dwa demony i duszek. Oraz tubylec wyjaśniający co ich szamanka Falka jest w stanie osiągnąć dzięki mocy Ołtarza. Co chwila pojawiają się nowe pytania i wątpliwości, ale nikt jeszcze nie uciekł – i już nie musi. Przynajmniej nikt z tego stolika. Jedni z wielu bohaterów tej nocy właśnie zostali wezwani – czy po opuszczeniu progu domu dowiedzą się co ich tu sprowadziło? Otrzymają pomoc? Udzielą jej? Czy może lepiej by dla nich było, gdyby dawno ich stąd przepędzono?”

~ KiS(s)

Równiny Theryjskie

No Slavia na pewno usłyszałaby „wypad z baru”, gdyby nie to, że jednak nikomu z szajki Iana nie zależy na kłopotach. Zastępca szefa wziął więc na siebie obowiązek uprzejmego spławienia jej, co nie do końca mu póki co wychodzi – głównie dzięki udziałowi kotołaka, który ma wielki talent do wyprowadzania innych z równowagi, w tym również tego słynącego z opanowania elfa. Rozmowa zresztą i tak została przerwana przez incydent, w którym udział brały dwa kocury i kurze udko, które stało się między nimi kością niezgody. Ale przynajmniej dzięki tej aferze powstał pretekst, by całe rozmowy zacząć od początku – poczynając od motywacji czarodziejki, bo przecież, że nikt nie uwierzyłby, że tak po prostu chce się przyłączyć do jakiegoś ulicznego gangu.”

~KiS(s)

„Karawana była już u kresu swej podróży. Lada moment Jonas miał nawiązać kontakt z czarodziejkami, gdy wtem…
Zapanował istny chaos.
Wozy i namioty zajęły się ogniem; portal, który pojawił się przed najętymi ochroniarzami zaprowadził trzech mężczyzn ślepo na sam środek pustyni. Zostali rozdzieleni i zdezorientowani. Falkon wraz z Alestarem ruszyli na poszukiwania swojego kamrata, podczas gdy Teusa wcześniej desperacko unikającego piorunów kulistych złapały w swe objęcia ruchome piaski.”

~ Latro

Ocean Jadeitów

Widać, że Ijumara, Kelsier i Kvaser są traktowani niby jak goście, ale jednak niezbyt chętnie przyjmowani – zresztą oni sami chętnie by tę wyspę opuścili, gdyby to było takie proste. Proste jednak nie jest, ale spokojnie – pani kapitan ma plan. Kotołak Meori opowiedział im o pewnym sławnym kapitanie, który w jakiś sposób zamknął ich sanktuarium – może gdyby udało im się przywrócić je do użytku, otrzymaliby pomoc od plemienia albo chociaż zyskali dostęp do mocy, która pozwoliłaby im wrócić na statek? Warto spróbować – w tym celu cała trójka rozdzieliła się, by zasięgnąć języka na temat tego sanktuarium. Szkoda tylko, że mają zakaz pętania się po wiosce… Ale może coś mimo wszystko wymyślą?”

~KiS(s)

Kitt nie miał tego dnia zbyt wiele szczęścia, a przynajmniej opuściło go ono w momencie, gdy jego załoga została wymordowana, natomiast sam tryton uwięziony przez tajemniczych szubrawców. Kim byli ci ludzie? Piratami? Czy w takim razie nie powinni mieć… no wiecie, statku?
Z jednej strony nietrudno ich było wziąć za półgłówków. Z drugiej zaś… należało przyznać, że stanowią prawdziwe zagrożenie. Skąd nabrali takiej wprawy w rzucaniu zaklęć?
Jak wykaraska się z tego Kitt? Czy ktoś zdoła mu pomóc? Sprzymierzeńcy zapłacą za niego okup? A może rybiołuski już do końca swojego efemerycznego żywota będzie nazywany panienką?”

~ Latro

Arrantalis

Natanis i Ariela nie tylko się tolerowali, ale i nieźle mieli się ku sobie. Niebianka czuwała strażniczo nad duchem światłości, a ten wypełniał najlepiej jak umiał swoje obowiązki. Miał odpowiedzialne stanowisko… i kiepskiego poprzednika, który pozostawił ku sobie okultystyczny bałagan. Tylko on nie mógł być tutaj zaakceptowany. Dlatego należało obmyślić plan, połączyć siły i oczyścić miasto ze wszystkiego co paskudne i złe… a przynajmniej z części tego zepsucia. I wszystko się udało – dzięki temu pary takie jak Amo i Hivia, chochlik i wróżka, mogą żyć teraz spokojnie. 
Tylko… co stało się z Natanisem? Plotki głoszą jedynie, że drogi jego i Arieli rozeszły się na dobre.” 

~ KiS(s)

Szlak Ziół

“Jeśli Mniszek i Funcia mieliby kogoś wyprosić to tylko Taja. Malarka patrzy na niego z rezygnacją, a elfik chyba dostał jakiejś alergii – tak działa na nich beztroski i chaotyczny do granic druid. Funcia jednak nie będzie rządzić się w cudzym lesie, a tym bardziej w domu (wracają do pani Flory!) i postanawia być tak miła i wyrozumiała jak to tylko możliwe (w sumie powinna mieć wprawę). Czy jednak Mniszek, strażnik, który broni lasu i chroni tutejszą naturę będzie w stanie tolerować kogoś, kto tak bezmyślnie potrafi wyrządzić szkody? Dlaczego Tarjuan musi być dokładnym przeciwieństwem swojej wspaniałej siostry!?”

~ KiS(s)

Pustynia Nanher

„Po postoju w wysuszonej oazie i zregenerowaniu sił, mogli ruszać w dalszą podróż. Seviron zjadł śniadanie już w trakcie marszu, a Nataniel nie tylko najpierw zauważył, że mogą przechodzić miejscem, w którym dawno temu mogło znajdować się pustynne miasto, ale później jako pierwszy zobaczył też wahania czasu związane z tym, że zbliżali się do Piasków Czasu. A gdy pokonali kolejną wydmę… na horyzoncie pojawiły się dwie, rozmazane sylwetki. Czy byli to ludzie, których szukali?”

~ Samiel

Ekradon

„Był profesjonalistą, więc mógł też tak wyglądać nawet wtedy, gdy rysował, co zresztą zauważyła Skowronek. Chociaż dla Samiela i tak bardziej liczyło się to, że rzeczywiście polubiła jego rysunek i zdecydowała się go zatrzymać. Co prawda, miała ona pewne wątpliwości co do tego, która jej wersja – ta z rysunku, czy to, jaka jest w rzeczywistości – jest ładniejsza, jednak Samiel szybko je rozwijał. Przez to atmosfera w jego pokoju zmieniła się i oboje to wyczuli… ale nie dali się jej porwać. Zamiast tego postanowili, że teraz rozejdą się do swoich spraw i ponownie spotkają wieczorem. „

~ Samiel

Mauria

Francine czasami naprawdę nie wie jak się zachować i ma szczęście, że Nikolaus ma dla niej jakieś szczególne względy, bo pewnie niejeden by ją do tej pory zrugał albo wręcz wyrzucił. No bo kto to widział, by wyzywać na pojedynek – nawet taki przyjacielski – osobę, która przyjęła cię pod swój dach, nakarmiła i opatrzyła? Trochę niewdzięczne, czyż nie? Generał jednak nie uniósł się honorem i wyzwanie przyjął. Przegrał, ale to go nie zdziwiło ani nie zdenerwowało – w końcu nie był wojownikiem a magiem. Francine za to mogła się cieszyć wygraną i – jak sama to ujęła – wyjątkowo pouczającym starciem. Ciekawe, czy w związku z tym poczuje się na tyle pewnie, aby przyjąć propozycję generała, by zmierzyła się z jego sekundantem?”

~KiS(s)

Ruiny Nemerii

„Tajemnicze odgłosy stawały się coraz głośniejsze. Niczym strzała na naciągniętej cięciwie łuku myśliwego cała trójka oczekiwała w napięciu pojawienia się źródła dźwięku. Pochowani za drzewami próbowali wypatrzeć choćby najmniejszy ruch w leśnej gęstwinie.
Szczęśliwie alarm okazał się fałszywy, zaś to, co wyszło im naprzeciw, nie emanowało wrogością ani niebezpieczeństwem, na które się w zanadrzu przygotowali. Mimo to smukła łania zaskoczyła Llewellyna nie tylko swoją ciekawską naturą czy samczym porożem. Zaraz bowiem okazało się, że Edvin zna owe zwierzę, a nawet zdążył przywyknąć do jego natrętnej obecności. Co za cyrk!
Ale… nie ten, w jakim trzymano Nadeyę – chodzi o inny cyrk, którego naturianka z pewnością nie zamieniłaby na poprzedni, nawet jeśli atmosfera z każdą chwilą robiła się coraz dziwniejsza.”

~ Latro

Góra Strażników

„Nagła ewakuacja! Romantyczna kolacja we dwójkę musi poczekać, gdy Sitrina wysyła swoją nową przyjaciółkę, Esmeraldę na szybką ucieczkę z miasta! W końcu żadna z nich nie chce, aby demonica skończyła jako przekąska dla nadzwyczaj wpływowego węża. Skoro o jedzeniu mowa, niestety Esmeralda nie mogła co liczyć na prowiant na drogę, ale pokusa zatroszczyła się oto, aby zabrała ze sobą na drogę to, co najistotniejsze – nową suknię! Z pewnością przyda się tam, gdzie demonica trafi tym razem, w końcu jak można lepiej się ukrywać, niż w szałowym wdzianku!”

~ Deri

Równina Maurat

„Porwanie, pościg, ucieczka. Cętka i Nani zdecydowanie nie mają dobrego dnia, ale wygląda na to, że w końcu zyskały chwilę spokoju. Nowych trudności nie brakuje – szczególnie przy komunikacji pomiędzy nimi, ale również i te powoli udaje się pokonywać. Wygląda bowiem na to, że Matka Natura postanowiła zlitować się nieco nad swoimi dziećmi i pomóc im znaleźć wspólny język dzięki odrobinie wrodzonej magii leonidki. Dwie kocice nie będą zmuszone porozumiewać się za pomocą kalamburów. Na całe szczęście…”

~ Deri

Efne

Czasami nie zawsze to, co wydaje nam się krzywdzeniem innych, w rzeczywistości tym jest. Choć Mandeville’owie trzymali w swym domu niewolników, nie byli dla nich źli – ludzie ci mieli u nich godne warunki życia, nie byli gnębieni i tylko charakterystyczne bransolety przypominały o ich losie. Ale nie wszyscy to rozumieli.

W wieczór, gdy Aureola miała wyjść za mąż (choć nikt jej o zdanie w tej kwestii nie pytał), posiadłość została zaatakowana przez ludzi, którzy mianowali siebie Ostrzami Wolności – grupą walczącą z niewolnictwem bardzo brutalnymi metodami. Tylko poświęcenie guwernantki niedoszłej panny młodej sprawiło, że nie została ona zabita – opiekunka oddała jej swoje niewolnicze bransolety, samej przypłacając to życiem. Zamordowani zostali również rodzice Aureoli i co gorsza – na jej oczach. Biedna niebianka została teraz sama na świecie – nie licząc Nevaeh, która chyba od tej pory będzie jej jedyną opiekunką.”

~KiS(s)

Lasy Eriantur

“Jeżeli chodzi o niechęć to chyba jednak nie tutaj – Nearia i Rakka dogadują się na to zbyt dobrze, choć poznały się ledwie kilka godzin temu. Ich znajomość przypieczętowana została już jednak posiłkiem i podzieleniem się miejscem do spania, więc ma solidne podstawy. Dziewczyny myślą zresztą (przynajmniej ta żarłoczniejsza z nich) o wspólnej podróży. Druga szuka przewodnika i potrafi gotować… przypadek? Ale chwila chwila, jeśli one się dogadują to może kto inny wprowadzi odrobinę zamieszania? Na przykład właściciele obserwujących ich, świecących par oczu…”

~ KiS(s)

Irrasil

No cóż – Irrasil nie przywitało szczególnie miło Seviere’a. Okradziono go, cały dzień sam musi szukać złodziejki, a jeszcze na koniec był świadkiem napaści. Tyle dobrego, że przy okazji poznał Maxa – drakon sprawia wrażenie takiego, co to sobie w takiej sytuacji poradzi. Okaże się więc, że po zabezpieczeniu ofiary napaści – wstyd się przyznać, ale podopiecznego Maxa – tych dwoje połączy siły. Drakon wniesie do tego duetu siłę i autorytet, a Seviere bezcenne informacje. Poza tym będzie to jego pierwsza przygoda po wyruszeniu z domu – oby skończyła się szczęśliwie i by wieczorem mogli świętować przy kuflu piwa i suto zastawionym stole!”

~KiS(s)

Donosiciel #63

Gdy kreatywność zawodzi

Czasami bywa tak, że po prostu się nie chce i brakuje kreatywności – niektórzy w tych momentach zacinają się w sobie i jednak próbują coś z siebie wykrzesać, a inni korzystają z bezpiecznych, utartych schematów. I oba rozwiązania są w porządku! W końcu to dobra zabawa a nie rozprawka dla bardzo wymagającej polonistki… Brrr! Kogo nawiedziły złe wspomnienia? Lepiej szybko skupić się na czymś przyjemnym, więc spójrzmy co tam u naszych bohaterów słychać!

Równiny Theryjskie

W przypadku Slavii nie wiadomo czy to kreatywność czy desperacja – na pewno pomysł dołączenia do bandy Iana nie był specjalnie przemyślany. Cóż jednak począć, skoro tak bardzo zależy jej na odzyskaniu swojej księgi? Trochę czarów – nie tych magicznych, a typowo kobiecych – i jakoś zdołała przekonać kotołaka, by ten pomógł jej spotkać się z szefem gangu. Teraz tylko przekonać go do swojego pomysłu… A wcześniej każdego kolejnego oprycha, który zagradza im drogę w siedzibie bandy. Naprawdę, nie mogliby znaleźć sobie jakiegoś zajęcia? I to jeszcze jacy bezczelni są, by podejrzewać Slavię o bycie panną z ulicy?! Chamy!”

~KiS(s)

Równina Drivii

Kreatywnością na pewno nie popisał się przyboczny Aloe, który najwyraźniej chcąc zaimponować Freyi zdecydował się zabrać ją na obiad i pokazać jaki to on ma gest. Nordka jednak chyba niespecjalnie zwraca uwagę na jego starania (choć posiłek docenia), bo zbyt wiele ciekawych rzeczy dzieje się wkoło, by przejmowała się takim byle jakim strażnikiem. Trwają Wielkie Łowy, wszelcy tępiciele plugastwa zebrali się, by zapolować na potwora – Freya próbowała wyciągnąć na ten temat jakieś informacje, ale wszystko to plotki i każda mówi co innego. Co jednak jest ciekawsze w tej sytuacji – w karczmie trafiła się grupa gości, których symbole wyrysowane na tarczach niespecjalnie spodobały się rudej wojowniczce – chyba ma z nimi na pieńku…”

~KiS(s)

Szlak Ziół

“Tutaj normalnie nie jest, bo i być nie może – brak nam schematów na smoczycę i elfiego bożka, a przede wszystkim druida, który jest tak prostoduszny, że w głowie się nie mieści, że to nie pierwszy lepszy wioskowy przygłup, a jednak człowiek w jakimś stopniu uczony… chyba. Zawsze jednak można ratować się wałówką. I odpoczynkiem w środku gęstego lasu. Znajdzie się też chwila na konspiracyjną rozmowę między Funcią a Mniszkiem i omówienie sytuacji w jakiej się znaleźli. A może raczej omówienie tego co chcą zrobić z nieprzydatnym do niczego druidem.“

~ KiS(s)

Wybrzeże Cienia

Yve jednak wróciła. Czego by nie wymyśliła, czego by wcześniej nie planowała, w jej życiu pojawiły się dzieci, których nie mogła tak po prostu zostawić, nawet jeśli miały świetną opiekę pod postacią Malachiego. Niby nadal planowała iść swoją drogą – tym razem dla dobra pociech, by pościg skupił się na niej na nie na nich – ale anioł ją od tego odwiódł i zapewnił, że jej pomoże. Lisołaczka póki co mogła po prostu spokojnie odpocząć… Choć szybko przekonała się, że przy takich maleństwach to nie jest wcale takie łatwe – ich płacz co chwilę ją budził i irytował. Oj, ciężko jest być matką, zwłaszcza gdy dziećmi są lisołacze bliźnięta.”

~KiS(s)

„Bycie ojcem to chyba coś na co Malachi nie był przygotowany. Ale czy ktokolwiek tak naprawdę jest? Mimo to anioł radzi sobie całkiem dobrze. Zapewnia Yve, że zamierza chronić zarówno ją, jak i jej dzieci, i obiecuje lisołaczce, że póki będzie przy nim, nic złego jej się nie stanie. Yve jest tak zmęczona, że po prostu kładzie się spać, ale poniekąd przyjmuje pomoc anioła. Dzieli pokój z nim i szczeniakami, co niezbyt jej odpowiada. Ale wyczerpanie bierze górę. Tymczasem mężczyzna zastanawia się co dalej. Wie, że nie mogą zbyt długo zostać na wybrzeżu, że prędzej czy później będą musieli odejść, a on będzie musiał znaleźć im prawdziwy dom. W końcu i on kładzie się spać. Obudzony w środku nocy płaczem bliźniaczek widzi, jak Yve wstaje do dzieci, by je nakarmić. Zaspana lisołaczka nawet nie zauważa, że anioł jest przy niej cały czas. Otula ją kocem, odprowadza do łóżka i okrywa, by nie było jej zimno. Noc mija pod znakiem przewijania i kołysania niemowląt przez anioła. Gospodyni karczmy zrobiła Malachiemu przyspieszony kurs opieki nad noworodkami i cóż… Skrzydlatemu przyszło być ojcem Lilly i Rose, i opiekunem ich matki. Czy Yve to doceni? Czy Malachi da radę być prawdziwym ojcem przez wiele lat?”

~ Niara

Ekradon

„Po śniadaniu przenieśli się do pokoju, który w karczmie wynajmował Samiel. Tam Skowronek zajęła łóżko, na którym przeważnie to on spał, a zabójca usiadł przy stole i zaczął rysować. W międzyczasie pracownica karczmy przyniosła im wcześniej zamówione przekąski i grzane wino. Po jakimś czasie, może kilku godzinach, rysunek był skończony i Samiel mógł pokazać swoje dzieło Skowronkowi. Spodobało jej się to, co zobaczyła na kartce, a jego to nie zaskoczyło, bo przecież cały czas był pewien, że właśnie tak będzie.”

~ Samiel

Mauria

“Tu było ciekawie, choć zdaje się, że wampirzy bal zalatuje nieco krwiopijczą tradycją. Tym razem jednak zjawił się na takowym nie tylko gość, który dawno nie witał w mieście, ale i egzotyczna wampirzyca Kathleen wraz ze swoją świtą. Sam zaś wieczór upłynąć miał pod znakiem krwawego księżyca – niezwykłej nocy, o której krążą legendy… nic się jednak nie stało. Noc upłynęła spokojnie, Vergil odnowił parę starych znajomości, a przed świtem para opuściła gospodarzy z poczuciem spełnionych towarzyskich obowiązków. Co czeka ich dalej po tym jak rozeszli się we własne strony?”

~ KiS(s)

Opuszczone Królestwo

“Kiedy robi się romantycznie zaraz pojawia się i jakaś typowa właściwość tego stanu. Na szczęście z ogłupieniem Locia chodzi całe życie, a i Cain do emocji bardziej rozgrzewających jakoś się przyzwyczai. Nie braknie też nieporozumień – ani mądry pradawny, ani jego wiadomo-już-jaka towarzyszka nie zdają sobie sprawy, że druga strona ich lubi, choć przecież to oczywiste jak… nie, relacje nigdy nie są oczywiste. Za to natknięcie się na ruiny w Opuszczonym Królestwie już jak najbardziej! Więc pora je zwiedzić!”

~ KiS(s)

Rododendronia

„Babcia na szczęście dla mnie kiepsko widzi, ale przerośnięta, czerwona jaszczurka jednak jest trudna do przeoczenia. A cóż to usłyszały nasze baczne uszka na ulicach tak wspaniałego miasta? Czyżby ukochana babcia Anastazji miała wkrótce pytać, dlaczego nowy mąż zmiennokształtnej ma takie wielkie zęby? Oby nie, gdyż wiemy, jak ta historia zwykła się kończyć! Na szczęście dla starszej pani, trawienie jej najprawdopodobniej wymagałoby zbyt dużo wysiłku, aby Fonosowi chciało się ją pożerać! Pomiędzy szukaniem miejsca do spania oraz pracy, odwiedziny u członka rodziny, który dawno nie dawał znaku życia jest naprawdę miłym uczynkiem! Dobrze, że nic się jej nie stało. I na pewno tak będzie. Jaszczurki zwykle nie pożerają babci, prawda?”

~ Déri

Lasy Eriantur

“Spotkanie się dwóch nieznajomych w środku lasu nie jest niczym dziwnym. Gdzieś w końcu muszą! Najlepiej zaś gdy jedna ma jedzenie, a druga słania się na nogach. To bardzo dobry początek znajomości – trochę strawy, odrobinka snu, podstawowa wymiana uprzejmości i w końcu – imiona. Kto wie, może ten rześki start zaprowadzi RakkęNearię gdzieś w niezwykłe miejsca?”

~ KiS(s)

Irrasil

Gdy tak zupełnie brakuje ci kreatywności, twoi bohaterowie idą do karczmy. Max co prawda nie poszedł się tam napić i złapać jakieś zlecenie, ale nie zmienia to faktu, że poszedł do karczmy zostawiając człowieka, którego miał pilnować, samego na ulicy. A takim to samotnym dworzaninem szybko zainteresowała się grupka elfich rzezimieszków. By jednak było zabawniej to właśnie tą grupą zainteresował się Seviere i zdecydował się zapytać ich o drogę. Nie skończyło się to niestety najlepiej – gdy chłop zorientował się z kim ma do czynienia, nastąpiła szarpanina, w której ucierpiał podopieczny Maxa – drakon niestety dotarł na miejsce już po fakcie, bo ze środka karczmy nie widział ani nie słyszał co dzieje się na zewnątrz. Jedynym świadkiem napadu był Seviere.”

~KiS(s)

Oaza Mia-Alkhama

„Czasem trzeba tak niewiele by zmienić nastawienie do życia. Sarabi wystarczyło to, że miała się komu wypłakać i zasnąć bez ciężaru w sercu. Kiedy Sadik budzi ją na jedzenie, księżniczka wygląda znacznie lepiej niż przed paroma godzinami. Kolację zjada z chęcią i ze smakiem. Wreszcie ona i pułkownik mają chwilę by normalnie ze sobą porozmawiać. Niestety pada pytanie o jej pióra. Sara bardzo stara się nie kłamać, mówi tyle ile może, omijając pewne fakty. Opowiada więc Sadikowi, że „skrzydła” są cechą jej rodu i występują raz na jakiś czas – zgodnie z prawdą. Dzieli się też przypuszczeniami, że być może gdzieś w jej rodzinie była harpia albo fellarianka. Tak naprawdę przecież sama nie wie dlaczego pióra wyrosły właśnie jej. Po prostu nie mówi mężczyźnie, że jej ród jest królewski. Od Sadika zaś dowiaduje, że w oazie stacjonuje od niedawna, a jego charakterystyczna uroda nie jest związana z żadnym zaklęciem czy klątwą. Konwersację przerywa im pojawianie się małego kotka. Sarabi jest zachwycona kociakiem, jej zachowanie zupełnie nie przypomina tego z poranka. Śmieje się, bawi z kociątkiem, rozmawia i je z apetytem – jakby była zupełnie inną osobą. Tą, którą Sadik poznał w nocy, gdy postanowiła zgarnąć go z ulicy.”

~ Niara

Dalekie Krainy

„Co może połączyć nimfę, lisza i czarodziejkę? Jak się okazuje, jest to biblioteka. Avayummi dociera do Et Iris by odnaleźć księgę, która może wyjaśnić skąd się wzięła. Jest zachwycona kolorowym miastem pełnym nieludzi. Jej ciemna skóra i kimono nikogo tu nie dziwią. Czuje, że mogłaby tu zostać. Tymczasem Tyne nadal poszukuje lekarstwa na swoją klątwę – pobieranie energii z otoczenia bez kontroli. Kayleight zaś zostaje wysłana do biblioteki po pewien wolumin, dla swojej przełożonej z uniwersytetu. I tak Yummi trafia na trzecie piętro biblioteki Et Iris, gdzie spotyka Tyne’a i postanawia prosić go o pomoc. Kayleight zaś czekając, aż dyrektor biblioteki przyniesie dla niej poszukiwaną książkę , uznaje, że należy przysłuchać się rozmowie ciemnoskórej i nieumarłego.”

~ Niara

Donosiciel #62

Pobudka!

No, pobudka, pobudka! Słoneczko świeci, ptaszki śpiewają, pora wstawać! Astronomiczna wiosna zaczęła się raptem kilka dni temu, przyroda budzi się do życia… cicho, udawajmy, że tego śniegu nie widzimy! Krokusy wschodzą, to się liczy! A skoro przyroda się budzi, to i my powinniśmy. Jak tam to u Was wygląda? W wątkach coś się dzieje ciekawego, bohaterowie obudzili się z zimowego snu albo po prostu, zabrali się do roboty, wróciły im siły? W Alaranii mamy wiosenne przebudzenie czy raczej wiosenne przesilenie?

Równiny Theryjskie

Atristan czeka niemały szok – trafiła w miejsce, o którym do tej pory jedynie słyszała, do domu w dzielnicy biedoty. Wszystko jest tu nie takie jak zna – ludzie nie wysławiają się jak powinni, pomieszczenia nie wyglądają tak jak do tego przywykła, a jeszcze zaproponowano jej by się przebrała nie dość, że bez służby, to jeszcze w jakieś łachmany. No ale przynajmniej suche. A w towarzystwie Lilianny ten dyskomfort był nawet do zniesienia… Choć to samo towarzystwo było też powodem przyspieszonego bicia serca Atris. To ze zmęczenia czy…?”

~KiS(s)

Równiny Drivii

Aloe spotkało brutalne przebudzenie, choć raczej metaforyczne niż dosłowne. Miała taki dobry plan, tak bardzo wiedziała czego chce i jak to osiągnąć. Czemu jej przyjaciel musiał pokrzyżować jej zamiary?! I jeszcze jej przy tym naubliżać? Nic dziwnego, że dziewczyna jest załamana i szlocha nie zważając na to, że inni patrzą. Na przykład taka Freya, z którą już miały okazję się spotkać, choć nie zaprzyjaźniły się specjalnie podczas tamtego krótkiego spotkania. Może też przez to teraz Aloe zareagowała tak gwałtownie na zaczepkę ze strony Nordki – naubliżała jej, choć jej wyzwiska spłynęły po adresatce jak po kaczce. Może to i dobrze, bo za takie podważanie prowadzenia się niejeden dostałby w pysk. A tymczasem proszę – Freya nawet chce się z nią podzielić swoim jabłkiem. Niestety, nie z dobroci serca, a przez to, że przestało jej smakować… Ale liczy się!”

~KiS(s)

Fargoth

“Tutaj nikt się nie budzi, nie. Vasko ma spać. Znaleziony przez Larranę, prawie uratowany, schowany przed strażnikami miejskimi, opatrzony, przedstawiony i bredzący dostał za zadanie odpoczywać. Czy się posłucha… w sumie dlaczego nie. Ciemnoskóra kobieta chyba wie co robi. Zdobyła dla niego mleko, wodę, koc i poduszkę. Zadbała o wszystko. On powinien przynajmniej nie przeszkadzać.
Tylko czy to możliwe?”

~ KiS(s)

Hrabstwo Ascant-Flove

W posiadłości hrabiego na razie nikt nie myśli o pójściu spać, nie mówiąc już o wstawaniu – tam nadal trwa… no, bal to za dużo powiedziane, więc powiedzmy, że spotkanie towarzyskie. Starsi dyskutują przy trunkach, a młodzież tańczy. Vinny – który sercem chciałby być z tymi pierwszymi, ale z obowiązku jest z tymi drugimi – dzięki staraniom Mikaela uniknął konieczności popisywania się na parkiecie i może tylko stać i słuchać. Tymczasem Anastasia tańczy kolejno z pozostałymi partnerami – po Michelotto, który przekazał jej kilka ciekawych informacji o Vincencie, nadeszła pora na Jorge’a, którego ta zna od dziecka. Jego również panna Vantanello zdecydowała się wypytać o nowego hrabiego i usłyszała na jego temat bardzo wiele pochlebnych słów, które jego dziwaczne zachowanie stawiały w zupełnie nowym świetle. Ciekawe jednak co powie Daniel, kolejny z jej dawnych znajomych, który dhampira zdecydowanie nie darzy sympatią – czy jego opinia będzie chociaż w połowie tak przychylna jak reszty?”

~KiS(s)

Pustynia Nanher

„Dwójka mężczyzn ruszyła w dalszą podróż, a ich celem stały się Piaski Czasu. W czasie przedzierania się przez pustynię, zdarzało im się rozmawiać i dzięki temu Seviron dowiedział się, co zamierza Nataniel, gdy już odnajdzie osobę, której szukał, a czarodziej mógł usłyszeć z ust kapłana informacje na temat tego, dlaczego w ogóle szuka tego Szalonego Skryby. Zdecydowali się też na podróż nocą, gdy Pustynia Nanher stawała się całkowitym przeciwieństwem tego, czym była za dnia. Po jakimś czasie trafili też na wysuszoną oazę, która nie wyglądała na złe miejsce na odpoczynek. Zatrzymają się tu? A może jednak poświęcą całą noc na to, żeby zmniejszyć odległość między sobą i tymi, za którymi podążają?”

~ Samiel

Piaski Czasu

Camryn po uratowaniu swojego klienta z rąk porywaczy (dzięki pomocy najemnika Ilitha) opuszcza Piaski Czasu i kieruje się do oazy. Ale że jest gotowa na kolejną przygodę w nowym towarzystwie, kto wie gdzie się znajdzie, gdy usłyszymy o niej następnym razem? Może będzie ochraniała któregoś z naszych bohaterów? A może wpakuje się w jakieś kłopoty? Zobaczymy! Wiadomo jednak, że na pewno nie będzie próżnować!”

~ KiS(s)

Opuszczone Królestwo

„Nowy dzień i nowe wieści. Cain nie spodziewał się, że tego ranka dowie się o tym, iż nie jest ostatnim z Dzierżycieli, jak zresztą myślał do tego czasu. Okazało się, że ojciec Lotty również należy (A może należał, skoro grupy tej oficjalnie już nie ma!?) do tej organizacji. Czarodziej dość żywiołowo, jak na niego oczywiście, zareagował na te informacje i chciał nawet od razu ruszać w drogę, aby odnaleźć rodzica jego towarzyszki. Cain, co prawda próbował odszukać tych, którzy w czasie masakry byli poza siedzibą, ale zawsze albo znajdował tylko ciała, albo po prostu nic. Tymczasem sama Lotta myślała, że już mu o tym mówiła i teraz obwiniła się za to, że jednak tak nie było i nie wspomniała mu o tym wcześniej. Niepotrzebnie przecież, bo jej ojciec nadal żył (prawda?) i niedługo się z nim spotkają.”

~ Samiel

Elisia

Frey się przebudził czy może przysypia? Udał się z Rakhszasą do wiejskiego zajazdu, gdzie już zaczynają się tańce i nie tylko wzdycha, zmęczony tym wszystkim – tłumem, barwami, muzyką – ale i myśli. Czy naprawdę przywiązał się do czarodziejki i stracił dawnego pazura? Kiedyś mógłby konkurować o jej względy z demonami i mieć z tego zabawę, a teraz obawia się ciekawości podpitych wieśniaków. Czyżby powoli szukał wytchnienia i spokoju domowego ogniska? A co na to powiedziałaby sama pradawna?”

~ KiS(s)

Irrasil

Czy Seviere się przebudził? Wygląda na to, że chyba tak, a w każdym razie jemu tak się wydaje. Jest pewien, że przejrzał spisek, że stróże prawa w Irrasil są w zmowie z bandytami, dlatego nie ma co liczyć na ich pomoc – na własną rękę musi szukać sprawiedliwości… I swojej sakiewki oczywiście też. Jak mu idzie? A to zależy jak się patrzy – na pewno nie próżnuje, szuka i pyta ludzi, efekt jest jednak nie do końca zadowalający. No bo czy to dobrze czy źle, że na wieść, iż szuka elfiej kobiety został pokierowany do… zamtuza?

Max tymczasem również prowadzi poszukiwania, a raczej stanowi ładny dodatek do domorosłego detektywa w postaci urzędnika z pałacu, który najwyraźniej wykorzystał moment do spełnienia swoich marzeń z czasów dzieciństwa. Nic to, że kompletnie nie wie jak się za to zabrać – najważniejsze, że do najbrudniejszej roboty ma drakona, którym może się wysługiwać. Lecz czy to najlepszy pomysł, by wysyłać go do speluny, samemu pozostając na zewnątrz?

~KiS(s)

Oaza Mia-Alkhama

Sarabi po przebudzeniu z popołudniowej drzemki czuje się na pewno dużo lepiej – pomogło jej wygadanie się pułkownikowi i sen, który tym razem był prawdziwym odpoczynkiem a nie udręką. Z nową werwą i nawet z uśmiechem usiadła do kolacji, a co więcej – dała się wciągnąć w rozmowę. Szkoda tylko, że nadal nie mogą sobie z Sadikiem mówić wszystkiego, ograniczają się do półprawd i niedomówień, bo każde ma swoje tajemnice, którymi nie chce się dzielić. Ona woli nie mówić o swojej błękitnej krwi, on o rodzinie… A i zawartość swojej szklanki pułkownik wolałby zachować w tajemnicy. Nic więc dziwnego, że wódkę dla niepoznaki zabarwił sokiem.”

~KiS(s)

Dalekie Krainy

Ta pobudka do najprzyjemniejszych zdecydowanie nie należała – ani dla Mitry, ani dla Aldarena. Wygłodzony wampir rzucił się na swojego śpiącego partnera, a pierwotne instynkty odebrały mu wszelki rozum. Kto wie jak by się to skończyło gdyby nie Ama – stara wiedźma, która nie dość, że wręczyła błogosławionemu maść czosnkową, która go w pierwszej chwili uratowała, to jeszcze później zainterweniowała ze swoją magią. Sytuacja nie jest jednak opanowana – to tak naprawdę nadal początek problemów. Teraz obaj muszą dojść do siebie po tym co przeszli i zapanować nad demonami, które się w nich obudziły.”

~KiS(s)

Donosiciel #61

No weź się zdecyduj!

Czy ta pogoda mogłaby się zdecydować? Proszę? W jeden dzień śnieg, w drugi słoneczko, raz zima, a raz wiosna, by nie rzec, że wręcz lato. Co prawda ludowa mądrość głosi, że „w marcu jak w garncu” i tak daleko, ale to trwa od lutego, więc… Weź się zdecyduj!

Cóż, a jak tam u Was? Jakieś trudne decyzje do podjęcia? Albo wszystko idzie zgodnie z planem i wystarczy płynąć z nurtem? Czy może nadchodzący moment wyboru między jednym a drugim spędza Wam sen z powiek? Zobaczmy.

Adrion

Po dotarciu na wykopaliska, z których pochodziła ich przeklęta figurka, Rammon i Nala nie spotkali się z ciepłym przyjęciem kierownika robót, który uparcie im odmawiał i wypierał się, że cokolwiek mogło mu zginąć. Całe szczęście trafili na Ariannę Primrosea – archeolożkę, która chce im z jakiegoś powodu pomóc. Już mieli okazję się z nią spotkać po godzinach i skonsultować czy posiadany przez nich artefakt pochodzi z tych wykopalisk. Otóż tak… tylko jest pewien problem – ponoć miejsce, do którego muszą się udać, by go zwrócić, jest bardzo niebezpieczne. Takie wręcz śmiertelnie niebezpieczne. Przeklęci badacze muszą więc zdecydować czy na pewno chcą ryzykować, choć w ich przypadku jest to wybór między złym a gorszym.”

~KiS(s)

Szpital „Ranna Kózka”

„Dla naturianina nie ma nic gorszego, niż bezczeszczenie darów Matki Natury. Dla Glukel płomienie ogarniające las były największym wrogiem, którego należało niezwłocznie wyeliminować. Zdołała uciec z zastawionej przez podpalaczy pułapki, ale czy uda jej się ocalić florę, która ponosiła tego skutki?
Być może miejska driada, Arrika – właścicielka „Rannej Kózki” i turmalijska uzdrowicielka – która zaczęła od pomagania jej, zechce również pomóc przyrodzie, tak bardzo przez eugonę cenionej. Wpierw jednak powinny umknąć przechodzącej do ofensywy straży, bo w przeciwnym wypadku zrobi się nieciekawie…”

~ Latro

Równina Drivii

Aki, Sargybinis i Jon wyszli zwycięsko ze starcia z piekielnymi, choć cała trójka jest świadoma, że to nie oznacza kresu ich problemów. Jon musi iść dalej – to już postanowione. Sargybinis ruszy z pewnością z nim. A Aki? On musiał podjąć decyzję i wybrać między dwiema niezbyt przyjaznymi opcjami – albo pójdzie dalej, albo zawróci, tak czy siak narażając się na niebezpieczeństwo. Ale że w grupie raźniej to w końcu zdecydowali trzymać się razem. A teraz… Znowu na rozwidleniu korytarzy trzeba znaleźć kierunek, w którym będą podążać. Ile jeszcze raz będą zadawać sobie pytanie „w lewo czy w prawo”?”

~KiS(s)

Równina Andurii

Rubedo miał całą noc dla siebie – pozostawiony przez Shirkhanę w zamknięciu, skrępowany, zdradzony przez towarzysza, który wybrał kotki a nie swego pana (trudno mu się dziwić) – mógł rozmyślać ile chce. A myślał o zemście. Okrutnej, krwawej zemście! I o tym jak się stąd uwolni, choć nie za bardzo mu to szło, więc ten projekt chcąc nie chcąc porzucił. A rano przyszło mu znowu skonfrontować się ze swoją oprawczynią – ta zapytała go o znajomość ze swoim ukochanym, co diabłu wyraźnie nie pasowało i zaczął rzucać w jej stronę bardzo obrazowe groźby. Niestety bez pokrycia, ale cicho, nie podcinajmy mu skrzydeł (skrzydeł – piekielny, haha).”

~KiS(s)

Hrabstwo Ascant-Flove

„Tutaj decyzje biją się stale z nieudolnością w ich podejmowaniu – to co postanowił sobie Bastien w kwestii małżeństwa córki nie jest jeszcze planem samej Anastasii. To co Paulia chce zrobić z Vinny’ego nie do końca jemu przypada do gustu. A kiedy dowie się, że Mikael wymyślił dla niego wymówkę w postaci kontuzji, by nie musiał tańczyć, też może nie zgodzić się na to od razu. Więc jak w końcu? Chce zostać dobrym ludzkim hrabią czy pozostać sobą, naukowcem? A Anastasia? Zdecyduje mu się przypodobać czy jednak odpuści sobie dhampirzego kawalera? Daniel, Mira i Roze też mają co robić i na co się decydować – a ich pozornie błahe wybory mogą okazać się kluczowymi dla całej historii!”

~ KiS(s)

Dean już postanowiła – i zdania nie zmieni. Zaangażuje Nimrotha w plan uwolnienia centaurów i wykorzysta jego zdolności, choć to oczywiste, że nie mogą mu jeszcze zaufać. Nie ma w nim woli współpracy i nawet tego nie ukrywa – czuje się więźniem i łatwo przewidzieć, że będzie próbował uciec. Jeśli dadzą mu szansę… jego nadzieje na ucieczkę lisica jednak w końcu rozwieje. I kto wie – może Ni przestanie być taki uparty i dostrzeże, że nie są jego wrogami? Mógłby w końcu do tego dojść!”

~ KiS(s)

Thenderion

W posiadłości Counteville atmosfera się zagęszcza. Banda złodziejaszków myszkuje po domu, a straż próbuje ich dyskretnie złapać, by nie zaalarmować gości i nie nasiać paniki. Tylko wśród złodziejaszków jest jeden rodzynek – Dani, brat Ginnie – który wszystko psuje i zaraz ściągnie im na łeb kłopoty. A tymczasem Blanche – pijana do granic nieprzyzwoitości – niczego nie świadoma chodzi sobie po domu, podążając za jakąś tajemniczą osobą… Jak to się może skończyć? Można podejrzewać kłopoty. I tylko Pestka, który pozostał na zewnątrz, jest póki co niczego nieświadomy. Choć pewnie tylko do czasu – może w końcu trzeba będzie podjąć tę męską decyzję i zaangażować się w sprawę, która teoretycznie wcale tak źle nie wygląda.”

~KiS(s)

Piaski Czasu

„Chce ich wszystkich rozwalić w brutalnej walce czy jednak przeszkadza mu wpadanie w furię? Ilith, skrytobójca i najemnik, po zmiażdżeniu swoich przeciwników pada na kolana. Znowu to zrobił… jego łez winy nie widzi jednak Camryn, która wykorzystała okazję, by uwolnić czarodzieja – tak, ona wie co chce zrobić i do czego dąży. Ale i tak wpadła w kłopoty – knypkowaty nemorianin ma właśnie uderzyć w nią ostatnim zaklęciem, a pomoc znikąd nie nadchodzi…”

~ KiS(s)

Ekradon

„Dzień zaczęli różnie – Samiel od przygotowania stanowiska do rysowania, a Skowronek od skromnego śniadania w towarzystwie sióstr, które zapewniły jej miejsce do spania. Później spotkali się w karczmie, w której nocował zabójca. Oczywiście, on sam wcześniej postarał się o to, żeby zadbać o śniadanie dla nich, choć nie odbyło się też bez rozmowy z (zazdrosną o jego znajomość ze Skowronkiem) Ami, właścicielką Dębowej Karczmy. A gdy Skowronek do niego dołączyła, na ich stolik akurat trafiło jedzenie. Po posiłku ich plany nadal łączyły się ze sobą, w końcu obiecał jej, że narysuje „coś” dla niej i miał zamiar dotrzymać tej obietnicy.”

~ Samiel

Mgliste Bagna

„W pierwszym korytarzu, oprócz obrazów udało im się też znaleźć tajemniczy klucz, co było zasługą Villemo, która zdecydowała się zostać w tym miejscu na dłużej. Skrzydła Luny natomiast wywołały wiatr, który dostał się pod fontannę i wymiótł z tamtego miejsca kartkę papieru, również tajemniczą. W tym samym czasie Salazar kontynuował swą wędrówkę na piętro posiadłości. Właśnie tam mogli znaleźć coś, co pomoże im w zadaniu wyznaczonym przez ducha. Zadaniu, które jednocześnie było ich jedyną możliwością na opuszczenie tego miejsca.”

~ Samiel

Sosnówka

„Pomiędzy Bore’sauk’iem, a jego nietypową pacjentką – feerie Taneą pojawiają się przeróżne przeszkody. Czy to wielgachny igrys, budzący rozsądne obawy u mężczyzny, jak i fakt, że ten ostatni jest niemową. (Nie żeby tygrys był szczególnie rozmowny.) Jednakże przynajmniej jeden z tych problemów ma szansę na zniknięcie! Oczywiście, że chodzi o porozumiewanie się, nie ma mowy, aby można było tak po prostu pozbyć się kota z domu. Wdzięczna naturianka zaproponowała, aby medyk pokazał jej swoje imię, więc być może język migowy wystarczy, aby ta nietypowa dwójka była w stanie się dogadać!”

~ Deri

Ruiny Nemerii

Avellana, zaznając miłej kąpieli w chłodnej wodzie jeziora, pośród pradawnych ruin, nie spodziewała się zbytniego towarzystwa. Oczywiście, że szybko zrobi się tu tłoczno. Najpierw tajemniczy złodziejaszek, który nie omieszkał przetrząsnąć jej rzeczy, a następnie zniknąć w rozbłysku zdradzającego pewną magiczną naturę łotrzyka. Następnie zaś Katniss, która również zdawała się szukać chwili samotności pośród skruszałych budowli, tylko po to, aby wkrótce ujrzeć, a przede wszystkim usłyszeć upadłą. Ach ci piekielni turyści, nie można nawet chwili spokoju od nich mieć.”

~ Deri

Katniss czuję się sfrustrowana, ponieważ jej poszukiwania ciągle wiodą donikąd, brakuje jej już sił, ale nie potrafi zrezygnować. Ból po stracie ukochanej jest zbyt silny. Poza tym jedynym co determinuje jej życie jest chęć zemsty. Nie ma już nic innego. Tymczasem Avellana, chcąc w spokoju wykąpać się w jeziorze trafia na złodziejaszka, który bezczelnie ją okrada. Nie bacząc na okoliczności – czyli własną nagość – wypada z wody by dopaść złodzieja. Kto mógł przewidzieć, że chłopaczek będzie miał w posiadaniu portal? Chyba nikt. I tak Avell, goła jak ją Prasmok stworzył trafia wprost do ruin – Ruin Nemerii. A tym samym miejscu odpoczywa Katniss zastanawiając się co dalej z jej losem. Czy ruszyć dalej do Rapsodii, czy może zupełnie zmienić swój plan działania. Co się stanie kiedy dwie piekielne zetrą się ze sobą? Wielka przyjaźń? Czy wielka katastrofa? Zobaczymy.”

~ Niara

Lawendowy Dwór

„Wydaje się, że Rael będzie idealną matką. Niezręczne pytanie małej Prim zostaje ułagodzone odpowiedzią niebianki. Nawet Elowen, choć nieco onieśmielony zbliża się do swojej przyszłej matki. On, chłopiec po przejściach, nieufny wobec kobiet, chyba powoli zdaje się rozumieć, że Rael nie chce go skrzywdzić i że być może nareszcie będzie miał prawdziwą mamę. A Tristan, choć początkowo zszokowany, widzi jak wspaniałą kobietą jest jego narzeczona. I choć trudno w to uwierzyć, patrząc na tą scenę jest pewien, że z każdym dniem będzie kochał ją co raz mocniej. Jednak to, co dzieje się później wprawia wszystkich w jeszcze większe osłupienie. Kiedy Rael zapewnia, że będzie także jego matką w chłopcu coś pęka, z całych sił wtula się w niebiankę i zaczyna płakać. Wszyscy obecni na uczcie są skonsternowani, nikt nie rozumie dlaczego chłopiec szlocha trzymając się kurczowo błogosławionej. Dopiero pytanie zadane przez Tristana uświadamia zebranym, że łzy chłopca nie są spowodowane smutkiem. Elowen płacze, bo jak mówi ojcu, wreszcie będzie miał mamę.”

~ Niara

Irrasil

W Irrasil grasuje banda złodziejaszków. Seviere miał pecha paść ich ofiarą – ledwo przybył do miasta, a już ukradziono mu sakiewkę. Na domiar złego lokalny wymiar sprawiedliwości działa wyraźnie opieszale i nie za bardzo chce pomóc chłopakowi z prowincji. Max ma trochę podobny problem, choć nie do końca dotyczy on jego osobiście – on tylko eskortuje pałacowego urzędnika, którego spotkał podobny los. Choć ze względu na pozycję urzędnik cieszy się zdecydowanie większym posłuchem, jemu również nie za bardzo ktoś chce pomóc, bo po co się wysilać. Maxa to średnio obchodzi, za to Seviere jest wyraźnie wzburzony i zdeterminowany, by sprawę załatwić – podjął męską decyzję, że sam odnajdzie złodziejaszków.”

~KiS(s)

Dalekie Krainy

Maka nie mogąc do końca pogodzić się z niezapowiedzianym wyjazdem Lorda oraz wyprodzką dwójki rodzeństwa z Demary, postanowiła udać się w kolejną wielką podróż i na naprawdę długie wakacje. Co zaoszczędzone to jej – więc witaj wielki świecie! Może tropikalny klimat i niezwykła kultura Neverith pozwolą kotce zapomnieć o utraconych przyjaciołach i szansach, które już nie wrócą… ale los bywa kapryśny – w tym samym mieście, gdzie ona próbuje uporządkować uczucia, przetrzymywana jest w niewoli piracka załoga, a i kilkoro z nich hasa na wolności – czyżby ktoś miał stanąć naprzeciw desperacko pragnącej normalnego życia kotołaczki? A już sądziła, że przeżyła wystarczający szok.”

~ KiS(s)

Rozalie jest wybuchowa. Dosłownie. Kiedy Izanami wyznaje jej, że jest botaniczką i wykłada na Uniwersytecie Czterech Żywiołów pokusa wpada w taką euforię, że „wysadza” pobliskie drzewo. Jej magia sprawia, że w pień uderza piorun i rozłamuje go na pół. Z kamienia wyrasta poroże, a zwierzęta Nami zaczynają rzucać się ze strachu. Niebiance trudno opanować wszystko na raz. Jej klacz – Cisza – wierzga, prycha i rży. Livia – tygrysica – gotowa jest do ataku, ale jedynym przeciwnikiem jakiego widzi, jest dziwaczny kamień. Rozi wydaje się zupełnie nie przejmować całym zdarzeniem, ale Izanami jest wyraźnie przestraszona. Może jednak powinna odejść i zostawić pokusę „strzelającą” magią na prawo i lewo. A może jednak zostać i pomóc jej zapanować na emocjami?”

~Niara

Trijou

„Po rozmowie z jednym z doradców Dearbháil, Rand udał się w stronę pokusy, z którą przybył w to miejsce. Ona też chciała z nim porozmawiać, wydawała się przy tym niezadowolona z tego, w czyim towarzystwie spędzał czas ostatnio. Chwilę później, gdy chciał załagodzić sytuację poprzez taniec, na środku sali pojawił się nagle dziwny nieznajomy. Spojrzał na Randa i uśmiechnął się i zniknął, a to wystarczyło, żeby sama Królowa zaczęła go o coś podejrzewać. Wystarczyło, że wskazała na niego palcem, a chwilę później został otoczony i pojmany przez najbliższych wojowników. On oczywiście analizował całą sytuację i wpadł nawet na to, co mogło się stać, chciał rozmawiać z Dearbháil, przedstawić jej swoje wnioski, ale nie wiedział, czy się uda. Wszystko zależało od tego, co powie pokusa rządząca tym miastem.”

~ Samiel

Donosiciel #60

Ładnie!

Ładną mamy dziś pogodę! No co? Jakoś trzeba zagaić. No można komplementem – że ktoś jest ładny – ale to nie zawsze działa… I jeszcze jest takie zobowiązujące w kontekście nadchodzącej rozmowy. Ale można i tak. Pięknie dziś wyglądasz. I za oknem jest ładnie. I – czego pewnie wszyscy się tu spodziewacie – mamy dla Was bardzo ładne opowieści!

Adrion

Piękna panna Primrosea zawróciła w głowie Hive tak łatwo, że to aż wstyd i chyba nawet niespecjalnie się starając wyciągnęła z niego wszystko to, z czym Rammi i Nala przybyli na to konkretne stanowisko archeologicznie. W sumie dobrze, że tak się stało, bo chyba ona okaże się być ich jedynym ratunkiem przed klątwą, która na nich spadła – kierownik wykopalisk był im wyjątkowo niechętny i dobrze, że ich siłą nie wyrzucił ze swojego terenu. Pytanie jednak dlaczego przypadkowa archeolożka chce im pomóc? Być może się tego dowiedzą, ale to za kilka godzin – teraz na wykopaliskach kręci się za dużo ludzi, muszą więc poczekać aż nieco się przerzedzi, taki warunek postawiła Primrosea. Gdy więc się spotkają, będzie okazja do zadawania jej pytań.”

KiS(s)

Leonia

Posiadłość księcia Medarda w Leonii prezentuje się naprawdę pięknie – Sanaya jest pod wrażeniem tych wszystkich bursztynów i turkusów, które nadały wnętrzu bardzo gustownego wyglądu. Jest też szczerze zainteresowana roślinami, które tu posadzono – wśród nich jest kilka okazów, z którymi nie miała okazji obcować. Czyżby to wynik botanicznych zainteresowań księcia? Jeśli tak, jest on człowiekiem wielu pasji (o czym w sumie zdążył już wspomnieć w trakcie ich znajomości) – wszak nie zajmuje go tylko polityka, ale również alchemia, botanika, a nawet prawo. Tego ostatniego dał dowód, rozwiewając pewne wątpliwości Sanayi w kwestii kary, która może spotkać poszukiwanego przez nią alchemika… Albo nawiewając nowych. Tego jeszcze nie ustaliła.”

~KiS(s)

Równiny Drivii

„Po zakończonej walce z oddziałem zwiadowczym diabłów, cała trójka wdała się w niedługą rozmowę. Aki podziękował im za pomoc i przedstawił się, Jon wyjawił mu nie tylko imię swoje i Sargybinisa, lecz także wyjaśnił chłopakowi całą sytuację, a na koniec powiedział mu, że oni udają się w głąb tuneli. Nie zaproponował najmłodszemu z nich, żeby do nich dołączył, lecz to powinno wydać mu się najlepszym rozwiązaniem, przynajmniej teraz. Bo chyba lepsze było pójście z nimi, niż zostanie tutaj i ryzykowanie to, że zostanie się zabitym przez diabły, prawda?”

~ Samiel

Fargoth

“Ta rana to taka paskudna raczej. Niezregenerowana do końca ręka Vasko właśnie doczekała się nowego bandaża – w międzyczasie zaś przyprawiła Larranę o mdłości, a jej kotowatą towarzyszkę o zagrzebanie się w sianie. Sam Vasko jednak za bardzo się nią nie przejmuje – bardziej ciekawi go kwestia znikającej dziewczynki, którą ciemnoskóra określiła mianem zjawy czy też ducha, a którą widział jedynie on. I nadal miał maskotkę…
Ukryci przed strażnikami na piętrze stodoły chyba nie za bardzo wiedzą co robić ze sobą dalej, a chłopak w ogóle nie za bardzo rozumie czemu w ogóle znalazł się w tym mieście. Larrana też nie zna na to odpowiedzi. Ale może jakoś się dogadają? ”

~ KiS(s)

Hrabstwo Ascant-Flove

“Jeśli mowa o ładności nie może zabraknąć oczywiście podręcznikowego Ładnego Chłopca – oto lisołak Nimroth! Nadal związany i z kamienną obrożą na szyi słucha co też Dean (poniekąd jego porywaczka) ma do powiedzenia. I wbrew pozorom to raczej miłe rzeczy. Że pozna jej grupę, że się dogadają, że nie powinien nazywać się narzędziem i że zabiorą go jutro na zwiady, by obmyślić jak zaatakować grupę handlarzy żywym towarem, która obecnie przewozi kilkoro centaurów… no wręcz romantycznie. I skoro o romansach mowa, to Sally, fenkowata lisiczka, nie może przestać myśleć o pochwyconym białowłosym. Ona zawsze tak czy ma do niego wyjątkową słabość?”

~ KiS(s)

Góry Druidów

Ach, Kavika pięknie wyglądała, gdy tak z pasją opowiadała o swoich badaniach. Yastre słuchał jej z przyjemnością, pilnując się tylko, by nie patrzeć na nią zbyt maślanym wzrokiem, bo w końcu ona była mężatką i nie wypada. No ale co poradzi, że wszystko, co jest z nią związane, tak bardzo go cieszy?! Nawet te jakieś badania nad wodą, których on nie rozumie, ale całe szczęście gdy zapytał, ona mu wszystko wyjaśniła. I jeszcze będzie wyjaśniać, bo panterołak choć rozumem nie grzeszy, to jest bardzo dociekliwy. I to nie tylko w kwestiach naukowych, bo gdy zostali w końcu sami, zdobył się na pytanie, które może znacząco zmienić atmosferę. A niby takie niewinne. Po prostu zwykłe „Co u ciebie słychać?”.”

~KiS(s)

Podziemne Korytarze

Ezechiel i Hirondelle natrafili na ślad maga, który swoimi dziwnymi magicznymi pieczęciami sprawił, że z okolicy zaczęły uciekać ptaki – nieładnie, nieładnie. Przez niego chochliki miały pełne ręce roboty przy opiekowaniu się porzuconymi jajami, a kto wie co by było następne – może zaczęłyby uciekać większe zwierzęta? Całe szczęście maie w porę zareagował i zaczął niszczyć założone przez nieznajomego pieczęci. A gdy to czynił natrafił na obozowisko. Czyżby miało dojść do konfrontacji z magiem, który spowodował to całe zamieszanie?”

~KiS(s)

Piaski Czasu

Camryn miała uwolnić swojego klienta z rąk porywaczy, a ci musieli zabrać go akurat gdzieś na pustynię… ale to nic, Ilith ma plan! I nie chodzi nawet o znalezienie ich, bo to już załatwili – chodzi raczej o to jak się do nich dostać. Elf uznał, że jeśli poda się za sprzedawcę niewolników, a Camryn wejdzie w rolę towaru to uda im się oszukać zbirów. Ci jednak, choć faktycznie się nabrali okazali się bardziej zbirowaci niż zakładał i postanowili nie płacić za kobietę, a jedynie w przypływie łaskawości puścić domniemanego handlarza wolno.
Więc… co teraz?”

~ KiS(s)

Ekradon

„Taniec trwał i to samo można było powiedzieć o rozmowie Skowronka i Samiela, choć poruszane tematy stały się inne. Trochę o wyjątkach od reguły, trochę o arystokracji, a także o tym, kto nadawał się do pracy, którą oboje się zajmowali. Padły też komplementy, a jakże. Samiel powiedział jej też co nieco o tym, jak to się stało, że został zabójcą, a także o swoim przeszłym życiu, w tym także to, jak kiedyś wyglądały jego włosy. Umówili się też na spotkanie, w czasie którego Samiel będzie rysował, a w międzyczasie nadal tańczyli oczywiście. W ostatnim tańcu zabójca pozwolił sobie nawet na dodanie kilku rzeczy od siebie, bo akurat te kroki i tempo muzyki były mu w pewnym sensie znane.”

~ Samiel

Opuszczone Królestwo

“Ten popis był ładny – tak przynajmniej uważają nowi fani Elliota, których uwiódł na akrobatyczne wyczyny swej smoczej postaci. W akademii będzie o czym mówić… ale może ktoś zwróci uwagę na zabójczy dla trzech sierpówek pokaz Rimuala? Ten już zdążył zniechęcić do siebie Tisę, charyzmatyczną i ciemnoskórą współlokatorkę Astrid, choć sama czarodziejka się nie uprzedziła. I chociaż w duchu do żadnego z nowych kolegów nie pała jakąś wielką sympatią to do Rimuala zagadała już chyba drugi raz… Tymczasem dookoła Tisy lata gadatliwy Rafael, mahinka zaś czeka aż do ich grupy dołączy Elliot, który póki co wzbudził jej największe zainteresowanie. Więc tak… czyżby ta grupa miała już tak wyglądać? Mimo, że wszyscy tam są mniej lub bardziej zdolni, ładni czy bogaci wydaje się nieco niedoskonała. Szczęściem smok-gwiazdor raczej tego nie zauważy.”

~ KiS(s)

Lasy Eriantur

Naeria szuka sztukmistrza Neona i szuka go idąc przez uroczy las. Z coraz mniej czytelną mapą i bez przewodnika. W końcu jednak musiała przystanąć, ugotować coś dobrego i dać się zakraść od tyłu wygłodniałej Rakkce, która… usnęła w pół kroku i upadła na ziemię. Miała szczęście, że trafiła na uczciwą dziewczynę – elfka położyła ją przy ogniu (ale nie opiekając) i pozwoliła tak zostać. Sama też ułożyła się do spoczynku. Nie przewidziała, że czarodziejka obudzi się przed świtem, by pożyczyć garnuszek i zacząć gotować coś niejadalnego… toż to trzeba naprawić!”

~ KiS(s)

Dalekie Krainy

“Tu pogoda dopisuje, bo w końcu tropiki, ale… dopisuje praktycznie tylko to. Większość pirackiej załogi Xenji została poturbowana i złapana, a pani kapitan i Krakenia siedzą wraz z nimi w celi, słuchając jak wszyscy oskarżają się nawzajem o zdradę. Kto jest winny? Dlaczego jedynego człowieka i panterołaka z gromady wyprowadzono i gdzieś zabrano? Nie ma pytań na większość odpowiedzi – ale przynajmniej wiadomo, że córki Xenji są stosunkowo bezpieczne i jeszcze wolne.
Czy one, kotołaczka oraz wypuszczony pantehołak i mahińczyk dadzą radę pomóc reszcie załogi?”

~ KiS(s)

„Był mroźny, ale piękny i słoneczny poranek, gdy Książę Junjie wraz z trójką przyjaciół wybrał się na łowy. Jak zawsze bawili się doskonale w swoim towarzystwie, w okolicznym lesie szukając dodatkowej rozrywki w postaci bestii godnej upolowania (lub też pierwszej, jaka im się nieszczęśliwie napatoczy). Żaden z nich nie spodziewał się, że następną istotą jaką spotkają, będzie spadająca z nieba kobieta. W pierwszej chwili wzięta za anioła, teraz okazała się syreną, nieśmiało wychylającą się z jeziora, w którym miała szczęście wylądować.
Emma ostatnie, co pamiętała to kłótnia z Irsem z pałacowych ogrodach. Później znów upomniały się o nią magiczne anomalie, porywając ją z Menaos i zrzucając bezczelnie w wysokich Górach Słonych. Ocknęła się dopiero lądując w lodowatej wodzie, a już po chwili osaczyła ją czwórka jeźdźców, mówiących w obcym jej dialekcie i napędzając niezłego stracha. W końcu jednak Jun wpadł na to by odezwać się do syreny we wspólnej mowie, ta zaś nabrała nadziei, że zorientuje się w swoim położeniu i może odnajdzie drogę do najbliższego miasta. Pierwsze spotkanie iście baśniowe, a dama w opresji, jak się patrzy. Autorzy podpowiadają jednak, że pozory często mylą. Ciekawe, co mają na myśli…”

~ Callisto